Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Z pamiętnika glazurnika #4. Przez dość długi czas zajmowałem się układaniem glazury,…

Z pamiętnika glazurnika #4.

Przez dość długi czas zajmowałem się układaniem glazury, terakoty, gresu. Klientów miałem bardzo dużo, więc na tyle zleceń trafiło się kilka czarnych owiec.

Pan „itojużjutro”.

Regułą jest tak, że w trakcie lub pod koniec roboty szukam następnej. Najczęściej do kolejnej pracy idę z polecenia i pod koniec jednej roboty zawożę niepotrzebne narzędzia i maszynę na drugą robotę.

Robota w trakcie, przyszedł sąsiad, popatrzył, pogadał, ma do zrobienia łazienkę i kuchnię. Ok., wszystko uzgodnione, kończę 10-tego, dzwonię więc 8-ego, żeby przewieść graty i zacząć pracę. Taki system na zakładkę jest dla mnie najlepszy, bo niepotrzebna maszyna nie przeszkadza, narzędzia też nie wszystkie są potrzebne. Na jednej robocie wykańczam drobiazgi, a na drugiej mogę np. gruntować czy kłaść folię pod brodzik i też muszę czekać 24 godziny aż wyschnie.

Pan niestety nie może podjechać, ale podjedzie jutro. Jeden dzień mnie nie zbawi, może być. Robota skończona, kolejny telefon, pan przeprasza, ale jutro podjedzie. No nie bardzo mi to pasuje, ale dobrze, będzie „na styk”. Dziesiątego kończę robotę i dzwonię, że będę powiedzmy o 16 zacząć pracę. Pan nie może przyjechać, jest w pracy, skończy późno, dziś to nie ma sensu, umówmy się „na jutro”.

Aha, fajnie, tylko, że ja nie mam czasu na przerwy. Jak nie pracuję to nie zarabiam, a jak chcę zrobić sobie urlop, to wolę sam sobie ustalić kiedy nie pracuję i jak długo. Czasem nie pracowałem dzień czy dwa, ale po pewnym czasie miałem ustalone terminy na 2 czy 3 miesiące naprzód i jeden dzień opóźnienia miał dla mnie znaczenie. No cóż, nie będę czekać „do jutra”, pojechałem do kogoś innego.

Codziennie dzwoniłem do typa, odbierał, wymyślał jakąś historyjkę, i umawiał się „ na jutro”. Odpuściłem, tylko tak z ciekawości dzwoniłem codziennie... Pan znalazł czas jakoś tak po dwóch tygodniach. Ale tym razem to ja umówiłem się na jutro... i nastąpiła obraza majestatu! Ja jestem niepoważny, przecież się umawialiśmy!

Ostatecznie płytek mu nie położyłem.

glazurnik amator w akcji

by Garrett
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Morfeusz
12 18

Dziwisz się tej obrazie majestatu? Jak mogłeś tak po chamsku umówić się na jutro? Przecież on by Ci na chleb dał zarobić. W ogóle nie szanujesz zleceniodawców, jesteś niepoważny. Na jego miejscu bym wszystkim rozpowiedział jaki to z Ciebie zły fachowiec itd. A tak całkiem serio, to po co do niego wydzwaniałeś? ;) Jak facet dzień w dzień się umawia "na jutro" to było go olać po drugim "jutro" ;) Z tego co piszesz w historiach to klientów masz dużo ;)

Odpowiedz
avatar Trzpiotka
4 4

@Morfeusz: napisał wyżej, że dzwonił od tak z ciekawości ;)

Odpowiedz
avatar Garrett
2 2

@Morfeusz: Skoro się umawiam to dzwonię, zawsze. Ale po paru jego historyjkach tylko byłem ciekawy, czy chciał zlecić robotę czy tylko d* zawracał. Też tacy się trafiali, obiecywali złote góry i setki metrów do położenia, a jak przychodziło co do czego to bywało różnie.

Odpowiedz
avatar ZaglobaOnufry
8 12

A to straszny kutas z tego zleceniodawcy. Fajnie pokazales mu fige. Ale przewaznie mam czesto DUZE problemy z dotrzymywaniem "na mur" umowionych terminow przez rzemieslnikow.

Odpowiedz
avatar Kecaw
3 5

Założę się że tacy ludzie myślą że tylko oni pracują codziennie a reszta dookoła nich siedzi w limbo czy coś i tylko czeka na telefon od nich. Sorka chłopcy i dziewczęta tak świat nie działa.

Odpowiedz
avatar Armagedon
4 6

No widzisz. Facet ma po prostu przestarzałe poglądy. Jego zdaniem ty jesteś robol - a on pan. Masz być gotów na każde skinienie, bo ON ci daje zarobić, więc to on jest ten łaskawca, a nie ty. Jak ci każe - masz czekać i siedzieć cicho, bo inaczej PAN się może obrazić i rozmyślić, weźmie kogoś innego i nie zarobisz, biedaku. Ciesz się, że z tej roboty nic nie wyszło, bo czuję przez podwójny gorset, że z płatnościami od tego pana miałbyś duże problemy...

Odpowiedz
avatar arokub
4 6

@Armagedon: Oj tam, oj tam, płatności byłyby jutro...

Odpowiedz
avatar andrew78
0 2

Ech, skąd ja to znam... Życzę normalnych klientów. :-)

Odpowiedz
avatar Kosiciel
3 3

Miałem napisać długo i na temat - ale to jutro.

Odpowiedz
avatar Trzpiotka
0 6

Tak nie na temat historii, ale może ktoś mi powie komu coś nie pasowało (i co), że dał "słabe"? Już któryś raz z kolei zastanawiam się, skąd tyle "słabych". W tym przypadku, w sumie z 10, więc nie dużo, ale i tak moim zdaniem o 10 za dużo. Historia raczej prawdziwa, napisana dobrze... Nie rozumiem. I nie mówie tylko o tej historii...

Odpowiedz
avatar Cefik
2 2

@Trzpiotka: Część to pewnie przypadkowe naciśnięcia (też mi się zdarzało), część trolle, a części może rzeczywiście się nie podoba.

Odpowiedz
avatar mijanou
-2 4

Ha! Ja tam sobie jakoś radzę: potrafię pomalować ściany, operuję sprawnie młotkiem, nawet wiertarką udarową^^ Kładzenia kafelek też się nauczę! A co!

Odpowiedz
avatar Kosiciel
0 0

@mijanou: Kładzenia kafelków raczej nie.

Odpowiedz
avatar bukimi
0 0

@Kosiciel: Nie zniechęcaj koleżanki. Mój niepełnosprawny umysłowo kuzyn (serio, na rencie chłopak), samodzielnie ułożył kafelki na ścianach w kuchni w mieszkaniu. Że nie używał krzyżyków (linijki chyba też nie), to wyszło mu jak wyszło, ale ściany się trzymają. Zapewne gdyby się serio do tego przyłożyć, to obejdzie się bez pomocy glazurnika (choć sam nie próbowałem).

Odpowiedz
Udostępnij