Lata temu zdarzyło się że trzeba było przygarnąć psa. Tak wyszło poprzedniemu właścicielowi. Kwestia sytuacji to osobna historia. Chętnych nie było, bo suka rasowa dobermanka i już dorosła. To jednak budzi obawy. A że znałam psicę i wiedziałam że to kochane stworzenie, to przyjęłam pod dach.
Bydlę było równie durne co przyjazne. A durna była strasznie. Żadnych oznak jakiejkolwiek inteligencji. Cud, że do miski z żarciem trafiała. Nadrabiała za to miłością do całego świata. Wszystko co żywe było przez nią kochane i wielbione. W tym każdy inny psiak na spacerze.
Poza wybieganiem jej na łąkach, chodziłyśmy też na spacery pod blokiem. Wtedy psica obowiązkowo na smyczy i w kagańcu.
I właśnie na takim spacerze zaatakowała ją mała ruda furia. Dosłownie rzucił się na nią taki mały na wysokość do kolana pies. Teraz sobie wyobraźcie. Ja z psem na smyczy, usiłuję bronić tą sierotę. Ona wystraszona chowa się za mną. Jednocześnie zasłaniam psa i kręcąc się w kółko rozglądam się za właścicielem tej wścieklizny. Jakiś chłop pali szluga w bramie. Krzyczę czy to jego. Kolo nawet nie kiwnął głową. Nie wiem ile to trwało. Wiać nie było jak, suka w kagańcu nawet jakby chciała to się nie odgryzie, a to małe gówienko zaczyna żreć mnie po nogach. No to wtedy nie zdzierżyłam i sprzedałam kopa pomiędzy kudły. Poleciało w powietrze z piskiem.
I nagle kolo z bramy rzuca kiepa i leci do mnie z pyskiem cytując:
"Czego k....o kopiesz mi psa?!"
Huk opadającej mi szczęki słyszeli chyba na sąsiedniej ulicy. Na szczęście był to czas, kiedy właśnie telefony komórkowe wchodziły w powszechny użytek, bo po krótkiej acz ostrej pyskówce kolo stwierdził, że teraz spuści mi wp...l. :) Uratowało mnie posiadanie telefonu i udawanie, że właśnie dzwonię na policję (z nerwów nawet nie byłam w stanie przypomnieć sobie jaki to numer :D)
Morału nie będzie. Nikt nie klaskał. Kupiłam sobie wtedy gaz na wypadek jakbym znowu musiała bronić psa :P
psiejsko
miałam dokładnie identyczną sytuację, tylko z babskiem. od tej pory omija mnie na kilometr szerokim łukiem. gaz noszę zawsze.
Odpowiedz@the: to właśnie jest ironia losu. Jak trzeba bronić psa a nie odwrotnie ;)
Odpowiedz@mru: Pies obronny to trzeba go bronić:) my mamy taką rotweilerkę:). Ostatnio wystraszyła się wróbla:)
Odpowiedz@mamaOli: czytam te komentarze i śmieję się ;) To kolejny przypadek wielkiego tchórza. Owczarek kaukaski znajomych jeśli tylko usłyszał huk na zewnątrz to pakował się wystraszony do wanny. 95 kilo żywej wagi ledwo się tam mieścił :D
Odpowiedz@mru: to powiedz mi jak rotweilerka wlazła pod kanapę?? musieliśmy ją (kanapę w sensie) do góry podnosić bo wcisnąć, się wcisnęła, ale wyleźć? no jak??
Odpowiedz@mamaOli: No to niezła sztuczka :D
Odpowiedz@mru: Jak to mawia moja mama: pies zaczepno-obronny; ja zaczepiam, ty mnie broń :D
OdpowiedzRodzice mojego chłopaka mają bernardyna, którego trzeba bronić :D i kundelka, który zawsze jest mózgiem operacji. Oba psy kojarzą mi się z Pinky i Mózgiem. Ten mniejszy zawsze kombinuje, jak tu uciec i wykorzystuje bernardyna, żeby zrobił dziurę w ogrodzeniu :)
Odpowiedz@Yennefer_: coś w tym jest że te duże psiaki jak są poczciwe do bólu :D
Odpowiedz@mru: O tak :) ten bernardyn jest taki ciapowaty, że czasem wpada w coś, albo idzie przed siebie i po prostu się kładzie, i śpi, nawet nie szuka lepszej miejscówki :) A mały ciągle myśli, jak tu uciec ;D
Odpowiedz@Yennefer_: no to właśnie ona tak miała. Potrafiła z biegu walnąć w płot bo jednocześnie się za czymś oglądała :D
Odpowiedz@Yennefer_: Nie tylko duże... Miałam 2 tygodnie temu przemeblowanie, pies dalej w nocy przywala w szafe, odbija się i dopiero dociera do miski. Nawet nie mówię o przywaleniu coś w biegu(np. w garaż).
Odpowiedz@Izura: To mi przypomniało jak rodzice wymienili drzwi balkonowe. Stare miały szybę tylko w górnej części. Nowe zaś były całe przeszklone. Po wymianie były zamknięte, pies w domu a drogą szli jacyś ludzie. Mój pies się rozpędził i myślał, że drzwi są otwarte. To wyglądało jak w kreskówkach :D z owczarka zrobił się pekińczyk :D myśleliśmy, że wyjdzie razem z szybą :D to wyglądało tak komicznie, że nie mogliśmy się przestać śmiać. Innym razem rodzice przestawili taki blaszak na narzędzia, pies rozciął sobie nos, bo biegł przed siebie na pamięć.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 października 2014 o 18:37
@Yennefer_: Moja psina z uporem maniaka wpieprzała śliwki z ziemi, ba! nawet pestki wypluwała! gorzej że pochłaniała przy tym masowe ilości pszczół i os co owocowało wycieczkami do weta kilka razy w tygodniu jak jej pysk puchł. Przestała żreć po jakimś miesiącu dopiero. Nauczyła się? a Skąd! śliwe ścieliśmy...
Odpowiedz@Yennefer_: moja niezyjaca juz psina byla nadzwyczaj delikatna i troche bojazliwa. Tez kiedys nie zauwazyla ze drzwi na taras sa zamkniete i zaryla w nie nosem. Dwa dni mi zajelo uczenie psa na nowo, ze otwarte drzwi to otwarte drzwi i sie nie ma czego bac :D
OdpowiedzUśmiałam się czytając te komentarze :D Mój kundelek przeżywa swoją pierwszą jesień - okazało się, że przy jego charakterze nawet liście spadające z drzew mogą być przyczyną strachu :))
Odpowiedz@Pelococta: Mój królik jak pierwszy raz w życiu zobaczył świat przyległ do ziemi i przez 10 minut nie ogarniał co się dzieje. 8 letni kłóliczek jak zaczął poznawać podwórko, krzaczki, koniczynkę prosto z krzaka mało nie dostał świra bo od jednej kępki trawy do drugiej latał. Ale jak mu gałązka porzeczek uciekła odwrócił się dupką do krzaka i obtupał go porządnie za zniewagę:)
Odpowiedz@lillith: To chyba Twój pies :D http://www.youtube.com/watch?v=udbMNZDQS48
OdpowiedzOj znam ja to, znam... Mój pies kiedyś z pełnym impetem przywalił głową w drzwi bo gonił muchę. Mucha przed drzwiami skręciła, on już nie bardzo...
Odpowiedz@glos_w_sluchawce: Mój jak ma nadmiar energii albo sie czymś za bardzo podjara to robi okrążenia po podwórku na pełnej mocy łap. Wydaje mi się, że mózg się jakoś odłącza bo często wbiega w coś- krzak, studnia, drewno... Samochód już parkujemy w miejscu, gdzie nie obrywa bo jednak to 20 pare kilo może wgnieść;)
OdpowiedzNo gratuluję sąsiada nie powiem bystrzak.Tylko psa szkoda(oczywiście twojego).Ja mam kota który na widok myszy ucieka w najdalszy zakamarek a odkąd dzieciaki mają chomika to nawet do pokoju nie wchodzi bo się boi.
Odpowiedz@paula85: mi to szkoda nawet tego małego wścieklaka. Jakby miał normalnego pana to może by go wychowanego na w miarę normalnego futrzaka.
Odpowiedz@mru:Może ale te małe pchły są nieobliczalne nawet jak mają normalnych właścicieli.Wiem coś na ten temat.Mam dwa normalne i jednego aspołecznego kundelka(mieszkam na wsi mogę sobie na nie pozwolić :)mają miejsce do biegania). A cała trójka była jednakowo chowana.
Odpowiedz@paula85: może ten aspołeczny to tak w ramach zapewnienia równowagi w przyrodzie ;) No fakt czasami charakter bierze górę.
OdpowiedzPiszcie dalej ! Uwielbiam historyjki o zwierzakach !
OdpowiedzKocham psy, ale takie małe wredne ujadacze mnie skrajnie irytują. Moi rodzice mają dużego psa, kundel w typie labradora, ale większy. Kiedyś wyszłam z nią na spacer, a właściwie to ona poszła ze mną. Rodzice mieszkają na wsi, więc po polnej drodze psa raczej bez smyczy się prowadza, zwłaszcza tak ułożonego jak nasz. No i wypadł z krzaków jakiś taki mały szczekacz, skacze dokoła naszej suni, ujada, za kostki ją próbuje łapać, do uszu doskoczyć... W pierwszej chwili pomyślałam, że ona mu zaraz łeb odgryzie. Otóż sunia nawet go spojrzeniem nie zaszczyciła. Po dłuższym ujadaniu pieska kłapnęła tylko nad jego głową leniwie i tyle go widzieli...
Odpowiedz@GythaOgg: Nie możesz mówić, że kochasz psy, skoro rozdzielasz je na te, które lubisz i te, które nie. Mów, że jeśli już, to kochasz tylko te duże. Inaczej sama sobie zaprzeczasz.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 października 2014 o 2:31
@GoHada: Lubię psy, kocham swojego, wspaniałe zwierzęta. Ale mimo wszystko nie zdecydowałabym się na mikropsa. @GythaOgg: Mnie kiedyś 3 czy 4 takie szczury napadły jak byłam z poprzednim psem na spacerku. Babsztyl jeszcze darł japę, że koło jej podwórka chodzę. Dobrze, że Kazik był ułożony bo na komende usiadł i mimo, że miał ochotę to nie dziabnął żadnego. Co nie znaczy, że jak wczepiło mi się to to w nogawkę nie wyleciało w górę. Inny mały piesecek leci do każdego, do mnie już nie- szłam z Browarem, próbował złapać go za łapę. Brox się odwinął i rzucił nim jak lalką. Oczywiście kartka od szczepienia się zawieruszyła...
Odpowiedz@GoHada: Nie mogę mówić, że kocham psy, bo niektóre psy mnie irytują? To jak się czasem z mężem kłócę to też mam mówić, że czasem go kocham (ale tylko jak mnie nie irytuje) a czasem nie (jak nie pozmywa)? Nigdzie też nie powiedziałam, że "wszystkie małe psy mnie irytują", więc generalizujesz. Podsumowując - to, że niektóre psy mnie czasem irytują, nie znaczy, że nie kocham tych zwierząt. Kochać to nie znaczy bezkrytycznie uwielbiać.
OdpowiedzA ja za to mam inteligentnego psa. I ten mój inteligentny pies ma klaustrofobię, lęk przed zaproszonymi do domu gośćmi (włamywaczy i innych intruzów się nie boi), lęk przed ruchomym podłożem i ogólny lęk przed utratą tego podłoża spod łap. xP Co prawda, jak zobaczy, że my gdzieś wchodzimy to i ona wejdzie z oporami, i tylko będzie się trzęsła ze strachu, ale wejdzie, bo chyba najbardziej się boi zgubienia członków jej "stada". Ale niestety pomimo zapewnień treserki, że "jak nauczy się wchodzić do jednej windy, to wejdzie do wszystkich" (windy są bardzo straszne, bo i ciasne i ruchome, się nie nauczyła. Rozróżnia nawet windę prawą od lewej w bloku mojej babci. A są one identyczne. Normalnie pies-wzrokowiec z niej. xD
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 29 października 2014 o 1:52
Mój przy pierwszym spotkaniu z windą był tak przerażony, że postanowiłam mu tego oszczędzić i po prostu wchodziliśmy po schodach. Niestety nie był w stanie zrozumieć jak to możliwe że poprzednio wyszliśmy ze skrzynki i były nasze drzwi, a teraz jak się dobija do drzwi na parterze to jest źle... Miesiąc mu tłumaczyłam po tej jednorazowej przygodzie z windą ;)
Odpowiedz@kalulumpa: A nie, mój pies takie rzeczy doskonale rozumie. Ona doskonale rozumie, że samochód ją gdzieś wozi i że winda ją gdzieś wozi, takie rzeczy to za pierwszym razem łapie psina nasza. Tylko po prostu ich bardzo nie lubi, bo ma biedaczka klaustrofobię (z tego samego powodu nigdy nie weszła do budy, bo się boi, a wszystkie poprzednie psy tę budę kochały, bo taka fajna, osłonięta, ocieplana i nawet otynkowana, więc w środku fajnie). Zresztą my po schodach z psem nie mogliśmy wchodzić do babci, bo po pierwsze klucza nie mamy, a po drugie klatek schodowych też się pies boi nasz (mówię, klaustrofobia kompletna), choć trochę mniej, bo przynajmniej się nie ruszają. xD
Odpowiedz@Zmora: mój pies za to panicznie bał się wchodzić po schodach. Po prostu nie i już. Ze względu na swoją fobię mieszkał sobie grzecznie na parterze domu bo o wejściu na piętro nie było mowy.
Odpowiedz@Zmora: A to ciekawe, akurat lęk przed ruchomym podłożem czy ziemią osuwającą się spod stóp jest lękiem ewolucyjnym, atawistycznym, zaraz obok lęku przed ciemnością i kąsającymi zwierzętami. Zatem mądrość gatunkową Twój pies na pewno ma ;)
OdpowiedzMoja ciotka też miała takiego dobermana. kochane to było bydle, kompletnie nie agresywne i do tego totalna ciapa :D
OdpowiedzSkąd się biorą takie prymitywy? Nawet mu się nie chce d*py ruszyć, tylko stoi i kopci, a pies niech robi co chce. Weź tylko pod uwagę, że takiego gazu, to oprócz napastnika, nałykasz się także i Ty, i Twój pies. A suka dobermana to doberwoman;)
OdpowiedzJeśli gaz jest dobry to psika jednym strumieniem, a nie rozbryzguje się na boki :)
Odpowiedz@qaro: Na szczęście nigdy nie miałam okazji użyć tego wynalazku. Podejrzewam że w panice mogłabym skończyć tak jak właśnie opisujesz.
Odpowiedz@qaro: Lepszy od gazy jest żel pieprzowy.
Odpowiedzmiałam kiedyś podobną sytuację, tylko "napastnik" nie był taki wredny, teraz podejrzewam, że chciał się bawić (co nei znaczy, że powinien latać luzem), ale wtedy spanikowałam (pies też się wystraszył) i użyłam gazu. To było dawno, więc pewnie jakiś przedpotopowy gaz to był, ale rezultat był właśnie taki, że kaszleliśmy wszyscy;) Może teraz są jakieś lepsze.
OdpowiedzJak to dobrze że mam żółte papiery, bo w moim przypadku to bym z tego kolesia kalekę zrobił
OdpowiedzJak Ci się pies zdążył dobrać do nóg to trzeba było potem nie udawać, że dzwonisz na Policję tylko faktycznie zadzwonić...
Odpowiedz@bukimi: Pewnie było trzeba i może nawet jacyś świadkowie by się znaleźli, ale wtedy byłam w takim stresie że od logicznego myślenia dzieliły mnie lata świetlne. To był czas kiedy ważyłam 55 kg a kolo który do mnie wystartował jakieś dwa razy tyle. No i cóż.... mózg mi się zagotował :)
OdpowiedzA tak z ciekawości to gdzie taki gaz najłatwiej kupić?
Odpowiedz@Migdek: Wtedy można było na bazarze "od ruskich". Dzisiaj pewnie też. Nie wiem tylko czy coś tam z jakiegoś paragrafu nie grozi za posiadanie,ale wtedy wyszłam z założenia że paragrafami będę się przejmować jeśli się obronię.
OdpowiedzSklep z militariami bardzo często ma takie rzeczy :)
OdpowiedzHistoria zacna, tylko jedna uwaga anatomiczna. Opaść może żuchwa, ze szczęką, trwale związaną z czaszką (a dokładnie szczękami, lewą i prawą) mógłby być problem, gdyż sugerowałoby to znaczny uraz twarzoczaszki. Tylko proszę bez "tak się mówi" bo mówienie błędne, nawet powszechne, jest ciągle błędne...
Odpowiedz@Xintlaer: może chodzi o sztuczną szczękę...;)
Odpowiedz@qaro: moja własna osobista,ale metaforyczna tonie wiem czy się liczy.
Odpowiedz@Xintlaer: No tak, a "mieć serce na dłoni" to już w ogóle makabra ;P
Odpowiedzza dlugo zwlekalas z dwoma rzeczami - kopniak - zakup gazu
OdpowiedzMusiałem się aż zalogować, żeby Ci podziękować za szczery banan na twarzy, który udało Ci się spowodować, cudownym opisem pieska: "Bydlę było równie durne co przyjazne. A durna była strasznie. Żadnych oznak jakiejkolwiek inteligencji. Cud, że do miski z żarciem trafiała." aż się w głos zaśmiałem. Dzięki :D
Odpowiedz@kanaletto: Dziękuję, na zdrowie ;)
OdpowiedzZnam ten "ból" :):) Kiedyś mieliśmy boksera a właściwie bokserkę. Tak znała nasze odruchy, że reagowała na najmniejszy gest i zawsze właściwie. Niestety zachorowała i dwa lata temu odeszła. Postanowiliśmy wziąć nowego psa. Jest to rodowodowa dobermanka. Jaki ten pies jest głupi... aż chce się napisać głuuuuuuuupi! Kompletnie nieagresywny, kocha wszystko co żyje. Upierdliwa na diabli. Polecenia rozumie ale po chwili i tak robi to, co w tym małym móżdżku pomyśli. Na wszystko co już od dawien dawna powinna poznać i zaakceptować (chodzi tutaj o pewne codzienne rytuały) reaguje jakby to był jej pierwszy raz. Wszystko na pełnej radosnej energii. A mała to to nie jest...
OdpowiedzMiałam analogiczną sytuację, tylko, że pies skakał na człowieka, nie na psa. Odganiam go, w końcu zamachnęłam się nogą. "No niech go pani nie kopie" - było pierwszą i jedyną reakcją właściciela stojącego obok.
OdpowiedzNo cóż, mój pies nie ma kagańca, jest dosyć spory, więc chodzi na smyczy. No i idziemy sobie razem jednego dnia na spacerek, spokojnie, nikomu nie wadząc, piesek spokojniutko na smyczy (pomijając że musi obsikać co drugie drzewo) i nagle podbiega do nas jakaś mała wściekła bestia (tak ze trzy razy mniejsza od mojego kundla) i próbuje go zgwałcić od tyłu. No to mu się nie spodobało. Z tyłu jakieś babiny nadbiegły krzycząc: "Aksik! Aksik!" Ja wyszłam z tego podrapana, próbując przytrzymać swojego pieska. Ojciec stwierdził, że niepotrzebnie się starałam, on by powiedział babinom, że mają dwadzieścia sekund na złapanie małego szczura albo on spuszcza psa ze smyczy...
Odpowiedz