Rzecz o tym, co pacjenci rozumieją z tego co do nich mówimy.
Do gabinetu wpada pacjentka z dzieckiem.
- ...bo jego gardło boli - to tytułem powitania
Kompletnie nie kojarzę pacjentki, nie mam także jej kartoteki.
- Czy Pani jest na dzisiaj zarejestrowana?
- No.. nie
- To proszę udać się do rejestracji, wyciągnąć kartotekę, wrócić, to Panią przyjmę
- Aha...
Wyszła. Zza drzwi słyszę:
- Powiedziała, że mnie nie przyjmie...
słuzba_zdrowia
Czyli rozumiem,że pani weszła z dzieckiem do przychodni, przez nikogo nie nagabywana mineła rejestrację i wpadła ci do gabinetu? Gdzie te legendarne dziadki z poczekalni, stojące od 6:00 z mordem w oczach, atakujące tych co śmią wejść bez kolejki?
Odpowiedz@osvinoswald: Przychodnie to nie Fort Knox i dostać się tam omijając rejestrację nie jest super wysiłkiem.
OdpowiedzPoza tym wnioskuję, że skoro z dzieckiem, to autorka jest pediatrą. Dziadki raczej tam nie chodzą. Mi w dniu 18-stych urodzin robiono problem z przyjęciem do pediatry. Na szczęście lekarkę miałam spoko i zgodziła się mnie przyjąć
Odpowiedz@osvinoswald: A co to za problem? W przychodniach, do których chodzę (prywatno-publiczne) nie ma żadnych legendarnych dziadków z poczekalni, żadnych bójek, przepychania się w kolejkach - pełna kulturka. Ominięcie rejestracji do wielkich wysiłków nie należy.
Odpowiedz@osvinoswald: Rejestratorki same czasem każą iść do lekarza i spytać, czy przyjmie dodatkową osobę, jeśli na dzisiaj jest już komplet.
Odpowiedz@osvinoswald: a nawet wejdziesz do Komendy Wojewodzkiej Policji mimo straznika i zamkow szyfrowych. I to bez znajomosci i pokazywania dokumentow
Odpowiedz@pawel78: a tego nie wiedziałam! Nie chodzę po komendach, tak więc... Dziwne, że nie było kolejki.
Odpowiedz@pawel78: a do aresztu sledczego z pendrivem ;) i nozem da sie
Odpowiedz