Historia sprzed kilku dni.
Tego dnia moja rejestracja była otwarta do godziny 15. 5 minut po tym czasie, zapukał starszy Pan i poprosił o przyjęcie. Nie było problemu.
Zaczęłam załatwiać jego sprawę na spokojnie, zadowolona, przy okazji rozmawiając o pogodzie. Sielanka.
Nagle drzwi się otwierają, i wchodzi ONA. Nim zdążyłam otworzyć usta, zaczęła krzyczeć w progu, że mam ją przyjąć.
Czego jak czego, ale chamstwa nie lubię, więc krótko odpowiedziałam, że pracuję do godziny 15, jest 15 minut po tej godzinie i jej nie pomogę.
Krzyczała, wyzywała.... Aż pan, który był w gabinecie zaczął jej zwracać uwagę.
Łącznie z tym, że rozparła się w progu i stwierdziła, że nie wyjdzie, a moje zachowanie jest niedopuszczalne. Coś tam jeszcze o niewychowanych gówniarzach było. I tak stała.
Koleżanka obok, stwierdziła, że dla świętego spokoju ją przyjmie, ale musi poczekać na korytarzu, aż pan wyjdzie.
Zdecydowałam się wyjść, żeby nie dać się ponieść, ani JEJ nie prowokować.
Pokręciłam się po przychodni, poroznosiłam papierki. Aż uznałam, że na pewno już poszła.
Na miejscu zastałam szefową rozmawiającą z NIĄ. Szefowa próbowała wytłumaczyć, że po godzinie 15 nie zostanie ona przyjęta, ponieważ takie są godziny pracy i tyle.
Baba twierdziła, że powinnyśmy siedzieć nawet 5 godzin po pracy, bo ktoś (w domyśle ONA) MOŻE przyjść!!
Robiło się gorąco... aż babsztyl zwyzywał szefową i zażyczył sobie spotkania z szefem.... Na odpowiedź, że właśnie z szefową rozmawia stwierdziła " jak szefowa jest taką chamką, to nic dziwnego że tacy są też pracownicy".
Co ciekawe w księdze skarg i wniosków jest skarga na mnie... jak i na szefową.
Zachodzimy w głowę kto ma odpowiedzieć, bo zgodnie z procedurami powinna osoba szczebelek wyżej odpowiedzieć... Może mama szefowej ma na to odpisać?
Czy ktoś rozumie takie podejście? Jakaś masakra....
słuzba_zdrowia
Sytuacja w służbie zdrowia jest chora, to i do chorych sytuacji prowadzi. Jeśli większość ludzi tyra do 16, często do 17, z tego tyrania kasowane są pieniądze na utrzymanie przychodni, a przychodnia się zamyka o 15, to coś jest mocno nie tak. I raz na jakiś czas komuś nerwy puszczą. No chyba że nie bierzecie publicznych pieniędzy? Wtedy faktycznie możesz się dziwić i nie rozumieć.
Odpowiedz@bloodcarver: ale czemu winna ma byc rejesratorka? Tez chce isc do domu o 8h pracy. Rozumiem nerwy, ale pacjent niech wydziera sie na NFZ, a nie Bogu ducha winna kobitke, ktora wypelnia swoje obowiazki. Nie jej wina, ze kierownictwo ustalilo takie, a nie inne godziny pracy i nie widze powodu zadnego, aby miala pracowac po 10h dziennie tylko dlatego, ze ktos inny chce przyjsc do rejestracji o 19. Na tej zasadzie to pani w rejestracji powinna siedziec cala dobe, bo zawsze znajdzie sie ktos, komu akurat nie zgraly sie godziny. Rozumiem zdenerwowanie, ale nie rozumiem wyzywania sie na osobach calkowcie nie bedacych odpowiedzialnymi za dana sytuacje. Bo te skladki akurat na pania rejestratorke ida w najmniejszej czesci.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 listopada 2014 o 20:21
@nisza: Co za problem ustalić godziny pracy przychodni na np 12-20?
Odpowiedz@Painkiler: w sumie...ale spoko. Na pewno znajdzie się ktoś komu nawet i te godziny nie pasują
Odpowiedz@bloodcarver: Jeśli komuś nie odpowiadają godziny przyjęć przychodni... to niech zmieni przychodnię. Przykładowo taka obok mnie jest otwarta od 7.30 do 20, + ileś h w soboty.
Odpowiedz@Painkiler: taa.. a wtedy przyjda inni, ktorzy pracuja wlasnie 12-20 i bedzie nowa awantura. Ludziom nie dogodzisz. A rejestratorka sama sobie nie ustala godzin tylko pracuje tak, jak dana poradnia zgloszona jest do funduszu. Rejestratorka zazwyczaj ma naprawde najmniej do powiedzenia w kwestiach decyzyjnych tego typu... Na dodatek zarabia najmniej, a wkurzonych pacjentow obsluguje wlasnie ona ;]
Odpowiedz@nisza: Jednakże większość ludzi pracuje w godzinach 6-14-22, albo 7-15-23, albo 6-18, 7-19. Wtedy każdy ma mniejszą lub większą szansę trafić w godziny otwarcia w danym dniu. Wszelkie urzędy i placówki pożyteczności publicznej powinny być otwarte w godzinach przeciwnych w stosunku do godzin pracy pozostałych placówek, wtedy ma to sens. Teraz, żeby cokolwiek załatwić w urzędzie jak pracujesz stale od 6 do 14, a urząd otwarty jest do 13, musisz brać wolne/wychodzić wcześniej.
Odpowiedz@Painkiler: okej, ale nadal - dlaczego ci ludzie nie zglosza skargi do nfz, tylko wyzywaja sie na osobach, ktore nie maja nic do powiedzenia? Ja sie calkowicie zgadzam z tym, ze nierzadko wszelkie instytuacje faktycznie otwarte sa w godzinach, ktore dla innych rowniez sa czasem spedzanym w pracy. Tez mnie to denerwuje - ale uwazam, ze obarczanie wina za to osoby, ktore sa wystawione na kontakt z klientami/pacjentami i wyzywanie se na tych osobach dowodzi chamstwa i elementarmego braku kultury. Ot i tyle.
Odpowiedz@Painkiler: 1. Większość pracuje w podanych godzinach. WIĘKSZOŚĆ nie oznacza wszyscy, więc kto oburzony by się znalazł. 2. Gdyby wszystkie przychodnie/urzędy były czynne w godzinach 12-20 jak mówisz to jak potencjalny urzędnik miałby skorzystać z przychodni. 3. To prowadzi do ciekawego paradoksu. Taki urzędnik też płaci podatki i też czasami musi pójść do lekarza. No to "wyjdzie wcześniej" któregoś dnia. 4. Urzędnik jest nieobecny, petent nie może skorzystać z urzędu = zdenerwowanie, że płaci podatki a nie ma kto go obsłużyć. Psikus. Polecam logikę w miejsce polskiego "mi się należy".
Odpowiedz"Koleżanka obok, stwierdziła, że dla świętego spokoju ją przyjmie" - sami wychowujecie takich klientów.
Odpowiedz@ynka: tu się zgadzam... nie popieram tego co zrobiła, ja bym jej nie przyjęła w imię zasad.
OdpowiedzWiem,że ciężko jest z pracą. Ale może warto pomyśleć o zmianie miejsca zatrudnienia? Ktoś napisze,że nie warto przejmować się debilami, ale ci debile mogą doprowadzić cię np.do nerwicy. Warto?
Odpowiedza i co by nie było, następnego dnia było otwarte 12-20 ;) a pracy nie zmienię, bo ją lubię. serio. w tygodniu spotykam ok tysiąca osób. 99% jest miła, i cieszę się z kontaktu z nimi. żałuję, że jedna na tysiąc, albo i nawet więcej, potrafi tyle krwi napsuć. przez takie osoby odechciewa się być miłym, pomocnym. i ci mili na tym tracą. staram się odciąć trochę od takich postaci i afer, ale to serio boli. nie raz lecę na drugi koniec miasta bo jakiś lekarz coś źle napisał, a nie chcę wysyłać starszej osoby, czy matki z noworodkiem. i jestem szczęśliwa. i ci ludzie są szczęśliwi. serio, da się ;) i nie raz zostaję np 3 godziny dłużej, bo wiem że ktoś ma np. wizytę u lekarza, a ważne jest by jak najszybciej rozpoczął leczenie. i nie ma problemu. moją zapłatą jest uśmiech i radość pacjenta ;) i wiem że brzmi to jak slogan z reklamy 3 kategorii :D mam nadzieję, że długo jeszcze się nie wypalę. a gdy to się stanie dopiero zmienię pracę.
Odpowiedz@ruda_kotka: uroki pracy z ludzmi. Trzymaj się mocno!
Odpowiedz@ruda_kotka: Przepraszam że się czepiam, ale jak spotykasz w tygodniu 1000 osób i 99% jest miła, to pozostały jeden procent to 10 osób ;)
OdpowiedzTu nie ma co tłumaczyć. Godziny pracy poradni są jasno ustalone? Są. Wywieszone w widocznym miejscu? Wywieszone. Pani zapisując się do poradni automatycznie zaakceptowała zasady jej działania i zobowiązała im się podporządkować. Nie ma takiej możliwości by ustalić godziny przyjęć pasujące wszystkim na świecie. Zawsze komuś będzie źle. A przyjmując "dla świętego spokoju" nauczycie pacjentkę (a przy okazji innych w kolejce), że nie ma potrzeby się spieszyć. Spóźniłam się do lekarza trzy godziny? Oj tam, oj tam! I tak mnie przyjmą.
Odpowiedzno i przyjmujac babsko "dla swietego spokoju" utwierdzacie ja w przekonaniu, ze krzykiem jednak da sie wszystko zalatwic brawo
OdpowiedzA na przychodnia… to psychiatryczna? Bo ta pani z pewnością powinna taką odwiedzić.
Odpowiedz