Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Zapisałam syna do przedszkola jako samodzielnego trzylatka. Na początku wszystko było cacy,…

Zapisałam syna do przedszkola jako samodzielnego trzylatka. Na początku wszystko było cacy, młody wstawał z uśmiechem. Po około miesiącu zrobił się markotny, nie chciał zostawać w przedszkolu.

Któregoś dnia jak po niego przyszłam, siedział sam w szatni zapłakany. Pytam co się stało i Młody opowiada, że nie mają papieru toaletowego w ubikacji tylko u pani w biurku. Zapomniał poprosić pinią panią o papier i musiał się po niego wrócić ale nie zdążył i narobił w majtki. Co zrobiła pani? Kazała mu się umyć i przebrać? Nie! Wystawiła go na środek sali i kazała się całej grupie z niego śmiać, że jest siusiumajtek i zrobił k*pe do majtek. Zapytałam panią co to ma znaczyć, że robi z dzieciaka pośmiewisko i kozła ofiarnego? Nie potrafiła odpowiedzieć na to pytanie. Pani stwierdziła tylko, że nie może z każdym dzieckiem do ubikacji chodzić, bo się nie rozdwoi, a papieru tam nie ma, bo starsze dzieci wrzucają całe rolki do muszli. Powiedziałam jej że jest jak tu du*a od sra*ia żeby pilnować dzieci i jeszcze jedna podobna sytuacja, a o sprawie powiadomię kuratorium.

Wypisałam syna po dwóch miesiącach po kolejnej ciekawej "zabawie" ale o tym kiedy indziej.

przedszkole

by karolina8492
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar YellowCrayon
0 30

A co na to przełożony tej pani albo dyrekcja przedszkola? A innych pań przedszkolanek nie było czy były i wszystkie pozwoliły na taką sytuację? Jak dla mnie mało prawdopodobne, że taka sytuacja miała w ogóle miejsce.

Odpowiedz
avatar karolina8492
31 33

@YellowCrayon: Jeśli chodzi o brak papieru w wc było to zalecenie pani dyrektor. Ta pani była z nimi sama, czasami była też na sali pani kucharka. Pani twierdziła że dzieci muszą nauczyć się cierpliwości, nie ważne że jedno dziecko wytrzyma godzinę a drugie nie da rady przez 5 minut bo musi już. Pani dyrektor też nie widziała w tym problemu. przepisałam dziecko do innego przedszkola i wydaje mi się że jest ok bo bardzo chce tam chodzić. Do teraz nie mogę go oduczyć trzymania do ostatniej chwili. pani psycholog do której chodzimy od roku nie może uwierzyć ze ta pani nadal pracuje z dziećmi.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 20 listopada 2014 o 15:27

avatar YellowCrayon
21 27

@karolina8492: pani pracuje, dyrektorka nie ma nic przeciwko, a psycholog się dziwi. I podjętych kroków, żeby sytuację rozwiązać brak.

Odpowiedz
avatar bazienka
2 2

@YellowCrayon: dokladnie u mnie nie byloby zadnego "nastepnym razem", tylko kuratorium od razu kto wie w ilu dzieciach wywolala traume taka lub inna

Odpowiedz
avatar kotwszafie
23 35

Ja cie kręce, ponad 20 lat temu miałam w przedszkolu identycznie, aż mi się włos zjeżył, że nic się nie zmieniło. Współczesna pani żłobkowa mojego dziecka opowiadała, że na praktykach w przedszkolu sama widziała kobity siedzące na dzieciakach, które nie chciały spać podczas leżakowania, tak długo, aż dzieciak z wyczerpania zasnął. Czy te baby paskudne nie wymarły, czy przyuczyły nowe pokolenie do upadlania dzieci?? Tu na piekielnych często jest zresztą tyle niechęci wobec dzieci i tyle całkowitego niezrozumienia, że dziecko to też człowiek, że może i wiem, skąd się takie wredne baby biorą.

Odpowiedz
avatar karolina8492
18 18

@kotwszafie: ze żłobkiem też miałam przejścia tylko tam sprawa trafiła do sanepidu.

Odpowiedz
avatar YellowCrayon
26 26

@kotwszafie: "kobity siedzące na dzieciakach"? A to nie podchodzi już pod mocne naruszenie przestrzeni osobistej dziecka? Nie wiem gdzie te przedszkola macie. W moim, też 20 lat temu, nie było takich cyrków. Owszem, przedszkolanki bywały różne (mniej lub bardziej nadające się do pracy z dziećmi) ale takich rzeczy nigdy nie było.

Odpowiedz
avatar kalulumpa
32 34

@kotwszafie: Szczerze mówiąc jak patrzę na to, jakie osoby studiują pedagogikę wczesnoszkolną i przedszkolną to mam spore obawy przed wypuszczeniem w przyszłości dziecka z domu... Oczywiście nie mówię o wszystkich, ale naprawdę - dziewczyna, która denerwuje się byle głupotą (długopis spadł z biurka) i drze się, przeklina, rzuca wszystkim co ma pod ręką? Dziewczyna, która śmiała się z dziecka z syndromem downa, że śmiesznie mówi? Litości, toż to tragedia jest!

Odpowiedz
avatar kotwszafie
7 7

@YellowCrayon: Moje w małym miasteczku na północy kraju, a to z opowieści pani żłobkowej to w Krakowie. Czyli widać pod tym względem Polska jest dość jednolita.

Odpowiedz
avatar chiacchierona
18 20

@YellowCrayon: A u mnie, też ponad 20 lat temu, wystawianie dzieci na pośmiewisko w tego typu sytuacjach również było normą. Swoją drogą, myślałam że takie przybytki już dawno zniknęły ale jak widać przedszkolanki zołzy wiecznie żywe...

Odpowiedz
avatar Katka_43
29 35

@osvinoswald: Teraz potrzeba, aż 3 osób do 14 dzieci!?Rany boskie, ulica je wychowuje czy co?Moje dzieci miały jedną nauczycielkę i spokojnie dawała radę.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 17

@Katka_43: no. U mnie w zerówce też była jedna na 20 dzieci. Targanie za uszy i darciec ryja to była norma. Żałuję,że wtedy nic nie powiedziałam rodzicom. Jak napisałam. Nie wiem kto to yu w UK wymyślił. W innej klasie jest więcej dzieci a stan osób sprawujących opiekę ten sam. Fajnie,że nauczycielka twoich dzieci dawała radę, ale moim zdaniem nauczyciel we wczesnych klasach powinien mieć asystenta.

Odpowiedz
avatar Agness92
23 23

@Katka_43: ja miałam jedną panią, a w klasie było 27 dzieci. I wszyscy jej słuchaliśmy. Może miała jakiś dar...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
11 13

@Agness92: są nauczyciele z powołania i tacy którzy nigdy nauczycielami być nie powinni. Ty i katka miałyście szczęście. Latorośl autorki już nie. Zresztą,córka koleżanki też miała przeboje ze swoją panią. Dalej się upieram,że asystent do doskionały pomysł. Jak przykład chłopca z problemami z klasy mojej siostrzenicy. Teraz jest dobrze,ale w zeszłym roku była z nim masakra. Był agresywny w stosunku do reszty. Nie, nie proszono rodziców innych dzieci o wyrozumiałość. Małego agresora, gdy się rozkręcał, wyprowadzano z klasy. Ba! Wynosiły go nauczycielki. Widziałam sama. Od razu dzwoniono po matkę. Do chłopca oddelegowano osobną asystentkę, która 90% czasu spędza z nim i widać efekty.

Odpowiedz
avatar Katka_43
1 13

@osvinoswald: Tutaj rozumiem, dzieciak agresywny i niebezpieczny.Ale do d@py pedagog, który sam nie ogarnia 14 dzieci.A i jeszcze pocieszające, że ten z ADHD nie był tym "biednym, chorym dzieckiem" na które wszyscy nietolerancyjni się uwzięli:)Prawidłowa reakcja, jak czytam Piekielnych, to chyba rzadka w Polsce:(

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 9

@Katka_43: tu nie chodzi o ogranianie. Tutaj po prostu o bezpieczeństwo dziecka się rozchodzi. Co sześć par oczu to nie jedna. I to nie jest tak,że jedna uczy a reszta stoi i się patrzy. One są dodatkową pomocą w nauczaniu. Co więcej, 2 razy w tygodniu inna nauczycielka zabiera dzieci nieanglo języczne ( dobrze napisałam?) na godzinę na zajęcia z języka. Na parkingu przed szkołą mogą parkować tylko rodzice uczniów i to w pkreślonych godzinach. Resztę goni policja. Tutaj naprawde mają zajoba na punkcie bezpieczeństwa dzieci. To też ma swoje minusy. Dziecko musi mieć 95% obecności w szkole. Jak nie, dostaje się " zaproszenie" na rozmowę z oficerem od nieobecności( nie pamiętam jak ten czcigodny tytuł brzmi w oryginale) konsekwencją może być kara finansowa do 2tys£ lub sąd. Prowadzi to do takich sytuacji,że matki prowadzają dzieci z gorączką na zajęcia. W Polsce takiej paranoi nie ma, a z fikającym nauczycielem da radę coś zrobić.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
3 5

Już po tym numerze obiłabym pańci buzię. Swoją drogą zastanawiam się jak ja dam radę posłac mojego Młodego do przedszkola pod opiekę obcych osób.

Odpowiedz
avatar karolina8492
4 4

@misiafaraona: ciężko było się opanować. Nie miałam wyjścia, rodzice pracują, a na opiekunkę mnie po prostu nie stać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 6

@misiafaraona: i to jest najgorsze. Zostawiasz dziecko z obcą osobą i praktycznie nie wiesz co się tam dzieje. A w żłobkach to jest jeszcze gorzej.

Odpowiedz
avatar karolina8492
5 5

@osvinoswald: w żłobku moje dziecko zaraziło się świerzbem... więc coś o tym wiem...

Odpowiedz
avatar konto usunięte
4 4

@karolina8492: a tam też tak było,że nie mogłaś zanieść dziecka na sale,tylko dawałaś żłobiance? Moje koleżanki wchodziły do środka, wkładały rzeczy dzieci do szafek, dzwoniły dzwonkiem. Schodziła żłobianka zabierała maluchy a koleżanki wejść na sale nie mogły

Odpowiedz
avatar karolina8492
5 5

@osvinoswald: było dokładnie tak samo. widziałam tylko raz jak wygląda sala przy zapisywaniu dziecka. Jak byłam zapisać syna do żłobka miał trzy miesiące, pani dyrektor powiedziała ze nie wie kiedy będzie mogła go przyjąć, ponieważ są już zapisane dzieci, które się jeszcze nie urodziły... Niestety był i jest to jedyny żłobek w moim mieście. do żłobka chodził ok 8 miesięcy. po wyjściu ze szpitala (dopiero tam nas wyleczyli) już więcej nie posłałam tam dziecka. Pomijam przyjmowanie chorych dzieci ze zwisającymi zielonymi glutami ale taka choroba? szpital powiadomił sanepid ale nie wiem jak się sprawa zakończyła.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 5

@karolina8492: żłobki to masakra. Z opowieści wynika,że pracownice wkładają te dzieci do łóżeczek i idą sobie na kawkę. Jak trzeba zmienić pieluszkę to zmienią,ale jeżeli płacze " bez powodu" to nie robią z tym nic. Moja koleżanka dowiedziała się,że jej syn wymiotował dopiero jak przyszła po niego do żłobka. Zero telefonu,nic!

Odpowiedz
avatar fak_dak
10 14

Państwowe, więc patologia ma się dobrze. Nauczycielkę chroni karta nauczyciela i fakt, że pieniądze idą z gminy a nie bezpośrednio od rodzica. Być może kumpelskie układy z dyrektorką. Dlatego kocham wszystko co prywatne. W przedszkolu moich dzieci jedna z pań postraszyła mojego syna, że jak będzie niegrzeczny, to rodzice go nie odbiorą. Opieprz ode mnie i dyrekcji dostała tego samego dnia. Miała jeszcze potem z 2 podobne wyskoki do innych dzieci i pożegnała się z pracą. I żeby nie było, przedszkole trzyma dyscyplinę, a panie nie mają oporów przed karceniem źle zachowujących się dzieci, za pełnym poparciem rodziców. Większość rzeczy dotycząca dzieci jest ustalana z rodzicami, których traktuje się po partnersku, a nie jak intruzów. Nie ma miejsca dla niepedagogicznych zachowań, czy wręcz znęcania się jak wyżej opisano. Zaraz ktoś napisze, że większość ludzi nie stać na prywatne przedszkola. Owszem, bo państwo najpierw zabiera im pieniądze, a potem za nie funduje "bezpłatne" przedszkole.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

@fak_dak: wiesz, patologia może być państwowa i prywatna. To,że coś jest prywatne nie znaczy,że lepsze. Najlepiej zebrać opinię o danej placówce nim wyślemy tam dziecko.

Odpowiedz
avatar fak_dak
8 8

@osvinoswald: Tylko że w prywatnych placówkach rodzice głosują nogami. Rozczarowany rodzić pójdzie do konkurencji, która przyjmie jego dziecko z otwartymi ramionami. Do państwowych przedszkoli, z racji wiecznego niedoboru miejsc, są przypisani jak chłop pańszczyźniany do roli i nie mają zbyt wielkiego wpływu na jakość zatrudnionego tam personelu. Znasz państwową szkołę lub przedszkole, które zwolniło nauczyciela, bo nie spełniał oczekiwań rodziców? Ja nie znam. W państwowym ośrodku mamy dyktaturę dyrektora, w prywatnym coś na kształt demokracji. Tak samo jest w służbie zdrowia. Do prywatnego gabinetu ludzie przychodzą, bo lekarz jest dobry. Do poradni na NFZ zapisują się, bo tam jest jeszcze niezrealizowany kontrakt i wolne terminy. Zły lekarz na prywatnym rynku długo się nie utrzyma, za to w państwowej placówce będzie pracował, dopóki będzie miał dobre kontakty z dyrekcją. Państwowe rozdawnictwo reglamentowanych dóbr zawsze będzie rodziło patologię.

Odpowiedz
avatar Patapon
3 5

Mówienie czy pisane o kimś, że jest po coś "jak dupa od srania" jest chamskie. Można było swoje racje wyrazić bez takich niskiego lotów przytyków.

Odpowiedz
Udostępnij