Ot, taka historyjka o pracy.
Budowa boiska. Słynne "Orliki", żeby społeczeństwo było sprawniejsze i zdrowsze.
Po przebrnięciu przez wszystkie przetargi, procedury i inne niespodzianki Panowie zaczęli. Wszystko miało trwać dwa miesiące.
Przyjeżdżam do pracy, trzech pilnuje łopat, jeden kopie dół. Kolejny raz - chodzą po terenie, mierzą? Badają jakość wykonanej pracy? A może akurat przerwa na spacer. Nie znam się na pracach budowlanych.
Obserwacja ciągła: przyjeżdżam do pracy, Panowie już są, siedzą na murku. Chyba sprawdzają wytrzymałość??? Po kilku godzinach nadal siedzą. Znaczy murek mocny (w końcu wytrzymał już ponad 20 lat). Wyjeżdżam z pracy po 8 godzinach, Panowie jedzą. Kolejny dzień - Panowie jedzą, siedzą i palą (chociaż nie wolno w tym miejscu). Minęło kilka godzin - przerwa na kawę. Pracują na zewnątrz to trochę pewnie się marznie, jak się tak siedzi kilka godzin. Nie będę opisywać kolejnych dni, bo były podobne.
Hitem w wykonaniu jednego z Panów było załatwianie potrzeby fizjologicznej na przeciwko wejścia do budynku i jego zdziwienie na zwróconą mu uwagę. Chociaż za rogiem stała specjalnie dla robotników przywieziona przenośna toaleta.
Panowie mieli na godzinę 10zł netto to i "pracowali" długo. Listopad był chłodnawy to większe było poruszenie i udało im się skończyć.
A to podobno ja nic w swojej pracy nie robię...
uslugi
jaka placa, taka praca
OdpowiedzNo, dobra. A co TY robisz? Kontrola obywatelska?
Odpowiedz@Armagedon: Żadna kontrola obywatelska. Było to w moim interesie, żeby szybko skończyli bo plac budowy stwarzał zagrożenie i nie pozwalał na normalną pracę. Panów obserwowałam nie tylko ja, ale wiele osób w różnym wieku, które z niecierpliwością oczekiwały na finał.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 grudnia 2014 o 22:53
@niezadowolona: A na kiedy mieli termin i czy sie wyrobili? Bo jak mieli duzo czasu to po co zapieprzac jak woł?
OdpowiedzPamiętam u mnie była dokładnie ta sama sytuacja tylko we wrześniu. A właściwie boisko miało być oddane do użytku na początku roku szkolnego, jednak panowie się nie śpieszyli. Był niedaleko sklepik, była ławeczka i przerwa 10 razy dziennie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 grudnia 2014 o 23:20
@zochia: U mnie to trwało od początku sierpnia do połowy listopada. Też niby na początek roku miało być gotowe.
Odpowiedz@niezadowolona: Czyżby było to miasto wojewódzkie na zachodzie Polski? :p
Odpowiedz@Rubcil: Nie. Jak widać taką "przypadłość" mają Panowie robotnicy nie tylko w jednym miejscu Polski.
OdpowiedzTak się zawsze zastanawiam - o ile wzrosłaby wydajność robotników i prędkość budowania dróg/placów/mostów/wstawcie-tu-co-chcecie, gdyby tak budowlańcom zacząć płacić od metra kw. wykonanego poprawnie zlecenia. Rzecz jasna jeśli budowa stoi z powodów niezależnych od robotników, to należy im się wynagrodzenie za czas spędzony w gotowości, ale jeśli materiały są, maszyny są, pogoda w miarę jest, a budowa stoi to powód może być tylko jeden :)
Odpowiedz@Grav: Prywatny zleceniodawca płaci zazwyczaj od wykonanej roboty, a nie za godzinę bo doskonale wie że wyjdzie mu to taniej. Natomiast państwowe firmy, czy prywatne firmy z państwowego zlecenia pracują w 99% przypadków na stawce godzinowej, gdyż pozwala to lepsze drenowanie kasy od państwa.
Odpowiedz@Grav: Kiedyś miałem do wykonania sporą instalację. Termin dwa tygodnie. Uznałem że sam jeden nie dam rady więc wezmę jeszcze kolegę z większą praktyką w takich pracach. Zaczynamy, pierwszy dzień, ja wszystko mierzę, czy zgodnie z planami, sprawdzam po 5 razy, on leniwie wierci otwory pod kołki montażowe. W pewnym momencie przerywa i pyta: "Ale zaraz, stawka jest stała, tak? I mamy dwa tygodnie, tak?" Ja: no tak. On: "Aaaa, no to ruchy ruchy, damy rade w trzy dni a później wolne". Nigdy wcześniej nie widziałem takiego tempa pracy. Daliśmy radę w 3 dni.
OdpowiedzWiem, ze pewnie zostane zminuswana ale 10zl/h to bez szalu. 10zl/h*10h*20dni=2 tys. to cale nic. Panowie zapewne nie pierwsi lepsi z ulicy tylko z jakim doswiadczeniem. Jak na polskie ceny to cale nic. Wiem, ze praca to praca i nie powinni tak czynic ale moze panowie odpoczywali po "fuszkach" w nocy, ktore brali aby zepewnic dzieciom lepszy byt. Swoja droga moj chlopak spro na pracował sie w budowlance- wiele firm, opoznienia w wyplatach to chyba norma. skoro pracodawca zalega z pieniedzmi za prace czemu by nie zalegac z praca za pieniadze?
Odpowiedz@Malibu: Masz rację, szału nie ma. Ale powiedz to człowiekowi, który pracuje za najniższą krajową i więcej nie dostanie chociaż by na rzęsach stawał. Taka stawka jest i już. Albo powiedz to osobie, która mając lat 50 usłyszała: "Nieźle pan pracuje, ale zwalniamy bo jest pan za stary". A Panowie nie wyglądali na zmęczonych, raczej pełen luzik i relaks. Albo tym dzieciom, które latami czekały na prawdziwe boisko i w końcu jak kasa się znalazła to patrzyli jak Panowie mają ich gdzieś. Wiem, wiem teraz to inne są wartości.
Odpowiedz@Malibu: Spóźnia to się każdy. :) Pracodawca z wypłatami, firma z wierzytelnościami, każdy przekracza swoje terminy na fakturach - dostawy, usługi, budowy. Jedynie urzędy się nie spóźniają z zapłatą za wykonaną pracę - bo nie mogą. :) Jednak nie licz nigdy na pieniądze wcześniej niż dokładnie ostatniego możliwego dnia płatności, a są one rozwleczone nawet i po 30-60 dni. :) Oczywiście jedna transza, po zakończeniu całości robót. ^^ Nie wiem gdzie leży źródło opóźnień, jednak wydaje mi się czasem, że jest to błędne koło, którego zbyt szybko nie zlikwidujemy w kraju.
Odpowiedz@ampH: Wiesz, jakbym płacił cudzymi pieniędzmi dostępnymi w zasadzie w nieograniczonej ilości, to też bym się nigdy nie spóźniał z opłatami.
OdpowiedzNie Mogę słuchać juz tego typu historii. Ludzią sie wydaje że na budowie tylko siedzą, jedzą, piją i palą a wszytko sie samo buduje. A ty drogi autorze tej historii czy będąc w pracy przez 8 godzin nie wstajesz od biurka??? nie masz przerwy na jedzenie??? a czy jak jesteś osoba palącą nie wychodzisz co jakiś czas żeby zapalić??? denerwuje mnie takie podejście do ludzi którzy naprawdę cięszko pracują często za niskie pieniądze. Jak napisałeś że nie znasz sie na pracach budowlanych to nie oceniaj bo praca na budowie nie polega tylko na kopaniu dołów. Pozdr.
Odpowiedz@Mucha124: Może się zdziwisz, ale wiem, że praca na budowie ciężka. Ale powiedz mi, ile można stawiać we trzech 6 słupków i rozciągać między nimi siatkę? Bo w tym konkretnym przypadku trwało to 2 tygodnie. Miewam przerwy i rozumiem, że są potrzebne. Ale uwierz jak dla mnie akurat Panowie od boiska mieli więcej przerw niż pracy. Aaa przy płocie podmurówka/murek był tylko była wymiana słupków. Stare były wyciągnięte przez jeden dzień.
Odpowiedz@niezadowolona: słuchaj, to wynika tylko i wyłącznie z tego, że ktoś im tę pracę zlecił i dał im na to 2 tygodnie, prawdopodobnie bez żadnej premii za skończenie przed czasem. Skoro mieli 2 tygodnie to zrobili to w 2 tygodnie i już. Jakby ktoś dał im tydzień to pewnie 5 dni by siedzieli a 2 dni robili, a gdyby ktoś im dał premię za zrobienie tego przed czasem, za każdy dzień większą to pewnie po 2 dniach robota była by gotowa. To nie ich wina, że ktoś tak wyestymował projekt. Wyobraź sobie taką sytuację, że jesteś tłumaczem, ktoś zleca Ci wykonanie tłumaczenia i daje Ci na to 2 tygodnie i płaci za te 2 tygodnie, po przeanalizowaniu wychodzi że przetłumaczysz go w 2 dni, pytanie czy : 1 oddasz tekst po 2 dniach i skasujesz 1/7 kasy, którą obiecał Ci klient, czy przetłumaczysz w 2 dni w pozostałe zajmiesz się czymś innym a po 2 tygodniach oddasz mu dopieszczone tłumaczenie i zgarniesz całą stawkę?
Odpowiedz@niezadowolona: jasami rzecze dobrze, a ja dorzucę jeszcze coś. Harmonogram rzeczowo-finansowy - to takie cacko, w którym firma musi wykazać kiedy, co i za ile zrobi. Np. rozstawianie sprzętu sportowego od 14 października do 30 listopada, od 30 listopada kończenie ogrodzenia do końca grudnia. Najczęściej można robić sobie to co się chce kiedy się chce, byle się wyrobić z terminem zakończenia budowy, ALE! Są przypadki, w których zasądzone są kary za wcześniejsze rozpoczęcie następnej roboty wynikającej z harmonogramu - w podanym przypadku będzie to ogrodzenie od 30 listopada. No niby spoko, można sobie zrobić i tak ten sprzęt w dwa dni i potem czekać do 30 listopada. No można, tylko czekać trzeba na placu budowy, jeśli umowa ma zapis o karach za brak prac przez ciągły okres dłuższy niż 3 dni. Pod pracami rozumie się najczęściej po prostu przebywanie pracowników na placu budowy. Podziękuj "specom" z rządu od przetargów, którzy tylko ciągle do ustawy PZP dowalają kolejne kretyńskie przepisy zamiast zmienić coś na lepsze. :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 grudnia 2014 o 16:30
@Mucha124: A później przeczytamy taki wpis na piekielnych: Pracuję sobie na budowie, naprzeciwko urzędu. Rano przy przerwie śniadaniowej patrzę, a oknie siedzi ktoś i się gapi popijając kawę. Później nie patrzyłem bo zapieprz straszny, ale zatrzymałem się na chwilę żeby się odlać, nawet nie było czasu do wc skoczyć, patrzę, a tu się na mnie gapi. Przerwa obiadowa - znowu siedzi w oknie i się gapi. Wyrobiliśmy się z pracą na ten dzień wcześniej i po robocie chcieliśmy się z kolegami piwka napić, ale głupio jakoś, bo w oknie znowu ktoś siedzi i się gapi. Czy oni w tych urzędach cały dzień siedzą w oknie i piją kawę? Nie mają zupełnie nic do roboty? Pewnie mają płatne za godzinę, to im się nie spieszy. A my ich utrzymujemy z naszych podatków i ciężkiej pracy. :) To taki hipotetyczny odmienny punkt widzenia :)
OdpowiedzZwracam uwagę, że dokładnie w taki sam sposób pracują ci najlepsi na budowach. Widziałem to kilkakrotnie. Ot, panowie sobie spokojnie chodzą, wolne ruchy, nie widać żeby którykolwiek coś robił. Tu i tam podejdzie, od czasu do czasu się schyli a po południu cały strop jest gotowy do zalania betonem albo więźba dachowa skończona. Gdy stoi się z boku i ich obserwuje to nie można wyjść ze zdumienia jak to jest - nikt nie pracował a samo się zrobiło. Takie brygady nie spotyka się często ale istnieją. Może to była jedna z nich?
OdpowiedzOt, Tarnów, droga tranzytowa z A4 na przejście graniczne, objazd kluczący osiedlowymi uliczkami, po kilkaset samochodów na godzinę pod samymi oknami, i dwukilometrowe korki jeśli akurat przejazd kolejowy na objeździe jest zamknięty. Wszystko przez remont wiaduktu kolejowego nad tą trasą wyjazdową. Prace remontowe wiaduktu są prowadzone przez ekipę sześcioosobową, w pogodne dni robocze, w godzinach 8-16. Wiadomo już, że początkowy termin 1,5 roku nie zostanie dotrzymany, a nowy planowany termin to trzy lata.
OdpowiedzPiekielność tutaj leży gdzie indziej. W umowie na wykonanie takiego boiska (podpada pod prawo zamówień publicznych) były warunki jego wykonania, z czego jednym z najważniejszych jest termin. Niedotrzymanie terminu zwykle wiąże się z karami umownymi, zazwyczaj wysokimi na tyle, że wykonawcy nie opłaca się go wydłużać. W danym wypadku wiec termin wykonania mógł być tak określony, że i niespieszna praca robotników nie przeszkadzała w dotrzymaniu terminu. Inna możliwość - zamawiający nie określił terminu wykonania (co jest zdecydowanie podejrzane), albo zamawiający nie ma zamiaru egzekwować kar umownych (bo w umowach zwykle "może" te kary egzekwować, ale nie ma obowiązku)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 15 grudnia 2014 o 19:16
Jeden robi jak się patrzy, reszta patrzy jak się robi. Taka norma budowlana.
Odpowiedz