Jak zostałam prostytutką.
Kilka dni temu znajoma zaprosiła mnie do siebie na poświąteczną herbatkę. Uprzedziła jednak, że ma zepsuty domofon, więc jak przyjdę pod klatkę mam zadzwonić na komórkę a ona zejdzie i mi otworzy.
Ok, było jak prosiła - podeszłam, zadzwoniłam, rzuciłam do telefonu "już jestem na dole" i spokojnie czekam. Koleżanka mieszka na nastym piętrze, więc kilka minut potrwa zanim zjedzie i mnie wpuści. Sekundę po tym jak skończyłam rozmowę otwiera się okno na parterze i wychyla się ciekawska głowa sąsiadki [S].
[S]: - A pani co tu robi?
Ja: - Czekam.
[S]: - A na kogo?
Ja: - Na pani sąsiadkę.
[S]: - A na którą?
Ja: - Na tę, która zaraz przyjdzie.
W tym momencie zaczął się wrzask, że ona na policję zadzwoni i mnie zgarną. Ok, niech dzwoni, jej prawo. Po chwili sąsiadka się wychyla z telefonem w ręku i drze się do swojej komórki:
- Proszę przyjechać, pod moim oknem stoi prostytutka!
Ryknęłam śmiechem.
Koleżanka otworzyła mi drzwi i spytała czemu mi tak wesoło, zrelacjonowałam jej starcie ze strażniczką moralności. Okazało się, że dołączyłam do elitarnego klubu prostytutek z tego bloku ponieważ:
- moja koleżanka to prostytutka, bo nosi buty na obcasie.
- jedna z sąsiadek to prostytutka bo ma czworo dzieci, a mąż nie wygląda na takiego, który dałby radę spłodzić taką gromadkę.
- inna sąsiadka to prostytutka bo ma męża cudzoziemca, który nie mówi po polsku.
- sąsiadka Wietnamka to prostytutka bo wiadomo, że cudzoziemki to prostytutki.
- kolejna sąsiadka nawet nie ukrywa swojej prostytucji, bo otwarcie mówi, że klientów przyjmuje w domu (tak, przyjmuje, moja koleżanka też jest jej klientką, kobieta prowadzi rachunkowość małym firmom)
i jeszcze kilka innych, których historii prostytucji nie spamiętałam.
Sąsiadka
Może starszej pani przypomina się młodość?
OdpowiedzCiekawa fiksacja
OdpowiedzA sasiadka to prostytutka, bo wyglada na zewnatrz z okna burdelu?
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Burdel mama raczej ;-) Pilnuje wejścia.
OdpowiedzTymczasem w normalnym świecie: === Sekundę po tym jak skończyłam rozmowę otwiera się okno na parterze i wychyla się ciekawska głowa sąsiadki [S]. [S]: - A pani co tu robi? Ja: - A gó wno to szanowną panią obchodzi. === Lub - jeszcze lepsze - zupełne ignorowanie osoby, z którą nie mamy ochoty prowadzić rozmów. U mnie w bloku mieszka kobieta uszkodzona psychicznie - sąsiedzi narzekają, a do mnie tylko raz spróbowała zagadać, wypytując o to co robię, po tym, gdy udzieliłem jej uprzejmej odpowiedzi jak wyżej, pani postanowiła nie turbować mnie więcej obcesowymi pytaniami. Nie upieram się, że to złoty środek, ale rozmawianie z psychicznie chorymi lub wychowanymi w rynsztoku nie opłaca się nikomu normalnemu. Więc może warto nie dać się wciągać w rozmowy? :-)
Odpowiedz@Bydle: Odpowiedziałbym: "Co, nie lubi pani konkurencji?"
Odpowiedz@Bydle: No cóż, masz rację, z wariatami się nie dyskutuje.
Odpowiedz@Bydle: co innego jakby wiedziała czego się po babci spodziewać. Ale czemu ma być chamska dla obcej osoby?
Odpowiedz@Aptekara85: Skup się. Naprawdę skup się i nie kombinuj, tylko pomyśl. Jakiś skończony cham, dziecko ku rwy i komornika*, zaczepia cię ordynarnie i wypytuje o twoje prywatne sprawy. (tak, piszę o tej starusze z okna) Wyjaśnij, proszę, dlaczego wydaje ci się, że jest to osoba kulturalna, która doskonale wiem że tak nie należy robić? Bo gdy napisałaś to: „co innego jakby wiedziała czego się po babci spodziewać” To wiedziałaś - z opisu - że nie jest to ktoś, kto jest dobrze wychowany, tylko jakiś ścierwo wtryniające nos w cudze sprawy. No to skąd ta dziwaczna teza, że należy się opowiadać tej starej babie ze swojego życia? Gó wno ją to obchodzi, kim jesteśmy, czy i do kogo przyszliśmy. ;>>> Jeśli nadal nie zrozumiesz tej elementarnej sprawy, daj znać, będę tłumaczył jak dziecku... ___________________________________ *-zaryzykuję, mimo iż to z dowcipu
OdpowiedzNastępnym razem, jak ją spotkasz powiedz "O! Dzień dobry burdel-mamo! Jak tam dziś interesik? Kręci się? Wszystkie urwy w domu?"
Odpowiedz"Urwał nać!"
OdpowiedzOceniła ciebie swoją miarą...
OdpowiedzPoszukaj we wcześniejszych historiach. Tam była idealna do sytuacji kontra "każda k***a swoją miarką mierzy"
OdpowiedzPomijając już fakt, że nawet jakbyś była prostytutką, to policja na takie wezwanie i tak by nie przyjechała :D. Historia niezła.
Odpowiedz@e4rs44: no właśnie, też miałam takie przemyślenia, bo prostytucja w naszym kraju jest legalna (nielegalne jest stręczenie i czerpanie korzyści z cudzej prostytucji). A z której strony by mnie nie oglądać to nieletniej nie przypominam :) Myśle, że ona na 112 nie dzwoniła, tylko udawała, o czym świadczyła teatralność jej wrzasków.
Odpowiedz@anahella: stręczycielstwo (sutenerstwo). Nie ma czegoś takiego jak stręczenie.
Odpowiedz@Morfeusz: Jest: http://sjp.pwn.pl/sjp/strczy;2524601 To czynność, którą wykonuje stręczyciel.
OdpowiedzSzybko można w tym bloku karierę zrobić.:D
Odpowiedzpowinnaś wytoczyć kobiecie proces z powództwa cywilnego o obrazę w miejscu publicznym na świadka powołujac swoa koleżanke! oczywiscie aby nie ponosic kosztow wystarczy wnioskować o pisemne przeproszenie w gazecie (ogloszenie to koszt kilkuset zlotych) plus jakas kwote na cel charytatywny! jak babcia straci ze dwie emerytury to sie nauczy zastaanowiac dwa razy zanim cos powie!
OdpowiedzA jak wygląda taki co da radę spłodzić czwórkę? Postura buhaja czy jak? :P
Odpowiedz@BlueBellee: no właśnie nie wiem - może mickiewiczowskie: "wzrok dziki, suknia plugawa"?
Odpowiedz@anahella: Suknia? Zatem pleban! :)
Odpowiedz