Kolejny kwiatek z rejestracji.
Zapisuję Panią, termin dość odległy, z uwagi na ilość zabiegów i ogromne wybrzydzanie co do godzin.
No i pada moje ulubione pytanie.
- Czy jest możliwość, że ktoś zrezygnuje?
- Nie wiem, proszę Pani, zapisujemy od 2 tygodni, więc na ten moment na pewno nie, ale nie umiem przewidzieć co się stanie do maja. Może Pani dzwonić i pytać, proponuję w okolicach kwietnia.
- Ale może jednak ktoś zrezygnuje?
- Tak jak mówiłam, nie umiem tego przewidzieć.
- A może jednak?
- Nie wiem proszę Pani...
I tak przez jakieś 20 min, kiedy wypełniałam papierki. Uznałam, że popyta, popyta i w końcu jak jej wszystko dam to po prostu wyjdzie. Luzik.
No i w końcu zamilkła, a ja odetchnęłam, dalej uzupełniając rubryczki uznając, że w końcu dotarło. O ja naiwna.
- Wie Pani co? Pani jest niegrzeczna i niewychowana. To skandaliczne jak Pani się odnosi do pacjenta.
Zamurowało mnie.
Wydałam papierki, powiedziałam dziękuję i życzyłam miłego dnia.
Nie doczekałam się już słowa odpowiedzi.
Brak umiejętności przewidywania przyszłości jak widać jest niegrzeczne.
Kocham to ;)
słuzba_zdrowia
Rozważ taki scenariusz: - Czy jest możliwe, że ktoś zrezygnuje? - Tak. - Kiedy? - W kwietniu. - A dokładnie? - 29 kwietnia proszę zadzwonić. (mała szansa, że zrozumie, ale do 29 kwietnia powinien być spokój)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 grudnia 2014 o 11:37
@175okolo: Po czym około 29 kwietnia, musiałaby odbyć nieprzyjemną rozmowę telefoniczną, z cyklu czemu nikt nie zrezygnował. Głupia klientka zaatakuje ponownie tak czy siak. Twoje rozwiązanie to nie złoty standard.
Odpowiedz@Rammaq: Gdzieś napisałem, że to złoty standard? Edytowałem wprawdzie wiadomość, ale tylko w celu usunięcia literówki. I uważamm że nie musiałaby odbywać nieprzyjemnej rozmowy. Na pytanie: - Dlaczego nikt nie zrezygnował? dziela się prawidłowej odpowiedzi: - Nie wiem. Natomiast idiotyczne byłby wdawanie się w dywagacje na ten temat. Konkrety, konkrety i jeszcze raz konkrety - to naprawdę pomaga w życiu. :-)
Odpowiedz"No wie pani...(grzebie w w portfelu)...może jednak ktoś zrezygnuuuje...(dyskretnie, pod palcami przysuwa 5 złotych)"
Odpowiedz@pingwinek: A wiesz, że też takie wrażenie miałam? Jak się słucha takiego jęczenia, to ma się wrażenie, że teraz natychmiast w czyimś imieniu trzeba zmienić datę, a mękołę na miejsce tej osoby wpuścić. Nie wiem, co ludzie mają w głowach...
Odpowiedz@pingwinek: "dyskretnie, pod palcami przysuwa 5 złotych" Genialne... ---- albo 100 dukatów z "Monopoly"
OdpowiedzJa w takich sytuacjach zazwyczaj zostawiam numer telefonu i proszę o kontakt w razie gdyby jednak ktoś zrezygnował ;)
OdpowiedzNiestety, pracując ww rejestracji przychodni świadczącej usługi w ramach NFZ trzeba być przygotowanym na wybuch irytacji pacjenta, chcącego się zapisać do specjalisty w sensownym terminie. Ostatnio chciałam zapisać mojego męża do diabetologa, bo już nieco dopiekła mi konieczność płacenia 100 zł za wizytę i 100% za leki na cukrzycę. Okazało się, że najbliższy termin w danej przychodni jest na kwiecień przyszłego roku. Chyba można stracić cierpliwość, jeśli taką informację usłyszy się już któryś raz z rzędu. Oczywiście - to system jest piekielny (ale panie z rejestracji zbyt często na pytanie rozżalone w retoryczne "i co ja mam zrobić" - odpowiadają "a co mnie to obchodzi" lub "to nie moja sprawa" - tak, odpowiedź jak najbardziej logiczna).
Odpowiedz@katem: "i co ja mam zrobić" - odpowiadają "a co mnie to obchodzi" I mają rację. Gdy to samo wydarzy się w kinie (ktoś chciałby obejrzeć film, ale nie ma biletów), w pralni (ktoś chciałby wyprać, ale pralnia jest nieczynna/zamknięta), w spożywczym (ktoś chce kupić chleb, ale chleba nie ma), to wyjątkowo naiwnym jest pytanie sprzedawców o to, co robić. To (a precyzyjnie: odpowiedzi na takie pytanie) winien udzielić pracownik NFZ, odpowiedzialny za obsługę interesantów, czyli przedstawiciel firmy PŁACĄCEJ za usługi zdrowotne, a nie rejestratorka w przychodni. O! Tu masz a propos: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,17086932,_Nie_przyjmiemy_pani__bo_skonczyly_sie_kontrakty__.html#MT I samo mięsko z w/w: ... - Czasem są nawet problemy ze zdejmowaniem gipsu, jeśli był on założony na przykład w innym województwie. Rzekomo nie można tego zrobić, bo jest wyczerpany limit, bo są kolejki itp. W takich przypadkach zawsze prosimy i radzimy, żeby kontaktować się z nami, mamy Wydział Spraw Świadczeniobiorców - można tam przyjść lub dzwonić i zgłaszać tego typu problemy, my wtedy interweniujemy w imieniu pacjentów - tłumaczy. Taki wydział ma każdy wojewódzki oddział NFZ....
Odpowiedz@katem: Dlaczego (będąc ubezpieczonym - jak zakładam) Twój mąż godzi się na na recepty ze 100% odpłatnością? Jeśli jest ubezpieczony i spełnia warunki refundacji (choruje na odpowiednią chorobę i ewentualnie w odpowiednim stadium zaawansowania - co potwierdzają wyniki badań) to należą mu się leki z refundacją określoną w aktualnym obwieszczeniu Ministra Zdrowia. Jeśli ten prywatny lekarz nie ma umowy na wystawianie refundowanych recept - to zmień lekarza. To, że płacisz za wizytę lekarską prywatnie, wcale nie oznacza, że musisz płacić 100% za leki.
OdpowiedzU nas były wprowadzone listy rezerwowe i jak ktoś rezygnował, to dzwoniliśmy do pacjentów. Proste jak budowa cepa, nie mam pojęcia dlaczego tak nie ma we wszystkich poradniach. Chcieć to móc.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 grudnia 2014 o 10:22
@psychosomatyczna: Widocznie macie za dużo czasu, ja w swojej zwykle nie mam czasu odebrać telefonu, a co dopiero po ludziach dzwonić, a jesteśmy 4! Obdzwanianie ludzi oznacza, że nie ma czasu zając się kolejką przy okienku, a to powoduje irytację czekających. Dla uzmysłowienia jak wygląda praca w niektórych rejestracjach napiszę Ci tylko jedno - w piątek o 7.30 zaczęłam pisać sms'a facetowi, o której będę w domu...skończyłam go pisać o 14-stej, wcześniej ciągiem siedziałam przy okienku, nawet nie miałam 15 min przerwy na zjedzenie śniadania, bo ciągiem przychodzili ludzie od trzech lekarek planować zabiegi. A Ty o dzwonieniu mówisz.
Odpowiedz@Visenna: też miałyśmy dużo pracy i też było nas na zmianie sporo. Zazwyczaj było tak, że dwie obsługiwały pacjentów a jedna siedziała przy telefonie - odbierała połączenia, dzwoniła do pacjentów (odwoływała wizyty, przyspieszała terminy, zmieniała godziny itp). Jak któraś miała dość to się zmieniałysmy i szło. A pacjenci nie będą się irytowali, że obsługuje ich jedna osoba mniej jeżeli będą wiedziec, że nie gada przez telefon bo lubi, tylko dlatego, że stara się przyspieszyć terminy. Pracowałam 3 lata na rejestracji i wiem, że dobra organizacja pracy działa cuda. Nie chce się absolutnie licytowac bo nie o to tutaj chodzi, ale jak spojrzy się chłodno na pracę niektórych rejestracji to chce się plakac. Ostatnie absolutnie nie jest wymierzone w twoja osobę i pracę - wiem ile trzeba mieć cierpliwości i samokontroli żeby pracować w takim miejscu. Mówię zupełnie obiektywnie, bo pamiętam co sie działo na początku mojej 'kariery' w tym miejscu i w jakim stanie je zostawiłam. Dlatego powtarzam - chcieć to móc :)
Odpowiedz@psychosomatyczna: niestety, u nas są dwa komputery na których się rejestruje, i 4 pracujące osoby - osoba odbierająca telefony musi mieć dostęp do kompa, wiec nie da się tak, jak piszesz, bo trzeba by osobny komputer i osobna osobę - to kosztuje, jak wiadomo...może w bogatych przychodniach, ale u nas i w większości NFZ-towskich jest jak jest -tak zarządza kierownictwo, oszczędzające na czym się da. Zapomniałam dodać że poza naszą pracą rozliczamy także wizyty techników i lekarzy, wiec nigdy nie mamy wolnej chwili, ciągle jest co robić. I minusowanie tutaj nic nie zmieni, taka jest prawda- to do minusujących...
OdpowiedzOj tak, ale u mnie jest jeszcze: "To ja pani zostawię swój numer i jak ktoś zrezygnuje to pani do mnie zadzwoni i poinformuje" - i tak 10 osób dziennie, założę książkę telefoniczną :D . A jak informuję, że pacjent zrezygnował i można na zabieg nie w październiku 2015, tylko od jutra już, ale będzie tylko 8 (8, bo dwie nieusprawiedliwione nieobecności powodują usunięcie pacjenta i zwolnienie zabiegu, ale te dwie na które nie przyszedł już przepadły), to nagle się okazuje że nie, nagle październik to wcale nie taki odległy. Ja tam nie wiem, ale jakby mnie bolało to wzięłabym nawet i 3 zabiegi, ale od zaraz, a na kolejne nowe skierowanie, a tu ludzie wolą czekać..
Odpowiedz@Visenna: Co należy zrobić, jeśli jakiś pacjent "wypadnie" z kolejki (zrezygnuje z wizyty i o tym powiadomi) - w przychodni, która ma kontrakt z NFZ, jest dokładnie określone w Rozp. Min. Zdrowia i Zarz. Prezesa NFZ regulującym warunki zawierania i realizacji umów na opiekę specjalistyczną. Jeśli przychodni te wytyczne nie odpowiadają, to nie musi podpisywać umowy z NFZ na niekorzystnych dla siebie warunkach.
Odpowiedz@przemenciusz: Jakby to rejestratorka podpisywała te umowy :) ja Ci piszę jak jest, i dlaczego tego nie robię. Chcesz rozumieć - rozumiesz, nie chcesz - Twoja sprawa, ale jest jak jest i tak będie, bo tego nie zmieni nikt, a ja swoich własnych możliwości nie jestem w stanie przeskoczyć, anie robić więcej niż daję radę.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 9 grudnia 2014 o 12:17
Powinnaś się domyślić.
Odpowiedzja ostatnio na dywaniku u kierownika zostałam zapytana o to dlaczego powiedziałam pacjentce, że "nie jestem wróżką i nie mam kuli do przepowiadania przyszłości"... pacjenci lubią różne dziwne rzeczy wymyślać ;>
Odpowiedz