Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Historia dotyczy profilowania w Urzędzie Pracy - kto się zetknął ten wie,…

Historia dotyczy profilowania w Urzędzie Pracy - kto się zetknął ten wie, kto nie miał okazji temu krótko mówię, że chodzi o odpowiedź na 3 pytania, które to odpowiedzi mają ustalić jakim typem bezrobotnego jesteśmy i jak bardzo zależy nam na znalezieniu pracy.

Ja pomyślnie przeszłam ową procedurę i dostałam miano bezrobotnego elastycznego czyli gotowego na wiele by pracę zdobyć. I tym to sposobem otrzymałam informację, że mogę wziąć udział w rozmowie z pracodawcą oferującym "stanowisko kierownicze". Ok.

Przychodzę wyznaczonego dnia na rozmowę i okazuje się, że jest nas w sumie ok. 25 osób wyraźnie różnych pod względem doświadczenia, stanu zdrowia (czytaj spożycia alkoholu), wykształcenia itp. Pan Pracodawca kręci się radośnie i opowiada paniom z UP jak to on nas wszystkich "załatwi" i jak nam wszystkim "przywali w papierach" w razie odmowy podjęcia pracy. Zaczyna się właściwe spotkanie, gdzie po 3 zdaniach okazuje się, że owa oferta pracy to stanowisko sprzedawcy wędlin i mięs w sklepie dużej sieci. Można tam zrobić super karierę wyróżniając się dzieleniem mięsa, wciskaniem promocji, układaniem wędlin itp. Wysłuchałam i chcę zrezygnować z rozmów indywidualnych, bo kurcze nie po to człowiek 2 kierunki studiów ma i 3 języki żeby habaninę podawać ale okazuje się, że rezygnacja równoznaczna jest z natychmiastowym pozbawieniem statusu bezrobotnego na minimum 120 dni. Ponieważ "ta oferta jest najlepszą jaką do tej pory w naszym UP mieliśmy, bo jest na umowę o pracę i żadne powody odmowy nie zostaną uwzględnione".

Zasiłku nie pobieram ale ubezpieczenia jednak szkoda, więc heroicznie idę na rozmowę do pana. Podaję CV i zapada dramatyczna cisza. Pan pracodawca dalej lekko agresywny, ale udało nam się dojść do porozumienia, że zatrudnienie mnie byłoby dla niego bez sensu, a ja właściwie to nie odmawiam mu ale jednak chyba mu się nie przydam na tym stoisku.
Dalej podążam z papierkiem od pana do pań z UP i pytam szczerze czemu wprowadzają mnie w błąd jakimś rzekomym stanowiskiem kierowniczym, czemu stawiają mnie i nie tylko mnie w takiej kuriozalnej sytuacji. Nie da się tego ustalić, ogólnie powinnam się cieszyć z takiej super oferty i z pomocy UP.

W trakcie okazało się, że takich osób jak ja była większość. Mam wrażenie, że całe to profilowanie i pomaganie przez UP jest jedną wielką farsą.

urząd pracy

by LadyGoth
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar dodolinka
17 21

Jasne, czytają.... Uhmmm Mojej siostrze dali ofertę pracy do firmy, z której musiała odejść, ze względu na stan zdrowia.

Odpowiedz
avatar LadyGoth
12 18

@abfab: o profilowaniu proponuję doczytać na stronach UP. A odnośnie doboru propozycji do wykształcenia itp - właśnie tak powinno być a w praktyce jest jak opisałam. Oczywiście wierzyć mi nie musisz :) edit - jedyną uznawaną możliwością odmowy w tym przypadku był stan zdrowia. Jednak taka odmowa musi być potwierdzona zaświadczeniem od lekarza konkretnej specjalizacji.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 listopada 2014 o 21:04

avatar amarr91
22 24

@abfab: Wcale bzdurą nie wali. Ja też przeszłam takie profilowanie, z tego co wiem jest ono praktykowane od niedawna, więc jeśli rejestrowałeś się dawno, to możliwe że się nie załapałeś. Dwa, niektóre urzędy wcale nie patrzą na wykształcenie, tylko przydzielają ludzi jak leci. Sama byłam na rozmowie na kierownicze stanowisko w dużej firmie, mimo że moje wykształcenie zupełnie nie pasowało do oferty. Po prostu nasze urzędy to wylęgarnie absurdów i trzeba się z tym pogodzić.

Odpowiedz
avatar Yennefer_
10 20

@abfab: Studia a studia to różnica :) nie liczy się ilość kierunków a jakość.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 13

@LadyGoth: co studiowałaś? do głowy mi przychodzą tylko kierunki związane z językami (skoro znasz ich aż trzy) i nie możesz znaleźć pracy

Odpowiedz
avatar LadyGoth
-3 19

@mmm: niestety za moich czasów była moda na kierunki humanistyczne niewiele wnoszące jeśli chodzi o konkretny zawód ;) Ale z mięsem i jego obróbką też nie miały nic wspólnego stąd moje zdziwienie doborem oferty pracy

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 15

@LadyGoth: za moich, czyli aktualnych czasów ta moda nadal panuje (jak i miauczący absolwenci, płaczący bo nikt nie potrzebuje specjalisty od zarządzania, socjologii, politologii & innych). z trzema językami to bym pakowała walizki i ruszyła do jednego z krajów gdzie włada się mogłabyś się dogadać ;) PS popieram pójście na kierunki które są postrzegane jako mało przyszłościowe, jeśli to wynika z pasji i zainteresowań, nie z braku laku PS2 no nic Gocie-Kocie, powodzenia;) (nie studiuję polonistyki, nie wiem jak to się odmienia :()

Odpowiedz
avatar EmielRegisRohellecTerzieffGodefr
4 10

@abfab: Zanim wypowiesz się w temacie, na którym się nie znasz - zapoznaj się z Rozporządzeniem Ministra Pracy i Polityki Społecznej z dnia 14 maja 2014 r. w sprawie profilowania pomocy dla bezrobotnego. Tworzy się profil, a następnie "indywidualny plan działania" (IPD)- przeczytaj rozporządzenie to dowiesz się o szczegółach. W PRAKTYCE wygląda to tak, że urzędnik daje ofertę, w której dana osoba spełnia wymagania konieczne wymienione w ofercie. Nie musi spełniać "mile widzianych". Skoro pracodawca w wymaganiach koniecznych ma np. tylko "minimalne wykształcenie - średnie", to dla UP nie ma znaczenia czy jesteś po studiach, czy po zawodówce. Oni muszą dać Ci ofertę, a jeśli nie ma z czego wybrać wg "gustu" bezrobotnego - dają cokolwiek do czego w tym minimum pasuje. Bezrobotny odmawia przyjęcia oferty lub samej pracy po rozmowie? Jest wypisywany. Każda kolejna odmowa osoby ponownie zarejestrowanej po wyrejestrowaniu skutkuje dłuższym "okresem karnym", przez który nie można się ponownie zarejestrować w UP.

Odpowiedz
avatar Jorn
3 15

@LadyGoth: Czyli nic konkretnego nie potrafisz, a marudzisz, że ci pracę poniżej ambicji proponują.

Odpowiedz
avatar Draco
-1 1

@EmielRegisRohellecTerzieffGodefr: Niestety to tak nie wygląda. UP może dać skierowanie bezrobotnemu jeżeli jego wykształcenie jest dokładnie takie jak na ogłoszeniu. W UP nie działa logika. Wiem to z własnego przykładu. Miałem wtedy wykształcenie średnie techniczne i już nie podlegałem pod ogłoszenia z wykształceniem "średnie".

Odpowiedz
avatar EmielRegisRohellecTerzieffGodefr
1 3

@Draco: Tak to działa - nie twierdzę, że wszędzie, ale pisałem prawdę. Akurat wczoraj kuzynka miała termin w PUP i dostała skierowanie by aplikować na stanowisko Logistyk. W wymaganiach - wykształcenie średnie, kuzynka ma tytuł magistra zdobyty na państwowej uczelni. Dostała to ogłoszenie, bo w innych nie spełniała wszystkiego w polu "wymagane", a "coś jej musieli dać". Urząd pracy z Górnego Śląska. Nie mam potrzeby zmyślać - mam ciekawsze zajęcia. Widzisz - w rozporządzeniu można przeczytać: §8.1.Powiatowy urząd pracy, w okresie realizacji IPD, co najmniej raz na 60 dni kontaktuje się z bezrobotnym, w celu monitorowania sytuacji i postępów w realizacji działań przewidzianych dla bezrobotnego. 2.Kontakt z bezrobotnym, o którym mowa w ust. 1, może być realizowany w formie spotkania z bezrobotnym, rozmowy telefonicznej albo wymiany informacji drogą elektroniczną lub pocztową. W praktyce - UP do którego chodzą znane mi osoby nakazuje stawienie się osobiście minimum co 60 dni. Kuzynka (o której mowa wcześniej) dostała kolejny termin do stawienia się za 55 dni - na 12 stycznia. Na zapytanie - co z innymi formami kontaktu - usłyszała, że ma się stawić i koniec. Na koniec dodam, że porównuję sposoby postępowania UP z opowiadań rodziny i znajomych - wszystko zależy od pracowników i dyrektora placówki. W UP oddalonym o nieco ponad 50km pracują bardziej rozumne istoty, więc czwórka moich znajomych ma zupełnie inne doświadczenia niż moja kuzynka. Przykładowo - inna kuzynka odbyła roczny staż - nie mogła zmienić miejsca stażu po 6 miesiącach, nie podpisywano z nią nowej umowy po 6 miesiącach mimo podwojenia stawki wynagrodzenia za staż. Koleżanka ze studiów miała staż dokładnie w tym samym czasie. Odbyła 6 miesięcy w jednej firmie, a kolejne 6 miesięcy w drugiej. Po pierwszym półroczu dano jej do podpisania nową umowę z podwojoną stawką wynagrodzenia. Dwa różne doświadczenia - wszystko wynikiem działań pracownikiem UP. Niestety by mieć status bezrobotny - trzeba zarejestrować się w UP zgodnym z miejscem zameldowania.

Odpowiedz
avatar Draco
-1 1

@EmielRegisRohellecTerzieffGodefr: Ok, ale jest jedna zasadnicza sprawa. Twoja kuzynka dostała "skierowanie", czy "ofertę pracy"? Bo to są dwie całkowicie różne rzeczy. Skierowanie to przymus stawienia się we wskazanej firmie współpracującej z UP. Najczęściej są tam jakieś cyrki, albo dziwne "niezgodności" i bezrobotny dostaje pieczątkę na swoje skierowanie i wpis, że pracodawca go nie chciał. Oferta pracy natomiast to po prostu zwykły wydruk z internetu. Pracownicy UP często to teraz robią. Podbijają sobie w ten sposób statystyki, bo dali bezrobotnemu ofertę pracy. Tylko, że często nie patrzą na to, że ogłoszenie jest z przed dwóch lat. W przypadku ofert "wykształcenie" jest rozpatrywane zgodnie z logiką - skoro ktoś ma wyższe to i średnie ma. W przypadku skierowań to jeszcze nie słyszałem o sytuacji by ktoś dostał skierowanie na stanowisko o niższym wymaganym wykształceniu niż posiadał. W chwili obecnej dwie osoby z rodziny są zarejestrowane w UP w Warszawie. Jedna ma wykształcenie wyższe, a druga średnie techniczne. Żadna z nich nie miała jeszcze skierowania do pracy z wymaganym "średnim",a takie są, bo widzimy to na stronie UP.

Odpowiedz
avatar heerind
-1 1

@mmm: Taka moda panuje i będzie panowała u osób, które chcą sobie sztucznie młodość przedłużyć, a nie zawodu szukać.

Odpowiedz
avatar janhalb
34 36

Lady Goth: też mam za sobą dwa kierunki, też oba mocno humanistyczne - i (może teraz ja będę piekielny) ale naprawdę trudno mi sobie wyobrazić, aby osoba po dwóch kierunkach i znająca trzy języki nie mogła znaleźć pracy. Nie mówię o pracy od razy za duże pieniądze czy na super stanowisku - ale jak się zna 3 języki (zakładając,że się je ZNA, a nie tylko skończyło kursy i ma papierki…) to z samych tłumaczeń da się jakoś tam wyżyć. A jeśli sytuacja jest rzeczywiście tak dramatyczna, że się tej pracy nie ma - to naprawdę nie widzę nic zdrożnego w tym, żeby popracować w sklepie. Ja nie uznałbym tego za "poniżej swojej godności" - zwłaszcza, że nic nie stoi na przeszkodzie, aby pracując jednocześnie szukać lepszej pracy, a tymczasem mieć za co żyć… Jak brutalnie powiedział Bill Gates (a przynajmniej jemu się to przypisuje): "Przewracanie hamburgerów na patelni nie jest poniżej twojej godności. Twoi Dziadkowie mieli inne określenie na przerzucanie hamburgerów: oni nazywali to szansą."

Odpowiedz
avatar Bryanka
8 14

@janhalb: Zgadzam się. W mojej branży mówi się (jest to zresztą prawda), że każdy wielki trener zaczynał od wywalania gówna ze stajni.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
17 19

@janhalb: true story. Znam gościa, mężczyzna po trzydziestce kierowca zawodowy. Owy jegomość, po utracie etatu poszedł do KFC, a po dwóch miesiącach znalazł pracę w swoim zawodzie i odszedł. Proste. Sorry, ale osoba świeżo po studiach, bez doświadczenia nie jest jakimś atrakcyjnym " towarem" dla pracodawcy. Jak mi ktoś kiedyś powiedział,że czasami lepiej iść do zawodówki czy technikum i mieć jakiś zawód a potem zdobywać lepsze wykształcenie niż skończyć liceum potem studia a następnie bezrobocie. Nie zawsze tak jest, ale to nawet ma sens.

Odpowiedz
avatar turbiniak
17 21

się śmiejcie, takie miejsca pracy jak McD czy KFC mogą być naprawdę dobrą ścieżką kariery, z wykształceniem czy bez. Pracowałam w McD, poznałam wspaniałych ludzi, dwoje z nich po 6 miesiącach pracy zostało instruktorami, inna dwójka po 9 miesiącach pracy została menadżerami - wszyscy studenci. I co, porobisz w takim Macu jako menadżer, w międzyczasie skończysz studia i albo pniesz się wyżej w Macu, albo szukasz pracy zgodnej z wykształceniem, mając już w CV doświadczenie na stanowisku kierowniczym. Mój wykładowca od Przedsiębiorczości, mający własną firmę, powiedział kiedyś: jak robię nabór, to z góry odrzucam CV takich, którzy nie pracowali. Wolę studenta z jednym fakultetem, który dorabiał w wakacje na ogródkach piwnych, niż takiego co ma 5 fakultetów, a nigdy nie pracował.

Odpowiedz
avatar Aranos
14 18

@LadyGoth: Jestes w duzym bledzie. W kazdym razie tak uwazam. Skoro skonczylas studia i to nie jeden kierunek, a nie masz pracy to wyjasnienie jest jedno. Pomylilas sie przy.wyborze studiow. I widac ze nie dzieje Ci sie zle skoro odrzucasz mozliwosc zarobku. Pewnie dalej mieszkasz z rodzicami. Bo koniecznosc utrzymania siebie i zaplacenie rachunkow szybko lecza z. wszelkich manier dotyczacych pracy. Nie obraz sie. Nie mam zamiaru Ci ublizac. Jednak zbyt wiele juz slyszalem placzu o braku pracy po studiach. Sam jestem inzynierem a. jednak w zawodzie nie pracuje i dzis nie widze siebie w wyuczonym zawodzie. Ale to inna historia.

Odpowiedz
avatar Devotchka
-3 15

@janhalb: Rozumiem o czym mówisz, ale nie jestem w stanie się z tym zgodzić. Znając wiele języków można znaleźć pracę zgodną z umiejętnościami. Z tym, że mi jako osobie która zna niemiecki na poziomie powiedzmy zaawansowanym nie widzi mi się pracować w call centre za 1200 zł brutto. Nauka języków jest niesamowicie droga i jest to zwyczajnie niesprawiedliwe, krzywdzące i dość bezczelne ze strony pracodawcy oferować tak śmieszną stawkę. Nie można się na takie rzeczy godzić. To dotyczy jednej sprawy. Podejmowałam już masę prac. Od ulotek, przez roznoszenie kanapek w biurach, aż do samej pracy w biurze. O dwóch pierwszych przykładach powiem tylko- nigdy więcej. Do pracy jako hostessa może bym wróciła bo chociaż godnie płacili. Proszę, nie zarzucajcie mi, że jestem rozpieszczona przez życie i nigdy nie miałam na karku ciężaru rachunków bo to nie jest zgodne z prawdą. Ci wszyscy którzy zarzucają autorce kiepską paradność w trudnej sytuacji sami przyznają się, że tylko "znają" ludzi podejmujących się trudnych prac. Praca w Mcdonaldzie to nie jest to samo co praca w rzeźni. Nie mówię, że to pierwsze jest łatwiejsze, ale praca w macu jest jednak troszeczkę bardziej "elitarna" (chociaż pod względem wyboru godzin pracy). Oczywiście, rozumiem kiedy ktoś nie ma wykształcenia - nie powinien wtedy wybrzydzać. Co do osoby która haruje ciężko na studiach praca może być zwyczajnie uwłaczająca. Tak, nie bójmy się powiedzieć tego, że ludzie ambitniejsi nie równają się tym, którzy postanowili swoją edukację zakończyć na szkole średniej. Jestem świadoma, że zabrzmi to dziwnie, ale nie rozumiem głupiego systemu zrównywania ludzi. Dlaczego nie nadajemy człowiekowi wartości na podstawie tego ile sam w życiu osiągnął. Edukacja jest w Polsce "darmowa" (tak, książki i inne rzeczy kosztują, ale będąc zdolnym można pozyskać stypendium) i dlatego nic nie trzyma nikogo od pozyskiwania wiedzy. Pod historią toczy się zupełnie niepotrzebna dyskusja. Urząd pracy chce zmusić osobę wykształconą do podjęcia stanowiska które nijak ma się z jej kwalifikacjami. Autorka ma prawo być wkurzona bo traci czas na chodzenie na rozmowy bez sensu zamiast wykorzystać go lepiej na szlifowaniu umiejętności. Są ludzie do pracy przy sprzątaniu i ludzie do pracy przy projektowaniu ubrań. Czy ktoś jest z powodu swojej pracy gorszy? Nie. Czy w takim razie dwoje tych ludzi powinno się pracami zamieniać? Nie, bo każdy aspiruje na inne stanowisko i nie ma w tym nic złego.

Odpowiedz
avatar hedemora
-2 6

Teraz to nie szansa, ale po 3 miesiacach sorki nienadaje sie pan pani i po kolejnego z dotacji

Odpowiedz
avatar bloodcarver
0 8

@Devotchka: "nie widzi mi się pracować w call centre za 1200 zł brutto." - Jeśli masz dość kasy, żeby tak marudzić, to spoko, ale nie należy oczekiwać, że państwo będzie pomagać osobom dość zamożnym, by nie pracować. "Nauka języków jest niesamowicie droga i jest to zwyczajnie niesprawiedliwe" - Kto i kiedy powiedział ci, że życie jest sprawiedliwe? Bardzo cię skrzywdził...

Odpowiedz
avatar Devotchka
-1 3

@bloodcarver: Fajnie, że wyciąłeś z mojego komentarza dwa zdania. W końcu przeczytałeś tylko i wyłącznie je. To przynajmniej widać po Twojej wypowiedzi. Napisałam jasno i przejrzyście, że rozumiem problem z kończącymi się pieniędzmi. Nie ma nic złego w fakcie, że ktoś wykształcony nie zamierza wykonywać pracy dla pierwszego-lepszego "Ferdka Kiepskiego". Jeśli coś jest niesprawiedliwe to powinno się z tym walczyć, a nie poddawać się systemowi i łazić ze spuszczoną głową.

Odpowiedz
avatar sniadanie
1 1

@Devotchka: Pozwól, że Cię zacytuję: "Nauka języków jest niesamowicie droga [...]". "Edukacja jest w Polsce "darmowa" (tak, książki i inne rzeczy kosztują, ale będąc zdolnym można pozyskać stypendium) i dlatego nic nie trzyma nikogo od pozyskiwania wiedzy".

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
11 15

Jak czlowiekowi praca na gwalt NAPRAWDE potrzebna, to chyba bralby kazda, bo zadna nie hanbi, a zyc trzeba. W opisanym wypadku chyba nie byla az tak konieczna, bo moznaby bez obrazy i straty honoru na stanowisku sprzedawcy odczekac, az pani "po dwoch kierunkach studiow i z trzema jezykami" zaproponuja "pieczone golabki", czyli od razu posade dyrektorska.

Odpowiedz
avatar Izura
23 33

Czekaj, czekaj, może na Twoim czekaniu ja robotę lepszą znajdę. Zlinczujcie mnie, o magistry z 3 językami, 10 fakultetami co każdą pracą inną niż menedżer mega korprajsa gardzą, dla piniendzy nie od rodziców czy zasiłków jutro mam rozmowę o pracę kasjerki. I co gorsze- jeśli ją dostanę to będę szczęśliwa, bo zawsze lepsza kasa niż teraz mam! I powinnam się iść i powiesić, ale może uda mi się na studia dzięki temu iść, o ja niegodna was!

Odpowiedz
avatar Draco
12 12

@Devotchka: Dla mnie taka praca nie stanowi problemu. Może to wynika z tego, że nagle mój zawód archiwisty "się skończył" i stałem się bezrobotnym. Wypadłem z "ciepłej posadki" archiwisty-urzędnika państwowego. Nie było najmniejszej szansy na znalezienie pracy w tym zawodzie i ogólnie w urzędach, więc po roku bezskutecznych poszukiwań (przeszedłem na utrzymanie rodziców), setkach rozmów i szkoleń - wspierany przez moją obecną żonę - zacząłem od zera przekwalifikowując się. To było dla mnie jak otworzenie oczu. Rozpocząłem swoją nową drogę zawodową. W ciągu roku bezrobocia zapoznałem się dokładnie z przepisami prawa pracy i kodeksu cywilnego, miałem w końcu na to czas, a to się przydało. Pracowałem tam, gdzie się dało i gdzie była praca. Pierwsze było call center sprzedażowe, jednak tam wytrzymałem tylko dwa tygodnie bo nie chciałem oszukiwać ludzi. A potem to już ruszyło. Pracowałem jako: ankieter telefoniczny, pracownik fizyczny, wklepywacz danych, do tego były różne mniejsze "fuchy" z różnych dziedzin. W końcu udało mi się dostać pracę w firmie administrującej nieruchomościami tam spędziłem dwa lata, ucząc się wielu ciekawych rzeczy, a w miedzy czasie dorabiając sobie jako opiekun/odprowadzacz dziecka i ochroniarz w sklepie monopolowym. Gdy tam moja "kariera" dobiegła końca (nie było już dla mnie pracy) to znalazłem pracę na stanowisku "ogarniacza biura" i pracuje tu już prawie dwa lata. Gdy kiedyś sobie podliczyłem ilość miejsc w których pracowałem w całym życiu - nie licząc różnych drobnych fuch - to wyszło mi 11 miejsc. A ja jeszcze nie mam nawet 30 lat. Może to życiowe doświadczenia, a może taki mam charakter, że jakoś nie przeszkadzały mi durne uśmieszki czy komentarze innych. Jeżeli ktoś ma bezzasadne poczucie wyższości to jest jego problem, a nie mój. Nawet gdy pracowałem jako ochroniarz - a to jest dość pogardzany zawód. Ja po prostu człowiek pracy jestem i żadnej pracy się nie boję. ;)

Odpowiedz
avatar miramakota
-5 7

@Draco: Kiedy szukamy nowych pracowników do naszej firmy, patrzymy, między innymi, na ilość poprzednich miejsc pracy. Ponieważ zależy nam, żeby pracownik został u nas na stałe (branża jest dość nietypowa, więc pełne wyszkolenie długo trwa), wybieramy raczej takich, którzy nie mieli w przeszłości skłonności do częstych zmian pracy. Doświadczenie na stanowisku barman lub roznosiciel ulotek też nie jest przez nas uważane za zaletę. Nie wiem, czy nasze postępowanie jest typowe, ale być może LadyGoth rozumuje słusznie sądząc, że praca w charakterze sprzedawczyni na mięsnym może nie wyglądać najlepiej w jej CV.

Odpowiedz
avatar Devotchka
-1 5

@Draco: Może nie miałeś okazji przeczytać mojej wcześniejszej wiadomości, ale również podejmowałam wiele prac. Wspomnę może tylko, że czuję się zaszczycona - bardzo miło mi widzieć odpowiedź od Ciebie (bo po Twoich komentarzach Cię szanuję). Jesteś dla mnie trochę jak autorytet. Sens miał być taki, że jeśli autorka źle by się miała czuć w danej pracy to nie było powodu aby ją przyjmowała. Szczególnie jeśli nie była "pod ścianą". Podałam swój przykład bo uważam, że nie powinno się poddawać zupełnie rynkowi pracy. Jeśli ma się gdzieś przychodzić codziennie na osiem godzin to dobrze, żeby dało się to jakoś przeżyć. Moje wkurzenie było pewnie z trochę podkoloryzowanych powodów.

Odpowiedz
avatar Draco
5 5

@miramakota: To muszę szczerze przyznać, że trochę odstajecie od dzisiejszych warunków rynku pracy. Czasy, że ktoś szedł po szkole do jednej firmy i siedział tam 10-20 lat to już coraz większa rzadkość. Owszem znam takie osoby, ale są w mniejszości. Taki mamy obecnie rynek pracy, że pracuje się tam gdzie jest praca. Ja musiałem najczęściej szukać nowego miejsca pracy, bo w starym kończyła się robota która była do wykonania. Może po prostu zapytajcie czemu ktoś tak często zmieniał pracę? I bardzo szczerze wam doradzę, żebyście uważali na takie osoby które siedzą - w obecnych warunkach - po kilka lat w jednym miejscu na jakichś niskich stanowiskach. Znam takie osoby i one są dość bierne i niechętne do dostosowywania się do nowych sytuacji. Często też potulnie wykonują polecenia szefa, nawet jak są dla nich krzywdzące.

Odpowiedz
avatar Izura
1 3

@Draco: Jeśli moja "kariera" będziesz szła jak teraz(w tym roku od 1.12 będę miała 3 wpis w CV) to Cię przebiję;). A że za rok mamy z facetem zamiar razem zamieszkać to znowu będę zmieniać bo 80 km przecież gnać nie będę, coś tam znajdę. Nie szukam nie wiadomo czego, ważne dla mnie, żeby coś zarabiać i mamusi i tatusia o kasę na tampony i fajki nie prosić. Jestem teraz na stażu, nie czekam czy zrobią mi łachę i dadzą umowę czy nie, mam już zaklepaną pracę od następnego dnia kiedy ta umowa mi się kończy. Nie czekam na łachę czy zostanę czy nie, bo jeśli za podobną kasę mam dojeżdżać i denerwować się współpracownicami to dzięki wielkie- tym bardziej, że dojazd to 40 minut a do nowej roboty po przeszkoleniu w innym mieście będę miała 15 minut spacerku. Druga stażystka czeka na cud- chodzi, pyta, prosi o jakieś konkrety a szefostwo ją zlewa moczem gorącym. I tak łudzi się, bo po prostu tam roboty nie ma. Ale ją interesuje tylko praca w biurze albo urzędzie, od 8 do 16.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 2

@miramakota: Ilość stanowisk pracy wcale ni musi świadczyć o tym, że ktoś się nudzi i sobie zmienia co chwile. Może akurat to była dorywcza praca, żby dorobić, może była restruktaryzacja albo coś w zyciu osobistym zmusiło do odejścia. Dlatego nie widzę powodu odrzucania kogoś tylko dlatego, że zmieniał pracę albo roznosił ulotki.

Odpowiedz
avatar bardzodziwnyNick
7 19

Głupota i pretensjonalne podejście do życia. Skoro była możliwość zatrudnienia, nawet przy "chabaninie", to trzeba było z tego skorzystać. Żadna praca nie hańbi, a w międzyczasie mogłaś szukać lepszej oferty. Ale oczywiście po co, pewnie jeszcze ktoś Cię utrzymuje, więc możesz powybrzydzać bo po skończeniu 2 kierunków i operując 3 językami jesteś rozrywana na rynku pracy.

Odpowiedz
avatar LadyGoth
7 17

Moi Drodzy oczywiście każdy ma prawo do swojej oceny mojej historii i decyzji :) W życiu nie gardziłam żadną kasjerką czy sprzątaczką, ale jak tu wspominały inne osoby, edukacja to droga sprawa i nie każdy musi chcieć godzić się na ofertę pracy kompletnie nieprzystającą do jego oczekiwań :) Rzeczywiście mam ten luksus, że nie muszę łapać czegokolwiek. Nie wynika to z mieszkania z rodzicami ale z innych powodów z tym, że to nie miejsce żeby się z tego tłumaczyć. W każdym razie 800 zł pensji na stoisku z mięsem mnie wiosny nie czyni ;) Jeśli kiedyś faktycznie będę musiała to oczywiście podejmę się takiej pracy. Kolejna kwestia - ja rozumiem Wasze przytyki "2 kierunki, języki a roboty nie masz". Tu mogę wyjaśnić, że nie narzekam na brak ofert bo bardzo aktywnie szukam. Ale po wcześniejszych doświadczeniach nie przyjmę żadnej pracy, w której nie ma umowy o pracę, jasno spisanych obowiązków i warunków oraz całości pensji wpisanej w umowę. No i oczywiście żeby ta pensja była na rozsądnym poziomie. No taka fanaberia :) Szanuje Waszą decyzję podejmowania jakiejkolwiek pracy byle była - czasem tak trzeba. Ale dopóki nie muszę to nie będę kolejną ofiarą systemu - bierz co dają i się ciesz, że masz. Gdyby więcej ludzi nie godziło się na dziadowskie umowy, głodowe stawki, warunki pracy uwłaczające godności to może część firm wykorzystująca Waszą desperację musiałaby zmienić swoje podejście do Was i innych pracowników. To tyle :)

Odpowiedz
avatar Draco
6 6

@janhalb: Człowieku ty chyba nie masz pojęcia jak to wygląda w UP. Tam się liczą tylko statystyki. Dlatego dla nich nie ma żadnego problemu, żeby wysłać elektryka do pracy w cukierni, a spawacza do cyrku w roli linoskoczka. LadyGoth dostała skierowanie do pracy na "STANOWISKU KIEROWNICZYM", a tego nie było! Była za to podejrzana oferta pracy na dziale mięsnym. Przepraszam bardzo, jeżeli pracodawca musi szukać pracowników do sklepu przez UP i robi to stale, to znaczy, że z tą pracą jest coś nie tak. Bo ludzie odchodzą.

Odpowiedz
avatar Devotchka
0 6

@Draco: No właśnie. Nie rozumiem o co się tutaj rozchodzi skoro autorka była jednym słowem oszukana. Miała się tam zatrudnić i jeszcze całować UP po rękach, że dali jej taką "świetną" okazję? @LadyGoth: Przepięknie to napisałaś. Nie robisz nic złego, jesteś osobą świadomą. Większość ludzi, która Cię tutaj ocenia pewnie sama nigdy nie pracowała.

Odpowiedz
avatar Draco
5 5

LadyGoth wyjaśnię to co Tobie się stało, wszystkim którzy jeszcze wierzą w skuteczność UP. To jest bardzo typowa sytuacja. Przepisy regulują, że: - Bezrobotnemu nie można przydzielić oferty pracy niższej niż jego wykształcenie. - Bezrobotny, gdy już dostanie "skierowanie" może odmówić trzykrotnie (chyba, że te zasady się zmieniły już), a po trzeciej odmowie wylatuje ze statusu bezrobotnego zarejestrowanego w UP i traci ubezpieczenia i ewentualne zapomogi. - Cały UP jak i poszczególni pracownicy mają swoje "Statystyki walki z bezrobociem". Żeby były premie to te statystyki muszą być dobre, więc bardzo często naciąga się przepisy i ostro koloryzuje rzeczywistość. Życie uregulowało, że: - Mało który pracodawca szuka pracowników przez UP. Jeżeli już to robi, to albo potrzebuje taniej siły roboczej do prostych czynności, albo skrajnie wysoko wykwalifikowanych specjalistów o nietypowych umiejętnościach i wiedzy (np. Informatyk programista znający biegle chiński i koreański). To wszystko w sumie tworzy różne patologiczne sytuacje. W tym wypadku na 99% wyglądało to tak: Do UP przyszedł "Pan Pracodawca" i powiedział, że potrzebuje ludzi do roboty w marketach. Nie ważne kogo bo i tak pewnie się zwolni przy pierwszej możliwej sposobności, bo warunki są słabe, a roboty dużo. Poszedł więc wypełnić formularz ogłoszenia. Na tym formularzu jest rubryka kogo poszukuje i z jakim wykształceniem. Urzędnik, który go obsługuje, w tym momencie rozpoczyna "grę" mającą na celu podniesienie wszystkim statystyk (czyli zbiera punkty na premię) i proponuje by dał w rubryce "wykształcenie" zamiast "podstawowe" "wyższe". Czasem urzędnik stosuje szantaż, że tylko pod tym warunkiem ogłoszenie zostanie zamieszczone, a czasem proponuje "dogadanie się" - pracodawca daje "wyższe", a UP przymyka oko na nieprawidłowości i skargi bezrobotnych. Prawdopodobne jest też, że w tym wypadku poproszono pracodawcę, żeby stworzył kilka ogłoszeń na różne stanowiska. Tak powstało ogłoszenie o pracę na stanowisku kierowniczym z wykształceniem wyższym i pewnie kilka innych ogłoszeń. Dzięki temu zabiegowi UP może skierować do tej pracy i osoby z wykształceniem podstawowym i osoby z wykształceniem wyższym. Pijaków i specjalistów. Pan pracodawca zapewne stwierdził, że ogłoszenia na "kierowników i innych specjalistów" są niestety już nieaktualne, ale "tak się składa", że potrzebuje pracowników na dział mięsny. W tym momencie zyskują wszyscy oprócz bezrobotnych. Pracodawca ma "pracowników - niewolników" których skargi będą olewane. A często jeszcze dostaje jakąś kasę z UP za "tworzenie i utrzymywanie miejsc pracy". UP i konkretni urzędnicy "walczą z bezrobociem" i poprawiają sobie statystyki, bo dali skierowania do pracy wielu bezrobotnym w tym i osobom z wykształceniem wyższym dla których w 99,99% przypadków nie ma ofert pracy. Premie i uścisk dłoni dyrektora (albo innego ważniaka) pewne. I tylko bezrobotni są albo zatrudnieni w bardzo słabych warunkach i potem zwalniani pod byle pretekstem (trzeba zatrudniać nowych, żeby statystyki nadal rosły i wszyscy z "układu" odnosili korzyść), albo sami odchodzą bo nie wytrzymują. A wielu dostaje skierowania do pracy, która ma się nijak do ich umiejętności i doświadczenia. Tak się u nas "walczy z bezrobociem"

Odpowiedz
avatar bloodcarver
2 14

"nie po to człowiek 2 kierunki studiów ma i 3 języki żeby habaninę podawać" - Jeśli po 2 kierunkach i z 3 językami musisz korzystać z UP, to znaczy że robiłeś je tak naprawdę po nic, i pora przestać się wywyższać. Ludzie po zawodówkach są często lepiej wykształceni od ciebie - bo dobry tokarz, spawacz czy tynkarz pracę ma. Ba, pani podająca wędliny ma lepsze wykształcenie, niż ty - bo wystarczające, by sama zarabiała na swoje życie, czego ty o sobie jak widać powiedzieć nie możesz.

Odpowiedz
avatar Draco
3 5

@bloodcarver: Autorka to kobieta. ;) Zwróć uwagę, że ona tylko się tam zarejestrowała i wpadła w trybiki "maszynki do poprawiania statystyk". Zapisała się tylko po to by mieć ubezpieczenie i sama szuka sobie pracy. Ja też tak zrobiłem i to jest jedyny sposób w jaki można z UP skorzystać. To UP i ten pracodawca chcieli zrobić ją w jajo. "Stanowisko kierownicze" okazało się zwykłą ściemą i oszustwem, a ona została skierowana do pracy która z daleka śmierdzi nieprawidłowościami i wyzyskiem. A czy ludzie po zawodówkach są lepiej wykształceni niż człowiek po studiach? No ja bym tak nie powiedział. Oni mają po prostu przyuczenie do swojego zawodu. Wykształcenie po studiach to o wiele szersza sprawa i nie dotyczy tylko wybranego kierunku. Chociaż teraz poziom nauczania spada więc może niedługo ludzie po zawodówce będą mieli ten sam poziom wykształcenia co ludzie po studiach. Tylko, żeby do tego czasu zostały jeszcze jakieś zawodówki.

Odpowiedz
avatar bloodcarver
1 7

@Draco: To ubezpieczenie jest z pieniędzy odciąganych tym, co pracują. Między innymi z tego, co wypracują panie na mięsnym. Więc branie go a jednocześnie pogardzanie pracą pań z mięsnego, uznawanie jej za "wyzysk" itp to wg mnie po prostu chamska zagrywka i tyle. Jeśli to wyzysk, to powinna trzymać się z dala - i nie brać profitów z tego wyzysku! W tym ubezpieczenia zdrowotnego. A co do płci, to autorka nie zaznaczyła w profilu płci, więc to jej problem, nie mój.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 listopada 2014 o 12:46

avatar bloodcarver
2 6

@Draco: Zaś co do "Wykształcenie po studiach to o wiele szersza sprawa" - szersze czy wyższe, nie znaczy, że lepsze. Lepsze jest to, które pozwala na samodzielne funkcjonowanie, od tego, które pozostawia takiego człowieka na garnuszku mamusi. Taka przynajmniej jest moja definicja "dobrego". Coś, co produkuje ludzi bezużytecznych, umiejących tylko wykorzystywać innych i narzekać, jak dla mnie dobre nie jest, nigdy nie będzie, i tyle.

Odpowiedz
avatar Draco
3 5

@bloodcarver: Przeczytaj komentarze autorki dotyczące tego sklepu. Tam pracownicy zmieniają się co chwila. Zarobki to 800 zł na rękę, czyli mówimy tu o jakimś ułamku etatu. No i oszukują ludzi w UP oferując im inne stanowisko niż jest faktycznie. Dodaj do tego pewien fakt który umknął wszystkim tu komentującym: Czy LadyGoth ma książeczkę Sanepidu? Czy pijaczki które też dostały skierowanie do tej pracy mają te książeczki? Mam dziwne przeczucie, że nikt ich tam nie ma. Sprawa śmierdzi i to bardzo. A co Ty byś zrobił idąc na rozmowę kwalifikacyjną na stanowisko kierownika, a dali by Ci nagle propozycję pracy na dziale mięsnym za 800 zł. Cóż ja bym wyszedł, bo to jest po prostu niepoważne. A Twoje wywody o ubezpieczeniu są zwyczajnie głupie. To jest element tej socjalistycznej "umowy społecznej" na którą się nikt nie zgadzał. Przez którą bez pytania pobiera się pracującym składki. A ja bym bardzo chciał, żeby ktoś mnie spytał czy chce płacić składki do ZUS i NFZ. Ja nie chcę. Nie jestem idiotą który przepije i przeżre całe swoje oszczędności. Sam potrafię się ubezpieczyć i inwestować swoje pieniądze.

Odpowiedz
avatar theBeetle
8 10

Historia piekielna ze względu na fakt, że zostałaś oszukana w UP przez nazwanie pracy w sklepie "stanowiskiem kierowniczym". Ale co do reszty zgadzam się z przedmówcami. Gdy się widzi, że wybrało się beznadziejny kierunek studiów, po którym nie ma pracy (zastanawia mnie, dlaczego nie zajęłaś się tłumaczeniami? nie znam się do końca, ale wydaje mi się, że gdy ogłosisz się z trzech języków powinnaś dość dobrze na tym wyjść), to nie ma co się wywyższać ukończeniem dwóch kierunków, tylko biegiem wyuczyć się czegokolwiek "z niższej półki" co pracę daje. Tak to już jest, że specjalistów jest potrzebna garsteczka, a "proste" zawody zawsze będą w cenie. Ja z pasji i trochę z przypadku studiuję fizykę medyczną. Kierunek arcyciekawy i arcytrudny, ale fizyków medycznych w Polsce jest potrzebnych ze stu, a studia kończy rocznie kilka razy więcej absolwentów. I choć się czuje beznadziejnie z faktem, że tyle się narobię na studiach, a pracy mogę nie znaleźć, to się na nikogo nie obrażam, tylko robię technika radiologa, co pozwoli mi przynajmniej wejść w struktury szpitala i mieć szansę na awans.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 listopada 2014 o 12:26

avatar LadyGoth
3 7

Bardzo się cieszę, że mimo wszystko sporo osób zrozumiało, że opisana historia dotyczy sposobu w jaki UP prowadzi pozorne działania mające na celu aktywizację bezrobotnych. Zwłaszcza dziękuję za szczegółowy i bardzo prawdziwy opis sytuacji podany przez @Draco :) O to właśnie chodzi - nie o mnie. Ja jestem tylko jednym z przypadków, które wpadły w system. Mój stosunek do takiej czy innej pracy jest tu kwestią poboczną. Chodzi o to, że ktoś wymyślił kolejne bzdurne przepisy, które niczego w kwestii bezrobocia nie rozwiążą. Proszę sobie wyobrazić, że z tych 25 osób tej oferty nie podjął nikt. Jedni bo jak ja chcieliby czegoś więcej, inni - jak lokalne pijaczki, bo pracodawca nie dałby im tej pracy nawet gdyby bardzo chcieli. Piekielność kryje się w tym, że UP powinien, w teorii, na rozmowy kierować osoby pasujące do stanowiska. UP nie powinien, w teorii, oszukiwać i mamić kandydatów nieistniejącym stanowiskiem a następnie wyciągać konsekwencji z powodu nieprzyjęcia tejże. I tylko o to mi chodziło. Rozumiem, że moja osobista sytuacja Was rozjuszyła, za wszystkie rady dziękuję :) Myślę, że za kilka lat większość z Was dojdzie do podobnych do moich wniosków w życiu.

Odpowiedz
avatar inmymind
4 4

Przypomniało mi się... Po moim kierunku studiów - dość specyficznym dla mojego miasta, trudno było znaleźć pracę staż stricte związaną z moim wykształceniem. Więc po zapowiedzi, że w jednej z instytucji szukają stażystów, ale z zupełnie innej dziedziny, zgłosiłam się tam - bardzo chętnie przyjmą. Więc niejako sama sobie załatwiłam. Ale musiałam przejść jeszcze bzdurną rozmowę. z dziewczęciem młodszym ode mnie, obstawiam, że świeżo po liceum, która po pytaniu o zainteresowania usłyszała, że strzelectwo, dopytała takim biurowym profesjonalnym tonem - a konkretnie? To odpowiedziałam, że lubię strzelać :) Żenujące - nie dość, że sama załatwiam (ok - po podpowiedzi, gdzie szukać, chociaż "pewnie nie przyjmą pani"), to jeszcze muszę odpowiadać na tego typu pytania. Co ma moje zainteresowanie do pracy? Albo mam wykształcenie, albo doświadczenie - za samo zainteresowanie mnie nie zatrudnią.

Odpowiedz
avatar Draco
3 5

@inmymind: To pytanie o zainteresowanie jest całkiem logiczne. To uzupełnienie wiedzy o pracowniku. A przy okazji jest to świetny sposób by zwrócić uwagę osób zajmujących się rekrutacją. Osoba mająca jakieś ciekawe zainteresowania/hobby wydaje się ciekawsza i jej CV wpada w pamięć. Przetestowałem to sam. Gdy miałem wpisane w zainteresowaniach dość neutralne "Książki" "Historia", to nikt na to nie zwracał uwagi. A gdy wpisałem tam "Historia Kozactwa", "Ruskie sztuki walki" to prowadzący rekrutacje zaczęli o to pytać i na to zwracać uwagę. Kilka razy słyszałem zza drzwi, ze moje CV określano jako "kozackie", albo, że teraz wchodzi "Kozak". ;) Może to się wydawać śmieszne, ale dzięki temu moje CV było kojarzone, a ja miałem możliwość opowiedzenia kilku dodatkowych słów o sobie. No i jakoś zawsze wtedy rozmowa się lepiej "kleiła".

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 listopada 2014 o 14:41

avatar inmymind
3 3

@Draco: Ok - zainteresowanie w CV na biurku potencjalnego pracodawcy podczas rozmowy o prace może pozytywnie zapaść w pamięć. Ale w tej konkretnej sytuacji, w Urzędzie Bezrobotnych?!? No, chyba, że panience urzędniczce się nudziło i ją to prywatnie zainteresowało.

Odpowiedz
avatar Devotchka
4 4

@inmymind: Pytanie o zainteresowanie jest bardzo podchwytliwe :) Hobby, które masz wpisane w CV może podzielać rozmówca. Jeśli zada Ci parę pytań związanych z Twoją pasją, a ty rzeczywiście masz dużą wiedzę w temacie to możesz szybko złapać kontakt z zatrudniającym. Natomiast jeśli wpiszesz cokolwiek, co tak naprawdę mało Cię interesuje, ale np. dobrze wyglądało w CV i to oszustwo wyjdzie to pracodawca będzie miał pewność, że jesteś osobą nieszczerą i nie warto cię zatrudniać. Ewentualnie pomyśli, że jesteś raczej leniwy i nic nie robisz w życiu

Odpowiedz
avatar inmymind
2 2

@Devotchka: Powtórzę - nie chodziło o CV, tylko o papiery w Urzędzie Bezrobotnych! Przecież do każdego pracodawcy i tak pisze się CV - na co panience z okienka moje zainteresowanie tak szczegółowo opisane? Zainteresowaniem, mogącym być punktem zaczepienia podczas rozmowy o pracę, i w ogóle - mogącym wiele powiedzieć o osobie, która je wpisała - można wiele ugrać. Oczywiści jeśli jest prawdziwe i nie jest to coś ogólnego typu "książki" czy "film"; co innego np. książki Stephena Kinga czy też sci-fi - brzmi nie tylko bardziej prawdopodobnie. w ogóle ten punkt w CV może wiele zdziałać - o ile ktoś ma w ogóle jakieś zainteresowania.

Odpowiedz
avatar Draco
2 2

@inmymind: To takie pytanie było w UP? Nie wynikało to za bardzo z Twojego komentarza. W takim wypadku to jest dziwna sprawa. Ale pewnie urzędniczka się po prostu zainteresowała czymś "nietypowym".

Odpowiedz
avatar inmymind
1 1

@Draco: O fakt, rzeczywiście nie jest to jasne w pierwszym komentarzu :)

Odpowiedz
avatar kasiunda
5 9

Dlaczego tak czepiacie się Autorki? Dziewczyna nie ma wymagań z kosmosu. Ma już doświadczenie zawodowe, ma wykształcenie i szuka pracy zgodnej ze swoimi kwalifikacjami. Sytuacja nie zmusza jej obecnie do brania czegokolwiek, cóż więc dziwnego w tym, że jeśli ma co do garnka włożyć, to woli poświęcić te 8 godzin dziennie na szukanie odpowiedniej pracy, a nie na pracę poniżej kwalifikacji i za marne grosze? Nigdzie nie wspomniała, że gardzi taką pracą, po prostu ta praca jej nie odpowiada i nie ma przymusu, by ją brała. Sądzę, że więszość z nas, jeśli miałoby zapewnione utrzymanie przez najbliższe miesiące, szukałoby pracy zgodnej z doświadczeniem i kwalifikacjami, a nie brało cokolwiek!

Odpowiedz
avatar Christinaa
4 4

Eh,UP... *głęboki wdech*. W moim wypadku tylko się tam pojawiałam i panie bez zadawania pytań podawały mi kartkę do podpisu tłumacząc, że dla ludzi z moim wykształceniem ofert pracy nie ma (mówię prawdę!). Na szczęście pracę znalazłam sama. :)

Odpowiedz
avatar Draco
0 0

@Christinaa: Wiele osób słyszy ten tekst. Tak jak pisałem, najczęściej wystarczy mieć wykształcenie "średnie techniczne".

Odpowiedz
avatar voytek
-3 3

gdzie jest taki urzad ktory ekonomista z wyzszym wyksztalceniem proponuje prace w mięsnym?

Odpowiedz
avatar Izura
2 2

@voytek: a to jakas ujma na honorze jest czy co? jesli ktos ma wyzsze, 3 jezyki i nie moze znalezc pracy to chyba cos jest nie tak ale albo z czlowiekiem albo z tymi studiami. dziwne to bo np. po szkole kierunku i uprawnieniach ktore moj facet robi nie ma problemu z praca. Nawet nie wiesz ile kosztowało mnie pisanie bez przecinków i polskich znaków.

Odpowiedz
Udostępnij