Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia jakich wiele, mianowicie szukam pracy. Szukam głównie pracy w biurze lub…

Historia jakich wiele, mianowicie szukam pracy.

Szukam głównie pracy w biurze lub laboratorium.
Znalazłam ogłoszenie na dawnej tablicy - przyjmę do biura, nie trzeba mieć doświadczenia. Pomyślałam, że niezła okazja to i aplikowałam.

Parę dni później odzywają się, chcą mnie na rozmowę. Ja oczywiście cała w skowronkach - zgadzam się.

Przyszłam na godzinę 10.
Rozmowa przebiegła mile. Pan oferował 2000zł dla początkujących, zajmowałabym się pozyskiwaniem darczyńców dla organizacji non profit. Po prostu cud miód i orzeszki. Gdzieś w podświadomości zaczęła mi mrugać czerwona lampka.
Dowiedziałam się, że rozmowy będą przeprowadzane do godziny 16 tego samego dnia. Miły Pan rekruter powiedział mi, że skontaktują się z czterema najlepszymi osobami. No cóż, byłam pewna, że się nie odezwą.

A tu niespodzianka! Chcą mnie od teraz zaraz, jak stoję na następny dzień.
Poszłam na godzinę 13. Na miejscu spotkałam więcej osób niż ta czwórka wybrańców. Inny Pan wywołał mnie i jakąś inną dziewczynę do pokoju. Tam nam przedstawił baaardzo szybko i chaotycznie nasz próbny dzień. I nagle padło zdanie- chodźmy do holu i ubierajmy się, idziemy w teren.
Ubrałyśmy się i wychodzimy. Po drodze ja i druga dziewczyna pytamy się, czy to będzie praca na zasadzie akwizycji. Pan jakby nie zrozumiał naszego pytania, bądź go nie usłyszał. I dalej go maglujemy, czy akwizycja, czy chodzenie po ludziach i wciskanie im kitu by wydrzeć pieniądze. W końcu Pan wymiękł i przyznał się, że idziemy na spotkanie z klientami nieumówionymi.
Wkurzyłam się, powiedziałam że to oszukiwanie ludzi i że inaczej wyglądała rozmowa kwalifikacyjna. Zasalutowałam, odwróciłam się na pięcie i poszłam do domu.

Byłam ubrana w cienką koszulę i płaszczyk. Powiedziano mi, że musiałabym być w terenie do godziny 20 (7 godzin).
Najważniejsze, że daleko nie zaszliśmy i mogłam sobie spokojnie podreptać na mieszkanie...

akwizycja

by Cashordie
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Wafeko
4 12

" i mogłam sobie spokojnie podreptać na mieszkanie..." Czo?

Odpowiedz
avatar kala289
9 11

@Wafeko: może autorka się wahała między "na chatę" i "do mieszkania" i wyszła taka forma pośrednia.

Odpowiedz
avatar imhotep
3 7

@Wafeko: jajczo ;) A co do historii - to chyba każdy szukający dłuższy czas pracy trafił na jakąś akwizycję. Przy pierwszej wizycie nie od razu wiadomo o co chodzi, ale następnym razem po 3 minutach rozmowy będziesz wiedziała, że to akwizycja :) Np. po tym, że kierownik/kierowniczka jest młodszy od Ciebie.

Odpowiedz
avatar Jorn
0 2

@imhotep: Nie każdy. Młody wiek szefa tez o niczym nie świadczy. Sam mam obecnie szefa młodszego od siebie, zdarzyło mi się kiedyś szefować ludziom o kilka lat starszym, a nigdy nie miałem nic wspólnego z akwizycją.

Odpowiedz
avatar imhotep
2 2

@Jorn: OK, nie będę generalizować. Ale jeśli kierownik biura ma 21 lat, roztacza przed tobą wizję otwierania kilkunastu nowych biur do końca roku oraz że jednego z nich możesz szybko stać się kierownikiem to "wiedz, że coś się święci" :)

Odpowiedz
avatar Kocilla
2 2

@Wafeko: Swoją drogą, czy też odnieśliście takie wrażenie, że zwrot "wracać do mieszkania" wyróżnia szeroko pojętych migrantów? Dom jest gdzieś tam daleko, więc prawie nikt nie mówi na co dzień "wracam do domu", tylko właśnie "do mieszkania". Ot taka randomowa obserwacja socjologiczna, ciekawi mnie czy faktycznie słuszna?

Odpowiedz
avatar notodziesiec
15 21

Byłam ubrana w cienką koszulę i płaszczyk. A gdybyś miała futro, to nie byłoby problemu z żebraniem na zlecenie?

Odpowiedz
avatar Cashordie
1 1

Na początku byłam pewna, że to będzie praca biurowa, więc ubrałam koszulę. Nie wyobrażam sobie pracy w terenie do godziny 20 będąc nieodpowiednio ubrana...

Odpowiedz
avatar Toyota_Hilux
4 4

"...zajmowałabym się pozyskiwaniem darczyńców dla organizacji non profit". Kiedy zaświeciła Ci się ta czerwona lampka - trzeba było się zmywać i to szybko.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

Też byłam na czymś takim, ale podczas rozmowy zorientowałam się, że to będzie takie żebranie kasy. Tylko tam dodatkowo pracowqło się po 11 godzin dziennie za 1600-1800zł :D Fantastyczna robota.

Odpowiedz
avatar Zmora
-1 5

A ja mam pytanie: Szukasz pracy m.in. w laboratorium, tak? To znaczy, że masz jakieś wykształcenie w tym kierunku, tak? To czemu próbujesz dostać pracę w "pozyskiwaniu darczyńców dla organizacji non profit"? Ja jeszcze rozumiem szukanie pracy ogółem w biurze, która to też przecież jakoś może być z wykształceniem powiązana, ale ty najwyraźniej wzięłabyś cokolwiek, a ja po prostu nie rozumiem czemu.

Odpowiedz
avatar archeoziele
1 1

@Zmora: Jak bezrobocie przyciśnie to szuka się pracy w każdej branży.

Odpowiedz
avatar Cashordie
0 0

@Zmora: Ciężko o jakąkolwiek pracę u mnie w mieście, dlatego skusiła mnie ta oferta. Póki co szukam czegoś na "przetrzymanie" a w międzyczasie poszukać czegoś w moim zawodzie.

Odpowiedz
avatar Raveneks
1 1

"Spotkanie z klientami nieumówionymi" W nagrodę za inwencję należy mu się kopniak w miejsce, gdzie plecy tracą swoją szlachetną nazwę :) Swoją drogą już nie pierwszy raz czytam historię w której autor/ka udaje się na rozmowę kwalifikacyjną, po której następuje natychmiast okres próbny, rozpoczęty, a jakże - od wyjścia w teren. Da się coś zrobić, żeby tacy poszukiwacze naiwniaków przestali marnować czas ludzi?

Odpowiedz
avatar Hideki
0 0

Kiedyś poszedłem na rozmowę w sprawie pracy niby na stanowisko administratora sieci. Na miejscu oprócz mnie było ze 30 osób, wyszła rekruterka i opisała zakres obowiązków (telemarketing) i chętnych zaprosiła na inną datę. Koniec, kurtyna opadła. Szczęka też.

Odpowiedz
Udostępnij