Jako, że "student biedny jest i cierpi na suchoty", każda dodatkowa możliwość zarobienia kilku złotych mnie cieszy. Często więc korzystam ze swoich sędziowskich uprawnień, jestem sędzią pływackim. Wczoraj odbyły się zawody i przypomniała mi się historia, kiedy sędziowałem Mistrzostwa Polski Policji.
Przebieg zawodów był całkiem przyzwoity, zawodnicy pływali szybko i nie było problemów z ich rozstawieniem na torach. Po którymś z rzędu konkursie była planowana dekoracja trzech najlepszych zawodników z konkursu pierwszego. Oczywiście wszyscy sędziowie powaga na twarzach, zawodnicy czekają na wyczytanie zwycięzców przez speakera. Po wyczytaniu zawodnicy zbliżają się do podium. Jest to chwila, którą najbardziej lubię gdyż wszystkie głosy z widowni cichną, a speaker puszcza zazwyczaj jakąś muzykę adekwatną do chwili na przykład "We will rock you" lub "The final countdown", po prostu moment epicki... Lecz w tym przypadku zdarzył się zgrzyt.
Zwycięzcy policjanci zmierzają na podium, wszyscy sędziowie poważni, pozostali zawodnicy również a z głośników leci jakże piękne "Who let the dogs out" :)
Pływalnia
Jaka była reakcja panow policjantów?
Odpowiedz@dodolinka: Część z nich jest inteligentna, a część wręcz przeciwnie, więc zapewnie nie zareagowali. Pierwsi - wiadomo, dlaczego, drudzy - gdyż nie wiedzieli, że mogliby. :-)
Odpowiedz@Bydle: speaker chyba utożsamia się z drugą grupą xD
OdpowiedzJest gdzieś nagranie z tego wydarzenia? ;D
Odpowiedza zdołali zachować powagę?
OdpowiedzI co, nie zaczęli używać gazu i pałek? Przecież za obrażanie policjantów należny się pałowanie według Komendanta Głównego Policji.
OdpowiedzStudent, popraw zwycięzców i tytuł piosenki, a potem wytłumacz co ta historia ma wspólnego z tym serwisem.
OdpowiedzPieskie życie :-)
Odpowiedz"Speakera" pisze się bez apostrofu i lepiej byłoby jednak napisać "spikera", bo taka spolszczona pisownia się przyjęła. No i "final countdown", nie "filal".
OdpowiedzBez przesadyzmu, nie masz/mają poczucia humory w ogóle?
OdpowiedzPoplułam się ze śmiechu :D Piekielne nie jest, ale śmieszne zdecydowanie! :D
OdpowiedzTrąci urban legend na kilometr. W dodatku mało piekielne, bardziej śmieszne.
OdpowiedzOrganizatorzy mieli poczucie humoru. Historia raczej pozytywna. Medycy opowiadają sobie kawały o rzeźnikach-chirurgach. A w samochodach słuchają Hasioka i Szpital nr1. Co w tym piekielnego :)
OdpowiedzOd razu skojarzyło mi się "Don't cry for me Argentina" puszczone przez wodzireja po wygranym meczu siatkówki Polska - Argentyna, jeszcze za czasów Lozano :D
OdpowiedzRozumiem skojarzenie z psami, ale "Who let the dogs out" to akurat piosenka o tym, kto wpuścił do klubu tak nieurodziwe panny. ;)
OdpowiedzHilon czy to było w Szczytnie? :-P
Odpowiedz