Historia z drugiej ręki, opowiedziana przez znajomą nauczycielkę, zamieszczona za jej zgodą.
Koleżanka [K] pracuje od kilku lat w szkole, zajmuje się nauczaniem początkowym. W zeszłym roku przyszła do niej pewna Pani i zadała jej klika pytań:
- Jakie książki będą wymagane przez [K] za 6 lat?
[K] odpowiedziała, że nie wie, czy jeszcze tu będzie pracować.
- Czy koleżanka ma już plan zajęć za następne 6 lat?
Odpowiedź jak wyżej.
- Jakie będą planowane wycieczki i zabawy dla dzieci za te 6 lat?
[K] już nieco zniecierpliwiona odpowiedziała, ze plany wykonuje z roku na rok, są zatwierdzane, bądź odrzucane przez dyrekcję i ona naprawdę nie wie, co będzie robić za 6 lat, czy w ogóle jeszcze będzie na tym świecie, czy szkoły nie zamkną (chciała uzmysłowić kobiecie absurd zadawanych pytań).
W końcu [K] zapytała ową Panią [P], czy pani planuje może do tej placówki zapisać swoją pociechę?
[P]- A i owszem.
[K]- A w jakim wieku jest pociecha?
Odpowiedź zwaliła [K] z nóg.
[P]- Ale ja jeszcze w ciąży nie jestem, ALE BĘDĘ! I chcę się porozglądać!
Odpowiedzialne podejście do tematu, czy może już przedpieluszkowe zapalenie mózgu?
szkoła
Odpowiadam: zwykły debilizm ;)
Odpowiedz@Litterka: Albo nuda. :)
OdpowiedzKoleżanka też widać, że inteligencją nie grzeszy, skoro pyta o wiek dziecka, a z poprzednich pytań wynika, że panią interesuje co się będzie działo w szkole za 6 lat, czyli w momencie, gdy dziecko do niej pójdzie...
Odpowiedz@kalulumpa: To ja chyba też inteligencją nie grzeszę, bo na początku myślałam, że piekielna po prostu chce kupić książki na całe 6 lat za jednym zamachem. xD
OdpowiedzZwłaszcza że zajmuje się nauczaniem początkowym?
Odpowiedz@kalulumpa: Ja sobie pomyślałem, że może jedno dziecko się już u niej uczy a drugie jest w drodze lub tuż po urodzeniu i matka bada teren czy może podręczniki zostawiać. Więc też nie grzeszę inteligencją. Szlag by to...
Odpowiedz@Kudlik: Więc wedle Twojego rozumowania i tak pytała o dziecko, które jest w drodze/dopiero się urodziło. Po co więc pytanie o wiek dziecka, skoro wcześniejsze pytania kobiety określają mniej więcej granice?
OdpowiedzJuż była opisywana piekielna, która karetkę wezwała, żeby sprawdzić, jak szybko przyjadą, choć sama miała brzuch, jakby pomarańczę połknęła :) Ta głupota chyba jest zaraźliwa!
OdpowiedzMoże już powinna dziecko zapisać, w razie jeśli za 6 lat już miejsc nie będzie.
Odpowiedz@bobylon89: Tylko do Hogwartu zapisywano dzieci zaraz po urodzeniu :)
OdpowiedzPiekielne jest to, że tak naprawdę, to ta kobieta jest normalna. W normalnych krajach, z __planami__ długoterminowymi tak właśnie rodzice interesują się przyszłością dzieci i - to jest fenomenalne - dostają upragnione odpowiedzi, gdyż system potrafi przewidywać (planować) przyszłość na parę lat w przód. Mają plan i go realizują, a nie, jak u nas, gdzie politycy zmieniają co się da po swoidojściu do władzy; plany, programy, ludzi na stanowiskach - nie patrząc w przyszłość <baczność> narodu </baczność>, tylko w swoją kieszeń... ;(
Odpowiedz@Bydle: To samo miałem napisać! W cywilizowanych krajach nie jest niczym dziwnym zapisywanie do szkół 2-latków. Zwłaszcza do tych renomowanych.
Odpowiedz@Bydle: Chwila, plan długoterminowy dla dziecka którego nie ma i może w ogóle nie być? To co, może jeszcze powinna mu od razu studia wybrać. Dziecko to nie jest zabudowa przestrzenna żeby od razu wszystko planować.
Odpowiedz@archeoziele: „Chwila, plan długoterminowy dla dziecka którego nie ma i może w ogóle nie być?” Tak. Ja tak dokonuję wyborów - najpierw się zastanawiam czy, co, jak i gdzie zrobić, a potem robię. Niektórzy nazywają to dokonywaniem przemyślanych wyborów. Dość często da się tak zrobić; - chcesz psa, zastanawiasz się, co będzie jadł, gdzie będzie spał, kto będzie z nim spacerował gdy ty będziesz chory, za granicą, w delegacji, kto będzie się bawił się z psem, tresował go, jaka rasa wchodziłaby w grę, gdzie nabyta, z rodowodem z superhodowli, czy ze schroniska wielorasowiec po przejściach... ...a gdy to ustalisz, to dopiero wtedy kupujesz. To taka odwrotność działań kompulsywnych. :-) (a propos: jedynym wytłumaczeniem na niedobrane małżeństwa jest to, że swego czasu małżonkowie działali w afekcie)
Odpowiedz@Bydle: Tyle tylko że dziecko to nie dzielnica mieszkaniowa ani nawet nie pies. Ty sobie wymyślisz, że Twoje dziecko zostanie wirtuozem skrzypiec a tu jajo- bo zupełnie nie ma słuchu. Albo ma, ale skrzypiec nie cierpi i wolałoby grać w siatkówkę. Nie dajmy się zwariować. Planowanie dziecku całego życia jest chore. Dajmy dziecku podzieciakować a nie wtłaczajmy go w wyścig szczurów od plemnika.
Odpowiedz@Bydle: Kiedy kupujesz psa, to chyba nie zastanawiasz się gdzie go zakopiesz jak zdechnie? Zresztą - może w bardziej cywilizowanych krajach tal jest jak piszesz, ale nie u nas. I nawet jeśli w najlepszej wierze zadasz takie pytania, nie dostaniesz innej odpowiedzi niż "nie wiem" albo jakieś kłamstwo na odczepne - bo takich rzeczy nie da się przewidzieć. Sorry, taki mamy klimat.
Odpowiedz@archeoziele: „Ty sobie wymyślisz, że Twoje dziecko zostanie wirtuozem skrzypiec a tu jajo- bo zupełnie nie ma słuchu.” No i? To dziecko może i umrzeć przy porodzie, tak samo jak jego matka. Albo rozjechać je samochód na przejściu dla pieszych. Czy to powoduje, że planowanie staje się kretynizmem? W planowaniu, czyli szykowaniu się do realizacji marzeń, nie ma niczego złego. Czy - pozwól, że użyję argumentu podobnej (błędnej) konstrukcji opartej na możliwych zdarzeniach - czy narzeczona powinna zarzuć planowanie ślubu, wesela i wspólnego życia tylko dlatego, że po paru latach narzeczony może się okazać szują? Jesteś pewna, że taki model postępowania jest normalny? :-) „Planowanie dziecku całego życia jest chore.” Arjusiur? Tzn. jesteś pewna, że chęć zdobycia wiedzy o tym, czego, jak i kiedy będą uczyć twoje dziecko to planowanie CAŁEGO życia? Bo odnoszę wrażenie, że nie dyskutujesz ze mną, a ze swoją wizją, którą dzielnie zwalczasz. :-) „Dajmy dziecku podzieciakować a nie wtłaczajmy go w wyścig szczurów od plemnika.” Teraz jestem pewny, że nie dyskutujesz z tym, co napisałem. :-)))
Odpowiedz@Xirdus: „Kiedy kupujesz psa, to chyba nie zastanawiasz się gdzie go zakopiesz jak zdechnie?” Drogi Xirdusie, nazywający mnie bydlakiem, bo tak cię wychowali rodzice! Ciebie być może rodzice zakopią. Ja psa pochowam. Bo mam ludzkie uczucia. Nie zrozumiesz zapewne, ale „Bydlę” to tylko pseudonim - na który łapią się wszyscy idioci...
Odpowiedz@Bydle: Dobry plan pozostawia możliwe szerokie pole manewru. Planując dziecko myśli się raczej o wyborze ginekologa a nie podstawówce dla dziecka. Zbyt dużo może się w tzw. międzyczasie wydarzyć. Tak samo planując ślub wybierasz salę na weselę. A nie adwokata na sprawę rozwodową.
Odpowiedz@Bydle: głupota. Idzie baba się zapytać/zapisać jej nienarodzone dziecko do szkoły wychodzi z budynku szkoły i na przykład wpada pod auto i trup. Więc po co? skoro nawet nie wiesz co tak na prawdę będzie jutro? Albo tak jak dzisiaj w Katowicach wybuch w kamienicy? Jaki jest sens wszystko za wczasu ustalać. Nie wydaje ci się to nudne, puste i tępe? Może tak od razu wymyśleć sobie datę swojej śmierci, tak z 20 lat wcześniej wysłać zaproszenia na pogrzeb. Wiem że to spory kontrast, ale ja to tak mniej więcej widzę.
Odpowiedz@Bydle: Nie jest normalna. Tego typu "długoterminowe planowanie" przyszłości dziecka jest chore, a nie cywilizowane. Dziecko to nie jest do cholery jakaś inwestycja, żeby ją "długoterminowo planować". A od "renomowanych" szkół to lepiej trzymać się na kilometry z daleka, bo im bardziej "renomowana", tym wiekszych tylko produkuje egoistów i megalomanów, i to jest jedyny skutek jej "renomy".
Odpowiedz@Bydle: "W planowaniu, czyli szykowaniu się do realizacji marzeń, nie ma niczego złego." CZYICH marzeń? Tego dziecka, którego jeszcze nie ma, czy TWOICH? *Swoje* marzenia realizuj sobie *sam*. NIE przy użyciu swojego dziecka jako narzędzia.
OdpowiedzZastanawia mnie po co prowadzicie dyskusję z trollem. Bydle wyraźnie dokładnie planuje swoją wypowiedź. Wybiera mało popularne tezy, im bardziej kontrowersyjne tym lepiej i prezentuje je w nieco durnowaty sposób, by potem po kolei niszczyć odpowiadających wcześniej przygotowanymi argumentami. Oczywiście, mogę się mylić i Ty masz po prostu mało popularny na tym portalu tok myślenia i nieco więcej intelektu niż ci co Ci odpowiadają. Jednakże bardziej skłonny jestem obstawać przy pierwszym, bowiem Twoja postawa zbyt bardzo przypomina mi internetowego trolla, Bydlaku :P
Odpowiedz@Karolues: Bydle wyraźnie dokładnie planuje swoją wypowiedź. To wstrętne.
OdpowiedzA ja się zdziwiłam, że pani spytała, W którym miesiącu ciąży jestem, kiedy szłam się zorientować, żeby synka do żłobka zapisać. Synek miał że trzy miesiące :)
OdpowiedzJak to mówią, nadgorliwość gorsza od faszyzmu ;)
OdpowiedzBabka jak najbardziej normalna ;) Jest rejonizacja, więc szuka dobrego przedszkola i szkoły, co by wiedzieć gdzie najlepiej dom/mieszkanie kupić by dzieciak do dobrej szkoły trafił
Odpowiedz@tick: rejonizacji od X lat nie ma i można zapisać dziecko gdzie się podoba
Odpowiedz@ocelota: http://www.bemowo.waw.pl/dzieci_i_mlodziez/edukacja/przygotowania_do_rozpoczecia_r/obwody_szkol_podstawowych_w_dz/ http://www.przedszkola.edu.pl/rejonizacja-przedszkola.html Teoretycznie, nie ma, praktycznie... sama sobie odpowiedz ;P
Odpowiedz@tick: Tylko, że w tej chwili instytucja "dobrej szkoły z tradycją" powoli upada z wielu powodów. To, że w tej chwili dana szkoła jest dobra nie znaczy niestety, że za 5 czy 6 lat też będzie. Może się zmienić iluś nauczycieli, zmienić dyrektor, może trafić się kilka nieciekawych roczników pod rząd i poziom spadnie na łeb na szyję. Moja ciocia jak jej syn poszedł do podstawówki zaczęła się rozglądać za gimnazjami i wiesz co? Młody w końcu poszedł do gimnazjum, które swego czasu było gdzieś pośrodku jej listy. Bo dwa lata wcześniej zmienił się nauczyciel biologii - kuzyn się interesuje biologią i matematyką i teraz w tej szkole są warsztaty, kółko biologiczne, współpraca z uniwerkiem itp. A to, do którego chciała najpierw posłać syna od trzech czy czterech lat coraz słabiej wypada w rankingach testów gimnazjalnych. Także sytuacja w dzisiejszych czasach jest bardzo płynna. Babka może kupić mieszkanie w jednej dzielnicy, bo szkoła dobra a za 10 lat wozić dziecko na drugi koniec miasta.
Odpowiedz@TheCuteLittleDeadGirl: ja to wiem, Ty to wiesz, ale ile osób w ten sposób myśli?
OdpowiedzJuż myślałam, że Pani z Kuratorium! xD Jestem, jak to kiedyś określiła pewna stara nauczycielka, "uczycielska córka" - oboje rodzice pracują w szkole, tyle, że prywatnej... Więc coś wiem o konspektach pracy rocznej i harówie nauczycieli. A i tak zostanę nauczycielką. :P
OdpowiedzPlanuję ciążę. Czas się porozglądać za szkołą :D
Odpowiedz