Moja koleżanka z pracy jest właśnie w szpitalu. Na tydzień. Dlaczego? Jakiś czas temu miała poważną kontuzję kolana, które - mimo zastosowanego leczenia, rehabilitacji, ćwiczeń i upływu czasu - nie wróciło do "normy". Prowadzący ją ortopeda zaordynował zastrzyk - nie wnikałam w szczegóły, być może jakiś lekarz podpowie co to było. Koszt: 2000zł.
Dużo? Dużo. Zastrzyk jest jednak refundowany przy leczeniu szpitalnym trwającym co najmniej 7 dni. Pan doktor oświadczył to koleżance z szyderczym uśmieszkiem: "no, może pani go dostać za darmo, ale kto pani da zwolnienie w pracy na tydzień...". Tak się składa, że u nas może dostać bez żadnego "ale" i pół roku "wychodnego", jeśli będzie miała dostęp do Internetu ;) Zresztą L4 to L4 i nawet gdyby była niezbędna, zdrowie jest najważniejsze.
W każdym razie tak sobie myślę... Ile kosztuje doba szpitalna na ortopedii? 350zł? 400zł? Liczmy 2500zł. Koleżanka ma więc tydzień wyjęty z życia, bo spędza tydzień w szpitalu bez żadnego uzasadnienia, a NFZ ponosi koszt zastrzyku ORAZ łóżka szpitalnego, zajętego przez 7 dób. Gdzie sens? Gdzie logika?
Nie oczekuj sensu i logiki w naszym kraju. Szczególnie w sprawach związanych z służbą zdrowia. Smutna rzeczywistość...
OdpowiedzMoze akurat po tym leczeniu jest wskazana siedmiodniowa obserwacja na oddziale.
Odpowiedz@poincare_duality: to dlaczego można ten zastrzyk dostać (choć odpłatnie) bez hospitalizacji? Tak sobie szybko wyliczyłam i wychodzi mi, że dla pacjenta taniej jest wziąć tydzień chorobowego, niż płacić 2000 zł. Nie ogarniam całej tej sytuacji, po prostu nie ogarniam.
Odpowiedz@Litterka: Odplatnie i prywatnie to lekarz ci bez problemu zaproponuje nawet amputacje glowy, a potem powrot do domu autobusem. Pytanie jakie sa bezpieczne procedury ktore przewiduja mozliwosc komplikacji etc. Na takich procedurach dziala ubezpieczyciel.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 listopada 2014 o 21:34
"Gdzie sens? Gdzie logika?"pewnie gdzieś w głębokich kieszeniach pomysłodawcą takiego zarządzenia.
OdpowiedzTo ciekawe skąd kolejki, jeśli procedura jest tak wyceniona, że podanie jednego zastrzyku staje się opłacalne dopiero po siedmiu dobach w szpitalu? Zajęte łóżko przez siedem dni, a kolejnego pacjenta odsyłamy na inny termin bo: "nie ma miejsc".
OdpowiedzObserwacja moja droga. Niech Ci się nie przyjmie substancja z zastrzyku. Idziesz do domu, noga puchnie. Myślisz sobie, że pójdziesz rano. Rano może być za późno. Noga dwa razy taka - dzwonisz po pogotowie, koszta ambulansu, noga do odratowania bądź nie. W szpitalu są brane wszystkie możliwe skutki ZWŁASZCZA jeżeli była rehabilitowana. Prywatnie to szybciej Ci wbije zastrzyk, ale na obserwację do salonu w mieszkaniu nie zaprosi.
Odpowiedz@Arcialeth: A od kiedy to taka obserwacja musiałaby trwać aż 7 dni? Nawet po niektórych zabiegach dużo bardziej inwazyjnych pobyt w szpitalu trwa krócej .
Odpowiedz@ewilek: A czemu nie? Kolano to narząd który jest w ciągłym ruchu. Nie wiem jaki to miał być środek. Nie wiadomo jak działa. Mało mamy informacji jak przebywał pobyt w szpitalu. I Jestem przekonana, że nie trzymali by z byle powodu pacjentkę w szpitalu po zastrzyku "bo tak". Wiem z punktu widzenia pracownika szpitala.
OdpowiedzSens? Logika? W sektorze państwowym? Żartujesz czy na głowę upadłaś?;)
OdpowiedzJa nie wiem co to logika i gdzie to sprzedawajom? U nas w GSie to niema więc może tylko poza państwowymi jest. A szpital dostaje pełnom refundacje za pacjenta dopiero po 7 dniach pobytu to i tom blokade refundują, widziałem to na RMFie
Odpowiedz@thebill: Jesteś moim ulubionym komentatorem. Nie znikaj!
Odpowiedz@Armagedon: Człowieku, nie karm trolla…
Odpowiedz@janhalb: Swój do swego ciągnie...
Odpowiedz„Gdzie sens? Gdzie logika?” Jest i sens, i logika, tylko trzeba umieć spojrzeć na sprawę z innego - niż błędny - punktu widzenia. ZAPOMNIJ o pacjencie. On w ogóle się nie liczy w tym równaniu. Zapomnij o jego zdrowiu. Jest jeszcze mniej ważne. Liczy się tylko kasa. Weź kalkulator i licz - jeden lekarz, jeden gabinet, 8 godzin, ok. 8 pacjentów (może nawet i 16 - nie znam szczegółów, tak samo jak i ty :-)), 52 tygodnie, 5 dni w każdym. Razy 2000 zł. A teraz policz jednego lekarza, jedno łóżko szpitalne (siedem dni zajęte), a masz tylko 365 dni w roku... i to razy 2000. To ile NFZ musi zwrócić w jednym, a ile w drugim przypadku? :> A pamiętaj, że dla firmy (jaką jest placówka medyczna) ważne są koszty. A przychodnia jest tańsza niż szpital, tak samo jak tańsza jest leżanka w gabinecie w przychodni, niż łóżko na oddziale w szpitalu. Więc im cięższe (bardziej restrykcyjne) warunki, tym większa szansa, że dany podmiot się nie obłowi, czego NFZ nie zniósłby. Całkiem niedawno robiono mi badanie, za które NFZ płaci, jeśli badany minimum trzy dni w szpitalu poleży. Ludzie naiwni rzekliby, że chodzi o obserwację po zabiegu. Mieliby być może rację, gdyby nie fakt, że to badanie wykonuje się usługowo - delikwenta przygotowuje się do badania 5 minut, bada (też parę minut), następnie na kwadrans sadza w poczekalni, zdejmuje się z niego oprzyrządowanie niezbędne do badania, czeka kolejny ~kwadrans i mówi: do widzenia! Wróć! Mówi się: zapraszamy do kasy, gdzie ureguluje pani/pan rachunek za wykonaną usługę! I w swojej historii masz to samo: „Zastrzyk jest jednak refundowany przy leczeniu szpitalnym trwającym co najmniej 7 dni.” Gdyby chodziło nie o pieniądze, ale o pacjenta, to powyższe zdanie brzmiałoby: „Zastrzyk jest jednak wykonywany tylko w szpitalach i wymaga parodniowej obserwacji” Więc nie pytaj o sens i logikę gdyż NFZ logiką ma żelazną i pracuje z sensem - ale nie dla dobra pacjenta...
Odpowiedz@Bydle: Dokładnie. Zapominamy, że w tych czasach ważna jest kasa pcjenta (której de fakt przy wizycie nie płaci) niż jego zdrowie... tak. To ma sens. Śmiechłam xD
OdpowiedzSensu i logiki nie ma zadnych i chyba nikt (znajacy choc troch polskie stosunki) ich nie oczekuje. Co to byl za JEDEN zastrzyk, kosztujacy az dwa patyki? Nie wyobrazam sobie, zeby jeden zastrzyk ortopedyczny az tyle kosztowal, chemoterapia moglaby byc tak droga, ale tutaj bylo przeciez cos innego ??? Moze kortyzon mieli wstrzykiwac, ale on tyle przeciez nie kosztuje. Ogolnie - nie chce sie wierzyc, ale wlasnie niewiarygodne historie moga byc prawdziwe.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: O czynnikach wzrostu/osoczu bogatopłytkowym Pan Lekarz nie słyszał? To potrafi kosztować nawet cztery tysiące złotych. Z kolei podobne Ortokine od 6 tysięcy. Większość lekarzy o tych terapiach słyszała, choćby o czynnikach wzrostu, nie wiem co mam myśleć o Twojej wiedzy i wykształceniu po takiej wypowiedzi.
Odpowiedz@Pauldora: Co twoje lekarstwa maja do czynienia przy stanie po "powaznej kontuzji kolana", jak w historii zapodano? Sa naturalnie jeszcze drozsze zastrzyki niz 4.000 za sztuke, ale tych tez nie stosuje sie przy opisanym schorzeniu. Do lekarza nie mowi sie per "Pan Lekarz", chyba, ze wie sie z gory, ze nie jest on doktorem medycyny i chce sie byc nieuprzejmym, badz lekcewazacym. W moim wypadku nie wiesz i nie dowiesz sie.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: Moi znajomi mieli podawane czynniki wzrostu przy: uszkodzeniu łękotki, naderwaniu więzadła oraz lokalnym uszkodzeniu chrząstki stawowej. Ja przy naderwaniu przyczepu mięśnia gdzie indziej. Wszystko to były w miarę poważne kontuzje ale jeszcze nie kwalifikujące się do zabiegu operacyjnego. Nie wiem czym w historii miała być "poważna kontuzja kolana" ale gdyby była naprawdę poważna, to kolano by było operowanie niż ostrzykiwane. Do lekarza zwracam się z ogólnie przyjętymi normami per panie doktorze, chociaż oni nie odwdzięczają się tym samym, mimo że znają mój tytuł i stanowisko, jest to w sumie niegrzeczne. Tu chciałam tylko podkreślić, że rozmawiam z lekarzem a nie doktorem matematyki. Ty też nie wiesz z góry, czy rozmówca jest doktorem lub profesorem i tak innych nie tytułujesz, czemu w stosunku do siebie wymagasz więcej?
Odpowiedz@Pauldora: Wcale nie wymagam, tylko ty mowisz nieodpowiednio. Moze masz na codzien tylko do czynienia z ludzmi niekulturalnymi i ty to przejmujesz. Ty sama napisalas "Pan Lekarz", dlatego nie wymiguj sie. O moim wyksztalceniu nic nie wiesz, dlatego nie pytluj na ten temat. Doktor - to nie tytul, tylko (najwyzszy) stopien akademicki, to przynajmniej powinno byc ogolnie znane. Stanowisko mi zwisa i do dyrektora n.p. Nowaka mozna mowic spokojnie per "panie Nowak", natomiast do doktora Nowaka uprzejmie jest powiedziec "panie doktorze Nowak", niezaleznie jakiej on jest dziedziny doktorem. Lekarze maja bardzo czesto stopien doktora medycyny i ogolnie jest przyjete, tak do nich mowic, co nie jest naturalnie obowiazkiem. Jesli sie jednak cos od kogos chce (n.p. odpowiednie leczenie) sensowna jest kultura mowy, bo nikt chyba niegrzecznosci nie lubi i ma rozne mozliwosci zrewanzowac sie. To, ze twoich znajomych i ciebie tak dziwnie leczono (zastrzykami, ktore kosztuja 4000 za sztuke), nie oznacza, ze to bylo sensowne, albo ogolnie przyjete, a w kazdym razie nie wynika to z opowiesci, dlatego nie wymyslaj.
OdpowiedzJednej rzeczy ja tu nie rozumiem. "...no, może pani go dostać za darmo, ale kto pani da zwolnienie w pracy na tydzień..." Tak się składa, że idąc do szpitala nie trzeba mieć zwolnienia lekarskiego. Więcej powiem. Pobyt w szpitalu i zwolnienie lekarskie nie mogą się dublować. Pan doktor o tym nie wiedział? "Tak się składa, że u nas może dostać bez żadnego "ale" i pół roku "wychodnego"..." Rozumiem, że chodzi o pracę poza biurem, powiedzmy w domu. Niemniej O PRACĘ. Więc nie pojmuję też takich kombinacji. Nie można oficjalnie pracować i być w szpitalu w tym samym czasie. Wszystko jedno, gdzie się pracuje, w domu, czy w biurze. Więc pracodawca I TAK musiałby potrącić z wynagrodzenia za okres pobytu w szpitalu, za który - z kolei - świadczenie chorobowe wypłaca ZUS. A w tym, konkretnym, przypadku - to raczej szpital robi w bolo ZUS, a nie odwrotnie.
Odpowiedz@Armagedon: nie pojmujesz bo niewiele wiesz o pracy w takim trybie, a zapewne w ogóle o życiu, ale nie wiem czemu nam o tym piszesz? Chwalisz się i szukasz poklasku w jakiej to "normalnej" pracy nie pracujesz?
Odpowiedz@Armagedon: "Pobyt w szpitalu i zwolnienie lekarskie nie mogą się dublować." Chyba coś ci się pomyliło. Za pobyt w szpitalu wystawiane jest normalne L4.
OdpowiedzMiałam podobną sytuację, chyba nawet bardziej absurdalną. Przeleżałam prawie tydzień w szpitalu, żeby można było mi zrobić bardziej specjalistyczne badanie astmy. Nieinwazyjne, nie wymagające dojścia do siebie, obserwacji, trwające godzinę, ale refundowane tylko w przypadku min. 3-dniowego pobytu w szpitalu. Ten pobyt wydłużył się dwukrotnie, bo badanie dało się przeprowadzić dopiero 3. dnia pobytu.
OdpowiedzObstawiam tzw PRP, krew pobierana z tętnicy, odwirowana i wstrzyknięta w uszkodzone miejsce, po zabiegu należy nie obciążać od razu kolana, bo może wystąpić wylew w tym miejscu, opuchlizna i zastrzyk idzie się paść. Hospitalizacja w szpitalu max 3 dni (przyjęcie, zabieg, wypis), choć nie jest konieczna, znam ortopedów którzy robią to prywatnie za 200zł (nie, nie wcisnęłam za mało zer ;) )
OdpowiedzMłoda pewnie jesteś ale kiedyś zrozumiesz. :) Popatrz na Nowaka i jego zegarki. Popatrz na Kopacz, posłuchaj...
Odpowiedz"Gdzie sens""Gdzie logika" Otóż jak dla mnie ani sensu ani logiki nie ma ta historia. Od kiedy w Polsce trzeba mieć zwolnienie aby się położyć w szpitalu? Lekarz wypisuje skierowanie i tyle. Druga kwestia to taka, że szczerze wątpię aby jakikolwiek szpital w Polsce położył pacjenta na 7 dni tylko po to aby mu dać zastrzyk. Już widzę jak NFZ chętnie płaci za takie leczenie. Kolejna kwestią jest to, że akurat przypadkiem miałem swego czasu poważną kontuzję kolana (3 operacje) i również (ambulatoryjnie) dostawałem te sławne zastrzyki w kolano. Tylko, że koszt jednego wynosił 200 zł a nie 2000 zł i nie był refundowany. Czy w ogóle istnieją zastrzyki w kolano w takiej cenie to nie mam pojęcia ale pierwsze słyszę. Ja uważam, że to ściema, ale lepiej niech się wypowie jakiś lekarz lub farmaceuta.
Odpowiedz