Wreszcie się nauczyłam, żeby nie zatrudniać nikogo z polecenia.
Potrzebowałam barmana, a on miał doświadczenie i pracował jako "supervisor" w innej knajpie. Sprawiał wrażenie ogarniętego, komunikatywnego człowieka.
Na początku nawet się starał, sprzątał, ogarniał, można było na niego liczyć. Sielanka trwała jakiś miesiąc.
A potem... to go plecy bolą, to nerki, pęcherz, ma katar, oczy pieką. Każdej zmiany coś innego, byle tylko mieć usprawiedliwienie.
W lokalu zaczęło robić się coraz... brudniej. No bo jak nie sprzątasz porządnie, to jak ma być?
Nie działały prośby, groźby, wydawanie poleceń. Po prostu nic. A nie mogłam go tak po prostu zwolnić, bo nie miałam kim go zastąpić (jakieś fatum z rekrutacją).
Nadeszła niedziela. Ruchu BRAK. On siedem godzin siedzi przy komputerze. O 22 coś się stało, że zabrakło internetu, więc postanowił zamknąć knajpę.
Przychodzę i widzę, że przez te siedem godzin nie zrobił absolutnie NIC. Tak jakby w ogóle go nie było.
Wkurzona zostawiłam dosadną listę porządków na następną zmianę. Przychodzę kolejnego dnia i... Mateusz postanowił się zemścić.
Niby czysto. Nawet dałam się nabrać, że może usłyszę jakieś "przepraszam".
Poczekał na moment jak przy barze będzie siedziało pełno ludzi. Niepostrzeżenie ubrał się w kurtkę, spojrzał na mnie i z odległości 3 metrów rzucił we mnie kluczem od knajpy... I wyszedł.
Pff... kompetentny "supervisor".
P.S. A z kasy ukradł 200zł.
Kraków
Rozumiem,że organy ściganis już powiadomione? Nie wspominając o zwolnieniu dyscyplinarnym dla supersprytnegoexsupervisora? Ludzie to mają nasrane w bani. A jako ciekawostkę podam,że u siebie w hoteliku jestem jedyną osobą zatrudnioną bez polecenia. Nie chcą brać nikogo z ulicy a jak ktoś odchodzi to prosi się go,aby kogoś podesłał jak może
Odpowiedz@osvinoswald: jaka dyscyplinarka jak to pewnie zlecenie bylo?
OdpowiedzMiał wpisane sprzątanie w zakres obowiązków umowy o pracę?
Odpowiedz@xpert17: oczywiscie
Odpowiedz@perla: Miał w umowie wpisane by sprzątać codziennie cały lokal? Możesz wkleić skan z tym fragmentem umowy? Zatrudniłaś go jako barmana i sprzątaczkę na jednym etacie? Zdradzisz za ile? Zdradzisz jakie miał wynagrodzenie za te dwa etaty?
Odpowiedz@butterice: jasne, wg ciebie to trzeba zatrudnić osobno barmana do nalewania piwa, osobno do robienia drinków, osobno do obsługi klientów i dla każdego osobistą sprzątaczkę. Ty też masz na umowie że jak bierzesz długopis to musisz go odłożyć potem na miejsce? czy masz pomagiera do tego? Jasne jest, że muszę utrzymać czystość i porządek na swoim stanowisku pracy.
Odpowiedz@marekp: Wiesz, sama nazwa stanowiska pracy "barman" sugeruje, że jego obowiązkiem będzie nalewanie alkoholi, robienie drinków, w wolnej chwili rozmowa z klientami i dbanie by bar i butelki były czyste. Żeby być barmanem trzeba mieć jednak pewną wiedzę i umiejętności. Jak tego nie ma to jest się po prostu pracownikiem w knajpie. To teraz każdy pracodawca zatrudniający wykwalifikowanych pracowników powinien dawać im do roboty rzeczy nie związane z ich pracą? Może samodzielna księgowa ma codziennie kible myć, a doświadczony handlowiec codziennie liście grabić?
Odpowiedz@Draco: W życiu chyba nie widziałem, żeby w barze pracowała sprzątaczka. Zazwyczaj są dwie, albo trzy osoby, które się opiekują całym przybytkiem.
Odpowiedz@Mementomoris: No a ja widziałem, moja współlokatorka codziennie rano przed godzinami otwarcia baru chodzi tam i sprząta.
Odpowiedz@Draco: wiesz co ty nie wiesz o czym piszesz. Mowa jest tu o pubie a nie o lokalu "dyskotece na 2tys ludzi" ani nie o restauracji ***. W takich pubach zatrudnia się "barmana" i jak jest kuchnia to "kucharkę". Bar i jego otoczenie to jest miejsce pracy barmana wiec dla mnie jest oczywistym, że musi zadbać o jego czystość. Musi zamieść, sprzątnąć ławy, włączyć muzykę, wyczyścić kufle, włożyć piwo i soki i wódkę do lodówki, sprawdzić czy jest gaz sprawdzić czy czegoś nie trzeba kupić i czy starczy piwa w beczkach na weekend. I również sprawdzić czy jest w toalecie czysto i czy nie brakuje papieru. A jak "kucharka" się nie wyrabia to jej też pomaga i vice-versa. To są małe działalności gospodarcze i tak prosperują. A już odbiegając od tematu "barmanów" nie wyobrażam sobie pracy z kimś, kto robi tylko to co ma napisane. Z takimi ludźmi po prostu nie da się pracować bo oni nie pracują z "natury" i trzeba wtedy pracować i za siebie i za nich. Często nawet kubka po sobie nie umyją, wody nie spuszczą. Jak palą to popielniczki nie wyczyszczą - ale zawsze są najmądrzejsi i niezadowoleni. I współczuję każdemu kto z kimś takim ma nieszczęście pracować albo jak opisują niektóre historie - pomieszkiwać.
Odpowiedz@marekp: stanowisko pracy barmana to kontuar barowy a nie cały bar włącznie z miejscami do siedzenia, tańczenia i ubikacjami. ja jako pracownik biurowy dbam o czystość i porządek mojego biurka nie wyobrażam sobie abym miała na obecnym etacie świadczyć dodatkowo usługi takie jak zamiatanie i mycie podłogi, wynoszenie śmieci itp.
OdpowiedzMiałaś go na umowie o prace? Jeśli tak, to piękna dyscyplinarka by z tego była. Jeśli nie, to cóż, nauczkę może i masz, ale raczej by nie zatrudniać na czarno czy śmieciowo, bo wtedy kontrola nad pracownikiem mniejsza. A swoją drogą od kiedy barman = sprzątacz? Miał to od początku w umowie?
OdpowiedzMoim zdaniem nie musiał mieć sprzątania w umowie. Utrzymywanie porządku na swoim stanowisku pracy jest domyślnym obowiązkiem pracownika. Działanie (lub brak działań) zmierzające do powstawania syfu, może być traktowane jak działanie na szkodę firmy. No może, że chodziło o mycie podłogi i stolików na całej sali... albo jeszcze mycie naczyń?
Odpowiedz@piwarium: Określenie kluczowe to "na swoim stanowisku". Jeśli bar (w sensie ta deska) był czysty, to z tej części się wywiązywał. "Dosadna lista porządków na następną zmianę" nie brzmi jakby autorka zażądała od niego umycia baru i poustawiania butelek...
Odpowiedz@bloodcarver: Dlatego też napisałem ostatnie zdanie, że jeśli sprzątanie miało znacząco wykraczać poza stanowisko (sam bar), to powinny być ujęte w umowie. Niemniej jednak można tę sytuację odnieść do każdej innej pracy. Jeśli jest luźny dzień i wykonanie podstawowych obowiązków zajmuje przykładowo 2 godziny, to nie oznacza, że przez całą resztę czasu pracownik może sobie dłubać w nosie i grać na kompie. Ja wiem, że teoretycznie może, ale w praktyce to jemu też powinno zależeć na tym, aby klienci chętnie przychodzili do lokalu (choćby ze względu na napiwki), ale jak widać nadal są ludzie którzy mają gdzieś to co się dookoła nich dzieje. "Zły to ptak, co własne gniazdo kala" W ubiegłą zimę, gdy obrobiłem się z pracą i miałem trochę wolnego czasu, zabrałem się za odśnieżanie podjazdu, bo widziałem, że klienci mają problem z parkowaniem. Nie miałem tego wpisanego w obowiązkach, mój honor na tym nie ucierpiał. Klienci zadowoleni, szef też (a przy rocznej podwyżce, ja też).
Odpowiedz@piwarium: a ciekawe czy tak samo szef i Ty bylibyście zadowoleni, gdybyś przy tym odśnieżaniu złamał nogę... Miałeś wcześniej szkolenie BHP z odśnieżania?
Odpowiedz@piwarium: Odśnieżałeś to z własnej woli i to jest fajna sprawa, że to zrobiłeś. A teraz wyobraź sobie sytuację jak z historii czyli, że szef każe CI odśnieżać CODZIENNIE i to nie podjazd a cały teren.
Odpowiedz@xpert17: A pracując w biurze masz bhp z posługiwania się długopisem? A jak złamiesz palec podczas pisania? Odśnieżanie to nie jest praca na wysokości. To czynność dokładnie taka jak sprzątanie, czy przenoszenie czegokolwiek w firmie. Wtedy też mam mieć szkolenie z "transportu wewnętrznego"? Prawo prawem, obowiązki obowiązkami, ale logiczne myślenie i analiza sytuacji też czasem się przydaje.
Odpowiedz@Draco: jeśli przez 7 godzin w ciągu dnia miałbym siedzieć bezczynnie (tzn nie bezczynnie, grać na kompie ofc), to sam z siebie zapytałbym czy w czymś nie pomóc. Ot, dla dobra interesu. Swoją drogą zauważyłem pewną prawidłowość. Poprzednia firma, w której pracowałem zatrudniała na stanowiska managerskie ludzi "z ulicy", czyli często młodych, prosto po studiach z wysokimi ambicjami. Nigdy nie spotkałem się, żeby ktoś z nich cokolwiek posprzątał - jedynie potrafili powiedzieć pracownikowi "o, tu jest brudno, weź to ogarnij". Gdy trzeba było zrobić prewencję na maszynie, to stali z założonymi rękami i mówili jak to robić - najbardziej podobała mi się wizualizacja pozycji wałka, który był ruchomy (to tak jakby zaznaczyć na szybie, w którym miejscu prawidłowo powinno znajdować się słońce). Teraz pracuję w firmie gdzie managerowie pracowali na linii i dostali się na swoje stanowiska na drodze awansu. Po pierwsze nie wymyślają rzeczy niemożliwych do realizacji na stanowiskach na linii, po drugie wykonują swoją pracę należycie i nie wybrzydzają, że "nie po to byłem na studiach, żeby teraz po sobie sprzątać". Po trzecie gdy przychodzi dzień konserwacji maszyn, to przebierają się w stroje robocze i przy nich pracują. Jako managerowie nie mają tego w obowiązkach, ale sami chcą - chcą być na bieżąco ze stanem maszyn, chcą znać procesy produkcji od podstaw i chcą dbać o dobro firmy (poprzez dobre zarządzanie swoją kadrą, opierając się na faktach, a nie domysłach). Takie tam moje spostrzeżenia z dotychczasowej kariery zawodowej. Sam też prowadziłem działalność i na szczęście trafiałem na odpowiednich pracowników, którzy jak nie było ruchu potrafili posprzątać lokal i spisać zapotrzebowanie do zamówienia (choć nie mieli tego w umowie). Mało tego zdarzyło się im kupić rolki do kasy fiskalnej przed godzinami pracy. Nieprawdopodobne! Sam starałem się odwdzięczać za sumienną pracę. No i z tego co pamiętam, to zgodnie z kodeksem pracy, po wykonaniu swoich obowiązków, pracownik wykazuje gotowość do pracy. Pracą tą mogą być obowiązki nie wymienione w umowie, ale takie, co do których pracownik nie ma przeciwwskazań. Innymi słowy nie może być wymagane wykonywanie pracy, do której pracownik nie ma uprawnień, nie został przeszkolony, czy nie jest kompetentny. Każdy sąd pracy jednak uzna sprzątanie za czynność w pełni dozwoloną mimo jej braku w wyznaczonych obowiązkach. Pracodawca równie dobrze może sobie zażyczyć liczenie płytek na podłodze i pracownik powinien to wykonać (o ile umie liczyć ;) ) Przynajmniej w poprzedniej firmie (duża korporacja - ok. 200 tys pracowników na świecie), potrafili oddelegować człowieka z pozycji managera do podlewania kwiatków czy jeżdżenia wózkiem myjącym podłogę, tłumacząc się właśnie w powyższy sposób.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 października 2014 o 22:00
@piwarium: Nie wiem czy miałeś kiedyś normalne szkolenie BHP na stanowisko biurowe, czy tylko dostawałeś zaświadczenie, że takie się odbyło (najczęstsza praktyka), ale tam właśnie mówią o bezpiecznym korzystaniu ze sprzętu biurowego. Takie działania które opisałeś są jak najbardziej ok. Kierownicy którzy znają pracę na stanowiskach niższych szczebli to też bardzo dobra sprawa, bo przynajmniej ich pomysły i decyzje opierają się na realnej wiedzy. "Pracodawca równie dobrze może sobie zażyczyć liczenie płytek na podłodze i pracownik powinien to wykonać" No czy ja wiem? Takie zadanie to może podchodzić już pod znęcanie się i upokarzanie pracownika. No chyba, że ilość płytek jest informacją potrzebną do np. wyliczeń przy ich wymianie, albo czymś takim. Jeżeli natomiast pracodawca każe robić to pracownikowi tylko po to żeby coś robił to to jest przegięcie pały i pierwszy krok do utraty pracownika. "Przynajmniej w poprzedniej firmie (duża korporacja - ok. 200 tys pracowników na świecie), potrafili oddelegować człowieka z pozycji managera do podlewania kwiatków czy jeżdżenia wózkiem myjącym podłogę, tłumacząc się właśnie w powyższy sposób." To jest ok, jeżeli taka sytuacja jest raz na jakiś czas lub wynika z konieczności. Ale jakby szef kazał managerowi nagle tylko jeździć wózkiem myjącym podłogę i to stało by się jego głównym obowiązkiem to jest to brak szacunku i upokorzenie.
Odpowiedz„Potrzebowałam barmana” „W lokalu zaczęło robić się coraz... brudniej” Najważniejsze pytanie - czy sprzątaczka* przygotowywała dobre drinki gościom? No bo skoro barman nie dbał o czystość lokalu, to barem zawiadowała sprzątaczka*? _____________________________________________________________________ *-może być sprzątacz, mi płeć obojętna, jeśli robota dobrze zrobiona
Odpowiedz"Potrzebowałam barmana (...) Na początku nawet się starał, sprzątał, (...) W lokalu zaczęło robić się coraz... brudniej. No bo jak nie sprzątasz porządnie, to jak ma być?" Potrzebowałaś barmana czy firmy sprzątającej??? Barman o ile pamiętam jest od robienia i podawania drinków a nie od mycia podłóg i wycierania kurzy. Chcesz mieć czysto to zatrudnij Małgorzatę Rozenek albo kogoś z tej branży. Żal kasy? To sama sprzątaj.
OdpowiedzW barze się brudzi - sprzątacz/sprzątaczka może przyjść po godzinach i porządnie odkurzyć i posprzątać, jednak barman MUSI dbać o to, by dookoła było czysto. Bo nie wyobrażam sobie, żeby rozlanego drinka nie zmyć, nie przetrzeć baru raz na jakiś czas, nie sprzątnąć rozbitego szkła... Tu nie chodzi o gruntowne porządki i bieganie z odkurzaczem, tu chodzi o porządek w miejscu pracy. Bo wyobrażacie sobie Panią Halinkę zatrudnioną na etat, biegającą między klientami z mopem i odkurzaczem?
Odpowiedz@kalulumpa: Pretensje były o brak porządków w czasie, gdy nie było klientów, czyli NIE chodziło o zmycie rozlanego drinka czy przetarcie baru.
Odpowiedz@kalulumpa: „W barze się brudzi” Bar w tym przypadku nie równa się lokal. Nikt nie ma pretensji o to, że właściciel zatrudnił barmana. Podejrzenie budzi fakt, że jednym z obowiązkow BARMANA, było sprzątanie LOKALU. Z pytaniami i pretensjami do autorki...
OdpowiedzA nawet jeśli w umowie nie jest wyróżnione sprzątanie, to gdzie jest napisane, że się za tyłkiem bajzel zostawia? Ja mam w umowie stanowisko sprzedawcy a nie wyobrażam sobie, by w sklepie był syf, tak samo w lecznicy - nie ma tego, czy dziewczyny za kasą, czy doktor w gabinecie - każdy za tyłkiem sprząta bo to świadczy dobrze o firmie i o ludziach, którzy w niej pracują.
Odpowiedz@SzynSzylka: Bzdura. Bo to znaczy, że za jedną pensję wykonujesz dwa etaty. No chyba, że podłoga czy WC jest Twoim stanowiskiem pracy.
Odpowiedz@butterice: Nie, to nie są dwa etaty. Jeśli wykonanie obowiązków związanych ze sprzedażą zajmuje trzy godziny, sprzątanie sklepu godzinę, to tak naprawdę można taką osobę zatrudnić na pół etatu, bo jeśli się nie mylę, etat = 8 godzin PRACY, a nie 4 godziny pracy i 4 siedzenia bezczynnie. Oczywiście w powyższym zdaniu pomijam fakt gotowości do pracy w godzinach funkcjonowania placówki. Niemniej ograniczanie swojej pracy tylko i wyłącznie do tego co jest w umowie świadczy o ignorancji i braku świadomości o zasadach funkcjonowania przedsiębiorstwa. Na sukces przedsiębiorstwa, a co za tym idzie stabilność zatrudnienia i wysokość pensji składa się zaangazowanie wszystkich zatrudnionych osób.
Odpowiedz@piwarium: jasne, ale 8 godzin pracy na SWOIM STANOWISKU jesli jestem sprzataczka np. w gabinecie stomatologicznym, to po wypelnieniu obowiazkow nie wezme pacjenta na fotel i zebow mu nie polatam, bo dentysta nie jestem jesli jestem psychologiem, to jelsi nie ma pacjentow, uzupelniam sobie historie czy cos tam pisze w kartach ok, ale kibli w szpitalu z nudow czyscic nie bede to roznica jesli mial to w karcie obowiazkow lub umowie- ok, jesli nie to jego dobra wola posprzatac caly lokal a nie tylko bar i okolice
OdpowiedzJa zazwyczaj jak kogos polecam, to biore za to odpowiedzialnosc. Jesli polecam zlodzieja, to za niego place. Najczesciej, jak juz kogos polecam, to mprzekazuje: "wez daj szanse i zapros go/ja na rozmowe. Ja od rozmowy nie biore dalej odpowiedzialnosci." Reasumujac jesli ktos Tobie polecil zlodzieja, to za niego odpowiada.
Odpowiedz@argens: Czyli jak poleciłem kolegę do pracy, a on ukradł 10 kilo miedzi, ja za to odpowiadam? Normalny jesteś...?
OdpowiedzDziwi mnie wasze podejście. Czy ktoś z was był kiedyś w knajpie? Nie mówię o restauracji, tylko zwykłej osiedlowej pijalni piwa? Niekiedy "idę na piwo" i nigdy nie spotkałem się aby w takim lokalu była dodatkowa sprzątaczka, u kilku znajomych prowadzących takie lokale wygląda to podobnie. Obsługa składa się z "etatowego barmana", jego zmiennika i podczas większego ruchu właściciela. Przeważnie wygląda to tak, że do południa sprzedaje się max. 50 piw. Obsługa klientów zajmuje więc powiedzmy godzinę, to przez pozostałą część czasu pracy barman ma grać na komputerze, a zatrudniona dodatkowo sprzątaczka po 2 godzinach sprzątania ma się domagać zakupu dodatkowego kompa by też miała gdzie grać? Wieczorem ruch troszkę większy, ale i tak jedna osoba jako obsługa wystarcza. Piątek i sobota wieczór - wtedy jest ruch w interesie i obsada powinna być podwojona.
Odpowiedz@hated: "Obsługa składa się z "etatowego barmana", jego zmiennika i podczas większego ruchu właściciela. Przeważnie wygląda to tak, że do południa sprzedaje się max. 50 piw. Obsługa klientów zajmuje więc powiedzmy godzinę," Piszesz o tzw. interesie rodzinnym gdzie szef szefuje a jednocześnie podaje piwo i w wolnej chwili sprząta WC. A niejaka perla chyba pisze o nieco większej knajpie. Jak ktoś chce być na swoim interesie barmanem i sprzątaczką to przecież może. Ale jak się zatrudnia kolejnego pracownika to się mówi uczciwie: Będziesz podawał piwo i sprzątał kibel za 5zł/h a nie wciska kit o byciu barmanem...
Odpowiedz@butterice: chyba pisze o większej knajpie, w której przez 7 niedzielnych godzin nie ma żadnego ruchu?
Odpowiedz@chozjor: No sorry. Nie doczytałam. To zmienia postać rzeczy. 7h przecież nie 6h czy 8h. Ponieważ kiepska knajpa nie ma powodzenia w niedzielę, bo właściciel jest kiepski i nie potrafi jej zareklamować to za karę barman w niedziele ma sprzątać dodatkowo kible. A firma sprzątająca w nagrodę nic nie zarobi.
Odpowiedz@hated: we wszystkich restauracjach, klubach i knajpach jakie znam sprząta obsługa, nawet w tych najbardziej obłożonych. Czasami mam wrażenie, że komentujący na piekielnych są z nieco innej rzeczywistości.
Odpowiedz@grupaorkow: Zazwyczaj sprząta obsługa, ale to wszystko jest w granicach rozsądku. W historii widać, że facet był sam na zmianie i musiał sprzątać codziennie. Pewnie nawet jak nie było brudno. Tak mi się zdaję, że autorka to jedna z tych osób, która gdy widzi, ze pracownik szybko uwinął się ze swoją robotą, to zamiast go nagrodzić, to dowala mu jeszcze więcej innej roboty. Mniejsza o sens pracy, ważne jest, żeby tylko coś robił.
Odpowiedz@Draco: bo tutaj widzę większość ma takie podejście. Nie ma bezczynne siedzenia! Karą za uwinięcie się z robotą ma być - więcej roboty!. tak samo mam u siebie w firmie. Jak za szybko pracuję to potem za to płacę dodatkowym obciążeniem, a co gorsza zaczynają próbować mi wcisnąć te 'szybsze' tempo jako standard.
Odpowiedz@Gbursson: Miałem i mam tak samo. Dlatego robię co mam zrobić i tak rozkładam swoje obowiązki, żeby się idealnie w czasie pracy wyrobić. Jeżeli nagrodą za dobrze i szybko wykonaną robotę ma być dodanie większej ilości roboty - najczęściej bezsensownej - byle pracownik coś robił, to ja dziękuje.
Odpowiedz@Gbursson: haha, dokladnie ;) jak u mojej kolezanki w firmie, robili aneksy do sprzedazy ubezpieczen, benchmark 60 dziennie, na spokojnie do zrobienia, czasem nawet i w 6 godzin jesli nie byla to sprzedaz wielokrotna i babranina z papierami kolega mial trudna sytuacje materialna, sprezal sie, jak mogl, rezygnowal z przerw, bo placone bylo dodatkowo od sztuki ponad benchmark wiec forma zobaczyla, ze mozna wicecj niz przepisowe 60 sztuk i podniosla prog a mnie zawsze najbardziej wkurzala koniecznosc pozorowania pracy. wole cos robic niz siedziec i sie nudzic, ale jak juz doslownie WSZYSTKO jest zrobione, a szef patrzy, to jest mordega i obliczanie minut... dlatego prace sie "szanuje", wykonuje dokladnie i powoooooooli ;)
Odpowiedzdo autora:"Supervisor jest stanowiskiem łączącym cechy zarówno Senior Audytora, jak i Managera. Supervisor jest odpowiedzialny za samodzielne prowadzenie projektów audytorskich i zarządzanie większymi zespołami niż Senior Audytor. Stanowisko Supervisora jest przygotowaniem do objęcia stanowiska Managera." Potocznie tłumaczone też jako: kierownik, przełożony, nadzorca. Więc co on robił u ciebie w knajpie na stanowisku barmana - sprzątaczki???????
Odpowiedz@hated: Co Ty bredzisz o tym Senior Audytorze? To jakiś opis stanowiska Supervisora ale w dziale audytorskim o.O Jak już się chcesz podpierać definicjami, to supervisor to osoba która: 1) Może udzielać instrukcji i wydawać polecenia podwładnym, oraz 2) Jest odpowiedzialna za wyniki i pracę podwładnych Supervisorem (pomijając, że to nie jest polskie słowo, po polsku powinno być zwyczajnie przełożony lub ew. kierownik) można być w dowolnej dziedzinie lub branży.
Odpowiedz@Rukasu: Przytoczyłem definicję słownikową co zaznaczyłem cudzysłowem, natomiast jeżeli autor obiecywał pracownikowi takie stanowisko, a wymagał pracy sprzątającego barmana - to czemu się dziwi, że pracownik odszedł?
Odpowiedz@hated: Ty to ani słownika poprawnie przeczytać nie potrafisz ani historii.
OdpowiedzA to osoba bez polecenia się tak Twoim zdaniem, autorze, nie zachowa? Po prostu powinnaś porozmawiać od serca z osobą polecającą i spytać co za leszczy Ci podrzuca. Za poleconą osobę się ręczy własną reputacją, dlatego też nie lubię polecać i robię to bardzo ostrożnie. Co do sprzątania w pracy, to ja również nie spotkałem się z przypadkiem, żeby obsługa nie była odpowiedzialna za porządek, w większych knajpach barman odpowiada za bar i okolice a dalej kelnerzy etc. Nigdy nie widziałem w knajpie, żeby była specjalna osoba od sprzątania.
Odpowiedz@Rukasu: Ja bym raczej zapytał co to za gówniana knajpa i jak muszą być słabe warunki, skoro w inny sposób jak przez znajomych nikt tam do roboty przyjść nie chce. Tutaj raczej autorka szukała przez znajomych pracownika, a nie on pracy.
OdpowiedzPrzeczytałem historię kilka razy i chyba w tej sytuacji poparłbym jednak tego "barmana". Czemu? 1. Facet w poprzedniej pracy był "supervisorem" czyli kimś w rodzaju kierownika. Takich stanowisk nie ma w pierwszej lepszej knajpce, więc musiał pracować w trochę większym lokalu. 2. Facet musiał mieć doświadczenie w pracy jako barman, skoro pracował w większym lokalu i został do tej pracy polecony. 3. Autorka nie informuje nas jaka to była umowa. Wiemy tylko, że został zatrudniony jako barman i miał w swoich obowiązkach wpisane też sprzątnie. Tylko, że pewnie to było "utrzymanie czystości w miejscu pracy". 4. Facet przez miesiąc się stara i wszystko jest dobrze. 5. Knajpa o której tu mowa to musi być naprawdę podłe miejsce skoro ma mniej klientów niż "Mordownia u Zdzicha" w Pipidówku Górnym gdzie zawsze siedzą miejscowi miłośnicy piwa i mocniejszych alkoholi. 6. Do pracy w tej knajpie nie ma chętnych! Czyli jej renoma i warunki pracy muszą być raczej mało zachęcające. 7. Facet ukradł 200 zł, a autorka nie dała nam informacji, że wyciągnęła wobec niego jakiekolwiek konsekwencje. Teraz połączmy fakty. Facet zgłosił się do pracy jako barman. Był z polecenia więc głupio było jednak pracy nie przyjąć. Jako, że ruch niewielki miał być "człowiekiem od wszystkiego". Przez pierwszy miesiąc sprawdził w praktyce jak wygląda ta praca. Okazało się, że warunki nie są zachęcające, więc po prostu zaczął ją olewać i wykonywać tylko swoje obowiązki. Na 99% miał wpisane w umowę "utrzymanie porządku w miejscu pracy", a nie pucowanie na błysk całego lokalu. Posprzątał kilka razy, ale potem przestał to robić. W końcu był "barmanem", a nie sprzątaczką. Jeżeli, jako człowiek z dużym doświadczeniem, miałby zapis w umowie, że ma jeszcze sprzątać cały lokal to najprawdopodobniej by nie podpisał takiej umowy. W niedzielę nie było ruchu, cóż, no to to oznacza, że barman nie ma nic do roboty. Sprzątać nie miał zamiaru bo już dawał do zrozumienia wielokrotnie autorce, że to nie należy do jego obowiązków. No to siedział sobie przy komputerze czekając na klientów. Po 22 padł internet i klientów nie było, to zamknął lokal i poszedł do domu. To logiczne. Za to w zemście autorka zostawiła "dosadną listę porządków na następną zmianę". Widocznie ta lista to było totalne przegięcie, skoro facet postanowił odejść. Jego odejście było typowym przykładem dopieczenia złemu pracodawcy (często zalecanym na Piekielnych) odejść w czasie największego ruchu by pracodawca jak najdotkliwiej poczuł jego odejście. Obstawiam, że zabrane 200 zł należało mu się jako pensja, a pewnie miał obawy co do jej otrzymania. Dla tych co nie widzą problemu opiszę to na przykładzie innego stanowiska pracy. Przykładowo ktoś zatrudnia wykwalifikowaną samodzielną księgową po wszystkich kursach i z wieloma uprawnieniami. W firmie jednak roboty jest niewiele, to zostaje ona proszona by robić kawę szefowi i sprzątnąć biuro. Oczywiście wykracza to poza jej obowiązki, ale robi to kilka razy "bo czemu nie". Szef zaczyna od niej wymagać by sprzątała całe biuro łącznie z łazienkami CODZIENNIE. No przecież nic nie robi, a po co on będzie wydawał kasę na sprzątaczkę? I tak pani księgowa zapierdziela w firmie jako sprzątaczka i robi kawę szefowi. To jest identyczne przegięcie jakie było w historii. Z takiej pracy się odchodzi gdy się tylko znajdzie coś lepszego. No i jeszcze mam takie pytanie: Co trzeba zrobić, żeby nie mieć klientów w knajpie, gdzie serwuje się alkohol??? Piwo musiało być naprawdę ostro rozwadniane, albo lokalizacja do bani. Zdarzyło mi się przebywać nawet w małych knajpkach i tam zawsze ktoś był.
Odpowiedz@Draco: Widzę, że historia wywołała niemałe kontrowersje zatem tak: po zmianie w niedzielę, kiedy nic się kompletnie nie działo zastałam: brudne szkło na barze i za barem, nieumyty ekspres do kawy, nie dołożony towar do lodówek, brudną deskę po krojeniu owoców, brudną kratkę do piwa, wokół której pasły się muchy owocówki, zakurzone butelki z alkoholami (trzeba czyścić przynajmniej raz na 2 dni), pełny zmywak brudów (tak, u nas barmani sami dbają o szkło), niewypolerowane kufle, nie wyrzucone śmieci, rozbitą szklankę na ziemi, brudne popielniczki, czy mam wymieniać dalej? I tak, w umowie oraz w regulaminie lokalu miał dokładnie wymienione co należy do jego obowiązków. Podpisał się pod wszystkim wyraźnie. I jakoś wcześniej nie było problemu, żeby wypełniać swoje obowiązki. I nie, nie zrobiłam mu na złość zostawiając listę do zrobienia. Nie płacę mu za przeglądanie internetu i pierdzenie w stołek.
Odpowiedz@perla: No to pytanko za 1000000 punktów? Czemu piszesz to wszystko dopiero teraz? Sorry ale z historii wynikał troszkę inny obraz. A widzę też, że tak "totalnie przypadkowo" piszesz teraz tylko o sprzątaniu miejsca pracy. W historii mamy napisane wyraźnie: "W lokalu zaczęło robić się coraz... brudniej. No bo jak nie sprzątasz porządnie, to jak ma być?" Lokal to chyba nie tylko bar? ;)
OdpowiedzCo do zrobienia czegos ponad obowiazki, to mialem przypadek, pracowalem na jednej maszynie ktora miala akurat awarie i wezwalem ekipe naprawcza. Widzac, ze kolege na innej maszynie "zasypalo" (maszyne, nie kolege), zabralem lopate i poszlem mu pomoc. Pech chcial, poslizlem sie i zwichnalem reke. Pierwszym tekstem ktory uslyszalem bylo "po jakiego ch... tam polazlem, kto mi kazal". Od tamtej pory, bez polecenia w czasie postoju czy innej awarii, moich 4 liter nie ruszam. Obserwacja naprawy tez jest praca.
Odpowiedz