Dziś będzie o Zdzisiu. Zdzisio zawsze miał ciągoty ku różdżkarstwu, chiromancji, medytacji itp. Z czasem nabrał przekonania o własnej "mocy". To co z początku było niewinnym hobby przerodziło się w obsesję męczącą dla otoczenia.
Zdzisio położnik.
Nasza wspólna znajoma -Justyna- zaszła w ciążę. Wszyscy gratulowali, zaś Zdzisio wygłosił wykład na temat szkodliwości badań usg, niekompetencji lekarzy, cyklu księżycowego itp. On wyznaczy bezbłędnie termin porodu, który będzie trafny w 100%, a my niedowiarki przekonamy się jaką on ma wiedzę, potęgę i moc. Zadał Justynie kilka pytań, o coś zapytał jej mamę, podumał podumał i dumny obwieścił, że to będzie 18 sierpnia. Raz na jakiś czas telefonicznie sprawdzał postępy ciąży i powtarzał,że dziecko urodzi się 18. Justyna trochę się zasugerowała zdzisiowymi przepowiedniami. Jak nadszedł ten dzień, była w sumie przygotowana na poród i trochę się denerwowała. Nic się nie działo przez kilka kolejnych dni, a Zdzisio zamilkł. Dziecko urodziło się 10 dni po zdzisiowym terminie, zdrowe i piękne. Oczywiście ogromna radość rodziny i znajomych, jak to zwykle w takich wypadkach. Nagle do młodej mamy dopada Zdzisio. To jej wina, zepsuła jego przepowiednię, bo pewnie jakieś proszki na wstrzymanie brała, uda złośliwie zaciskała żeby tylko w zdzisiowym terminie nie urodzić. Mama Justyny też usłyszała zarzuty, że pewnie coś pokręciła w odpowiedziach i to też jej wina. Nam, znajomym, też się dostało, bo niedowiarki jesteśmy, Zdzisio termin dobrze wyznaczył tylko dziecko się nie dostosowało. Następne ciąże koleżanek były ukrywane przed Zdzisiem.
Zdzisio dietetyk
W weekend Zdzisio mnie odwiedził. Akurat w porze obiadowej, więc zapytałam czy zje z nami. No w drodze wyjątku zje, bo pora nieodpowiednia, bo powinno się jadać wieczorem, jak w Grecji czy Włoszech. Były gołąbki, ziemniaki, kompot i szarlotka. Ziemniaki do niczego, bo je obrałam, powinnam tylko umyć. Gołąbki do niczego - ryż nie komponuje się z mięsem, a kapusta to już całkiem nie w temacie. Kompot tylko rozwodni soki trawienne. Szarlotka do niczego, bo dodałam proszku do pieczenia... Po tym wykładzie zjadł wszystko z apetytem i poprosił o dokładkę. W czasie obiadu zabawiał współbiesiadników opowieściami. Ot np jak usuwał tasiemca. Bo to trzeba dynię kupić, pestki wybrać, zmielić, zjeść w odpowiednich proporcjach. Wtedy tasiemiec zdechnie. I tu zaczyna się problem, bo jak zdechł w zdzisiowych kiszkach i się rozkładał a Zdzisia głowa bolała i musiał... oszczędzę dalszych obrazowych opisów zdechłego tasiemca i zdzisiowych perypetii z truchłem. Dość, że niezbyt prędko skuszę się na gołąbki.
Zdzisio energetyk.
Po obiedzie miałam już serdecznie dość,a Zdzisio niezrażony zaproponował, że wyreguluje energię w mojej rodzinie. Nie wiem, co miał na myśli. Dałam mu klucze od piwnicy i powiedziałam, że tam są liczniki i korki - niech reguluje ile chce tylko niech plomb nie zrywa. Zdzisio tylko fuknął coś pod nosem i odjechał.
Tak właściwie, to kim jest Zdzisiu? Jakimś żulikiem, szarą eminencją?
Odpowiedz@Morshu: Zdzisio jest znajomym z zespołu tanecznego. W dodatku to: radny, działacz ludowy, społecznik, sportowiec amator, myśliwy - generalnie wybitna osobowość :)
Odpowiedz@pomidorek1410: Taki człowiek zdarza się raz na miliard :P
Odpowiedz@Morshu: stawiam stówę, że nawet rzadziej :D
Odpowiedz@Morshu: " radny, działacz ludowy, społecznik" - jednym słowem: socjalista? Gardzę.
OdpowiedzWitam Pozostaje mieć nadzieję,że Zdzisio zrozumiał aluzję co do regulacji energii i da Tobie (przynajmniej) spokój. Tylko dziwię się,że podczas obiadu nie dałaś mu do zrozumienia,aby wsadził swoje wywody tam gdzie światło nie dochodzi i w gościach nie powinno się zachowywać jak ( w popularnym ostatnio demotywatorze) jak muzułmanin w Europie...
Odpowiedz@Szpadelek: No niestety - takie Zdzisie mają to do siebie, że nadają swoje mądrości niezależnie od stopnia zzielenienia słuchaczy. Gdyby było inaczej, historia o Zdzisiu nie gościłaby tutaj. Foch mu też szybko minie, uodporniony jest ;)
Odpowiedz@pomidorek1410: To go po prostu nie wpuszczaj następnym razem. Nie potrafi się zachować == nie ma dla niego wstępu.
OdpowiedzTak na marginesie - nigdy nie zrozumiem jedzenia golabkow z ziemniakami ;)
Odpowiedz@ncc1701: dobre są! Szczególnie z sosem pomidorowym (nie keczupem, takim rzadkim) :)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 października 2014 o 10:23
@ncc1701: ptak jak każdy inny, można je jeść na różne sposoby ;)
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 października 2014 o 10:40
@Xirdus: :) ano - golabki z sosem pomidorowym sa najlepsze. Ale golabki to juz przeciez ryz z miesem i kapusta - po co jeszcze ziemniaki? ;)
OdpowiedzMój mąż ostatnio jak placki ziemniaczane z frytkami - także wiesz, ludzie są różni :)
Odpowiedz@ncc1701: bo tak lubię. Zabronisz mi? ;)
Odpowiedz@ncc1701: z sosem pieczarkowym lepsze :)
Odpowiedz@ncc1701: a jadłeś kiedyś? nie? to spróbuj! pochodzę z Wielkopolski, tam się tak jada.
Odpowiedz@ncc1701: Żeby w razie przejedzenia mięso zjeść, a ziemniaki zostawić.
Odpowiedz@Mahmurluk: po prostu w "pyrolandzie" ziemniaki jadalo się do wszystkiego oprócz rosołu, choć byli i tacy co w rosole jedli:-)
Odpowiedz@ncc1701: pierwsze słyszę, żeby jeść gołąbki bez ziemniaków.
Odpowiedz@grupaorkow: Ja też. Przecież zawsze do gołąbków są ziemniaczki, a na to wszystko sos pomidorowy...
Odpowiedz@ncc1701: niektórzy nie dają ryżu do gołąbków, tylko samo mięsko ;)
Odpowiedz@wampisia: Wtedy to nie gołąbki, tylko mielone w kapuście.
OdpowiedzZdzisia trzeba bylo, gdyby nie sluchal, ze ma sie dosc jego "wielce naukowych" kretynstw i znachorstw, rabnac w ucho, moze wtedy by zrozumial.
Odpowiedz@ZaglobaOnufry: „Zdzisia trzeba bylo,(...) rabnac w ucho, moze wtedy by zrozumial” No właśnie to jest dziwne - ludzie normalni już dawno wyrugowaliby go z towarzystwa i skazali na socjalną banicję. Słowem lub uczynkiem...
Odpowiedzcałą opowieść mogłaś zacząć od "zdzisio energetyk" i byłaby 5+, rozbawiłaś mnie tą piwnicą.
OdpowiedzZawsze mnie zastanawiało, w jaki sposób leczą się tacy ludzie, przekazują sami sobie pozytywną energię? Wyciągają z innych energię, żeby siebie wyleczyć? Rozumiem, że zapalenie wyrostka nie wymaga u takiego gościa wizyty w szpitalu? Ciekawe...
Odpowiedz@Garrett: Zdzisio nie choruje. On na wszystko ma receptę i gdybyśmy go tylko posłuchali też by nam nic nie było. Bo jak np. jadł mięso z węglowodanami to go bolały stawy. Teraz nie je - i go nic nie boli. Na wszystko ma teorię. A co do poważniejszych schorzeń, to jeździ do kolegi z bioprądami. U lekarza też kiedyś był. Wg Zdzisia lekarz go wysłuchał i nawet przyznał mu rację. Aż dziw, że się nie nawrócił i stetoskopu nie rzucił.
Odpowiedz@Garrett: „Zawsze mnie zastanawiało, w jaki sposób leczą się tacy ludzie” __tacy__ czyli nienormalni, czy __tacy__ czyli pełni pozytywnej energii? Bo jeśli chodzi o tych drugich, to najczęściej leczą się z uśmiechem na ustach. :-)
Odpowiedz@Bydle: tacy zakręceni :),"leczą się z uśmiechem na ustach" ok, ale u lekarza czy samodzielnie odprawiają nad sobą egzorcyzmy?
OdpowiedzCierpienia nierozumianych jednostek wybitnych. Ja ostatnio kupiłem sobie książkę o feng shui i nie mam pojęcia gdzie ją położyć.
OdpowiedzWiem o czym mówisz. Ja miałam na studiach koleżankę, która zainteresowała się wychodzeniem z ciała i świadomym śnieniem. Nie dało się pogadać o niczym innym, a do tego jej opowieści były dość przerażające. Po pół roku ta sama koleżanka zwierzyła się mi, że ma wrażenie, że krany do niej mówią. Rozumiem zainteresowanie parapsychologią, ale co za dużo, to nie zdrowo.
Odpowiedz@GythaOgg: Ja mam kolegę którego po pijaku żeśmy wkręcili, że pomiędzy 3 a 5 rano wodociągi spirytus w rury puszczają żeby odkazić, koleś nie dość, że nazbierał w wannę i wszystkie garnki wody, to jeszcze pił kranówę i sprawiał wrażenie coraz bardziej nawalonego - mocna autosugestia :)
Odpowiedz@Vege: Ty, ale to niegłupie - bo oszczędne :) Wpadnij do mnie z kolegami i wkręćcie mi coś w ten deseń, bo chciałabym zredukować wydatki na alkohol ;)
OdpowiedzŚwięty Boże, gdzie to są takie ludzie...?
OdpowiedzJa tam proszę o więcej historii ze Zdzisiem :))
Odpowiedz