Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dotychczas jedynie czytałam historie o piekielnych współlokatorach i dziękowałam wszelkim bóstwom znanym…

Dotychczas jedynie czytałam historie o piekielnych współlokatorach i dziękowałam wszelkim bóstwom znanym i nieznanym, że nie mam takich problemów...
...do czasu.

Mieszkamy w cztery osoby w mieszkaniu trzypokojowym (ja i mój mężczyzna w większym pokoju, a współlokatorzy w dwóch mniejszych). O ile z jednym współlokatorem nie ma żadnych problemów, o tyle to, co wyprawia drugi, przechodzi ludzkie pojęcie.
A. od początku dał się poznać jako leń, ale że jest istotą dość ugodową, a my potrzebowaliśmy czterech osób do wynajmu, machnęliśmy ręką na różne drobne jego grzeszki. Tak oto skończyliśmy z nim pod jednym dachem...i się zaczęło.


Akcja #1 - przeprowadzka

Nasze mieszkanie jest na ostatnim, piątym piętrze (właściwie to piętro 5 i pół, bo parter jest na półpiętrze), nie ma windy. W trakcie targania wspólnych gratów A. nie kiwnął nawet palcem, wszystko wtarabanialiśmy ja (świeżo po ataku korzonków) i mój mężczyzna, z pomocą drugiego współlokatora i znajomych. Sami wnieśliśmy wszystkie gary, pudła, materace, biurko, łóżko z litego drewna etc. etc. Na wydyszane "może byś trochę pomógł" współlokator fuknął, że pobolewa go kolanko, strzelił focha i zamknął się w pokoju.


Akcja #2 - teleportujące się jedzenie

Niczym stereotypowa kobieta bardzo lubię siedzieć w kuchni i pichcić. ;) Mieliśmy więc taki układ, że cała nasza czwórka składa się na jedzenie, ja robię zakupy i gotuję dla wszystkich. Po jakimś czasie A. odciął się od wspólnego budżetu, ponieważ stwierdził, że za drogo wychodzi i sam będzie sobie gotował. Nie ma problemu, jeśli tak woli - wydzieliliśmy mu jego miejsce w lodówce i wszyscy byli szczęśliwi. Niestety, szczęście okazało się pozorne, ponieważ nagle magicznie zaczęły nam znikać jajka, masło, pieczywo, obiad zostawiony na drugi dzień... A. bez cienia skruchy się przyznał i mimo napomnień, kazań i ochrzanów, dalej zdarza mu się podbierać nam np. jajka.


Akcja #3 - przelała się spleśniała czara goryczy

Współlokator od początku ma ogromny problem z naczyniami. Już nie każę mu ich myć po sobie, nawet już nie każę mu ładować / wyładowywać zmywarki. Proszę tylko, żeby je wynosił ze swojego pokoju do kuchni, bo pokój zamyka, gdy wychodzi do pracy. Nic z tego, jak grochem o ścianę - w dalszym ciągu jeśli nagle skończyły się miski / talerze / sztućce / kubki, to wiedz, że są u A.

Wszystko jednak przebiła ostatnia sytuacja. Wyjeżdżaliśmy z moim mężczyzną do domu rodzinnego. Załadowałam zmywarkę, ale zostało jeszcze trochę miejsca, poprosiłam więc współlokatorów, żeby ją dopakowali i włączyli. Mój mężczyzna poprosił jeszcze naszego wspólnego znajomego, żeby przypomniał chłopakom i pojechaliśmy. Był to piątek.
W poniedziałek po południu wracamy, otwieramy zmywarkę, a tam radośnie zerkają na nas...KOLONIE PLEŚNI NA SZTUĆCACH! I to nie plamka czy dwie, z górnego "piętra" zwieszały się istne festony pleśni (zdjęcia: http://imgur.com/a/6Aw86#0)!

Pierwsza myśl - dzwonimy do kumpla-przypominacza, ten jednak mówi, że przypominał. No to lecimy do współlokatorów. Tłumaczenie? "Bo myśmy przez te cztery dni W OGÓLE nie wchodzili do kuchni!". O ile drugiemu współlokatorowi jestem w stanie uwierzyć (często nie ma go kilka dni pod rząd w domu), o tyle A. jawnie łgał, zwłaszcza, że na kuchence stał garnek z resztkami jego makaronu. Czekam, aż na uwagę o brud w toalecie odpowie, że przez tydzień nie korzystał...

Nie wiem już, co zrobić z tym człowiekiem, wszelkie próby zmuszenia go do pomocy w sprzątaniu spełzają na niczym. Próbowałam już nawet sposobu "mam to głęboko w czterech literach, żyj w syfie, aż kuchnia zacznie gnić", licząc na to, że brud go ruszy i posprząta... Okazało się to jednak tylko czczymi nadziejami, a historii z tym człowiekiem mam tyle, że mogłabym napisać książkę albo i dwie.

Jakieś rady od bardziej zaprawionych w bojach ze współlokatorami? :)

współlokator - zagęszczona esencja lenistwa

by konto usunięte
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar PooH77
24 28

Jakich rad oczekujesz? Wypieprzyć dziada i po kłopocie...jeśli macie taką możliwość.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-5 9

@PooH77: Właśnie nie mamy, umowa za mieszkanie jest na całą czwórkę... :/

Odpowiedz
avatar miramakota
18 18

@DeadAgain: W umowie chyba jest przewidziana możliwość jej rozwiązania?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-1 11

@miramakota: My mamy niestety umowę skonstruowaną w ten sposób, że jeśli rozwiążemy ją wcześniej, niż przed upływem roku, przepadnie nam cała kaucja (niebagatelna, bo 2,5 tysiąca). Nastręcza to pewnych problemów, ale mieszkanie było tego warte, jest w doskonałym stanie + świetna lokalizacja. :)

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
8 10

@DeadAgain: A jakbyście znaleźli mieszkanie temu brudasowi i przy okazji kogoś bardziej ogarniętego na jego miejsce? Nie przeszłoby to?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 15

@SamanthaFisher: A myślisz, że on w ogóle ma chęć się wyprowadzać? :/ Przecież sam powiedział, że on zawsze będzie mieszkać z współlokatorami takimi jak my, bo "on się nie nadaje do bycia kurą domową". Na wszelkie próby konstruktywnej rozmowy z nim jest tylko jedna odpowiedź - "nie pasuje, to się wyprowadźcie!'. Już mu ileś razy powiedziałam, że na 4 osoby w domu tylko on robi problemy, więc to raczej on powinien się wyprowadzić. Problem tkwi w tym, że jest to człowiek niezdolny do uznania własnej winy, więc zawsze tego typu dyskusje kończą się jego wielkim fochem, bo on jest cudowny, czysty i bezproblemowy, a my jesteśmy złymi tyranami, którzy wyładowują na nim swoje frustracje życiowe (serio, dowala takimi tekstami). Nazywamy go Księżniczką na Ziarnku Fochu. ;)Facet dwadzieścia parę lat, a zachowuje się jak rozwydrzone dziecko.

Odpowiedz
avatar miramakota
7 7

@DeadAgain: Ile czasu wam zostało do końca umowy?

Odpowiedz
avatar SamanthaFisher
15 15

@DeadAgain: Nagrajcie jego zachowania, próbę rozmowy, napiszcie eleganckie pismo do właściciela (aby było to oficjalnie przedstawione). Żądajcie zerwania umowy za niedotrzymanie zasad współżycia społecznego, oddajcie dziadowi kaucje niech się nią wypcha a z właścicielem uzgodnijcie, że załatwicie kogoś na jego miejsce. To nie będzie takie trudne, skoro mówisz, że mieszkanie ok i okolica w porządku. art. 673 § 3 Kodeksu cywilnego-jeżeli czas trwania najmu jest oznaczony, zarówno wynajmujący, jak i najemca mogą wypowiedzieć najem w wypadkach określonych w umowie. W umowie powinno być zawarte na jakich warunkach może nastąpić wypowiedzenie najmu, powinniście to wykorzystać.

Odpowiedz
avatar Morfeusz
8 8

@DeadAgain: Czyli mieszkanie wynajmujecie w czwórkę od kogoś. Ok, w historii tego zabrakło. W takim razie pogadajcie z właścicielem, że lokator jest uciążliwy itd. i niech go wywali.

Odpowiedz
avatar Devotchka
3 3

@Morfeusz: No właśnie. Wystarczy skontaktować się z tą osobą i wyjaśnić sytuację. Jeśli poprosicie o pomoc w wywaleniu gościa jednocześnie obiecując kogoś na zastępstwo to jaki problem jest to dla właściciela? Hajs mu się będzie zgadzał i do tego będzie miał pewność, że dłużej zostaniecie w mieszkaniu. Czyli nawet z korzyścią dla niego.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@Devotchka: Na szczęście zostały nam tylko dwa miesiące, bierzemy to "na przeczekanie", ale mamy już naprawdę dość, ostatnio A. ma chyba jakąś kumulację piekielności (chociażby zostawienie w zamkniętym pokoju wyjącego budzika na cały dzień...). -_-

Odpowiedz
avatar Azheal
5 5

@DeadAgain: Ja polecam taki fajny sposób a mianowicie swoje rzeczy zamkycie a on zostawia syf , nastepnie caly ten syf zbieracie i wysypujecie na niego jak spi w lozku:] a jak trzeba to jeszcze w ryj palnac

Odpowiedz
avatar konto usunięte
22 22

Przechodziło się przez podobne sytuacje wiele razy. Najlepiej wyczuć delikwenta i go podejść. Na jednego gagatka, z którym mieszkałam działała brutalność. Nie wyrzuciłeś śmieci mimo, że prosiliśmy cię o to kilka razy? Mam nadzieję, że spodobają ci się śmierdzące śmieci wysypane na łóżko. Naczynia któryś dzień z rzędu leżą brudne w zlewie? Zostawiliśmy je tuż pod twoimi drzwiami. Po kilku takich akcjach i bluzgach facet ogarnął się (co prawda tylko trochę - sprzątał chociaż po sobie). Nie możecie zgłosić się do właściciela mieszkania?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@thefinalaction: Wynoszenie brudnych naczyń do pokoju praktykowaliśmy, dopóki nie zaczął zamykać, niestety te naczynia leżały tam tak długo, aż zaczynały prowadzić ze sobą wojny terytorialne, a my nie mieliśmy w czym jeść / pić. -_- To jest człowiek, który potrafi kisić swoje śmieci w pokoju przez miesiąc, zanim je wywali, smród mu w ogóle nie przeszkadza. Wspominaliśmy o tym problemie właścicielowi podczas jego ostatniej wizyty, ale stwierdził, że dopóki nie ma zniszczeń, to nie jest jego sprawa i mamy to załatwić między sobą. Ma rację, jakby na to nie patrzeć, tylko że brak zniszczeń w mieszkaniu to głównie zasługa moja i chłopaka, bo to my sprzątamy całą część wspólną (czyli kuchnię, łazienkę, kibelek i hol).

Odpowiedz
avatar Agness92
15 15

@DeadAgain: A zamykanie własnych naczyń? jak mu się skończą to w końcu będzie musiał cos zrobić.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 12

@Agness92: Tej metody też próbowaliśmy, ale dało to tylko tyle, że zrobił sobie kubek z pojemniczka po jogurcie, jadł z plastikowej miski po jakimś żarciu na wynos, a jak tylko umyliśmy wreszcie gary / naczynia / sztućce, to podbierał co tylko zostało na wierzchu i cała gehenna od nowa. Pewne rzeczy (np. takie wielkie, półlitrowe kubki do herbaty) mamy własne i trzymamy je w pokojach, ale np. wszystkie garnki i patelnie / wok są wspólne, więc co chwilę musimy odmaczać i szorować patelnie po jego spalonych jajecznicach, że już nie wspomnę o kuchence, którą my non stop pucujemy, a ona po każdym jego pichceniu jest TAK UŚWINIONA, jakby tam co najmniej zapasy w sosie do spaghetti się odbywały. ._. Próbowaliśmy też pozbawić go dostępu do wszelkich garów / naczyń / sztućców, to pił z butelki po coli, a żarcie zamawiał na wynos. Były to głównie kebaby i kurczaki z rożna, po czym resztki tego mięsa kisił u siebie, aż waliły na pięć metrów i dopiero wtedy wyrzucał do wspólnego kosza w kuchni, a ja wchodziłam rano zrobić kanapki i smród mnie aż cofał... Ten człowiek jest jak wyjątkowo zdolny do przystosowywania się wrzód na zadku. -.-"""" Nie mamy już pomysłu, jak go zdyscyplinować.

Odpowiedz
avatar Agness92
4 4

@DeadAgain: Może zamknijcie go w kuchni i nie wypuszczajcie, aż posprząta?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2014 o 22:10

avatar konto usunięte
12 12

@Agness92: Niestety nie mamy w ogóle zamka w drzwiach kuchennych, ale zaczynamy już mieć myśli, żeby poprosić właściciela mieszkania o zgodę, zamontować zamek w drzwiach i zamykać kuchnię, a jemu nie dać klucza / wydawać mu go tylko wtedy, kiedy któreś z nas może mieć nadzór nad syfem, jaki robi, i czy go posprzątał... :)

Odpowiedz
avatar GoHada
5 5

@DeadAgain: Może to szczeniackie zagranie, ale jeśli ma facebooka lub konto na innym portalu społecznościowym, to poróbcie fotki jego brudów i wklejcie mu na tablicę. Naje się choć trochę wstydu przed znajomymi i może to go trochę ruszy.

Odpowiedz
avatar falka_85
6 6

@thefinalaction: mój znajomy jeszcze na studiach zastosował sposób podobny do tego, który opisałeś. Miał współlokatora, który notorycznie zostawiał nieumyte garnki. Pomogło postawienie takiego brudnego garnka, wypełnionego "z czubkiem" wodą na jego drogocennym projekcie z "rysunku technicznego" (projekt robiony ołówkiem, żeby nie było, że można szybko wydrukować drugą kopię).

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

@GoHada: lepiej na swopja scianke i go oznaczyc tak by nie mogl usunac :)

Odpowiedz
avatar Lunnayenne
10 10

@Morog: Te białe puszki na widelcu i nożu po lewej to właśnie pleśń.

Odpowiedz
avatar wumisiak
3 5

Hm, a próbowaliście z jakimiś grafikami sprzątania, listami obowiązków itp? I może zrezygnujcie z wszelkiej "wspólnoty mieszkaniowej" - rozumiem, że np. z naczyń, sztućców itp. sprzętów korzystacie wszyscy, może trzeba wykluczyć go z tego przywileju? Przynajmniej będziecie mieli w czym jeść, kiedy jemu się skończą możliwości. Albo zaordynujcie mu korzystanie z plastikowych, jednorazowych naczyń i sztućców.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

@wumisiak: Próbowaliśmy już wszystkiego - grafiki, podziały obowiązków, listy, metoda "jak posprzątasz, to masz dzisiaj za free obiad", obgadywanie jego flejostwa przy znajomych, tak, żeby słyszał, kiedy przyjechała jego matka, to specjalnie mówiliśmy głośno, jakim jest świntuchem, ustępstwa ("nie musisz zmywać, ale chociaż załaduj zmywarę"), groźby, wywalanie bez pytania z lodówki jego żarcia, które się zepsuło, zostawianie jego brudnych garów na tydzień-dwa, a korzystanie z innych, regularne ochrzany, podział sztućców / naczyń na "nasze" i "jego"... Nic nie działa, ni prośbą, ni groźbą. Myślałam, że pomoże właśnie podział naczyń i sztućców, ale raz, że działo się to, co napisałam w odpowiedzi na komentarz Agness92 (wyżej), dwa, że dochodziło do takich kuriozów jak podp*erdalanie moich suszących się rzeczy, jeśli zaraz po umyciu ich nie wytarłam / nie wyciągnęłam ze zmywarki. -_- W końcu trzymałam swoje sztućce i jeden komplecik naczyń (2 talerze, kubek i własny wielki kubek) u siebie w pokoju, ale niestety gary są wspólne, więc robił syf tak czy siak. A nawet, jak już nie miał dostępu do niczego, to właśnie robił jazdy z resztkami mięsa, albo jak stłukło mu się jajko, to w ogóle go nie wycierał itd. :/

Odpowiedz
avatar wumisiak
6 6

@DeadAgain: O kurczę. Chyba nie umiem nic wymyślić ta takiego "niezniszczalnego" ... no, brudasa. Jak zawsze używam eufemizmów, tak teraz nijak żaden mi nie pasuje, więc chyba trzeba tak nazwać osobę świniącą w tak dużym stopniu. Skoro ani prośby, ani groźby, ani zawstydzanie nie skutkują... Ech. Troglodyta jakiś. Mam nadzieję, że uda się Wam go przekonać do zmiany nawyków albo... do wyprowadzki. Powodzenia!

Odpowiedz
avatar glan
13 13

Na problem teleportującego się jedzenia jest standardowe rozwiązanie - dodać do żarcia środki na przeczyszczenie. Na problem brudu i lenistwa... cóż, trzeba znaleźć inny jego słaby punkt i skutecznie nacisnąć. Np. grafik sprzątania i odcięcie od netu (jeśli jest uzależniony) w przypadku nie wywiązywania się.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 11

@glan: Chyba naprawdę kupię jakiś Laxigen i nastrzyknę delikatnie jajka, bo to głównie one nam giną (a mamy z domowej hodowli, nie kupne, więc wpienia nas to podwójnie). ;) Z internetem świetny pomysł, bo jest skrajnie uzależniony, tylko musielibyśmy jeszcze wykombinować, jak go odciąć nie tylko od tego "domowego" (parę dni byśmy wszyscy przecierpieli), ale też od jego komórkowego... No i jeszcze mógłby korzystać w pracy, bo tworzy zawodowo strony internetowe. Ja już powoli zaczynam mieć naprawdę desperackie myśli (non stop sprzątam i non stop jest syf) typu "zamontujmy w drzwiach kuchennych zamek i nie dajmy mu klucza"... ;)

Odpowiedz
avatar kayetanna
11 11

@glan: Podejrzewam, że zmiana hasła do wifi będzie jego straszną bolączką, pewnie siedzi i non stop gra w wowa czy lola - śmierdzi mi takim typem (mieszkałam przez ostatni rok z takimi). A jeśli metody pośrednie nie działają to bym jeszcze spróbowała brutalnych, np. nie pozmywał? Wparadować mu do pokoju i rzucić takim garnkiem na łóżku (dbając aby je ubrudzić). I jednak bym rozdzieliła naczynia i garnki/patelnie między Was a normalnego współlokatora i trzymała to w pokoju (tak robiłam z moimi nieznośnymi współlokatorami). Już lepiej niech korzysta z plastików. Nagrajcie te filmik jaką jest fleją, z jego twarzą najlepiej i wrzućcie na fb.

Odpowiedz
avatar satu
12 12

@glan: środki na przeczyszczenie to dobry pomysł, pod warunkiem, że koleś chociaż w kiblu raczy czasem posprzątać po sobie w razie czego ;)

Odpowiedz
avatar glan
7 7

@DeadAgain: Z internetem - możecie regularnie zmieniać hasło do WiFi, nie dawać mu nowego hasła. A jeśli jest uzależniony to na komórkowym długo nie pociągnie. Można też fundowac nagłe "zaniki zasilania" gdy np. siedzi przy komputerze. Jeszcze jeden sposób - natrzeć rzeczy, których dotyka kapsaicyną - np. capsigel (maść rozgrzewająca) czy choćby kawałkiem ostrej papryczki. Jeśli jego ciuchy śmierdzą - wystarczy popryskać je rozcieńczoną ostrą papryczką - będzie musiał uprać albo wyrzucić. To cholerstwo strasznie piecze i ciężko pozbyć się pieczenia jeśli się nie wie czym neutralizować kapsaicynę.

Odpowiedz
avatar j3sion
3 3

@DeadAgain: Najlepiej jak będziecie wyjeżdżać wszyscy na weekend i zabierzecie ze sobą maszynkę od swojego operatora. Kilka szczegółów, jeśli router stoi w miejscu ogólnie dostępnym, a z tego co piszesz koleś zawodowo ma kontakt z komputerami to nic nie da zmiana hasła, bo jednym przyciskiem zresetuje urządzenie lub podłączy się po kablu gdzie nie trzeba hasła. Jeśli macie kogoś kto zna się na urządzeniach sieciowych to można powalczyć z blokadą adresów MAC jego kart sieciowych ale to wyższa szkoła. Pozostaje opcja powyżej, zwijacie urządzenie i koleś jest przez weekend bez neta. Jak nie ma was w domu to zabieracie router do pokoju. Jednak jeśli router jest w waszym pokoju to hulaj dusza. Powodzenia i przygotujcie się na awanturę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

kayetanna, byłaś blisko - po pracy zaraz zamyka się w pokoju i do nocy naprzemiennie ogląda anime, głupawe seriale i gra w jakieś odmóżdżacze... Ogólnie to taki skrajny nerd zachodzący już powoli na hikikomori - od rana do nocy przed kompem, zarówno w pracy (twórca stron www), jak i w domu, z pokoju wychodzi tylko po żarcie i do kibla. Tym bardziej mnie przeraża to, że on w trakcie tych powiedzmy 30 minut, kiedy robi sobie makaron z gotowym sosem jest w stanie uwalić tyle garnków, ile ja zużywam na jakiś bardziej skomplikowany trzydaniowy obiad... o.O Myślimy właśnie nad tymi adresami MAC, na szczęście wszyscy w mieszkaniu znają się na komputerach, routerach i innej elektronice. ;) To go straaasznie zaboli, ale może wreszcie nim potrząśnie, bo jest na prostej drodze do 300kg internetoholika, żyjącego w jaskini przypominającej mieszkanie zbieracza...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 grudnia 2014 o 23:03

avatar misthunt3r
2 2

@DeadAgain: z internetem, zmiana hasła do wi-fi + zagłuszacz gsm :) Co do syfu czy znikających rzeczy - płaci za sprzątanie i znikające rzeczy.

Odpowiedz
avatar CzekoladowyBaron
0 0

@glan: ze zmianą może być to broń obosieczna gdy w ramach ugody podadzą mu hasło. W ten w odpowiedzi może ich w ten sam sposób potraktować lub najprościej zamienić router.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

Z takim syfonem to tylko na ostro. Ja nigdy, aż takiego syfiarza nie miałam w mieszkaniu, ale koleżanka mi kiedyś opowiadała o gościu, który się nie mył i chodził non stop w brudnych ciuchach. Mieszkali wtedy na farmie w karawanach( takie większe domki kempingowe) więc tam prywatności prawie nie ma żadnej i z każdym dniem mieli go coraz bardziej dość, a ich prośby o to by o siebie zadbał nie były respektowane. W końcu wszystkie jego ciuchy wylądowały pod wspólnymi prysznicami zamoczone w wodzie i dodatkowo uwalane błotem. Facet wyniósł się od razu.

Odpowiedz
avatar lady0morphine
7 19

Gotujecie mu, kupujecie żarcie, myjecie po nim gary bez słówka zająknięcia, jak służący i dziwicie się, że was nie szanuje? Dorośli ludzie, w tym dwaj faceci (którzy mogliby walnąć gościa w zęby, albo chociaż postraszyć żeby się ogarnął) i kompletnie bez kręgosłupa i godności. Żałosne. Nawet jak ludzie dadzą wam jakieś rady, to i tak z nich nie skorzystacie, bo jesteście nieasertywni i zachowujecie się jak wycieraczki. A gość to wykorzystuje, bo widzi że trafił na frajerów, którzy nic mu nie zrobią i których można doić.

Odpowiedz
avatar Nevren
3 15

@lady0morphine: Dokładnie to samo przyszło mi do głowy. Aż miałam ochotę się palnąć jak czytałam to, co autorka napisała. Rozumiem, że jak przyjdzie do domu po imprezie i za przeproszeniem obrzyga i obsra wam mieszkanie to też ty po nim to pozbierasz i posprzątasz bo z ciebie taka dumna kura domowa. Sorry, rozumiem można lubić sprzątać prać gotować itp, nie tracąc przy tym całkowitego szacunku do siebie. A ty widocznie go nie posiadasz. Nie wyobrażam sobie sytuacji, w której muszę sprzątać i gotować za jakiegoś obcego faceta, który jeszcze przy tym na mnie żeruje. A gówno mnie obchodziłoby, że z niego "żadna kura domowa". Jak się narobi bałaganu to trzeba posprzątać. Widocznie tobie nie przeszkadza bycie traktowaną jak służącą, no pogratulować. rzeczywiście gościu znalazł frajerów, których może doić bez końca.

Odpowiedz
avatar I_Human
2 12

@Nevren: Śmieszne jesteście. Chyba w ogóle nie rozumiecie istoty problemu.

Odpowiedz
avatar mw782
6 6

Niech płaci +500zł za sprzątanie ^^

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@mw782: Już słyszę te wymówki! ;) "Nie korzystam z kibla, żarcie gotuję sobie na kaloryferze, a przez przedpokój lewituję, więc po mnie NIE sprzątacie!". ;)

Odpowiedz
avatar Johanna
4 6

powiedz mu, że najmiesz panią sprzątającą- na jego koszt.

Odpowiedz
avatar GoHada
5 7

@Johanna: a jak będzie egzekwować od niego zapłatę za usługę?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 1

@Johanna: Byłoby pięknie. ;) Tyle że to jest człowiek, który zarabiając 2500 na rękę i mając do utrzymania tylko i wyłącznie siebie (mieszkanie z opłatami 600zł + żarcie), dwa tygodnie po wypłacie już od wszystkich próbuje pożyczyć, BO MU NIE STARCZA... Więc nie byłoby nawet jak wyciągnąć od niego zapłaty.

Odpowiedz
avatar 3xTAK
4 6

Mam to samo ze starszym bratem. Olej rycynowy do każdego posiłku, mycie naczyń tylko dla siebie zazwyczaj. A co do tej pleśni: załaduj do zapleśniałego garnka pyszne jedzonko i wymieszaj. Skusi się, a do łazienki poleci sprintem to może się nauczy. A do domu zapraszaj znajomych, jeśli on ma dziewczynę, to śmiało. Niech wszyscy widzą, że brudas.

Odpowiedz
avatar inmymind
9 9

@3xTAK: jak to taki syfiarz to trochę pleśni może nie podziałać, organizm się już przyzwyczaił pewnie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@3xTAK: Jak tak patrzę na niego, wcinającego przeterminowane o 1,5 tygodnia gotowe tortille z Żabki z kilogramem majonezu, to zaczynam wątpić, czy cokolwiek innego niż kanapka z uranem i salmonellą byłoby mu w stanie zaszkodzić... ._. Swoją drogą zazdroszczę żołądka, mi dla odmiany co chwilę coś zaszkodzi. ;)

Odpowiedz
avatar moniap
6 6

Jeśli właścicielka ma to gdzieś to postawcie jej ultimatum- albo on albo Wy.Ile można się męczyć? Poinformujcie ją, że zrobicie temu mieszkaniu taką reklamę na necie, że nikt z tym brudasem tego nie wynajmie. A zdjęcia tego syfu są niezbędne dla zobrazowania jego charakteru.Są jeszcze siłowe metody ale rozumiem , że nie jesteście do tego zdolni.

Odpowiedz
avatar santiraf
6 8

Jakby tylko chodziło o sprzątanie to jeszcze starałbym się walczyć, mobilizować układać się. Jak dla mnie to wykradanie jedzenia jest dużo gorsze, niż zapomnieć raz włączyć zmywarkę przez co powstała pleśń. Kradzież jedzenia wynika ze złej woli, a nie z lenistwa czy zapominalstwa. Takiego człowieka bym nie próbował "socjalizować" tylko się go pozbyć i zamienić na coś lepszego :) Powodzenia autorko!

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@santiraf: Masz rację, choć w sumie nie zastanawiałam się specjalnie nad tym, czy to jego zła wola, czy nie. U niego to w ogrooomnej mierze kwestia wychowania, matka rozpuszczała go do wszelkich możliwych granic, na zasadzie "dobrze syneczku, jeśli chcesz wysmarować sąsiadom drzwi łajnem, to zrób to, oczywiście! Musisz przecież wyżyć swoje zapędy performerskie". Ogólnie - doskonały przykład, co wyrasta z absolutnie koszmarnie wychowywanych dzieci. ;) Na szczęcie za parę miesięcy się wyprowadzamy.

Odpowiedz
avatar gosiak1234
3 9

Piekielni to nie kącik porad. Skoro właściciel ma gdzieś to, że koleś robi chlew z jego mieszkania to współczuję.

Odpowiedz
avatar falka_85
0 0

Mieszkałam kiedyś z takim współlokatorem, który nie miał problemów z czystością, higieną, syf w pokoju miał umiarkowany, mył się, zmieniał ubrania, tylko żywił ogromną awersję do mycia naczyń. I w żadnym wypadku nie mówię, tu o brudnej patelni z rana umytej dopiero po południu, ale o garnkach, które mogły kwitnąć (dosłownie) miesiąc albo i dłużej. Wkurzało mnie to okropnie, bo jako, że byłam jedyną kobietą w mieszkaniu, posiadającą w dodatku chłopa z gatunku "lepiej ubrać niż wyżywić" korzystałam z kuchni stosunkowo najczęściej. A często jedyny wybór jaki pozostawał to albo umyć patelnię, albo ugotować coś co nie wymaga smażenia ;-) Kiedyś po próbie buntu i myciu tylko swoich naczyń (w wannie bo zlew kuchenny był cały zapchany brudnymi naczyniami współlokatora) trzeba było zlew odkażać (hojnie) domestosem.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 0

@falka_85: Widzę, że nie tylko ja mam takie przejścia (i takiego chłopa z czarną dziurą w miejscu żołądka). ;) Mnie kiedyś nie było latem przez tydzień w mieszkaniu, po przyjeździe się okazało, że współlokator zostawił parę dni temu na blacie resztki surowego mięsa... "Aromatów" możesz się domyślić, w dodatku oczami wyobraźni dosłownie widziałam te zielone plamy z napisem "salmonella" na blacie. ;) Skończyło się to zaciekłym szorowaniem blatu domestosem, sodą oczyszczoną, a potem dokładne go płukanie i osuszanie... Wszystko w atmosferze gęstej od smrodu mięsa i chloru. :/

Odpowiedz
avatar bazienka
0 0

ad 1. zostawilabym jego rzeczy na dole i niech kombinuje ad 2. po drugiej takiej akcji skonczylby z laxigenem albo olejkiem rycynowym w zarciu ad 3. brudne gary ladowalyby u A. w lozku

Odpowiedz
avatar Blackdagger
0 0

Czy A. to skrót od Azumi? ;)

Odpowiedz
Udostępnij