Tym razem i ja byłam piekielna.
Jak już w innej historii wspominałam, nie lubię dzieci. Oczywiście rozumiem, że dzieci muszą istnieć i że bywają nieznośne - a co za tym idzie mając tą świadomość i chcąc nie utrudniać życia sobie i innym, po prostu akceptuję to, że czasami krzyczą, skaczą, płaczą w środku nocy (a znam ten ból mieszkając w sąsiedztwie rodzinki z dwójką małych dzieci).
Podczas trwania takich hałasów zza ściany, pociesza mnie myśl, że to nie ja muszę się nimi zajmować, wyrażając jednocześnie wielki podziw dla rodziców, którzy POTRAFIĄ wychować swoje miniatury na kulturalnych ludzi. I tak żyłabym sobie w zgodzie z dziećmi i ich rodzicami, gdyby nie pewna "przygoda" w parku.
Wracałam właśnie z urzędu, usiadłam spokojnie na ławce i wyciągnęłam gazetę z torebki. Czytam sobie w ciszy, gdy jakiś chłopiec staje przede mną i wnikliwie lustruje mnie wzrokiem. Olewam to, w końcu nic złego nie robi, niech się patrzy. Po jakieś minucie dzieciak podchodzi bliżej, stając kilka centymetrów ode mnie. Patrzę na niego zaskoczona, po czym szukam wzrokiem jego opiekuna, jednak nikt nie interesuje się chłopcem, także wracam do lektury. Dziecko zaczyna dźgać mnie palcem w kolano. Nie lubię tego, więc mówię spokojnym tonem "Przestań". Dziecko po chwili znowu to robi, i mimo kilkukrotnego zwrócenia mu uwagi złośliwie trąca mnie dalej. W końcu domyślam się, że jego matką jest roześmiana pani, która wraz z koleżanką siedzą kilkanaście metrów dalej na ławce i beztrosko patrzą jak pociecha jednej z nich doprowadza mnie do białej gorączki. Z powodu braku reakcji owej pani postanawiam się oddalić, jednak dzieciak drepcze za mną. Mam to głęboko gdzieś, że mijamy prawie cały park i zaczynają się blokowiska, a dzieciak dalej za mną idzie.
Do chłopca nagle dotarło, jak daleko oddalił się od matki i zaczyna płakać. Pomimo niechęci do potworka, przystaję rozglądając się gdzie jest troskliwa mamusia. W końcu mówię dzieciakowi że go odprowadzę, ale ma nauczkę na przyszłość i że jeśli znowu będzie zaczepiał innych, to nikt mu w podobnej sytuacji nie pomoże. Wracamy (park nie jest duży, można go przejść główną ścieżką w 10 minut). Mamusia lekko podenerwowana, podejrzewam że zaczęła dopiero szukać pociechy. Na nasz widok podbiega i zaczyna na mnie drzeć paszczę. Dlaczego?
- Bo dzieciak tylko chciał się ze mną pobawić, a ja w prostacki sposób go zignorowałam i sobie poszłam,
- Że widząc iż dzieciak idzie za mną, powinnam stanąć i poczekać aż mamusia łaskawie zabierze synka, a to że widziała wcześniejszą sytuację i nie zareagowała jakoś nie chciała argumentować,
- Bo jako kobieta powinnam mieć jakiś instynkt macierzyński i nie pozwolić na to, by się dziecku krzywda stała.
Seriously? Czyli jako że mam macicę, powinnam troszczyć się o każde napotkane dziecko? Myślałam że dziecko NALEŻY do rodzica, i rodzic DECYDUJĄC się na nie, jest za nie W PEŁNI odpowiedzialny, a nie jakaś obca baba w parku. Pod koniec wywodu pani, spuentowałam go jednym zdaniem, że "nie będę obcych dzieci bawić", i poszłam przy akompaniamencie wszelakich obelg. Milutko.
park
Gdzie tu piekielna historia, bo jakoś jej nie dostrzegam? Równie dobrze możesz opisać brak mleka w lodówce, kiedy robisz sobie rano kawę albo jakąkolwiek inną błahą historyjkę.
Odpowiedz@bardzodziwnyNick: Piekielność jest w tym, że matka nie pilnuje dziecka. Akurat autorka nie miała złych zamiarów i dzieciaka odprowadziła. Inna osoba mogła go zostawić na pastwę losu - ja bym tak zrobiła na przykład.
OdpowiedzTrzeba bylo zaprowadzic szczeniak na policje, ktora by sie tym zajela z obowiazku urzedowego, to (moze) odechcialoby mu sie na przyszlosc podobnych zabaw.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: szkoda mi bylo dzieciaka bo mial na oko z 5 lat, mamusia powinna raczej odpowiedziec za brak wychowania malucha a tym bardziej za kiepska opieke nad nim.
Odpowiedz@jagababa91: odpowiadały by jak by policja się do niej przeszła z dzieciakiem dopiero wtedy może by się poczuła do obowiązku
Odpowiedz@frems: Możliwe, ja po prostu nie chciałam robić zadymy, wiedziałam gdzie relaksuje się mamusia a widząc że dzieciak roztrzęsiony nie chciałam mu dodatkowych "atrakcji" zapewniać. Myślę, że swoje zrozumiał, a może i do matki coś dotarło.
Odpowiedz@jagababa91: po tym jak mówiła myślę że nie dotarło
Odpowiedztroskliwe mamusie minusuja :D
Odpowiedz@jagababa91: Minus za odprowadzenie dziecka.
Odpowiedz@jagababa91: I tak wykazałaś podziwu godne opanowanie.
Odpowiedz@abcd1234: Tak w końcu powinnam je zostawić samo, niech je ktoś porwie albo skrzywdzi, bo matka nie potrafiła go wychowac.
Odpowiedz@jagababa91: Rozwiązanie drastyczne istotnie. Ale z drugiej strony - odprowadzając dziecko utwierdziłaś "mamusię" w przekonaniu że ona nie musi zwracać uwagi co dziecię robi, bo zawsze jakaś dobra duszyczka się nim zaopiekuje.
Odpowiedz@metaxa: a nie pomyśleliście,że zostawienie tego dzieciaka samego nie odbiłoby się rykoszetem na autorce? Może i rozpuszczony bachor,ale gdyby zostawiła go samego, jemu by coś się stało i doszliby do tego,że autorka była ostatnią osobą która go widziała, to myślicie, że nic by jej nie zrobili? Znając policję, jeszcze by ją posądzili o działanie z premedytacją, może wystawiła ofiarę dla pedofila. Mamusia debilka, nic jej nie usprawiedliwia. Najlepszym wyjściem byłoby zgłoszenie sprawy odpowiednim organom
Odpowiedz@osvinoswald: Większej bzdury w życiu nie czytałam... Nie autorki dziecko, nie jej problem.
Odpowiedz@metaxa: ale polskie prawo jest chore, i mogłabym odpowiedzieć za to że zostawiłam bezbronne dziecko samo sobie, wiedząc gdzie jest matka i że może się zgubić sam na osiedlu
Odpowiedz@metaxa: na szczęście, autorka się o tym nie przekona. Dobrze,że przy###ana głodem mama trafiła na odpowiedzialną osobę.
Odpowiedz@jagababa91: Znajdź mi przepis który zmusza dowolną osobę do opieki nad całkowicie obcym jej dzieckiem. Może nasze prawo nie jest doskonałe ale aż takie chore nie jest.
Odpowiedz@sla: nie opieki. Dzieciak się zgubił, ty wiesz gdzie jest stara i nic z tym fantem nie robisz. Szczeniak wpada pod samochód. Śmierć na miejscu lub trwały uszczerbek na zdrowiu. Stara odpowie za zaniedbanie. Ktoś mówi policjantom,że widział jak dziecko wychodzi za tobą z parku. Że cię wcześniej zaczepiał a ty widziałaś jak za tobą idzie i nic nie powiedziałaś jego starej. Uparci stróże prawa drążą temat i dla podniesienia statystyk udupiają cię za świadome narażenie małoletniego na niebezpieczeństwo
Odpowiedz@osvinoswald: Wątpię. Skąd mam wiedzieć, że szczeniak się zgubił, że nie szedł czasem przypadkiem w tym samym kierunku? Skąd miałam wiedzieć, która z rozchichotanych kretynek jest jego matką? Od kiedy muszę w ogóle zwracać uwagi na jakieś wałęsające się dzieci? I od kiedy niby mam obowiązek obserwowania każdego wokół mnie? Jedyne konsekwencje jakie mogą cię dosięgnąć w takiej sytuacji to ewentualne wyrzuty sumienia, nic poza. Żaden szanujący prokurator nie oskarży cię o niedopilnowanie CAŁKIEM OBCEGO ci dziecka. No chyba, że chce wylądować w gazetach jako naczelny kretyn RP.
Odpowiedz@sla: Polska słynie z debili w organach władzy. Ale nie chodzi mi o obce wałęsające się dzieci. W tym przypadku autorka widziała dziecko i widziała jak za nią lezie. Ktoś w parku zapewne też. A wiadomo,że nasza policja prz@@@erdolić się lubi. Gdyby zaną lazło dziecko to bym go nie olała. Dzwonię po policyjnych dla dupochronu.
Odpowiedz@osvinoswald: Ale zawsze możesz strategicznie nie zauważyć lezącego za tobą bachora. I nie udowodnią ci czy go faktycznie widziałaś czy nie, bo po prostu nie jesteś za niego odpowiedzialna.
Odpowiedz@jagababa91: "troskliwe mamusie minusuja " - jestem troskliwą mamusią i plusuję. Zachowałaś się bardzo dobrze: 1. Opanowałaś niechęć do bachorów i pomogłaś. 2. Dzieciak się wystraszył, więc jest szansa, że się czegoś nauczył. 3. Przygadałaś matce, więc może nabierze rozumu (oby). 4. Ogólnie, nawet przy niechęci do dzieci wykazujesz się znacznie większą empatią niż większość komentujących. A znieczulica w komentarzach typu "co mnie obchodzi cudzy dzieciak" mnie przeraża. Módlcie się żebyście sami nigdy nie potrzebowali pomocy.
Odpowiedz@qaro: co do pkt. 3 to mam daleko idące wątpliwości ;) to był pewnie taki typ człowieka, który sam nic nie wydedukuje jak mu wprost nie powiesz ;)
Odpowiedz@Morfeusz: No ja też mam wątpliwości. Istnieje również jednak typ człowieka, który za nic na świecie nie przyzna się przed kimś do błędu, nawrzeszczy, napyskuje, a w domu do niego dotrze, że zrobił głupotę. Pozostaje mieć nadzieję, że to ten typ.
Odpowiedz@qaro: "A znieczulica w komentarzach typu "co mnie obchodzi cudzy dzieciak" mnie przeraża. Módlcie się żebyście sami nigdy nie potrzebowali pomocy." A czemu dzieciak potrzebował pomocy? Bo złośliwie zaczepiał obcą osobę w parku, zmuszając ją zresztą do tego, żeby zmieniła swoje plany i się stamtąd wyniosła. Czym innym jest pomoc zagubionemu dziecku, a czym innym niewychowanemu gówniarzowi z historii i wcale się nie dziwię komentarzom mówiącym, że należało bachora odprowadzić na policję, a nie do mamusi
Odpowiedz@jagababa91: A dlaczego ma się martwić o jakieś obce dziecko?
OdpowiedzLudzie chyba robią sobie te dzieci tylko ze względu na modę chyba. Jestem ciotką 6 letniego potwora, czasami mam ochotę tego dzieciaka rozpruć, ale nigdy, przenigdy nie spuszczam z niej oka gdy jest pod moją opieką. Czytam z nią książki, dbam o sprawy szkolne, próbuję do tego rozczochranego kapucyna wlać trochę kultury. Nigdy nie pozwoliłabym aby zaczepiała obce osoby. A gdyby na miejscy autorki był jakiś psychol lub pedofil?! Okazja czyni złodzieja
OdpowiedzTak jak myślałam dyskusja zażarta jak zawsze i niekoniecznie na temat:-) co do historii to dzieciak nie wiem czy był wybitnie piekielny, na pewno mocno wkurzający, za to mamusia stanęła na wysokości zadania i była mocno piekielna. Jest szansa że czegoś się nauczy, na tobie wyładowała swoją złość, bo przecież nie przeprosić i nie przyzna się do błędu. Dzieciak za to na pewno trzy razy się zastanowi czy zaczepiać obce osoby.
Odpowiedz@Aptekara85: sama nie jestem fanką dzieci,dzieciatych, rodzin etc. Ale niekiedy przeraża mnie co tu ludzie wypisują na temat powyższych. Nie chodzi mi tu o epitety typu " bachor" bo sama ich używam, ale o to,że zostawiliby takiego małego, jeszcze wszystkiego nie ogarniającego dzieciaka samego na pastwę losu, by tylko udowodnić swą wątpliwą wyższość intelektualną nad jego starą. Chore
Odpowiedz@osvinoswald: Prosty bilans zysków i strat. Wariant 1 - autorka odprowadza bachora do matki-idiotki (czyli to co się faktycznie zdarzyło): Straty: czas i nerwy autorki, matka-idiotka upewnia się, że nie musi bachora pilnować, bo ktoś zawsze się nim zajmie, bachor upewnia się, że zaczepianie obcych i nawet lezienie za nimi nie ma negatywnych konsekwencji. Zyski: brak. Wariant 2A - autorka nie odprowadza bachora do matki-idiotki, ale bachor sam znajduje do niej drogę i nic mu się nie dzieje: Straty: czas i nerwy matki-idiotki, nerwy bachora (nieistotne dla ogółu społeczeństwa). Zyski: nauczka dla matki-idiotki i bachora, szansa, że oboje się w przyszłości bardziej ogarną i przynajmniej z pobudek egoistycznych sytuacja z zaczepianiem autorki (i brakiem reakcji matki-idiotki) się nie powtórzy. Wariant 2B - autorka nie odprowadza bachora do matki-idiotki, bachorowi coś się dzieje (wypadek? pedofil? porwanie?): Straty: bachor, nerwy matki-idiotki (nieistotne dla ogółu społeczeństwa). Zyski: bachor NA PEWNO nigdy nikogo więcej nie będzie zaczepiał, matka-idiotka nawet w przypadku repety rozmnożenia się powinna wyciągnąć nauczkę. Z puntu widzenia członka społeczeństwa, a więc potencjalnej ofiary bachora i matki-idiotki, Wariant 1 jest najgorszy. Chyba się zgodzisz?
Odpowiedz@Cox: nosz kur#a. A myślicie,że do debilki dojdzie,że jest debilką jak jej dziecko dozna krzywdy? Nie. Winni będą oni. Chodzi mi tylko o konkretny przypadek autorki, gdzie w razie przypału mogłaby ponieść konsekwencje. Gdyby dzieciarowi coś się stało, wszyscy mieliby przed oczami krzywdę dziecka a nie racje autorki. Moim zdaniem postąpiła rozsądnie, tylko z mojej strony poleciałoby tylko dużo więcej bluzgów
Odpowiedz@Cox: Z dzieciaka może jeszcze coś mądrego wyrosnąć,a jakby rzeczywiście wpadło pod samochód czy porwał je jakiś pedofil to wyrzuty sumienia by mnie zeżarły. Także wybrałam mniejsze zło.
Odpowiedz@Cox: Czy ty jesteś kurfa normalny??? Tacy jak ty chodzą po ulicach, a potem wielkie zdziwienie, że tyle znieczulicy na świecie. Mam nadzieję, że jak na starość dopadnie cię wujek Alzheimer, to tez nikt ci nie pomoże znaleźć drogi do domu. Straty: staruch (nieistotne) Zyski: o jednego bezużytecznego starucha mniej.
Odpowiedz@osvinoswald: "myślicie,że do debilki dojdzie,że jest debilką jak jej dziecko dozna krzywdy? Nie. Winni będą oni." Być może, ale jest spora szansa, że w przyszłości wobec tego dziecka (jeśli krzywda nie będzie permanentna) lub kolejnego zastosuje skuteczniejsze środki nadzoru, a niechby nawet z powodu 'winnych onych'. Tak czy siak skutek pozytywny. W sytuacji obecnej tylko się upewniła, że jej działania nie pociągają za sobą żadnych konsekwencji.
Odpowiedz@jagababa91: Ok, rozumiem kwestię sumienia, ale w takiej sytuacji trzeba było zwrócić się do policji (telefonicznie lub może przyuważyć patrol) i wskazać dziecko bez opieki. Sumienie czyste a nauczka udzielona, win-win.
Odpowiedz@qaro: możliwe. Widzę,że ktoś zemdlał na ulicy? Idę dalej. Co mnie obchodzi,że zemdlał? Trzebabyło nie mdleć.
Odpowiedz@qaro: @osvinoswald: Zaraz zaraz, ale tutaj nie mówimy o pomocy komuś potrzebującemu. Tutaj mowa o sytuacji, gdy ktoś złośliwie stosuje wobec nas pewną formę agresji. I zanim zaczniecie pisać o małym dziecku weźcie pod uwagę, że mamusia była świadoma tego co się dzieje. Oczywiście, że pomogę omdlałej osobie. O ile to nie dresiarz, który zemdlał, bo się biedaczek zbytnio spocił w swoim ortalionie po tym jak wymachiwał do mnie bejzbolem.
Odpowiedz@Cox: "tutaj nie mówimy o pomocy komuś potrzebującemu" - owszem, mówimy. Tym potrzebującym jest to dziecko. Co dzieciak zawinił, że ma głupią matkę? Puknij się w łeb jeśli chcesz uczyć matkę rozumu prze to, że dziecko wpadnie pod samochód, albo w najlepszym razie przeżyje traumę czekając na matkę gdzieś na komisariacie.
Odpowiedza nie wystarczylo po prostu powiedziec mamusi, ze dziecko Ci przeszkadza, w momencie gdy zaczelo cie dotykac? Nie byloby calej historii i swietego oburzenia, ze dziecko odprowadzilas.
Odpowiedz@osvinoswald: też bym bachorka nie zostawiła. co najwyżej potrzymałabym troche żeby poryczał sobie dłużej. do tego umoralniająca mowa w stylu " teraz widzisz, nie powinno się zaczepiać obcych, bo jakby to był ktoś zły to by ci zrobił krzywdę, pilnuj się mamusi" jakbym zobaczyła matkę na horyzoncie to dzieciaka bym zostawiła już, 5 lat to dojdzie sam. Wiem, pewnie jestem sadystką :)
Odpowiedz@Cox: Jest jeszcze wariant 3 - autorka udaje wariata i odprowadza bachora na policję mówiąc, ze błąkał się sam na ulicy. Straty: nerwy matki-idiotki oraz bachora (nieistotne dla ogółu), czas i ew. nerwy autorki Zyski: nauczka i wpi*r*ol dla bachora, mandat dla matki ergo- zysk dla budżetu miasta
OdpowiedzJa bym gówniarza zostawiła, ewentualnie gdyby wyglądał szczególnie rozpaczliwie zadzwoniła pod 112, że samotny dzieciak się snuje, płacze i zaczepia obcych. A jak się ma miękkie serce to trzeba mieć twardą dupę.
OdpowiedzZaczynam być przerażona czytając te komentarze. Na prawdę ktokolwiek dorosły ( a co za tym idzie człowiek dojrzały i zdający sobie sprawę że dziecko to dziecko, i że kiedyś zmądrzeje) zostawiłby je jakkolwiek nieznośne by było samo na ulicy? I nie miał wyrzutów sumienia jakby coś mu się stało?
Odpowiedz@jagababa91: "dziecko to dziecko, i że kiedyś zmądrzeje" Wychowywane w obecnym trybie nie zmądrzeje o ile nie dostanie odpowiedniego bodźca. Autorka jedynie upewniła i dziecko i osobę go wychowującą, że stan obecny jest akceptowalny.
Odpowiedz@jagababa91: życie to nie bajka i o własną dupę trzeba dbać, pamiętają,że z chu#jem nie ma żartów a mając wyje@@ne będzie nam dane. Ale niektóre komentarze to są hardcorowe
Odpowiedz@Cox: dokonajmy odstrzału najlepiej. Spokój, cisza, tylko trochę sprzątania.
Odpowiedz@Cox: czytając twoje komentarze stwierdzam, że ty też w porę nie dostałeś odpowiedniego bodźca.
Odpowiedz@jagababa91: Tak, ja. I nie wiem też, skąd miałabym wiedzieć, że obcemu bachorowi coś tam się stało.
OdpowiedzJa też uważam, że za dziecko jest odpowiedzialny rodzic. Co do tego nie ma wątpliwości. Jednakże widząc, że dziecku dzieje się krzywda, jeśli jego bezpieczeństwo jest zagrożone, należy reagować! Nie piszę tego do autorki, która moim zdaniem zachowała się w porządku, tylko do niektórych komentujących, którym chyba naprawdę brakuje podstawowych ludzkich odruchów. Niechęć, a wręcz nienawiść do dzieci jest na tym portalu powszechna. Gdyby w historii zamiast dziecka pojawił się pies, wszyscy by zapewne piali, że jak to, pieskowi nie dała się zaczepiać? Przez nią piesek od właściciela się oddalił? Właściciel głupi, no ale piesek nie jest niczemu winien. A dziecko? No przecież od narodzin powinno być niekłopotliwe, ułożone, rozsądne, i takie tam. A jak nie jest - cóż, niech ginie. Naprawdę, nie ogarniam tego. Nie każdy musi lubić dzieci, ale komentarze pod tą historia to jest szczyt wszystkiego.
Odpowiedz@monikamaria: Dzieci nie lubię, psów też nie lubię. I się ich boję. Gryzą. Ale małym, zgubionym kotkiem bym się zajęła!
Odpowiedz@sla: a ja małym,zagubionym wombatem. Hipopotamkiem też. A gdyby ktoś śmiał zostawić konia miniaturowego lub kucyka, to właścicielowi pysk bym obiła.
OdpowiedzTak sobie czytam jak to wszyscy by coś zrobili... Moje dzieci to takie jakieś już są "posunięte" wiekowo, ale kiedy Młoda miała około 2 lat wracałyśmy ze spaceru i weszłyśmy do Lidla. Młoda nie używała już wtedy wózka. Chodzimy sobie zatem po tym sklepie, i nagle moje dziecię zażądało lizaka/batona/czekolady/wpisz dowolne. Z powodów nieistotnych odmówiłam. Wtedy, po raz pierwszy i ostatni jak dotąd, Młoda zaprezentowała atak histerii - rzuciła się na podłogę, zaczęła płakać, krzyczeć, nogami w podłogę walić. Zostawiłam koszyk z zakupami oraz moje wrzeszczące dziecko i duszą na ramieniu wyszłam za kasy żeby obserwować. Chwilę to trwało zanim się Młoda uspokoiła i zobaczyła ze mnie nie ma. Myślicie że ktoś się nią zainteresował? Nikt. Pies z kulawą nogą nie zwrócił uwagi, że na środku alejki leży dwulatka a matki nie widać. Wróciłam kiedy histeria z "chcę lizaka" przeistoczyła się w "mamoooo!!!". A Młoda miała nauczkę i nigdy więcej się tak nie zachowała.
Odpowiedz@metaxa: Gdybym widziała atak histerii małego dziecka i matkę, która wychodzi poza linię kas ale ciągle je pilnuje to też bym nie zareagowała bo i po co? Rodzic wychowuje dziecko a ja jestem obcą osobą. Gdybym rodzica nie widziała a dziecko stałoby same i płakało to na pewno bym pomogła.
Odpowiedz@metaxa: przynajmniej byłaś w pobliżu a nie na pastwę losu zostawiłaś.
Odpowiedz@metaxa: ale ktoś ze zgromadzonych zauważył,do kogo należy mała awanturnica. A jak u nas w fastfoodzie, na parkingu koleżanka zauważyła chłopca? Gdzieś 4-5 lat? Coś jej nie pasiło, podeszła do niego, zapytała gdzie jest mama a dzieciak karpik i mówi że nie wie. No to koleżanka małego na ręce, zanosi do przybytku a inna dzwoni na straż miejską. Chłopczykiem zajeła się inna dziewczyna. Po paru minutach wpada typiara w stanie ostrej histerii i pyta się ludzi,czy nie widzieli takiego a takiego,chłopca. Okazało się,że to matka uciekiniera, który sperdolił jej z hipermarketu( fastfood i owy sklep znajdują się tuż przy sobie) koleżanka też mogła olać to dziecko, bo co ją cudzy bachor obchodzi
Odpowiedz@osvinoswald: Nie wiem czy ktoś zauważył - przede wszystkim ja stanęłam tak że miałam ją na oku cały czas. Mnie nikt nie zapytał czy to moja diablica histerie urządza. A z nią - mimo że jak na dwulatka była niezwykle komunikatywna - chyba nikt nie zdołałby się wtedy porozumieć.
Odpowiedz@metaxa: co innego rozszalały dwulatek w hipermarkecie a co innego zagubiony pięciolatek sam na osiedlu
Odpowiedz@osvinoswald: No nie co innego - w obydwu przypadkach dziecko ma opiekę. I serio miałabym w głębokim poważaniu co się stanie z dzieckiem którego matka woli poplotkować niż zwrócić uwagę na swoje potomstwo.
OdpowiedzNa kogo on wyrośnie przy takiej matce? Niektórzy nie powinni mieć dzieci, dla dobra tych najmłodszych, a i reszta społeczeństwa by skorzystała.
Odpowiedza trzeba bylo zadzwonic na policje ze znalazlas dziecko bez opieki :)
OdpowiedzJa bym zostawił małego płaczacego i miała by matka nauczke jak by sie okazało ze dziecku cos sie stało
OdpowiedzA może by tak wprowadzić licencje na dzieci poprzedzoną odpowiednim egzaminem weryfikującym czy kandydat nadaje się w ogóle na rodzica?
Odpowiedz