W tym roku zaczęłam studia w mieście znacznie oddalonym od mojego dotychczasowego miejsca zamieszkania. Co za tym szło, trzeba było znaleźć jakieś lokum. Kilka tygodni poszukiwań i jest! Bardzo duże, nowoczesne i w miarę rozsądnej cenie mieszkanie w centrum. Zapadała decyzja, że wynajmiemy je we cztery - koszty będą mniejsze.
Jednak nie mogło być za różowo. Kłopoty zaczęły się już pierwszego dnia po przeprowadzce. O 22:30 odwiedzili nas panowie w mundurach informując uprzejmie, iż sąsiedzi skarżą się na hałas. My – lekkie zdziwienie, bo siedzimy w kuchni i tylko rozmawiamy. Zaprosiłam panów do środka, stwierdzili, że nic się nie dzieje, trochę się pośmiali, spisali moje dane i poszli.
Przez dwa miesiące był spokój, ale w niedzielę o 22:07, kiedy byłyśmy we dwie w mieszkaniu odwiedziła nas sąsiadka z dołu i oznajmiła nam, że ona słyszy nasze rozmowy i nie może spać. Ja staram się jej wytłumaczyć, że bez przesady, chyba możemy rozmawiać. A szanowna pani na to, że to nie pierwszy raz, że rozmawiamy wieczorami, że szuramy krzesłami (wszystkie podbite są filcem), że wychodzimy na balkon po 22 i ona wszystko słyszy. Pokłóciłam się z nią jeszcze chwilę i dałam sobie spokój.
Następnego dnia wychodząc na uczelnię spotkałam jakiegoś sąsiada, w sumie widziałam go po raz pierwszy. Kulturalnie powiedziałam „dzień dobry”. Odpowiedział jakoś dziwnie i już przeczuwałam kłopoty. Zapytał czy jestem spod numeru tego a tego. Potwierdziłam i zapytałam o co chodzi. Tutaj ton pana uległ diametralnej przemianie. Rozmowa brzmiała mniej więcej tak:
[P]an - Zapamiętaj sobie raz na zawsze, od 22 jest cisza nocna!
[Ja] - No wiem.
[P] – No chyba nie wiesz, bo ja słyszę wasze rozmowy i windą jeździcie!
[Ja] – Po pierwsze to ja nie przeszłam z panem na „ty”, a po drugie, dobrze, będziemy wchodzić na górę po schodach skoro panu winda przeszkadza. (ironiczny uśmiech nr 3).
[P] – Ty mnie nie łap za słówka gówniaro jedna. Ja słyszę jak wy po piętrach windą jeździcie. Przyłapałem was!
Kurcze, nie przypominam sobie, żebym ostatnio spotkała kogokolwiek w windzie, albo w ogóle na klatce, a już tym bardziej - kto wpadłby na debilny pomysł jeżdżenia windą po piętrach...?
[Ja] – Jakoś nie wydaje mi się...
[P] – Ja wiem, ty już nie kłam! I albo przestaniecie albo się wam ukróci!
[Ja] – Ciekawe jak...
Nie zdążyłam dokończyć, bo nastąpiło zatrzaśnięcie z hukiem drzwi od klatki prosto przed moim nosem.
Ooo tak to się bawić nie będziemy. Miałam iść z tym problemem do uniwersyteckiej poradni prawnej, ale jakoś cały dzień mi minął i w zasadzie zapomniałam. A szkoda! Wróciłam do mieszkania i moja współlokatorka od progu zaczęła mi opowiadać jak to została „napadnięta” przez jakiegoś faceta, który zażądał od niej, abyśmy po 22 nie rozmawiały „bo podejmie stosowne kroki”. Zagotowało się we mnie, więc wróciłam do domu na parę dni, żeby się trochę zrelaksować. Wróciłam w piątek i telenoweli ciąg dalszy. Dzisiaj o 7 rano zostałyśmy obudzone ponad minutowym dźwiękiem domofonu. Oczywiście nikt się nie odezwał...
Ciekawe na jakąż to kreatywność sąsiadów możemy jeszcze liczyć... Mam tylko nadzieję, że się nie dowiem.
sąsiedzi
Odłączcie domofon. Pewnie i tak z niego nie korzystacie.
Odpowiedz@Mementomoris: I kolejna jej historia będzie na temat złego listonosza / kuriera zostawiającego avizo.
Odpowiedz@Mementomoris: Już odłączyłam, nie mam zamiaru znosić znowu takich akcji ;)
OdpowiedzDowiesz się, dowiesz. I to szybciej, niż ci się zdaje. Skoro starsi państwo uznali, że im przeszkadzacie - musicie liczyć się z odwetem. Będą was budzić skoro świt, wysypywać śmieci na wycieraczkę, robić awantury na schodach i wzywać policję. Jeśli mieszkanie, cena i okolica wam się podoba i chcecie mieć święty spokój - może warto po 22:00 ściszyć głosy rozmawiając, bo akustyka w blokach jest duża, nie trzaskać drzwiami od windy i nie chodzić w butach? Z otwartej wojny nigdy nic dobrego nie wynika. A jeśli naprawdę zachowujecie się cicho - musicie przetrwać. Przyzwyczają się do tego, że ktoś mieszkanie użytkuje i po jakimś czasie odpuszczą.
Odpowiedz@Armagedon: Niech wzywają policję. Po którymś takim razie jak dostaną mandat to będą się bardzo cieszyć. Otwarta wojna najlepszym wyjściem nie jest (za to ciekawym), jednak poddanie się takiemu rygorowi to najgorsze co tylko może być. W ten sposób nie dość, że utwierdza się człowieka w przekonaniu, że ma rację to jeszcze może okazać się, że pozwoli mu się na więcej. I ostatecznie zakaz będzie obejmował nawet poruszanie się po nocy po mieszkaniu czy przewracanie się na drugi bok na łóżku. Najlepiej jest przeczekać i robić swoje. Jeśli sąsiadom się nie znudzi po jakimś czasie... to można przejść do terapii szokowej. Wbrew pozorom często ona najlepiej działa, potwierdzają to też inne historie na piekielnych. Albo zwyczajnie dołączyć do wojny.
Odpowiedz@Armagedon: akustyka mówisz? Mieszkam w bloku z wielkiej płyty, jakoś nie słyszę głosow pode mną jak i obok. Myślę że sąsiedzi przesadzają i chcą swoje rządy wprowadzić i tutaj nie ma co się poddawać takim ludziom.
Odpowiedz@sla: Dokładnie. Też mam wątpliwą przyjemność mieszkać nad starszym facetem, który po 22-ej oczekuje ciszy bezwzględnej. Jestem dosyć cichą osobą, ale kładę się spać bardzo późno, a panu właśnie takie rzeczy jak chodzenie po pokoju czy przewracanie się z boku na bok na łóżku przeszkadzają. Znosiłam walenie mi czymś w podłogę przy najdrobniejszym poruszeniu (w pewnym momencie zresztą popadając niemal w paranoję, bo wiedziałam przecież, że on KAŻDY dźwięk na pewno słyszy), anonimy (no dobra, jeden anonim, chociaż to akurat wspominam jako szalenie zabawne ;) ), zniosłam parę awantur, podczas których usłyszałam m.in. że po 22-ej powinnam na parę godzin iść siedzieć w kuchni, kąpać się bez używania wody itp. (na sugestię, że może niech pan sobie kupi stopery, dostał zupełnej piany). W końcu doszło do tego, że na moje poruszenie się na łóżku facet zacząć drzeć po nocy mordę. Wyzywając mnie przy tym od starych ku**w. A następnego dnia... Przyszedł z awanturą :D Tu już nie zdzierżyłam, powiedziałam, że jak jeszcze raz zacznie drzeć japę po nocy albo walić mi czymś w podłogę to raz, że wzywam policję do zakłócania ciszy nocnej (oj, nie spodobało mu się to ;) ), a dwa, następnego dnia idę złożyć zawiadomienie o stalkingu. Nie sądzę, żeby wiedział, co to w ogóle znaczy, niemniej od tamtej awantury (ponad pół roku temu) mam wreszcie święty spokój. Reasumując - tak jak pisze sla, poddanie się niedorzecznym wymaganiom sąsiadów tylko utwierdzi ich w przekonaniu, że mają rację i będzie coraz gorzej
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 listopada 2014 o 4:04
@frems: To już zależy od konkretnego bloku. Niektóre są wykonane porządniej, inne... no cóż, szkoda nawet komentować. Swego czasu mieszkałam w tym drugim rodzaju i słyszałam dosłownie wszystko - budzik był mi zbędny bo ten sąsiada potrafił skutecznie mnie obudzić (szkoda tylko, że o złej porze), nawet normalne, ciche rozmowy (i prawie rozpoznawałam słowa, zwłaszcza w łazience). O krokach, zabawie dzieci czy muzyce nawet nie trzeba wspominać. Niestety, normalne, codzienne odgłosy trzeba albo zaakceptować albo przenieść się do bloku o lepszym standardzie, gdzie panuje niemal idealna cisza.
Odpowiedz@jass: My mieszkamy w UK w starej, wyremontowanej kamienicy. Nad nami mieszka taka świrnięta Angielka. Potrafi zrobić dziką imprezę do rana (z wrzaskami, skakaniem i bieganiem po schodach), ale jak my włączaliśmy TV w ciągu dnia to tupała/waliła czymś w podłogę i darła japę. Po którejś takiej akcji zgłosiłam problemy z sąsiadką do agencji wynajmującej nam mieszkanie. Nie wiem co jej powiedzieli, ale problem właściwie się skończył.
OdpowiedzMialam to jako studentka, teraz trafilam na podobna sasiadke-olej. Serio. Znudzi im sie. I oczywiscie nie miej sobie nic do zarzucenia. To smutne ze czasem ludzie nie maja innego zycia poza klatka schodowa.
OdpowiedzA może metodą "mniejszego zła"? Zróbcie imprezę ( z poinformowaniem właściciela, że np jakieś urodziny i że coś będzie, żeby niespodzianki nie było), pokażcie im jak naprawdę głośno może być, to moze wtedy zrozumieją...
Odpowiedz@Visenna: tylko niech zrobią składkę na mandat, bo na 100% równo o 22 przyjedzie policja.
Odpowiedz@Agness92: Jeżeli zrobią nie w nocy, w sobote,czy w jakis dzień "imprezowy" typu "andrzejki" to powinno wystarczyć pouczenie, w koncu można się w ciągu dnia ze znajomymi przy muzyce również spotkać, nie tylko nocą. A jesli nie to, to zawsze można w urzędowych godzinach przeprowadzić w domu "remont" - wiertarki, przesuwanie mebli, stukanie, walenie w rury...i niech sobie wzywają policję.
OdpowiedzPolecam skakanie na skakance w ciężkich butach między 21:30 a 22:00, mega głośną muzykę od 6:00 przez jakąś godzinę, dźwięk wiertarki popołudniami. Oczywiście o wojnie uprzedzić właścicieli, żeby jakiś cyrk nie wyszedł. Tydzień, dwa, może miesiąc i zmienią standardy dotyczące głośności. Chyba, że faktycznie jesteście bardzo głośno, w takim wypadku bądźcie grzeczne, pokorne i posłuchajcie sąsiadów.
OdpowiedzPodobną akcję mieliśmy w poprzednim mieszkaniu. Tylko koleś potrafił otwierać worki na śmieci, które wyciągał ze śmietnika i lecieć z awanturą, że my śmieci nie segregujemy. O stukaniu w ściany już nie mówię. Facet był alkoholikiem i naprawdę się go bałam. Raz to postawił nogę na progu tak,że nie mogłam zamknąć drzwi. A mój szwagier,menda, tylko stał i się lampił, " bo on gadać z nim nie będzie, bo języka nie zna" wrrrrrr
Odpowiedz@osvinoswald: Wiesz, zawsze mogłeś bardzo mocno zamknąć te drzwi. Parę połamanych kości w stopie oduczyło by faceta stawiać ją w drzwiach na zawszę.
Odpowiedz@Magnic: a następnym razem facet by ją uszkodził, faktycznie genialny pomysł...
Odpowiedz@jass: Najpierw zobacz komu odpowiedziałem, bo nie widzę gdzie mógłby "ją" uszkodzić.
OdpowiedzRaz to postawił nogę na progu tak,że nie mogłam zamknąć drzwi. Bo ktoś mu otworzył drzwi. I popełnił karygodny błąd. Ja z sąsiadami rozmawiam tylko przez domofon. Z dzielnicowym też. Zapytał dlaczego nie otwieram, odparłam, że byle dupek może powiedzieć, że jest dzielnicowym - ma do mnie sprawę, to niech przyśle wezwanie na posterunek czy na komendę. Nie przysłał do dzisiaj...
Odpowiedz@otgk: stał za drzwiami od mieszkania. Gadanie przez domofon w takiej sytuacji odpada. Drzwi miałam tylko,tylko otworzone. Wtedy była cała familia w domu, więc by na mnie się nie rzucił. Aż tak przechlanego mózgu nie miał
Odpowiedz@osvinoswald: Łańcuch na drzwi. Tylko odpowiednio założony. Znam takie sytuacje że łańcuch na drzwi mogłem ściągnąć bez problemu z zewnątrz, starczyło mi wiedzieć w którym miejscu wisi i spokojnie go zdjąłem ręką.
Odpowiedz@nemo333: Łańcuch na drzwi, proszę. Mocniej z bara pociągniesz i puści. Rzadko kto ma naprawdę dobrze zamontowany łańcuch.
OdpowiedzPrzede wszystkim naskarżcie właścicielom mieszkania. No i nie, żebym namawiała do złośliwego robienia hałasu z piekła rodem, ale dupstep to bardzo ciekawy gatunek muzyki.
Odpowiedz@grupaorkow: może go przybliżysz nam wszystkim? Bo o dubstepie słyszałem, ale dupstep to dla mnie nowość...
Odpowiedz@Morfeusz: To stepowanie tylną częścią ciała.
Odpowiedz@Morfeusz: to była literówka. Doprawdy nie wiem, jak taki światły człowiek na to nie wpadł.
OdpowiedzJak już ktoś napisał, gdy zaczną robić jakieś cyrki to dzwońcie na policje. Ale broń Boże nigdy im nie mówcie, że się do tego posuniecie. Gdy się dowiedzą to będą czatować przy oknie i pilnować czy policja nie jedzie i zamaskują jakąkolwiek działalność z ich strony. Jeśli policja nie nakryje ich na gorącym uczynku to nic nie zrobią. No chyba, że inni sąsiedzi was poprą.
OdpowiedzMoja babcia miała ostatnie lata życia zatrute prze takie "czułe uszko" z piętra niżej. Co chwila musiała się tłumaczyć policji, dlaczego chodzi w kapciach po podłodze albo spuszcza wodę w toalecie.
OdpowiedzImpreza. Poprostu głośna muzyka na maxa do 21.55, potem szybko do wyrka i czekać na niebieskich. Jak przyjdą udać zaspane i powiedzieć że sąsiedzi nawet o chodzenie po 22 się czepiają. Kilka takich akcji i mandat dostanie sąsiadka. A ajk przyjdzie sąsiadka to powiedzieć że 22 nie było i jak nie przestaną wam dokuczać to możecie tak nawet co dzień do usranej śmierci robić, od 6 do 22. Śmieci na wycieraczce jak się pojawią to napiszcie kartkę i powieście na klatce, że macie niezbite dowody na to kto to zrobił, gdyż zamotowałyście kamerę przy drzwiach (starsi ludzie i tak się nie zorientują) i sprawa trafi do prokuratury z paragrafu i tu jakieś cyferki, jeśli takie coś będzie miało jeszcze raz miejsce. Napisz że jesteście studentkami prawa i dacie sobie radę w sąsie, bo macie wsparcie profesorów z uczelni. Generalnie trochę ściemnić i postraszyć, a jak będzie bardzo źle wyprowadzić się ale wcześniej zrobić mega wielką imprezę.
Odpowiedz@MuszGeniuszu: niestety, ale robić "co tylko nam się podoba od 6 rano do 22 wieczorem" niekoniecznie wolno. Przepisy prawa nie regulują czegoś takiego jak cisza nocna - jest jedynie zakłócanie miru domowego, które też regulowane do końca nie jest. Wewnętrzne przepisy spółdzielni zawsze regulują ciszę nocną w podanych godzinach ale nic ponad to. Niestety mam przykry obowiązek znać temat - nade mną mieszkają studenci z Ukrainy. Impreza start o 1 w nocy z krzykami, grą na instrumencie dętym oraz wymiotowaniem przez balkon? Proszę bardzo, jak najbardziej. Same rozmowy prowadzone w formie krzyków i wrzasków jakby im się przyrodzenia paliły? Na porządku dziennym. I nie ważne człowieku czy przychodzisz z pracy i chcesz odpocząć po całym dniu czy chcesz iść spać - nie da się usłyszeć własnych myśli. Dlatego przykro mi bardzo, ale działanie w myśl zasady "nie ma 22 robię co tylko chcę i co tylko mi się podoba" nie jest zachowaniem, której jest w porządku do również innych sąsiadów. Pamiętaj, że w tym wypadku nie słyszy Cię tylko "ten upierdliwiec z dołu" ale też ludzie wokół. I żeby nie było, jestem na prawdę spokojną i tolerancyjną osobą, ale kiedy muszę zaczynać we własnym mieszkaniu mówiąc do partnera podnosić głos żeby cokolwiek mógł usłyszeć a nie ma magicznej godziny 22 (bądź jest często po niej) to znaczy, że coś jest nie tak...
Odpowiedz@KociaFuria: Nie chodzi o zakłócanie miru domowego a o pokazanie różnicy między cicho a głośno. Nie namawiam na stosowanie głośnej muzyki dzień w dzień do wyprowadzki, tylko przez jakiś czas po to by utrzeć nosa nadwrażliwcom. I przykro mi że Twoi sąsiedzi są głośni i robią burdy non stop, ale nie móc mówić w swoim mieszkaniu, ani chodzić bo ktoś wzywa policje to już przesada. Pokazanie co znaczy głośno a co cicho może pomóc.
OdpowiedzSzybko i na temat "Dziadek jak cię p.. to już nic nie usłyszysz" I problemu niema
Odpowiedz@Zlotowa85: No właśnie nie rozumiem czemu wszyscy omijają temat podobnego rozwiązania. Że chamsko? No cóż, chamsko. Ale chodzi przecież o rozwiązanie problemu. Lepsze jedno chamskie zachowanie, które zazwyczaj definitywnie kończy sprawę niż tygodnie lub miesiące wojny podjazdowej i stresu.
OdpowiedzJak dla mnie ludzie ktorzy zdecydowali się zamieszkać w bloku na starość byli świadomi tego całego echa i hałasów (przeciez nie jestescie pierwszym lokatorkami tam..), które się roznosi po nocy wiec takie fochy są totalnie bezpodstawne. Jak juz ktoś napisał wcześniej, porozmawiaj z włascicielami mieszkania. Jesli to sa starsi ludzie (ktorzy pewnie maja duuużo czasu) to prowadzenie z nimi otwartej wojny to najgorsze wyjscie.
Odpowiedz@kaede: No właśnie sęk w tym, że facet nie jest starszym człowiekiem. Rozmawiałam już na ten temat z właścicielem mieszkania, miał z panem porozmawiać, ale na wstępie poinformował mnie, że facet jest strasznie upierdliwy i zawsze się czepiał... Nawet sąsiadka z naprzeciwka powiedziała nam, że odkąd on się wprowadził to, żyje się całkiem inaczej... Najgorsze jest to, że ja nie wiem co to za dziad i na jakiej podstawie się nas czepia (pod nami na pewno nie mieszka).
OdpowiedzWidzę trzy możliwości: - mieszkanie stało puste i sąsiedzi się przyzwyczaili do ciszy, - poprzedni lokatorzy dali popalić sąsiadom, więc ci odreagowują na was, - nie jesteście tak cicho, jak się wam wydaje. Nie sposób ocenić jaka jest prawda, bez wizji lokalnej. :-)
Odpowiedz@otgk: Jest jeszcze czwarta możliwość: sąsiad jest upierdliwy i nie potrzebuje powodu, żeby się czepiać.
OdpowiedzPodrzuccie im worek zatyczek do uszu na wycieraczkę ;)
OdpowiedzJa bym, szczególnie tej pani, zasugerował, by na noc wyjmowała aparat słuchowy z ucha, lub go ściszała. A panu prosto, że windą wolno jeździć o każdej porze i na akustykę windy wpływu nie masz (niech ma pretensje do spółdzielni) a do domu wrócić jakoś musisz.
Odpowiedz