Koleżanka z roku, Ewa, jest jawną i wojującą feministką.
W zeszłym tygodniu wyciągała mnie, mimo, że znała moje, odmienne od jej poglądy, na jedno ze swoich spotkań.
Skuszona darmową kawą i spotkaniem z "bardzo szeroko znaną w tych kręgach" panią PSYCHOLOŻKĄ, poszłam.
Na sali, w Miejskim Ośrodku Kultury, tłoczyło się może z trzydzieści rozemocjonowanych kobiet, o średniej wieku 25+.
Na początku miała być pogadanka o chwytliwym tytule: "Kobieta. Samorozwój drogą do sukcesu", później dyskusja.
Prowadząca zadała pytanie, jak się rozwijamy, jak włazimy pod drabince o nazwie "sukces", aż w końcu padło pytanie: "jak się odprężamy zazwyczaj po ciężkiej pracy?".
Kobiety mówią, że czytają literaturę, chodzą same do teatrów, etc.
I padło na mnie. No to wstaję i bez większego pomyślunku odpowiadam:
- Lubię sprzątać.
Pomruk zdziwienia, niezadowolenia przebiegł po sali, PSYCHOLOŻCE brewka się uniosła i prosi, żebym rozwinęła.
A ja, jak taka sierota, dalej kopię sobie grób:
- Odprężam się, gdy sprzątam, lubię to robić. Oczywiście, lubię też czytać, bardzo dużo czytam, ale sprzątanie to taki sposób na co dzień, na szybko, zapach schnącego prania, sosnowej pasty do mebli, kojarzy mi dobrze, z babcią trochę. I pomyśleć w samotności mogę... - przerwałam zmieszana.
Prowadząca pyta:
- A mężczyzna? Co pani sądzi, mężczyzna nie może wykonać tych zadań?
- To zależy. Jeśli mamy podobną pracę, to czemu nie, może część obowiązków wykonać za mnie, można się podzielić.
Brew prowadzącej powoli trafia na miejsce, ale dodaję:
- No chyba, że ciężko pracuje, taki strażak na przykład, ratownicy, przecież jak wróci po kilkunastu godzinach, to na szmacie nie każę mu jeździć, bo ja paznokcie pomalowałam. Chyba, że w dzień wolny...
Znów przerwałam, widząc czerwone oblicze pani PSYCHOLOŻKI.
[P]: To uważa pani, że kobieta ma wszystko robić, a mężczyźni mogą nas wykorzystywać seksualnie i traktować jak służbę i niższy szczebel?
[J]: Nie, tłumaczę przecież. Podział obowiązków jest w porządku, ale bez skrajności, jestem wyrozumiała...
[P]: Przecież to wyzysk! I pani, Z TAKIM podejściem nazywa siebie feministką???
[J]: Ou, nie, ja tu tylko z koleżanką przyszłam.
[P]: Proszę wyjść! Burzy pani hierarchię i strukturę blablabla...
No co, zawinęłam się i wyszłam.
Darmowej kawki nie dostałam.
MOK
Mogłaś dodać,że lubisz jeszcze rąbać drwa do kominka. Potem układać w stosy w stylu sztuki nowoczesnej
Odpowiedzszkoda że tego nie nakręciłaś , chodźby na komórkę mogłabyś zrobić konkurencję Barei. Jak widać są feministki i "feministki".
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 20 listopada 2014 o 19:56
@Fergi: "choĆby"
Odpowiedz@magic1948: no żesz..........dzięki nie zauważyłam niestety edytować się już nie da ale podobno raz to i księdzu wolno. ;-)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 listopada 2014 o 15:27
Historia mogłaby być może i prawdziwa, ale w roku tak mniej więcej 1950. Na spotkaniu koła gospodyń wiejskich z aktywistką z PZPR.
OdpowiedzJeszcze by Ci czegoś dosypały, dobrze że kawy nie wypiłaś;) Jejku, jakbym poszła i powiedziała, że mój facet robi uprawnienia zawodowe i nie pracuje aktualnie a pracuje ja, przyjeżdżając do niego sprzątam, piore i gotuje to przecież by pozdychały tam na atak macicy;) Bo ja taka zniewolona jestem:(
OdpowiedzAż ciężko uwierzyć, że poszłaś na spotkanie feministek i niewinnie, bez chęci prowokowania pochwaliłaś się, że lubisz sprzątać. W każdym razie, uśmiałam się czytając historię. :)
Odpowiedz"Oczywiście, lubię też czytać, bardzo dużo czytam [...]" - czy w książkach, które czytasz, każde zdanie jest od nowego akapitu?... Co do tematu: to jest właśnie ten typ feministek, które chyba za daleko poszły w swoich przekonaniach. Bo z gotowania, sprzątania, mycia naczyń, etc. robią coś, co uwłacza kobiecie. A przecież to normalne czynności. ._. Dlatego ja feministek w ogóle nie rozumiem (i wolę, jak mi facet wniesie lodówkę na 8. piętro...).
Odpowiedz@Marsjanka: śmieszy mnie zawsze, jak kobieta mówi "ja feministek w ogóle nie rozumiem", a potem np. idzie zagłosować w wyborach, otwiera konto w banku bez zgody męża, idzie na studia prawnicze itp. SURPRISE! wszystkie te możliwości wywalczyły dla Ciebie feministki
Odpowiedz@Marsjanka: znasz faceta, który weźmie na plecy lodówkę i sam wniesie ją na ósme piętro? O.o Chyba, że jesteś kuzynką Pudziana, to się nie liczy, przeciętny facet tego nie zrobi. Tak jak i przeciętna kobieta, pod tym względem jesteśmy równi :D
Odpowiedz@xpert17: SUFRAŻYSTKI KURZA MAĆ! SUFRAŻYSTKI!
Odpowiedz@xpert17: A mnie zawsze śmieszy, jak ktoś mówi "feministki tyle dla ciebie zrobiły" i nie zdaje sobie sprawy, że feminizm trzeciej fali nie miał z tymi rzeczami nic wspólnego.
Odpowiedz@xpert17: I tu masz racje, wszyscy już zapomnieli po co powstał ruch emancypacji. Przypomnę, że chodzi tu o równe prawa wyborcze, zawodowe. Porównywanie feminizmu do zadań dnia codziennego, typu przenoszenia lodówek, nie absolutnie nic do rzeczy!
Odpowiedz@lucye: Wszystkie równe prawa zostały już osiągnięte. Obecnie organizacje feministyczne w Europie/USA z walką o równouprawnienie mają niewiele wspólnego. Co innego Afryka i bliski wschód, tam jeszcze wiele trzeba zdziałać.
Odpowiedz@zyxxx: @xpert17: obecnie feminizm (a przyajmniej w swej najbardziej medialnej postaci) dazy niemalze do tego, aby kobieta przejela wszystkie "przywileje" mezczyzn i stala sie bardziej meska niz sami faceci. Calkowicie zgadzam sie z Izurą - walka o prawa kobiet powinna byc wiazana przede wszystkim z sufrayzstkami, wzglednie emancypantkami. Obecnie feministki powinny sie zajac realnymi problemami kobiet (jak chocby zawoalowane zakazy zachodzenia w ciazy, kierowane do kobiet przez przelozonych - mowcie co chcecie, ale coz jest bardziej kobiecego niz mozliwosc bycia matka? Nie twierdze, ze kazda kobieta musi nia byc, zeby nie bylo - ale skoro walczymy za kobiety, no to chyba to by bylo ogromne pole do popisu?). Obecnie feminazistki, jak to niektorzy mowia, walcza nie o to, aby kobiety mialy prawa rowne mezczyznom, ale o to, aby oni mieli ich mniej - trakuja facetow jak gorszy gatunek. Staly sie odpowiednkami szowinistow. Chyba nie w tym kierunku to powinno isc...?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 listopada 2014 o 23:53
@nisza: I nie idzie! Nie mówicie tu o feministkach, tylko o jakimś radykalnym odłamie "feministek". Generalnie feminizm dzisiejszych czasów "walczy" o równe prawa dla kobiet. Wiele osób myli je z "równym traktowaniem", a to nie do końca to samo. Feministki chcą, między innymi, żeby kobiety miały większą ochronę prawną, niż dotychczas. Żeby mąż-pijanica nie miał prawa wywalić kobiety z dziećmi na ulicę, bo "mieszkanie było jego już przed ślubem". By nie mógł bezkarnie znęcać się nad rodziną. Chcą edukacji seksualnej, prawa do aborcji - przynajmniej w ramach ustawy. Żądają równych szans w edukacji i zatrudnieniu, oraz zrównania płac na tych samych stanowiskach. Nie podoba im się także molestowanie w pracy. I owszem, pracują również nad zmianą mentalności niektórych środowisk, w których super dowcipem jest odpowiedź na pytanie "dlaczego kobieta ma jeden zwój mózgowy więcej od kury?" Ano, żeby nie srała po podwórku. Albo "co to jest kobieta? - złośliwa narośl wokół pochwy", albo "co to jest baba w kuchni? - OK!; baba w przedpokoju? -OK!; baba w pokoju? - łańcuch ma za długi!" Podobają się wam takie dowcipasy? A zastanawia was, czemu faceci o kobietach mówią "lachon", "świnia", "dupa", "suczka", a kobiety o facetach "ciacho"? Feministki nie życzą sobie również seksistowskich reklam, ponieważ sądzą, że to obraża ich godność. I mają rację! Lub takich, które propagują jedynie słuszny model rodziny. To znaczy - ciężko pracujący tatuś, wiecznie uśmiechnięta "pani domu" z gromadką uszczęśliwionych bachorków, której jedynym problemem życiowym jest co ugotować ślubnemu na obiad, a jedyną ambicją - doprać mu gacie do czysta. A czas upływa jej na wymyślaniu forteli, jak uatrakcyjnić żarcie, żeby "nareszcie mieć coś, co go oderwie od laptopa". Te reklamy sugerują wyraźny podział ról w związkach, a oglądają je dzieci w wieku przedszkolnym i chłoną jak gąbki. Więc te reklamy nie są takie niewinne. Kazimiera Szczuka, jedna z bardziej znanych polskich feministek, od piętnastu lat pozostaje w szczęśliwym związku z FACETEM(!). Pierze, sprząta, gotuje, robi zakupy. Ale również realizuje się jako kobieta na innych "płaszczyznach", w innych rolach. A on ją wspiera. I też sprząta, pierze i gotuje, gdy ona akurat nie ma czasu. Albo ochoty.
Odpowiedz@Armagedon: "Żądają równych szans w edukacji i zatrudnieniu, oraz zrównania płac na tych samych stanowiskach" - mam nadzieje, ze piszac "to samo stanowwisko" - masz na mysli te same obowiazki. Bo srodowiska feministyczne zadaja tez np. oddzielnych testow sprawnosciowych w policji i wojsku dla kobiet. a ja sie w tym momencie pytam - dlaczego? Jesli kobite chce pracowac w policji na tym samym stnowisku i miec taka sama pensje - to musi byc TAK SAMO sprawna jak facet. Nie moze byc slabsza/mniej wytrenowana/gorsza sprawonosciowo tylko z tego powodu ze jest kobieta. Bo wtedy stanowilaby zagrozenie dla reszty zespolu - bylaby najslabszym ogniwem. Podobnie w wojsku - chce kobieta isc do wojska - prosze bardzo - nie jestem przeciwny - ale wolalbym, zeby nie byla slabsza/gorsza od innych w oddziale. Zeby w razie potrzeby potrafila tak samo sprawnie oddciagnac rannego kolege spod ostrzalu itd. itp.
Odpowiedz@Armagedon: To, że kobiety mniej zarabiają (w Polsce kilkanaście procent) wynika nie ze spisku pracodawców, tylko z rachunku ekonomicznego. Kobiety biorą zwolnienia lekarskie w ciąży (najczęściej bezzasadnie), biorą urlopy macierzyńskie i częściej od facetów urlopy wychowawcze. Częściej bioą opiekę nad chorym dzieckiem. Częściej biorą ZLA od facetów. Są mniej skłonne do pracy po godzinach. Dlatego faceci szybciej awansują i lepiej zarabiają. Nie wierzę w to, że pracodawcy (często są to kobiety), gremialnie wyznają zasady dyskryminacji kobiet. Dla pracodawcy liczy się zysk, więc płaci lepiej temu, kto dla niego zarabia więcej pieniędzy. Feminizm powinien dążyć do zmiany mentalności i zachęcania facetów do zajmowania się swoimi dziećmi oraz brania urlopów wychowawczych, tak by ciężar opieki nad dziećmi nie leżał wyłącznie na barkach kobiet. Ustawowe wyrównanie płac bez powyższej zmiany skończy się mniejszą skłonnością pracodawców do zatrudniania kobiet.
Odpowiedz@fak_dak: "To, że kobiety mniej zarabiają (w Polsce kilkanaście procent) wynika nie ze spisku pracodawców, tylko z rachunku ekonomicznego. Kobiety biorą zwolnienia lekarskie w ciąży (najczęściej bezzasadnie), biorą urlopy macierzyńskie i częściej od facetów urlopy wychowawcze. Częściej bioą opiekę nad chorym dzieckiem. Częściej biorą ZLA od facetów. Są mniej skłonne do pracy po godzinach. Dlatego faceci szybciej awansują i lepiej zarabiają." No tak. Ale nie zapomnij zauważyć, że ta sytuacja może być wywołana przez powalone błędne koło. Np. zgodzę się, że w mojej rodzinie matka częściej brała te wszystkie urlopy itp., ale brała je częściej tylko dlatego, że ona ona mniej zarabia niż ojciec i (akurat w jej przypadku) ma gorsze stanowisko. Gdyby ojciec mniej zarabiał to on by brał urlopy, taka prawda. A kobiety, które są samotne/bezdzietne/nie biorą tych wszystkich urlopów mają pewne prawa czuć się pokrzywdzone przez niższe płace. Ale ja nie twierdzę, że jest to powód, by płace kobietom na siłę w gore naciągać, tylko po to by były równe. Gdyby zadbano by ojcowie zajmowali się dziećmi więcej czasu, to wartość kobiet jako pracowników by wzrosła, bo by nie brały tyle urlopów wychowawczych i nie one by musiały siedzieć z chorym dzieckiem za każdym razem, tylko na przykład na zmianę, więc automatycznie wzrosły by też płace.
Odpowiedz@Zmora: "Gdyby zadbano by ojcowie zajmowali się dziećmi więcej czasu" Ale tak konkretnie to kto ma o to zadbać, i w jaki sposób? Ustawowo określić, że ojciec i matka mają brać dokładnie tyle samo dni urlopu wychowawczego albo urlopu na chore dziecko? A co jeśli dziecko dużo choruje? Albo jeśli któreś z rodziców ma pracodawcę, który w takim wypadku zgodzi się na elastyczne godziny pracy lub pracę w domu? A z drugiej strony - co zrobić w wypadku, kiedy pracodawca na coś takiego się nie zgodzi?
Odpowiedz@Chevelle: Rząd powinien o to zadbać. I tak, da się to zrobić, wystarczy spojrzeć na przykład Szwecji: http://europa.eu/epic/countries/sweden/index_en.htm Rodzice dziecka dostają 16 miesięcy urlopu macierzyńskiego/tacierzyńskiego (co w angielskim zwie się po prostu "parental leave", nie ma jakiegoś chorego rozróżnienia na urlop brany przez matkę czy ojca dziecka), przy czym zarówno matka, jak i ojciec dziecka, muszą wykorzystać 2 miesiące urlopu z tych 16. Resztę, czyli pozostałe 12 miesięcy mogą podzielić między siebie jak chcą. "Measured at 76.8% in 2012, the employment rate of mothers of children under six is the third highest in the EU. At the same time, at 1.9 children per woman in 2012, the fertility rate is relatively high compared with other EU countries." Czyli można, wystarczy chcieć. A nie, tak jak nasz rząd, namawiać do rodzenia dzieci, nie dając przy tym nic od siebie.
Odpowiedz@Chevelle: Chodzi o zmianę mentalności - żeby i matki, i ojcowie nie uważali, że branie zwolnienia na chore dziecko to wyłączny obowiązek kobiety. Zresztą najważniejszą rzeczą, o którą walczą feministki jest możliwość WYBORU. Jeśli kobieta ustali ze swoim partnerem, że ona zajmuje się domem, a on zarabia, wszystko jest ok. Ważne, żeby nikt nikogo nie zmuszał do siedzenia w domu i rodzenia dzieci, np. zabraniając podjęcia pracy.
Odpowiedz@MadameSunshine: Dzięki za linka, poczytam w wolnej chwili.
Odpowiedz@Armagedon: mąż-pijanica nie może bezkarnie znęcać się nad rodziną, chyba że jego patuso-żona w momencie przyjazdu policji broni swojego misiaczka (co jest częstsze niż może się wydawać). "Chcą (...) prawa do aborcji - przynajmniej w ramach ustawy." Przepraszam, a nie ma prawa do aborcji w ustawie? Nie ma nieograniczonego prawa do aborcji jak np. w Izraelu, ale akurat tego nie uznaję za problem. Super dowcipy są i "po drugiej stronie barykady", o proszę: "- Dlaczego faceci nadają imiona swoim penisom? - Bo chcą być "na ty" z tymi, którzy podejmują wszystkie decyzje." "- Dlaczego facet ma dziurkę na końcu penisa? - Żeby tlen miał którędy dotrzeć do mózgu." "- Jak facet może najszybciej popełnić samobójstwo? - Skacząc ze swojego ego na swoje IQ (iloraz inteligencji)." Milutkie, nie? Z tym, że facet jak usłyszy taki dowcip to sam będzie się z niego zaśmiewał do rozpuku i nie stworzy kontr-feministycznych bojówek w celu prostowania czyjegoś światopoglądu. "A zastanawia was, czemu faceci o kobietach mówią "lachon", "świnia", "dupa", "suczka"(...)" Jak się jest chamem, to tak się mówi. Jak się chamem nie jest, to się w ten sposób nie mówi. "Feministki nie życzą sobie również seksistowskich reklam" A ja nie życzę sobie wojen na bliskim wschodzie, ale świat ma to gdzieś. Rynek tworzy potrzebę - jeśli seksistowskie reklamy przynoszą skutek to będą tworzone. Ale ponieważ szczucie cycem, etc. przynosi coraz mniejsze efekty, więc i seksistowskich reklam jest coraz mniej - choć nie widzę w tym jakiegoś udziału feministek III fali. Model rodziny to se mogą promować - nie wiem kogo dzisiaj stać, aby żona mogła siedzieć w domu i wychowywać dzieci, a facet utrzyma chałupę na jednej pensji. Powodzenia. Poza tym, za ten wizerunek rodziny to można akurat oskarżać Katolicka Naukę Społeczną, która miała stanowić panaceum na rodzący się w XIX wieku ruch robotniczy sympatyzujący z socjalistami i komunistami. A Kazia Szczuka dla wielu zachodnich przedstawicielek feminazistek to jest akurat mała Władzia. Nowa fala feminizmu jeśli nieco prześledzisz sprawę próbuje całą otaczającą rzeczywistość przypisać patriarchii i kulturze gwałtu (czymkolwiek by nie była). Jednocześnie stara się postawić kobiety nie w formie równości z mężczyznami, a jako płeć dominującą. Czyli tak - nowoczesne feministki w większości stały się odpowiedniczkami męskich szowinistów ;) Sam nie jestem leniwym kutarangiem, który chce zaharować swoją babę na śmierć jak Łyska z pokładu Idy. Dzielimy się obowiązkami, wzajemnie sobie pomagamy, etc. To jednak nie przeszkadza kilku znajomym nawróconym feminazistkom uważać, że jestem przykładem tego jak patriarchalny, cis-płciowy, alfa-samiec, może ciemiężyć biedną niewinną kobietę. Je...ę nowoczesny feminizm. Z całego serca.
Odpowiedz@izmrygo: "mąż-pijanica nie może bezkarnie znęcać się nad rodziną, chyba że jego patuso-żona w momencie przyjazdu policji broni swojego misiaczka (co jest częstsze niż może się wydawać)." Kobieta może się rozwieść z agresywnym mężem-pijanicą, a on nadal będzie mieszkał z nią w ich mieszkaniu, bo nie ma prawa nakazującego eksmisję osoby znęcającej się nad rodziną na bruk.
Odpowiedz@smeg: gmina może dać mieszkanie socjalne, mężowi-pijanicy można bezproblemowo wpieprzyć alimenty i szafa gra. Tak naprawdę znaczna większość skrajnych przypadków przemocy domowej pośród patusów wynika z tego, że żadna ze stron tak naprawdę nie chce nic zmienić. Bo akurat sądy rodzinne w Polsce niemal zawsze stają po stronie kobiety - nawet jeśli ich argumentacja jest naciągana. A tak w ogóle co do seksistowskiego obrazu kobiety: http://weknowmemes.com/wp-content/uploads/2013/08/feminist-double-standard.jpg
Odpowiedz@Armagedon: "Feministki chcą, między innymi, żeby kobiety miały większą ochronę prawną, niż dotychczas. Żeby mąż-pijanica nie miał prawa wywalić kobiety z dziećmi na ulicę, bo "mieszkanie było jego już przed ślubem". By nie mógł bezkarnie znęcać się nad rodziną." A co w sytuacji gdy to żona pije a mąż by chronić dzieci ląduje na bruku bo mieszkanie jest na "mamusie", lub to ona znęca się nad rodziną? Czy tym też feministki się zajmą? Tak jak ktoś już wyżej pisał, obecne feministki zamiast skupiać się na walce z dyskryminacją dążą do sytuacji kiedy to męszczyźni są dyskryminowani.
Odpowiedz@Armagedon: Mnie się podobają takie dowcipy, tak samo jak złośliwe kawały o facetach. Dlaczego jedne są ok, a drugie już nie wg. feministek?
Odpowiedz@izmrygo: W kwestii podwójnych standardów feministek/feministów: Wklejam link do wypowiedzi pana, którego można uznać za feministę, a który mówi o tym, czego zarówno chłopców i dziewczynki uczą filmy i bajki. Jeśli ktoś ma problemy z angielskim, są też polskie napisy. http://www.ted.com/talks/colin_stokes_how_movies_teach_manhood Prawdziwi feminiści i feministki widzą, że kwestia równouprawnienia, molestowania seksualnego itp dotyczy zarówno kobiet, jak i mężczyzn. Prawdziwi feminiści widzą, że niektóre bajki, filmy, zabawki i reklamy wpływają negatywnie na postrzeganie własnej osoby, czy to przez chłopców, czy dziewczynki. Uczą złych wzorców. I o tym właśnie mówi ten pan z filmiku. Dlatego z całego serca polecam ten krótki, 12-minutowy seans :)
Odpowiedz@MadameSunshine: w pełni się zgadzam, że osoby prawdziwie reprezentujące stanowisko feministyczne dostrzegają obie strony. Problem w tym, że takie osoby reprezentują tak naprawdę II falę feminizmu i są mniejszością, bo obecnie dominują ekstremalne trendy w tym środowisku. Jak na przykład Anita Sarkeesian, która dopatruje się seksizmu w tym, że w grze Super Mario Bros, protagonista - Mario - ratuje księżniczkę Peach. Stąd moje podkreślenie - "Je...ę nowoczesny feminizm". Nowoczesny. Ten ekstremistyczny, który zmierza do całkowitego pominięcia mężczyzny, a może nawet nie tyle pominięcia co zrobienia z mężczyzny potwora i winowajcy wszystkich kobiecych krzywd.
Odpowiedz@Zmora: Kto ma niby zadbać? Państwo nie jest od ustalania modelu rodziny i podziału ról. Od tego są mąż i żona. Jeżeli nie dzieje się w rodzinie przemoc, to państwo nie powinno się wtrącać. Jeżeli małżonkowie ustalą, że to facet zostaje po godzinach i stawia na karierę, a żona po południu gotuje, sprząta i w razie czego bierze opiekę nad dziećmi, to jest to wyłącznie ich sprawa. Równie dobrze może być na odwrót. W mojej rodzinie to ja brałem urlopy wychowawcze, bo żona w tym czasie rozwijała się zawodowo. Nie sądzę, by bezdzietna singielka zarabiała mniej niż jej bezdzietny kolega singiel, jeżeli mają takie same umiejętności i w taki sam sposób angażują się w pracę. Różnica płac jest ŚREDNIĄ, czyli uwzględnia kobiety, które nie angażują się zbytnio w prace, bo mają dzieci i w nie inwestują swój czas. Różnica nie dotyczy każdej kobiety na danym stanowisku. Jest to świetnie widoczne w środowisku lekarskim, w którym faceci zarabiają lepiej od lekarek. Dlaczego? Bo faceci częściej mają po południu gabinety, poradnie, częściej biorą dyżury i inne fuchy. Pensja za etat jest taka sama u kobiet i u mężczyzn, ale na rocznym PIT widać już różnicę. Jestem nadal przeciwko ustalaniu równych płac ustawowo. Należy raczej zachęcać facetów do udzielania się przy dzieciach. Można i należy promować aktywne ojcostwo.
Odpowiedz@izmrygo: i ja też się zgadzam z Twoją opinią. Najwidoczniej nie zrozumiałam ironii :) Problem, w tym, tak jak napisałam gdzieś niżej, że ten nowoczesny feminizm z feminizmem nie ma nic wspólnego. Feminizm w swych założeniach dąży do równouprawnienia, a nie do dominacji jednej płci nad drugą. Ja uważam, że te wszystkie kobiety wymachujące swoimi nagimi cyckami na ulicach i mówiące, że mężczyźni są gorszym "gatunkiem", mają coś nie tak z czerepem. Sama jestem feministką, ale nie uważam, że mężczyźni są złem świata, bo mają penisy.
Odpowiedz@fak_dak: "Kto ma niby zadbać? Państwo nie jest od ustalania modelu rodziny i podziału ról. Od tego są mąż i żona." No i właśnie oni powinni o to zadbać. Jeśli kobiety krzyczą, że nie dostają tyle kasy, co ich mężowie, a główną przyczyną jest to, że biorą więcej urlopów na dziecko, to chyba same powinny z mężami o tym pogadać. Jakby wszystkie pary tak razem zrobiły, to w końcu by się mentalność pracodawców zmieniła, a kobiety dostałyby więcej kasy, ale tez więcej pracy by wykonywały. "Nie sądzę, by bezdzietna singielka zarabiała mniej niż jej bezdzietny kolega singiel, jeżeli mają takie same umiejętności i w taki sam sposób angażują się w pracę." Problemem jest to, że pracodawcy często uwzględniają możliwość nagłej zmiany statusu "bezdzietnej" u pracownicy, zwłaszcza jeśli jest młoda i potrafią jej mniej płacić "tak dla bezpieczeństwa". Ale to też jest w sumie wina kobiet, bo gdyby nie brały więcej urlopów i gdyby nie było jakiś idiotek, które zatrudniają się już w ciąży i od razu idą na L4, to by tego problemu nie było.
Odpowiedz@Armagedon: "Kazimiera Szczuka, jedna z bardziej znanych polskich feministek, od piętnastu lat pozostaje w szczęśliwym związku z FACETEM(!). Pierze, sprząta, gotuje, robi zakupy. Ale również realizuje się jako kobieta na innych "płaszczyznach", w innych rolach. A on ją wspiera. I też sprząta, pierze i gotuje, gdy ona akurat nie ma czasu. Albo ochoty. " Mieszkasz z nimi?
Odpowiedz@xpert17: Kiedyś feministki to wywalczyły. Dzisiaj walczą o równość i awans społeczny kobiet. (to dewinicja feminizmu według nato)
OdpowiedzCałkiem fajna dyskusja się "wykluła". Gdybym chciała podjąć każdy wątek - pisałabym do rana. Dlatego ujmę temat inaczej. Zgadzam się, że istnieje tak zwana III fala feminizmu, bardzo radykalna, szowinistyczna i właściwie nie do przyjęcia. Nikt nie lubi stawiania spraw na głowie i "wylewania dziecka z kąpielą". Nie sądzę, żeby rozpatrywanie ruchu feministycznego tylko przez pryzmat działań i poglądów tego kobiecego ekstremum miało sens. Niemniej zastanawiam się, czy większość z was zdaje sobie sprawę, jak głęboko tkwi w podświadomości społeczeństw (nie tylko chodzi o Polskę) przekonanie, że kobiety są jednak kimś "gorszym" od facetów. Taki wyssany (o ironio!) z mlekiem matki pogląd, że są głupsze, mniej zdolne, słabsze, mniej ambitne, niezorganizowane, niestworzone do "wielkich zadań". Nawet tak zwani "nowocześni faceci" nie zdają sobie do końca sprawy, że w większości też ten pogląd podzielają. Jak dla mnie - dowodem na to jest jedno zdanie, które NADER CZĘSTO słyszę z ust panów optujących za "równouprawnieniem". Mianowicie "...ale przecież my dajemy kobietom prawo do... (tu wstawić dowolnie)". No, fajnie! Tylko JAKIM prawem TY dajesz mi do czegoś PRAWO? Jest taka scena w filmie polskim "Sztuka kochania". Główny bohater, seksuolog Pasikonik, dyskutuje ze swoją matką i w pewnym momencie wykrzykuje "przecież to MY [mężczyźni] daliśmy kobietom prawo do orgazmu...!" No i właśnie o to chodzi! [A tak na marginesie... Jeszcze nie tak dawno (jakieś 60 lat wstecz) nikt się kobiecym orgazmem nie przejmował, znakomita większość panów nawet nie podejrzewała, że coś takiego w ogóle istnieje, a i wiele kobiet o tym nie wiedziało i nie doświadczyło nigdy w życiu. Kobiety, również w TYCH SPRAWACH, miały za zadanie zaspokoić męską potrzebę. O ICH potrzeby rzadko kto się troszczył. Teraz to się zmieniło. Także dzięki feministkom walczącym o edukację seksualną i większe swobody obyczajowe.] A wracając do mentalności - jeszcze jeden przykład. A właściwie trzy. Pracowałam kiedyś w takiej trochę "poważniejszej" ochronie. Jedyna kobieta wśród stu facetów. Wydawałoby się, że już sam fakt zatrudnienia w takiej firmie świadczy o równouprawnieniu. Otóż, niekoniecznie! Chodzi właśnie o tę mentalność... Któregoś dnia komendant, dusza człowiek, rzecze "te okna w biurze przepustek takie brudne, Armagedonka, może byś w sobotę, jak ruch mniejszy wzięła się i je pomyła", "a dlaczego JA?", "no, jako kobieta lepiej to zrobisz, zresztą NAM nie wypada". Odmówiłam. Albo - tym razem - dowódca zmiany: "pani Armagedon, ktoś wyłączył w socjalnym lodówkę z kontaktu i naciekło na posadzkę, w środku mokro, nakapało, trzeba umyć i włączyć". Olałam. I najlepsze. Dostarczono kurtki zimowe, osobno naszywki firmowe, igłę, nici i polecenie "z góry", że to JA mam je obszyć. Może być na zmianie (wtedy mnie zwolnią z obowiązków), albo mogę wziąć do domu. ODMÓWIŁAM KATEGORYCZNIE. Nie wyleciałam z roboty tylko dlatego, że miałam normalnego dyrektora, który pojął, że szyć nie umiem, igłą się brzydzę, agentom ręce do dupy nie przyrosły, a jeśli nawet - to nie moje zmartwienie. Więc - uogólniając i siłą rzeczy upraszczając temat - feministki dążą do zmiany takiej, głęboko zakorzenionej, mentalności - bo tu właśnie jest "pies pogrzebany". Nie chcą by kobiety traktowano protekcjonalnie (stąd pewnie niechęć do przepuszczania w drzwiach i podsuwania krzesła), by je klepano po pupie, gwałcono, bo "same tego chciały" zakładając mini i idąc do klubu. Jeśli to osiągną - reszta przyjdzie sama. Ale to jeszcze długa droga. @ncc1701: Jeśli chodzi o testy sprawnościowe do policji i wojska - prawdę mówiąc nie mam zdania. Ale tak sądzę, że kariera kobiet w wojsku czy policji nie musi zakończyć się na poligonie, albo w radiowozie. Mogą przecież awansować. Niemniej, po tym najniższym szczeblu kariery również powinny przejść. Ale później sprawność Pudziana już im do niczego potrzebna nie będzie. @fak_dak: Konkretnie to chodziło mi o to, że kobiecie w TEJ SAMEJ firmie, na identycznym s
Odpowiedz@izmrygo: Ustawa - ustawą, a życie - życiem. Każdy lekarz ma prawo odmówić aborcji ze względu na swoje przekonania. Ostatnio - sprawa Chazana. Co do dowcipów, masz rację. Są i o mężczyznach. Te, które przytaczasz są łagodniutkie, takie bardziej kokieteryjne. To nie ten "ciężar gatunkowy". Ale proszę bardzo. Mam inne. Czym się rożni ch*j od penisa? Penis jest figlarnym, przyjaznym narządem służącym do seksualnych uciech, a ch*j - to jest jego właściciel. Co powinien zrobić facet, który ma dać do analizy próbkę moczu, spermy i kału? Zanieść do laboratorium swoje gacie. Myślę, że rozbawiły cię te dowcipy do łez. Co do pejoratywnych określeń płci żeńskiej - nie świadczą one jedynie o chamstwie. Głównie świadczą o kompletnym braku szacunku do kobiety jako takiej. Oczywiście, nie wszyscy faceci uważają, że "babę", kim by nie była, można zawsze szarpnąć za kudły, sprowadzić do parteru i kazać sobie wyssać. Ale jest ich więcej, niż ci się wydaje. I to zarówno wśród "chamstwa", jak i wykształconych "białych kołnierzyków". Co do wywodów o feminazistkach - mniej więcej się z tobą zgadzam. Raz mniej, raz więcej, nie będę dzielić włosa na czworo. "Je...ę nowoczesny feminizm. Z całego serca." Ależ, proszę cię uprzejmie! P.S. "... gmina może dać mieszkanie socjalne, mężowi-pijanicy można bezproblemowo wpieprzyć alimenty i szafa gra." Na mieszkanie socjalne czeka się latami, alimenty trzeba mieć z czego potrącać. I nie wszystkie bite kobiety są "patusami". Większość nie jest. A wycofują oskarżenia ze strachu. Oprawca nie tak od razu trafia za kratki. Zawsze będzie miał czas się zemścić.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 listopada 2014 o 2:28
@fak_dak: Ucięło mi komentarz, więc jeszcze raz... Konkretnie chodziło mi o to, że kobiecie w TEJ SAMEJ firmie, na tym samym stanowisku (na przykład menadżerskim) płaci się o dwa, trzy tysiące mniej, niż facetowi. Mimo, że jest singielką i bardziej się w pracę angażuje. Albo o to, że dyrektor chętniej do odpowiedzialnej roboty przyjmie kobietę, bo "nie będzie pracowała gorzej od faceta, ale jemu musiałbym więcej zapłacić". Tekst w cudzysłowie to CYTAT.
Odpowiedz@Eander: "A co w sytuacji gdy to żona pije..." Też się zdarza, nie zaprzeczam. Tyle, że wtedy opinia o tej kobiecie jest sto razy gorsza, niż o mężczyźnie w analogicznej sytuacji. To dla niego społeczeństwo ma więcej tolerancji, więcej usprawiedliwień, więcej zrozumienia. I jeszcze niejeden/jedna stwierdzi, że to wina porzuconej/przepędzonej, bo pewnie chłopu: a)nie gotowała; b)nie sprzątała; c)nie dawała dupy. Mąż-pijak zostawił żonę i trójkę dzieci? No, zdarza się, nie on pierwszy, nie ostatni... To samo zrobiła żona? Aaaa, to już zgroza, panie. Ostatnia szmata i suka!
Odpowiedz@butterice: Nie, nie mieszkam. Czytałam bardzo obszerny wywiad z obojgiem, w którym to wywiadzie pani Kazia po raz pierwszy publicznie i oficjalnie "przyznała się" do "posiadania" faceta. Jako się rzekło - od piętnastu lat. Jest on wymieniony z imienia, nazwiska, oraz zawodu. Nie mam podstaw, by sądzić, że jest to jakaś ściema, a tak naprawdę, to albo ona wcale nie ma faceta, albo ma, tylko on jest pijakiem i ją leje regularnie. Opieram się na tym, co zgodnie twierdzą oboje, oraz na zdjęciach dopełniających wywiad. Jak dla mnie - wystarczy.
Odpowiedz@Armagedon: "Konkretnie chodziło mi o to, że kobiecie w TEJ SAMEJ firmie, na tym samym stanowisku (na przykład menadżerskim) płaci się o dwa, trzy tysiące mniej, niż facetowi. Mimo, że jest singielką i bardziej się w pracę angażuje." Jeśli pensja jest blisko dwa razy niższa, to to jest już naprawdę przesada i sprawa do rozpatrzenia przez sąd. Nie, czekaj - właśnie doczytałem że 'na przykład' - tzn. przykład wzięty z odchłani pleców. A kawał z penisem i ch*jem szczerze mnie rozbawił :) Lubię też żarty o żydach, księżach, informatykach, Jasiu, i wielu innych motywach. I gdybym był żydowskim księdzem-informatykiem o imieniu Jan, też pewnie by mnie bawiły. Niestety jestem tylko informatykiem. Ale też Polakiem. A o Polakach masa fajnych żartów, np. czemu Ruscy kradną w Niemczech zawsze dwa samochody ;)
Odpowiedz@smeg: A w Niemczech jest takie prawo i maz (albo zona), znecajacy sie nad partnerka, moze byc przez sad wywalony na zbity pysk z (nawet czasem TYLKO DO NIEGO NALEZACEGO) mieszkania i nikogo nie obchodzi, czy ma gdzie mieszkac (a niech idzie sobie do hotelu, albo nawet do przytulku dla bezdomnych)
Odpowiedz@Armagedon: Znasz takie przypadki? Mówię o życiu, a nie o materiałach propagandowych feministek. Jak żyję, a czwarty krzyżyk już dawno rozmieniłem, nie spotkałem się, by ktoś zapłacił mniej w pracy kobiecie za to, że jest kobietą. Znam przypadki, w których kobieta mniej zarabiała, bo była gorszym pracownikiem. Znam przypadki, gdy awans dostawał facet, bo był lepszy. Często jednak wówczas "niedoceniona" kobieta żaliła się na seksizm, nie przyjmując do wiadomości, że o różnicy w taktowaniu zdecydowała nie płeć, tylko kompetencje. Znam też kobiety zarabiające na tym samym stanowisku więcej od facetów. I też nie dlatego, że ktoś dyskryminuje mężczyzn, tylko z powodu tego, że były lepsze. Nie wierzę w dyskryminację kobiet w dzisiejszych czasach. Nie ma żadnych ograniczeń i każdy może swobodnie wybrać swoją drogę w życiu. Każdy ma to na co się godzi i co potrafi. Jeżeli kobieta (czy mężczyzna) pozwala się źle traktować np. współmałżonkowi, to jest to wyłącznie jej/jego sprawa. Jeżeli mu/jej to pasuje, to nic nam do tego. Jeżeli nie pasuje, niech negocjuje zasady lub odejdzie. Sam fakt, że feministki szukają dowodów na "dominację patriarchatu" w męskich końcówkach nazw zawodów, lalce Barbie czy bajach, świadczy o tym, że brak jest rzeczywistych przykładów dyskryminacji i należy szukać czegoś na siłę. Ruchy kobiece na sprzed dziesięcioleci zrobiły kawał dobrej roboty walcząc z nierównym traktowaniem. Obecne radykalne ruchy feministyczne są parodią dawnych emancypantek czy sufrażystek.
OdpowiedzAle burzę wywołałam. Nie rozumiem takiego zminusowania, to po pierwsze. ;) Po drugie, wypowiadałam się o współczesnych feministkach, bo o takowych mówiła Autorka, a współczesne feministki mało mają wspólnego z tymi, które zapoczątkowały ruch emancypacji kobiet. A tekst o wnoszeniu lodówki na 8. piętro (ostatnio tak lubiany w Internetach) to (przynajmniej według mnie) przenośnia, że istnieją zajęcia typowo dla mężczyzn i dla kobiet (jak kobieta się uprze, to pewnie, niech sobie z koleżankami wnosi tę lodówkę, ja jednak wolę - i czekam na falę minusów - jak wyręczy mnie mężczyzna, bądź kilku - no bo jeden faktycznie nie wniesie, jak ktoś słusznie zauważył). Poza tym napisałam też, że to ten typ feministek, którego nie rozumiem i dalej się o nim wypowiadałam (może niedokładnie, fakt, zapomniałam, że w Internetach przyczepią się do wszystkiego). Bo jeśli ktoś popada w takie skrajności albo szuka dziury w całym (jak w tej historii), no to przepraszam, ale to nie mieści mi się w głowie. I żeby nie było - chwała sufrażystkom, bo to dzięki nim mam prawo głosować (jak ktoś wyżej napisał), a nie dzięki feministkom. Polecam sprawdzić sobie etymologię słowa "sufrażystka", może trochę się rozjaśni. Feminizm to zbyt szerokie pojecie, żeby go używać do tylko jednego zagadnienia (zwłaszcza, jeśli istnieje inne, węższe określenie).
Odpowiedz@Armagedon: Może nie do łez, aż tak dobre nie są, ale przyznaję, że brechtałem się przed monitorem. "Ustawa - ustawą, a życie - życiem." - sorry, pisałaś wcześniej, że kobiety chcą mieć choćby ustawową gwarancję - mają. Teraz mi wyjeżdżasz z "life is life (na-na-na-na-na)" i Chazanem. Sorry - pewne środowisko, zarówno mężczyzn jak i kobiet uznało, że lekarz ma prawo ze względu na swoje katolickie sumienie (szczególnie gdy jest ono opłacane przez NFZ, bo prywatnie to różnie bywa) może odmówić wykonania n-liczby różnych zabiegów. Gdybyś jednak sprawdziła, to ta sama ustawa nakazuje jednak wskazanie przez lekarza placówki, gdzie dany zabieg (czy cokolwiek czemu lekarskie sumienie się sprzeciwia) można wykonać. A to, że żyjemy w kraju, gdzie gość (ale nieraz i kobieta) pomacha biblią i powie, że prawo pisma świętego jest ponad prawem ludzkim to już nie wina prawodawcy. Inna sprawa, że nikt nie odważy się takiego lekarza w rzeczywisty sposób napiętnować, bo zaraz wybory i jak tu wyjść na takiego antykatolika przed ludźmi. Brak szacunku dla kobiety, to brak szacunku dla człowieka. Brak szacunku dla drugiego człowieka to chamstwo. Wykształcony, biały kołnierzyk może być takim samym chamem jak Zdzisiek spod monopolowego. "Cham" to stan umysłu a nie miejsce zamieszkania, czy status społeczny. Same wydzielacie się od społeczeństwa tworząc takie różnicowanie. Cham to cham - koniec, kropka. "Na mieszkanie socjalne czeka się latami" - gunwo prawda. Najdalej kilka miesięcy i zależy gdzie. "I nie wszystkie bite kobiety są "patusami". Większość nie jest." - nie wszystkie, ale te które pozostają z oprawcami zazwyczaj właśnie są. Każdy normalny człowiek nie wytrzyma agresywnego opijusa na dłuższą metę. Są różne organizacje pomagające kobietom będącym ofiarami przemocy domowej. Z kolei dla facetów, będących ofiarami przemocy domowej - częściej psychicznej niż fizycznej, takowej pomocy nie ma. A jak się okazuje, przemoc kobiet wobec mężczyzn jest nie mniejsza niż mężczyzn wobec kobiet. No i co z tym fantem? "Wycofują oskarżenia ze strachu" - haha dobre, uśmiałem się. Ilekroć miałem z takimi przypadkami do czynienia, to zazwyczaj było "się zmieni" - a tak naprawdę to chodzi o to, żeby zasiłeczku jednego nie zabrakło, bo będzie mniej na "wynko".
Odpowiedz@izmrygo: Upraszczasz. Mechanizmy współuzależnieniowe są potężne i wiele współmałżonków alkoholika czy przemcowca żyje w uwikłaniu emocjonalnym uniemożliwiającym obiektywne spojrzenie na sytuację i podjęcie adekwatnego działania. Nie jest to jednak bynajmniej zarezerwowane wyłącznie dla "dyskryminowanych przez patriarchat" kobiet. Prawdą jest, że o ile przemoc mężów wobec żon jest powszechnym tematem w mediach, to przemoc żon wobec mężów jest wstydliwym tabu. Kobieta bita przez męże spotka się ze współczuciem. Facet bity przez żonę z uśmieszkami politowania.
OdpowiedzW przypadku przemocy domowej, mieszkanie gminne, lecz głównym najemcą jest ON, prokurator może dać nakaz wyprowadzki z tego mieszkania. Wiem, bo byłem tego świadkiem. Nie wypowiadam się na temat sytuacji, gdy mieszkanie jest wykupione wcześniej przez NIEGO. Nie broniąc GO, uważam że kobieta wtedy powinna się wynieść sama, skoro się wprowadziła do NIEGO. Odwrotna sytuacja, ON się wynosi. Prawo własności według mnie jest święte. Większość takich sytuacji z przemocą domową, mam na myśli długotrwałą, to wina kobiety. Nie zgłasza, w przypadku zgłoszenia bardzo często wycofują. Sam taką sprawę prowadziłem. Człowiek się urobił, nazbierał materiału a kobieta przychodzi i "wycofuje" zeznania. Ręce mamy związane i tyle. A rodzinka się pogodziła, bo ON miał załatwić pracę teściowi w Niemczech. To, ze waliła go po rogach, to nie miało znaczenia :)
Odpowiedz@jyyli: lodówka to nie problem, biorę pasy i w parę minut jestem na 8. Prawdziwy facet się nie wystraszy, tylko pomyśli jak dać radę. Kobieta może chcieć być silna jak facet, ale traktowana jak kobieta. Feministki to skrajności, prawdziwe kobiety wiedzą że jesteśmy różni.
Odpowiedz@fak_dak: @izmrygo: Drodzy panowie. Dyskusja zaczyna nam się rozłazić. Nie ma co skupiać się na szczegółach, bo to w sumie do niczego nie prowadzi. Dlatego proponuję, byście, panowie, jeszcze raz UWAŻNIE przeczytali mój komentarz z 22 XI - 1:06, ponieważ tam próbuję potraktować temat bardziej ogólnie. Mianowicie mówię o MENTALNOŚCI. Szczególnie zaś polecam akapit 3, 4 i 8. Męski pogląd na temat feminizmu można streścić (oczywiście upraszczając) w jednym zdaniu. "Co było do wywalczenia, zostało wywalczone, kobiety mają już wszystko, na czym im zależało; prawa wyborcze, dostęp do nauki i pracy, swobody obyczajowe i dowolność stroju, więc właściwie nie wiadomo o co im jeszcze chodzi?" Ale zadam wam, panowie, pytanie. Jeśli ktoś czuje się doceniony, dowartościowany i odpowiednio traktowany - czy MA POWÓD, by domagać się czegoś więcej? I nie chcę tu widzieć argumentu "daj kurze grzędę...", bo już samo takie stwierdzenie określa FAKTYCZNE podejście do równouprawnienia. Czyli - wszystko już macie, a jeszcze wam mało. Dajcie sobie wreszcie spokój! Ogólnie faceci mają tendencję do deprecjonowania kobiecych uczuć, lekceważenia potrzeb, tępienia ambicji. Są zazdrośni o sukces, o wyższą pensję... CHCĄ być kimś "lepszym", ważniejszym. Ileż to już związków rozpadło się z tego powodu! Facet chce dzierżyć ster i nie przekaże go po dobroci. Właściwie losy całego świata pozostają w rękach facetów. To oni podejmują decyzje - bardzo często niesłuszne. Testosteron? Może i tak. Tyle, że kobiety ostatnio też mają go coraz więcej... Mają też szersze horyzonty i świadomość własnych potrzeb większą, niż kiedyś. Świadomość własnej wartości również. Oczywiście NIE WSZYSTKIE. Tylko te bardziej "wyemancypowne". A w dzisiejszym feminizmie może nie tyle chodzi o to, czego kobiety chcą, a bardziej o to, czego nie chcą. I jeśli nie chcą seksistowskich reklam w telewizorni - cóż, TAK NAPRAWDĘ, stoi na przeszkodzie, by ich tam nie było? P.S. Zaznaczam, że w swej wypowiedzi nie biorę pod uwagę skrajności. Czyli poglądów feminazistek, oraz panów "macho" w typie "ja ci ten twój feminizm szybko ze łba wybiję".
Odpowiedz@Armagedon: Ja się tylko zastanawiam, na jakiej podstawie feministki roszczą sobie prawo wypowiadania się w imieniu kobiet? Większość kobiet w moim otoczeniu, a nie są to zahukane starowinki z głuchej wsi, tylko całkiem nieźle wykształcone kobiety w wieku w IV i V dekadzie życia, z niezłym wykształceniem, ma do feminizmu stosunek ostrożny, by nie powiedzieć chłodny. Mam wrażenie, że feministki mają w Polsce marginalne poparcie wśród kobiet. Partia Kobiet reprezentująca wszak feministyczne poglądy, gromadząca prominentne działaczki i skupiająca się na walce z dyskryminacją kobiet, uzyskiwała dotychczas poparcie na granicy błędu statystycznego. I to mimo, że była popierana przez Gazetę Wyborczą, szczególnie Wysokie Obcasy, TVN, Radio Tok FM, czyli media centrolewicowe. Czyli jakoś większość kobiet nie czuje się dyskryminowana i nie widzi potrzeby wspierania ruchów feministycznych. A może to też efekt dominacji patriarchatu i zniewolenia mentalnego, a feministki muszą dopiero uświadomić kobietom jaka dzieje im się straszna krzywda? Kobiety muszą zostać uszczęśliwione na siłę.
Odpowiedz@fak_dak: Ja myślę, że feministki wypowiadają się głównie W SWOIM imieniu. Inne kobiety "nie widzą potrzeby wspierania ruchów feministycznych", gdyż mają na ich temat małą wiedzę i wypaczony pogląd. Jednakowoż te same kobiety nie mają nic przeciw edukacji, możliwości głosowania, wyboru pracy, samodzielności. Uważają to za rzecz oczywistą. Jak również to, że mogą mieć swoje zdanie, wypowiadać się publicznie, nosić spodnie... I nie myślą na co dzień o tym, że te możliwości nie wzięły się znikąd. Zaręczam ci, że kiedy sufrażystki i emancypantki walczyły o swoje prawa - też miały przeciw sobie rzesze kobiet, które uważały je za mącicielki i nieprzyzwoite awanturnice. Jednakże dziś - chyba niewiele pań chciałoby wrócić do dziewiętnastowiecznych norm obyczajowych. I inny przykład. Z europejskiego punktu widzenia - muzułmańskie żony to niewolnice. Muszą chodzić w burkach, pilnuje je obyczajowa policja, nie mają praw do dzieci, nie mogą wychodzić z domu bez opieki, muszą bezwzględnie podporządkować się rodzinie męża - głównie jego matce. Za to mają pełne utrzymanie, po domu chodzą w pięknych strojach, dostają drogie prezenty, biżuterię. Tylko mają być posłuszne. Sądzisz, że wszystkie czują się nieszczęśliwe, poniżane, uciemiężone? Dla nas model nie do przyjęcia - dla nich jest normą. Nie wiedzą o tym, co tracą. Może to "efekt dominacji patriarchatu i zniewolenia mentalnego"? Więc, czy "feministki muszą dopiero uświadomić kobietom jaka dzieje im się straszna krzywda"? Czasem TAK. Partia Kobiet od początku nie miała szans. Bez względu na to, kto je "popierał". Po pierwsze dlatego, że to poparcie polegało głównie na reklamie, po drugie - panie postawiły na głupawy model partii. Nigdy i nigdzie nie dogadają się ludzie posiadający różne poglądy i inną wizję kraju. Samo "wspieranie" środowiska kobiecego nie wystarczy. To nie jest zadanie dla partii politycznej. Kobitki, jako prężna i skuteczna organizacja społeczna - osiągnęłyby prawdopodobnie duży sukces.
Odpowiedz@Armagedon: Przykro się czyta, że feministki uważają, że większość kobiet jest głupia oraz nieświadoma swoich potrzeb i doznawanych krzywd. Gdyby istniała jakaś maskulinistyczna organizacja myśląca o mnie w taki sam sposób, czułbym się głęboko urażony. Może dlatego feministki cieszą się znikomym poparciem, w końcu kto rozsądny lubi osoby uważającą go za głupka. Feministki mimo głoszonej tolerancji tak naprawdę są głęboko nietolerancyjne. Nie uważają, że jest tylko jedna racja. Ich racja. Każdą kobietę, która ma inne niż feministyczne poglądy, a już szczególnie konserwatywne, uważają za ciemnogród, zmanipulowaną przez patriarchat lub mentalnie zniewoloną. Dla nich jedyna mądra, światła i świadoma postawa życiowa to feminizm.
Odpowiedz@fak_dak: Miało być: "Uważają, że jest tylko jedna racja. Ich racja."
Odpowiedz@izmrygo: "Je...ę nowoczesny feminizm" - to BARDZO seksistowskie szowinistyczna świnio!
Odpowiedz@fak_dak: Nie wiem, skąd te wszystkie wnioski? Z moich wypowiedzi? Zakończmy temat fak_dak, bo konsensusu nie będzie.
Odpowiedz@Armagedon: A ja tylko dodam jednak cytat Twojej wypowiedzi: "Ogólnie faceci mają tendencję do deprecjonowania kobiecych uczuć, lekceważenia potrzeb, tępienia ambicji. Są zazdrośni o sukces, o wyższą pensję... CHCĄ być kimś "lepszym", ważniejszym. Ileż to już związków rozpadło się z tego powodu! Facet chce dzierżyć ster i nie przekaże go po dobroci. " Piękne badania podsumowujące tych "złych facetów", którzy są tak OGÓLNIE (tu wstaw jacy źli). Generalizacja esencją feminizmu? Dużo rzeczy dowiedziałem się o sobie z Twojej wypowiedzi...
Odpowiedzmoże ta pani PSYCHO-LOŻKA miała zamiar założyć jakąś sektę. Bo tak mi jakoś trącą jej wypowiedzi sekciarskimi zagrywami.
OdpowiedzW moim przypadku pani psycholożka padłaby na zawał. Z racji tego, że pracuję w domu to oprócz pracy sprzątam, piorę, gotuję. A kiedy wraca mój facet - niekiedy o 2-3 w nocy, wstaję i podgrzewam mu jedzenie. Bo mam świadomość, że przyszedł z pracy i pada na twarz. I jakoś dziwnie nie biadolę nad swoim losem.
Odpowiedzfejk
OdpowiedzJa współczesnego feminizmu nie znoszę za zakłamanie i różne standardy. Jeśli w jakiejś dziedzinie to mężczyźni są pokrzywdzeni (np prawo do opieki nad dzieckiem po rozwodzie, prawo do alimentów itd) to atak na każdego mężczyznę, który żąda większych praw dla mężczyzn! Jeśli jakiś kierunek kończy mało pań, to pracodawca zatrudniający mało pań jest zły. Jeśli zaś kierunek kończy mało mężczyzn, to gdzie się pchał, co się dziwi że roboty nie ma? Podobnie z pracą - niby ma być taki sam dostęp do stanowisk pracy, a że jest wiele rzeczy których kobiecie nakazać nie można, a mężczyźnie tak? O zrównanie tego w kodeksie pracy jakoś te "feministki" nie walczą. Za to o zrównanie pensji owszem, mimo zapisów ustawowo różnicujących obowiązki! I skrajny przykład kobiety, z którą byłem w związku. Wracam z roboty, sterany, po 10 godzinach. Ona miała cały dzień wolny. Tak od miesiąca. Więc pytam gdzie obiad. No bo jak jedno zarabia, to drugie gotuje, nie? I wielkie pretensje jak ja śmiem o to pytać, bo to, że jest kobietą... i głuchota na argumenty, że nie, że liczy się to, że siedziała na dupie a ja zarabiałem na składniki. Może kiedyś spotkam feministkę, która naprawdę chce równouprawnienia, a nie przywilejów dla swojej płci. Ale w tej chwili, na podstawie tych, które już spotkałem na swojej drodze, nie umiem sobie tego wyobrazić.
Odpowiedz@bloodcarver: Przecież te inteligentniejsze feministki walczą też o to... by prawa do opieki przyznawano lepszemu rodzicu, nie matce w prawie każdym przypadku. Co do pensji - nie chodzi o równanie na siłę, przecież żadna kobieta nie walczy o to, by mężczyźni rodzili dzieci (chociaż wcale bym się nie obraziła). Jeśli kobieta pracuje mniej wydajnie niż mężczyzna to logiczne jest, że powinna dostawać mniej pieniędzy. Jeśli jednak mają takie same obowiązki z których wywiązują się podobnie to równa pensja powinna być (a często nie jest, zwłaszcza w przypadku tych wyższych, menadżerskich stanowisk). Proszę mi tylko nie wyskakiwać z generalizowaniem, że kobieta na pewno pójdzie zaraz na macierzyński i będzie tylko problemem dla firmy - ja nie zamierzam się rozmnażać więc proszę mnie karać za wybory innych. Przecież i wy, panowie, nie lubicie określenia 'wszyscy mężczyźni to idioci' wypowiadanego po jednym, nieudanym związku...
Odpowiedz@bloodcarver: Większość feministek, z którymi miałem do czynienia, to durne baby , które od 16 roku życia olewały porządnych facetów, którzy o nie zabiegali, starali się dla nich, i mimo swoich innych wad dawali z siebie wszystko. Część z nich za to piszczały ukradkiem na widok wrednego suczysyna, który nimi poniewierał, bawił się nimi, pukał w międzyczasie inne na boku. Po kolei pakowały się w kolejne toksyczne relacje. Potem jedna z drugą zdały sobie sprawę, że już 25-30 lat na karku i nikogo w około, a nadal szukają swojego ideału, którego nie ma. Nie pojmują, że dojrzały związek wymaga kompromisów, oboje ludzi muszą się uczyć od siebie, rozmawiać ze sobą i dogadywać pewne rzeczy, dotyczy to i kobiet i mężczyzn, nikt nie czyta nikomu w myślach. Ci porządni faceci nauczyli się ogłady, już dawno pozakładali rodziny, mają pracę. Zostali sami luje i ofiary życiowe, a sfrustrowane baby przez ten czas dodatkowo wyrobiły sobie opinię w całej okolicy. Trafiają teraz tylko na takich i są wielce pokrzywdzone, więc chodzą na różne wiece, wmawiając młodszym babom takim jak one, że samiec to wróg!
Odpowiedz@MrSpook: Nazywajmy rzeczy po imieniu. Sfrustrowana idiotka to sfrustrowana idiotka, nie feministka, niezależnie od tego, za kogo sama siebie uważa. Przecież nie stanę się pluszowym misiem jeśli tylko zacznę sobie to wmawiać. A osobniki czytające innym w myślach się zdarzają :). Trochę to dziwne na początku jednak z czasem można przywyknąć.
Odpowiedz@sla: W takim razie inteligentnych feministek prawie nie ma, albo siedzą tak cicho, że tylko te durne słychać. Tak czy inaczej - niedobrze. Co do nie karania za wybory innych to niestety, wszystkie stereotypy powstały jako rodzaj samoobrony. A tego, że nie zamierzasz się rozmnażać, pracodawca nie ma prawa wiedzieć, zakaz jest, więc nie wyskakuj z tym argumentem.
Odpowiedz@bloodcarver: Po prostu wszelkie skrajności najbardziej rzucają się w oczy. Nie ma w tym nic dziwnego. Szybciej przecież zwrócimy uwagę na kobietę chcącą wymordować wszystkich mężczyzn niż taką promującą prawdziwą równość (nie chore przywileje). Ten przepis (odnośnie planów rozrodczych) jest według mnie, szkodliwy. Z jednej strony pracodawca nie powinien się interesować naszym prywatnym życiem, jednak jeśli ma ono wpływ na wykonywaną pracę - to przestaje być ono naszą 'prywatnością'. W każdym układzie powinniśmy informować drugą osobę o konsekwencjach związania się z nami, nieważne, czy w układzie partnerskim czy pracownik - pracodawca. Ja przynajmniej nie miałam obiekcji w powiedzeniu o prywatnych sprawach, które jednak mogły wpłynąć na współpracę ze mną. Skoro we mnie inwestują to mają prawo wiedzieć o takich rzeczach. Podobnie mój mąż - gdy nasza relacja zaczęła się zmieniać miałam rozmowę, w której jasno zostało mi przedstawione z czym wiąże się bliższa relacja z nim i czy na pewno tego chcę. Moim zdaniem panny, które po zajściu w ciążę szukają pracodawcy nie informując go o swoim stanie powinny ponosić koszty zastępstwa. Jeśli pracownik jest wartościowy to zostanie zatrudniony mimo ciąży czy choroby, idealnym przykładem jest nowy szef Yahoo, Marissa Mayer, zatrudniona w 6 mc ciąży.
Odpowiedz@bloodcarver: jest różnica między feministkami i FEMINISTKAMI. I nie można tego mylić. Ja niektóre postulaty popieram. Uzyskane wcześniej prawo wyborcze, teraz walka o równe pensje na tych samych stanowiskach i możliwość awansu. I wiele temu podobnych. Ale już śmieszy mnie historia rodem z "seksmisji", gdzie "samiec twój wróg!". Bez facetów byłoby nudno ;) I może jestem bez serca i ociekam jadem, ale jak ktoś mi z takimi hasłami wyskakuje, to mówię: "jesteśmy równi? Idź do kopalni, na dole popracuj". Fizycznie nie jesteśmy tak silne jak mężczyźni, mamy też mniejszą odporność na ból, choć tu zdania są podzielone. I nigdy nie będziemy w stanie wykonywać równie ciężkiej pracy. No chyba, że po sterydach.
Odpowiedz@zegarka: Co wy wszyscy macie z tymi równymi pensjami do ciężkiej cholery? Zarabiać powinno się tyle ile się potrafi wynegocjować a nie tyle ile ustawa nakazuje. Lewactwo, wszędzie lewactwo...
Odpowiedz@Lampart: Toć ja nie o tym. Nie słyszysz o tych historiach, nie znasz osób, które pracują na tym samym stanowisku i zarabiają inaczej? Ja znam, w skrócie: koleżanka mojej siostry próbowała dostać się do pracy. W tym samym czasie jej chłopak też szukał pracy, bo, niespodzianka, skończyli studia na tym samym kierunku i na tej samej uczelni. Jakieś doświadczenie podobne, oboje obronili na 5, wiem, bo byłam na imprezie, na której uczcili swój sukces, to pamiętam. Po jakimś czasie siostra mówi mi, że Patrycja jest wściekła, bo składali z chłopakiem cv w tej samej firmie, oboje zostali zaproszeni na rozmowę, kilka dni po sobie, ona, na takim samym starcie jak on, wstępnie miała zaproponowaną stawkę o jakieś 2--25% niższą niż on. Koniec końców żadne z nich pracy nie dostało, ale fakt faktem, propozycje zupełnie różne.
Odpowiedz@zegarka: Parę lat temu z kumplem ze studiów, poszliśmy na rekrutacje do firmy IT jako programiści, przyszło do gadania o stawkę. Kumpel był lepszym programistą. Siedziałem i negocjowałem jako pierwszy 20 min, on wyszedł po 10 min. Efekt taki, że miałem o 500zł więcej niż on.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 listopada 2014 o 2:01
@zegarka: Ostatnio dowiedziałem się ile zarabia mój siedzący przy biurku obok i wykonujący te same co ja obowiązki kolega z pracy. Ponad 30% mniej ode mnie. Nie sprawdzałem czy aby nie jest kobietą, ale sika na stojąco, więc nie wydaje mi się, że oszukuje. @MrSpook: I tak właśnie powinno być.
Odpowiedz@Lampart: przecież dyskryminacja płciowa/jakakolwiek inna może działać też w drugą stronę. Ale mówimy o osobach o tym samym wykształceniu/podobnym doświadczeniu.
OdpowiedzSufrażystki walczyły o to, żeby kobietom było lepiej; feministki walczą o to, żeby mężczyznom było gorzej. Z feministkami potrafił rozmawiać Borat: http://www.youtube.com/watch?v=FSuSg6gsnmc A tak w ogóle to feministki mają jeszcze dużo do zrobienia. Ciągle kobiety są dyskryminowane w zawodach takich jak: - górnik dołowy - śmieciarz - hutnik - kanalarz - rybak - drwal Co gorsza, dyskryminacja posunięta jest tak daleko, że niektóre zawody nie mają nawet powszechnie stosowanej (albo w ogóle żadnej) formy zeńskiej. Bo jak nazwiecie żeńskiego drwala, śmieciarza czy górnika?
Odpowiedz@Fomalhaut: dotyczy to nawet zawodów wykonywanych często przez kobiety. Jak nazwac kobietę muzyka, lub cukiernika? Muzyczka, cukierniczka?... Litości;) Zresztą jak słyszę takie dziwolągi językowe jak psycholożka, czy biolożka, to też mi się włos jeży.
Odpowiedz@qaro: Zgadzam się, damskie formy nazw zawodów są śmieszne. Osobiście chciałabym, by i u nas wprowadzony został system z jednego z krajów Europy (nie pamiętam już jakiego), gdzie ujednolicono te nazwy. Przynajmniej na pierwszy plan wysuwa się stanowisko, nie jak u nas, płeć.
Odpowiedz@sla: Wiesz, ja nawet nie odczuwam tego jako podkreślania płci. Po prostu: jestem cukiernikiem, muzykiem, biologiem, to (tak myślę) skrót od: z zawodu jestem cukiernikiem itd. A słowo zawód jest rodzaju męskiego, może w tym cały problem;)
Odpowiedz@qaro: @Fomalhaut: @sla: ale sa przeciez tez i nazwy zawodow w formie zenskiej - chocby przedszkolanka :P Ja zupelnie nie rozumiem o co tym babom chodzi. Co zlego jest w formie "pani biolog", "pani psycholog"? Ja jestem pania inzynier i w zadnym wypadku nie chcialabym byc pania inzynierka? Inzynierzyca? O takie rzeczy walcza ludzie, ktorzy maja kompleksy na punkcie wlasnej wartosci...
Odpowiedz@nisza: całkowicie się zgadzam:)
Odpowiedz@nisza: Inżynierzyca brzmi dumnie:))Podobnie jak ministra....
Odpowiedz@Fomalhaut: moje ulubione onetowe: Ekspertka. Toż trudno wymówić.
Odpowiedz@vonKlauS: A ja jestem programistką i lubię to określenie ;) Język też wpływa w jakiś sposób na świadomość - istnienie żeńskich odpowiedników sprawia, że dany zawód przestaje być postrzegany jako możliwy do wykonywania głównie przez mężczyzn. I na odwrót, np. pan przedszkolanek może mieć problemy z zatrudnieniem ze względu na płeć, bo przecież sama nazwa tego stanowiska w rodzaju męskim brzmi dziwacznie. Gdyby zaczęła być powszechnie stosowana, przestałaby brzmieć dziwnie, jak każde nowe słowo w języku.
Odpowiedz@Fomalhaut: Akurat wiele kobiet na Śląsku chciałoby pracować jako górnik dołowy i korzystać z przywilejów tego zawodu. Pracę uniemożliwia im prawo.
Odpowiedz@winnagrosika: zanim zaczniesz mówić o przywilejach sprawdź czego ta praca wymaga i jakie są niebezpieczeństwa z nią związane. Oczywiście nie zmienia faktu że jeśli kobieta spełniała by WSZYSTKIE warunki potrzebne do wykonywania tego zawodu nie widzę przeszkód.
Odpowiedz@Eander: Nie wytykam górnikom przywilejów. Napisałam tylko, że kobietom w górnictwie zostają do wyboru tylko "lżejsze" prace, które tych przywilejów są pozbawione. Co do reszty najwyraźniej się zgadzamy :)
Odpowiedz@Katka_43: Etam, jak szczurzyca :)
Odpowiedz@Fomalhaut: kobieta nie może być drwalem, bo drwal musi mieć brodę ;)
Odpowiedz@grupaorkow: toż ostatnimi czasy kobieta z brodą, to nie ewenement... ;)
Odpowiedz@sla: Tak samo jak "prezydentka" brzmi durnie, natomiast "Pani Prezydent" to już bardzo dostojnie. I jakoś chyba żaden normalny człowiek nie myśli o tym, żeby to zmieniać.
Odpowiedz@smeg: Czyli jak nazwa zawodu nie będzie miała żeńskiej formy, to znaczy, że kobietom nie wolno wykonywać tego zawodu :)) Ekhm... Znasz w swoim środowisku osoby, które rozumują w ten sposób, czy po prostu droczysz się z nami?
OdpowiedzTacy osobnicy więcej szkód przynoszą sprawie, o którą walczą niż ich przeciwnicy. Najlepszym przkładem jest przedstawiona w historii psycholożka i niejaki pan B. - poseł walczący zajadle o prawa homoseksualistów.
OdpowiedzNo to nie było spotkanie feministek, tylko feminazistek
OdpowiedzTa historia to sciema
Odpowiedz@kotokwik: Też tak uważam, i dziękuję za minusy.
Odpowiedz"Baba bez bolca dostaje pierd*lca", jak mawia pan prof. Bartoszewski
OdpowiedzFeminizm trzeciej fali to żałosna kpina. Równouprawnienie? Zrobione. Prawo do głosu? Zrobione. Publiczna akceptacja kobiety-karierowicza? Zrobione. Teraz zostało już tylko zarabianie kasy (przywileje pracownicze, suwaki wyborcze, "obiektywne" sądy rodzinne...) na tym że się urodziło z pochwą a nie z penisem.
OdpowiedzZazwyczaj feministki to kobiety lekko mówiąc o nieciekawej aparycji lub tak trudnym charakterze, że nie mogą znaleźć sobie faceta. Zamiast popracować nad sobą, zmienić coś i poszukać kogoś odpowiedniego to utwierdzają się w swoich przekonaniach w kółkach wzajemnej adoracji do którego autorka nie pasowała. Zaburzyłoby to ich myślenie o sobie więc musieli się jak najszybciej pozbyć mąciciela. Jak stosunki z koleżanką?
Odpowiedz@j3sion: Jakbym miała się zmienić tylko po to, by móc znaleźć sobie partnera to szczerze wolałabym być sama. Wszelkie takie metamorfozy są sztuczne i prędzej czy później, robiąc coś wbrew sobie, wracasz do punktu wyjścia. I związek się rozpada. Poza tym, nawet najgorszy charakter nie przekreśla udanego związku, trzeba jedynie znaleźć kogoś równie skrzywionego. Co do aparycji to mogę się założyć, że oceniasz ją na podstawie tych najbardziej 'medialnych' feministek. Zapominasz tylko o jednym - one mają w większości ponad 50 lat (Szczuka). Nie można oczekiwać, by kobieta w tym wieku wyglądała jak 20-letnia modelka (może poza szczęśliwymi wyjątkami, które się prawie nie starzeją).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 listopada 2014 o 11:23
@sla: co do aparycji zgadzam się z twoją opinią, ale jeśli chodzi o charakter to nie do końca. Każdy człowiek jest inny i nigdy nie znajdziesz osoby, która bedzie idealnie do ciebie pasowała. Dlatego związek to sztuka kompromisu pomiędzy samym sobą a drugą osobą. Nie nie mozesz próbować na przykład przestać być cholerykiem, ale możesz starac się nad sobą panować. Po wybuchu możesz pierwsza wyciągnąć ręke, a drógiej osobie musi wystarczyć to, że czasem się powstrzymasz. To jest związek, a nie próba rezygnacji z siebie dla kogoś czy podporządkowania sobie kogoś.
Odpowiedz@Eander: Ale ja znalazłam taką idealną osobę! Rzadko bo rzadko, ale coś takiego się zdarza.
Odpowiedz@sla: Możliwe i życze wam wszystkiego najlepszego, ale gwarantuje, że jeśli jesteście z sobą dostatecznie długo to idziecie sobie na ustępstwa w niektórych sprawach, nawet jeśli tego nie zauważacie. :)
OdpowiedzTak a propos wnoszenia/znoszenia lodówek. wybprowadzałysmy się z koleżanką ze studenckiego mieszkania, z czwartego piętra był do zniesienia mała (jakiś 1,2m wysokości) lodówka. Jej ojciec - facet 1.60 m, nie pozwolił, żebym ja (1,7m, gabarytów zdrowej kobiety) pomogła. Sam chciał ją znieść, no bo to przecież facet. Zawołał mnie z piętra niżej - razem znieśliśmy bez problemu. Do dziś śmieszy mnie ta historia - bo on chciał pokazać, ze przecież facet może tą lodówkę sam taszczyć, a ja - z czysto pragmatycznej strony jako na oko silniejsza - chciałam po prostu pomóc.
Odpowiedz@inmymind: "1,7m, gabarytów zdrowej kobiety" 90-60-90?
OdpowiedzDla tych wszystkich, którzy uważają, że feministki to brzydkie, grube baby, z którymi nikt nie chce się związać, i dlatego nienawidzą mężczyzn - polecam obejrzenie sobie tego filmiku: https://www.youtube.com/watch?v=gkjW9PZBRfk Jedna z feministek młodego pokolenia, przedstawicielka ONZ mówi o tym, jak dzisiaj postrzegany jest feminizm. Tą feministką jest Emma Watson, jedna z najpiękniejszych kobiet na świecie. Najwidoczniej autorka historii miała do czynienia z feminazistkami, a nie feministkami. Feminizm w założeniu dąży do równości między płciami, a nie do górowania jednej płci nad drugą. Emma mówi o tym, jak bardzo to słowo stało się znienawidzone. Zapominamy, o co w feminizmie chodzi, ludzie uważają, że feminizm nie jest w dzisiejszych czasach potrzebny, bo równość płci została osiągnięta dawno temu. Przecież, jako kobieta, mogę głosować, mogę studiować, więc czego jeszcze chcę?! Ano chociażby tego, żeby kobieta będąca ofiarą gwałtu nie musiała słyszeć, że to ona pewnie jakoś sprowokowała mężczyznę, że pewnie ubrała się jak dzi***, więc na to zasłużyła. Chcę również tego, żeby ojciec moich dzieci nie był uważany za rodzica "gorszej kategorii", tylko dlatego, bo jest mężczyzną. Chcę tego, żeby społeczeństwo zrozumiało, że mężczyzna też może zostać zgwałcony oraz że kobieta ma prawo wybrać, czy chce być matką i nie była traktowana gorzej, bo postanowiła poświęcić swoje życie karierze zawodowej. 1,5 roku temu zamówiłam próbkę kosmetyków dla dzieci, bodajże firmy Johnson's Baby. Dołączona do nich była książeczka "Dla rodziców". A w niej znalazłam jedynie zdjęcia kobiet z dziećmi. I to jest równouprawnienie? Mężczyzna też może być rodzicem, dlaczego nikt nie pomyślał o tym, żeby umieścić w tej broszurce również jego zdjęcie? Przykładów pokazujących, jak daleko jesteśmy od równouprawnienia mogę mnożyć i mnożyć. No ale przecież ja nienawidzę mężczyzn, bo jestem feministką. Gadam jakieś głupoty tylko. Co ja tam mogę wiedzieć...
OdpowiedzWidzę, że moja opinia nie podoba się czytelnikom piekielnych i zastanawia mnie, co w niej jest takiego, by ją minusować?
Odpowiedz@MadameSunshine: ojoooj, biedactwo dostało minusy. Patriarchat Cię minusuje i mężczyźni dyskryminują swoimi głosami nienawiści1!!1!
Odpowiedz@minus25: nie czuję się uciemiężona przez patriarchat, minusie, chyba kuleje u Ciebie czytanie ze zrozumieniem :P Po prostu ciekawi mnie, co w mojej wypowiedzi było takiego, z czym nie zgadzają się minusujący. Wszyscy jadą równo po "feministkach", które uważają mężczyzn za zło wcielone, ja w swojej wypowiedzi się za nimi (w sensie - za mężczyznami) wstawiłam, a i tak minusy się posypały. Stąd moje lekkie zdziwienie, ot co :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 listopada 2014 o 16:28
@MadameSunshine: Twoja wypowiedź jest bardzo rozsądna i ode mnie masz plusa. A co do oceny - prawdopodobnie "minus25" ma rację. Dyskryminuje cię szowinistyczny patriarchat. Nie masz pojęcia ilu facetów nadal uważa, że obowiązkiem kobiety PRZEDE WSZYSTKIM jest zaspokoić męskie potrzeby. A jeśli dodatkowo chce jeszcze pracować? Ależ bardzo proszę, nawet w kopalni!
Odpowiedz@Armagedon: Brak mi słów na kogoś tak pustego że nie dość że wierzy w patriarchalne spiski to jeszcze nie potrafi odczytać ironii w tamtej wypowiedzi...
Odpowiedz@MadameSunshine: Bo: "bawimy się, że feministki są brzydkie i dostają piewrdolca, bo chłopa nie miały i mają pryszcze i są grube i nie chcą nosić lodówek po kopalni, a mówią, że by chciały i jeszcze zabierają chłopom dzieci i nie pozwalają ich wychowywać w domu matkom , które nie chcą pracować i nienawidzą mężczyzn, bo chcą być mężczyznami i jeszcze każda to lesba i robi sobie ciągle aborcje, rzuciła mnie dziewczyna i chociaż kochałem ją bardzo to nawet nie wypada mi płakać, bo to niemęskie, wracaj do kuchni i zrób mi kanapkę jak ci starczy łańcucha feministko j*ana III fali masz wybory to się ciesz głupia, chociaż i tak nie masz poglądów." Tak, mniej więcej dlatego dostajesz minusy.
Odpowiedz@MadameSunshine: Brawo! Też chciałam dać odnośnik do tej zaskakująco mądrej i trafnej wypowiedzi Emmy. Świetnie dotyka tego, co jest istotą feminizmu. Brawo dla niej, jestem z niej dumna. Dla mnie to wstyd powiedzieć osobie, że się nie jest feministą/feministką. Nie rozumiem tego. Nie rozumiem też tego, że wszyscy ciągle czepiają się wnoszenia ciężarów po schodach, jakby to rzeczywiście było istotne i miało jakiś związek. Jeśli ktoś przykłada do tego wagę, to albo jest niepoważny, albo powierzchowny. Albo nie wie, o czym mówi, a jeśli twierdzi, że spotkał feministów, którzy tak mówili, to przykro mi, ale nie spotkał feministów, tylko przebierańców. Nie rozumiem dlaczego feminizm jest dyskredytowany i uważany za śmieszny, ale może właśnie przez tych przebierańców? Rozumiem, że nie każdy chce być aktywistą (czy, jakby powiedzieli ci dyskredytujący: "wojującym"). Rozumiem, że ktoś przywiązuje mniejszą wagę do treści reklam, filmów, broszur i nie wydaje mu się istotne, że kobiety są zawsze z dziećmi, a faceci robią karierę itp. Ale nie przyznać racji i nie widzieć, że feminizm służy nam wszystkim uważam za obciach, który potrafię sobie wytłumaczyć wyłącznie tym, że ktoś nie wie, czym jest feminizm.
OdpowiedzAch, "feministki trzeciej fali", zwane powszechnie feminazistkami. Tak na smaka, czym się to je... http://misroyalty.tumblr.com/post/87940351742
OdpowiedzJa tam feministką nie jestem i nie zamierzam być. Ale denerwują mnie stereotypy, że kobieta na pewnych rzeczach się nie zna. Lubię styl "dziewczęcy" więc może to jest przyczyną. Chciałam kiedyś kupić ochraniacz na szczękę, bo jest mi potrzebny na treningi. W pierwszym lepszym sklepie sprzedawca potraktował mnie "a po co ci?". Kolejna historia to z częściami do roweru. W 2 sklepach na 4, które odwiedziłam było to samo, sprzedawcy potraktowali mnie jako nieogarniętą w tych sprawach. Teraz omijam te miejsca.
Odpowiedz@Yumka: Pan “a po co ci” rzeczywiście piekielny, ale to, że cie potraktowali jak nieogarniętą, to już się po prostu czepiasz. No sorry, stereotypy istnieją i to nie bez powodu i nie dotyczą jedynie kobiet, a dla sprzedawcy bezpieczniej jest założyć, że się klient nie zna, niż że się zna. A jak się klient zna, to przecież bez problem można to udowodnić. Jak mnie sprzedawca zaczyna traktować jak idiotkę, to się nie przejmuję, bez mrugnięcia okiem mówię mu wyraźnie o co mi chodzi, wyraźnie udowadniając, że nie jestem kompletnym laikiem i NATYCHMIAST podejście sprzedawcy się zmienia. Jeszcze do tego zwykle pamiętają mnie przy następnej wizycie, ale to chyba dlatego, że mnie po prostu ciężko przeoczyć/zapomnieć. A stwiedzenie, że nie postawi się więcej nogi w sklepie, w którym potraktowano cię jak laika jest po prostu głupie.
Odpowiedz@Zmora: Potrzebowałam sworznia. I nie zdążyłam nawet przekazać mu informacji odnoście łańcucha, bo od razu sprzedawca zapytał się czy z tyłu rower ma takie kółka z ząbkami. Nie użył stwierdzenia zębatki czy rzędy tylko "kółka". Nie, nie zabrałam się i nie poszłam, tylko grzecznie odpowiedziałam o c mi chodzi, ale i tak tego nie miał.
Odpowiedz@Yumka: A wiesz czym jest spowodowane takie zachowanie? To się nazywa doświadczenie. W sklepie sportowym byli po prostu zdziwieni. Czemu? Bo jak masz ponad 90% klientów zainteresowanych akcesoriami do sportów walki, którymi są mężczyźni. Chcieli też pewnie upewnić się czy wiesz jak się takiego ochraniacza używa. A w sklepach rowerowych? Może w akurat ci pracownicy mają już doświadczenie w obsłudze kobiet o podobnym wyglądzie? Klienci którzy nie wiedzą czego chcą ale chcą tego bardzo to prawdziwa zmora wszystkich sklepów. Ogólnie zazwyczaj klienci nie popisują się wiedzą. Z doświadczenia wiem, że wielu osobom trzeba wszystko bardzo prosto tłumaczyć, bo się na danej rzeczy nie znają. Nie są przez to gorsi, bo pewnie znają się lepiej na innych rzeczach.
Odpowiedz@Yumka: Może sam nie znał słowa "zębatka"? :P
Odpowiedz@Yumka: "Ja tam feministką nie jestem i nie zamierzam być." "Denerwują mnie stereotypy, że kobieta na pewnych rzeczach się nie zna." Jesteś feministką, przykro mi.
OdpowiedzJesteś genialna kobieto :) feministki.. ehhh durne głupie baby... Najczęściej stare brzydkie panny.. Nie chce nikogo obrazić broń boże... Po prostu nie rozumiem tej wielkiej afery.. Jakoś nie widzę chętnych pań do pracy w kopalni, albo jak przychodzi wnieś lodówkę na 5 piętro.. To co dziś feministki reprezentują to jest stek absurdu... Ps. Jestem kobietą!! :)
Odpowiedz@paskuda28: Ktoś w którymś komentarzu wyżej twierdzi, że są panie chętne do pracy w kopalni.
Odpowiedz@paskuda28: Nie, skąd, nikogo nie obrażasz nazywając feministki starymi (mam 25 lat), brzydkimi (polemizowałabym), głupimi (wypraszam sobie) babami (miło). Jakoś meble potrafiłam wnosić, z kimś lodówkę także dałabym radę - w końcu który mężczyzna poradziłby sobie sam? Kopalnia zaś nie jest takim złym miejscem do pracy, masa (chorych) przywilejów i dodatków. A, że wymaga odrobiny siły i kondycji? Wystarczy chcieć, przecież taka Kowalczyk pokona 99% mężczyzn.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 listopada 2014 o 16:43
@paskuda28: Masz ode mnie order Najbardziej Żenującej Wypowiedzi Miesiąca. Gratis dorzucam garść wielokropków, a co! I co to, do licha, jest stek absurdu?
Odpowiedz@paskuda28: "Ps. Jestem kobietą!! :)" Osobiście apeluję i wręcz żądam, żebyś się tym nie chwaliła. Przynosisz wstyd własnej płci. Są kobiety mądre i niemądre. Ty należysz do tej drugiej kategorii. O feminizmie wiesz tyle, co kura o lotach w kosmos, daj boże, jak przeczytałaś chociaż co dwudziesty komentarz. Ze zrozumieniem! Weź się za odrabianie lekcji i nie wypisuj tu głupot, bo jak czytam po raz kolejny argument o kopalni i lodówce - to mi się w składziku wiertarka sama załącza. Żeby wywiercić dziurę w ciemieniu i przez lejek "nakapać" oleju do łba. "...to jest stek absurdu..." Stek - to może być BZDUR! "feministki.. ehhh durne głupie baby... Najczęściej stare brzydkie panny.." TY za to jesteś ślicznym, słodkim blondaskiem, do którego chłopy lecą jak pszczoły do miodu. Wreszcie zapłodni cię jakiś macho i będziesz miała życie usłane różami. Znaczy, takie bardziej kolczaste. Po cholerę ci feminizm? Powodzenia!
Odpowiedz@Armagedon: Teraz to Ty przemawiasz w imieniu wszystkich kobiet? I Ty decydujesz kto i w jaki sposób może się zachowywać żeby "nie przynosić wstydu własnej płci" ? Niby taka nowoczesna i oświecona a jednocześnie taka pycha i przekonanie o własnej wyższości...
Odpowiedz@paskuda28: Stek to takie coś u stekowców, ale absurd do nich nie należy ;)
Odpowiedzfeministki i szowinistów trzeba byloby zamknąc w jednym pokoju aby się nawzajem powykańczali i byłby spokój! ;)
OdpowiedzTo nie były żadne feministki a zwyczajne idiotki-krzykaczki. Uważam się za feministkę a jakoś nie przeszkadzałoby mi sprzątanie wykonywane w ramach podziału obowiązków. Nie lubię sprzątać, ale samo się nie zrobi a nie widzę powodu, by gonić do tego faceta, skoro pracowałby tak samo ciężko, jak ja. Kwestia dogadania. Nawet feministki sprzątają, no^^
Odpowiedz@mijanou: Dokładnie, jest feminizm i "feminizm". :)
Odpowiedz@InuKimi: moim zdaniem- jest feminizm i są krzyczące idiotki. Feminizm nie polega na tępieniu rodu męskiego (choć na skutek pewnego zawirowania w moim zyciu zastanawiam się, czy aby tu kobitki nie mają racji) i wykrzykiwaniu haseł podczas parad równości. Dla mnie to stała praca nad sobą. Nie żądam dla siebie żadnych ulg z tytułu płci. I jakoś nigdy nie czułam się gorsza niż jakiś facet.
Odpowiedz@mijanou: Feminizm to "stała praca nad sobą"? W feminizmie jedną z bardziej komicznych rzeczy jest to, że za każdym razem można dostać jego nową definicję - zależy od okoliczności, a konkretnie od tego, jak bardzo feministki w danej sytuacji się zbłaźniły. Zawsze gdy zostaną opisane idiotyczne postulaty/zachowania feministek, i nie da się tego usprawiedliwić w żaden racjonalny sposób, następuje rozpaczliwa próba ratowania wizerunku feminizmu przy pomocy frazy-wytrycha: "to nie jest feminizm" - po czym otrzymujemy kolejną, 3254 definicję tego, czym podobno jest feminizm. Nawet jeżeli idiotyczne tezy głoszą znane tuzy feminizmu, nawet jeżeli mówią/robią te idiotyzmy panie, które zawodowo zajmują się feminizmem, to i tak jakaś studentka rozpaczliwie zakrzyknie "to nie jest feminizm"... To co jest przedstawione w historii, to właśnie jest feminizm, to jest wręcz kwintesencja współczesnego feminizmu. Czasami jedynym ratunkiem przed skojarzeniem kogoś z głupotą feminizmu, jest nie przyznawać się, że to feminizm... To mówi wiele o feminizmie i feministkach.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 listopada 2014 o 11:05
@zendra: Ja tak pojmuję feminizm. Nie palenie staników (szkoda by mi było, bo mam ładne), niw wykrzykiwanie haseł i nie wrzaski na paradach, nie obcinanie włosów na jeżyka (w życiu!). Nie uważam, że stała praca nad sobą jest czymś, co czyni ze mnie błazna. Nie uważam się też za żaden ewenement. Nie czuję się ani lepsza ani gorsza niż faceci z racji swojej płci. Ba, nawet nie czuję się dyskryminowana z tej przyczyny.
Odpowiedz@mijanou: Nie napisałam, że ty jesteś błaznem, ani że praca nad sobą jest błazenadą, wręcz przeciwnie: w moim tekście chodzi o to, że wiele dziewczyn uważa siebie za feministki w dobrej wierze, ale widząc co wyprawiają te zawodowe feministki - nie chce przyjmować na siebie odium tych idiotyzmów i próbuje się od tego odcinać przy pomocy karkołomnej wolty intelektualnej, polegającej na zaprzeczaniu istocie feminizmu. Te dziewczyny nie chcą być kojarzone z idiotyzmami feminizmu, ale tworzenie na swój prywatny użytek tysięcznych definicji tej ideologii potwierdza tylko, że jest to ideologia tak skompromitowana, że wstyd się przyznawać (i słusznie) do tego czym feminizm naprawdę jest.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 23 listopada 2014 o 17:23
Definicja feminizmu-promowanie równości i awansu społecznego kobiet.
Odpowiedz@redokoks: wszyscy są równi, w związku z czym feminizm jest tylko sposobem na wygodne życie dla zawodowych feministek, ich metodą zarobkowania (granty, książki, konferencje, przewodniczenie organizacjom kobiecym, odpłatna działalność w fundacjach feministycznych, etc.). Co to znaczy "promowanie awansu społecznego kobiet"? I w jakim celu należy to coś robić?
OdpowiedzMam prośbę do wszystkich: traktujemy feministki jak normalne ładne kobiety to przestaną się tak dziwne zachowywać :)
Odpowiedz@Aptekara85: Feministki to w większości są normalne, ładne kobiety. I WCALE nie zachowują się dziwnie!
Odpowiedz@Armagedon: Dobra chodziło mi o nazi feministki. Normalna feministki zachowuje się normalnie. W takim ujęciu większość dzisiejszych kobiet to feministki . Tylko te ortodoksyjna są tak wkurzające
Odpowiedz@Aptekara85: To miał być żart na rozluźnienie atmosfery, nie każda nazifeministka musi być brzydka. Część pewnie jest ładniejsza ode mnie, a to w sumie nie jest trudne, urodą z wybiegu nie grzeszę :P
Odpowiedz@Armagedon: Skąd masz takie dane? Skąd to przekonanie że WIĘKSZOŚĆ feministek jest taka a nie inna? Skąd wiesz ile feministek to "większość"? Lepiej wydawać się głupkiem i się nie odzywać niż odezwać się i rozwiać wątpliwości. Przemyśl to sobie.
Odpowiedz@minus25: http://kwejk.pl/obrazek/2157959/jak-wkurzyc-internet.html
OdpowiedzTakie zbiorowiska psują dobre imię kobiet-feministek, które nie maja tak kretyńskich poglądów, tylko normalne, partnerskie... A fu.
OdpowiedzOd dzisiaj będę Cię czcić
Odpowiedzno nieźle!
OdpowiedzZapewne zostanę zminusowany ale to nie jest historia tej Pani. to jest stare jak świat (oczywiście w przenośni ale mimo to STARE!) Czytałem tą historyjkę już kilka ładnych lat wstecz. A najgorsze jest to, że ktoś sobie coś znajdzie w necie, przywłaszczy jako swoje i chce lśnić jak gwiazda...
OdpowiedzNiech polskie feministki przestaną "dawać się wykorzystywać seksualnie" - wymrą jak mamuty (z korzyścią dla świata). To już nie jest ruch ku równouprawnieniu. To fanatyzm.
OdpowiedzNie wiem czemu, ale to kolejna historia o strasznych feministkach, w którą po prostu nie wierzę.
Odpowiedz