Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jestem sprzątaczką. Nie taką, co to może po paru godzinach zmienić plakietkę…

Jestem sprzątaczką. Nie taką, co to może po paru godzinach zmienić plakietkę na "kierownik", tak jak czytam często tutaj w historiach. To bardzo niewdzięczna praca i dużo w niej piekielności, bo wiadomo, roboty dużo, pieniędzy mało, no i najważniejsze - szacunek do wykonywanej przeze mnie pracy ma może parę procent społeczeństwa. Do pogardliwego wzroku, omijania szerokim łukiem albo przykrych opinii (szczególnie od "rodziny" i "przyjaciół") można się przyzwyczaić, ale jest parę stereotypów, które do dzisiaj krew mi gotują...

1. Panie nic nie robią / Panie powinny robić wszystko!

Sprzątanie teatru, od godziny 21 do końca, czyli czasem cztery, czasem dwanaście godzin lub dłużej. Wszystkie przychodziłyśmy zawsze wcześniej - około 18, a powody były dwa. Po pierwsze, często spektakle kończyły się wcześniej, a my odgórnie miałyśmy tylko jedną zasadę - zaczynamy po zamknięciu drzwi wejściowych. Po drugie, wszystkie dziewczyny miały dzieci, którymi po powrocie z nocki się zajmowały, i dopiero w pracy miały chwilę żeby odpocząć, zjeść obiad, ewentualnie chwilę się przespać. Nikomu to nie przeszkadzało, do momentu gdy zaczęli nas nachodzić goście.

Zaczęło się bardzo niewinnie - jakaś zabłąkana para zapukała i kulturalnie, przepraszając, zapytała jak trafić do sali takiej a takiej. Odpowiedziałyśmy, jednocześnie delikatnie upominając, że zaraz koło naszej kanciapy jest informacja, do której prawie nigdy nie ma kolejki i mogą śmiało tam pytać. Okej, przeprosili, poszli. Jakieś pół minuty wchodzi inny mężczyzna, też pyta - odpowiadamy to samo, ale wtedy jeszcze sądziłyśmy że to po prostu przypadek. Z dnia na dzień było ich coraz więcej, w pewnym momencie zauważyliśmy że ustawiają się do nas kolejkami! Przecież "panie takie miłe" i "panie wiedzą gdzie wszystko jest i jak najszybciej się tam dostać, nie to co te panie z informacji" i co z tego, że formalnie nie byłyśmy jeszcze w pracy i to był nasz czas na odpoczynek.

Jednak punkt kulminacyjny osiągnęłyśmy w momencie, gdy przyszedł pan [B]uc. Pan Buc nie zapukał, tylko wtargnął po prostu do naszej kanciapy (co było trudne, bo pokój 5x5 i 5 osób plus chemia, to był wystarczający tłok) i tonem władczym i nie znoszącym sprzeciwu powiedział:

[B]: Panie mnie zaprowadzą do charakteryzatorni.
[My]: Charakteryzatornia jest na parterze, niedaleko sceny głównej. Ale następnym razem prosimy pytać pań z informacji, jest zaraz koło nas.
[B]: Ale ja potrzebuje żeby któraś z pań ze mną tam poszła, ja tam nie trafię.
[My]: Proszę pana, droga jest łatwa, idzie pan prosto do końca, skręca pan w prawo i tam zaraz jest, zresztą wszystko jest podpisane.
[B]: (zwracając się do mnie, bo byłam najbliżej drzwi) No to ty mnie zaprowadź.
[Ja]: Ja proszę pana to w tej chwili jem. (No i to był mój błąd...)
[B]: TO WY SOBIE SIEDZICIE I NIC NIE ROBICIE, A JAK KTOŚ PRZYCHODZI I PROSI O POMOC, TO NIE CHCE SIĘ WAM NAWET RUSZYĆ! ZA CO WAM DO CHOLERY PŁACĄ?
[Ja]: No... za sprzątanie?
[B] Przecież wy nic nie macie do roboty, tutaj zawsze czysto jest! (ciekawe dlaczego) powinnyście służyć pomocą i jak ja proszę (no nie zauważyłam) to powinna któraś ze mną pójść i pokazać mi drogę, przecież od tego jesteście!
[Ja]: A pan nie ma prawa tutaj wchodzić, jak już o zasadach rozmawiamy, więc proszę wyjść bo zawołam ochronę.
[B]: NO PRZECIEŻ ONI MNIE WŁAŚNIE DO WAS WYSŁALI...

Tak, otwarty konflikt między ochroną a ekipą sprzątającą trwa na wszystkich obiektach, na których pracuje od zawsze, ale o tym żeby zamiast na informację wysyłali ludzi do nas, by uprzykrzyć nam życie jeszcze nie słyszałam. Z drugiej strony, wchodzenie do kanciapy sprzątaczek gdy obok jest informacja, też nie jest szczytem rozgarnięcia.

Ach, mały epilog. Sposób na ludzi znalazłyśmy (bo, mimo że ochrona została upomniana, ludzie chyba przywykli do "odwiedzin" u nas) - każdej osobie, która przychodziła odpowiadałyśmy "ta informacja jest ściśle tajna" i tak na każde pytanie, która dana osoba zadawała. Informacja o tym chyba szybko się rozeszła, bo do końca miesiąca miałyśmy spokój. A, i przeczytałam w umowie czy nie mam oprócz sprzątania zapisanego usługiwania ludziom, ale nie było. Zresztą, za taką stawkę jaką nam płacą to i tak wystarczająco dużo wymagają...

uslugi sprzatanie

by Mortycja
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Agness92
7 9

A nie moglyscie zamykac drzwi na klucz?

Odpowiedz
avatar Mortycja
8 10

@Agness92: Jakby to było takie łatwe, to by tej historii nie było, ale nie, nie można tej kanciapy zamykać, a klucz ma jedynie koordynator. Powód - a żeby ktoś, kto przyjdzie do pracy, mógł od razu pobrać sprzęt i zacząć pracować (czyli coś o co brygadziści dbają najbardziej :) )

Odpowiedz
avatar Mortycja
24 28

@Fomalhaut: Przychodzimy do pracy przed pracą, żeby spać. Tak. Czasem tak się zdarzało, aczkolwiek to akurat było rzadkością.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 grudnia 2014 o 16:24

avatar pawel78
8 10

@Fomalhaut: to Ty chyba nie wiesz co potrafi sie robic w pracy;)

Odpowiedz
avatar Mortycja
19 21

@pawel78: Czy spanie przed pracą na miejscu jest aż tak złe? Formalnie pracę zaczynamy o 21, a kierownik teatru pozwolił przychodzić nam wcześniej. Tak jak napisałam, wszystkie dziewczyny miały dzieci, więc wracając około godziny czwartej, piątej w domu spać nie mogły. Po południu zmieniały się z partnerami opieką nad dzieckiem, ale dziecko od tego momentu nie stawało się nagle potulne i cichutkie, więc możliwości spania w domu zbytnio nie było...

Odpowiedz
avatar nisza
33 35

Szczerze mówiąc, to ja nie rozumem ludzi, którzy nie szanują osób wykonujących zawody typu sprzataczka, smieciarz, salowa i inne, nie cieszące się zbytnią popularnością. Człowiek to jak każdy inny, a gdyby nie on, to by jasnie państwo po kolana w brudzie łazili, bo sami zapewne by się do roboty nie skalali.. Tak naprawdę tacy ludzie mają paskudną robotę, niewdzięczną i generalnie nazwać możną ją syzyfową - sprzątasz, a za chwilę jakiś buc wlezie w ubłoconych buciorach, świadomie omijając wycieraczki.. Albo u mnie w pracy są ludzie, którzy kubki w zlewie zostawiają, bo myślą, że same się umyją. Raz dośc głośno skomentowałam pytając, czy komus rączki upie... eee ucięło, że po sobie nie jest w stanie posprząttać - na jakiś czas był spokój i ludzie po sobie myli. Nie rozumiem takich ludzi - ja zawsze staram się po sobie sprzatnąc, żeby nie dokładać roboty innym. wstyd by mi wręcz było, żeby ktoś sprzątał moj bałagan. Panie sprzątaczki są od ogólnego utrzymania porządku, a nie sprzątania po leniach śmierdzących, co to nie potrafią nie syfić..

Odpowiedz
avatar Mortycja
17 21

@nisza: to już rodzice uczą dzieci od najmłodszego, zresztą to temat na inną moją historie, jeśli kogoś zainteresuje, bo nie raz w teatrze słyszałam, jak wychowawcy albo rodzice mówili dzieciom które rozsypią paluszki "zostaw, panie posprzątają".

Odpowiedz
avatar konto usunięte
10 10

@Mortycja: a nam w szkole, szczególnie po plastyce, pani kazała sprzątać po sobie... Pozdrawiam koleżankę po fachu!!!!

Odpowiedz
avatar dorota64
11 11

@nisza: Ja jestem sprżataczką, sprzątam w kilku biurach i mam zupełnie inne podejście. Oni mi płacą za to, żeby im się lepiej i przyjemniej wydajniej pracowało. Dlatego myję kubki i talerze zostawione w zlewie i rozumiem, że ktoś sie spieszy i przechodzi po mokrej podłodze. Czy jest to paskudna robota i niewdzięczna? Zabrzmi pewnie głupio, ale mnie daje satysfakcję. zdecydowanie wole to, niż rozdawanie ulotek za marne grosze,czy pracę w call center

Odpowiedz
avatar Mortycja
5 5

@dorota64: Popraw się, jeśli się mylę, ale w żadnym miejscu nie napisałam nic niezgodnego z tym, co napisałaś - oprócz faktu, że jest niewdzięczna. Mam takie same podejście, akurat kubków i talerzy nie myje, bo w teatrze to nie za bardzo są, ale nie przeszkadza mi też jak ktoś po mokrej podłodze przechodzi. Ale nie zaprzeczysz, że jakby ci ktoś przez miesiąc w odpoczynku przeszkadzał, a potem jeszcze na ciebie się wydzierał, to szczęśliwa byś nie była.

Odpowiedz
avatar dorota64
0 0

@Mortycja: Nie zaprzeczę :) Fakt,ze sprzatanie w biurze a w miescu uzytecznosci publicznej to dwie różne prace. Jak ktoś sie na mnie wydrze to wiecej mnie nie zobaczy i już... Ale co do rodziny to masz rację. Jak zaczełam dawać korepetycje, to cała rodzina wie, nawet syn cos marudził koleżance, że nie pilnuje jego nauki, a liczył na pomoc. A otym że rano sprzatam biura jakoś informacje nie płyną.

Odpowiedz
avatar inmymind
7 7

Też by mnie krew zalewała. I tez odpoczywam w pracy od dziecka :) Przypomniały mi się dwie rzeczy: 1. Na studiach facet opowiadał jak to gościł u jakiegoś poważnego biznesmena w jego wielkim molochu; ten przechodząc z nim po korytarzy w pewnym momencie zaczepia idącą obok kobietę i przedstawia mu ją jako najważniejszą osobę w firmie. Gość myśli sobie - pewnie księgowa, ale nie - goszczący dokańcza zdania: "Pani tu nam pięknie sprząta, gdyby nie ona to byśmy utonęli w śmieciach". 2. Jest taki fajny tekst o osobach sprzątających miasto itd. w "Fight Club", żeby z nimi nie zadzierać, bo to właśnie od nich zależy czystość (w szerokim znaczeniu) - nie przywołam, mam słabą pamięć do cytatów.

Odpowiedz
avatar tick
8 8

Co robi sprzątaczka w biurowcach? Sprząta. Kiedy? Najczęściej po godzinach pracy. Ile ma płacone? Bardzo mało. A teraz najlepsze - jakim trzeba być kretynem, żeby mało płacić osobie, która ma dostęp do śmieci produkowanych w biurach? Często informacje poufne, nieraz nawet strategiczne dla firmy.

Odpowiedz
avatar khartvin
2 2

@tick: dobre firmy dbają o wyposażenie pomieszczeń w niszczarki i rygorystycznie przestrzegają korzystania z nich. Innymi nie warto sobie głowy zaprzątać, nie produkują śmieci na tyle ważnych, żeby były groźne.

Odpowiedz
avatar Mortycja
1 1

@khartvin słusznie mówisz, ale myśle że chodzi tu o dokumenty które nie są na śmieci... Ja mam w tej chwili dostęp do dziesiątek prac magisterskich z zakresu biotechnologii, które w weekend mogłabym sobie skserować, może nic ale myśle że w innych formach też przed "swoimi" takich rzeczy nie chowają...

Odpowiedz
avatar dww
3 3

Każda praca jest warta szacunku - a w dzisiejszych czasach niejedna sprzątaczka jest warta więcej, niż bezsensowny pracownik biurowy od przekładania papierków z miejsca na miejsce. U mnie w firmie sprząta małżeństwo w słusznym wieku - wspaniali ludzie, którzy robią swoją robotę bardzo dobrze. Zawsze im mówię, że firma bez marketingowca przetrwa - ale bez sprzątaczki już nie :) I nic mnie tak nie denerwuje, jak buractwo, które nie potrafi docenić codziennej żmudnej i dobrze wykonywanej pracy, za jaką odpowiadają sprzątaczki.

Odpowiedz
avatar voytek
-2 2

skoro tyle razy mylono wasz pokoj z informcja - to ile kosztowalo was napisaanie wielkimimi literami i strzalke - "informacja obok"!

Odpowiedz
avatar Mortycja
1 1

No następny. Naprawde, gdyby to wystarczyło to historia nie byłaby piekielna i nie czytałbyś jej na tej stronie... Jak napisałam, goście mieli różne wytłumaczenia czemu nie idą na informacje, i zwykła karteczka tu nie wystarczyła.

Odpowiedz
avatar Yennefer_
4 4

Moja babcia sprzątała w biurze. Zawsze rano czekała na nią nasypana do szklanki kawa, wystarczyło zalać. Po zalaniu miała obowiązek wstąpić do pracowników (jako to moja babcia mówiła "inżynierków") i wypić ją z nimi. Zawsze podkreślali, że dzięki babci oni nie utonęli we własnych śmieciach. Nawet wynosili śmieci, które nie były produktem ubocznym ich pracy (np. pudełka po pizzy, puszki po napojach). Co ciekawe, babcia co roku była zapraszana na firmową wigilię organizowaną najczęściej w jakiejś drogiej restauracji. Nigdy nikt nie powiedział, że nie usiądzie ze sprzątaczką przy jednym stole. Po odejściu z pracy, rok w rok w swoje urodziny dostawała od firmy kosz ze słodyczami i kwiaty.

Odpowiedz
avatar ShitStorm
0 0

@Mortycja: Czytając Twoją historię od razu przypomniała mi się kultowa scena z Misia: [Dwie sprzątaczki zamiatają widownię. Jedna zauważa stertę włosów] Sprzątaczka: Pani Zosiu, pani Zosiu! Pani pozwoly! Pani Zosia: Co?! Sprzątaczka: Oooo... Pani zobaczy! Pani Zosia: Aaaaa... ja wiem co to jest. Ja przedtem dwadzieścia lat w innym teatrze też pracowałam. To tam jeden taki krytyk napisał, że na przedstawieniu jak był, to wyrwał sobie wszystkie włosy z głowy. Sprzątaczka: To pani myśli, że to też on? Pani Zosia: Nieee... jakiś inny. Tamten sobie już wyrwał. BTW - panie sprzątające to przeważnie fajne kobitki są do pogadania. Nawet supertajne serwerownie musi ktoś sprzątać :D

Odpowiedz
Udostępnij