Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kolejna historia z życia szkoły językowej. Historia 3. Mierzenie w dół. Jak…

Kolejna historia z życia szkoły językowej.

Historia 3.
Mierzenie w dół.

Jak to jest z nauką czegokolwiek w grupie każdy wie - są jednostki słabe, średnie i zdarzają się zdolniachy. Tak też jest i u nas. Wspominałem już w jednym komentarzu pod historią, że niestety ale większość z naszych kursantek przychodzi do nas towarzysko, nauka jest gdzieś za chwaleniem się wnukami, nową garsonką, przepisami, kawką po zajęciach i wieloma innymi rzeczami, dlatego często postępy są nikłe, ale tak długo jak grupie to pasuje jest wszystko ok. Niestety zdarza się, że jedna osoba na dwanaście ma jakieś cele w tej nauce, bo albo ma w planach wyjazd do dzieci za granicą, albo ma wnuki już tylko anglojęzyczne, albo coś jeszcze innego. Takie osoby przeżywają w grupach dramat, a niestety często nie da się ich przenieść do innych grup. Kilka sytuacji:

Grupa kończy pierwszy rozdział na pierwszym poziomie, nie jest to grupa słaba ale też nie jakieś orły, jest jedna pani, która ma ambicje i się uczy. Dziś robiliśmy ćwiczenia dla powtórki, które przy okazji są nauką czytania i właśnie pani z ambicjami czytała już ładnie z drobnymi błędami. Jaka była reakcja pozostałych pań? "O, zobaczcie ajnsztajna, gdzie się tak czytać nauczyła?! Do zaawansowanych ją!" "Co to za wyprzedzanie materiału!". W efekcie pani przytłoczona przez grupę nie chciała już czytać swoich przykładów.

Inna sytuacja. Są osoby, które zakochały się w angielskim i uczą się nowych szpanerskich słówek i w odpowiednich momentach wplatają. Reakcja grupy w takich wypadkach? "Ale co ona powiedziała?!" "Co to ma się znaczyć?!" "Nie bądź taka ambitna!" Po kilku takich skarceniach takie osoby podchodzą w przerwie pochwalić się swoją wiedzą na co przykro się patrzy.

Niestety wadą metody bezpośredniej jest to, że często osoby które nie ćwiczą w domu zamiast nauczyć się mówić po angielsku, uczą się mechanicznie i bezmyślnie odpowiadać na pytania i nie potrafią zbudować wypowiedzi dłuższej niż jedno zdanie. Osoby, które jednak ładnie mówią także nie są mile widziane przez koleżanki. Czasami zdarza się, że na zadanie przeze mnie pytanie ktoś ładnie odpowie rozbudowaną wypowiedzią, sam zada pytania, jednak i tu reakcje są piekielne "O Matko Boska, weź już skończ bo mnie głowa boli!", "ja już nic nie rozumiem!", "o, patrzcie jak się popisuje!".

Niestety, szydzenie z lepszych (paradoks, prawda?) to częste zjawisko w niektórych grupach. Jedyne co mogę zrobić to szybko uciszyć święte oburzenie, ponieważ stanięcie w obronie lepszego kursanta poskutkuje skargą. Zdarzało się, że lektorzy słyszeli później od dyrektorki, że "zasugerowali paniom, że są leniwe" (to usłyszałem za słowa: "warto się przyłożyć bardziej niż się oburzać"), "faworyzują lepszych" (to usłyszała koleżanka za, zdaniem kursantek, zbyt duży zachwyt nad czyjąś wypowiedzią).

by Zlodziej_Zapalniczek
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar CatGirl
49 51

A ja myślałam, że takie zachowanie to domena gimnazjalistów.

Odpowiedz
avatar toomex
62 62

@CatGirl: Człowiek bez poziomu nie zyska go tylko przez starzenie się.

Odpowiedz
avatar sla
32 32

@CatGirl: Kretyni zdarzają się w każdej grupie wiekowej. Mnie jedynie dziwi, że dorosłe osoby przejmują się takimi komentarzami. Jakby ktoś pogardliwie nazwałby mnie ambitną czy szydził z tego, że jestem lepsza... to starałabym się uczyć bardziej!

Odpowiedz
avatar GythaOgg
15 15

@CatGirl: Dokładnie to samo przyszło mi do głowy. Poza tym - ci ludzie przecież płacą za te zajęcia. To nie jest tak jak w szkole, że muszą chodzić na "angola" chociaż wcale go nie lubią. Chodzić na płatne zajęcia i nie uczyć się na nich to jak kupić karnet na siłownię i chodzić tam po to, aby jeść batoniki.

Odpowiedz
avatar Mei
34 34

Ech, najbardziej smutne jest dla mnie zakończenie, czyli to, że lektor może mieć problemy za pochwalenie kursanta, który na to zasłużył. Kto jak kto, ale nauczyciel, moim zdaniem, może, a nawet powinien pochwalić ucznia za postępy, jakieś dobre rozwiązane zadanie czy poświęcenie czasu na wykroczenie poza materiał na własną rękę. Należy taką inicjatywę i chęć rozwoju promować. Postawa kursantek swoją drogą woła o pomstę, ale na to nic się nie da poradzić, ten typ tak ma, a nasz klient nasz pan, więc wyrzucić ich też nie możecie, jeśli płacą. Ale to ma swoje granice, skargi na lektora, że ośmielił się kogoś pochwalić nie powinny być przyjmowane. Może wtedy też by się zmotywowały, żeby jakoś skorzystać, wątpliwe, wiem, ale promowanie poprawnych wzorców jest potrzebne nie tylko wśród dzieci jak widać.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 19 grudnia 2014 o 18:49

avatar Zlodziej_Zapalniczek
19 21

@Mei: Ale też żeby mnie źle nie zrozumiano, nasza dyrektorka też zdaje sobie sprawę, że wiele bab jest rąbniętych, więc ich skargi nam przekazuje jako anegdotę lub pyta jak to na prawdę wyglądało, oczywiście nikt nie wyciąga konsekwencji z tego typu zachowań lektorów (rzeczywiście, napisałem to tak jakby tak było). Co najwyżej słyszymy, żebyśmy szybko ucinali rozżalone głosy, chwalili w przerwach tych lepszych żeby nie drażnić co bardziej upierdliwych jednostek bo zrezygnują z kursu.

Odpowiedz
avatar Endlessly
11 11

@Mei: Dla mnie oczywistym jest, że lepiej jest stosować wzmocnienia pozytywne. @Zlodziej_Zapalniczek: Skoro pani dyrektor nie zwraca uwagi na skargi, to myślę, że powinieneś chwalić osoby ambitne. Po którymś razie przestaną się odzywać, uczyć i cała nauka psu w budę...

Odpowiedz
avatar Armagedon
29 29

Jakoś nie wiem czemu, ale najbardziej piekielna w twoich opowiadaniach wydaje mi się sama szkoła. Ja rozumiem, że "klient nasz pan", ale osoby chcące skorzystać z nauki i dostać coś, za co płacą (podejrzewam) ciężka kasę - też są klientami. Jasne, że lepiej stracić jednego klienta, niż pięciu. Tyle, że ci straceni pójdą gdzie indziej i nie będą się o waszej szkole dobrze wypowiadać. Nie przyniesie jej sławy również "poziom" opanowania języka przez resztę kursantów. Bo co to za szkoła, która w pierwszym semestrze nie jest w stanie nauczyć kursanta wiele więcej, niż "My name is...", lub "I am..."?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 11

@Armagedon: Odnoszę to samo wrażenie. I to ciągłe "klient nasz pan", więc nic nie zrobimy, niech lektorzy (którzy najwyraźniej też nie do końca potrafią opanować grupy) oraz osoby, którym zależy się męczą, bo jest ich mniej.

Odpowiedz
avatar azer
30 34

Równanie w dół, to nasza cecha narodowa (o ile takie istnieją, to ta, rzeczywiście pasuje); jeśli ktoś się wybija ponad przeciętność, bez względu na to co robi, to jest posądzany o złodziejstwo, nepotyzm, oszustwa, "plecy" i inne takie. Ci krzykacze NIGDY nie usiłują dorównać "ofierze", a zrobią wszystko, by ta, straciła swoje osiągnięcia. Świetnie to oddaje stary, jak świat dowcip: Lucyfer przechadza się po piekle i z przyjemnością przygląda się uwijającym, jak w ukropie, diabłom. Pilnują oni kotłów, a co uchylą wieka, by para znalazła ujście, to już tłum duszyczek wspina się na brzegi kotła, a diabły widłami spychają je z powrotem. A w każdym kotle duszyczki z danego kraju: Rosjanie, Czesi, Szwedzi, Niemcy, itd.. Dochodzi do ostatniego kotła a tam... Diabły siedzą, w karty grają, kocioł odkryty... Co jest? - pyta Lucyfer. A tu, to Polacy siedzą - odpowiadają diabły - ich nie trzeba pilnować, sami się pilnują. Lucyfer niedowierza, podchodzi bliżej, zagląda. I oto co ujrzał: co któraś polska duszyczka znajdzie sposób, by się nieco wyżej wspiąć, już, już sięga brzegu kotła, a tu reszta w krzyk - a ty co! Chcesz być lepszy od nas? My mamy cierpieć a ty będziesz wolny? Nigdy! I dawaj ściągać nieszczęśnika na samo dno kotła.

Odpowiedz
avatar sla
13 13

@azer: Na szczęście jeśli trafisz w odpowiednie towarzystwo to potrafią Cię maksymalnie wyciągać w górę. Resztą nie ma sensu się przejmować, niech dalej siedzą w tym swoim kotle.

Odpowiedz
avatar SirCastic
21 21

...skoro i tak "klient nasz pan" i szydzą jak chcą, to wprowadzić zasadę że poza rzeczowymi pytaniami rozmawiamy ( i szydzimy) tylko po angielsku :)

Odpowiedz
avatar jagodowa
4 8

komuna, komuna, komuna...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

Ty uczysz starsze babki, a gdy do nas do gimnazjum przyszedł anglista na zastępstwo i mówił wyłącznie po angielsku to wszyscy byli oburzeni, bo nic nie rozumieli, a mówił na prawdę podstawowym tak by można było się domyślić o co chodzi. I niestety zaczął prowadzić lekcje po polsku. On się marnował i niektóre talenty w klasie tak samo. A ja się cofałam z moim angielskim... I tak było zawsze, czy to w liceum czy na studiach. Dopiero teraz pracując ze Szkotami szlifuję porządnie wymowę. Wg mnie angielsku jest jednym z najprostszych języków, nie ma końcówek jak w polskim, zdania łatwo się tworzy, a takie gadanie to zazdrość i niskie poczucie własnej wartości.

Odpowiedz
avatar Bryanka
8 8

Moja babcia uczęszcza teraz na angielski dla seniorów i bardzo sobie chwali. Na szczęście większość jej grupy to ludzie, którzy rzeczywiście chcą się czegoś nauczyć.

Odpowiedz
avatar Notorious_Cat
3 3

Rzeczywiście, kiedy w grupie jest większość osób które są kiepskie, to zaczynają się w swojej przeciętności wspierać i rywalizować na innych poziomach (ciuchy, odzywki itp.). Przygnębiające, że dotyczy też to dorosłych uczniów.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

W mojej szkole uczy się i gimnazjum i ponadgimnazjalne. W gimna był podział: na podstawy, średnio-, i zaawansowanych. Podstawowi przerabiali cały wcześniejszy materiał przez 3 lata, czyli jechali jeszcze raz to samo. My w średniej trochę nowości i trochę powtórek, a zaawansowani całkiem nowy materiał. Teraz w ponadgimnazjalnej (W TEJ SAMEJ SZKOLE) jesteśmy wszyscy razem. Czyli są 3 poziomy w klasie i materiał ten sam - rozszerzony. Bo nauczyciel dla 3-4 osób nie będzie brał podręcznika który powtarza materiał z gimnazjum. I u nas jest sytuacja odwrotna. My ze średniej umiemy w miarę czytać - czasem przy jakimś trudnym nowym słówku jest problem ale ogólnie jest ok. Gorzej z tymi z podstaw, nikt z nich nie umie czytać, kompletnie nic (nawet my name is sprawia im problem, smutne ale prawdziwe) więc przy czytaniu zdolniachy zamiast pomóc słabszym i po cichu im mówić jak co się czyta to naśmiewają się w głos z nich. Wręcz płaczą ze śmiechu. Nie raz mam ochote im strzelić pysk za takie coś. Przez nich osoby z podstaw nie udzielają sie w lekcjach bo boją się śmiechu ze strony zdolniach. Nauczycielka sama się śmieje razem z nimi... polskie szkolnictwo... taaaa

Odpowiedz
avatar nuclear82
4 4

Niestety równanie w dół objawia się w Polsce często i to nie tylko pod tym względem. Zamiast chcieć samemu mieć lepiej, ludziom satysfakcję sprawiło by pogorszenie sytuacji kogoś innego. Popatrzcie na demotywatory, ile plusów nafarmił ten demotywator z politykami zarabiającymi najniższą krajową. Nie wiem co to za spaczona logika, zamiast samemu iść do góry chcemy pogarszać innym. Chyba jednak stąd wyjadę na stałe bo za granicą spędziłem póki co ok. 20% życia i z równaniem w dół na taką skalę spotkałem się tylko w naszym kochanym kraju. Na szczęście nie obchodzi mnie "co ludzie powiedzą". Też uczyłem się nieźle i często mi się obrywało od kolegów czy nawet nauczycieli za to że umiem lepiej niż "grupa". No cóż, większość "grupy" pracuje obecnie w żabkach i biedronkach za 1400 na miesiąc a ja mam powyżej średniej krajowej. Nie jakoś strasznie dużo ale jednak. Opłaca się uczyć i mieć ambicje wbrew temu co głoszą wszelkiej maści krzykacze.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 grudnia 2014 o 21:05

avatar SomewhereOverTheRainbow
1 1

Może negocjator pomoże? Choćby w przypadku rzeczonej pani dyrektor? Nawet, jeśli nie uda się dyrektorce wytłumaczyć kursantkom, jakie panują zasady, to choć matrony dojdą do wniosku, że skarżenie do niej na was jest bezcelowe. Jeszcze lepszy byłby ktoś z zewnątrz. Przychodzi mi na myśl pewna analogia. Z obozami przetrwania dla dzieci lub młodzieży, ciężkimi jak więzienia. Taka trochę lightowa wersja Legii Cudzoziemskiej. Jest (za ciężką kasę…!) musztra, dyscyplina, wyciskanie potu i łez i poniżanie słabszych przez kadrę. Oczywiście postępy są chwalone nawet u tych najsłabszych. Wszystko na zasadzie, że nie ma stamtąd odwrotu. Jak któryś zaczyna już świrować, to odwrót oczywiście jest, ale wychodzi stamtąd z opinią totalnego łamagi. Może tym Paniom wyświetlić jakiś reportaż o takich miejscach, albo artykuł przeczytać, dla zmyłki na dwa głosy (angielski i polski), niech szacują, ile procent tekstu zrozumiały na przykład.

Odpowiedz
avatar Perzyn
1 1

Szczególnie spodobała mi się uwaga o faworyzowaniu lepszych. No bo jak to tak, żeby tych co potrafią chwalić? Kto to widział?

Odpowiedz
Udostępnij