Historia z dzisiaj. Zazwyczaj nie należę do osób potrafiących się wykłócać albo rzucić ciętą ripostą, więc zwykle nie wdaję się w pyskówki. Dzisiaj przekonałam się, że najlepiej mieć wszystko i wszystkich naokoło w głębokim poważaniu i chyba nie warto się w ogóle odzywać, nawet w słusznej sprawie, bo można się nasłuchać ciekawych rzeczy o sobie, a szkoda na to nerwów.
Jestem sobie dzisiaj z rodzicami w hipermarkecie francuskiej sieci, popularnie zwanej Oszołomem. Właśnie ruszamy z alejki z artykułami samochodowymi w celu przemieszczenia się do działu z żarówkami, kiedy tuż przed naszym wózkiem wyrasta dziewczynka lat na oko 10, która jak małe, dzikie zwierzę biega po sklepie, szturcha wszystkich, wpada na wózki i generalnie powoduje sporo zamieszania. A przecież w tym wieku dzieciak powinien chyba już umieć zachować się w miejscu publicznym. No ale dobra, raz wlazła przed wózek, tata wyhamował, tragedia się nie stała.
No ale żeby raz. Za drugim razem popchnęła dość mocno moją mamę, w pełnym galopie wymachując łapskami w powietrzu i krzycząc. No ale pobiegła dalej, szerokiej drogi, idziemy po te żarówki.
W czasie gdy moja mama wydziwiała nad wielkością i ilością skrętów w żarówkach, ja znowu zauważyłam tę nieposkromioną 10-latkę, która tym razem znalazła sobie inną zabawę. Otóż nabrała całą garść baterii AA, takich pakowanych w folię po kilka, i zaczęła upychać je na półkach pomiędzy innymi produktami - a bo tak śmiesznie przecież będzie, jak zrobię bałagan! Mama dziewczynki usilnie czegoś szukała na innej półce. Jak już mówiłam, zazwyczaj nie odzywam się, gdy coś mnie nie dotyczy bezpośrednio, ale sobie pomyślałam, że po takim rozpuszczonym dzieciaku jakiś pracownik potem będzie miał dodatkową robotę, żeby wszystko z powrotem na miejsce odłożyć, bo mamusia miała poczynania swojej latorośli w nosie. Zresztą też rozumiem, że rodzic nie ma oczu dookoła głowy i nie zawsze wszystko jest w stanie zobaczyć. A jako że od dwóch miesięcy uczę w liceum (chociaż młoda jestem i pewnie tego po mnie nie widać), odezwał się we mnie instynkt belfra i podeszłam do dziewczynki, odzywając się w te oto słowa:
- A wiesz, że ktoś to będzie musiał po tobie posprzątać?
I tyle.
Dziecko spuściło oczka, baterie zebrało, odłożyło na miejsce i tu sytuacja mogłaby się zakończyć, gdyby mamusia nie zauważyła, że jej córeczka jakaś taka obrażona, rączki na piersi skrzyżowała i usteczka wydęła. Mała się najwyraźniej poskarżyła na złą panią, bo pani mama od razu na mnie z gębą wyskakuje, że, uwaga, dzieciom nie wolno zwracać uwagi (wtf?), że powinnam do mamusi pójść powiedzieć, co robi jej córeczka (tak, i usłyszeć pewnie coś w stylu "odwal się, durna babo") i żebym jej dzieci nie wychowywała. No to ja w takim razie, kompletnie wbrew swoim przyzwyczajeniom, odparłam, żeby może ona sama swoje dzieci nauczyła, jak się należy zachować. Jeszcze mój tata się wtrącił, mówiąc mniej więcej to samo i usłyszał, żeby swoje dzieci wychowywał. Na jego słowa, że swoje już wychował, mając na myśli mnie, usłyszał:
- No właśnie widać!
Czyli jestem niewychowana, bo zwróciłam dziecku uwagę, żeby nie bałaganiło i nie przysparzało innym dodatkowej pracy. I rozumiem, że jak mi w szkole uczeń na lekcji przeszkadza, to mam dzwonić do rodzica, bo dzieciom uwagi zwracać nie wolno! No nóż się w kieszeni otwiera na to bezstresowe wychowanie, w każdym razie w ten sposób przez co poniektórych definiowane.
Na pocieszenie dodam, że przy kasie natknęliśmy się na inną mamę z trzema chłopcami młodszymi od tej bezstresowo wychowywanej dziewczynki. Wszyscy trzej zachowywali się jak należy, reagowali na polecenia mamy, nie krzyczeli, nie biegali, nie potrącali ludzi i nie bałaganili. I nie wyglądali na jakoś specjalnie zestresowanych.
bezstresowe wychowanie
co ma z tym wspólnego "bezstresowe wychowanie"?
OdpowiedzWspółczuję. Stare przekleństwo brzmi "Obyś cudze dzieci uczył" ale od pary lat jest to faktycznie groźne. Chamski, niewychowany dzieciak ma zawsze rację. :/
OdpowiedzZaiste ADHD. Kiedyś leczyło się to przy pomocy paska. Z pozytywnym efektem.
Odpowiedz@Toyota_Hilux: Nie, zaiste rozbestwianie dzieciaka. ADHD to nadpobudliwość psychoruchowa, a nie chamstwo wrodzone.
OdpowiedzW ogóle nie rozumiem idei wychowania bezstresowego. Stres jest nieodłącznym elementem życia codziennego, jak można się go pozbyć?
OdpowiedzJa kiedyś w nieco podobnej sytuacji usłyszałem tekst "Nie życzę sobie, żeby pan zwracał uwagę mojemu dziecku". Odpaliłem (głośno,żeby wszyscy słyszeli): "Ja także uważam, że sama pani powinna to zrobić".
OdpowiedzŻyczę tej pani szczęścia bo przyda się. Za kilka lat mała podrośnie i straci do matki kompletnie szacunek, o ile tego jeszcze nie zrobiła, właśnie przez ten brak umiejętności mówienia "nie". Co innego bezstresowe wychowanie, a co innego brak wychowania.
Odpowiedzadekwatne niedopelnienie obowiazków rodzicielskich - nie pilnowanie dziecka w czasie zakupów 9gdzie mogla sie slaeczyc chocby wspomnianymi zarowkami) - twoim zasranym obowiazkiem było zawolac pchorne i dokonac zatrzymania obywatelskiego nieodpowiedzialnej matki - powinna zostac zawiadomiona policja i sąd do spraw nieletnich
OdpowiedzFizycznie niemożliwym jest upilnowanie dziecka w100% przypadków. Z tego co piszesz, wynika ze każdy rodzic powinien trafić do sądu, bo nikt nie jest w stanie non stop patrzeć na dziecko. Oczywiście w historii matka specjalnie nie zwracała uwagi ale Twoja uwaga dotyczy wszystkich rodziców. Drób się najpierw dzieci i wypowiadaj się w sprawach na które masz pojęcie.
OdpowiedzA kilka lat później taki dzieciak robi np. coś jak w historii poniżej: http://piekielni.pl/62954#comments Strach pomyśleć, co będzie za kilkanaście lat.
Odpowiedzi za to kocham mojego przyjaciela, ktory matce rozrabiajacego dziecka potrafil wylac kubeczek smietany na glowe, a innej- przykleic zuzyta gume do zucia do czola z komentarzem, ze on tez bym wychowywany bezstresowo
OdpowiedzRozumiem że wyznają zasadę oko za oko jak jest 2letnie dziecko i jeszcze nie wie że nie należy bić to Twój przyjaciel zamiast powiedzieć nie bij by oddał? Albo oddał matce (swoją drogą ciekawe że ojciec jest niewinny)? Zaiste dobry przykład. Chyba każde dziecko przechodzi okres testowania na ile może sobie pozwolić i choć prawie nikt się nie przyznaje, to zazwyczaj dziecko choć raz kogoś uderzy by się dowiedzieć że tego nie należy robić.
Odpowiedz@bazienka: "i za to kocham mojego przyjaciela, ktory matce rozrabiajacego dziecka potrafil wylac kubeczek smietany na glowe, a innej- przykleic zuzyta gume do zucia do czola z komentarzem, ze on tez bym wychowywany bezstresowo " Jeśli twój przyjaciel faktycznie tak twierdzi to jest zwykłym mitomanem. Co najmniej... Radzę poczytać legendy miejskie (urban legend) min. tą o przyklejaniu gumy do czoła... No, chyba, że przyjaciela sama zmyśliłaś ale powinnaś wiedzieć, że powtarzanie UL to gorsze niż suchary Strasburgera. :)
Odpowiedz@bazienka: Kolega albo się mocno inspiruje miejskimi legendami, albo (bardziej prawdopodobne) po prostu je powtarza :P http://atrapa.net/legendy/bezstresowe.htm
Odpowiedz@Vivelee: dzieciak mial tak 5-6 lat
Odpowiedz@butterice: bylam przy tych sytuacjach, pierwsza odbyla sie w klejce osiedlowego sklepiku kiedy dzieciak biegal po sklepie i go przy okazji szarpal, druga- jechalismy pociagiem albo skmka ( nie pamietam juz), dzieciak systematycznie kopal go po nogach, matki na zwracana uwage odpowiadaly, ze wychowuja dzieci bezstresowo @InuKimi: byc moze sie inspirowal, a moze to zwyczajnie tworczosc typu P- "Z twórczością psychologiczną P mamy do czynienia wówczas, gdy w umyśle osoby powstają pomysły, idee i hipotezy, które są nowe z punktu widzenia jej indywidualnego życia np. ulepszenia techniczne we własnym mieszkaniu czy opracowanie metody kształcenia. Te osiągnięcia znane są już ludzkości od dawna, są jednak oryginalne dla danego człowieka i wzbogacają jego indywidualne doświadczenie."
Odpowiedz