Mieszkam bardzo blisko granicy polsko-niemieckiej - po stronie tych ostatnich. Historii z mojej szkoły czy otoczenia mam na pęczki.
Chodzę do szkoły, gdzie jest dużo obcokrajowców - głównie Polaków i Rumunów.
Piekielność nr 1.
Obcokrajowcom zabroniono mówić po polsku. Obojętnie, czy mówię do innego obcokrajowca. Przy Niemcu nie wolno mówić nam po polsku.
Tak, Rumunom też nie wolno po polsku. Nikt nie widzi problemu w rozmawianiu po rumuńsku.
Piekielność nr 2.
Niemcy nas nie lubią. Po prostu.
Doszło do tego, że Polacy są regularnie przez Niemców tłuczeni.
Tu jednego dopadli w szatni na WFie i go "rozpruli" o jakiś haczyk wystający ze ściany (kilka szwów), tam drugiego złapali gdzieś w toalecie...
Mnie również usiłowano wklepać, ale niestety - chłopaczyna się wybrał sam i "przekonałam" go, żeby tego nie robił.
(Tak, gaz pieprzowy i pałka teleskopowa przy sobie to dobry pomysł.)
Ale tak nie będzie - wybraliśmy się do nauczycieli, zgłosiliśmy w czym jest problem, daliśmy konkretne przykłady.
Jesteśmy wyzywani i szykanowani.
Rzucali we mnie petardami.
Kilka osób zostało pobitych.
I uwaga, odpowiedź nauczycieli.
"Co my mamy niby z tym zrobić? Przyzwyczajajcie się, to jest strefa przygraniczna. To tutaj normalne. Tak było, jest i będzie!"
zagranica
Piekielność pierwsza - chcesz nakazać Niemcom jakie prawa mają sobie ustalać w swoim kraju. Piekielność druga (zabrzmi dziwnie, ale to poprawny zapis) - zwykły bandytyzm. To, że zakorzeniony od czasów II wojny światowej, a skutecznie rozpalony przez złodziei najeżdżających potomków Teutonów - to „załuga” nie Niemców, a Polaków. Piekielność trzecia - pracujesz w teatrze?
Odpowiedz@175okolo: spoko, mieszka po stronie niemieckiej i chodzi do niemieckiej szkoły wiec ten zakaz języka polskiego bym jeszcze zrozumiał jeżeli rumuński tez był zakazany ale bicie polaków za to ze są Polakami to już podchodzi pod głęboki rasizm i jeżeli nauczyciel mówi ze tak musi być to chyba duże z głową zamienił!
Odpowiedz@frems: jak już to ksenofobia, a nie rasizm...
Odpowiedz@frems: Nieważne, czy jest to szkoła, zakład pracy czy szpital - w sytuacjach prywatnych zakaz używania jakiegokolwiek języka jest idiotyczny, nieważne, czy jest to polski, angielski, esperanto czy staro-cerkiewno-słowiański. Ostatnio Lidl musiał się przez to nieźle tłumaczyć.
Odpowiedz@frems: Czego nie rozumiesz w zdaniu, że druga piekielność to zwykły bandytyzm? I nie ma znaczenia (dla pobitych) czym powodowany?
Odpowiedz@175okolo: "Piekielność pierwsza - chcesz nakazać Niemcom jakie prawa mają sobie ustalać w swoim kraju." Sęk w tym że... to nie jest prawo i taki zakaz zapewne narusza podstawowe prawa człowieka, tudzież jest dyskryminowaniem mniejszości narodowej za co, jeśli zostanie to zgłoszone w odpowiednie miejsca, będą się gęsto tłumaczyć :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 grudnia 2014 o 0:24
@Rahmir: A ktoś to komuś zgłaszał? Bo to chyba trzebaby w ONZ czy UE...
Odpowiedz@sla: w prywatnych idiotyczny w oficjalnych- powinny byc zakazane WSZYSTKIE inne jezyki poza urzedowym, a nie tylko polski ( a rumunski, francuski czy angielski, a nawet sua hili sa juz ok), jawna dyskryminacja
OdpowiedzA policję zawiadomiliście? Niemiecki odpowiednik kuratorium? Nagrajcie nauczyciela i w internety - mogą się gęsto tłumaczyć.
OdpowiedzTeż pochodzę z pogranicza polsko- niemieckiego. Wiecie co? Tyle razy miałam z nimi kontakt,że tego narodu po prostu nie cierpię. Bardzo często spotkałam się z sytuacją,że kobieta rozmawia z dzieciakami po niemiecku a z tobą gada po polsku. Od czasów II WŚ mineło zbyt mało czasu aby wyplewić z nich to co zasiał wujek Adolf
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Czekaj... kobieta rozmawia z jakimiś tam dziećmi (Jej dziećmi? Jej uczniami? Hę?), a z tobą rozmawia po polsku. Sorry, ale nie widzę co w tym złego. Jak ja z angielskimi dziećmi rozmawiam po angielsku, a ze swoja polską koleżanką po polsku, to też jestem zła? Nie rozumiem absolutnie co miałaś na myśli.
Odpowiedz@Day_Becomes_Night: Obiektywnie patrząc, to, że z Tobą rozmawia w Twoim ojczystym języku jest nawet miłe; w przeciwieństwie do zakazu mówienia po polsku, wspomnianego w historii. Chyba, że nie sprecyzowałaś, a coś w tym faktycznie jest nieprzyjemnego?
Odpowiedz"to jest strefa przygraniczna. To tutaj normalne" 1. To nigdy i nigdzie nie jest normalne 2. Co ma do tego strefa przygraniczna? Czy jakby to było np. w Berlinie, w Monachium, w Kolonii, etc. innym mieście poza tzw. strefą przygraniczną to by coś zmieniało?
Odpowiedz@Morfeusz: zastanawiam sie jakby nauczyciele reagowali gdyby kazdy taki przypadek z widocznym, udokunemtowanym uszkodzeniem ciala czy mienia byl zglaszany wladzom? i jak by to wplywalo na opinie szkoly?
OdpowiedzJakby mi w szkole niemieckiej ktos zakazal w czasie pokoju, lata po wojnie po polsku mowic, to bym zaczela byc zlosliwa. Zyjemy w wolnej Europie z otwartymi granicami, pokazcie mi prawo ktore mowi ze mozna zakazac mniejszosci poslugiwania sie ojczystym...
Odpowiedz@Marunae: W Lidlu w UK zabroniono pracownikom mówić po polsku, nawet na wyraźne życzenie klienta.
Odpowiedz@e4rs44: I ile trwał ten zakaz? Kilka dni? Przecież niemal od razu na Lidla spadła krytyka i musiał on się tłumaczyć.
Odpowiedz@sla: Co nie zmienia faktu, że zakaz BYŁ. Co z tego, czy przez rok, czy przez dzień, czy przez pięć minut.
Odpowiedz@e4rs44: Och jaki wielki zakaz był przez kilka dni. W jednym czy dwóch lidlach, a w reszcie sklepów to olali. Prawdopodobnie był to durny pomysł jakiegoś nadgorliwego menadżera, którego bardzo szybko sprowadzono na ziemię. I zakaz nie dotyczył jedynie języka polskiego, ale też walijskiego, żeby było zabawniej. W mieście, w którym mieszkałam mieli w Lidlu zasadę, że pracownik może się odezwać do klienta w jego ojczystym języku jeśli klient sam się do niego w tym języku zwróci. W praktyce wszyscy na to lali i nikt nie miał z tym problemu.
Odpowiedz@Marunae: W Niemczech nie ma mniejszości polskiej.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 grudnia 2014 o 23:18
@Debren: Pytanie, jak ją definiować, i czyja definicja jest u kogo ważna.
OdpowiedzMnie jedynie zastanawia fakt przynoszenia ze sobą do szkoły gazu pieprzowego i pałki teleskopowej...
Odpowiedz@e4rs44: Ale to, że ludzie są bici tylko dlatego, że pochodzą z innego kraju i to, że nie mogą mówić w ojczystym języku już cię nie zastanowiło? ;)
OdpowiedzNo nie wiem... "Polacy są regularnie przez Niemców tłuczeni", a nauczyciele nie reagują. Dziwne, że dziewczyna się zabezpiecza.
OdpowiedzPomijają, że historia ta wali fejkiem na kilometr to... Kurtynaaaaaaa... Minus.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 24 grudnia 2014 o 8:47
Również mieszkam przy granicy, mieszkałam też w samych Niemczech, bardzo często mam kontakt z Niemcami i nigdy nie spotkałam się z takim wrogim nastawieniem jak tutaj opisywany. Wydaje mi się, że ktoś tutaj bardzo podkoloryzował historię.
Odpowiedz@Ronnetta: I tylko dlatego, że ciebie to nie spotkało, uważasz, że historia jest zmyślona?
Odpowiedz@TheJoker: Ponieważ nie spotkało to nikogo kogo znam, a niemal cała rodzina mieszka w Niemczech, dzieciaki do szkół tam chodzą, poza tym znam prawo niemieckie na tyle dobrze, aby móc podważać wiarygodność tej historii, żaden nauczyciel jak już ktoś gdzieś wspomniał nie pozwoliłby sobie na taki komentarz. Dalej - to samo dotyczy tych dzieci rumuńskich, ich tylu nie ma po prostu. Już pominę kwestie językowe, bo nie można zabronić posługiwania się językiem ojczystym, bo prześladowania itp. System z tym walczy.
Odpowiedz@Ronnetta: Też mi to śmierdzi, ale w TV jakiś czas temu, była afera z tym tematem związana, właśnie u Niemców.
OdpowiedzHistoria jest nie watpliwie zmyslona na poczekaniu. W niemieckiej szkole na pograniczu POLSKI ma byc tyle RUMUNOW? A skad sie tam wzieli i to taka wielka ilosc, przekraczajaca n.p. we wszystkich niemieckich szkolach dominujacych Turkow i innych muzulmanow? Smieszne i niezgodne z prawem tutejszym jest zakaz jakiegokolwiek jezyka gdziekolwiek, a jesli n.p. w sadzie jezykiem urzedowym jest niemiecki, ktorym uczestnik rozprawy nie (wystarczajaco) wlada, to sad zamawia tlumacza na koszt panstwa. Idiotyczne i niewatpliwie niezgodne z prawda jest zabronienie POLSKIEGO, ale zezwolenie na RUMUNSKI. W szkolach niemieckich przewaznie Niemcy tluczeni sa przez cudzoziemcow, a nie odwrotnie. Nauczyciel niemiecki ma obowiazek zareagowac odpowiednio na skargi na agresje i rekoczyny uczniow, dlatego wypowiedz:"Co my mamy niby z tym zrobić? Przyzwyczajajcie się, to jest strefa przygraniczna. To tutaj normalne. Tak było, jest i będzie!", jest niedopuszczalna i zaden niemiecki nauczyciel nie powiedzialby tego (przynajmniej przy swiadkach), bo balby sie skargi do kuratorium i sadu, powiazanej z odglosem w prasie, utrata pracy i renty ("Beamtenpension"). Fake, niewatpliwie.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Znalazłam "ę" w słowie "będzie". Chyba ci się Alt zepsuł, że tak randomowo jedno "ę" wstawił...
Odpowiedz@Zmora: Alt nie zepsul sie, tylko kopiowalem z oryginalnego tekstu z historii, dlatego pojawila sie polska litera i to nie przypadkowo.
OdpowiedzU mnie w pracy niektórym Szkotom przeszkadzają rozmowy po polsku i zwracają nam uwagę, ale gdy Łotysze, Litwini i Rosjanie napieprzają po rusku to już im jakoś to nie przeszkadza... Takie podwójne standardy. Nie lubię też jak "ruscy" mówią do mnie po rosyjsku, bo nie zawsze rozumiem, wolę po angielsku, z kolei oni słabą rozumieją po angielsku, niby przytakują, ale nie rozumieją tylko udają, że rozumieją.
Odpowiedz@powidla: Skad pojawilo sie tyle Ruskich w Szkocji i to z pozwoleniem na prace, czyzby nie potrzebowali juz wiz? Czyli - ucz sie po rosyjsku, gdy jedziesz do Anglii, inaczej w pracy nie dogadasz sie! A Szkotom ruskij jazyk nie przeszkadza, bo kapuja go na 100%. Jak nie wierzysz, to zobacz jak Sean Connery (Szkot) byl wdechowym komendantem rosyjskiej lodzi podwodnej "Czerwony pazdziernik".
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: To sa ruscy z litwy/lotwy. Przewaznie mowia po rusku wplatajac pare Polskich slow i ciesza sie, ze znaja polski. Pisze tu o sytuacji gdzie obie strony nie znaja j. angielskiego (a to jest na prawde bardzo czesta sutuacja). Spotyka sie tez duzo Polakow, ktorzy do wszystkich ruskich, bulgarow i slowakow mowia po polsku
OdpowiedzTaaaa... niech nauczyciel dostanie w dziób lub będzie szykanowany to oczywiście "tak nie może być" a jak uczniom dzieje się krzywda "Co my mamy niby z tym zrobić? Przyzwyczajajcie się, to jest strefa przygraniczna. To tutaj normalne. Tak było, jest i będzie!" Nieogarniam...
OdpowiedzAhhh od początku istnienia kraju polskiego niemcy chcieli nas zniszczyć/zniewolić/sabotować.
OdpowiedzKazik "Polska płonie" za cały komentarz do takich historii: Co za syf, co za katastrofa to kara za grzechy nasze, Bóg nas już nie kocha teraz Bóg kocha Niemców maja więcej pieniędzy chociaż wojnę przegrali, a my żyjemy w nędzy Co za upadek, co za gnój to kara za winy nasze, na nic nasz znój żale nasze daremne, połączeni lamentem co za los, wycieraj oczy i nos!
OdpowiedzSama mieszkalam przy granicy Polsko-Niemieckiej do 11 roku zycia, az wyprowadzilismy sie do Anglii. Tylko ze my mieszkalismy po naszej stronie :) Zachowania niemcow nie opisze, ale to jak zachowywali sie w stosunku do nas, polakow, nawet po naszej stronie mostu bylo nie do zniesienia. Nawet teraz, gdy odwiedzam rodzine, niemcy mowiacy do sprzedawcow i innych ludzi z gory to normalka. Glownie w takich sytuacjach, sprzedawcy po prostu biora od nich wiecej kasy, bo niemcy na to nie patrza, mowiac 'w Polsce i tak taniej jak to plebs' :P Oczywiscie nie wszyscy tacy sa, ale te sytuacje nie pomagaja stereotypowi :D
Odpowiedz