Mieszkam w domku jednorodzinnym na przedmieściach.
Obok nas była pusta działka (praktycznie od zawsze) do zeszłego roku.
Zaczęli swój dom budować... nazwijmy ich państwo Łęccy (ponieważ ich stosunek do ludzi jest taki sam jak bohaterów pobocznych "Lalki"). Pan Łęcki okazał się być miłym i spokojnym facetem. Za to jego żona...
Wszystkie spięcia zaczęły się w te wakacje.
W ogrodzie mieliśmy jabłoń. Jabłoń była jednak chora i zaczęły zżerać ją korniki, więc ścięliśmy ją. Okazało się jednak, że mimo iż chora, jabłoń ma siłę większą niż niejeden dąb.
Przed swą śmiercią walczyła dzielnie-stwierdzono zgon piły łańcuchowej i dwie siekiery zostały stępione.
Niestety hałas (w środku dnia) nie spodobał się pani Łęckiej, która w prostych i godnych rynsztoka słowach, oburzyła się, że "jakim prawem nie pytaliśmy ich o pozwolenie". Litanię rozpoczęła w oknie i prawie jednym tchem skończyła przy naszej bramie (szacun za pojemność płuc). Pies był wystarczającym argumentem aby powstrzymać ją przed wparowaniem na naszą posesję.
Jako że na głupotę lekarstwa brak, wróciliśmy do swoich zajęć.
Po czasie okazało się, że ktoś złożył w urzędzie wiadomość "uprzejmie donoszę" o "nielegalnej wycince". Problem polegał tylko na tym... że tego drzewa nigdy w papierach nie było (drzewa owocowe można ciąć do woli na swoim terenie).
Przy czym hałas cięcia drewna w środku dnia jest niedopuszczalny, ale już odgłosy dzikiej nocnej imprezy zrobionej pod nieobecność rodziców przez 16-letnią latorośl Łęckich jest już jak najbardziej w porządku.
Topór wojenny wyciągnięty, bo nie tylko nam zaleźli za skórę.
kochani sąsiedzi
Papiery nieważne, na wycinkę drzewa owocowego, na własnej działce zezwolenia nie potrzeba.
Odpowiedz@Face15372: dlatego też piszę, że nie było tego drzewa w papierach :) To jeden z przykładów błyskotliwej "inteligencji" Łęckich.
Odpowiedz@Face15372: zawsze mnie to nurtowało. Dlaczego mogę ściąć np.śliwę a już mam problemy z dębem czy świerkiem?
Odpowiedz@osvinoswald: Bo owocówek raczej nikt na meble nie powycina, a przy mentalności niektórych "Januszy Biznesu" lasy na "prywatnych terenach" zostałyby zredukowane do dwuletnich szkółek i kij tam z ochroną środowiska.
Odpowiedz@yannika: Orzech jest przecież wykorzystywany do produkcji mebli. W dodatku chyba (?) w lasach można drzewa wycinać. @osvinoswald: Sądzę, że przyczyną jest ochrona środowiska. Przepis zabraniający wycinki ma chronić zwłaszcza starsze drzewa, by jakiś geniusz kupując posesję nie usunął kilkudziesięcioletniego drzewa tylko dlatego, że liście mu przeszkadzają. Jeśli komuś nie podobają się drzewa to niech kupuje teren bez nich i wycina własne max po 10 latach, nie będzie mieć problemów. Jakby ograniczenie to miało dotyczyć też drzew owocowych to byłaby to naprawdę spora przesada - najczęściej nie pełnią one tylko funkcji ozdobnej, mają za zadanie wydawać owoce. Jeśli tego nie robią to wycina się je i sadzi nowe. Nie da się przecież przewidzieć, czy po 15 latach nasza jabłoń nagle nie zachoruje i przez kilka sezonów nie będzie miała owoców. W przypadku 'normalnych' drzew tego problemu nie ma - i tak nie oczekujemy od nich owoców, mają tylko rosnąć.
Odpowiedz@sla: Z tym przepisem to delikatnie mówiąc głupota. Rozumiem zakaz wycinki jeśli drzewa są w np szpalerze. Ale zakaz wycinki rozrośniętego świerka który mocna wichura może wywrócić na dom sąsiada i w najgorszym wypadku kogoś zabić? Wylano dziecko z kąpielą.
Odpowiedz@sla: Nad wycinką drzew w lesie czuwają odpowiednie służby, właśnie po to, żeby ktoś nie wyciął do gruntu kilku hektarów trzydziestoletnich świerków. Jak chcesz to Ci wydłubię odpowiednie przepisy, bo tak z głowy nie zacytuję.
Odpowiedz@crach: Jeśli drzewo zagraża budynkom to składasz papiery i bez problemu dostajesz pozwolenie. Nie ma z tym większych problemów. Nie ma przecież całkowitego zakazu wycinki drzew tylko wymaga to zgody, nic więcej. @yannika: Bardziej chodziło mi o prywatne lasy. Też znalazłam przepisy lecz szczerze nie chciało mi się ich czytać. Nie ma to w końcu znaczenia w tej dyskusji.
Odpowiedz@yannika: Zakaz wycinki drzew powoduje... zmniejszenie się liczby sadzonych drzew innych niż owocowe! Bo po co sobie czy potomkom problemy robić sadząc obowiązkowy dąb, już po zbudowaniu domu i spłodzeniu syna? ;)
Odpowiedz@sla: Nie jest to takie proste. Napotkasz gościa w urzędzie o zapędach ekologicznych i odpisze że "drzewo jest charakterystyczne i jego wycięcie spowoduje ubytek w krajobrazie". Sąsiad już rok walczy w sądach. Ok rozumiem wycinki dużych lub rzadkich drzew. Ale to samo dotyczy nieopatrznie posadzonych drzew które dosłownie przerosły oczekiwania. I co wtedy? Okazuje się że nie masz prawa do własnego drzewa.
Odpowiedz@sla: "Jeśli drzewo zagraża budynkom to składasz papiery i bez problemu dostajesz pozwolenie" - och, to prawie jak ten pan, który nie dostał pozwolenia na wycięcie drzewa na swojej działce, które dwa tygodnie później przewróciło się na jego garaż z autem w środku. Oczywiście nikt odpowiedzialności nie ponosi za jakieś 30 tysięcy złotych straty tego pana (wartości dokładnie nie pamiętam).
Odpowiedz@sla: Przyczyną tego przepisu nie jest ochrona środowiska. Ten przepis jest dość "świeży" i chyba pochodzi z czasów Polski Ludowej. Takie prawo pozwalało sprawować większą kontrolę nad mieszkańcami wsi. Czemu? Bo urzędnik dzięki temu, wiedział co robią rolnicy i tak dawał pozwolenia na wycinkę, by drewna starczyło tylko dla konkretnego rolnika. Czyli, gdy np. rolnik argumentował swój wniosek o wycinkę kilkunastu drzew w SWOIM lesie budową domu, to urzędnik wyliczał tyle drewna ile będzie konieczne. Gdy rolnik potrzebował wyciąć dwa drzewa w SWOIM lesie by mieć na opał na zimę, to też musiał o tym napisać we wniosku. Dzięki temu, rolnicy nie mogli zarabiać na drewnie ze swojego lasu. Nie mogli ściąć np. na jesieni kilku drzew więcej i sprzedać drewna. Nie mogli produkować mebli i innego rękodzieła i na tym zarabiać. A lasy dawniej były prywatne i jakoś przetrwały. Mój dziadek i wszyscy jego sąsiedzi na wsi mają lasy i nikt nie miał z nich nawet pomysłu wycięcia ich wszystkich. Bo po co? Ludzie dbali i dbają o swoje lasy. Ale część osób boi się, że jak nie będzie potrzeba pozwoleń to wszyscy swoje lasy wytną. Tak się nie stanie, no chyba, że las kupi ktoś kto przy nim nie mieszka i kupuje go w celu wycinki. Tylko, że takie osoby robią to i teraz, dokładniej same zalesiają kawał ziemi, czekają kilka lat, aż drzewa podrosną i zaczynają wycinkę. A te przepisy są też bardzo problematyczne. Przykład z jednej Wspólnoty Mieszkaniowej. Mieszkańcy parteru w kilku miejscach dostali ogródki. Ogródki te znajdowały się nad garażem podziemnym i wszyscy im tłumaczyli, że tam ziemi jest tylko na jakiś metr głębokości, więc w ogródkach nie można sadzić żadnych krzaków, ani drzew, bo korzenie uszkodzą strop garażu. Oczywiście kilkoro właścicieli mieszkań było mądrzejszych i posadzili sobie kilkanaście tui i jakieś drzewka iglaste które są pod ochroną. Zarząd o drzewkach dowiedział się gdy było już za późno, korzenie zaczęły uszkadzać strop, a urząd nie da pozwolenia na wycinkę, bo "drzewka chronione".
Odpowiedz@imhotep: To akurat nie jest argument. Przy odpowiednim wietrze każde drzewo może się przewrócić więc równie dobrze wszystkie je powinniśmy wyciąć. Widziałam, jak przepis ten działa na własne oczy, nie w gazetach - sąsiad miał przed domem, w gęstej zabudowie trzy wielkie, stare drzew. Dziś już ich nie ma bo faktycznie sprawiały zagrożenie nawet przy małym wietrze. I problemu nie było. @Draco: Serio zarząd przez 10 lat nie zauważył, że zamiast trawy rośnie tam jakiś krzak? Nikt tego nie zgłosił przez ten czas? Coś mi się wierzyć nie chce...
Odpowiedz@sla: Chciał usunąć to drzewo, bo faktycznie ruszało się dosyć mocno na wietrze. Ale zgody nie uzyskał. PS: 10 lat to wiek drzewa, a nie czas jaki jest w ziemi, sadzone drzewko ma chyba 2-3 lata, większe na pewno więcej, więc jak ktoś kupi bardziej dorodny okaz to może mieć ze 4 latka tylko na nacieszenie się nim w ziemi zanim będzie mógł bez problemów je wyciąć. PPS: Sam czekam już dwa tygodnie na decyzję, czy mogę wyciąć drzewo na swojej działce, zobaczymy co odpiszą.
Odpowiedz@sla: Zauważyli te drzewka po jakichś 3-4 latach. Może nie zauważyłaś jednego ważnego słowa w tym co napisałem. Oni posadzili sobie drzewka PRAWNIE CHRONIONE. Drzewka można było zobaczyć zza "ogrodzeń" - które sobie poustawiali w ogródkach (kratownice porządnie obrośnięte bluszczem, jakieś bambusowe maty, szpaler tuj)- dopiero, gdy je przerosły. Z tego powodu, że to gatunek chroniony to pani urzędniczka stwierdziła, że nie ma opcji, żeby je wyciąć. Totalna olewka tego, że korzenie tych drzew zaczęły przebijać betonowy strop. Ale to i tak jest niewielka chora akcja mieszkańców tej wspólnoty. Kilku na tym stropie sobie zrobiło oczka wodne. Nie byłoby problemu, gdyby zrobili je w szczelnych pojemnikach, albo dobrze zaizolowali... ale to by było za trudne. Oni wkopali się na ten metr ziemi do betonowego stropu i użyli go jako dna oczka wodnego. Nie trudno zgadnąć, że niedługo potem zaczęło kapać w garażu. Ale to ich nie obchodziło.
Odpowiedz@Draco: Nie wiesz przypadkiem jaki gatunek sobie posadzili, żebym wiedział czego unikać? :)
Odpowiedz@imhotep: Niestety nie pamiętam. Wiem, że były to jakieś drzewka iglaste.
Odpowiedz@Draco: Szkoda. W mojej sprawie odmowa bo: drzewo zdrowe, daleko od domu i rur wodociągowych. To, że przewracając się i tak zahaczy o dom, lub rozwali cały znajdujący się dużo bliżej garaż (z autem w środku, jeśli będę ta tyle nieroztropny, żeby w swoim garażu trzymać swoje auto) lub na domek do zabaw dla dzieci mają gdzieś. Naruszenie fundamentów przez korzenie też ich nie interesuje. Widocznie kupując domek brałem od uwagę złe kryterium - stan mieszkania i jego cenę, a nie ilość drzew w ogródku.
Odpowiedz@imhotep: w Polsce objętych ścisłą ochroną gatunkową jest tylko kilka gatunków drzew. W tym dwa iglaste - cis pospolity i limba. Podejrzewam ten pierwszy, bo częściej go widuję właśnie w ogródkach itp.
OdpowiedzPewnie Pani Łęckiej nie było stać na jabłuszka, więc myślała, że w sezonie pod Waszą nieobecność trochę sobie nazbiera :D
OdpowiedzA podrzucisz więcej historyjek bo robi się ciekawie.A pomyślałaś że zabraliście tej pani cień tak potrzebny w upalne dni i stąd ta afera o jabłonkę?
Odpowiedz@paula85: ale to ich działka, ich drzewo, ich piły i siekiery i mogą z tym robić co chcą. Sąsiedzi jak chcą mieć cień to niech sobie sami drzewko posadzą.
Odpowiedz@paula85: Parasol w Castoramie nie jest taki znów drogi.
Odpowiedz@Morfeusz: wypowiedź pauli to moim zdaniem ironia była, a Wy ją minusujecie... :)
OdpowiedzZareagowaliście jakoś na imprezę?
Odpowiedz@Bastet: 2 ostrzeżenia, za trzecim razem nawalona w 3 d... nastolatka otwierała niebieskim. Łęcka nas kur*owała jak wróciła. Opiszę w następnej historii, jeśli się spodoba.
Odpowiedz@LeeMing: Opisz :)
Odpowiedz@LeeMing: Sugeruje zakup 2m3 drewna opałowego w takiej postaci. http://img29.olx.pl/images_tablicapl/150253915_3_644x461_drewno-opalowe-sosnowe-ogrzewanie.jpg Pocięcie tego piłą spalinową to masa "dobrej" zabawy
Odpowiedz@crach: ale piła padła, zostały siekiery :)
Odpowiedz@LeeMing: opcja nr 1 https://www.youtube.com/watch?v=Do9qFto9wpg opcja nr 2 (Pan Darek w akcji :P ) https://www.youtube.com/watch?v=2DwgdiJ_w2E
Odpowiedz@LeeMing: zawsze mnie zastanawiało czemu w takich przypadkach rodziców bardziej obchodzi "co i nas ludzie pomyślą" niż to, że nieletnia latorośl jest napruta/naćpana jak ruski traktor w towarzystwie równie nawalonych rówieśników.
Odpowiedzopisz nastepna :)
OdpowiedzCzekam na następne opowiadania :D
Odpowiedz