Punkt w którym pracuję prowadzi sprzedaż wysyłkową. Towar sprzedajemy poprzez własną stronę internetową bądź allegro.
I o piekielnych klientach tu będzie ;)
1. Oddaj mi Pani najlepiej za darmo.
Towar na allegro wystawiany jest do licytacji z minimalną ceną jaką chcemy otrzymać. Często jest też tak, że można się targować z nami, jeżeli towar który posiadamy nie jest towarem zbyt popularnym lub leży długo w punkcie.
Dzwoni telefon.
J: Dzień dobry, Lxxxxxx słucham?
K: Chcę kupić piłę, tą którą jest wystawiona na allegro za 459,00 zł. Coś Pani opuści na niej?
J: Oczywiście, mogę Panu opuścić koszt przesyłki.
K: No chyba Pani żartuje... daję 300,00 zł w tym przesyłka.
J: W tym momencie to Pan żartuje, cena która jest podana jest ceną minimalną jaką chcemy otrzymać, mogę Panu zrobić rabat na przesyłkę.
K: Jak to? Ja mam tylko 300,00 zł i Ja ją chcę za tyle kupić!!!
Ja jak chcę kupić nową sukienkę która jest warta 200 zł to czekam, aż będę miała kasę i nie targuję się z Panią ekspedientką, że mam tylko 50,00 zł ;)
I tacy klienci zdarzają się kilka razy dziennie.
sklepy
Przypomniał mi się jeden z odcinków serialu M.A.S.H. Medycy chcieli w nim sprzedawać odpady medyczne, które były zbierane przez miejscową ludność w celach, których nie pamiętam. Zrobili więc licytację tychże odpadów. - Opatrunki. Cena wywoławcza: jeden dolar. - Daję 20 centów!
Odpowiedz@toomex: „Cena wywoławcza: jeden dolar. - Daję 20 centów!” Ale to jest normalne i często spotykane na aukcjach. Aukcjoner podaje cenę, gdy nie ma chętnych albo sam pobniża cenę wywoławczą, albo któryś z potencjalnych zainteresowanych podaje swoją propozycję, która może zostać przyjęta lub nie. To jest tak samo śmieszne jak zadanie pytania na dancingu: - Czy mogę panią prosić do tańca?
OdpowiedzAle właśnie na tym polega targowanie się. I to działa, często kupowałem za 50-60% ceny wystawionej. To tylko u nas przyjęło się że chęć zbicia ceny to rodzaj buractwa. Nie chcesz sprzedać taniej? nie musisz. Ale potargować się zawsze warto.
Odpowiedz@Rak77: Targowanie się a buractwo to wielka różnica ;) bo targujemy się z klientami cały czas przy skupie i przy sprzedaży. Jeżeli słyszę coś takiego, że klient chce żeby mu zejść z ceny o 50%-60% to bądź pewien, że nie opuszczę mu nawet na przesyłce. Pracuję w sieciówce i nie tylko mnie to drażni innych pracowników również. kto pracuje w handlu ten wie jaka to ciężka praca ;)
Odpowiedz@czarnamamba: też pracuję w sieciówce, dam sobie rękę uciąć, że w tej samej co Ty i szczerze mówiąc mnie to nie denerwuje. Klienci są różni - są tacy, co nie pachną fiołkami oraz skąpiradła. I albo przywykniesz albo siądzie Ci psychika :)
Odpowiedz@czarnamamba: Widać że choć pracujesz w handlu to nie masz pojęcia o tym jak to działa. Jesteś tylko pracownikiem a nie handlarzem. Ktoś zainwestował w towar 100zł mając nadzieję na zysk 50%. Przeliczył się bo koniunktura upadła. Towar konkurencji jest lepszy albo tańszy. Trzymanie się ceny jest samą stratą. Bo te 100zł jest zamrożone i nie można kupić następnego towaru który być może przyniesie dochód. Utrzymywanie towaru w magazynie rodzi kolejne koszty. Lepiej jest sprzedać towar za 50% niż nie mieć towaru i ponosić jeszcze straty. Targowanie się to szukanie ceny za jaką sprzedawca jest gotów sprzedać. A wy właśnie sprzedajecie towar zalegający półki. Kupiliście (najprawdopodobniej) od większego sprzedawcy, który wam go sprzedał za 50% pierwotnej ceny. Cena jednak nie oznacza wartości. Wartość towaru to tyle ile ja, kupujący, jestem gotów zapłacić. Jeśli jedyny kupujący proponuje cenę nawet 1 zł to towar jest tylko tyle warty. Jeśli macie więcej kuców, to odmawiasz sprzedaży i wtedy kupujący proponuje ile chce zapłacić . TO SIĘ WŁAŚNIE NAZYWA TARGOWANIE Jeśli ten twój klient nie kupi u innego sprzedawcy tej piły taniej, a zależy mu na kupnie , to wróci. Jeśli nie wróci to znaczy że wy jesteście kiepskimi handlarzami lub mu na towarze nie zależało.
Odpowiedz@Rak77: Jeżeli chce sprzedac towar który mi zalega sprzedaje po kosztach, bez zarobku, ale kiedy wystawiam towar za 459 to cena jest z reguły niższa od tej rynkowej ;) i nie kupujemy towaru od większego sprzedawcy tylko od osób indywidualnych. Jeżeli towar jest z gatunku tych popularnych to siłą rzeczy nie sprzedam tego z takim rabatem, bo z większą marżą sprzedam go z półki. Czytaj ze zrozumieniem i nie dopowiadaj sobie my nie sprzedajemy towaru zalega na półkach... i zastanów się w końcu czy jestem tylko pracownikiem czy kiepskim handlarzem ;)
Odpowiedz@czarnamamba: Po pierwsze to dodaj, że pracujesz w lombardzie, bo to również daje obraz sytuacji. Weź pod uwagę ilością czynników, jakimi kieruje się klient kupując u ciebie. Towar jest nowy, używany, w jakim stanie, sprawny, niesprawny, brakuje klawisza, nie ma ładowarki czy ma dowód zakupu i tak dalej. Właśnie takim zachowaniem nie zarabiasz, bo później sprzedajesz towar za koszt przyjęcia, bo kierownictwo naciska, że ci się na czerwono w programie świeci. Masz klienta znajdź złoty środek - jeśli stały i często coś kupuje, zrób zniżkę. Jeżeli nowy też możesz opuścić z ceny, bo najprawdopodobniej będzie wracał, pamiętając że może na coś liczyć a obsługa jest miła.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 października 2014 o 18:03
@AlicjaCL: Zielone lombardy to maja najwiecej uszkodzonych sprzętów bo pracownicy nie potrafią sprawdzić popranie głupiego telefonu.
Odpowiedz@shango: przyznaję, że w niektórych punktach pracują takie lebiody które się do tego nie przykładają :) Ja jednak wolę przed wystawieniem sprawdzić co trzeba (jeżeli nie ja przyjmowałam), żeby z czystym sumieniem wystawić na aukcji w opisie "sprzęt sprawny".
Odpowiedz@shango: „pracownicy nie potrafią sprawdzić popranie głupiego telefonu” Telefony potrafią zgłupieć od prania? ;-)
Odpowiedz@AlicjaCL: Ja z Lublina jestem to wiem, zatrudnia się osoby nie wiem z jakich powodów ale nie potrafią sprawdzić sprzętu. Kilka razy miałem coś kupić to był sprzęt nie do końca sprawny. Np. minidisc sony, kupiłem bo wiedziałem co jest zepsute. Teraz to ciężko jest ludziom co mają wiedzę znaleść pracę bo nikt nie chce zatrudnić.
OdpowiedzAle tych punktów! Cały jeden!
Odpowiedz@abcd1234: Źle na to patrzysz, są dwa - pierwszy i ostatni.
OdpowiedzNiby ten cały kapitalizm jest już w Polsce od pokolenia, a za piekielną nadal uchodzi próba targowania się. Dobry sprzedawca nie wypuści zainteresowanego klienta bez zakupu, autorka woli go spławić i jeszcze poskarżyć na niego w internecie. Przywołaną w przykładzie sukienkę za dwie stówy można czasem kupić za pięć dych. Owszem, nie zawsze się to uda, nie jest to jednak rzecz niemożliwa.
Odpowiedz@Fomalhaut: Targować to się można na bazarku a nie w sklepie (najczęściej sieciowym), w którym towar jest metkowany i ma cenę taką a nie inną. Jak robisz zakupy w tesco czy innym kauflandzie to o kawę, masło i pięć jabłek się też targujesz?
Odpowiedz@h4linka: Nie wiem jak ty, ale ja się targuję. Tyle że w sieciach sklepowych targowanie się wygląda nieco inaczej Jak towar w Tesco jest za drogi lub podłej jakości, to idę do innego sklepu. Tesco musi opuścić cenę, oczywiście nigdy nie nazwą tego obniżką tylko promocją. I tak to wygląda w każdej relacji sprzedawca-kupujący.
Odpowiedz@Rak77: Pójście do innego sklepu nazywasz targowaniem się? Buahahahahah. Nadal płacisz cenę z metki, jaka by ona nie była, tyle, że w innym sklepie.
Odpowiedz@czarnamamba: tacy ludzie jak ty potrafia narzucic po kilkaset % marzy. ale nie spusci nawet 20%
Odpowiedz@pawel78: Może sobie narzucić i 1000%, a ludzie muszą w końcu zrozumieć że cena jest podana w ogłoszeniu lub jak w tym przypadku na aukcji a nie dyktować swoje. Chce kupić samochód za 100000zł to czekam aż będę miał te 100000zł, a nie denerwuję sprzedających że mam tylko 50000zł i mają mi sprzedać. A niestety w naszym kraju jest właśnie taka mentalność, nie stać mnie ale muszę kupić.
Odpowiedz„Często jest też tak, że można się targować z nami” No i targowali się. Co w tym piekielnego?
Odpowiedz