Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Przez pewien czas pracowałem na portierni w przychodni. Dziś będzie o zmęczonym…

Przez pewien czas pracowałem na portierni w przychodni. Dziś będzie o zmęczonym lekarzu.

W portierni są klucze od wszystkich pomieszczeń w przychodni, także od toalet. Te zamykane są zarówno dla personelu, jak i dla pacjentów (o tym na końcu). Jeden z lekarzy przychodzi po klucz i dość długo nie wraca.

Minęło jakoś pół godziny, zacząłem się zastanawiać czy po prostu gdzieś przeoczyłem i wrócił do gabinetu nie oddając klucza, czy wciąż jest w toalecie (a w takim wypadku czy nic mu się nie stało). Akurat pracy było dość sporo, ciągłe telefony, więc na chwilę o tym zapomniałem.

Do czasu. Przyszedł jeden z pacjentów z pytaniem czy nie wiem co się dzieje z neurologiem, który między przyjmowaniem kolejnych pacjentów wyszedł z gabinetu. Na górze kilkanaście osób, a lekarz zaginął w akcji.

Obiecałem, że zaraz się dowiem (przecież nie powiem, że zniknął w toalecie). Akurat przechodziła jedna z [R]ejestratorek i gdy pacjent wrócił na górę, zaczęła się śmiać.

R: Pewnie znowu urządził sobie drzemkę.
J: Znowu?
R: No, kiedyś to go godzinę budziliśmy chyba, to nie pierwszy raz.

No cóż, poszedłem, zacząłem dobijać się do drzwi, wstał i wyszedł. Wszystkich pacjentów nie przyjął na pewno, bo z pół godziny później... poszedł sobie do domu. Jakoś z półtorej godziny przed czasem, przyjmując generalnie przez cztery godziny trzy razy w tygodniu.

PS. Dlaczego w trzypiętrowej przychodni toalety dla pacjentów są zamykane na klucz i dostępne są klucze tylko do tych na parterze? Ano dlatego, żeby pacjenci nie kradli nic z toalet. Wcześniej podobno wynosili wszystko co się dało, łącznie... z pisuarem. Do dzisiaj zastanawiam się, jak ktoś wyniósł pisuar z trzeciego piętra i nikt go nie zauważył :)

słuzba_zdrowia

by Pietras
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar sla
18 24

Sprawdzacie każdorazowo pacjentów albo toaletę po oddaniu klucza, czy czasem czegoś nie wyniesiono? Może zapisujecie nazwiska? Jeśli nie to i tak mają taką samą szansę coś ukraść, nawet dostając klucz do ręki. Dla mnie tego typu zachowanie jest szczytem głupoty - pojawi się ktoś z ostrymi mdłościami (w końcu od tego jest przychodnia) i zamiast grzecznie przytulić się do toalety zanieczyści wam korytarz.

Odpowiedz
avatar Pietras
7 9

@sla: Takie było zarządzenie dyrekcji, i takież wytłumaczenie. Ani się z nim nie zgadzam, ani nie do końca rozumiem. Co do pacjentów w takim stanie, niepełnosprawnych, itd. - sam otwierałem wówczas toalety na odpowiednich piętrach, za co raz miałem nieprzyjemności. Paranoja, ale co zrobić...

Odpowiedz
avatar sla
12 12

@Pietras: Chodziło mi o to, że nie ma szans, by zdążyć poprosić :).

Odpowiedz
avatar asmok
0 0

@sla: A jednak w praktyce takie rozwiązanie się sprawdza. Być może to po prostu efekt psychologiczny, człowiek który weźmie klucz nie czuje się już anonimowy. Fakt jest taki, że w jednym z urzędów w których pracowałem, po wprowadzeniu kluczy do kibli kradzieże prawie ustały. A co do hipotetycznej sytuacji zabrudzenia korytarza - czy narzyga na korytarzu czy na podłogę w wc i tak trzeba posprzątać, koszt ten sam. Za to koszty kradzionych i niszczonych w wc rzeczy są już dość znaczne.

Odpowiedz
avatar fak_dak
5 9

Coś w tym jest. W jednej z poradni z publicznej toalety ktoś często na początku dniach kradł cały papier toaletowy, ręczniki papierowe do wycierania rąk oraz mydło w płynie z dozownika. Nikt nie został złapany na gorącym uczynku. Poza tym mimo pracy sprzątaczek wiecznie była zasikana podłoga. Cierpieli na tym pacjenci, bo personel miał oddzielną toaletę.

Odpowiedz
avatar sla
-1 7

@fak_dak: Właśnie mnie to trochę dziwi. Tyle tych głosów jak ludzie brudzą w toaletach, a w żadnym publicznym miejscu (w tym przychodnie, kliniki i inne cuda) nigdy się z czymś takim nie spotkałam. Nawet w tych super popularnych galeriach w centrum miasta. Bez proszenia się o klucz.

Odpowiedz
avatar fak_dak
7 9

@sla: To ja mam chyba pecha. Nawet w pobliskim Tesco z toalety korzystam w stanie absolutnej konieczności, bo jest nasikane i śmierdzi. Brzydzę się tam dotknąć czegokolwiek.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
17 23

Zachowanie neurologa jest karygodne i nizej wszelkiej krytyki! Placa mu za prace, a nie za spanie w kiblu (!), gdy ludzie potrzebuja jego pomocy. Jest to wielokrotne lekcewazenie przyjetych dobrowolnie obowiazkow i lekcewazenie chorych przez tego lekarza. Co na to pracodawca?

Odpowiedz
avatar fak_dak
1 19

@ZaglobaOnufry: Nie pochwalam go, ale trochę rozumiem. Czasami jak mam poradnię od rana po dyżurze, a w nocy był duży ruch i nic się nie zdrzemnąłem, to czuję się senny. Z tym, że ja mam tak, że padam zwykle po nieprzespanej nocy dopiero po południu. W Polsce mamy ogromny niedobór lekarzy. Średnia unijna to prawie 4 lekarzy na 1000 mieszkańców. U nas 2,1/1000. Czyli cały system jeszcze jako tako działa i nie widać zbyt wielu dziur dzięki notorycznemu obchodzeniu przez lekarzy zasad czasu pracy. Mój niechlubny rekord to 126 godzin w pracy od poniedziałku do niedzieli. Nie pytaj jak to zrobiłem, niech ci wystarczy, że obiecałem sobie, że nigdy więcej. W czasie strajku w 2005r., 2006r. uświadomiłem sobie, że nie trzeba by było robić wielkich akcji. Wystarczyłoby, żeby lekarze solidarnie przestrzegali 40 godzinnego tygodnia pracy. Już następnego dnia system publicznej opieki zdrowotnej by się załamał z braku pracowników. I niestety w Polsce lepiej nie będzie, bo Akademie Medyczne robią bokami i więcej studentów nie przyjmą, a na tworzenie nowych Akademii Medycznych brakuje kadry profesorskiej. No i nie mamy co liczyć na lekarzy imigrantów ze wchodu, bo prawo pracy w Polsce oznacza automatycznie prawo do pracy w całej Unii.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
13 17

@fak_dak: A ja nie rozumiem. Bo spac w WC? To trzeba byc debilem chyba, a nie czlowiekiem z kultura? I to niejednokrotnie, jak z historii wynika. Poza tym uciekac z pracy, POLTORA GODZINY przed zakonczeniem raptem tylko CZTEROGODZINNEGO dyzuru, to niewatpliwie bezczelnosc. Ja wcale nie pytam, jak TY te dyzury przetrwales, bo wiem z wlasnego doswiadczenia, robiac podobne i porownywalne (ale na szczescie przed laty, bo czasy zmienily sie, et nos mutamur in illis). Ale ani ja, ani chyba ty nie wpadlismy na pomysl, kimac po kiblach, albo urywac sie z czekajacej na nas medycznej roboty, puszczajac pacjentow kantem. Wprost odwrotnie, przypuszczam, ze niestety przyjete jest w takim wypadku robic (nie zawsze placone przez pracodawce) nadgodziny, aby skonczyc zaczeta prace, a nie powiedziec sobie "o teraz fajrant, splywam do chaty".

Odpowiedz
avatar fak_dak
8 14

@ZaglobaOnufry: Masz rację, że celowe uciekanie na drzemkę do WC i zostawianie ludzi bez przyjęcia przed gabinetem jest chamstwem. Nie wiem dlaczego, ale jakoś przyjąłem na początku, że on siada za potrzebą na kibelku i zasypia ze zmęczenia.

Odpowiedz
avatar Jaca
12 14

Łatwiej wynieść pisuar, niż rolkę papieru toaletowego. Papier musisz gdzieś schować, bo jak ktoś zauważy, że wychodzisz z papierem to od razu się przyczepi. Pisuar po prostu wynosisz nie przejmując się kto to widzi. Ile osób pomyśli, że właśnie kradniesz pisuar, a ile, że jesteś hydraulikiem i go wymieniasz? Znam dwa przypadki jak ludzie w ten sposób wynieśli dwie dość spore rzeczy ze sklepów. Nigdzie nie chowali, szedł z tym na luzie to każdy myślał, ze po prostu kupił.

Odpowiedz
avatar sla
-1 1

@Jaca: Od czego są torebki, torby na zakupy i tym podobne twory :)? Poza tym, owszem, pacjenci się nie domyślą. Lecz lekarze i pozostała obsługa owszem.

Odpowiedz
avatar Jaca
11 11

@sla: Dlaczego lekarze i pozostała obsługa miałaby się domyślić? Myślisz, że dyrektor informuje lekarzy o wymianie/naprawie pisuarów? Osoba z recepcji teoretycznie powinna się zainteresować, ale w praktyce też uznała, że przecież nikt nie kradłby pisuaru i widocznie zapomnieli jej poinformować o pracach hydraulika. Założę się, że facet po prostu odkręcił pisuar, wziął go w ręce i wyszedł w żaden sposób go nie ukrywając.

Odpowiedz
avatar sla
-2 2

@Jaca: Nie wiem, czy faktycznie to robią, ale moim zdaniem powinni. Jeśli ktoś zaczyna mi grzebać na tarasie udając robotnika to dowiaduję się, czy faktycznie nim jest zamiast zakładać 'ma kombinezon, na pewno jest fachowcem'. W taki sposób prościej zabezpieczyć się przed większymi kradzieżami niż utrudniając życie sobie i pacjentom zamykając toalety na klucz.

Odpowiedz
avatar Jaca
1 1

@sla: Dyrektor przychodni w której pracuje kilkudziesięciu pracowników(jeśli jest duża) ma za każdym razem informować każdego z osobna, że dziś przyjdzie pan wymienić klamkę na 3 piętrze, bo się zacina, a jutro inny pan nasmaruje zawiasy w pokoju numer 8, bo skrzypią? Taras nie jest Twój tylko Twojego szefa. Jak przyjeżdżają Panowie uzupełnić kawę w automacie w firmie to sprawdzasz ich zawsze? Bo jak nie to któregoś razu wyniosą automat i też się nie zorientujesz.

Odpowiedz
avatar Pietras
1 1

@Jaca: Generalnie przychodnia zatrudniająca kilkadziesiąt osób zatrudnia także konserwatora, który zajmuje się wszystkimi takimi rzeczami. A jak potrzebny jest ktoś inny to Wiadomo, że nie będzie się o czymś takim powiadamiać kilkudziesięciu osób, ale przynajmniej osoba będąca na portierni była informowana.

Odpowiedz
avatar piotrs72
4 4

@Pietras: Z mojego doświadczenia też wynika, że najłatwiej wynosić ,,jawnie'' -- a jak ktoś z recepcji się zainteresuje, to poprosić go o potrzymanie drzwi ,,bo inaczej je tym grzmotem porysuję'', po czym uprzejmie podziękować i życzyć miłego dnia :) A jak ktoś się jeszcze bardziej zainteresuje, to ,,proszę zadzwonić do szefa, tylko szybko, bo ciężkie te cholerstwo...'', albo ,,niech Pan przytrzyma, to zadzwonię do kierownika i on Panu powie''... 99%, a nawet 100% portierów/dozorców/ochroniarzy w takiej sytuacji nie przejawia dalszej dociekliwości. Wynosiłem już tak nie raz sprzęt komputerowy o solidnej wartości (oczywiście do serwisu, a nie do pasera :) bez żadnych kłopotów.

Odpowiedz
avatar 175okolo
9 13

Chcę się upewnić. Opowieść jest o kluczu od sracza, czy o lekarzu pracującym w dziwny sposób? Bo więcej o ustępie, niż o medyku.

Odpowiedz
avatar Rossellinique
1 1

Wszystko jest możliwe z tymi kradzieżami. Pracowałam w sądzie i kradzież papieru toaletowego to był standard. Była też próba wyniesienia lustra i..umywalki. Światła też nie było bo notorycznie kradziono też żarówki, i dozowników na mydła też był brak bo też ktoś sobie wziął. Tak więc fatalny stan toalety to najczęściej wina ludzi nie zarządcy budynku, bo ileż można coś naprawiać.. A doktorek..bardzo fajny nie ma co, a potem pewnie się biedak skarży, że tak ciężko zapracowany..w sumie pewnie nawet jest, ale cóż jak chce się wszystkie sroki za ogon złapać to tak jest.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Normalny lekarz jak każdy. Przychodzi sobie posiedzieć godzinkę, przyjmie może jednego pacjenta jak znajdzie chwile czasu i idzie do domu zgarniajac za to spora kase

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 grudnia 2014 o 10:31

avatar fak_dak
0 0

@nanab: Nie powielaj bzdur. Lekarze w specjalistyce nie pracują na etatach tylko na kontraktach lub umowach-zleceniach i mają płacone za WYKONANĄ pracę, czyli jak lekarz nie przyjmuje pacjentów, to nie zarabia. Nie wiem skąd mit, że płacą mi samo za istnienie. Chciałbym, żeby tak było.

Odpowiedz
avatar asmok
0 0

Co do kradzieży to niestety potwierdzam. Pracowałem kiedyś w urzędzie, było to samo. Wiem też jak kradną pisuary i sedesy. Przy wyjściu mieliśmy dyżurkę a ludzie byli uczuleni na wyłapywanie takich. Okazało się, że ludzie podstawiają materac pod okno i wyrzucają na miękkie. Po remoncie wc, zobaczyłem technicznego (potocznie konserwator) jak obija młotkiem i zachlapuje rdzawą farbą wszystkie nowe, śliczne, chromowane krany i rury. Pytam go czy zwariował, że z ładnego robi brzydkie. A on na to że w wc w którym wcześniej skończono remont, te ładne przetrwały dwa dni więc i tak trzeba było założyć ponownie stare, popsute. Niestety, w społeczeństwie mamy na tyle duży odsetek bezmyślnego bydła, że po prostu nie da się udostępniać rzeczy do użytku publicznego. Ewentualnie odsetek mały ale obrotny, na jedno wychodzi.

Odpowiedz
avatar fak_dak
0 0

@asmok: To spadek mentalny, po wychwalanej przez niektórych PRL. Ludzie przez komunę zostali nauczeni, że jak publiczne, to można kraść. Niestety zaraza złodziejstwa przechodzi na kolejne pokolenia. Teraz kradną nawet z prywatnych wszak poradni, przyjmujących na kontrakcie z NFZ. Ciekawe czy z cudzego domu w którym są gośćmi też wynieśliby papier toaletowy?

Odpowiedz
Udostępnij