Tym razem będzie o piekielnej ciotuni - Danucie, zakale rodziny.
Dwa lata temu latem odbywało się wesele mojej siostry ciotecznej. Pompa ogromna, ponad 140 osób. Mi przypadł zaszczyt świadkowania. Pewnego dnia dzwoni do mnie przyszła panna młoda i mówi, że właśnie dzwoniła do niej ciotunia Danuta i zakomunikowała, że "przyjadą jeden dzień przed weselem, żeby być wypoczętym" - Nie, nie mylicie się, nikt jej na to wesele nie zapraszał! I uprzedzając wasze pytania i stwierdzenia typu "trzeba było jej odmówić" uwierzcie, jej nie da się odmówić! (Jak to się mówi: gdzie diabeł nie wejdzie pośle Danuśkę). Okazało się, że następnym telefonem piekielnej ciotuni był telefon do mojej babci (a jej szwagierki) z kolejnym oświadczeniem, że zatrzymają się u niej i zostaną dzień po weselu, bo przecież nie będą tacy zmęczeni wracać (babcia mieszka w tym samym mieście co kuzynka).
I oto nadszedł dzień, w którym zjawiła się w sumie piekielna trójca: ciotka Danuta, jej pokręcony mąż i wnusia (od zawsze zarozumiała, zadufana w sobie "gwiazda")
Piekielność nr 1 - rozpoczęła się już dzień przed weselem.
Jako, że sala weselna znajdowała się jakieś 10 km od kościoła w sąsiedniej miejscowości, trzeba było tam jakoś dojechać. Każdy z rodziny wiedział (oni również), że młodzi nie zapewniają żadnego autobusu, więc poprosili znajomych, lub zamówili sobie zawczasu taksówki. Kiedy ciotunia się dowiedziała, że nikt nie uwzględnił ich trójki w transporcie, strasznie się zbulwersowała. Na propozycję babci, że zamówi im taksówkę usłyszała, że "Ona przyjechała już 400 km na to wesele, się wykosztowała i ani złamanego grosza więcej nie wyda".
Piekielność nr 2 - Kościół.
Zaczyna się ceremonia, goście wchodzą do kościoła i co? Szanowna trójca pakuje się do pierwszej ławki na miejsca przeznaczone dla rodziców.
Piekielność nr 3 - Odjazd na wesele.
Młodzi wynajęli przepiękny stary samochód, w którym jechaliśmy (świadkowie) z młodymi. Zapakowaliśmy się do auta, po czym podchodzi do nas Danuta i mówi "widzę, że macie jeszcze jedno miejsce to ja się z wami zabiorę, a wujka i Alicję ktoś inny zabierze". O takiego wała! Powiedziałam jej, że nie ma miejsca, bo sukienka panny młodej zajmuje za dużo miejsca i po prostu odjechaliśmy (mieliśmy nadzieję, że nikt ich nie zabierze i na wesele nie dotrą albo będą sporo spóźnieni... niestety, nie udało się).
Piekielności nr 4-1000 - Wesele (przytoczę tylko kilka, a było ich wiele).
- "Ta muzyka za głośna, nie można porozmawiać przy stole".
- "Ale ten zespół fałszuje! To już ona zagrała by lepiej, a jej wnusia to tak pięknie śpiewa, że ci się mogą schować".
- "Ci ludzie za dużo piją" (noż kur.. przecież to wesele!)
- Wnusia (lat może z 16, laska taka, że niejeden by się pomylił co do wieku) nie mogła z nikim tańczyć poza swoim dziadkiem. Brat pana młodego podszedł i elegancko pyta "Czy Panienka ze mną zatańczy?" w odpowiedzi Danuśka posłała mu "Panna nie tańczy".
- "Tu jest jakiś burdel, tam dziewczyna z chłopakiem weszli razem do łazienki!"
- Apogeum piekielności było uderzenie w twarz przez ciotkę chłopaka, który jakimś cudem mógł zatańczyć z ich wnusią, za to że "za nisko te ręce trzymał" (yhym, w trzymał w pasie, widziałam sama).
Na drugi dzień przed poprawinami ciotunia skomentowała wesele słowami "beznadziejnie było, nikt się nami nie zajmował. To ja taki kawał przyjeżdżam specjalnie na to wesele i nie mam załatwionego nawet transportu". We mnie się tak zagotowało, że nie wytrzymałam i powiedziałam, że skoro wesele było tak tragiczne, to poprawiny powinni sobie odpuścić i wracać do domu.
Koniec jest taki, że ciotka od tej pory się do nas nie odzywa i jest śmiertelnie obrażona, a ja zostałam okrzyknięta przez nią "chamską gówniarą, która ludzi nie szanuje" Hm... jakoś nie jest mi przykro.
ciotunia z piekła rodem
Skoro nie była zaproszona na wesele to nie było dla niej "talerzyka" czy panna młoda domówiła? Ciekawi mnie czy kogoś podsiedli :P
Odpowiedz@kayetanna: Było profilaktycznie pięć więcej miejsc zamówione :) Myślę, że gdyby nie było dla niej miejsca to by podsiadła państwa młodych:D
Odpowiedz@rudy_rudzielec: patrząc optymistycznie - przynajmniej dodatkowe miejsca się nie zmarnowały :P
Odpowiedz@kayetanna: Jak najbardziej się zmarnowały. Co za różnica, czy jedzenie wyrzucimy, czy damy takiemu potworowi?
OdpowiedzA ja nie do końca rozumiem - co to znaczy, że ciotce nie da się odmówić? Jakby panna młoda powiedziała, że przykro mi ciociu, zaprosiliśmy tylko bliższą rodzinę, to co, nie dotarłoby? I tak by przyjechała? Babcia też mogła powiedzieć że już ktoś u niej nocuje i nie ma miejsca.
Odpowiedz@kasiunda: Tak, znając ją to i tak by przyjechała. I na wesele nie była zaproszona tylko najbliższa rodzina (skądś się musiała ciotunia o tym dowiedzieć) a babcia no jak to babcia, że nie wypada tak rodzinie odmówić bo w koncu to rodzina bla bla bla
Odpowiedz@rudy_rudzielec: 140 osób to "tylko najbliższa rodzina"? O.o
Odpowiedz@UglyDream: No przecież wyraźnie pisze "I na wesele NIE była zaproszona tylko najbliższa rodzina...", więc ta uwaga nie jest do autorki. @rudy_rudzielec: Ciotka jest szwagierką twojej babci, czyli rodzoną siostrą jej męża. Chyba, istotnie, nie wypadało odmówić.
Odpowiedz@Armagedon: mea culpa. Zarwałam dwie noce pod rząd przy książce i zrozumiałam na opak :P
Odpowiedz@Armagedon: Jeśli ktoś zadzwoniłby do mnie i OŚWIADCZYŁ, że przyjeżdża do mnie w gościnę, w dodatku na ślub mojej wnuczki, na który NIE JEST zaproszony, to uważam, że wypada odmówić, a wręcz należy. Nawet, jeśli to szwagierka.
OdpowiedzZ tego co autorko piszesz to nie pierwszy raz ciotka coś odwala. Myślę że przy 1 telefonie powinno byc.jasno powiedziane ze dziękujemy ale nie jest mile widziana, wiem ze rodzina itp. no ale ile można? Zamiast się bawić trzeba słuchac takiej jedzy.
Odpowiedz@frems: Mi tego nie musisz mówić. ja bym powiedziała dokładnie tak jak mówisz. No a że panna młoda była bardziej uległa to co można poradzić? Przyjechała, namieszała i już się od dwóch lat na żadnej uroczystości rodzinnej nie pokazuje, na szczęście! No a my, po czasie, z dystansu mamy się z czego śmiać przy rodzinnym stole :)
Odpowiedz-"Pamiętasz, jak ciotka popsuła ci weselę i aż płakałaś przy gościach, a potem uderzyła syna wujka Zdziśka?" -"Tak, aahahha, niezła zabawa była" ;/
Odpowiedz@rudy_rudzielec: przypomnijmy ze byłas swiadkowa :-) wiec mogłaś pannie młodej doradzić co trzeba zrobić
OdpowiedzNo cóż, dla niektórych bardziej ważne od własnego wesela jest to, by ciotka mieszkająca 400 km dalej się nie obraziła. W końcu, patrząc na bliskość zamieszkania, to bardzo ważna ciotka, bliska rodzina. W dodatku tak ważna persona, że aż może bić gości i rozstawiać ich po kątach. Co pominęłaś? Że załatwiła się na środku sali, ale nikt jej uwagi nie zwrócił? Jak to nie można jej odmówić? Nawet, jak się zwlecze, to nie wpuścić, policję wezwać, że obcy człowiek próbuje do domu się dostać. Z ciebie też super świadkowa, że nie zrobiłaś z nią porządku. Tchórzostwo, liczenie, że nikt ciotki z kościoła nie weźmie, co za brak szacunku do samego siebie. I nawet cel nieosiągnięty, bo ciotka finalnie nie była zadowolona, mimo zrezygnowania z własnej radości na własnym, jedynym w życiu weselu. Wyszedłbym z takiego wesela, na którym jakaś baba (zresztą bez zaproszenia) byłaby ważniejsza ode mnie i bez reakcji gospodarzy okładałaby mnie po twarzy, albo bym jej wtłukł i jej mężusiowi. Może do tego ciotka dążyła, do bójki, by kompletnie wesele rozmontować
Odpowiedz@komentator555: " Z ciebie też super świadkowa, że nie zrobiłaś z nią porządku. Tchórzostwo, liczenie, że nikt ciotki z kościoła nie weźmie, co za brak szacunku do samego siebie. " coż a kto Ci powiedział, że nie robiliśmy z nią porządku? Gdybym miała opisywać każdą reakcję to historia miałaby dwa metry długości. Poza tym, uwielbiam ludzi, którzy mówią wszystkim jak się mają zachować w sytuacji, w której pewnie nigdy sami nie byli.
Odpowiedz@komentator555: A no i jeszcze są do tego wziętymi psychologami! Dziękuję, że uświadomiłeś mi, że się nie szanuje bo nie zdecydowałam za pannę młodą, że ciocia ma nie przyjeżdżać lub liczyłam na to, że sztara raszpla będzie musiała leźć na pieszo na wesele przez swoje skąpstwo. Akurat w tej historii to ja okazałam dużą odwagę bo w końcu raz na zawsze mamy z nią spokój w rodzinie.
OdpowiedzSłucham? "Nie wytrzymałaś i zagotowało się w tobie" na "drugi dzień przed poprawinami". Skąd nagle reakcje na 2 metry długości? Już wiem, posyłałaś mordercze spojrzenia i robiłaś oczy jak 5 złotych, z przerwami na zbieranie szczęki z podłogi. W ogóle to usuń historię, bo ktoś ciotce doniesie i jeszcze na twoje wesele nie przyjedzie, co to za wesele bez niej
Odpowiedz@komentator555: Ze stylu pisania autorki i pewnych danych faktograficznych wynika, że Rudzielec jest młodą osobą. Można jej to i owo wybaczyć, chociaż ci wszyscy, którzy w piekielnianych historiach nie mogą zdobyć się na nic więcej niż "opad szczęki z kurtyną", jakoś nigdy nie mają problemów z hejtem w necie. Ale gdzie byli rodzice państwa młodych? Zwłaszcza pana młodego, dla którego ciotunia to zupełnie obca osoba? Dlaczego jeden z drugim ojciec nie wyprowadził ciotuni dyskretnie lub, jeśli wrażliwy, dlaczego nie wezwał możliwie dyskretnie policji, gdy niezaproszona osoba przeszła do rękoczynów? Na to już są paragrafy, a przy tak dużej imprezie da się zorganizować interwencję - oficjalną lub rodzinną - tak, by pozostałe sto osób się nie zorientowało.
Odpowiedz@didja: "przy tak dużej imprezie da się zorganizować interwencję - oficjalną lub rodzinną - tak, by pozostałe sto osób się nie zorientowało." Dokładnie! Raz pomagałam przy organizacji balu karnawałowego, byłam jako kelnerka i w moim "rewirze" znalazł się bardzo niemiły gościu: a to rzucał w obsługę zmiętymi serwetkami/skórkami od banana, a to się awanturował, a to rzucił przez całą salę kotletem czy innym tłustym mięsem, aż zrobił stempelek na ścianie... Jak się organizatorzy zebrali i mu wyjaśnili (słownie) niestosowność jego zachowania, to od razu go postawili do pionu. Dostał ultimatum - albo się uspokoi, albo won! Do takich to trzeba stanowczo (i najlepiej większa grupą ;))
OdpowiedzRodzice państwa młodych wiedzieli, że dla młodej pary są mnie ważni niż ciotka - w końcu ta usadowiła się w kościele na miejscach rodziców. Jak więc mieliby wyrzucić najważniejszego - przynajmniej dla młodej pary - gościa?
OdpowiedzKtóra to już z kolei historia o piekielnej ciotce? :| To się już nudne robi...mimo to plusik ode mnie ;)
OdpowiedzA co ma być? Każdy rodzaj piekielności ma być opisany tylko raz?
Odpowiedz@Morfeusz: Pewnie każda rodzina ma taki egzemplarz :)
Odpowiedzw telewizorze widziałem takie niby zaproszenie Coś o tym że jesteśta persona co ma grata czy non grata i nie przyjeżdrzejta bo miejsc mało a ludziów cała siła to taki lisi bilet był
OdpowiedzZ opowieści wynika, że piekielni jesteście wy. Zamiast poinformować, że nie jest zaproszona, a na miejscu wyprosić, robiliście jakieś cuda. I z noclegami, i z transportem, i z miejscem przy stole. Sami sobie zgotowaliście to piekiełko.
Odpowiedz@ltqgq: Dokładnie tak - jedno "nie" na początku załatwiłoby sprawę i oszczędziło wam nerwów...
Odpowiedz@ltqgq: Nie przesadzajmy - ciotka też piekielna. Cała rodzinka jest fajna. :-)
OdpowiedzTrochę to nieskładnie opisane.
Odpowiedz"uwierzcie, jej nie da się odmówić!" Mnie w wojsku uczyli, że "nie da" to się wejśc po schodach krokiem defiladowym. Wszystko inne jest najwyżej trudne do wykonania.
Odpowiedz@Caron: By w cywilu dupą nie być; Trzeba najpierw wojsko przeżyć
Odpowiedz@Caron: Byłaś w wojsku? SZACUN!
Odpowiedz@Armagedon: a, złapało się tam kiedyś w życiu dwie belki i przysięgę złożyło. Głównie dużo wkuwałyśmy teorii(te przedmioty - 'chirurgia pola walki' ;), do tego, żeby nam się nie nudziło musztra, strzelanie, poligon itp ;)
Odpowiedz@Caron: Problem z tym portalem jest taki, że tu ironię bierze się na poważnie, a poważną wypowiedź traktuje jak ironię. Wierzę ci, że byłaś w wojsku i NAPRAWDĘ podziwiam kobiety, które do wojska chcą iść.
Odpowiedz@Armagedon: ej, ale te minusy to nie ode mnie, ja na poważnie wzięłam :D. patrz, dam Ci plusa nawet ;P I w sumie to niezupełnie 'poszłam do wojska', raczej uregulowałam swój stosunek do służby wojskowej na kursie podoficerskim :)
Odpowiedz@Armagedon: i przyznam, władowanie noszy z rannym na Sarenkę to jest coś :D http://chosse.files.wordpress.com/2007/09/cswsmed-20.jpg
Odpowiedz@Caron: "I w sumie to niezupełnie 'poszłam do wojska'" Dziewczyny z liceów medycznych swego czasu bardzo często wojskowe przeszkolenie miały. Szacunek.
OdpowiedzNie ma ludzi którym nie da się odmówić, są tylko tacy co nie potrafią odmówić.
OdpowiedzPrzestałem czytać po "jej nie da się odmówić". Każdemu się da. Wystarczy powiedzieć "nie, nie przyjeżdżasz, nie nocujesz, nie jesteś zaproszona" zamiast "klasycznego karpika" albo "witki mi opadły".
OdpowiedzJa wyprawiam wesele w przyszłym roku i nie wyobrażam sobie, by pojawił się na nim ktoś, kogo nie ma na liście gości. Nie wyobrażam sobie jak można być tak nietaktownym jak Twoja ciotka.
OdpowiedzA ja mam takie pytanie... dlaczego wszystkie wypowiedzi autorki są tak minusowane, skoro dziewczyna tylko RELACJONUJE? Nie do niej należały decyzje a i tak się postawiła. O co wam więc chodzi?
Odpowiedz@Kamisha: Bo cała ta historyjka jest wyssana z palca.
Odpowiedz@basshunter: a Ty byłeś tam i wiesz? czy znasz może Rudzielca i wiesz, że to kłamczucha?
OdpowiedzJak już wymyślasz historie to chociaż się postaraj bardziej następnym razem.
Odpowiedzobrazila sie? i dobrze
Odpowiedz