Ogólnie rzecz biorąc zauważyłam bardzo niezdrową tendencję... jak bardzo wykorzystujemy każdą okazję, żeby tylko się pochwalić czymś. :)
Mam na myśli tym razem imprezy "osiemnastkowe". Od stycznia zacznie się to u mnie masowo, już teraz dostałam kilka zaproszeń, słucham planów i niektóre z nich na prawdę mnie zaskakują, ale nie pozytywnie.
Wychodzi na to, że 2/3 znajomych chcą zrobić niemal wesela! Jeden chce przebić drugiego. Zapraszanie setek osób, z czego z większością jest się tylko na "cześć". I to nie jest kwestia tego czy kogoś stać czy niezupełnie.
Zaraz po sylwestrze idę na pierwszą imprezę, rozmawiam sobie z [K]oleżanką, pytam o plany, listę gości...
K- No wiesz, myślę że to się zamknie w 400(!) osobach.
J- Ale wiesz, że chyba zapłacisz za to więcej niż to wszystko warte? No i po co ci X na liście? Przecież wy nawet nie rozmawiacie?
K- Co z tego, jest przystojny. A poza tym Kaśka zaprasza 390 osób, muszę mieć lepszą wixe!
Zasadniczo "reputacja" danej osoby wzrasta od jakości i wielkości rozkręconej imprezy na osiemnastkę. Moją "mistrzynią" jest koleżanka, która chce zrobić imprezę na jachcie.
Moje urodziny są też niedługo po nowym roku. Opowiedziałam o swoich "planach" kilku osobom i zostałam praktycznie zrównana z ziemią - otóż wybieram się na piwo do knajpy z kilkoma najbliższymi osobami, nie będzie fajerwerków i gratulacji od samego H.Hefnera.
Mieszkam w bloku, miejsca jest bardzo bardzo mało; podam jakieś przekąski, kilka miejsc noclegowych w domu się znajdzie... po drugie wiem, że rodzice i tak wydają na mnie wystarczająco dużo w ciągu roku, nie chcę nadwyrężać ich budżetu. Po takim oświadczeniu niektórzy znajomi wręcz obrazili się, a sąsiadka z góry, gdy spytała moją mamę jak planuję świętować i otrzymała odpowiedź, dała mamie do rozumienia, że jesteśmy tak zwanym plebsem :D
Przykro mi z powodu zachowania niektórych ludzi, po których bym się tego nie spodziewała. I współczuję przyszłym pokoleniom.
400 osób?! Jeżeli to na zasadzie typu "przyjdź tego i tego dnia do klubu gdzie będę świętować urodziny" i jubilatka postawi kilku bliskim znajomym piwo i zamówi parę dedykacji od DJ to jeszcze rozumiem. Oczywiście pisze o imprezie otwartej dla każdego. Bo jeżeli to impreza zamknięta dla 400 osób z cateringiem, alkoholem, dj, oprawą i ochroną to nie wyobrażam tego sobie. To koszt dużego wesela albo nawet dwóch.
Odpowiedz@chamnieromantyk: To właśnie ta druga sytuacja.
Odpowiedz@Ruzeakriz: U mnie na weselu było 80 osób, więc xD Ale nie bardzo rozumiem, bo kto opłaca takie zachcianki z kosmosu? Rodzice. A taki kryzys w Polsce podobno... kiedyś nawet sławne "zastaw się a postaw się" nie wywoływało takiego oszołomienia... Mało tego, słyszałam o uroczystościach Komunii Świętej, gdzie po mszy po dziecko (!) przyjeżdżała limuzyna i wiozła do wynajętej, nie byle jakiej, restauracji...... Ale co tam, i tak ci co urządzają, będą pewnie twierdzić, że nic nie rozumiemy i zwyczajnie zazdrościmy xD Żal mi.
Odpowiedz@kulka: Wynajęta restauracja to akurat bardzo dobry pomysł. Zmieść całą rodzinę w małym mieszkaniu, wytrzaśnij skądś dodatkowe stoły, meble, zastawę, ugotuj dla nich wszystkich obiad i ciesz się czując się jak sardynka. Koszty, paradoksalnie, nie wychodzą takie kosmiczne, nawet w dobrej knajpie.
OdpowiedzTrudno, ja tam od podstawówki nie obchodzę urodzin ani imienin i jakoś żyję. Nie licząc oczywiście rodziców i kawałka ciasta.
OdpowiedzZależy od człowieka, albo to mój brat jest jakiś dziwny z tego rocznika. Fakt, uważany za "ciacho" i niezłą partię wśród równolatek, ale otwarcie powiedział że nie robi osiemnastki jako wielkiego party, poszli na "pierwsze legalne" piwo z kumplami, wrócili, posiedzieli przy jakimś meczu bo leciał akurat i tyle. Pieniądze co dostał "na 18 lat" zainwestował w prawko... a to tak dawno nie było, raptem pół roku temu? To ja już większą niż brat "osiemnastkę rozkręciłam" kilka lat temu, robiąc małe przyjęcie w domu, tort szampan, przekąski, ciepłe danie. Dla najbliższej rodziny i chrzestnych.
Odpowiedz@ewunian: Mój brat też nie robił dużej imprezy. Najbliższa rodzina, najlepsi przyjaciele, a po kawie i paru głębszych pojechali na imprezę i wracali nocą piechotą 10 km, bo im się rozładowały telefony. To był początek marca. Zanim doszli do domu zdążyli wytrzeźwieć. Ale brat twierdzi, że to najlepsza impreza, jaką mógł chcieć. Różni są ludzie :)
OdpowiedzJak ich na to stać (a raczej ich rodziców), to niech sobie robią, co chcą. Dla mnie to tak samo niezrozumiałe jak wielgaśne wesela z zapraszaniem rodziny, której się kilka lat nie widziało, a ludzie robią tak cały czas. Ich sprawa.
Odpowiedz@Miryoku: wiesz... wydaje mi się, że w mniejszym stopniu "idzie" tu o to, na co kto wydaje pieniądze, bo, jak słusznie zauważyłaś, ich pieniądze-ich sprawa. Gorzej, że jak już ktoś się wyłamuje ze schematu i w odwłoku ma licytowanie się na to "kto ma lepszą imprę" to już "plebs", "dziwadło" i w ogóle meh. Taka swoista dyskryminacja.
Odpowiedz@Sine: Wszystko ma swoje plusy. Jeśli ktoś zaczyna wypominać drugiej osobie skromniejszą imprezę to jest to jasny sygnał, że należy przestać się z nią zadawać. Taki sposób na selekcję kretynów z własnego otoczenia.
OdpowiedzLudzie tak bardzo lubią pokazywać innym, że są od nich "lepsi"... Moim skromnym zdaniem, to próba leczenia kompleksów. Powyższe odnosi sie do osiemnastek na 400 osób, żeby była jasność. A korzystajac z okazji też sie swoją 18-stką pochwale a co :) Nie było ani skromnie, ani rozrzutnie tylko ekonomicznie:) Mam to szczęście że urodziny wypadają mi latem, a za domem jest sporo wolnej przestrzeni. Osób było z 25 (rodzina i koledzy), a kosztów tyle co za kiełbase, pare paczek czipsów i troche alkoholu na rozruch - reszta pochodziła z prezentów. A do dziś każdy uczestnik miło wspomina.
Odpowiedz@Songokan: Też odnoszę wrażenie, że to leczenie kompleksów. W moim towarzystwie 2-3 osoby organizowały imprezy z dużą ilością gości. Dodam, że to osoby z "elity" szkolnej, samochodami prosto z salonu :) Po 3, może 4 godzinach uciekałam z takich imprez. Swoją zrobiłam w klubie. To znaczy, chodźcie, stawiam wódkę, kto chce to piwo.
Odpowiedz@Songokan: Większość z dzisiejszych osiemnastolatków z taką mentalnością za 18 lat pochwali się " A ja na 18stce miałem 400 osób" Szkoda, że większość z nich nawet matury nigdy nie zda.
Odpowiedz@Jingle_Bells: Przytłaczająca większość zda. Myślę, że większość nawet magisterkę obroni. Widziałem klasówki trudniejsze niż te "matury" http://www.cke.edu.pl/index.php/egzamin-maturalny-left/arkusze-z-lat-2005-2014
Odpowiedz@R34: Wątpie. Matury nie są bardzo trudne, ciężko nie zdać jej w ogóle, ale ze zdumieniem stwierdzam, że wokół większość młodzieży w wieku już dawno pomaturalnym tej matury nie ma, bo albo uważa, że im do niczego niepotrzebna, albo zwyczajnie jej nie zda. Sama studiowałam i studiuję i szczerze nie wiem kto rozpowiada takie plotki jakie to studia są łatwe, że teraz każdy je zdaje. Sesje są takie same, wiedzy wymagają, obecności na zajęciach wymagają na kolokwia trzeba się uczyć.
OdpowiedzPS. Nie dopisałem że chodziło o ognisko.
OdpowiedzBanany.
OdpowiedzPopie*doliło, że tak to krótko podsumuję. To się po prostu w pale nie mieści, jak bardzo ludzie potrafią być próżni, po*ebani i nie wiem, jacy jeszcze. Rzadko brakuje mi słów komentarza, ale to jest jeden z tych momentów. Na początku tego roku 18-tke miał mój brat. Owszem, była "impreza" w lokalu - tzn. naszym ulubionym małym pubie w naszym małym miasteczku. Była na wyłączność nieduża sala, coś koło 20-25 osób, dogadane z właścicielką, że możemy wnieść "na legalu" ciacho od babci i umówione z gośćmi, że nie przynoszą prezentów, a Młody nie sponsoruje imprezy, tylko przychodzą po prostu "na piwo", Młody stawia starter (piwo/wódka/drink - co kto lubi) plus chyba ze dwie czy trzy flaszki na stół + jakaś przegryzka na ciepło dla każdego wedle upodobań. Oczywiście jakieś chipsy/paluszki itp. Całość wyszła na pewno poniżej 500 zł, a wszyscy byli zadowoleni i dobrze wspominają. Jak widać można. Osobom opisanym w historii współczuje tylko tego, że sympatię znajomych i "poważanie" w środowisku muszą kupować za potężne pieniądze - w dodatku nie własne, tylko rodziców.
Odpowiedz@timo: Wiesz, jeśli kogoś stać (nie zmusza rodziców do wzięcia 10-letniego kredytu) i lubi takie kilkuset osobowe spędy to dlaczego nie? Wszystko jest kwestią gustu i nie ma w tym nic złego. Gorzej, jeśli na podstawie wydanych funduszy czy ilości osób próbuje się budować własną samoocenę.
Odpowiedz@timo: Taka impreza z kateringiem to z pewnością "banaństwo", jestem jak najbardziej za takim czymś, zresztą pieniądze schodzą na drugi plan- bardziej denerwuje mnie to budowanie reputacji na podstawie imprezy ;)
OdpowiedzKolejne naśladownictwo amerykanów, w ich wypadku jest "sweet 16" Gdzie urządza się imprezy masowe z udziałem celebrytów i dostaje samochody w prezencie. Im więcej osób przyjdzie, im więcej kasy rodzice wydadzą, tym mają wyższy status wśród znajomych.
OdpowiedzNo, a po tych imprezach będzie chwalenie się prezentami... "Coooo? Tylko imprezę Ci starzy fundneli?? Ja to jeszcze samochód dostałem!" I tak w ten deseń...
OdpowiedzGratuluję, że masz prawie 18 lat i MÓZG. Przyda Ci się w życiu bardziej niż głupia impreza. Te dzieciaki o których opowiadasz chyba się naoglądały jakichś durnych programów co teraz lecą np. na (kiedyś) muzycznych programach
Odpowiedz@venasque: Rodzice zawsze powtarzali, że tv to gó*no! ;)
Odpowiedz@Ruzeakriz: są tez wartościowe programy, kanały. Ale jest ich niestety coraz mniej. A czasem - naprawdę czasem można moim zdaniem oglądnąć jakąś głupotę w tv "dla odmóżdżenia się" ale to jest tylko dla ludzi świadomych, że tak życie nie wygląda.
OdpowiedzA ja myślałam że moja 18 była duża... W ulubionej knajpie większości grona ówczesnych znajomych, rzuciłam hasło moim znajomym spoza mojego miasta (hobby powoduje, że znajomi sa rozrzuceni po całej Polsce, a że moje urodziny wypadają akurat w mało atrakcyjny wyjazdowo długi weekend listopadowy to się zjechało kilkanaście osób z całej polski), miejscowym rzuciłam hasło kilkunastu osobom, rozniosło sie pocztą pantoflową i była nas koło 50 przy czym były ze 4 gitary, banjo, jakieś bębny, skrzypce, harmonijki ustne a nawet saksofon to chyba nigdy nie miałam tak zdartego gardła. I niby ja całą imprezę fundowałam (za rok zbierana kasę) to dzieki uprzejmości właściciela lokalu dostaliśmy beczke piwa za pół ceny więc nie zbankrutowałam :P
Odpowiedz@alexiell: jak dla mnie to ta Twoja 18. była dosyć duża ;)
Odpowiedz@galatea: @venasque: przynajmniej z ludźmi, z którymi autorka jakiś kontakt utrzymuje :p grunt, że było wesoło! ;)
Odpowiedz@psychomachia: i za swoje własne pieniądz czyli bez oskubywania rodziców. Brawo! :)
Odpowiedz400 osób? Nawet z moją sporą rodziną i wszystkimi znajomymi by mi tyle nie wyszło. Muszę sobie znaleźć nowych znajomych, bo wstyd będzie robić wesele w bliżej nieokreślonej przyszłości :)
OdpowiedzKrzywdzą kogoś imprezą? Nie. Kradną i zabijają, żeby te pieniądze zdobyć? Nie. To co was to ku**a obchodzi? Nikt nikogo nie zmusza. Jak rodzice chcą fundować- niech fundują. Co jest piekielne- to, że kogoś na to stać czy raczej że nie stać? A może te pytania, czy autorka tak na serio z kameralnym przyjęciem, nie były ani złośliwe, ani gnębiące, tylko wynikały ze zdziwienia? A ktoś jest przewrażliwiony? Ludzie wyluzujcie, bo troska o cudze pieniądze i moralność was zeżre.
Odpowiedz@TruskawkowyMuss: 1.Co do tych "chęci fundowania" przez rodziców mam mieszane uczucia. 2.Widzę jak zareagowali niektórzy po tym jak się dowiedzieli o "kameralnym przyjęciu", to zdecydowanie nie było zdziwienie i mam dużo powodów by tak uważać.
Odpowiedz@Ruzeakriz: Aha, czyli dzieciak przyłożył mamuśce nóż do gardła i "albo 18tka, albo życie"? Zastanawia mnie, skąd tak dużo wiesz o relacjach rodzic-dziecko wśród osiemnastkowego rocznika. Skoro każdy człowiek jest inny, to i relacje jakie buduje są inne. A ty wrzucasz wszystkich do jednego worka. Jeżeli ktoś ma kasę i dla niego 1000zł na imprezie jest jak dla przeciętnego Kowalskiego 10zł, to jaki problem? A nawet jeśli poważnie się zadłuża- to przepraszam, jaki w tym twój interes? Szczerze, to całą historię odebrałam jako skargę zakompleksionej nastolatki. Bo jeżeli faktycznie jesteś tak dojrzała i mądra, jak starasz się siebie przedstawić, to powinnaś wiedzieć, że opinie mało znaczących ludzi ma się daleko i głęboko w poważaniu a w życiu są o wiele ważniejsze rzeczy niż grubość portfela koleżanki, tudzież jej tatusia. Dziękuję, dobranoc.
Odpowiedz@TruskawkowyMuss: Dobranoc! ;)
Odpowiedzja 18-tki robiłam 3 1) dlatego ze rodzina, no jakis torcik, sampan i w sumie tyle 2) dla kolezanek w internacie, w sumie jakies cistko i piccolo 3) dla znajomych, tych bardziej i mniej w chatce w górach, kazdy przynosi jakies zarcie, alko, opłaca nocleg i transport na wlasna reke. takie sa najlepsze:)
Odpowiedz@Ahmik: Serio? ZAPROSIŁAŚ ludzi na swoje urodziny i kazałaś im: dojechać, opłacić nocleg, przynieść jedzenie i alkohol? Słabe, bo jeśli Cię na to nie było stać, to po cholerę wymyśliłaś górską chatkę? No, chyba, że ta impreza urodzinowa była przy okazji jakiegoś wyjazdu...
OdpowiedzGdzie Ty mieszasz?:O
Odpowiedz@mruk: Na dolnym śląsku :P
OdpowiedzLeciał kiedyś taki program na mtv "Sweet sixteen". Jak czytam Twoja historię to widzę ten program. To ja myślałam, że miałam dużą 18nastkę było coś około 20 osób. Widzę, że to był raczej obiad dla rodziny:P
Odpowiedzzazdroscisz że innych stać na taką osiemnastkę? Niech każdy patrzy na siebie...Jeśli chcą zrobić mini wesela to ICH SPRAWA
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 grudnia 2014 o 20:39
@jagababa91: Po raz Nty powtarzam, że chodzi mi o podejście do tego i o odbieranie innych ludzi na podstawie jakości imprezy. Nie wmówisz mi, że to normalne.
Odpowiedzw sumie to u siebie nie słyszałam nawet o weselu na 400 osób! A mieszkam w Krakowie i może wśród gwiazd się nie obracam, ale wsród patologii też nie ;)
OdpowiedzJa tam 18 zrobiłem w pubie tak mało znanym, że jedyną klientelą byłem ja i 12 najbliższych osób, które zaprosiłem. Postawiłem każdemu po pare piwek i tyle. 19-stke no to na 16 osób zrobiłem a 20-stki nie planuje nawet świętować ;p
OdpowiedzHmm- różnie można do tego podchodzić. Moja osiemnastka, kilkanaście lat temu, była spora, bo było na niej ok 200 osób, ale urządzałem ją razem z dwójką znajomych i kryterium było dość przejrzyste: praktycznie cały rocznik z ogólniaka (ja i kolega wspólnie znaliśmy właściwie wszystkich), plus ekipa trzeciej koleżanki i goście zaproszeni 'indywidualnie'. Z tym że pomysły takie jak catering nikomu do głowy nie przyszły- wynajęliśmy klub, na stołach stały chipsy, paluszki itp. a cała reszta była we własnym zakresie; powiedziałbym wręcz że to solenizantom alkohol stawiano. W tamtym sezonie bylem na kilku takich imprezach- tak się po prostu wtedy robiło.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 grudnia 2014 o 21:22
„bardzo niezdrową tendencję...jak bardzo wykorzystujemy każdą okazję, żeby tylko się pochwalić czymś.” Napisała Ruzeakriz, by pochwalić się wiekiem, bogatymi znajomymi wieśniakami wychodowanymi na MTV*, oraz tym, że jest normalna. :-))) A serio: póki ich rodzice mają pieniądze i chcą je wyrzucić w błoto, to nie jest jeszcze tak źle. A dyskoteki mieszczą zazwyczaj więcej niż 400 osób i nie są to wyjątkowo wielkie lokale. Więc pozostaje tylko ocena motywacji. Co piekielnego jest w historii? To, że inni robią wielkie imprezy. Mi to tito (albo lotto), ale ja nie mam kompleksów. Co jeszcze? To, że ktoś chce bawić się na jachcie. Moja reakcja na to jest typowo nieżeglugowa, gdyż życzę im kilo stopy pod wodą (albo stopę wody pod kilem - zawsze mi się to myli) i już. Ani mi nie przybędzie, ani mi nie ubędzie, że się ktoś gdzieś tak bawi. To może tylko odniecać ludzi w rodzaju Dżoany ŁapSzpadel!, o ktróej krążą bardzo niemiłe plotki nt. imprez z paroma raperami. Czy coś jeszcze? Jest - wixa. http://www.miejski.pl/slowo-Wixa ----------------------------------------------------------------------------- *- MTV, w zeszłym wieku stacja telewizyjna nadająca teledyski (ktoś pamięta Headbangers Ball?), obecnie jest to 24-godzinny (na dobę) program o pieprzeniu się przez dzieci io mówieniu o tym, że się będą pieprzyć, lub że się pieprzyły.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 grudnia 2014 o 21:52
@Bydle:pamietam Headbangers Ball bardzo dobrze! Niedziela, 23.30 ;)
OdpowiedzTo ja jestem już całkiem poniżej poziomu. Na mojej osiemnastce było 7 osób łącznie ze mną:D Kopia "My sweet 16" :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 grudnia 2014 o 22:01
Coś mi się wydaje, że autorka się naoglądała za dużo projektu X i podobnych filmów, ale może po prostu mi się wydaje.
OdpowiedzZastaw się a postaw się jak to mówi przysłowie. Ludziom odbiło po tym jak łatwo można dostać kasę z banku czy innych firm zajmujących się pozyczkami. Później jest płacz ze mnie ci bez serca komornicy ściągają, a ja nie mam co do gara włożyć.
OdpowiedzJestem ciekawa ile osób z tych czterystu przyjdzie, by świętować z nimi, a ile tyko, by napić się i najeść za darmo. Bo wątpię, by każda z tych 400 osób miała szansę na 5-minutową rozmowę z jubilatem. I nie wiem czy to Twoi, czy moi znajomi są dziwni, bo u mnie w klasie dużo osób robiło 18-nastkę tylko dla rodziny i najbliższych przyjaciół. I nawet nikt nie był obrażony, jak ktoś nie zapraszał całej klasy na imprezę, tylko wybrane osoby :) Ale cóż... Im więcej ludzi zaproszonych, tym więcej prezentów/kasy można dostać, to pewnie też odgrywa dużą rolę;)
OdpowiedzTiaa, zaprosili po 400 osób, no pewnie. Zapewne zrobili event na facebooku i tam sobie kliknęli wszyscy z list znajomych (w tym profile typu Śmieszne obrazki kotów albo Wyższa Szkoła Baunsu i Lansu), a tak naprawdę to przyjdzie z 15:D
OdpowiedzI pomyśleć, że gdy na liście planowanych do zaproszenia osób wyszło mi 35, byłam przekonana że to za dużo...
Odpowiedz400 osób? ze wszystkimi się nawet nie zdąży przywitać. Bez względu na zamożność rodziców to ja już bym chyba wolała, żeby mi to do mieszkania dołożyli...
OdpowiedzA może chodziło o 300 Spartan?
OdpowiedzCo do 16 ta sama tendencja ;) Wiem, bo właśnie 16 skończyłam...
OdpowiedzA ja nie planuję osiemnastki. Ciekawe do jakiej klasy społecznej należę.
OdpowiedzDla mnie zbliżający się rok też jest pełen osiemnastek, ale jakoś nie dostrzegam czegoś takiego. Znaczy czasami imprezy są duże, ale u nas jak już praktykuję się "łączone". Jak kilka osób ma mniej więcej w tym samym czasie (odstęp 2/3 tyg)to po prostu robią urodziny wspólnie. Wiadomo ludzi jest wtedy więcej, dlatego zazwyczaj rezerwuje się jakiś klub, ale wydatki są podzielone. Jeśli pasuję im takie wydawanie pieniędzy (im czy rodzicom, bez różnicy) to nie widzę problemu. Ja sama zaproszę najbliższych znajomych do domu i tyle. I większość ludzi wokół mnie tak robi. A na ludzi, którzy organizują jakieś wielkie imprezy patrzą z pobłażaniem. Dla mnie to po prostu strata pieniędzy i tyle. I nigdy nie zdarzyło mi się, żeby ktoś komuś z tego powodu ubliżał. To zależy w jakim środowisku się obraca.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 grudnia 2014 o 21:12
Ja urodzin nie obchodzę i dobrze mi z tym, bo matula moja zawsze robiła z tego spędy wszystkich ciotek, kuzynek, wujków etc. etc., czyli Konsylium Obrabiania Dup - coś, czego ja chorobliwie nie znoszę. ;) Zamierzam jedynie za parę miesięcy obchodzić 21-sze urodziny, ponieważ uważam to za wiek bardziej odpowiadający "granicy dorosłości", niż 18 lat, gdy jeszcze 95% ludzi się uczy i siedzi na garnuszku u rodziców. :)
OdpowiedzTo aż żałosne. To gimbaza party. Osiemnastka zalezy przede wszystkim od jubilata. Będzie taka jaką TY chcesz ją mieć. Pamiętam jak moi znajomi ze szkoły ( a byli to bardzo znajomi, żadne bliższe relacje czy spotkania poza szkołą) planowali moją 18stkę. Oczywiście na mój koszt. Nikt mnie nie zapytał czy chcę, czy w ogólę życzę sobie spędzać czas z tymi ludźmi, z którymi byłam na "cześć" i na " zrobiłaś zadanie z..." Swoją 18stkę spędziłam w prawdziwie plebejski sposób: pół dnia sama z ksiązką, a połowę dnia z rodziną i dwójką najbliższych przyjaciół na skromnej imprezie w domu. A w prezentach nie dostałam samochodu, telefonu czy nie wiadomo czego jeszcze, a Władcę Pierścieni, Kaktusa, książkę i chyba Matrixa a jednak uważam, że było bardzo miło i mam z tym dniem same dobre wspomnienia. I co najważniejsze: ciągle kontakt z "gośćmi" ;)
OdpowiedzPlebsem? No to ja wolę być takim "plebsem" niż bez mózgowym lanserem
OdpowiedzOgólnie jestem od Ciebie rok starsza i aż nie wierzę w to co mówisz. Nie mówię, że tak nie jest, ale u mnie kilka osób robiło osiemnastkę w klubach osiemnastki były łączone i ilość osób nie przekraczała 150, a i wiele osób w tym ja robiło tylko dla najbliższych w barze. Może ja po prostu miałam szczęście, nie wiem, ale aż to dla mnie nieprawdopodobne.
OdpowiedzSam co prawda osiemnastki w klubie nie miałem, ale wiem jak to wygląda. Całkiem inaczej, niż w małych knajpkach gdzie płaci się za ilość osób, bo każdy dostanie jedzenie i będzie wystawiony alkohol na stoły. Płaci się za salę i DJa. Goście alkohol w barze kupują sobie sami. Więc czy będzie 100 osób czy 500 koszt organizatora jest taki sam. A co za tym idzie zaprasza się ludzi w myśl zasady "im nas więcej, tym weselej". Organizator postawi piwo najbliższym znajomym, a reszta pije za swoje, ale ma okazje do imprezy plus "robi" atmosferę.
OdpowiedzGratuluję Ci chłodnego spojrzenia i zdrowego podejścia.A Twoim rodzicom udanej córki.Wszystkiego najlepszego z okazji 18-tki i nie daj się sile "co ludzie powiedzą". :)
OdpowiedzTeż miałem 18, "impreze"robiłem we Wrześniu. Namawiany byłem, by zaprosić jak najwięcej osób bo "większość sie wykruszy". Nie zgadzałem się z tym, zaprosiłem 14 osób. W planach było ognisko/grill w plenerze. Niestety, większość sie wykruszyła, sotała przyjaciółka i jej chłopak. Zamiast bawić sie w plenerze poszliśmy na pizze. Nie żałuje, spędziłem ten czas z ludźmi których lubie, zaprosiłem tych których lubie, nic na pokaz. I sytuacje z zapraszaniem 400 osób uważam za... chore.
OdpowiedzCiekawe, że tak wielu Twoich znajomych stać na zorganizowanie imprezy na 400 osób. Ok - są ludzie mniej i bardziej sytuowani, ale żeby 2/3 Twoich znajomych? - Naciągane strasznie. Dwa : nawet jeżeli, to kto tu niby jest piekielny? Ludzie, którzy wydają pieniądze na co chcą, bo mają do tego pełne prawo, czy Ty który zaglądasz im do portfeli i oburzasz się faktem, że wydają NIE TWOJE pieniądze hmm?
Odpowiedz