Znajoma, Ania, ma piętrowy dom.
Nieużywany parter, czyli całkiem przytulną kawalerkę, postanowiła wynająć. Kawalerka ta ma jednak mały defekt- brak ubikacji. Jest kuchnia, dość duży pokój i łazienka- prysznic, umywalka, pralka. Nie wiem, co kierowało projektującym dom, że powstały dwa samodzielne mieszkania z toaletą na półpiętrze...
Już kilka lat temu Ania wygospodarowała miejsce na toaletę w swoim mieszkaniu, tym samym tę na półpiętrze zostawiając do dyspozycji przyszłego lokatora. Jednak kawalerkę a pomieszczenie dzieli dość sporo - trzeba obejść korytarzem jedno spore pomieszczenie.
Dziś zgłosił się pewien chętny na wynajem student. Był bardzo zainteresowany ofertą, bo lokalizacja dobra, a i cena niska ze względu na wspomnianą niedogodność.
Ania jednak chciała się upewnić, czy chłopak zdaje sobie sprawę, że za potrzebą będzie musiał iść spory kawałek. Odpowiedź? "Niee, nie szkodzi, odleję się do zlewu".
Gdybym nie była świadkiem, nie uwierzyłabym... I nie chcę wiedzieć, co zrobiłby z większą potrzebą.
Nie wiem w czym widzicie problem. Sam bedzie mieszkal, niech robi jak chce. Zlew od tego nie zbiednieje.
Odpowiedz@poincare_duality: a pomyśl teraz że ktoś przyjdzie w gości. I dostanie np. sernik na świeżo umytym talerzyku.
Odpowiedz@Xirdus: No więc mówię po raz kolejny: to już sprawa lokatora. Właścicielka ma się martwić o higienę jego i jego gości? Ją ma interesować czy mieszkanie zostanie w dobrym stanie.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 listopada 2014 o 15:20
@poincare_duality: Oraz czy kasa za wynajem będzie na czas.
OdpowiedzSpotyka się dwóch kumpli i jeden narzeka. "Ale trafiłem babę-flejtucha, no mówię ci! Co chcę nalać do zlewu - to gary stoją." Ale przecież facet nie musi lać do zlewu. W końcu w łazience ma też umywalkę. A tak na marginesie. Mąż mojej psiapsióły notorycznie leje do umywalki, pomimo, że kibel w łazience mają, a jakże. Twierdzi,że mu tak wygodniej, bo nie musi podnosić deski, nikt mu nie wypomina, że opryskał ścianę, nakapał na podłogę, albo zostawił żółte ślady na brzegach muszli. Ale to nie jest dobry pomysł. Wokół odpływu zbiera się żółty osad i capi z rury, szczególnie latem.
Odpowiedz@Armagedon: To on leje i nie spłukuje wodą, że capi? Notabene nie pierwszy facet, który tak robi :P
Odpowiedz@Bryanka: A cholera jego wie! Przecież go nie sprawdzam. Myślę, że raz spłucze, raz "zapomni", bo ogólnie leń. Albo w ogóle za mało tej wody odkręca (oszczędność!) i w rurze stoi "mieszanka".
Odpowiedz@Armagedon: Nie mam pod ręką, ale widziałem piękne zdjęcie; jakaś rzecz się wydarzyła, OIDP, to jakaś młoda kobieta urodziła i spuściła w sraczu noworodka. Oczywiście sprawą zajęły się media i w prasie, w jednym z artykułów ukazała się ilustracja, na której był ktoś z rodziny tej kobiety. Ujęty w łazience, w której stał rzeczony sraczyk. Na zdjęciu był pan, mówiący coś reporterom, sraczyk z podniesioną pokrywą i wyjątkowo żółta... „woda” w sedesie. Ot, taki folklor i fetor. I dumny pan...
Odpowiedz@Bydle: Takie zdjęcie mogło się ukazać tylko pod dwoma tytułami prasowymi. Na F czy na S?
Odpowiedz@Bydle: W Chinach była taka sytuacja w publicznym sraczu i strażacy wyciągali dzieciaka z rury odpływowej. Muszę być kompletnie bez serca, bo pierwsze co mi przyszlo do głowy to "Rety, świetne kible tam mają skoro można dziecko z wodą spuścić".
Odpowiedz@Bryanka: Hm, no faktycznie jak dla mnie trochę dziwne, że po przeczytaniu o utopionym dziecku pomyślałaś że kibel fajny...
Odpowiedz@kasiunda: No bo spójrzmy prawdzie w oczy - jak to możliwe, że w zwykłym kiblu można spuścić dziecko? Zastanawia mnie jak tak duży obiekt mógł w ogóle przejść przez rurę. A tak w ogóle to z tego co pamiętam dziecko nie utonęło.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 13 listopada 2014 o 14:04
@kasiunda: W Polsce? Nie tylko. Jest mnóstwo gazet i gazetek lokalnych. Mieszkańcy podwarszawskiego Halinowa zazwyczaj nie czytają tego, co wydano w Karpaczu. :-) Zresztą nieważna jest w tym kontekście gazeta, tylko gość pozujący do zdjęcia tak naturalnie, bez najmniejszej choćby próby poprawienia uwiecznianego wizerunku. Dawno, dawno temu, ludzie natrafiający na dziwaka z wielką skrzynką z pelerynką czy z korbką, mieli odruch poprawiania fryzury, podciągania gaci, wpuszczania do nich koszuli, poprawiania kapelusza - były to wielkopańskie atawizmy. Po prostu służąc u państwa widywali czasem pozowanie do portretu i przenosili to, co widzieli, na swe spotkania z Wielką Techniką. Potem owa technika spowszedniała (dzięki panom Strong i Eastman) i ludzkość tak oswoiła się z aparatem fotograficznym, iż nawet nie próbuje kombinować przed obiektywem (nie dotyczy cierpiących na instagramizm fejsbókowy!), czego dowodem owo zdjęcie, które jak żywe stoi mi przed oczami... :)
Odpowiedz@Bryanka: Masz rację, dziecku nic się nie stało - nie do wiary! A tu możesz zobaczyć co to za kibel, jednak niezbyt fajny... http://www.polishexpress.co.uk/niechcacy-spuscila-noworodka-w-toalecie/
Odpowiedzszkoda, że na parterze nie dało się wygospodarować miejsca na toaletę...
Odpowiedzmłynek pod zlew i z większą potrzebą też da radę.... :D
OdpowiedzMocz (zdrowy) nie zawiera bakterii. Nie wiem o co ta afera. Ludzie boja sie sikania, ale seksu oralnego to juz jakos nie.
Odpowiedz@Dominik: Sam mocz nie zawiera. Ale jest dla nich rewelacyjną pożywką. Facet, moim zdaniem, piekielny w tym, że się przyznał. Skąd wiecie, że wasi lokatorzy tak nie robią?
Odpowiedz@Dominik: Mocz jest idealną pożywką dla bakterii i je zawiera. Zdrowy mocz (wydalony przez cewkę moczową) ma do 10^3 bakterii. Zdrowy mocz będzie bez bakterii tylko jeśli pobierze się go przez nakłucie nadłonowe (a wątpię żeby to chłopak miał na myśli mówiąc "odleję się do zlewu")
OdpowiedzPrzypomniała mi się anegdota autorstwa Mieczysława Jastruna (to taki poeta, gdyby ktoś nie wiedział). Otóż gdzieś kiedyś odbywał się zjazd literatów i innych ludzi kultury. Uczestników zakwaterowano w hotelu w pokojach dwuosobowych. Warunki sanitarne były dość skromne: w pokoju była tylko umywalka, łazienki i toalety były wspólne gdzieś na końcu korytarza. No i pan Jastrun wszedł do swojego pokoju i zaczął się rozpakowywać. Wtem w drzwiach stanął Jan Himilsbach (bo to on był współlokatorem poety) i swoim charakterystycznym głosem zagaił: - panie, musimy ustalić jedno. Szczamy do zlewu czy nie.
Odpowiedz@Fomalhaut: I co, szczali do tego zlewu, czy nie?
Odpowiedz@Fomalhaut: No właśnie, zdecydowali się szczać czy nie?
OdpowiedzJastrun poczuł się taką propozycją zniesmaczony. Zabrał swój bagaż, zszedł do recepcji i zażądał zakwaterowania w innym pokoju (co zostało uczyniono). Himilsbach pewnie nie miał oporów przed użyciem zlewu w charakterze pisuaru.
OdpowiedzJa np. wolałabym żeby nikt nie sikał do mojego zlewu, ale to tylko ja:)
OdpowiedzNihil novi sub sole. Cytat z książki Horsta Eckerta, ps. Janosch, pt. Cholonek oder der Liebe Gott aus Lehm: === Komory nie miały drzwi, aby z kuchni mogło tam wpaść trochę światła i powietrza. Większość łudzi zasłaniała komorę końską derką lub narzutą leżankową. Tego wymagały nawet względy moralne, bo w komorze stał kibel do odlewania; w każdej rodzinie było co najmniej osiem osób, lecz przeciętnie od czternastu do szesnastu, w tym część dziewcząt. Kiedy siadały na kiblu, nie musiał zaraz każdy tam zaglądać. Kibel był do trzy ćwierci napełniony wodą, żeby smród nieco rozwodnić. W większych rodzinach kibel był tylko do połowy napełniony, bo przy zwiększonej frekwencji zaczęłoby się z niego przelewać, a dziouchy przy siadaniu zmoczyłyby sobie tyłki i nabawiły się niechcąco przeziębienia, a przeziębienie tam od spodu, to nie żarty. Administracja spoglądała na to niechętnym okiem, gdy przybywała na inspekcję; zarządcy kręcili nosami, jeśli za mocno cuchnęło. Ale czyż człowiek miał w środku nocy, gdy mu pęcherz groził pęknięciem, czy miał wtedy z rozmachem otwierać kuchenne drzwi, szukać po ciemku gniazdka, by zapalić, uważać przy tym, żeby nie zlecieć ze schodów, bo koszulą nocną mógł zaczepić o poręcz, zejść dwa piętra, przeziębić sobie nogi, nabawić się kataru, potem otworzyć drzwi od sieni, może ktoś akurat klucz położył nie na swoim miejscu, otworzyć wreszcie i paradować przez całe podwórze, a podczas szczania może jeszcze przewrócić się na śmietniku, bo tam akurat leżą różne rupiecie, i całą dupę sobie upaprać od góry do dołu? Trzeba to uzmysłowić tym z administracji! A może wyobrażali sobie, że człowiek pójdzie jeszcze dalej, aż do latryny, będzie długo szturgał w dziurce od klucza, dopóki nie znajdzie się jakiś łobuz i człowieka nie zwymyśla, potem siądzie się na zimnej desce, gdzie od dołu ciągnie jak pieron? Do tego czasu mogło się człowiekowi odechcieć albo mógł wręcz złamać nogę. To jednak chłopom było łatwiej. Szli do zlewu na każdym piętrze, wyciągali jeno ciulika z kalesonów i załatwione. Ale administracji i to się nie bardzo podobało. Königowa w pierwszym okresie, jak się sprowadziła, była za delikatna na kibel i raz wdrapała się ze swoim zadkiem na zlew. Zlew się urwał i na dokładkę rękę zwichnęła. === Więc nic dziwnego nie ma w tym, że chłop wyjmie z kalesonów i tak dalej. I tak ma lepiej, niż kobiety. ;-)
Odpowiedz@Bydle: ależ nic straconego http://www.ecoshop.com.pl/galerie/2/20efea05713f8b16de9ea7760d1bc06431067.jpg
Odpowiedz@panikasy: Do tego da się tak nasikać żeby się nie obsikać?
Odpowiedz@kasiunda: Spróbuj, to się przekonasz!
Odpowiedz@kasiunda: bo ja wiem? skoro sensem ustrojstwa jest sikanie na stojąco, to chyba o to chodzi żeby trafić do muszli; w sumie nie wydaje się to takim głupim pomysłem, chodzi o miejsca publiczne, zamiast męczyć się na narciarza to wyjmujesz i komfortowo się załatwiasz, szczególnie osoby, które z racji wieku czy choroby mają trudności; na allegro są takie lejki
Odpowiedz@panikasy: No dobra - ale z tym czymś idę do kabiny czy do zlewu mam sikać w publicznej? czy może do męskiej toalety?:)
Odpowiedz@inmymind: Najlepiej w rogu. :-) http://i.imgur.com/H96yMx1.png
Odpowiedzwyobraźcie sobie... wchodzicie do kibelka w centrum handlowym, kabin wiele, na dole drzwi ścięte (widać stopy), i widzicie kobitkę rozkraczoną jak facet i słychać odgłos sikania :) co byście pomyśleli? :)
Odpowiedz@panikasy: Że sika. Czasem warto nie rozważać różnych opcji, tylko przyjąć fakty do wiadomości. :-)
Odpowiedzco powiecie na to? https://www.youtube.com/watch?v=w1BNhCJU0ow ;) Widziałam kiedyś coś podobnego w krakowskiej komunikacji miejskiej...
Odpowiedz@kalulumpa: Sikanie pod prysznicem jest dla mnie tak oczywiste, że nawet nie zdawałem sobie sprawy, że trzeba z tego robić kampanię społeczną. P.S. Co widziałaś w krakowskiej komunikacji? Bo chyba nie kogoś sikającego pod prysznicem.
Odpowiedz@Fomalhaut: Sikanie pod prysznicem to ta sama kategoria obleśności, co sikanie do zlewu.
OdpowiedzSzczerze, to generalnie mi wisi kto co, jak i gdzie robi, byle nie dało się poznać. Pomimo, że wiele ludzi pewnie tak robi (ale się nie "chwali") więc prawie na pewno każdy "zna kogoś kto zna kogoś"... A tak z innej beczki, to mnie zastanawia od kiedy ludzie się zrobili tacy delikatni ("Gdybym nie była świadkiem, nie uwierzyłabym", "zobaczyłam penisa i się popłakałam ze zdenerwowania" itp, itd.)?
Odpowiedz@PizzaPlease: A tak z innej beczki, to mnie zastanawia od kiedy ludzie się zrobili tacy delikatni Gdybym nie był świadkiem tego, co napisałeś, to nie uwierzyłbym i popłakał ze zdenerwowania. ;-)
Odpowiedz