Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Studenckie piekielności (od drugiej strony). Pracuję jako asystent na uczelni. Większość studentów…

Studenckie piekielności (od drugiej strony).
Pracuję jako asystent na uczelni.
Większość studentów i studentek to naprawdę fajni ludzie, ale trafiają się też piekielni (głównie we wrześniu :).

Wrześniowe zaliczenia.
Studenci powinni mieć zorganizowane 3 poprawy sprawdzianów (1 w semestrze, 1 w sesji i 1 w sesji poprawkowej), ja robię 2 razy więcej i jeszcze dodatkowo 2 razy w sobotę. Niestety to dalej za mało.
Jeszcze w tej chwili (3 tygodnie po zakończeniu sesji okazuje się, że kilka osób nie zdążyło/pracowało/kot zachorował/myślało że jeszcze będzie termin/było na wycieczce i piszą do mnie wiadomości o różnej treści (nawet strasząc dziekanem), że jeszcze potrzebują czasu.
Oddawanie projektów/sprawozdań.
Zazwyczaj zakładam, że przez 2 miesiące wakacji student powinien znaleźć trochę czasu na zrobienie zaległego zadania, które zajmuje 2-4 godziny.
Nie, niestety. On potrzebuje jeszcze dodatkowych 3 tygodni.

Umawianie się na zaliczenia.
Często zdarza się, że ulegam błaganiu i przychodzę w terminie, który pasuje studentowi - np. sobota 19:30, niedziela 9:00, itp.
Okazuje się, że student zapomniał.

państwowa uczelnia techniczna gdzieś w Polsce

by ChausieMist
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar ChausieMist
-1 5

@Xirdus: Już sobie od kilku lat obiecuję, że nie będę taka dobra, ale to nie takie proste niestety.

Odpowiedz
avatar panikasy
14 14

@ChausieMist: to niestety przygotuj się, że będzie coraz gorzej, "daj palec to wezmą całą rękę", jeśli trwa to od kilku lat, to już masz pewnie łatkę głupiej, którą można zawsze urobić a i sympatii Ci to raczej nie przysporzy, bo tych uczciwych może wkurzać to, że tak pomagasz nieukom i leserom, natomiast ci którym pomagasz na pewno nie darzą Cię sympatią, skoro nie szanują Ciebie i Twojego czasu

Odpowiedz
avatar timo
4 16

Jak sobie dałaś wleźć na głowę, to co się dziwisz i żalisz?

Odpowiedz
avatar Pantograf
1 1

@timo: To nie autor musi tworzyć takie zasady. Mam zajęcia na 3 roku - mogę podawać zasady zaliczenia, grozić, że je będę respektować. I co? Nic. Przez 2 lata ktoś nauczył studentów, że regulaminy są niepotrzebne, że jest pińćset terminów, a jak ja mówię że będą max 3 i są trzy, to jest szok i niedowierzanie. I jeszcze dochodzi dziekanat, który zaczyna burczeć jak zbyt dużo osób nie dostanie zaliczeń... Hipokryzji uczelnianej w pojedynkę się nie pokona.

Odpowiedz
avatar elda24
7 17

uwielbiam na piekielnych historie, w których autor sam tworzy sobie piekielność a potem się żali, że ktoś go nie szanuje. Studentom NIE WOLNO popuszczać, bo każdy to wykorzysta. Gdy student wie, że ma tylko 2-3 szanse na poprawę to się zbierze w sobie, gdy jednak trafi na prowadzącego jak ty, który pobłaża to uwierz - nigdy nie zdobędziesz szacunku wśród studentów, polubią ale i tak zwyzywają, jak zaliczenia nie dasz. Daj sobie spokój z tyloma terminami, nikomu, a już na pewno nie sobie, tym nie pomagasz.

Odpowiedz
avatar klara
6 10

To i tak lekka wersja tego, co ja czasem widzę u swoich koleżanek i kolegów z roku. Raz dziewczyna dostała dwóję, ale o tym nie wiedziała (była pewna, że zaliczyła pracę i nie sprawdziła oceny w USOSie). Dała koleżance indeks po wpis i wkurzyła się mocno, że tam piękna dwója. Poszła z pretensjami do wykładowcy, traktowała go jak kolegę, dopóki on nie powiedział, że dokonczą rozmowę, jak on wróci z dziekanatu zgłosić jej plagiat. Mina jej zrzędła. Potem kilka semestrów miała problem z tym przedmiotem. Swojej winy nie widziała, tylko tego, jak go nazwała, kutaf..a.

Odpowiedz
avatar Marley
9 9

Każdemu mogą się zdarzyć wypadki losowe, a Ty za bardzo idziesz im na rękę. Najlepiej powiedzieć kiedy jest ostateczny termin - nie stawią się bez "prawdziwego" usprawiedliwienia (np. L4) to warun i do zobaczenia za rok. Szybko się nauczą.

Odpowiedz
avatar Ashca
0 0

@Marley: Niby tak, ale... Kiedyś to było tak, że student miał pewne prawa ale żeby je 'podtrzymać' musiał spełniać pewne wymogi. Potem przyszła UE i 'kapitał ludzki' i nagle student ma być po prostu zadowolony! Mąż jest wykładowcą... Studenci się kompletnie nie uczą i nie myślą! Nie widzą żadnej swojej winy w braku zaliczenia/oblanym egzaminie. Potrafią za to wysłać ANONIMA na wykładowcę - tacy odważni. A i sami rektorzy czy dziekani nie znają często regulaminu studiów, które prowadzą! Mąż miał tak, że jeszcze na początku ubiegłego roku akademickiego w regulaminie studiów jak byk stało, że egzamin komisyjny przysługuje w określonych i ściśle uzasadnionych przypadkach... A już w obecnym roku zapis się zmienił - teraz student może przystąpić do egzaminu komisyjnego po III niezdanym terminie egzaminu, ot tak! Już nie musi uzasadniać... Tak że można sobie gadać... :(

Odpowiedz
avatar TheCuteLittleDeadGirl
2 6

Najgorsze jest to, że jak się postawisz to faktycznie jeden z drugim potrafią pójść do dziekana na skargę, naopowiadać jaki to prowadzący jest zły i niedobry i potem lądujesz na dywaniku gęsto się tłumacząc, dlaczego nie chcesz pozwolić udręczonemu studentowi podejść do zaliczenia.

Odpowiedz
avatar inga
4 8

Też tak miałam. Mam miękkie serce, bo sama kończyłam dwa kierunki (w rekordowym roku realizowałam program w sumie trzech lat studiów) i gdyby nie dobre serce wykładowców, którzy zgadzali się na przedterminy lub odrabianie nieobecności na ćwiczeniach, nie przebrnęłabym nawet przez pierwszą sesję. Ale zawsze zgłaszałam, że będę chodzić na zajęcia w kratkę na początku semestru, więc tego samego oczekuję od studentów. Gdy przychodzą w sesji poprawkowej (!) marudząc, że mają 0% obecności bo praca, drugi kierunek itp, pytam - czy zauważyli to dopiero po 5 miesiącach? Obiecałam sobie" nigdy więcej chodzenia na rękę bardziej niż to konieczne, po jednej akcji studentki. Nie przyszła na swoją prezentację, bo ją zalało. Ale pracę ma, prześle, dziękuje i w ogóle. Następnego dnia spotkałam ja w bibliotece, szukającą dopiero materiałów do pracy... Niestety, studenci potrafią donieść na wykładowcę, który dla nich nagnie regulamin, więc teraz odsyłam każdego takiego delikwenta do sekretariatu. Chce być przepytany po sesji - niech złoży pismo do dyrekcji. Nie może chodzić na ćwiczenia - niech złoży wniosek o indywidualny tok studiów.

Odpowiedz
avatar Irasiad
2 2

Pozwalacie takim kombinatorom kończyć studia, więc trudno się dziwić, że potem ten sam olewczy stosunek jest w pracy i przenosi się na klientów.

Odpowiedz
avatar Dorci
0 0

Nie no mają się za dorosłych, to niech się też tak zachowują. Jak to mówią, dasz palec a wezmą całą rękę.

Odpowiedz
avatar doktorek
0 0

Po co im dajesz tyle szans? Student to taki zwierz, który się szybko uczy ... gdzie i na ile może sobie pozwolić.

Odpowiedz
Udostępnij