Jestem osobą niewierzącą i wszyscy o tym wiedzą. Nie wdawajmy się w dyskusję dlaczego.
Jednak jakoś w społeczeństwie żyć muszę. Siedzę sobie spokojnie u rodziców na obiedzie a tu nagle ksiądz po kolędzie. Okazało się, że rodziciele zaprosili mnie specjalnie na godzinę, o której miał być. Ale mniejsza.
-Po prostu siedź. Nic nie musisz robić. Siedź i uśmiechaj się. Zrób to dla mnie - zaapelowano do mnie tonem narastającej histerii.
Więc siedzę i staram się wyglądać uprzejmie. Z jakiś powodów - o radości! - ksiądz zdecydował się rozmawiać głównie ze mną. Może dlatego, że byłam jedyną poniżej 60 roku życia.
-A męża ma?! - spytał się najwyraźniej mnie, bo druga "ona" w pokoju siedziała z mężem. Czy zwracanie się do kogoś w osobie trzeciej jest w ogóle poprawne?
-Nie, nie mam.
-A czego?
-Tak wyszło - odpowiadam uprzejmie. Na serio staram się nie zrobić rodzicom przykrości.
-A chłopaka ma? - znowu w trzeciej osobie.
-To prywatna sprawa.
-To może ma dziewczynę?!- no trochę mnie zatkało.
-Nie, nie mam - zirytowałam się - Pewnie jakbym miała, to by mnie ksiądz pod prysznicem z tej wody święconej z kropidła wymył?
-Nie, utopił.
Kurcze, mnie też się wypytywał o to. A siostrę czy ma ślub i czy dziecko ochrzczone
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: rok temu ksiądz skomentował dokładnie fryzurę mojej siostrzenicy, to nie było potrzebne zupełnie, nie obraził jej ale zbyt miłe to też nie było.
OdpowiedzIm jestem starszy, tym dalej od Kościoła...
Odpowiedz@zola1054: ale co ich interesuje czyjś stan cywilny?! Miałam wtedy gdzieś z 20lat. Może, według niego, już powinnam być po ślubie i z drugim dzieckiem w ciąży? Litości...
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Dlatego mówię, im jestem starszy, tym więcej mam do nich zastrzeżeń. Niektóre ich zachowania to paranoja. Czekam tylko z niecierpliwością, aż sam będę potrzebował czegoś do ślubu/chrzcin czy czegokolwiek, by móc w swoim imieniu wygarnąć im wszystko. Choć wiem, że to niewiele zmieni...
Odpowiedz@zola1054: Czekaj, masz zamiar brać ślub kościelny albo ochrzcić dziecko? Zaleciało hipokryzją.
Odpowiedz@archeoziele: jeśli jego partnerce by na tym zależało no to tak. Nie widzę przeszkód
Odpowiedz@kissedbyfire: Właściwe mozna tak 'jednostronnie' (jakkolwiek się to prawidłowo nazywa), przysięga brzmi wtedy inaczej i właściwie hipokryzją juz to nie jest.
Odpowiedz@anonimek94: To się nazywa ślub mieszany, czyli katolika z osobą innego wyznania lub niewierzącą. Wtedy katolik składa przysięgę z odwołaniem do Boga a osoba niewierząca owe odwołanie po prostu pomija.
Odpowiedz@archeoziele: Dziekuje za odpowiedz, ale Wlasciwie to chodzilo mi takze o chrzest. I czy slub mieszany to nie jest przypadkiem nazwa potoczna i jest jeszcze jakas bardziej skomplikowana? Chyba, ze to po prostu ja sobie komplikuje zycie ;)
Odpowiedz@anonimek94: Na wszystkich stronach kościelnych funkcjonuje to właśnie jako "ślub mieszany". Z chrztem jest większy problem, bo obie strony muszą się dogadać. Chociaż w trakcie ślubu strona niewierząca musi stwierdzić, że nie będzie przeszkadzać w katolickim wychowaniu dzieci.
Odpowiedz@archeoziele: Też nie do końca. Wg biblii, nawet osoba niewierząca może ochrzcić inną osobę, wypowiadając odpowiednią formułkę i pomagając się na chwilę zanurzyć w wodzie jakiejkolwiek rzeki, w jakimkolwiek czasie. Ta forma chrztu, którą wszyscy znają wynikła z tego, że kościół to sitwa, która ustala sobie co chce i co im wygodniej, lepiej itd... Przyznam jednak, że są nie tylko księża, których tak chętnie się opluwa. Znam księży, których śmiało można nazwać "sługą bożym". Sam jestem niewierzący, ale wraz z wierzącą żoną postanowiliśmy ochrzcić syna, ażeby w tym walniętym kraju nie spotykał się z prześladowaniami (wierzcie mi, dzieci są pod tym względem bardzo PIEKIELNE, na własnej skórze w dzieciństwie doświadczyłem). Będzie starszy, to sam zdecyduje co dalej, nie zamierzamy ani go zmuszać do ślepej wiary, ani nie będziemy go od niej odciągać. Jednak do rzeczy - ksiądz, który go chrzcił, to chyba najnormalniejszy przedstawiciel kościoła jakiego w życiu widziałem. Wiedział doskonale, że jestem niewierzący, ba, nie posiadam nawet chrztu, a mimo to, nie dość, że zgodził się bez zbędnych pytań, papierków itd., nie wołał "kopertówy", to podczas samej ceremonii potraktował mnie, jak równego sobie, nie dał mi powodów czuć się w tej sytuacji nieswojo... A zaproszony na poczęstunek z tej okazji, mimo natłoku zajęć znalazł czas, przyszedł, pożartował i zostawił małemu skromny prezent... Czemu ludzi z takim powołaniem i usposobieniem nie ma więcej w kościele?
Odpowiedz@kissedbyfir: a w czym jego czy też moje poglądy są gorsze, że niewierzący ma z miejsca ustępować? Jeżeli ktoś by oczekiwał ode mnie tego to i wzajemnie. Niech zrezygnuje ze swoich dla mnie. Ślub mieszany: zobowiązujesz się, że nie będziesz utrudniać indoktrynować dziecka. Nie, dziękuje. To zbyt ważne sprawy jak dla mnie, żeby rezygnować, mimo że dzieci nie planuję.
Odpowiedz@PannaDeLioncourt: No to, wraz z partnerem, musisz się dogadać i nie chrzcić. Bo skoro on byłby katolikiem to Ty albo nie przeszkadzasz (i jest formułka), albo „przeszkadzasz”, czyli tak naprawdę on musi Ci ustąpić. Jeśli oboje nie chcielibyście wychowywania dziecka w katolickiej wierze, to po co chrzcić? Jeśli zaś wierzycie (lub partner by wierzył) w Boga, ale mierzi Was duch KK to możecie (chyba) ochrzcić właśnie samemu albo przystąpić do kościoła innego wyznania i tam dziecko „zapisać” (bo taki wymiar prawny ma w Polsce chrzest). Tak, gorąco wyczekuję rozwiązania konkordatu.
Odpowiedz@archeoziele: a co z przysieganiem, ze beda wychowywac dzieci w wierze katolickiej??
OdpowiedzA ja właśnie dzisiaj miałem u siebie kolęde. Ksiądz był kulturalny, atmosfera całkiem miła. Po otrzymaniu koperty, nie zawinął jej do kieszeni, tylko szczerze zapytał: "nie braknie?". Księża różni są...
Odpowiedz@Songokan: Zgoda, tak samo jak urzędnicy, lekarze, policjanci itp.
OdpowiedzAkurat w tym przypadku ksiądz nie był za bardzo piekielny. Mówisz, że "wszyscy wiedzą", że jesteś niewierząca - ale skąd ksiądz miał wiedzieć? Twoi rodzice go przyjęli to miał prawo się domniemywać, że domownicy są katolikami. Księdza jako kapłana pewnej religii interesuje właśnie to, czy wierni żyją zgodnie z zasadami tejże religii. Stąd pytania typu "a chodzisz na lekcje religii?", "a u spowiedzi kiedy ostatnio byłeś?", "a chłopaka masz?". Natomiast rodzice wykazali się sporą piekielnością i brakiem szacunku dla Twoich decyzji. Albo myślą, że za sprawą takiej presji wrócisz na łono kościoła (i że z jakichś niewytłumaczalnych powodów taki bieg rzeczy będzie lepszy od zaakceptowanie Twojego wyboru), albo to ich dosięgnęła presja i myślą, że muszą się Tobą "pochwalić", nawet bez Twojej wiedzy i zgody oraz ze świadomością, że gdybyś wiedziała, co się święci, to pewnie byś nie przyszła. Tyle, że pewnie łatwiej jest Ci z myślą, że to ksiądz się zachował nie w porządku wobec Ciebie, a nie rodzice.
Odpowiedz@Issander: Ja dobrze wiem jak zachowują się moi rodzice. Tego nikt mi nie musi tłumaczyć. Są jacy są. Ale ksiądz był piekielny bo 1) nachalny 2) nietaktowny 3) zwracał się do mnie w osobie trzeciej co jest nieuprzejme i protekcjonalne 4) najwyraźniej uważa, że względem ludzi "innych" przykazania go nie obowiązują. Pytanie czy mam chłopaka/ męża etc. to nie jest rozmowa o mojej wierze.
Odpowiedz@Issander: Stwierdzenie, ze utopiłoby się kogoś ze względu na jakąś jego decyzję/styl zycia, a w tym przypadku orientację seksualną jest piekielne samo w sobie, bez tych dodatkowych punktów ktore takatamtala wymieniła. Jeszcze mozna byłoby się z tym pogodzic i uznac za zart, ale to w przypadku osób które się juz znają, a przeciez gdyby ksiądz znal autorkę, to wiedziałby ze jest niewierząca. I nie wazne czy wie czy nie wie. Autorka nie jest domownikiem (powiedziala ze przyszla w odwiedziny) a domniemanie, ze wszyscy sa tej samej wiary, lub nawet ze wszyscy mieszkaja tam na stałe jest po pierwsze niekulturalne. Poza tym mozna takie phytania zadac bardziej taktownie, a najlepiej pytania które sa osobiste pomijac. W koncu takatamtala księdza do domu nie wpuściła (tylko jej mama lub tata), o błogosławienstwo nie prosiła (znowu - rodzice), więc 'spowiadac się' ze swojego zycia nie musi.
Odpowiedz@anonimek94: Tak tak, ale ksiądz nie wiedział, że ona tam była jak i on sam gościem, prawda? To rodzice zaaranżowali sprawy w taki sposób, żeby zarówno autorkę, jak i księdza wprowadzić w błąd. @takatamtala: Owszem, ksiądz z Twojej opowieści był obcesowy, z tym się nie ma co spierać :). Ale zrozum, wizyta duszpasterska ma na celu to, by kapłan poznał osobiście wiernych i mógł ich "skontrolować". Bądź co bądź on odpowiada za to, by wierni przestrzegali zasad katolicyzmu we właściwy sposób, a nie oszukujmy się, spora ich część tego nie robi (patrz seks przedmałżeński). A w większości przypadków ma na to kwadrans, więc nic dziwnego, że stara się szybko przejść do spraw według niego najważniejszych (pewnie mu właśnie o to współżycie przedmałżeńskie chodziło, to się wypytywał). O to samo mógłby się pytać choćby podczas spowiedzi. Takie pytania byłyby nie na miejscu, gdyby nie były zgodne z celem wizyty! A tak to wiele do życzenia pozostawia tylko forma, w jakiej zostały zadane. Jak pójdziesz np. do ginekologa, to będzie Cię o jeszcze intymniejsze sprawy wypytywał :) Jakby Cię ktoś zaprosił na herbatkę, a jednocześnie wkręcił Cię w wizytę u psychiatry, to też byś była zdziwiona, że psychiatra zadaje pytania, które są nie na miejscu przy herbatce? :)
Odpowiedz@Issander: Ale ksiadz to nie ginekolog ani psychiatra. A jesli psychiatra robilby to po godzinach to takze jest to nie ma miejscu. I popraw mnie jesli sie myle, ale czy ksiadz nie ma przypadkiem gdzies listy lokatorów? Kiedys o tym slyszalam (tzn, ze istnieje cos takiego i dzieki temu ksiadz wie kogo odwiedza lub kogo w danym miejscu ma sie spodziewac) ale nie jestem pewna czy to prawda. A i przeciez wizyta duszpasterska to nie zadno sprawdzanie wiernych, a zwykle poznanie, wiec oczywiscie pytaniem na miejscu jest "kto tutaj mieszka" lub "czy wszyscy lokatorzy sa wierzacy",w koncu to pierwsze podstawowe pytania poznawczo-badawcze.O tak intymne sprawy od razu pytac nie trzeba, skoroautorka jest niewierzaca to celem wizyty ksiedza nie jest poznanie tego czy zyje zgodnbie z wiara wiec weryfikacja tego jest jak najbardziej na miejscu i bez tego wszysktie pytania sa kompletnie zbedne i natarczywe :) A, i taka wizyta to wlasciwie najbardziej poswiecenie mieszkania. Jesli autorka bralaby slub to wtedy o reszte moglby wypytac, czy jesli bylaby w spowiedzi. A tak to nie jest jego wierna, wiec nie musi jej o to pytac.
Odpowiedz@anonimek94: Ależ ksiądz to dokładnie to samo co ginekolog czy psychiatra. Wykonuje pewną usługę (w postaci wizyty) tak samo jak lekarz wykonuję usługę w postaci badania. Możesz oczywiście odmówić, ale otwierając drzwi i zapraszając do środka zgadzasz się na wykonanie tejże usługi. Dalej: w kościołach na pewno są księgi parafialne gdzie zawarte są dane wiernych, na ich podstawie i na podstawie kolęd z poprzednich lat można stworzyć jakąś listę, ale z całą pewnością ksiądz nie ma w pełni aktualnej listy lokatorów. A już na pewno nie ma jak zawczasu się dowiedzieć, czy któryś z domowników jest niewierzący, chyba, że została mu taka informacja podana podczas poprzednich wizyt lub też została dokonana formalna apostazja. Ksiądz nie miał żadnego powodu, żeby kwestionować, czy autorka jest wierząca z tej prostej przyczyny, że wzięła ona udział w wizycie duszpasterskiej. To jest tak samo oczywiste, jak fakt, że kiedy idziesz do baru i zamawiasz hamburgera, sprzedawca nie ma żadnego powodu by przypuszczać, że jesteś wegetarianinem i chciałbyś sałatkę i frytki.
Odpowiedz@Issander: Przeciez obowiazki (i prawa) ksiedza są inne niz te lekarza. Czy ja w czasie koledy nie moge miec gości? Dajmy na to jadę teraz w odwiedziny do babci, na jakiś czas - powiedzmy tydzień, czy tylko dlatego, ze w ciągu trwania mojego pobytu, w jeden z tych dni, o nie do konca ustalonej godzinie przyjdzie ksiądz, ja muszę opuścic mieszkanie babci? Naprawdę? Przeciez w domu w czasie wizyty duszpasterskiej moze byc ktokolwiek. Ja nie mówię o dowiadywaniu się kto jest wierzący a kto nie (bo to ze względu na obowiązek spoleczny wyprawiania chrztu jest nie mozliwe do sprawdzenia) a tego kto mieszka w danym mieszkaniu, czyli jesli tylko dwie osoby to automatycznie autorka się nie liczy w tym całym zamieszaniu. I nie mó, ze ksiadz i psychiatra to 'dokladnie to samo', przeciez przed księdzem nie będę się rozbierac, nie bede tez prosila o przepisanie lekow na depresje. Poza tym do ginekologa lub psychiatry idzie się do gabinetu i efekt wizyty jest calkiem inny. Masz bardzo nie trafne porównania. Jeśli idędo baru ze znajomymi to spodziewam się, ze jest opcja wegetariańska. To, ze znajomi chcą kurę, nie oznacza automatycznie, ze ja takze muszę. Tutaj jest to samo - autorka nie złozyla zamowienia, zostało jej ono wcisniete tylko dlatego, ze znajdowala się w barze. WYobraz sobie sytuacje ze siedziesz w KFC ze znajomymi przy stoliku i automatycznie dostajesz nakaz zjedzenia jakiegoś dania. Ty nie zamawiaszm, Ty chcesz tylko kawę, ale ktoś wymyśli ze jesli nie chciałaś mięsa, to trzeba było nie przychodzic. Nie spotkałam się nigdy z taką sytuacją, Ty tak?
Odpowiedz@anonimek94: Ale z góry wiesz, kiedy będzie kolęda! I to Twój obowiązek jako gospodarza zadbać o to, by innych gości o tym powiadomić, czego świadomie nie robili rodzice autorki. A jeśli wiesz, że Twoi goście nie życzyliby sobie brać udziału w wizycie duszpasterskiej, to dodatkowym nietaktem z Twojej strony byłoby zaproszenie ich na dokładnie tę godzinę. Już nie mówiąc o tym, że można być w domu i nie brać udziału w wizycie duszpasterskiej. Raczej mało prawdopodobne, by rodzice autorki mieszkali w kawalerce. Moje porównanie skupiało się tylko na zachowaniu księdza, żeby nie przedłużać. Jeszcze raz, może tym razem będzie jaśniej: Idziesz do baru ze znajomymi. Znajomi wiedzą, że jesteś wege. Mówią Ci, że wezmą dla Ciebie jakieś danie, jedli je już, jest smaczne i wegetariańskie. Idą zamówić. Przychodzą i kładą Ci przed nosem talerz z żeberkami. Na kogo jesteś zła - na znajomych, czy na pracownika baru? Tym bardziej, że w całej historii nie ma ani śladu jakiegokolwiek działania ze strony autorki, które miałoby na celu danie znać księdzu, że jest niewierząca lub nie chce brać udziału w wizycie duszpasterskiej.
Odpowiedz@Issander: Ty naprawde nie rozumiesz. Mogę mie w domu gości jakich chcę mie. Nie mam take obowiązku wiedzie kiedy jest kolęda - ksiądz chodzi sobie powszystkich domach, nie uawia się wcześniej, a kartka wisi przy kościele. Jeeli ktoś z jakiegoś powodu chodzi do innego kościoła lub nie chodzi wcale, to nie oznacza, ze nie moze sobie porozmawiac z księdzem.Moze go wpuscic i byc milym, prawda? Nie musi przeciez sie chowac, jak to robili przez lata moi rodzice. Oczywiscie w opisanej wyzej historii rodzice autorki wiedzieli o koledzie. Nie zaprzeczam, ze byli piekielni. Nie oznacza to jednak,ze autorka nie miala tam prawa byc. Nie musiala sie nigdzie chowac, mogla sobie byc w tym samym ponieszczeniu z ksiedzem, prawda? No chyba, ze jesli jest sie niewierzacym to trzeba sie przed ksiedzem chowac. Znowu przekrecasz - ksiadz przyszedl, ale nie musi zadawac intymnych pytan. Najpierw powinien sie dowiedziec kto tam naprawde mieszka. W mieszkaniu moze sobie mieszkac staruszka, ktora nie potrafi sie ruszyc z domu, czy tez mają ją wyrzuci na ten jeden dzień czy moze maja ksiedza w ogole nie wpuscic? Po co autorka ma się tlumaczyc? Siedzi sobie i tyle. Kurde, nawet jakby byla wierzaca nie ma obowiazku odpowiadac na takie prywatne pytania, zdajesz sobie z tego sprawę? Poza tym dalej uwazam przyklad za nietrafiony - ksiądz przyszedl nie dos iebie a ustala warunki? Mało kulturalne, mało logicxzne i ja takiego księdza drugi raz bym nie wpuścila. Nawet gdybym byla najbardziej wierzącą osobą na tym świecie. Aha i naprawdę nie trzeba byc wierzacym aby wziac udzial w takiej wizycie - wielu ksiezy chodzi na kolede nawet do osob nie wierzacych, w koncu wszyscy sa ludzmi i chce poznac osoby ktore mieszkają w tym okręgu.
Odpowiedz@Issander: Jak zaczął do mnie zagadywać wyjaśniłam, ze jestem tylko gościem w tym domu z innej parafii. To powinien się odczepić. Nie?
Odpowiedz@Issander: w takim przypadku wierzący powinien miec tez możliwośc sprawdzenia, jak się jego duszpasterz prowadzi. Czy gosposi nie posuwa, forsy za pazuchę nie chowa, wina mszalnego nie nadużywa. Ma byc przykładem w końcu, więc skoro parafianin ma się z intymnych spraw poza konfesjonałem spowiadac, przy całej rodzinie, to i niech ksiądz do cholery się wypowie na takie tematy w odniesieniu do swojej osoby.
Odpowiedz@Caron: Moja mama to ładnie ujęła w rozmowie z księdzem. "Ja uważam, że wywiad powinien działać w obie strony, a nie jednostronnie"
Odpowiedz@Issander: no wiesz jakby mnie lekarz ginekolog pytal o to czy mam chlopaka tudziez meza ( i dlaczego nie meza?! i dlaczego wspolzyje przed slubem?!), albo o zgrozo dziewczyne ( splone na stosie!!), to bym zwyczajnie opierniczyla i opuscila gabinet ( opcjonalnie w przypadku wizyty domowej kazala oddalic sie w dowolnym kierunku).
Odpowiedz@takatamtala: tak samo wrobili mnie mnie kiedyś moi dziadkowie. Ksiądz w słodko- pierdzący sposób przyczepił się do tego, że nie mam ślubu kościelnego tylko cywilny. Zasugerował, że karą za to może być śmierć mojego hipotetycznego dziecka. Dziadek tak się wściekł, że wywalił idiotę z domu
OdpowiedzJest metoda na ludzi ze wsi. - A męża ma? - Kto? - Ona. - Kto? - No ona. - Kto? - NO ONA! - Kto? itd. Albo nauczą się mówić jak ludzie, albo sobie nie pogadają. Ale trzeba być twardym i nie wypaść z roli - przydaje się trening z dzieciństwa, z gry w "pomidor". :-)
Odpowiedz@wodkandziala: Wiesz, ma sporą rodzinę na wsi, dziadków ze wsi, czasami pracuje na wsi i nikt tak nie mówił nigdy. Pierwszy raz usłyszałam to na "Ranczu" i uznałam to za lingwistyczne science- fiction.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 stycznia 2015 o 23:11
@takatamtala: Zależy w której części Polski. Wieś na Śląsku a wieś na Podhalu to dwie zupełne różne wsie. W sensie językowym. Sam padłem niegdyś ofiarom pewnego regionalizmu, który tak głęboko zakorzeniony był w mojej świadomości, że wydawał się mi słowem powszechnie stosowanym w mowie potocznej. Z całego roku (rzecz działa się na studiach), tylko jedna osoba - mieszkająca jakieś 10 km odemnie - potrafiła zrozumieć o co mi chodziło.
Odpowiedz@Songokan: "ofiarom" — tak, też pamiętam, jak należy zwalczać chamstwo. Chyba że chodziło o to, że komuś padłeś, kogo nazywasz ofiarą ;)
Odpowiedz@Songokan: A tym ofiarom to padłeś do stóp, mam rozumieć?
Odpowiedz@wodkandziala: Mnie to się zawsze kojarzy z postkomunistycznymi urzędniczkami.
Odpowiedz@takatamtala: a ja pierwszy raz słyszałam to w klinice w Warszawie.Oddajac pojemniczek z moczem brzmiało to tak" zrobiła to niech da".Do tej pory sie z tego smieje.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2015 o 2:49
@AveLinux: ojtam ojtam :P Każdemu się może zdarzyć.
OdpowiedzJak dla mnie, to piekielni byli Twoi rodzice z tym wrobieniem Cię w kolędę. Ksiądz natomiast okazał się mistrzem ciętej riposty. Co do zwracania się w trzeciej osobie, to nie wiemy w jakim wieku był ten ksiądz. Jeszcze część starszych ludzi ma ten nawyk i tak się zwraca do dużo młodszych osób (nie jest to z zamierzenia obraźliwe, ot staroświeckie zwyczaje). Żeby nie było, jestem ateistą i jak ma być kolęda, to wychodzę z domu. Dla dobra księdza ;)
Odpowiedz@Wiewior84: Absolutnie się zgadzam - lepiej to ode mnie ująłeś. Przede wszystkim krócej :) Muszę się nauczyć bardziej streszczać w swoich wypowiedziach...
Odpowiedz@Wiewior84: I o to chodzi. Każdy bawi się w swojej piaskownicy nie przeszkadzając drugiemu ;)
Odpowiedz@Wiewior84: To samo pomyślałem, gdy czytałem tą historię. Cięta riposta na potwornie chamską odzywkę autorki. Po prostu pokochałem tego księdza ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2015 o 9:57
@ee_el: Ale autoeka nie była chamska,tylko zirytowana prywatnymi pytaniami od osoby której nie zna. Cięta riposta, chamskiej osoby, czyli takie rzeczy się teraz chwali?
Odpowiedz@anonimek94: chamska riposta chamskiej osoby, gwoli ścisłości. Też nie rozumiem, jak można się zachwycać takim zachowaniem, zwłaszcza ze strony kapłana.
OdpowiedzSio
OdpowiedzPlus dla księdza :D
OdpowiedzMnie ksiądz zaczął szantażować, że jak nie będę do kościoła chodziła to mi ślubu nie udzieli. Bo w wieku 19 lat na pewno mam już wszystko zaplanowane...
Odpowiedz@Raven_727: No ale po co miałabyś brać ślub kościelny, skoro do tego kościoła nie chodzisz? Nie dziwię się, że ksiądz tak Ci powiedział.
OdpowiedzTwoi rodzice jak i ksiądz fakt nie zachowali w porządku. W ogóle nie czaję, tych ciągłych pytań "a gdzie chłopak", "no w twoim wieku wreszcie pasuję założyć rodzinę" itd. I to nie od starszych osób tylko od rówieśników, którzy są po ślubie albo mają dzieci. I biadolą nad moim staropanieństwem, chociaż teraz mniej nie wiem czy po moich ostrych słowach czy krzyżyk na mnie postawili. W sumie kota mam, jak na 25-letnią starą pannę przystało.:)
OdpowiedzU mnie jak ksiądz po kolędzie chodził w zeszłym roku, pytał siostrę w wieku gimnazjalnym, czy do bierzmowania idzie. Odpowiedziała bez chwili zawahania, że idzie, ale dlatego, że musi, a zaraz potem od Kościoła odchodzi. Ksiądz tylko powiedział, że jej decyzja, niech robi co chce i zmienił temat - i miał rację, co go to obchodzi? Wiara i życie wg jej zasad jest indywidualną sprawą człowieka i to my będziemy z tego rozliczani, a nie czarny. W tym przypadku ksiądz źle, że pytał o życie prywatne, zwracał się w trzeciej osobie, ale przynajmniej błyskotliwie z topieniem odpowiedział :) Piekielny jednak był.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2015 o 0:52
Długo myślałaś nad historią? :)
Odpowiedz@Lypa: Ludzie to zawsze mają dziwne sytuacje. Moi rodzice też należą do grupy religijnych, którzy zapraszają księży na obiad. Ostatnio zaprosili nowo poznanego księdza i zaaranżowali rozmowę ze mną rozmowę przez skypa. (nie byłam specjalnie zadowolona, bo nie lubię rozmawiać z nieznanymi osobami z zaskoczenia). Ksiądz był bardzo miły i kulturalny. zapytał się jak mi się podoba zagranicą, jak w pracy, powiedział, że się będzie za mnie modlił i się pożegnał. Jak widać znajomych, nawet księży, trzeba sobie dobrze dobierać to piekielności nie będzie.
Odpowiedzu mnie za czasów szkolnych ksiądz na wieść, że na religię nie chodzę, więc zeszytu mu nie pokażę, stwierdził że nie wyjdzie z naszego domu dopóki mu nie obiecam, że będę się modlić, "bo ci to pomoże!" :] rodzice też temat rzeka, w tym roku biorę ślub cywilny (oboje jesteśmy niewierzący), chociaż potomstwa na razie nie planujemy, to już wiemy że jakby się pojawiło nie będzie chrzczone itp. - mama już mi zapowiedziała, że ona wnuka ochrzci czy mi się to podoba czy nie :] pozdrawiam autorko
OdpowiedzCieszę się, że mieszkam na chwilę obecną w bloku, z dala od rodzinnej parafii i wątpliwa przyjemność kolędy mnie omija. Od rozpoczęcia nauki w gimnazjum przestałam uczęszczać na religię. W tym roku ksiądz z jednego z największych miast był wyrozumiały, nienachalny i rozmowa z nim na chwilę sprawiła, że miałam wątpliwości co do swojego wyboru. Rok później był u nas jakiś gbur, pytający mnie (14-letnie jeszcze dziecko) jak sobie wyobrażam, że będę żyć bez ślubu i pochówku, bo jedyne gdzie będę mogła leżeć to pod płotem.
Odpowiedz@Kejt: bo przecież wiadomo, że każdy trup się strasznie martwi tym gdzie leży :D
Odpowiedz@Kejt: Co do "życia bez ślubu" odpowiem: ślub cywilny. A jeśli chodzi o "życie bez pochówku" (to mnie rozbawiło): cmentarze komunalne. Poza tym, z tego, co pamiętam, istnieje przepis, który mówi, że jeśli w okolicy nie ma cmentarza komunalnego, cmentarz wyznaniowy musi przyjąć zwłoki ateistyczne tudzież innowiercze.
OdpowiedzKsiądz z poczuciem humoru, Fajne to!
OdpowiedzKto jest piekielny? Bo raczej nie ksiądz z poczuciem humoru. :) Jesteś typowym nieżyczliwym Polakiem opisywanym codziennie w GW. :D
Odpowiedz@butterice: Byłam życzliwa do drugiego pytania. Wiesz, że istnieje coś takiego jak sygnały pozawerbalne? Generalnie nie świadczyły o tym, żeby mówił żartem. Jestem życzliwym człowiekiem- dla ludzi którzy mnie szanują i nie pakują mi się z butami w prywatne aspekty życia i nie startują do mnie z negatywnymi podsumowaniami na podstawie jednej stacji. Czyli nie Ciebie. Żyj dalej w świecie zaludnionym przez potwory o których czytasz w gazetach, może bedziesz miała ciekawsze życie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 stycznia 2015 o 18:38
Spoko, też ch*ji nie lubie ;)
OdpowiedzRodzice też chcą żebym była jak ksiądz po kolendzie przyjdzie... Rok temu w związku z moim kolczykiem w nosie ksiądz nawyzywał mnie od krów, a po moich słowach ze tacy ludzie mnie zniechęcają do chodzenia do kościoła stwierdził że kościół to nie pole i nie muszę przychodzić.
Odpowiedz