Historia stara i znana:
Pani poznaje pana.
Pan był prawnikiem z dziada pradziada. Rodzice kupili mu BMW i mieszkanie, żeby mógł studiować fach przodków w godnych warunkach, jak biały człowiek.
Pani była z małej miejscowości, częściowo z pomocą rodziców, a częściowo dzięki pracy własnych rąk utrzymywała swoją "jedynkę" w studenckim mieszkaniu. Studiowała kierunek ścisły.
Oboje byli na ostatnich latach studiów (wtedy jeszcze jednolitych mgr).
Pan z początku wydawał się fajny, bo sypał anegdotami jak z rękawa i ciekawie konwersował (nie rozmawiał, konwersował).
Potem jednak zaczęły się schody:
- Wiesz, z twoim wykształceniem to ja nie wiem, no nie wiem. Na szczęście nadrabiasz wyglądem. Naturalnie mam na myśli fizyczność, bo nad stylem trzeba popracować. Ale wierzę w ciebie. Wierzę, że dasz radę...
- Tylko nie przyznawaj się moim rodzicom, skąd pochodzisz. Ja jestem nowoczesny i tolerancyjny, więc jakoś to przełknąłem, ale oni... sama rozumiesz...
- Wybacz, nie spotkam się z tobą. Mam ważne zajęcia na uczelni jutro. Spotkajmy się wtedy a wtedy, kiedy ty masz zajęcia. Nie rozumiem, nie możesz nie iść? Przecież ty i tak studiujesz tylko dla zabawy... Kobieta nie może przecież korzystać z wykształcenia...
Po kilku takich tekstach pani poszła po rozum do głowy i spuściła amanta po nożu.
Minęło parę miesięcy, pan się odezwał ponownie i zaczął nalegać na spotkanie. Pani pomyślała, że może zmądrzał, może chce prosić o drugą szansę albo chociaż przeprosić...
- Zrozumiałem, co Tobą powodowało, kiedy zdecydowałaś się na ten fatalny krok... Rozumiem, że bałaś się wiązać z kimś tak dalece lepszym od siebie, ale gniew mi już przeszedł i jeśli tylko przeprosisz mnie, jestem w stanie ci wybaczyć i przyjąć cię z powrotem.
Dziewczyna ze spotkania wracała trzymając się za brzuch ze śmiechu.
pani i pan
Historia fajna, bo też dane mi było takich ludzi spotkać i zawsze zastanawiałam się czy oni to tak naprawdę czy sobie jaja robią. Jednak ode mnie minus, bo nie cierpię jak autor wypowiada się o sobie w trzeciej osobie... sorry
Odpowiedz@dodolinka: Autor nie rozumie. Skąd autorce komentarza przyszło do głowy, że autor wpisu wypowiada się o sobie w trzeciej osobie?
Odpowiedz@dodolinka: Co ma styl pisania do historii? Oceniamy historie, a nie upodobania copywrighter'skie autora ;)
Odpowiedz@Dominek: „Oceniamy historie, a nie upodobania copywrighter'skie autora” Nie masz racji. Oceniający ocenia to, co chce - jeden ortografię, inny kłamstwa w historii, jeszcze inny styl... Ja np. nie wierzę w tę historię, gdyż marka BMW nie była sprzedawana ostatnio, więc niemożliwe, by polska rodzina prawników mogła ją kupić synowi. ;-) @KoparkaApokalipsy: „utrzymywała swoją "jedynkę" w studenckim mieszkaniu” Chodzi o to, że mieszka(ła) w wynajętym pokoju?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 października 2014 o 13:48
@Bydle: "marka BMW nie była sprzedawana ostatnio", Ty zawsze wszystko bierzesz tak dosłownie? Czy może masz gorszy dzień? ;)
Odpowiedz@Bydle: ja się nie orientuję w tajnikach sprzedaży BMW, ale wzmianka o tym, że historia miała miejsce w czasach, kiedy studia były jeszcze obowiązkowo jednolite magisterskie sugeruje, że nie działo się to tak "ostatnio" :)
Odpowiedz@mitzeh: Och, przecież chodzi o to, że rodzice kupili chłopakowi auto marki BMW a nie całą markę/firmę BMW. Jak Ty nic nie rozumiesz! Bydle w pocie czoła wychwytuje błędy w KAŻDEJ historii a my, niewdzięczni tego nie doceniamy! To nie gorszy dzień, to Misja!
Odpowiedz@Morfeusz: BMW to skrót. Taki sam jak np. FIAT. Ludzie wykształceni potrafią odróżnić nazwę koncernu od potocznej nazwy samochodu wywiedzionej od nazwy marki. Więc kupują sobie fiaty czy bmw, nyski, ople czy kie. Ale w pełne nazwie modelu - bo tam nauczyli się w szkole na lekcjach języka polskiego - piszą prawidłowo: Fiat 500, BMW E 46 Touring itd. (z tych samych powodów po drogach jeżdżą tiry, gdyż TIR to nazwa organizacji, a nie ciężarówki) A jeśłi gorszym dniem nazywasz to, że - zgodnie z zasadami języka polskiego - tak się pisze nazwy modeli lub potocznie nazywa samochody, to tak - dzięki rodzicom i nauczycielom mam zły dzień, gdyż wiem jak się to powinno pisać po polsku. I - co jest, niestety, żałosne, głupki mnie za to nienawidzą. Zdaje się, że odreagowują kompleksy związane z brakami w wykształceniu... ;(
Odpowiedz@inga: „Bydle w pocie czoła wychwytuje błędy w KAŻDEJ historii” 1. Bydlę - niestety, tfu!rca strony nie przywidział istnienia w Polsce znakow diakrytycznych 2. mijasz się z prawdą - celowo? 3. „Misja” to świetny film, ale pospólstwo woli disco polo...
Odpowiedz@mitzeh: „ja się nie orientuję w tajnikach sprzedaży BMW” BMW nie zostało sprzedane nawet od tamtych czasów. Zwłaszcza polskim prawnikom. To przecież jest proste do sprawdzenia. A tamta rodzina kupiła jakieś bmw. :-) Ale furda tam z bmw - dalej nie wiadomo, czym jest jedynka ujęta w cudzysłów.
Odpowiedz@dodolinka: rozumiem czepialstwo gdy autorka pisała tak: "koparka na studiach poznała traktora", ale przecież mogła pisać o znajomej? @Dominek: styl bardzo, a to bardzo wypływa na ocenę historii, chyba że ktoś lubi jak język polski jest kaleczony? piekielni nie tolerują braku interpunkcji, polskich znaków. ja bardzo, a to bardzo tego nie lubię, bo to brak szacunku do własnego języka. i nie chodzi mi o to żeby każdy pisał kwiecistą prozą, tylko żeby zachował minimum "przyzwoitości", żeby dobrze się to czytało ;) a pisanie o sobie w 3 osobie jest mega, irytujące (mmm chce jeść, mmm chce siku) iiii intantyle
Odpowiedz@mmm: "mega, irytujące". Podobnie jak nieprawidłowe użycie znaków przestankowych, rozpoczynanie zdań od małej litery i paskudne wtręty obcojęzyczne ("bardzo" zamiast "mega" byłoby zbyt mało światowe?) ;) Prawidłowa forma to "bardzo, ALE to bardzo" a nie "bardzo, a to bardzo". Wpływa, a nie WYPŁYWA na ocenę :D Zamiast "w 3 osobie" powinno być "w 3. osobie". Zdanie "styl bardzo..." powinno się kończyć kropką a nie pytajnikiem. I zarzucasz innym brak szacunku do własnego języka, wyrażający się w błędach?
Odpowiedz@inga: @mmm: nie karmcie trolla!
OdpowiedzSwoją drogą, nie widziałem ostatnio Sierżanta, kiedyś piszącego pod każdą historią. Za to pojawiło się jakieś bydlę o nicku Bydle, robiące dokładnie to samo. Przypadek?
Odpowiedz@Xirdus: Neee, Bydle to nie ta liga co Sierżant.
Odpowiedz@Aribeth: albo Sierżantowi się żarty skończyły i zaczął czepiać się głupot, ale żeby legenda nie umarła przez żałość jego nowych tekstów, zmienił nick ;)
Odpowiedz@Xirdus: „Swoją drogą, nie widziałem ostatnio Sierżanta, kiedyś piszącego pod każdą historią. Za to pojawiło się jakieś bydlę o nicku Bydle, robiące dokładnie to samo.” Nie, to kłamstwo. Jeśli ktoś jest ścierwem - jak ty - to kłamie z braku argumentów. Ale jeśli ci to psychicznie pomaga, to...
Odpowiedz@Bydle: Twoje argumenty są za to bardzo dobrze dobrane i wyważone. Ale skoro Tobie psychicznie pomaga czepianie się każdej historii na piekielnych...
Odpowiedz@crash_burn: Ale przecież Bydlę z reguły czepia się słusznie. I nie rozumiem tego, histerycznego wręcz, pędu do wciśnięcia mu tylu minusów, ile się zmieści. Ten pęd na własny użytek nazywam beczeniem orwellowskich owiec. Wystarczy, że pierwsza wypowiedź Bydlęcia jest poniżej poziomu, a już każdą następną owieczki minusują za sam nick. Nie znoszę tej tendencji na "Piekielnych" i wkurza mnie zawsze - bez względu na to kogo akurat dosięga.
Odpowiedz@Armagedon: Standard. Te minusy dla "Bydle" to chyba wyraz wściekłości tutejszych niedouków na to, że ktoś ośmiela się uświadomić im ich umysłową mizerotę. A "przeca oni po studiach som". "Kształcone". Niestety dorobiliśmy sie w tym kraju potężnej zgrai dyplomowanych dyplomem wyższej uczelni analfabetów-idiotów, co swoją drogą w takiej skali jest chyba ciekawostką na skalę światową.
Odpowiedz@Armagedon: "Ale przecież Bydlę z reguły czepia się słusznie" - np. użycia "jak" w miejsce "skoro", albo pisowni "2-gi" zamiast "2.", czy też, jak powyżej, napisanie "BMW" zamiast "samochodu marki BMW"...
Odpowiedz@Armagedon: Właśnie, z reguły się czepia słusznie, ale nawet wtedy nie ma plusa, bo zwracać uwagę też trzeba umieć. Poza tym, zazwyczaj czepia się drobiazgów, które nie kaleczą naszej mowy ojczystej w sposób drastyczny, jak np. to nieszczęsne BMW w tej historii lub jedynka w cudzysłowie. Historie na piekielnych to nie eseje na konkursy literackie, mają być napisane poprawnie, ale nie bądźmy purystami językowymi. W dodatku, to, że dostrzegam błędy innych i wiem jak powinno być poprawnie, nie zwalnia mnie z kultury osobistej. Inaczej brzmi: "Jeśli używasz sformułowania kupili mu BMW, sugeruje to, że dostał on cały koncern. W przyszłości pamiętaj, że lepiej użyć samochód marki BMW, bądź bmw", a inaczej: " BMW to skrót. Taki sam jak np. FIAT. Ludzie wykształceni potrafią odróżnić nazwę koncernu od potocznej nazwy samochodu wywiedzionej od nazwy marki. Więc kupują sobie fiaty czy bmw, nyski, ople czy kie." Inna sprawa: jaka jest słuszność w nazywaniu kogoś ścierwem? Więc odpowiadając na Twoje pytania, Bydle dostaje minusy za chamstwo i prostacki trolling, a nie za sam fakt zwracania uwagi na błędy językowe.
Odpowiedz@crash_burn: „Inna sprawa: jaka jest słuszność w nazywaniu kogoś ścierwem?” Masz na myśli ścierwo „Xirdus”? Przeczytaj: http://piekielni.pl/62492#comment_720840 Jeśli np. do swojego ojca tak się zwracasz, to uznasz pewnie, że się czepiam. Ale jeśli wychowano cię normalnie, to uznasz, że „ścierwo” jest na miejscu - i to zgodnie z prawem.
Odpowiedzwybujale ma chłopak poczucie własnej wartości ;-) plus do tego przerost ego...
OdpowiedzZa upośledzenie społeczne jedni dostają zasiłki z MOPSu, a inni od rodziców, obie grupy uważają się za lepszych od reszty, bo reszta na nich haruje i płaci...
OdpowiedzStrach się bać. Potem wyrośnie z niego adwokat, który będzie rzucał tekstami w stylu "Przykro mi, pani ma tylko podstawowe wykształcenie, do tego pochodzi pani ze wsi, nie mogę pani reprezentować w sądzie".
OdpowiedzPan rzeczywiście nowoczesny
OdpowiedzNa szczęście, mimo tego, że studiuję prawo takich ludzi nie spotkałam ;)
OdpowiedzWam to nigdy nie dogodzi. Za piekielność zostało uznane to, że koleś przedkładał ważne zajęcia na uczelni nad randkę. Propozycja, żeby to ona nie poszła na zajęcia jest piekielna, ale jakby on nie poszedł to już wszystko byłoby w porządku. Facet, który "konwersuje" też oczywiście powinien być obiektem drwin. Bo lepszy misio, którego jedynym hobby jest oglądanie walk bokserskich, ewentualnie piłka nożna. BMW to firma produkująca bardzo dobre samochody, a to, że w Polsce kojarzy się z gangsterami i burakami to na pewno nie jest wina bohatera tej historii. Wysokie miemanie o sobie i asertywność to też nie są cechy dyskwalifikujące w społeczeństwie. Autorka historii chce wzbudzić sympatię do dziewczyny, która sama na wszystko zapracowała i jest taka "zwyczajna", a zrazić do gościa pochodzącego z zamożnej rodziny i mającego maniery nieco odstające od średniej dla Polaków.
Odpowiedz@Fomalhaut: Te jego "maniery" to odstają raczej od jakiegokolwiek poziomu kultury. Jak jest z poziomem ogólnopolskim, nie jestem pewna. No cham i prostak, do tego z przerostem ego. Ja się niespecjalnie zraziłam do kolesia za to, że jest z zamożnej rodziny, za to bardzo za jego traktowanie innych jak osobników drugiej kategorii.
Odpowiedz@Fomalhaut: Jeśli jego maniery "nieco" odbiegają od normy, boję się myśleć, co Twoim zdaniem jest "normą".
Odpowiedz@ignisvespers: @inga nie karmcie trolla!
OdpowiedzMam wrażenie, że ten pan z powodzeniem mógłby popełnić samobójstwo skacząc z poziomu swojego ego na poziom przystosowania społecznego :)
OdpowiedzWez ktos tego pana wywiez na Prage czy cokolwiek podobnego. Chce zobaczyć jak tłumaczy lokalnym że jes od nich lepszy,bo sądząc po stylu jego wypowiedzi wnioskuje że nigdy w życiu nie wyłapał jeszcze.
OdpowiedzPani mogła Panu wytłumaczyć, że to ścisłowcy tworzą wartość dodaną w społeczeństwie - a prawnicy żerują na niedoskonałościach systemu prawnego. I na tej podstawie udowodnić, że w idealnym świecie prawnicy są niepotrzebni, a inżynierowie - tak :)
OdpowiedzNie, niemożliwe, nie ma takich głupich ludzi... A nie, jednak są, przecież znam takich...
OdpowiedzNie przepadam za historiami o związkach dwójki ludzi na piekielnych, ale ta jest przednia!
OdpowiedzNie rozumiem tylko różnicy między rozmową, a konwersacją.
Odpowiedz@katarzyna: z kontekstu historii można wnioskować, że rozmowy prowadzi zwykły plebs, a ludzie na poziomie jak ten pan konwersują.
Odpowiedzejno, zawsze mi zwisaly minusy, ale w tym przypadku mnie zaskakuja! Na prawde tylko ja nie rozumialam o co chodzi w konflikcie miedzy rozmowa a konwersacja? ;)
OdpowiedzHistoria przednia, natomiast co poniektórzy interlokutorzy chyba czują się dalece lepszymi od autora, bohaterów i innych czytelników. Może wybujałe ego jest zaraźliwe ?
Odpowiedz