Lubię "dziwne" piwa. Znaczy nie pijam piw koncernowych, tylko inne polskie, które robione są przez małe prywatne browary.
Problem, jest tylko z dostępnością, bo nie dostanie się tego "u Krysi" w osiedlowym pod blokiem.
Trzeba przegrzebywać półki w sieciówkach typu Żabka, czy Piotr i Paweł, lub w hipermarketach. Bądź w sklepach piwnych specjalizujących się w owych markach, lecz tych jest jak na lekarstwo.
Pewnego dnia, zachciało mi się wypić piwo, a że zmęczony człek po pracy, to nie przebierałem się tylko hop do auta i do sklepu.
Wkroczyłem do jednego z Fresh Marketów na szczecińskim prawobrzeżu, przyodziany w jakiś wyciągnięty dres z pepco i jakąś koszulkę nie pierwszej młodości.
I tak znalazłem się z dwoma butelkami "dziwnego" piwa w kolejce do kasy. Przede mną, jakaś kobiecina, trajkocząca z młodą kasjerką na tematy prywatne. Za mną, ze dwie - trzy osoby oczekujące.
Jako, że po pracy, trzeba luzu, a ja akurat wyznawałem teologię "ZEN", było mi wszystko jedno. Niech gadają. Nie śpieszy mi się i zacząłem przyglądać się moim trunkom. I tak zerkam na datę, a tu ZONK!
Był początek września, a data ważności - środek lipca.
Jeżeli ktoś chce przepis na porządny katharsis, to polecam niepasteryzowane, niefiltrowane piwo z prawdziwymi drożdżami przeterminowane 1,5 miesiąca.
W momencie, kiedy zauważyłem datę [K]asjerka zaprosiła mnie do kasy.
K - Proszszsz...
J - Moment. Weźmie Pani te piwa i na bok odstawi.
K - Co? - spojrzała z taką dziwną wyższością.
J - Niech Pani sobie datę ważności przeczyta, a ja idę po inne.
Poszedłem do półki po inne butelki tej marki, a tu zdziwienie kolejne. Na półce z 10-12 piw tej marki. Nie było żadnego ważnego. Daty przekroczone od 4 do 8 tygodni. Wziąłem inną markę, ważną, i wróciłem do kasy.
J - Wie Pani co, na półce nie macie ani jednego ważnego piwa z tej marki. Po dwa miesiące przeciągnięte daty.
K - No i?
J - Co no i? Teraz powinna Pani tam pójść i te piwa ściągnąć.
K - Pojutrze mamy inwentaryzację to się ściągnie! Co się Pan denerwuje?!
J - Jak pojutrze? Ludzi potruć chcecie?
K - Nikt się nie otruje. To tylko piwo. Alkoholem nie można się otruć!
Kurtyna.
sklep fresh-market szczecin
Heh... słabego partnera ma szef Fresha... zgłoś to Żaby, szybko będzie porządek :) daj znać na PW to pogadamy :>
Odpowiedz@auchresh: PW działa w obie strony, dlaczego sama nie napiszesz, skoro chcesz pogadać?
OdpowiedzJeśli chodzi o tą sieć sklepów, to takie sytuacje są istną plagą! Fresh Markety w wielu przypadkach nie są wcale 'fresh' i trzeba bardzo uważać. Mam taki przybytek pod domem i są dni kiedy ciężko znaleźć ciemne pieczywo, które nie byłoby spleśniałe. Przeterminowany nabiał to wręcz reguła. Zwracanie uwagi obsłudze nic nie dawało, więc zaprzestaliśmy zakupów.
Odpowiedz@Tecza: Ja kiedyś kupiłam tam czekoladę 3 miesiące po terminie, a także jakiś wafelek grubo pół roku po terminie. Tyle, że zwrócili mi pieniądze mimo że nie miałam paragonu (przyszłam im tylko życzliwie zwrócić uwagę), a okazało się, że cała półka z czekoladami była po terminie. Panie mi strasznie podziękowały. Za to kiedyś głośno skomentowałam do chłopaka, że tu ziemniaków nie weźmiemy, bo było kilka spleśniałych i pewnie te zdrowe też się "zaraziły". Właściciel usłyszał i wybrał te zgniłki, a resztę zostawił. A i trzeba zwracać uwagę na ceny, bo nie zawsze ta nabita na kasie pokrywa się z tą na półce. A i freshe rzadko kiedy biorą sobie do serca ich gazetki. Często nie mają w ofercie tego, co mają napisane w internetowej, ale też papierowej gazetce, która leży przy drzwiach.
Odpowiedz@Yennefer_: Uwierzysz, że ktoś z personelu sklepowego NIE WIE, że towar na półce jest przeterminowany PÓŁ ROKU? Taki numer w ogóle wzbudza podejrzenie, że ten towar już na półki trafił GRUBO PO TERMINIE. Czyli, że pan właściciel ma dostęp do przeterminowanych artykułów, wycofanych z innych sklepów i odbiera go gdzieś za darmolca; z przeznaczeniem do utylizacji, na przykład. Niemożliwe? Zaręczam, że JAK NAJBARDZIEJ MOŻLIWE. A panie ci wylewnie podziękowały i oddały kasę bez dyskusji, żebyś nie wpadła na pomysł powiadomienia, na przykład, Państwowej Inspekcji Handlowej. Pan właściciel miałby niezłą sraczkę...
Odpowiedz@Armagedon: Już lepiej, że podziękowały niż mnie ochrzaniły albo co ;D
Odpowiedz@Tecza: "Zwracanie uwagi obsłudze nic nie dawało, więc zaprzestaliśmy zakupów." - rozumiem, że teraz żywność i odzienie zdobywacie w inny sposób?
OdpowiedzNie wiem co jest, ale Fresh i mi numery wycina. A to po terminie coś, a to na puszek nie reagują, a to do samych fajek mi włoszczyznę dobiją(miszcze, ciężko się zorientować;)
Odpowiedz@Izura: jaki puszek?
Odpowiedz@katarzyna: taką "milutką", puchatą grzybnię.
Odpowiedz@Sine: aaaa, zajarzyłam ;)
OdpowiedzTo jeszcze jedna. W drodze na impreze. Inny Fresh na szczecińskich prawobrzeżu. - 0,7 żołądkowej białej proszę - dwadzieścia sześć, dziewięćdziesiąt dziewięć proszszsz - Ale mi Pani Soplicę Dała. Chciałem Białą Żołądkową. - Ale to żadna różnica. Tyle samo volt mają! - Dla mnie jest. Popieram tylko polski przemysł spirytusowy. - A Soplica to niby czyja? - Zdaje się że rosyjska. - Przecież Soplica to polska nazwa! I tak jeszcze z 3 minuty, zanim wymieniła :D
Odpowiedz@MaK86: Skąd ja to znam :) mój chłopak rzadko pije alkohol (ja wcale), ale jak już to tylko polskie piwo ;) a i cały czas sprawdza, czy dany browar się nie sprzedał, bo w takim wypadku nie kupi. Mamy to szczęście, że z okna widzę sklep- coś w stylu "świat piwa" i takich, jakie tam mają, to ja na oczy nie widziałam wcześniej:) Co prawda są też zagraniczne, ale nie tych wielkich, znanych koncernów.
Odpowiedz@MaK86: żołądkowa to polsko-włoska z przewagą włoskiej. :P W Polsce wytwarzana, ale główny kapitał ucieka do Włoch. Z czysto polskich mamy Krakusa, Arktikę, Żytnią - ogólnie te, które przez niektórych uważane są za te gorsze. To tak na marginesie. :P
Odpowiedz@ampH: Kiedyś czytałam, ile "polskich" marek dawno polskimi nie są.. Nie wiedziałam, że aż tyle. Za niektóre dałabym sobie rękę uciąć, że to nasze.
Odpowiedz@Yennefer_: Praktycznie nie ma już polskich, wszystko zostało wykupione. Głównie leży w rękach narodów skandynawskich oraz rosjan. Kilka się znajdzie z zachodu - francja czy włochy. Polskie to tak naprawdę zostały tylko te co wymieniłem. Z piwami identycznie - lokalny kiedyś Kasztelan obecnie jest po prostu wielkim koncernem, produkującym z granulatu o smaku piwa.
Odpowiedz@ampH: To ja się boję teraz o elbląski Specjal o.o
OdpowiedzAle ten wstęp, jaki to Ty nie jesteś hipsta-cool to sobie mogłeś darować. Pół historii o tym, że pijesz dziwne piwa. Like I give a f*ck.
Odpowiedz@KoparkaApokalipsy: Like I give a f*ck.
OdpowiedzTen "Fresh" w nazwie jest chyba ironiczny :)
OdpowiedzZacznę od tego, że znam twój ból z dostępnością do dobrego piwa. I oczywiście poradzę Ci tą sprawę zgłosić. Jeśli piwo było z browarów typu Amber, BRJ czy Fortuna w Miłosławiu to zgłaszaj sprawę do centrali Fresh'a lub Żabki, a jeśli piwo było od jakiś rzemieślników(w co wątpię, bo oni raczej do żabek nie wysyłają) jak Doctor Brew, AleBrowar itp. to napisz prywatną wiadomość do tych browarów na fejsie a one na pewno się sprawą zajmą.
Odpowiedz@TheKRR: Lwówek Belg z Jakubiaka.
Odpowiedz@MaK86: Lwówek to BRJ, czyli Ciechan. Akurat nie wiem, jak jest z niepasteryzowanymi, ale piwo generalnie, po terminie ważności nie przysporzy Tobie jakichś problemów związanych z tym terminem. Obejrzyj sobie, jak Tomasz Kopyra - sędzia piwny pije 30-letniego portera, czy wypija specjały grubo ponad rok po terminie ważności. Tak na marginesie - Browary Jakubiak to już nie jest mały browar. Małe browary to Artezan, Browar Faktoria, Wąsosz. Kormoran, Grupa BRJ (Lwówek), Amber, to browary średnie (wybicie na poziomie 100-500 tys. hl)
Odpowiedz@TheKRR: Hmmmm... dostępność piw z małych regionalnych browarów z racji tego, że są to małe browary o małych mocach produkcyjnych jest ograniczona do regionu w którym one są. Jak ktoś produkuje 1000 butelek miesięcznie to nie zarzuci sieci Żabek w Polsce swoimi wyrobami. A dostępność DOBRYCH piw? - Miłosław / Fortuna / Komes to szeroko dostępne marki - podobnie jak Cornelius. To piwa szeroko dostępne, do kupienia w większości marketów i nawet osiedlowych sklepików. Ale fakt, że Doctor Brew, czy AleBrowar to inna i do tego mało dostępna półka :) (powód: patrz wyżej). ------------- viva la pivolution!
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 listopada 2014 o 14:29
@mailme3: Zgadzam się w 100%. Ale tak jak sam napisałeś, gdyby mały lokalny browar, dla przykładu szczecińska stara komenda, ugrałaby miejsce na półce w jakiejś sieciówce i dał by radę z dystrybucją, to jej wybicie także by wzrosłoby kilkukrotnie. Gdzie popyt, tam podaż.
Odpowiedz@MaK86: Z tym popytem to zależy. Zapewne wiesz jakie są koszta założenia czy zwiększenia mocy produkcyjnych - nowe duże tanki, cokolwiek + nowe, większe hale etc. Artezan zainwestował kupę kasy i teraz zwiększyli wybicie z 300 hl do 800 hl. Popyt spowodował, że warzą (będą) więcej, ale mają na to środki niemałe, bo prawdopodobnie wyłożyli około 1-1,5 mln PLN. Zauważ, że cena dobrego piwa jednak oscyluje w granicach 7-10 pln za butelkę - zapotrzebowanie na piwo w tej cenie jest o wiele mniejsze. Jak na razie. A poza tym, zwiększanie wybicia do niebotycznych rozmiarów zapewne wiąże się w wielu przypadkach ze zmniejszaniem jakości - produkcja wielkoformatowa to zastępniki takie jak syrop glukozowo-fruktozowy oraz inne dziwne rzeczy. Nie dasz rady uwarzyć dobrego krieka na poziomie 1 mln hl bez dodawania syropów lub, co gorsza aromatów. A to już nie będzie dobry kriek. W Szczecinie jest lokalny browar - gdzie można ich nabyć? Będę musiał poprosić znajomych to podrzucą kilka butelek.
Odpowiedz@mailme3: "produkcja wielkoformatowa to zastępniki" - nie zawsze. I pewnie nawet nie zazwyczaj. Przecież jeśli zwiększają podaż bo jest popyt na ten konkretny produkt, to raczej nie po to, żeby sobie w kolano strzelić potem. Jedyna sytuacja kiedy tak właśnie się dzieje, to przeinwestowanie. Polecam taki artykuł: http://beerevolution.wordpress.com/2010/07/01/bigger-brewery-crapper-beer/
Odpowiedz@mailme3: Pasteryzowane możesz sobie pic po terminie. Ale "niskonakładowe" piwo, bez konserwantów, pasteryzacji itp, w butelce jeszcze "pracuje". Może się nadawać do spożycia np. w okresie od miesiąca do czterech po butelkowaniu (zależnie od gatunku). Wcześniej jest niesmaczne i nie ma gazu, później jest poważne ryzyko biegunki. Nie wiem jak te konkretne które chciał kupić, ale skoro były robione tradycyjnie to ryzyko jednak istnieje.
Odpowiedz@mailme3: Cornelius to jedyne piwo po którym na drugi dzień nie mam ochoty umrzeć. Wielbię to piwo i polecam każdemu.
Odpowiedz@asmok: Asmok - co to jest niskonakładowe piwo? Dużo piw refermentuje jeszcze w butelkach - bodajże Komes potrójny, czy poczwórny złoty właśnie refermentuje. Co to znaczy tradycyjnie? Według bawarskiego Prawa Czystości? Czy jeszcze przed jego wprowadzeniem? Pamiętaj że jest wiele tradycyjnych sposobów warzenia piwa, zależnie od tego, czy są to piwa górnej czy dolnej fermentacji. Zależnie od tego, jakich słodów używasz, jakich chmieli, czy w ogóle używasz chmieli. Od tego, czy piwo refermentuje w butelce, leżakuje w kadziach / beczkach itp. Jeżeli refermentacja następuje w kadziach, a piwo sobie długo leżakuje, to w butelce wiele nie popracuje. Sama pasteryzacja też niczego nie załatwia, a raczej nie tylko ona jest wyznacznikiem trwałości piwa, bo piwo może być niepasteryzowane, ale np. jest poddane procesowi mikrofiltracji (Kasztelan) i termin przydatności do spożycia jest naprawdę długi. W sumie bloodcarver, jako piwowar domowy zapewne mógłby tutaj wyprostować wszystkie nieścisłości i wyjaśnić wątpliwości. Najlepiej z nim chyba pogadać w tym temacie @bloodcarver: Ale ja nie mówię o "chemii" w piwie, o jakichś bzdurnych mitach, że proszek+spirytus+woda+żółć bydlęca. Mówię raczej o stosowaniu grysu kukurydzianego, maltodekstryny, o High Gravity, o syropie glukozowo-fruktozowym zamiast cukru. To nie jest strzelanie sobie w kolano, bo dla szerokich mas, jak widać, jest to synonim piwa. Koncerny, jak kraj długi i szeroki, produkują eurolagery, więc jedyną rzeczą, którą mogą konkurować jest cena (pomijając mityczne różnice pomiędzy Tyskim a Lechem, czy Żywcem - oczywiście - minimalne różnice będą, bo każdy piwowar ma swoje pomysły / technologie, wynikające tylko z marketingu), a z tą można zejść przez stosowanie właśnie takich zastępników w zasypie i później. Nie mówię, że zwiększenie wybicia z 10tys. hl do 100 tys. hl odbije się negatywnie na smaku, czego przykładem jest duży Kormoran, browar warzący nie tylko dobre piwa, ale odważny w produkcji nowości (choć Kopernikańskiego nie zniosłem) i ciekawostek. Wybicie 500 tys. hl. Ale dla takich browarów należących do koncernów (Van Pur, Kompania Piwowarska, Perła etc.), to ważna jest cena jednostkowa poniżej 1 PLN. Małe browary warzą również takie piwa, ale idą one do dyskontów jako piwa dedykowane. @UglyDream: Który Cornelius? Spróbuj może Miłosława Pilzner lub niefiltrowane / Fortunę / Komesa portera, może też Kormorana jasnego. A jak chcesz czegoś odważniejszego - AleBrowar, Solipiwko, Browar rzemieślniczy Faktoria (Bass Revees), Doctor Brew.
Odpowiedz@asmok: Post Scriptum: Napisał, które chciał kupić - Lwówek Belg z browarów Jakubiak - żadna tam "ę ą" tradycyjna produkcja, normalne piwo.
Odpowiedz@mailme3: smakowe i klasyczny pszeniczny. Portery są dla mnie jednak za mocne, to nie na moją wątrobę. Teraz już mam popróbowane, w Szwajcarii byle Tatra z polskiego sklepu kosztuje 2 franki, na piwo z małego browaru nie mam szans :(
Odpowiedz@UglyDream: Hmmm... może spróbuj tam, w Szwajcarii poszukać jakichś belgijskich klasycznych pale ale, może Black IPA, HeffeWaizenów... - nie tylko polskie piwa są dobre :)
OdpowiedzTak sobie myślę, skoro dla ciebie im mniejszy browar, tym lepiej, to czemu sam nie warzysz? ;) Byłby mały browar, prywatny, z pełną kontrolą jakości i do tego dostępność miałbyś pod kontrolą. (Żeby nie było, sam warzę, owszem, i wybicie 20 litrów może nie jest wyczynem, ale wystarcza)
Odpowiedz@bloodcarver: Robię wina, nalewki, likiery. A za piwo... no biorę się od 2 lat i tak.. jakoś... Wino znowu robię...
Odpowiedz@MaK86: Polecam ekstrakty słodowe z WESu, dobre, polskie, a faktycznie zacieranie na początek przeraża. już wiem, że niesłusznie, ale rok mi to zajęło ;)
OdpowiedzTakie przeterminowane rzeczy to raczej sprawka kierowników sklepów. Oni na pewno wiedzą o tym, ale pewnie nie chcą mieć strat. Są miejsca gdzie się tego pilnuje dokładnie, a są i takie jak tu. Niestety w naszym kraju nie ma jeszcze tak, że te produkty z krótką datą do spożycia się przecenia na koniec dnia na parę groszy.
Odpowiedz@powidla: U mnie w Top Markecie tak jest, więc jak mam ochotę na piwny wieczór to się tam zaopatruje- leszek po 1,5 da się wypić;)
OdpowiedzTŻ właśnie przyniósł do domu mrożone pierogi z Fresha. Przeterminowane o miesiąc.
Odpowiedz@marhef: tż? Co to za durne skróty, nie da się już normalnie chłopak/narzeczony/mąż? Ręka Ci nie odpadnie od kilku liter więcej.
Odpowiedz@Aviehotels: Sam jesteś durny :P To jest właśnie normalnie. Po prostu była precyzyjna. Chłopak to takie nie wiadomo co raczej z okresu życia bardzo młodzieńczego gdy się jeszcze "chodzi" a nie po prostu żyje razem. Narzeczony - po zaręczynach, mąż - po ślubie. Jeśli z kim mieszkasz i dzielisz życie mając w głębokim poważaniu łaskawą akceptację ze strony urzędnika/księdza, to żadne z powyższych nie pasuje. W tym wypadku TŻ (towarzysz(ka) życia) jest określeniem jak najbardziej precyzyjnym i prawidłowym i nie ma się o co czepiać. Ot, po prostu precyzja wypowiedzi.
Odpowiedz@asmok: Precyzyjna nazwa to konkubent. Brzmi to średnio, więc rozumiem usilne pragnienie osób żyjących w konkubinacie, aby wymyślić nazwę, która nie będzie miała tak pejoratywnej konotacji. Trudno nazwać narzeczonym człowieka, z którym od roku zamieszkuje się pod jednym dachem, prowadzi wspólne gospodarstwo i utrzymuje kontakty płciowe. http://www.rozwody.pl/konkubinat.html
OdpowiedzNiezły "Fresh"... No i ta mooooocno przeterminowana już "kurtyna"...
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 listopada 2014 o 17:54
Spoko. Ostatnio, nie patrząc na datę, kupiłem sangrię przeterminowaną o dwa lata :-| Jak otwierałem butelkę, to korek z hukiem wystrzelił, a nie jest to napitek gazowany. Sklep na warszawskiej woli.
Odpowiedz"Moment. Weźmie Pani te piwa i na bok odstawi." rozkazał pan i władca. Dobrze, że nie straciłeś też 2 sekund na powiedzenie "dzień dobry" i użycie słowa "proszę".
OdpowiedzNie uważam, aby proste transakcje w sklepie wymagały nadzwyczajnych kurtuazji. Choć, może się mylę. Może powinienem po piwo z bukietem róż truchtać, co by kasjerka była zadowolona. Sorry, czasy peerelu i płaszczenia się przed sprzedawcą się skończyły. Wyznaje zasadę minimum kultury, szybko i bez zbędnych ceregieli. Kasjerka nie będzie mnie pamiętać za 10 minut ani ja jej.
Odpowiedz@MaK86: A ja uważam, że kultura obowiązuje wszystkich.
OdpowiedzOczywiście. Kultura przede wszystkim. Ale nie przesadzajmy z wylewnością i nadgorliwością.
Odpowiedz@MaK86: Kiedy mówisz komuś dzień dobry, to się płaszczysz? Ciekawe spostrzeżenie. Takie zachowania reguluje savoir-vivre. "Wyznaje zasadę minimum kultury" A to widać, widać. " Co no i? Teraz powinna Pani tam pójść i te piwa ściągnąć." Wydaje mi się, że kasjerka nie ma obowiązku opuszczać kasy po to by na Twoje życzenie ściągnąć resztę partii.
OdpowiedzA dlaczego siejesz ferment? Czy gdziekolwiek napisałem, że nie powiedziałem "dzień dobry"? Dlaczego wciskasz jakieś durnoctwa typu "płaszczysz się jak mówisz dzień dobry"? Na siłę tak piszesz, czy starasz się zostać redaktorem faktu, siejąc takie pierdoły? Wiesz w ogóle czym jest ograniczenie kontaktu do minimum? I dlaczego, kasjerka miała by nie pójść od razu i nie ściągnąć tego piwa z półki?
OdpowiedzO pozdrówki ze Szczecińskiego prawobrzerza a dokładniej to z majowego xDD
OdpowiedzNie mam takiego zaufania do Fresha jak do Żabki. Jednego mam po drugiej stronie ulicy i aż 3 razy z mamą mieliśmy tam problem. Raz sprzedali popsute ziemniaki (mama zauważyła to dopiero w domu), a 2 razy sprzedali nam bardzo nieświeże ciasta, z tych co są luzem w lodówce koło lady (ciasto było twarde, a krem był jak guma. Na dodatek kompletnie nie umieli ich zapakować, sprzedawczyni chwytała ciasto gołymi rękoma i nie wiedziała czy luzem do torby wrzucić czy do kartonika. Ostatecznie ciasto nie wyglądało zbyt apetycznie. Tak więc nie polecam ciast z Fresha na Polnej w Poznaniu.
Odpowiedzsanepid pewnie chetnie sie tym zainteresuje :)
OdpowiedzSkoro według ,,Pani" alkoholem nie można się otruć to polecam spróbować metanolu...
Odpowiedz@MaK86 jak interesują Cię "dziwne" piwa, to polecam w centrum Szczecina, na Bramie Portowej, otwarty niedawno sklep z regionalnymi piwami. Wybór jest naprawdę duży.
OdpowiedzTradycyjnie Fresh-market jest fresh tylko z nazwy
OdpowiedzMiałam nieprzyjemność pracować przez krótki czas w Żabce na lewobrzeżu. Już pierwszego dnia, kiedy nie było ruchu, zaczęłam przeglądać półki. Przeterminowane piwo to tylko początek! Kiedy skończyłam, na zapleczu cały stolik został zawalony przeterminowanymi produktami, od słodyczy przez alkohole po nabiał, niektóre produkty przeterminowane były nawet o miesiące (pracując we wrześniu znalazłam ciasteczka z maja).
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 listopada 2014 o 19:36