Wczoraj moja córka lat 8 poskarżyła się, że chłopcy w klasie klepią ją (i koleżanki) po tyłku.
Natomiast w świetlicy chłopiec z klasy integracyjnej obmacuje dziewczynki w miejscach intymnych oraz ściąga dziewczynkom spodnie/getry razem z majtkami.
Opiekunowie w świetlicy zalecają trzymać się z dala od agresora, bo on jest chory i nie można mu nic zrobić. Jest to o tyle trudne, że np. łazienka przy świetlicy jest koedukacyjna i można tam spotkać delikwenta. A inni chłopcy, widząc bezkarność zaczynają naśladować.
Mała została poinstruowana gdzie należy kopnąć delikwenta z całej siły. I zapewniona, że trafiony delikwent nie odda. Że za taką obronę nie zostanie przez nas ukarana, ma nie bać się kary w szkole i w razie pogadanki wychowawczej powiedzieć, że rodzice kazali jej się tak bronić. Oraz, że w dorosłym życiu mężczyzna za takie zachowanie może pójść do więzienia.
Jutro wybieram się do szkoły i będzie niezły dym. Jak trzeba to również na komisariat z zawiadomieniem o molestowaniu i do opieki społecznej poinformować o niewydolności wychowawczej.
Jeszcze jakieś pomysły, kogo zainteresować sprawą, której nie chcą/nie potrafią rozwiązać opiekunowie?
szkoła podstawowa
Jak widzę "łazienka koedukacyjna" to cholera mnie bierze... Kurna, ludzie- koedukacja- co- – razem; educare – kształcić, wychowywać Czego się w tej łazience razem uczą?
Odpowiedz@tick: No jak to czego? Czym się różnią dziewczynki od chłopców, nie? ;)
Odpowiedz@tick: Dziękuję za informację, jakże pomocną w rozwiązaniu sprawy. I również za to, że za chwilę jeden użyty przeze mnie wyraz stanie się przedmiotem dyskusji. Może nie jest to poprawne sformułowanie, ale po pierwsze nagminnie używane w mowie potocznej, Po drugie nie istnieje przymiotnik zastępczy, dotyczący innych pomieszczeń/miejsc dostępnych dla obu płci. Każdy inny brzmi dziwnie albo wymaga opisu. Po trzecie takie wyrażenie jest ogólnie zrozumiałe i tylko czepialskich językoznawców bierze cholera Po czwarte język dąży do skrótów i uproszczeń, więc to co dzisiaj budzi twój sprzeciw, jutro będzie uznane jako dozwolone w mowie potocznej, a pojutrze jako poprawne. To się nazywa rozwój języka. I po piąte, proponuję przenieść się na strony dla polonistów w celu uskuteczniania rozmów o poprawności użytych sformułowań i znaczenia wyrazów. Tam znajdziesz godnych adwersarzy, z odpowiednią wiedzą i powagą odnoszących się do zagadnienia.
Odpowiedz@z_lasu: jest taki wyraz: wspólna http://pl.wiktionary.org/wiki/koedukacyjny "Może nie jest to poprawne sformułowanie, ale po pierwsze nagminnie używane w mowie potocznej,[..]" Nie "może", ale na pewno nie jest to poprawne sformułowanie. A nagminnie jest używane właśnie przez osoby, które nie rozumieją nawet tego co piszą czy mówią. Owszem, język się rozwija, ale to nie znaczy, że trzeba go zaśmiecać.
Odpowiedz@z_lasu: Poza tym, gdybym był "gramar nazi" to bym się jeszcze kilku rzeczy przyczepił (skoro tego tak pragniesz ;) ) np: "Wczoraj moja córka lat 8 poskarżyła się," jak to się ma do twojego twierdzenia o "język dąży do skrótów i uproszczeń" prościej i krócej: "Wczoraj moja 8 letnia córka poskarżyła się" "klepią ją (i koleżanki) po tyłku." "klepią ją i koleżanki po tyłku. - po kiego czorta nawias, skoro jest to integralna informacja? "delikwent" ? za SJP 1. pot. "o kimś, kto jest od kogoś zależny" 2. "człowiek sądzony za przestępstwo" 3. "klient, petent" Powtórzenie "delikwent" trzy razy w kolejnych czterech zdaniach. "Jak trzeba(,) to również " "zalecają trzymać się z dala od agresora, bo on jest chory i nie można mu nic zrobić" Skoro jest chory i ma na to papiery, to o jakiej niewydolności wychowawczej mówisz, czy "na komisariat z zawiadomieniem o molestowaniu". No to masz pełnię "gramar nazi" na własne życzenie ;) :D PS. skoro jest chory i nie potrafi się dostosować, to znaczy że publiczna szkoła nie jest dla niego, a to już sprawa dla kuratorium, żeby dzieciaka przenieść do szkoły specjalnej lub odpowiedniej integracyjnej.
Odpowiedz@tick: Na całe 3 wypowiedzi jedna dotycząca sprawy. Rewelacja. Nigdy nie pretendowałem do mistrza mowy polskiej, nie piszę książek, popełniam błędy interpunkcyjne a nawet (o zgrozo) ortograficzne, wtrącam rusycyzmy, czasem również stosuję wschodnią składnię, mówię z lekkim wschodnim akcentem. I wiesz co? Dobrze mi się z tym żyje od kilkudziesięciu lat :) A "gramar nazi" i inne trolowe czapialstwo niespecjalnie robi na mnie wrażenie.
Odpowiedz@z_lasu: Heh... widać po pierwszym komentarzu (prawie elaborat ;) ), że nie robi wrażenia :D Czepiłem się jednego zwrotu, który użyłeś nieprawidłowo, odgryzłeś się, no to pokazałem, czego jeszcze można się było przyczepić (a łaskawie ;) tego nie zrobiłem). Skoro wątek jest "gramar nazi", to nie będę go przecież zaśmiecał radami, na to miejsce jest np. pod wpisem @Draco.
Odpowiedz@z_lasu: jak się uprzeć, to można napisać damsko-męska
Odpowiedz@tick: Hmmm... Grammar nazi to z ciebie żaden. 1. GraMMar, nie graMar. 2. "Czepiłem się jednego zwrotu, który użyłeś..." - "...zwrotu, KTÓREGO użyłeś..." 3. "...czego jeszcze można się było przyczepić..." - "...DO czego jeszcze można się było przyczepić..." (czepiać się czegoś; przyczepiać - do czegoś) 4. Znak @ pisany przed nickiem (ale również w adresie poczty internetowej) jest LIGATURĄ, czyli połączeniem przynajmniej dwóch liter w jeden znak graficzny. W tym przypadku te dwie litery to "ad". Słowo "ad" pochodzi z łaciny i w języku polskim znaczy "do". Przykładowo "@grammarnazi" - oznacza "DOgrammarnazi". Więc twoje ostatnie zdanie raczej nie ma sensu.
Odpowiedz@tick: Co to jest kuźwa GRAMAR NAZI?? Skoro sam poprawiasz innych i jak widać lubisz się czepiać to zastosuj się do swoich rad i nie używaj kretyńskich sformułowań.
Odpowiedz@Armagedon: @Iceman1973: Jak byście nie zauważyli, to jak zapisałem "gramar nazi"? Ja widzę cudzysłów ;p
Odpowiedz@z_lasu: domyślam się, że chodziło tu raczej o wyraz "integracyjna", nie "koedukacyjna" :)
Odpowiedz@Kamisha: Też niedobrze, bo to dotyczy procesu łączenia się, scalania - a raczej nie taki jest cel ubikacji, no chyba, że coś sugerujesz.
Odpowiedz@Kamisha: Chodziło o toaletę "dla dziewczynek i chłopczyków", męsko-damską czy wspólną dla obojga płci. Jakby się (bardzo) uprzeć to zwrot "koedukacyjna" nie jest to taki bez sensu. Bo uczy jak załatwiać dyskretnie potrzeby fizjologiczne dzieląc toaletę z osobnikiem płci przeciwnej :P
Odpowiedz@z_lasu: @sharpy: Dokładnie o to mi chodziło, integracyjna, czyli zintegrujmy się wspólnie robiąc kupę, po co niepotrzebnie dzielić się na płcie, to seksistowskie! :)
Odpowiedz@Kamisha: Nie do końca się zgodzę. Toalety integracyjne to mieli w Soczi. https://www.google.pl/search?q=toalety+olimpijskie+soczi
OdpowiedzJest jeden bardzo istotny problem z naszym prawodawstwem. Jest nim zapis, że sąd rodzinny wydając wyrok ma obowiązek kierować się przede wszystkim dobrem dziecka, w sprawie którego jest proces. Dobro osób pokrzywdzonych przez takie dziecko jest, w najlepszym razie, na drugim miejscu. W kwestii zaś molestowania seksualnego to niestety, ale opisuje je tylko kodeks karny, którego nijak nie stosuje się do dzieci z jednocyfrowym wiekiem. Z drugiej strony, jeśli twoja córa poleje tamtego benzyną i podpali, na przykład, albo po prostu utnie mu ptaka, to także nie obejmie jej kodeks karny, a wyrok będzie wydany z myślą o JEJ dobru.
Odpowiedz@bloodcarver: nie ,,dobrem dziecka" tylko ,,wychowaniem dziecka". Co jest przecież logiczne, nie można zdemoralizowanego 8 czy 10 latka traktować jak dorosłego zbira.
OdpowiedzNie istnieje już coś takiego jak "Opieka Społeczna" od wielu lat w jej miejsce działa "Pomoc Społeczna". Nie czepiam się, tylko informuję, bo wiem, że są osoby które traktują "Opiekę Społeczną" i "Pomoc Społeczną" jako dwie różne współdziałające instytucje. z_lasu wymieniłeś już chyba wszystkie instytucje które mogą coś w sprawie zrobić. Zgłaszanie sprawy do telewizji bym odradzał, bo może się to odwrócić przeciw Wam. Wystarczy, ze jakiś redaktor stwierdzi, że lepszą historią będzie sprawa "biednego chorego chłopca dręczonego przez nietolerancyjnych rodziców innych dzieci". Zwróciłbym też uwagę na przyczynę tego zjawiska. O ile u dzieci w tym wieku ciekawość jak wygląda nago rówieśnik płci przeciwnej jest w miarę naturalna, to nie jest to żadnym wytłumaczeniem takich akcji. To może wytłumaczyć próby podglądania dziewczynek, ale nie ataki o wyraźnym podtekście seksualnym. Dzieciak - nawet chory - sam na takie pomysły by nie wpadł. On musiał gdzieś podpatrzyć takie zachowanie. Zwłaszcza to klepanie po tyłku jest "interesujące". Takie zachowanie MUSIAŁ gdzieś podpatrzyć. W najlepszym razie zauważył to u rodziców (i oni np. wytłumaczyli, że tatuś klepie mamusię bo ją lubi), w najgorszym mógł oglądać filmy porno. To jest bardzo poważny problem obecnych czasów. 1. Dzieciaki są poddawane "seksualizacji" przez media i chore wzorce społeczne. Na siłę wtłacza się w DZIECI zachowania (i wiedzę) związane z seksualnością. To widać nawet w kreskówkach np. dawniej bohaterki były ubrane normalnie, dziś dominują stroje bardzo krótkie i podkreślające "walory". Inny przykład to standardy "bycia nastolatkiem". Przekroczone 11 lat i już wchodzą nowe wzorce - trzeba wyglądać modnie i na czasie, trzeba być "dorosłym" (czyli robić to co robią dorośli) a najlepiej to mieć chłopaka/dziewczynę. 2. Wielu rodziców olewa kwestie wychowania swoich dzieci. Kompletnie nie interesuje się tym co robi dziecko. Często jest tak, że dziecko siedzi przy komputerze (ze smartfonem, tabletem) godzinami, a rodzic nie wie co ono tam dokładnie robi! Rodzic najczęściej uznaje, że dziecko "gra", tylko nie ma pojęcia w co i czy cały czas tylko gra. Gry są jak książki i filmy, są różne. Jedne są odpowiednie dla dzieci inne są przeznaczone tylko dla dorosłych. Nieświadomy rodzic nie wie też z kim dziecko komunikuje się przez internet, a psycholi i zboczeńców w internecie nie brakuje przecież. No i co najczęściej się zdarza dziecko może trafić na treści nie odpowiednie dla niego. 3. Coraz więcej dzieci ma kontakt z erotyką i pornografią. Bywają nawet przypadki uzależnionych od porno dzieciaków! To są najgorsze wzorce w sprawie seksualności, jakie dziecko mogło zobaczyć. Moim zdaniem nie powinniście odpuszczać. Najważniejsze to dowiedzieć się z czego wynikają te zachowania tego chłopca. Jeżeli to tylko wygłupy i poczucie bezkarności to niebezpieczeństwa dla dzieci za dużego nie ma. Gorzej natomiast, jeżeli chłopak wzorce tych zachowań czerpie np. ze stron porno, bo wtedy sytuacja może się pogorszyć. Nie chcę nikogo straszyć, ale chłopak w przyszłości może nie ograniczyć się do ściągnięcia koleżance majtek, a np. spróbować ją zgwałcić (np. za pomocą jakiegoś przedmiotu).
Odpowiedz@Draco: Dokładnie. Samo zachowanie jest mocno niepokojące, jednak w rozważaniach poszłabym nieco dalej - w najgorszym wypadku może to oznaczać nie kontakt z pornografią, a nawet molestowanie seksualne. Taka seksualizacja zachowań dziecka, w tak młodym wieku bardzo często niestety oznaczają, że były/są one ofiarą przemocy seksualnej...
Odpowiedz@Draco: Jedno zdanie: "Opiekunowie w świetlicy zalecają trzymać się z dala od agresora, bo on jest chory i nie można mu nic zrobić." Wnioskuję, że ma orzeczoną jakąś chorobę (Autorka nie podaje jaką), a rodzaj choroby determinuje dalsze działania.
Odpowiedz@tick: chory, czy nie - dziecko samo nie wpadnie na to, że klepnięcie w tyłek ma podtekst seksualny. Dziecku klepnięcie w tyłek będzie kojarzyć się raczej z karą.
Odpowiedz@Draco: Zdajemy sobie sprawę z tego co opisałeś. Nasze dzieci staramy się delikatnie kontrolować i rozmawiać, rozmawiać, rozmawiać... Natomiast, tak naprawdę nie interesuje mnie z czego wynika zachowanie chłopca ze świetlicy. Bo zdaję sobie sprawę, że są schorzenia i leki, które mogą pobudzać, także seksualnie. Ale od tego są lekarze, żeby "ustawić" dziecko farmaceutycznie, od tego są rodzice, żeby tłumaczyć i uczyć panować nad instynktami i od tego w końcu są nauczyciele, żeby egzekwować normalne zachowania. Interesuje mnie bezpieczeństwo mojego dziecka, które w pewnych godzinach powierzam szkole. I taka refleksja po ostatnich "bojach" w szkole. Zaczęła się dyskryminacja zdrowych, normalnych dzieci. One mają tylko obowiązki, są karane za niewłaściwe zachowania. I jeżeli są atakowane przez dzieci z dysfunkcjami to ich wina, bo może "prowokowały". Dzieci z problemami (ADHD, różne dysfunkcje psychiczne) mają tylko przywileje. Nie wolno im zwrócić uwagi, upomnieć, ukarać. A rodzic walczący o dobro swojego normalnego dziecka ma przyklejaną łatką nietolerancyjnego pieniacza....
Odpowiedz@kalulumpa: zachowanie na pewno podpatrzone u dorosłych, skoro powtórzone na koleżance daje odpowiednią reakcję (satysfakcję, nagrodę), to znaczy, że trzeba powtórzyć. Dzieciak w ten sposób sam się nakręca - coś jak (upraszczając) rozgniatanie foli bąbelkowej. Sprowadzając to do rady @z_lasu (kopnięcie w jaja), nie będzie satysfakcji (nagrody), tylko ból (kara). Po kilku powtórzeniach dzieciak będzie kojarzył, że klepnięcie dziewczynki w tyłek oznacza bój jąder ;) @z_lasu: "Zaczęła się dyskryminacja zdrowych, normalnych dzieci. One mają tylko obowiązki, są karane za niewłaściwe zachowania." I to jest właśnie nienormalne... :/
OdpowiedzTak sobie myślę, że chłopiec może mieć autyzm (skoro użyły słowa "jest chory"). Często dzieci z autyzmem nie rozróżniają "pozycji społecznych", zachowań (dobre - złe) /przykład - moja mama ma ucznia, i nie rozumie różnicy, że jest to pani nauczycielka, i powinien się zwracać "proszę pani" a nie po imieniu/. A jak rodzic jeszcze olewa to już w ogóle może dochodzić do takich patologicznych sytuacji...
Odpowiedz@ihoujin: Trochę wcześnie na popęd, czy nie? Zresztą, autyka można wyuczyć, co jest dobre, a co złe. "Chory" mogło tu być użyte jako 'jest dziwny, nie wiem sama, co mu jest, lepiej się nie zbliżać'. Problem w tym, że nauczyciele słabo się znają na postępowaniu z dziećmi trudnymi, a nawet jak się znają, to mają mało czasu. I potem lata takie niekarcone i jest coraz trudniej.
Odpowiedz@kotwszafie: jak ma rodziców, którzy olewają go i dają mu taki "przykład", to nie zdziwiłabym się. Czasami włos potrafi się zjeżyć na widok rzeczy, które dzieci wyprawiają. A jeśli jest chory, to opieka powinna być szczególna.
Odpowiedz@Draco: Tak mi się skojarzyło. W bieżącej "Polityce" jest artykuł o niepełnosprawnych dzieciach, które, mając mentalność kilkulatka, zaczynają fizycznie dojrzewać. Ich naturalne potrzeby seksualne są tłumione jako "zboczenie", otoczenie (rodzice, kościół, wychowawcy w ośrodkach) wymyśla kary (!) i w efekcie to dziecko wyładowuje swój popęd na innych dzieciach. Są też młodsze dzieci, które z racji opóźnionego intelektualnie rozwoju, nie rozróżniają norm społecznych, znanych już zdrowym dzieciom, i też kończy się to tylko karaniem.
Odpowiedz@didja: Ale tu mówimy o 8 latku przejawiającym zachowania o oczywistym podtekście seksualnym. Najprawdopodobniej rodzice załatwili mu papiery "że jest chory", żeby odsunąć od siebie odpowiedzialność za to że dzieciak jest po prostu nie wychowany. To jest tak jak z dysleksją, ADHD i innymi tego typu chorobami - naprawdę cierpi na nie mniej niż 10% dzieciaków które mają to stwierdzone. W przypadku z historii na dzieciaka coś wpłynęło. W najgorszym scenariuszu ten 8 latek może oglądać pornole i z nich czerpać wzorce zachowań, albo nawet być molestowanym seksualnie. Ktoś musi w końcu się jemu przyjrzeć, bo to się może źle skończyć dla niego i dla innych dzieci, które on może skrzywdzić.
Odpowiedz@z_lasu: A najgorsze jest to, że ADHD to cholerny wymysł. Kretyńskie usprawiedliwienie dla łobuzów i tych bezstresowo wychowywanych.
Odpowiedz@Draco: Niekoniecznie. Nadmierną seksualizację zachowań często przejawiają dzieci będące ofiarami przemocy fizycznej i seksualnej. W jednym z takich zaburzeń pourazowych, że tak powiem niemedycznie, "włączanie seksualizacji" jest wręcz modelowym objawem. Oczywiście, nie znam historii tego chłopca. Może być, że jest zwyczajnie niewychowanym dzieckiem, które czerpie wzorce z tego, z czym nie powinien mieć kontaktu.
OdpowiedzGdzie kopnąc z całej siły? odpowiedź - w piszczel. Boli jak... a nie ma ryzyka uszkodzenia na całe życioe i pozwu od rodziców kopniętego.
Odpowiedz@Caron: Akurat uczyłem trochę wyże iż piszczel i bardziej centralnie. Za obrażenia w szkole odpowiada szkoła i tylko szkoła. Można ją pociągnąć do odpowiedzialności w pozwie cywilnym. Nie wiem jak to jest z regresem w przypadku przegrania przez szkołę. Wiem, bo w ub. roku nasze dziecko "dzięki" małemu agresorowi miało wypadek w szkole. I niestety nie było prawnych możliwości pociągnięcia do odpowiedzialności rodziców.
Odpowiedz@z_lasu: druga sprawa - skąd wiesz, że nie odda?
Odpowiedz@Caron: Nie ma ryzyka pozwu. Znaczy jest, ale dziecko w wieku jednocyfrowym nie odpowiada w żaden sposób z kodeksu karnego, a w sądzie rodzinnym to dobro takiego dziecka ma być najważniejsze. A ewentualne odszkodowanie płacić będzie szkoła. Sorry, ale ten dzieciak stwarza ryzyko. Jego zachowanie może trwale skrzywdzić dziewczynki z klasy. W takiej sytuacji obawy, że on zostanie trwale skrzywdzony, są chore. AGRESOR NIE MOŻE MIEĆ WIĘKSZYCH PRAW NIŻ OFIARA!
Odpowiedz@Caron: Bo nie da rady? Kopnięcie w jaja boli... bardzo boli i przez kilka chwil ból przeszywa całe twoje ciało. Ciężko złapać oddech, o ruszaniu się nie wspominając. W takiej sytuacji oddanie jest niemożliwe, a zaatakowanie dziewczynki później może poskutkować kolejnym kopem.
Odpowiedz@Draco: naprawdę sądzisz, że kilkulatka obuta w kapcie tak mu przyłoi, że jej na odlew nie nakopie?
Odpowiedz@Caron: Tak myślę, nawet jestem pewny. Nawet taki kurczak jak nasza Mała, jeżeli trafi, nawet w kapciach, to młody popłacze się i posika z bólu.
Odpowiedz@Caron: Naprawdę sądzisz, że ośmiolatek ma tak wysoki próg bólu? Nawet lekkie uderzenie w "te rejony" boli.
Odpowiedz@Caron: Nie kopnęłaś nigdy w szkole kolegi w jaja? Mało który jest w stanie oddać. To tak wrażliwe miejsce że wystarczy dobrze przycelować żeby delikwent zwinął się z bólu. Nie trzeba wcale używać dużo siły.
Odpowiedz@Caron: Może wytłumaczę Ci to bardziej zrozumiałym dla kobiety porównaniem. Kopnięcie w jaja najprawdopodobniej boli jak skurcze porodowe. To znaczy tak to porównują lekarze. ;)
Odpowiedz@z_lasu: może nie szczyp się i wyposaż ją w gaz? Przemoc wobec upośledzonego dziecka jest najlepszą formą reagowania.
Odpowiedz@Caron: a jak dziecko ma się bronić inaczej, jeśli nauczyciele nie reagują, a schować się nie ma gdzie? A nawet jeśli ma gdzie, to dlaczego ma się ciągle chować? Policja, kuratorium, sądy i inne legalne działania podejmowane przez rodziców trwają długo. I nie zawsze kończą się pomyślnie. Co ma zrobić molestowana dziewczynka tu i teraz? W końcu przemoc użyta przez dziecko w kierunku napastnika w obronie własnej jest zła. Podpowiem jeszcze. Dziecka własnego nie można nie posyłać do szkoły do czasu rozwiązania problemu.
Odpowiedz@Kropucha może porządny gwizdek na szyję? agresor podejdzie, ona go ogłuszy (o, to też zabolec potrafi), a nauczyciele zlecą się hurtem. Niech kopanie będzie ostatecznością - nadal obstaję, że nie masz żadnej pewności, że jej nie odda. Wystarczy, że mała w nerwach zle przyceluje i go nie zaboli tak jak oczekujesz, a on na ten przykład odwdzięczy się jej kopem w to samo miejsce.
Odpowiedz@Caron: Taaa, zlecą się hurtem i ją ochrzanią za gwizdanie. Przecież od agresora kazali jej się trzymać z daleka i to ma niby załatwić sprawę. Moim zdaniem również powinna celować w jaja, a jak nie wceluje to walić do skutku. Potem w dorosłym życiu będzie wiedziała co robić jak ktoś ją będzie napastować.
Odpowiedz@Bryanka: masz rację, tylko od razu przed oczami stanęła mi historia faceta, który chciała zapytać idącą przed nim kobietę o godzinę, ale nie zdążył - bo dostał gazem w twarz. Oczywiście dziewczyna musi się bronić i jestem za, ważne, żeby "trzymać rękę na pulsie" i na bieżąco dziecku tłumaczyć kiedy i które zachowania są akceptowalne i dozwolone.
Odpowiedz@Caron: Skończ już proszę... Kopniak w jajca obezwładnia szybko i skutecznie i tak samo zniechęca do kontynuowania zaczepek, wie to każdy duży i mały chłopiec i każda duża i większość małych dziewczynek.
Odpowiedz@Kudlik: ale nadal to naprawianie zła złem.
Odpowiedz@Caron: Po kopnięciu w jądra odda? Bez żartów. Musiałby być zmutowanym ninją. Takie rzeczy to tylko filmach. W prawdziwym życiu będzie przez chwilę sparaliżowany albo zemdleje.
Odpowiedz@Caron: Och, naprawianie zła, złem...Czyli jeśli w ciemnej uliczce zaatakuje mnie jakiś facet to zamiast kopnąć go w jaja/bronić się, mam mu wygłosić pogadankę pt: "Napadanie na ludzi to zło"?
Odpowiedz@Bryanka: Najlepiej przedstawić prezentację, oczywiście z wykresami i popartą odpowiednimi zdjęciami. Polecam też nosić przy sobie wskaźnik ;)
Odpowiedz@Caron: racja. Dziewczynka jest zwyrodniała że sama nie ściąga majtek i nie pokazuje co ma do pokazania!. No i ta socjopatka śmie unikać afektów młodzieńca... ba - szczuje na biedulkę swoich rodziców! Powinni oni być prewencyjnie aresztowani a dziewczyna do poprawczaka!
Odpowiedz@Gbursson: ale się pogubiliście. Mówię tylko, że zwalacie rozwiązanie problemu na to dziecko, zamiast jak dorośli zając się tym, że dorośli OPIEKUNOWIE w szkole mają to w pompie. Serio, nie potraficie kolektywnie zrobic awantury nauczycielom, tak, żeby zajęli się swoimi obowiązkami, a zamiast tego śmichy-chichy, że jak dziewczynka nakopie niepełnosprawnemu, to nie będzie ryzyka pozwu, bo to szkoła odpowiada. Dorośli! zajmijcie się dorosłymi, którzy mają za zadanie zapewnic waszym dzieciom bezpieczeństwo. Zajmijcie się opiekunami tego niepełnosprawnego dziecka, które znajduje się w niewłaściwej placówce. Ciemna uliczka, dorośli bandyci.. serio, Bryanka? przeczytaj ze zrozumieniem.
OdpowiedzNie do końca orientuję się w tym, co szkoła może, a czego nie może (w sensie prawnym), ale przytoczę taki kazus: w szkole, w której pracuje moja znajoma, do klasy integracyjnej przyjęty został chłopiec, jak to się mówi, "z orzeczeniem", czyli miejscowa PPP wystawiła papier, że ma on różne dys- oraz - co ważne - inne zaburzenia. Albo w wyniku tych zaburzeń (przy czym nie jest to upośledzenie umysłowe), albo w ramach skutków ubocznych leków, które bierze ponoć już od kilku lat, chłopak wykazuje wyraźne zaburzenia popędu, przede wszystkim problem z kontrolowaniem go. Dochodzi więc do tego, że klepie dziewczyny po tyłku, próbuje je obmacywać, rzuca niewybredne komentarze, czasami nawet w obecności nauczycieli (lub wręcz do nich skierowane), krąży plotka, że w poprzedniej szkole zdarzyło mu się masturbować na lekcji. Rzecz dzieje się w szkole ponadgimnazjalnej, więc dochodzi realny strach o to, że od obmacywania i "żartowania" przejdzie kiedyś do czynów. I tak - dziewczyny skarżą się nauczycielom, nauczyciele rozumieją, niektórzy próbują interweniować u dyrekcji, ale dyrekcja... wzrusza ramionami. Bo chłopak ma orzeczenie. Bo rodzice nie godzą się na wysłanie go do szkoły specjalnej. Bo on ma zdać maturę i w ogóle to niech nikt rodzicom nie wmawia, że ich dziecko jest "gorsze". Sprawa jak na razie nierozwiązana, z tego co mi wiadomo, nigdzie "wyżej" nie została zgłoszona, ale moja znajoma wspomniała, że jeżeli dyrekcja umywa ręce, można zgłosić to do kuratorium. O policji oczywiście nie wspominając, chociaż postępowanie będzie wyglądało inaczej w przypadku nastolatków, a inaczej w przypadku dzieci ze szkoły podstawowej. To jest, niestety, śliska sprawa, bo wielu ludziom (jeżeli nie są w to zaangażowani osobiście, jak Wy) łatwo jest przyjąć postawę "TO JEST CHORE DZIECKO, NIE WIE, CO ROBI, WIĘC NIE ROBI NIC ZŁEGO". Nie napisałaś, czy chłopiec jest np. upośledzony (u takich osób często jest problem z popędem, ale nie tylko u nich); w tym wypadku powinno się zasugerować rodzicom, że być może lepiej byłoby, aby przepisali syna do szkoły specjalnej, w której pracują ludzie mający odpowiednie kwalifikacje, by się takimi dziećmi zajmować; ew. by wysłali go na naprawdę intensywną terapię, żeby poradzić sobie z tym (i pewnie kilkoma innymi) problemem. Tyle że rodzicom niekiedy ciężko zaakceptować fakt, że ich dziecko jest "nienormalne" i na siłę pchają dzieci do "normalnych" szkół, nawet wbrew dobru dziecka, bo wysłanie syna czy córki do szkoły specjalnej to coś w rodzaju potwierdzenia, że mają "gorsze" czy "nienormalne" dziecko - i każdą sugestię, że może to nie jest najlepszy pomysł, traktują jako atak na nich i ich dziecko. Rodzice tego chłopca mogą (choć nie muszą) w taki właśnie sposób zareagować - i spróbować np. przyczepić Wam łatkę osób dyskryminujących "biednego, chorego chłopczyka, który i tak już ma ciężko". Niemniej jednak życzę Wam sukcesu w rozwiązaniu sprawy, a przede wszystkim gratuluję tego, że podejmujecie zdecydowane kroki, by chronić Waszą własną córkę.
Odpowiedz@mitzeh: Nie napisałem, bo nie wiem jakiego rodzaju dysfunkcję dziecko posiada. I szczerze mówiąc nie bardzo mnie to interesuje. A ponieważ problem dotyczy nie tylko mojej córki to takich "nietolerancyjnych" będzie więcej.
Odpowiedz@z_lasu: Tego Wam życzę, żeby inni rodzice do Was dołączyli. Im więcej Was będzie, tym trudniej będzie to zignorować, spławić Was, czy w jakikolwiek inny sposób obrócić sprawę przeciwko Wam :)
Odpowiedz@z_lasu: Ach, i jeszcze - wybacz, że użyłam formy "-aś"; z jakiegoś powodu z góry założyłam, że jesteś kobietą, przepraszam.
Odpowiedz@mitzeh: Czysto teoretycznie, do gimnazjum chodzą dzieci w wieku dwucyfrowym, posiadają nie tylko ograniczoną zdolność do czynności prawnych ale też (ograniczoną) możliwość odpowiadania za swoje postępowanie. W praktyce zaburzenia psychiczne przenoszą odpowiedzialność prawną z dziecka na opiekuna - nie rodzica, tylko osobę lub instytucję pod opieką której przebywa w chwili popełnienia czynu zabronionego. Dodatkowo styczniowa nowelizacja zniosła ściganie spraw o molestowanie wyłącznie na wiosek pokrzywdzonego, obecnie te sprawy są ścigane z urzędu. Obmacywanie miejsc intymnych mieści się w definicji molestowania. Są dwie opcje - pierwsza, piszesz zgłoszenie o możliwości popełnienia przestępstwa i składasz w prokuraturze lub policji. Druga - dajesz identyczne pismo dyrekcji szkoły z zaznaczeniem, że wystarczy Ci informacja o ponownym dopuszczeniu do takich zachowań wobec uczniów szkoły, żeby wysłać pisma odpowiednim organom. Nie ma że boli. To nie jest tak, że 'choremu wszystko wolno a zdrowe mogą jedynie cierpieć' - tylko widząc brak reakcji dyrekcji trzeba dać jej jasno do zrozumienia, że albo zrobi, co do niej należy - i zasłanianie się jego chorobą w żadnym wypadku nie zwalnia jej z obowiązku zapewnienia bezpieczeństwa uczniom - albo dopilnujecie, żeby za to opowiedziała. Katalog możliwych decyzji dyrektora szkoły: - zawieszenie w prawach ucznia do czasu podjęcia udokumentowanego leczenia, które zahamuje te ekscesy; - nauczanie indywidualne w całości lub częsci; - asystent ucznia, którego zadaniem będzie ochrona innych przed agresorem. Narzędzia są, pozostaje dopilnować, żeby się pojawiła wola działania.
Odpowiedz@Taczer: Tyle, że asystent ucznia nadal nie ma prawa użyć wobec ucznia środków przymusu bezpośredniego. Rozporządzenie, które pozwala na podjęcie takich środków wobec ucznia, który zagraża życiu lub zdrowiu własnemu lub innej osoby, dotyczy jedynie nieletnich umieszczonych w zakładach poprawczych, schroniskach dla nieletnich, młodzieżowych ośrodkach wychowawczych i młodzieżowych ośrodkach socjoterapii (Dz. U. Nr 111, poz. 535). Weź ty mi pokaż zdrowego na umyśle dorosłego, który weźmie na siebie odpowiedzialność za chronienie innych dzieci przed takim małym napastnikiem, nie mając prawa nic konkretnego zrobić, nawet na siłę odciągnąć. Bo ja sobie tego nie wyobrażam.
Odpowiedz@bloodcarver: Każdy ma prawa do zatrzymania obywatelskiego i złamania prawa w celu ujęcia lub próby ujęcia przestępcy, który je popełnił ;) to taka mała dygresja, nauczycielka tego chłopca nie zaknebluje ;)
Odpowiedz@bloodcarver: Żebyś się nie zdziwił. Asystent ma nie tylko prawo, ale i obowiązek, bo takie ma zadanie przydzielone do wykonania. On nie jest od stania, patrzenia i powtarzania 'nieładnie, dziecko, tak nie wolno'. CO do podstawy prawnej - wyłącznie zaistnienia przestępstwa, kiedy odpiera się zamach na dobro wyraźnie wyższe. Z polskiego na nasze - możesz ograniczyć swobodę poruszania się małoletniego, jeśli zagraża zdrowiu otoczenia. Zwłaszcza dzieci, które masz za zadanie przed nim chronić. Polecam lekturę art. 25 i 26 KK, zwłaszcza paragraf 1 art 26. To jest ustawa, akt rangi piętro wyżej rozporządzeń. Mogę Ci pokazać od ręki 4 osoby, których jedynym zadaniem na przerwach jest dopilnowanie, żeby czwórka dziesięciolatków nie zrobiła krzywdy sobie lub otoczeniu. Na lekcjach tę rolę spełnia nauczyciel wspomagający.
OdpowiedzMożna spróbować w kuratorium, powiadomić o całej sytuacji(zachowaniu nauczycieli i chłopca). Ciężko określić mi czy można nazwać to za podżeganie do molestowania nieletniej(sorki ale nie mam przy sobie kodeksu) ale za brak działania w tej sprawie są przewidziane konsekwencje. A jeśli kuratorium bądź opieka społeczna nie pomoże to radzę zgłosić do sądu rodzinnego.
Odpowiedz@Jacobi: Podżeganie jest wtedy, gdy ktoś inną osobę namawia/nakłania do działania. Sugerujesz, że nauczyciel mówi mu: idź poklepać Kasię po pupie?
OdpowiedzZ podobnym egzemplarzem "biednego, chorego dziecka, które nie wie, co robi" spotkałam się na oddziale młodzieżowym w psychiatryku. Ganiał za dziewczynami (głównie anorektyczkami i niedoszłymi samobójczyniami, 14-17 lat), ściągał im majtki, łapał je za krocze i krzyczał, że będzie je pi****ył. Miał chyba 16 lat i był dość wysoki, więc w sumie jakby się uparł, to i konkretną krzywdę mógłby zrobić. Zamiast gnoja jakkolwiek odseparować, uspokoić czy zawołać lekarza dyżurnego, by uspokoić go lekami, kazały go "nie prowokować", ignorować i omijać. W szpitalu psychiatrycznym. Gdzie dziewczyny i tak miały zszargane nerwy i dość innych kłopotów i gdzie powinni się jednak zająć jego chorobą, a nie udawać, że jest okej. Jak najbardziej popieram pomysł z kopaniem w jaja. Gorzej, jak potem się gówniarz zaczai na twoją córkę, by jej oddać z zaskoczenia. Bo skoro świetną zabawą dla niego jest ściąganie innym majtek, to może i np szarpanie za włosy mu się spodoba...
Odpowiedz@Aakikun: No tak, kobitkom to trudno wytłumaczyć... Ku*** mać, czy wy potraficie zrozumieć, że on może się kiedyś wyleczyć z tej rzekomej choroby? Choć przynajmniej odzwyczaić się od głupiego zwyczaju? Nie, taki ch*j. Lepiej od razu pozbawić chłopca płodności, zrobić mu k*rwa krzywdę na całe życie. Rozumiem, gdyby posunął się dalej, to dobra, wykastrować gnoja. Ale może to jest jego głupi wymysł, który zniknie za rok? Trzeba myśleć logicznie, kop w piszczel i gościu leży.
Odpowiedz@pokerziom: biedny człopiec dostanie kopa w jaja i będzie skrzywdzony! nie można na to pozwolić. chrońmy agresorów a ofiary niech się wstydzą swoich zachować!
OdpowiedzKop w piszczel i gościu leży
Odpowiedz@pokerziom: Kopnij kogoś w piszczel boso lub w kapciach, by bardzo zabolało. Szczególnie jak jesteś 14-letnią anorektyczką, jak pisze Aaikun - to musi być wielka moc w takiej nodze, dobrze będzie jak sobie sama nogi nie złamie przy takich akrobacjach...
OdpowiedzKuratorium oświaty i rzecznik praw dziecka, względnie UWAGA! i Interwencja..
OdpowiedzKupcie małej buciki z usztywnianymi palcami i nie zapomnijcie o kopaniu po piszczelach. A niewydolność szkoły można zgłosić do kuratorium.
OdpowiedzAż mi się przypomniało jak moja kuzynka pracowała kiedyś w specjalnej świetlicy dla trudnych dzieci. Dzieci raczej młodsze, podstawówka. I mieli tam jednego dzieciaka, 9 lat, przewracał inne dziewczynki na ziemię, kładł sie na nich i udawał że kopuluje. Kuzynka odpowiednie studia i fakultety posiada, jakiś czas pracowała już z trudnymi dziećmi. Wypróbowała na małym zboczeńcu wszystkie psychologiczne i pedagogiczne metody, rozmawiała z rodzicami (patole, bardzo ich śmieszyła ta sytuacja), po 3 miesiącach szlag ją trafił, złapała go i wpierniczyła mu ręką przez spodnie. spokój jak ręką odjął.
Odpowiedz@Aptekara85: A o powiadomieniu sądu rodzinnego o niewłaściwych warunkach wychowawczych dziewięciolatka i możliwym molestowaniu go kuzynka nie pomyślała? To na wiele się jej te fakultety nie przydały, jeśli jedyne, o co zadbała, to spokój. Dziewięciolatek naśladujący kopulację i rodzice, których to jedynie śmieszy, bo patole, tak? Młody równie dobrze mógł służyć za regularny obiekt takich zachowań, z sufitu tego nie wziął.
Odpowiedz@Taczer: dlatego te dzieci chodziły do tej świetlicy. tam wszystkie były z tego typu rodzin. każda rodzina objęta kuratelą ośrodka pomocy społecznej, część ma kuratora. Kuzynka zgłosiła że młody może być molestowany, albo co najmniej ogląda takie rzeczy w domu. Oczywiście nikt nic nie stwierdził...
Odpowiedzjesli zawiadomienie szkoly/nauczycieli/dyrektora nie pomoglo i masz swiadkow lub na pismie ze szkole zawiadamialas - teraz pora na prokurature! to ze dziecko jest chore niczego nie tlumaczy -jesli jest chore tzn ze musi byc uczone w odpowiedniej placowce lub miec przydzielonego non stop opiekuna, itp. Zawiadomic prokurature i wytoczyc proces szkole o niewalasciwa opieke nad dziecmi!
OdpowiedzTo samo kiedyś powiedziałem swojej córce. Ma celować w nabiał i się molestator poskłada. A jak ktoś będzie widział problem w jej zachowaniu a nie przyszłego zboczeńca to przyjdę do szkoły i zrobię taki dym, ze im uszami pójdzie
OdpowiedzPrzypomniała mi się sytuacja. Siostrzenica, lat 13, gimnazjum, klasa pierwsza - integracyjna. Nie jest to duży problem, chorzy chłopcy są sympatyczni i zachowują się dobrze. Może poza jednym. Nie robi nic na lekcjach, nawet nie pisze, ignoruje polecenia nauczycieli i bywa wulgarny wobec otoczenia. Matka mówi tylko, że on chory i nic nie może zrobić [czyt. ma to gdzieś]. Niedawno siostrzenicę klepnął w tyłek, a ta w przypływie szału popchnęła go. Chłopak się wywalił, ale nie zrobił sobie krzywdy. Natomiast już więcej dziewczyn nie zaczepia :)
Odpowiedz