Piekielne? Może dla niektórych nie, dla mnie - bardzo, bo cała sytuacja mało nie doprowadziła mnie do zawału.
Od jakiegoś czasu na warszawskim Cmentarzu Północnym widuję rozmaite paniusie wyprowadzające na spacer pieski.
W czwartek przed Wszystkimi Świętymi wybrałam się na cmentarz, żeby ogarnąć grób Taty i zapalić lampkę. I widzę następujący obrazek: Pani prowadzi bez smyczy amstafka. Amstafek sobie biega między grobami (jak mu się zdarzy to i po grobie sobie przebiegnie, a że to świeże mogiły, to piasek tylko fruwa). W pewnym momencie przysiada i załatwia grubszą potrzebę. Paniusia gwizd i robi odwrót. Piesek się wyspacerował.
Na moją uwagę, że to nie miejsce na wyprowadzanie psów - kazała mi s....ać, usłyszałam też, że pies musi się gdzieś wybiegać, a to jest akurat dobre miejsce. Kupy oczywiście nie zbierze, bo nie ma czym, ani w co. A w ogóle to o co mi chodzi?
Summa summarum kupę zebrałam ja, a przy wyjściu w prostych żołnierskich słowach powiedziałam co o tym myślę panom ochroniarzom stojącym przy bramie. Co usłyszałam?
Ano, że oni nie widzieli, a poza tym nie będą się z babą bić.
To do ciężkiej jaśnistej, po co ci panowie tam stoją?
A swoją drogą jest to miejsce pochówku i zastanawiam się czy tej pani byłoby obojętne, gdyby na grób jej bliskich wypakował się jakiś kundel?
Cmentarz na Wólce Węglowej
1. listopada, godzina coś koło 18, cmentarz w Podgórzu, ludzi jak mrówków, nie ma jak wyminąć staruszek, które ostatkiem sił idą alejkami, a tu? Ludzie z psami... No litości. Psa na cmentarz? I żaden nie miał kagańca! Dużo trzeba, żeby ktoś w takim tłoku stanął psu na łapie, a ten oddał zębami? Zero wyobraźni i jakiegokolwiek wyczucia.
OdpowiedzTo że nieraz jakiś mały, grzeczny kundelek stoi z rodziną krzywdy mi nie robi (jak serio mały, nie załatwia swych potrzeb, idzie przy nodze, nawet dodaje to trochę "rodzinnej" atmosfery), ale jak biega samopas amstaff to już jest niebezpieczne, w dodatku jeśli biega w celu załatwienia się, a nie, bo to członek rodziny a załatwił się już wcześniej. Zebrałaś odchody - dobrze, ale trzeba było je zwrócić, np. w paniusi ubranie
Odpowiedz@komentator555: „ grzeczny kundelek stoi z rodziną krzywdy mi nie robi (jak serio mały, nie załatwia swych potrzeb, idzie przy nodze, nawet dodaje to trochę "rodzinnej" atmosfery)” No. Zwłaszcza, gdy sobie wykopie jakąś kość do obgryzania. ;> Regulaminy cmentarzy zabraniają wprowadzania psów. Nie zajmują się ani wielkością, ani atmosferą. Po prostu zabraniają i normalni to rozumieją.
Odpowiedz@Bydle: Trochę makabryczne poczucie humoru, ale skojarzenie bezbłędne.
Odpowiedz@komentator555: Kocham wszystkie psiaki, ale jednak pies na cmentarzu - to nieporozumienie. Nie pojmuję, jak można na to pozwalać. Równie dobrze można by chodzić z psem do kościoła, albo na pogrzeb. A z historii wynika, że niektórzy z cmentarza zrobili sobie wybieg dla psów i po prostu wyprowadzają je tam na spacery. Nie chodzi tylko o jednorazowe zabranie psa "na groby", bo "przyjechałem z daleka i nie miałem go z kim zostawić". No cóż. Po raz kolejny przekonałam się, że świat schodzi na psy.
Odpowiedz@Armagedon: Msze święte dla ludzi ze zwierzętami istnieją - nawet w Polsce ;) http://www.femia.pl/images/stories/fotofemia/msza1.jpg A tak serio, ja swojego psiaka jestem czasem zmuszona zabrać na cmentarz (właśnie z wyżej wymienionych powodów - jadę 200 km od miejsca zamieszkania, a w aucie na parkingu cmentarnym psa nie zostawię), ale to 4 kg psa, więc zawsze siedzi grzecznie na rękach, nie przeszkadza, nie zaczepia, nie szczeka, nie dotyka nawet podłoża. Co innego robienie sobie wybiegu dla psów w takim miejscu - idiotyzm...
Odpowiedz@kalulumpa: Mam też psa i jakoś nie zabieramy go na podróże po cmentarzach, zostaje w domu i wytrzymuje. A do jednej miejscowości mamy równie daleko.
Odpowiedz@ihoujin: ano widzisz, a mój nie wytrzyma. Bo w tym mieście i okolicach mam do "oblecenia" dokładnie 5 cmentarzy. Zazwyczaj zajmuje mi to calusieńki dzień (6 rano wyjazd, powrót koło 21), a nie zamierzam mojego psa zostawiać na tak długo.
Odpowiedz@kalulumpa: Nie masz jak zorganizować? Jeździj na każdy oddzielnie. W między czasie wyprowadzając psa. Za duże koszty? Nie miej psa. Nie będzie byle kundel ważniejszy od człowieka.
Odpowiedz@zmywarkaBosch: I tym się różnimy - dla mnie pies jest członkiem rodziny, a nie "byle kundlem". To nie kwestia kosztów, co kwestia czasu. Poza tym, wybacz, ale nie wyobrażam sobie, że będąc w tych stronach nie poszłabym na groby najbliższych, jak tylko mam odrobinę czasu. Nie tylko 1 listopada.
Odpowiedz@kalulumpa: a nie masz kogo "wynająć" by zaopiekował się psiakiem? U mnie, na przykład, zawsze znajdzie się sąsiad o dobrym sercu i jak nas nie ma dłuuuższy czas to weźmie zwierza na spacer i sprawdzi czy ma wodę i jedzenie.
Odpowiedz@kalulumpa: Czas też jest "kosztem" posiadania psa. Nie masz czasu - nie miej psa. KROPKA. Psiarze terroryści.
Odpowiedz@kalulumpa: To jak pies cały czas jest na rękach, to w jaki sposób zapalasz znicza lub choćby robisz znak krzyża przy grobie?
Odpowiedz@SunnyBaby: Nie robię znaku krzyża, bo nie jestem osobą wierzącą. W jaki sposób zapalam znicz? Zazwyczaj robi to za mnie ktoś z rodziny, a gdy jestem sama, po prostu układam psa jak dziecko - przednie łapy na bark, tylne podtrzymuję ręką, znicz trzymam w tej samej ręce, na której stoi pies, a drugą ręką odpalam. Nie jest to szczyt komfortu, ale nie jest to niemożliwe. @zmywarkaBosch: dla psa mam czas. Nie mam czasu na całodzienne wyprawy kilkaset kilometrów od miejsca zamieszkania. @Shi: jeśli mam taką możliwość, to staram się zostawiać psa z dziadkami. Jednak dziadkowie nie zawsze mogą, a zdrowie też już nie najlepsze, więc jak tylko mam taką opcję to psiak podróżuje ze mną. Zwłaszcza, że z niego straszna przylepa i nie cierpi zostawać sam, choćby przez dwie godziny...
Odpowiedz@kalulumpa: i bardzo dobrze. Ludzie którzy zamykają psa na cały dzień w domu lub na mrozie nie powinni mieć psów. Skoro psa tak traktują niech dziecko wystawia na mróz. Co za różnica człowiek tez zwierzę. Są kraje gdzie pis nie może być dłużej na raz na dworze niż 4 godziny. Trzeba być odpowiedzialnym a w święta to nie tylko 1 oso a nie ma czasu bo po grobach jeździ. Wiec zostawić tez może nie być komu. Ludzie, którzy tego nie rozumieją nie powinni mieć zwierząt. Inna sprawa wyprowadzanie psa na cmentarz oraz nie sprzątanie po nim bo trzeba sprzątać zawsze i wszędzie - odpowiedzialność.
OdpowiedzZmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 17 listopada 2014 o 11:41
Pewnie ta patologia z Palisadowej.Z psem na cmentarz, ludziom już naprawdę odbija:(
OdpowiedzTrzeba było wylukać, który grób należy do paniusiu i oddać zgubę.
Odpowiedz@HRG: Do paniusi to grób będzie dopiero należeć (bo zakładam że jeszcze żyje) ;) . O ile oczywiście rodzinka postawi, bo nigdy nic nie wiadomo...
OdpowiedzZebraną po psie kupę należy zwrócić właścicielce za kołnierz
Odpowiedz"przy wyjściu w prostych żołnierskich słowach powiedziałam co o tym myślę panom ochroniarzom stojącym przy bramie" Ochrona na cmentarzu? o_O Kto wynajął firmę, ksiądz proboszcz z lokalnej parafii? o_O Żadna firma na takie coś nie pójdzie...chyba że to byli ochroniarze prywatnie "zatrudniani" przez proboszcza, to inna sprawa :D
Odpowiedz@Morfeusz: Warszawski Cmentarz Północny, czyli Wólka Węglowa jest cmentarzem komunalnym, inaczej - państwowym.
OdpowiedzOstatnio widzialem krotki filmik, co sie robi ludziom, po ktorych psach trzeba sprzatac - naklada sie foliowa/gumowa rekawiczke, zbiera sie efekty wypakowania kundla z ziemi zabiezpieczona w ten sposob dlonia, po czym idzie sie klepnac wlasciciela czworonoga w plecy :) Daje to najlepszy efekt, gdy zainteresowany jest ubrany w jasne ciuchy ;) Przy czym osobiscie zachowalbym odrobine wyrozumialosci dla ludzi starszych lub o chorych kregoslupach, bo dla nich schylanie sie po nawoz moze byc niewskazane ;)
Odpowiedz