Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Sześć lat temu przywiozłam do domu puchatą kulkę, pochwaliłam się nestorce rodu…

Sześć lat temu przywiozłam do domu puchatą kulkę, pochwaliłam się nestorce rodu kotem i usłyszałam: "Masz kota? Jak stara panna?" - dlatego szanowna babcia nie wie, że stado się powiększało i że moje staropanieństwo zostało na początku tego roku ostatecznie przypieczętowane trzecim już kotem.

Historia przejścia Zmory pod moją opiekę nawet anty-kociarzom może wydać się lekko piekielna.
Otóż - do tej pory koty miałam dwa (ta puchata kulka z pierwszego akapitu i kocica, która została mi "w spadku" po moim ex). Sąsiedzi wiedzieli o nich, bo widzieli mnie po pierwsze - przywożącą je na nowe mieszkanie, po drugie - wożącą do weterynarza. Widział przede wszystkim sąsiad z parteru - z gatunku tych, co widzą wszystko.

Któregoś pięknego zimowego dnia rzeczony sąsiad spotkał mnie przed wejściem do klatki i zagaił:
- Pani ma takie piękne te kotki, takie zadbane i grzeczne. Pani to się chyba zna na kotkach, nie?
- No, może troszeczkę...
- A może mi pani powiedzieć, czy jak ja swoją kocicę wywiozę na działki, to czy ona znajdzie drogę do domu?
- Ale czemu chce pan kota na działki wywozić?
- Bo wnusia ma alergię, to pomyślałem, że puszczę kota wolno.
- Ile kot ma lat? Siedzi w domu, czy wychodzący?
- No, 12 lat ma, w domu mieszka.
- Ona na działkach nie przeżyje, proszę poczekać parę dni, poszukam dla niej domu, nie można jej tak zostawić!
- No dobrze, parę dni mogę poczekać.
- A jak się kotka wabi?
- Ona nie ma imienia.
- To jak na nią państwo wołacie?
- Kici, kici.

Cóż, po kilku dniach "Kici, Kici" trafiła do mnie, z międzylądowaniem u weta ("Ale po co? Odrobaczać? Przecież ona nie ma robaków, syn jej dawał jakieś tabletki na robaki - trzy lata temu! Jakie? Nie wiem.").
Po niecałym miesiącu "Kici, Kici" zaczęła reagować na imię - Zmora. Takie to było czarne, nastroszone, schowane pod stołem. Teraz siedzi na parapecie tuż przy moim biurku. Dogadała się z kocimi rezydentami. Ma chipa zarejestrowanego na moje nazwisko i mam nadzieję, że spokojnie i bezpiecznie dożyje jeszcze późniejszej starości.

by ciemnablondynka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar hawkeye
23 25

Dobrze, że się zgodził oddać kotka komuś innemu, a nie postawić na swoim i wywieść na działkę.

Odpowiedz
avatar PooH77
21 25

@hawkeye: Wywieźć. Wywieść to mógł biedną kotkę w pole...

Odpowiedz
avatar hawkeye
14 16

@PooH77: Fakt, dzięki :)

Odpowiedz
avatar GythaOgg
18 20

@hawkeye: Hej, moment, co się tu właśnie wydarzyło?! No nie wierzę! Ktoś popełnił błąd, ktoś inny go poprawił, a ten pierwszy przyznał rację i podziękował za zwrócenie uwagi? W Inernetach?! Zrobię print screen i będę rozsyłać przyjaciołom, ku pokrzepieniu serc...

Odpowiedz
avatar mijanou
2 2

@GythaOgg: wbrew pozorom to nie taka rzadkość. Rzadko zdarza mi się popełnić błąd ale zawsze dziękuję, jeśli ktoś mnie poprawi :)

Odpowiedz
avatar beateksratek
16 20

No coż, też mam kota. Dostałam go od mojego ex. Każdy kto się dowiaduje, że mam kota od razu reaguje głupimi docinkami na temat staropanieństwa. Co z ludźmi jest nie tak. Kot to zwierze jak każde inne, tylko nie muszę z nim biegać kilka razy na spacer bo nie mam na to czasu. Co do Zmory... dobrze, że trafiła do ciebie, a sąsiada sama chętnie bym gdzieś wywiozła..

Odpowiedz
avatar miramakota
15 17

@beateksratek: Też mam kota (jak sama nazwa wskazuje), a od lat jestem mężatką. Coś ze mną nie tak?

Odpowiedz
avatar myscha
14 18

@miramakota: Mam dwa koty. Obydwa przygarnięte za wstawiennictwem mojego męża. Co z nim nie tak?

Odpowiedz
avatar miramakota
8 10

@myscha: No właśnie - co jest bardziej piekielne - stereotypy, czy ludzie, którzy im ulegają? Nawiasem mówiąc, jak się żyje myschy z kotami?

Odpowiedz
avatar mijanou
2 2

@beateksratek: e tam. Ja mam zamiar umrzeć jako wąsata stara panna z 10 kotami^^ A tak poważnie to dziwny stereotyp. Odkąd pamiętam, w domu zawsze były zwierzaki z przewagą kotów. Chyba pierwsze moje świadome wspomnienie to ciepło i dotyk kociego futerka (zawsze jakiś kot ze mną spał). Kot nigdy nie był dla mnie symbolem staropanieństwa.

Odpowiedz
avatar blaszka
5 15

Czekam na komentarz Zmory :D

Odpowiedz
avatar Poecilotheria
7 13

@blaszka: Zmora teraz nie może napisać, bo siedzi na parapecie ;)

Odpowiedz
avatar mskps
3 3

@Poecilotheria: Raczej chodziło o użytkowniczkę(?). ;) Nie jestem pewna płci Zmory, ale nicka kilka razy widziałam na portalu.

Odpowiedz
avatar blaszka
6 8

@mskps: To chyba była taka ironia, tak sądzę ze strony @Poecilotherii :P

Odpowiedz
avatar Toyota_Hilux
14 14

Szczęście w nieszczęściu, że kotek trafił do Ciebie. Moja teściowa też weszła w posiadanie drugiego kota w dość nieciekawych okolicznościach. Sąsiadka z piętra zmarła, a rodzina w ramach porządków wyrzuciła kota na klatkę schodową. Kiedy spytała córki zmarłej sąsiadki, co będzie z kotem i czemu on się poniewiera po klatce schodowej? Ta odparła, że nie potrzebuje kota, bo koty śmierdzą, linieją itp., a poza tym to stary kot i może albo sobie pójdzie, albo zdechnie. Jej w sumie nie interesuje co z nim będzie dalej. Tym sposobem blisko 14-letni kot trafił na dożywocie do teściowej. Tylko czasem wymyka się na klatkę, siada pod drzwiami zmarłej pani i głośno miauczy.

Odpowiedz
avatar archeoziele
11 11

@Toyota_Hilux: Moja babcia w bardzo podobny sposób przygarnęła zwierzaka. Miała kiedyś koleżankę, też starszą kobietę. Owa kobieta miała dwie kotki. Jedna była młoda a druga to leciwy zwierzak po przejściach (kiedyś była bezdomnym podwórkowcem. Jakiś bydlak raz ją tak skatował, że straciła prawie wszystkie zęby i ledwo ją udało się odratować). Niestety, kobieta nagle zmarła. Nie miała rodziny, mieszkanie i cały dobytek zapisała związkowi wyznaniowemu do którego należała (o ironio, często nazywanego kocią wiarą). Członkowie zboru majątkiem chętnie się zaopiekowali, ale kotów nie chcieli. A że staruszka na ulicy by nie przeżyła a młoda kotka zawsze miała dach nad głową to babcia się ulitowała i starszą wzięła do siebie a młoda zamieszkała u jej sąsiadki.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
7 9

Mam siedemnastoletnigo czarnego kocurka, ktory sprawia nam mnostwo radosci od kupy czasu. Jest zdrow, jak rybka. Nie znosze, gdy ludzie biora zwierzeta i nie opiekuja sie nimi wystarczajaco, co widac tez w tej historii, bo nawet nie nadal (drab) kotce imienia.

Odpowiedz
avatar yannika
9 9

Znajoma niedawno znalazła kocią bidę na ulicy. Wyrzuconą zapewne, bo kot strasznie oswojony i domowy. Znajoma alergiczka i to potrafi mieć znacznie gorsze objawy od moich. Przygarnęła. Na całe szczęście póki co alergia z kotem się dogadują, w razie problemów mamy kilka opcji w pogotowiu.

Odpowiedz
avatar kasmo
2 2

Dałem plusa bo sam mam 8 kotów w tym 2 czarne !

Odpowiedz
avatar kokomando
-3 5

No cóż zdrowie dziecka jest chyba ważniejsze niż jakiś kot. A to że pan wybrał taką metodę to już inna sprawa...

Odpowiedz
avatar mijanou
0 2

@kokomando: średnio w tę alergię wierzę. Nie miała i nagle złapała? Po prostu- kotka wiekowa, więc potrzebuje już wiekszej opieki i innej, specjalistycznej karmy i panu się nie chciało. Moja ukochana kotka zmarła w wieku lat 17 i niestety, na starość zdarzało jej się pomylić kuwetę z upatrzonym miejscem pod biurkiem, więc być może dla pana było to nie do przyjęcia. A tu po prostu trzeba sprzątać regularnie, gdy wiekowemu kotu się zdarzy i pozwolić dożyć spokojnie w domu, który przez tyle lat był jego domem.

Odpowiedz
avatar xenomii
-2 2

@kokomando ja w dzieciństwie miałam alergię na sierść i pierze. Mama zamiast mnie chronić przed alergenami, specjalnie mnie na nie "wystawiała". Po paru latach kichania i czerwonych oczu po alergii nie ma śladu ("żywot" zakończyła jak miałam jakieś 10-12 lat).

Odpowiedz
avatar mijanou
1 1

Wielkie brawa dla Ciebie. Ja mam cztery kocie ogony w domu (wiadomo-im więcej, tym weselej), które teraz niewerbalnie pozdrawiają Twoje. PS. W "spadku" po eks też chętnie przyjęłabym jego kota. Kot był porządny^^

Odpowiedz
Udostępnij