Z pamiętnika glazurnika :) #2
Przez dość długi czas zajmowałem się układaniem glazury. Klientów miałem baaardzo dużo, zlecenia od „paru płytek na balkonie” do wykończenia „pod klucz” domów, więc na tyle zleceń trafiło się kilka czarnych owiec.
Pan „iniemamterazkasy”.
Standard: telefon, spotkanie, pomiary, umowa, robota, odbiór, zapłata. Napisałem zapłata?
Pan nie ma dziś pieniędzy, umówmy się na jutro, jutro też nie ma pieniędzy, umówmy się na „po wypłacie”. Oj, jakoś tak wyszło, że nie mam pieniążków, zapłaci, jak będę miał, telefony, spotkania, odwołane spotkania, czas leci a kasy ani widać ani słychać.
No cóż, prezentów nie będę nikomu robił... Podjechałem na budowę (bez umawiania) a tu jedna ekipa montuje wkład kominowy, druga meble w kuchni, trzecia składa szafę do zabudowy, więc chyba z kasą u pana nie jest tak krucho.
Telefon do „inwestora”, że jestem na budowie i albo za 30 minut będzie kasa , albo płytki będzie zbierał z podłogi...
Cud się stał!! Pan ma pieniądze i zaraz będzie!! Ok., czekam, poszedłem do samochodu po młotek i gadam z chłopakami od kominków.
Przyjechał samochód, wysiada z niego pan „iniemamterazkasy” i z nim trzech facetów. Okazuje się, że jednak nie ma pieniędzy, a ci trzej panowie zostali zabrani, żeby mnie wyrzucić z budowy i nauczyć, że mam grzecznie czekać na zapłatę.
Napisałem, że wziąłem z samochodu młotek? Właściwie to młot, taki do wyburzeń, waży 5 kg i ma metrową rączkę.
Robi wrażenie. Przyszli popatrzeć chłopaki od kominków, przyszli chłopaki od mebli, panowie jednak stwierdzili, że zaczekają w samochodzie.
Pan „iniemamterazkasy” wyjmuje portfel i grzecznie reguluje należność, podpisuje protokół odbioru, nawet "do widzenia" powiedział :)
epilog:
Ekipa od kominków żąda zapłaty z góry (w trakcie właściwie), ekipa od mebli już nie zgadza się na przelew...
No cóż, problemy z płatnościami trafiały się dosyć często, zwykle opóźnienie nie przekraczało paru dni, ale próba zastraszenia na szczęście trafiła mi się tylko raz.
glazurnik amator
zawsze mnie zastanawia co taki człowiek myśli. to że ktoś odpuści kasę za pracę czy co?
Odpowiedz@frems: Być może, że nie będzie się chciało drugiej stronie latami ciągać po sądach.
OdpowiedzPodoba mi się Twój styl pisania :) Historie też mi się podobają - pisz więcej :)
Odpowiedz"Z pamiętnika glazurnika", czyli takie nowe "pracuję na ochronie" ;) Coś czuję, że ta seria będzie bardzo długa...
Odpowiedzqurcze zawsze się zastanawiam jak można wołać fachowca, nie mając kasy w portfelu - szwagier ma identyczne sytuacje w wykończeniówce
Odpowiedz@weronikarb: Jak to: nie mając kasy? Gość kasę miał, tylko bardzo nie chciał się z nią rozstawać.
OdpowiedzKurna, wstęp podony, jak ostatnio. Prawie przeoczyłem dobrą historię przez nie przemyślenie typu: już czytałem.
Odpowiedz@argens: wstęp podobny, żeby w skrócie przybliżyć temat:)
OdpowiedzAz by się czasem chciało ruską mafię zatrudnić, im zawsze dają kasę :P
Odpowiedzfajna historia i ciekawy sposób zakończenia. Karma wróciła do gościa z powieloną siłą :)
OdpowiedzNiektórzy to nie mają po prostu wstydu :/
OdpowiedzJa tez bym tak zrobił na twoim miejscu.Trzeba ludzi uczyć rozumu
Odpowiedzniezła historia :)
Odpowiedz