Przypomniała mi się pewna historia z dziekanatu.
Z wielką przykrością musiałam odwiedzić ten przybytek w czasie wakacji z krótkim pytaniem. Muszę wyjaśnić, że wtedy mój dziekanat był podzielony na kilka specjalizacji, a dwie przeurocze (a jak..) pracownice zajmowały się określonymi kierunkami. Moje pytanie było z natury bardzo ogólnych, jednak... trafiłam na dzień, kiedy "moja pani z dziekanatu" miała wolne.
- Dzień dobry, chciałabym zapytać...
- Specjalizacja!
- PK....
- Przyjść jutro!
- Ja jednak mam krótkie pytanie....
- JUTRO!
- Może jednak Pani byłaby mi w stanie pomóc?
Wysłuchałam w tej chwili wywodu o braku szacunku, o tym, że my studenci mamy dobrze, bo mamy wakacje i musimy szanować ciężką pracę, przede wszystkim stresującą ze względu na nas, okropnych i najgorszych studentów!
Kobieta czerwona już na buzi od wywodu zamaszyście wstała od biurka, pod nosem ciągle mówiła o stresie. Chyba na dowód tego wyjęła z szafki melisę, wrzuciła torebkę do szklanki, po czym zalała ją wodą gazowaną. Ostatnią czynność robiła już patrząc mi prosto w oczy (do dziś nie wiem jak udało mi się powstrzymać nawet uśmiech).
- Jutro będzie koleżanka!
- Ja tylko chciałam zapytać o deklarację x, ponoć mogę ją dostać tylko w tym dziekanacie...
Tak, to zmieniło cała atmosferę, nagle stałam się "kochanieńką", a pani z dziekanatu była uśmiechnięta. Na odchodne rzuciła mi tylko "a bo ja myślałam, że to o ten usos chodzi, a ja nie wiem jak to się obsługuje to odsyłam do koleżanki". No tak, to stąd ta melisa...
Dziekanat
Odnoszę wrażenie, że te kobiety pracują tam za karę w ramach jakiegoś wyroku. Skoro tak jednej czy drugiej przeszkadza praca przy obsłudze studenta to niech zmienią profesję i sprzedają pietruszki na targu...
OdpowiedzAle sprzedaż na targu to też praca z ludźmi.
Odpowiedz@Zeus_Gromowladny: nie tylko w dziekanacie, to samo masz na poczcie, w urzędzie skarbowym itp.
Odpowiedz@mg1987: ale jakoś z nimi łatwiej się dogadać, niż z napuszoną panią w dziekanacie.
Odpowiedz@Zeus_Gromowladny: Panie z dziekanatu byłyby wielce niezadowolone z pracy przy sprzedawaniu pietruszki. Przecież najfajniejszą częścią obrażania się na studenta jest odmowa pomocy. A na targu musisz coś sprzedać, bo inaczej nie zarobisz :c .
OdpowiedzNo skoro zalewa melisę wodą gazowaną to na pewno ją to uspokoiło
Odpowiedz@gosiagosia1991: nie wykluczone, że gaz uniósł dekielek, ciśnienie spadło i pani zaczęła mówić ludzkim głosem. Generalnie panie w dziekanacie i za moich czasów miały problem z ogarnięciem pewnych spraw.
Odpowiedz@gosiagosia1991: Nawet jakby zaparzyła melisę poprawnie to i tak by ją nie uspokoiło. Przecież działanie tego czegoś jest niemal porównywane z placebo (testowałam na sobie, równie dobrze mogłam napić się wody).
Odpowiedz@gosiagosia1991: Chyba po prostu tylko taka woda była pod ręką, a musiała mi jakoś pokazać ten swój stres :) Niestety, wyglądało to tak komicznie, że wracałam do domu z gigantycznym uśmiechem, ups, nieładnie śmiać się ze stresu innych, wiem :(
OdpowiedzŚwiat idzie naprzód, a panie w dziekanacie wciąż takie same:))Aż jestem ciekawa dlaczego.
Odpowiedz@Katka_43: Bo zapewne od 30-40 lat na stanowisku pracują ciągle te same. To jak żart o pkp: Dlaczego komfort przejazdu jest gorszy niż trzydzieści lat temu? Bo pociągi są o 30 lat starsze.
OdpowiedzU mnie w dziekanacie kobiety też takie nieogarnięte. Dwie panie pracują w tym samym pokoju, ale obsługują dwa różne kierunki. Jak się zadzwoni w celu otrzymania jakiejś informacji, a kobiety do której dzwonisz nie ma to masz pewność, że ta druga nie odpowie na pytanie. Rozumiem, żeby jeszcze nie umiała mi odpowiedzieć, kiedy mogę uzyskać u kogoś zaliczenie, albo nie wiedziała czy jestem wpisana do jakiejś pracowni. Biorąc jednak pod uwagę, że pytałam o warunki wpłacania czegoś i podpisania umowy (które dla innego kierunku są przecież identyczne) to nie jestem w stanie usprawiedliwić niewiedzy... lub niechęci tłumaczenia.
Odpowiedz@Devotchka: Ale to tu dokładnie było identycznie. Są kwestie związane ze specjalizacjami, a deklaracje, czy nawet terminy są identyczne. Ale nie, one nawet często nie chciały słuchać o co chodzi, bo "koleżanki nie ma"....
OdpowiedzSpisek pań z dziekanatu, przeciwko studentom polskim. One chyba chcą was wykończyć :)
Odpowiedz@osvinoswald: A ja mam miłe panie w dziekanacie. Cud jakiś? xD
Odpowiedz@Zmora: Albo cud, albo są nowe :D Ja odbierałam dyplom mgr i pierwszy raz przy tej okazji spotkałam miłą panią w dziekanacie. Aż tak się przykro zrobiło, że akurat przy ostatniej wizycie, haha :) Ale rozmawiałam niedawno z kumpelą, która nadal jeszcze studiuje i z miesiąca na miesiąc Pani chyba przechodzi na złą stronę mocy, bo staje się bardziej obrażona i opryskliwa... cóż. :) jednak mam nadzieję, ze u Ciebie chodzi o cud :)
Odpowiedz@Zmora: Zdarzają się takie wyjątki :) U mnie w dziekanacie im mniej przyjemnie wygląda pani z dziekanatu, tym prościej u niej coś załatwić - niemiłe spojrzenie jest chyba równoważone przez chęć pomagania studentom. Ba, nawet pani sekretarka w jednym z zakładów na wydziale zawsze służy pomocą, a podobno i czasem doradzi. Jest bałagan i kolejki (z numerkami!), ale problemów z dziekanatem nie ma. Ale mój wydział jest dziwny :)
OdpowiedzA ja tam lubię swoje obecne panie w dziekanacie. Są bardzo sympatyczne, pogadać można i pożartować. Za to ta stara prukwa z poprzednich studiów... Dramat. Wredna, zrzędząca, fukała na wszystkich, bo ktoś ośmielił się (w godzinach urzędowania dla studentów) przerwać jej jedzenie ciasta i kawkę. Są ludzie i ludziska ;)
Odpowiedz@skakanka: Ach jak ja Ci zazdroszczę w takim razie! Ja na poprzednich studiach też miałam starą prukwę, która gdyby zabijała wzrokiem to nikt by żyw z dziekanatu nie wyszedł. Ucieszyłam się, gdy na II stopniu przydzielili mi inną. Niestety, złudne nadzieje. Z deszczu pod rynnę :)
OdpowiedzU nas była Pani w dziekanacie miała taki system, że dla pierwszaków była wredna, na drugim roku w miare grzecznie odpowiadała na pytania, a na trzecim roku była już całkiem milutka :) co byłoby dalej niewiadomo, bo pani nie obsługiwała magisterek :)
OdpowiedzNie wiem skąd Oni brali, te Panie z dziekanatu, ale strasznie nerwowe istoty były, jakby pracowały za karę.
OdpowiedzJa się zawsze zastanawiam, czy na takiej rozmowie rekrutacyjnej do pracy w dziekanacie one wypełniają jakieś specjalne testy na poziom złośliwości i wybiera się tą, która miała najlepszy wynik?:D
OdpowiedzPodobno Pań Z Dziekanatu boi się niejeden… dziekan.
Odpowiedz