Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Tak sobie czytam, jak to wszyscy chorują (najczęściej na niedoczynność tarczycy), a…

Tak sobie czytam, jak to wszyscy chorują (najczęściej na niedoczynność tarczycy), a nikt nie je za dużo :)

Bilans energetyczny ma to do siebie, że jeśli się dostarcza np 2000 kalorii, a spala 1000 to ten pozostały tysiąc musi gdzieś zostać.

W niedoczynności tarczycy metabolizm zwalnia. Człowiek robi się senny, mało ruchliwy. Nie ma siły ani ochoty. Codzienne wysiłki są tak bardzo redukowane, jak tylko się da - i na poziomie "mycie okien" i na poziomie "tętno".

To prawda, że człowiek tyje. Ale bogowie! Nie dlatego, że ma niedoczynność tarczycy! Dlatego, że nagle bilans przestał się zgadzać!

Jadłaś zawsze 2000kcal i było ok? Prawda, ale spalałaś 2000! A tu nagle więcej siedzisz, metabolizm spada... Spalasz 1000, ale jesz nadal 2000. Gdybyś jadła 1000, to byłoby ok. Gdybyś zmusiła się do ruchu na maksa, też byłoby ok.

Oczywiście to nie chodzi o to, hormony tarczycy są potrzebne i trzeba je suplementować, a tycie to tylko jeden z sygnałów, że coś może się dziać. Ale sama miałam pacjentkę z niedoczynnością, która była chuda jak szczapa, a miała pozostałe objawy. Tylko ona gdy zaczęła zauważać, że mało się rusza, to mniej jadła, chodziła na siłę na basen. Do mnie sprowadziła ją sucha skóra i brak energii, a nie kilogramy.

A dziś większość robi tak: tyję - to na pewno nie przez jedzenie. Ja na 100% jestem chora! U 98% choroby nie ma - jest "batonik", "dokładka", "serial w TV" zamiast choćby spaceru. Pozostałe 2% chorują.
Ale tylko 1% zacznie brać leki i zmniejszy dietę do momentu wyrównania. Reszta weźmie tabletki i zacznie żreć trzy razy tyle, bo przecież jest chora "na tarczycę", to musi być gruba...

PS. Ja wiem, prawda w oczy kole. Każdy chciałby móc o sobie powiedzieć "chory" zamiast "leniwy". Tylko chorzy którzy chcą, jakoś sobie z otyłością radzą. A leniwi... no cóż... im pozostaje wymyślanie, jakie to jeszcze badania trzeba zrobić, żeby wreszcie coś było źle, i żeby to jednak była "choroba".

by Traszka
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar maszmaslo
6 48

Traszko, jak rozumiem chciałaś uprościć zasadę jak to działa, że ktoś tyje gdy choruje. Mam nadzieję jednak, że masz świadomość powielania bzdur, a co z Podstawową Przemianą Materii? Od kiedy spalamy 2000 kcal na wszystko co robimy? Przecież człowiek zdrowy i szczupły spala ok 1300 kcal w PPM, na samo funkcjonowanie organizmu. Rozumiem, że nie chodzi o to, żeby się w tym poście rozpisać, bo chciałaś jedynie podkreślić piekielność ludzi, którzy siedzą na tyłku, nic ze sobą nie robią i narzekają. Tylko dlaczego w tak uproszczony i błędny sposób?? A potem dziwota, że ludzie liczą kalorie nie zwracając uwagi na to co jedzą, kiedy jedzą i jak jedzą. Jesteś przecież lekarzem!

Odpowiedz
avatar Traszka
12 64

Przeczytaj proszę jeszcze raz i powiedz, gdzie jest napisane, że 2000 idą na "mycie okien". Bo ja tam widzę "metabolizm zwalnia", również "na poziomie tętno". Za dużo teorii domorosłych dietetyków, za dużo kolorowych pisemek bierze się za żywienie, z czego później wychodzą takie bzdury. A zasada w sumie jest banalnie prosta więcej żarcia = więcej do spalenia. Nie ważne czy to wydatek na utrzymanie temperatury ciała czy biegi długodystansowe. To jaki będzie skład, jakie tłuszcze, jakie sałatki i czy dieta paleo czy też białkowa, to sprawa drugoplanowa. A już zupełnie bez znaczenia dla tej historii.

Odpowiedz
avatar wyuzdana
16 42

@Traszka: Zgadzam się w 100% !! Kiedyś już to pisałam w komentarzu pod jakąś tragiczną historią pt. "choruję na tarczycę". Ale internauci mnie "zjedli" komentarzami, że "co za bzdury piszę". Do naszej przychodni przychodzi wielu takich leniwych, niestety próba przetłumaczenia im, co robią nie tak, przynosi skutek odwrotny od zamierzonego. Pozdrawiam.

Odpowiedz
avatar pijana_krewetka
28 40

Mi sie wydawalo ze te historie to raczej o tym ze lekarze nie kieruja na specjalistyczne badania itp. Ja np. w ciagu pol roku przytylam 20kg, zaczely mi wypadac wlosy, sucha skora. Zmusilam sie i zaczelam chodzic na silownie. Pilnuje kalorii i jem ich ok. 1300 dziennie. Silownia 3x w tygodniu (min). Robie cwiczenia silowe i cardio. I nic. Potrafie przespac 15 godzin dziennie. Po 8 godzinach snu. Wstaje o 7 a w poludnie jestem juz tak padnieta ze nie mam sily sie ruszyc. Po pracy do domu drzemka , jedzenie, silownia, prysznic spac. I tak caly dzien. Robilam wyniki krwi wszystko w porzadku wiec lekarka stwierdzila ze nie ma medycznych podstaw do mojego leczenia wiec odeslala mnie do domu. I tak sobie chodze od 3 lat po lekarzach i kazdy mi mowi ze wszystko jest w porzadku wiec...

Odpowiedz
avatar elda24
5 15

@pijana_krewetka: a żelazo kontrolowałaś, i witaminę D? bo ja to wszystko o czym ty piszesz miałam przy brakach w tych elementach a (przynajmniej u mnie) nie siedzi to w standardowych badaniach na krew, no bo jak to - hemoglobina idealnie a żelaza jednak brak... Dobrą dietę ułoży ci tylko dietetyk, nie wiem czy byłaś u takowego.

Odpowiedz
avatar pijana_krewetka
4 12

@elda24: Nie bylam... moze bede musiala zmienic GP bo z ta pania sie chyba nie dogadam... zamiast na bardziej konkretne badania skierowala mnie na konsultacje psychologiczna z podejrzeniem depresji... O.o

Odpowiedz
avatar anekk
21 23

@pijana_krewetka: Zrób sobie płatne badania. Inaczej nic nie zrobisz i do niczego nie dojdziesz. Kiedy ja powiedziałam lekarzowi, że na fitness mogę chodzić tylko raz w tygodniu, bo raz: studiuję dziennie; dwa: jednocześnie studiuję zaocznie; trzy: jednocześnie pracuję co drugi dzień. Powiedział, że to WYMÓWKA...

Odpowiedz
avatar pijana_krewetka
-3 3

@anekk: Bede musiala chyba tak zrobic ale nie bardzo wiem jak sie do tego w UK zabrac.. dzieki za rady :)

Odpowiedz
avatar archeoziele
5 5

@pijana_krewetka: Tak jak w Polsce.

Odpowiedz
avatar dyndns
4 4

@pijana_krewetka: Ja miałem podobne objawy, choć w mniejszym nasileniu. Okazało się, że miałem za mało potasu. Trzeba wykonać kompleksowe badanie krwi na wszystkie parametry.

Odpowiedz
avatar pijana_krewetka
2 4

@dyndns: Jutro bede dzwonic do mojego GP czy da sie to zalatwic bo nie powiem nieraz spie po 15h dziennie i bardzo utrudnia mi to zycie. Czyli przedewszystkim sprawdzic zelazo i potas?

Odpowiedz
avatar elda24
2 4

@pijana_krewetka: sprawdź wszystkie minerały i witaminy, bo w tym może tkwić problem. Ja miałam w tym czasie niemowlaka, więc tym tłumaczyłam zmęczenie, tycie, szarą skórę i wypadanie włosów, szczególnie, że przy mojej chorej tarczycy miałam wyniki idealne. Na szczęscie mam ogarniętego lekarza, który mi powiedział, że moje objawy nie są normalne a depresyjna na pewno nie jestem. I na prawdę po wyregulowaniu żelaza i witaminy D (trochę to trwało, mniej więcej pół roku) zaczęłam chudnąć bardzo szybko, oczywiście po wizycie u dietetyka, zebraniu solidnego opieprzu (bo mi się wydawało, że ograniczenie kalorii to jest właśnie to!)i zastosowaniu się do pewnych narzuconych mi zasad. Mi np dietetyk powiedział, że ograniczenia kaloryczne to pół biedy, ważny jest też indeks glikemiczny potraw a to to nie to samo. Nie wiem jak jest w UK, ale jak coś, to po prostu ciśnij lekarza, jak nie za darmo to niech ci prywatnie wypisze badania.

Odpowiedz
avatar turbiniak
3 5

@pijana_krewetka: jak z obecnym GP nie da się tego załatwić szukaj, szukaj dalej. Ja wiem że to upierdliwe i męczące, ale jak już raz znajdziesz dobrego GP, to masz spokój na długo. Mi zajęło 3 lata żeby znaleźć porządnego lekarza, ale warto było. Powodzenia :)

Odpowiedz
avatar qyyz
11 13

@pijana_krewetka: Zanim zaczniesz biegać po lekarzach i robić z siebie chorą podnieś sobie kalorie o 300 i po poobserwuj ze 4 tygodnie. Jeśli jednocześnie mocno ograniczasz kalorie ( a 1300 to już poziom głodowy) i masz zwiększona aktywność fizyczną (także nie pozwalasz metabolizmowi spaść zbytnio) to organizm buntuje się w jedyny możliwy sposób- próbuje jak najwięcej spać.

Odpowiedz
avatar BlackMoon
4 4

@pijana_krewetka: Ja nie wiem co oni w UK maja z tym wciskaniem depresji wszystkim. Bylam u lekarza, bo zaczelam mdlec, bylo mi slabo, tez chcialo mi sie ciagle spac, ale stalo sie to po tym jak przeszlam na diete i zaczelam chodzic na silownie codziennie. Oczywiscie lekarz nie wpadl na to, ze to wina zmiany trybu zycia i nalezaloby zrobic badania krwi, abym wiedziala czego brakuje w mojej diecie, tylko zaproponowal spotkania, aby wyleczyc mnie z ''depresji'' i psychotropy jakby mi sie nie poprawilo...

Odpowiedz
avatar lolekmariolek
2 2

@pijana_krewetka: W Angli sprawa ma sie inaczej. Moja tarczyca wedlug Polskich wynikow nie dziala poprawnie I koniecznie musze brac leki. W Angli natomiast wyniki mam dobre I nie ma takiej potrzeby. Maja inne normy I nie widza potrzeby leczenia pomimo okazanej hisori choroby I przedstawienia swiezysz badan. Kolezanka z pracy (Angielka) walczyla z lekarzami 4 lata o leki. Dostala od prywatnego ktory troche ja kosztowal. Powiedziala ze jezeli mam lekarza w Polsce I mohe dostac leki to zeby przy tym zostac. Sa Polskie kliniki ktore sa bardzo drogie a co 2 miesiace latac do polski tylko na wizyte tez mi sie nie usmiecha. I co robic.... ?

Odpowiedz
avatar toomex
31 47

Wyślę to mojej siostrze. Ma niedoczynność z dodatkowymi objawami w postaci pół dnia przed telewizorem z obowiązkową przekąską.

Odpowiedz
avatar fak_dak
24 62

Twój apel pójdzie na nic. Nie przekonasz tych, co twierdzą, że tuczą ich leki albo choroba. Tłumaczenie, ze tabletka ma 0 kcal, a Hashimoto za narusza zasady zachowania masy i energii nie działają. Oni wszak niczego nie jedzą, a tyją. Mieszkałem w czasach licealnych na stancji z pewną bardzo otyłą panią. Twierdziła, że prawie nic nie je i była gotowa zabić, jeżeli ktoś to kwestionował. "Nicniejedzenie" wyglądało tak - śniadanie, II śniadanie, obiad z deserem, podwieczorek, kolacja, II kolacja. Oczywiście w międzyczasie kawa z ciasteczkiem i to nie raz dziennie.

Odpowiedz
avatar Traszka
7 57

@fak_dak: Widzę, już się głosy ekspertów odezwały. Cóż, znak czasów - przeczytałem w gazetce, to wiem. Szkoda gadać... Nawet się nie dziwię, w końcu jak przed samym sobą przyznać, że się jest grubym na własną prośbę?

Odpowiedz
avatar fak_dak
14 42

@Traszka: Mamy w Polsce 38 mln lekarzy. A najlepiej na medycynie znają się ci, którzy dyplomu AM nie posiadają.

Odpowiedz
avatar soraja
-5 35

@fak_dak: Bo muszą - ci, którzy dyplom posiadają są zwykle zbyt leniwi, żeby się dokształcić, skierować na specjalistyczne badania czy po prostu wykonywać swoją pracę jak należy. Bo lepiej brać jedną pensję w prywatnym gabinecie, a drugą zdzierać z podatników za spanie i konowałstwo na państwowych posadkach.

Odpowiedz
avatar anekk
8 36

@Traszka: nie w gazetce. Ja od jednego z najlepszych lekarzy w tej dziedzinie usłyszałam, że przy Hashimoto NIE MUSZĄ występować wszystkie objawy!!! Jeżeli miałaś pacjentkę, która była szczupła, ale miała suchą skórę, to znaczy, że u niej objawiało się to właśnie w ten sposób. Ja nie mam suchej skóry, tylko nadmiar kilogramów, zmęczenie, włosy wypadają mi garściami, śpię po 16 godzin na dobę. Mało? 2-3 razy dziennie jeżdżę na rowerze, raz w tygodniu basen. Moja praca nie należy do siedzących. Dieta - ok. 1000 - 1200 kcal. I to nie dwa snicersy, tylko pełnowartościowe pożywienie, dużo warzyw, owoców, itp. Powiedz mi teraz, że jestem gruba na własną prośbę. Aha, mając przeciwciała 100krotnie powyżej normy.

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
7 29

@Traszka: Ale jeżeli nawet, to co komu do tego? Jeden ma prawo na własne życzenie się zagłodzić, a drugi zażreć na śmierć, no i co z tego? Naprawdę trzeba robić takie wielkie halo z faktu, że dorośli ludzie, na własne życzenie, BYWAJĄ TŁUŚCI? Koniecznie trzeba radzić, pouczać, naruszać sferę prywatności dociekaniami co jedzą i jak dużo? Za przeproszeniem - niczyj to zasrany interes.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 18

@anekk: 2+2=7 ? Bajki opowiadasz

Odpowiedz
avatar fak_dak
17 29

@soraja: Już się przyzwyczaiłem. Do pouczania lekarza jak ma leczyć, do mówienia premierowi, kto się nadaje na ministra skarbu, do pouczania trenera reprezentacji, kogo ma wystawić do składu, do orzekania ponad wątpliwość, jaki sędzia powinien dać wyrok. Polak zna się na wszystkim. Aż dziw, że u nas tylu geniuszy i omnibusów, a taka bieda.

Odpowiedz
avatar Visenna
16 36

@anekk: "śpię po 16 godzin na dobę"(..)"2-3 razy dziennie jeżdżę na rowerze, raz w tygodniu basen. Moja praca nie należy do siedzących" - zostaje 8 godzin doby - praca, rower 2-3 razy dziennie? Kiedy? No chyba że jesteś listonoszem rozwożącym listy na rowerze?

Odpowiedz
avatar katem
0 16

@eulaliapstryk: w takim razie dlaczego jest taka nagonka na palących ? Oni tez na własne życzenie skazują się (podobno) na choroby ?

Odpowiedz
avatar Visenna
12 18

@anekk: Mojemu umysłowi daleko do matematycznego. Skąd ten nerw, widząc nieścisłość już zapytać nie można? Ale ściemę zawsze można zamaskować nieumiejętnością wyliczenia doby i nawarczeć :)

Odpowiedz
avatar archeoziele
5 31

@eulaliapstryk: A bądź sobie gruba, na zdrowie. Tylko nie siadaj obok mnie w autobusie, bo ja nie mam ochoty jechać z twarzą na glonojada tylko dlatego, że Twoja dupa nie mieści się na jednym fotelu.

Odpowiedz
avatar Felina
10 12

Katem, myślę, że na palaczy nagonka jest nie dlatego, że sami sobie szkodzą, ale że szkodzą całemu swojemu otoczeniu.

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
3 13

@archeoziele: Akurat przykład z autobusem jest nietrafiony, bo tam siedzenia szerokie, ale rzeczywiście, argument z cudzej niewygody chyba jako jedyny ma swój sens. Bo tak: Twoje wrażenia estetyczne na mój temat mogłyby mnie głęboko nie obchodzić, stwierdzenie, że zapasioną babę leczyć się będzie z Twoich podatków też nie ma sensu, bo płacę jak każdy, a choruję mało, ale gdyby tak zdarzyło Ci się utknąć ze stukilową Eulalią w fotelikach tanich linii lotniczych, to ajjj... serdeczne wyrazy. ;) @Katem: Nagonka na palących to też temat - rzeka. Ale, jak można zauważyć, "normalnym" ludziom już udało się ich zepchnąć do podziemia - nawet palić w knajpach nie wolno. Więc teraz przyszła pora na kopanie grubasów.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 17

@eulaliapstryk: powiedz to ratownikom, którzy jak taki Pączuś zachoruje będą mieli przyjemnośc znosic go z czwartego piętra. Ich kręgosłupy to jak najbardziej ich interes.

Odpowiedz
avatar archeoziele
6 16

@eulaliapstryk: A nie myślałaś żeby życie podporządkować swojemu zdrowiu? Swojemu kręgosłupowi, stawom, sercu etc?

Odpowiedz
avatar Eve
-2 14

@anekk: Wg Traszki zapewne jesteś ;) I pewnie swój komentarz pisałaś jedną ręką, bo drugą wpierniczałaś kurczaki z kfc, zapijając 2litrową colą ;) No bo przecież nie mogło być inaczej, nie mogłaś być chora, choroby nie istnieją, istnieje tylko lenistwo! I snickersy! I kfc! A tak poważnie,to trzymaj się :* Życzę zdrowia i mentalnie Cię mocno przytulam :*

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 9

@eulaliapstryk: więc bądź w swoich wyborach konsekwentna. Wyglądaj jak chcesz, ale jak odczujesz skutki to nie dzwoń po pomoc tych, którzy o swoje zdrowie dbają, a konsekwencje wytarkania z mieszkania 150 kilogramów moga odczuwac i rehabilitowac potem przez lata.

Odpowiedz
avatar eulaliapstryk
1 5

@Caron: Ponownie, absurd. Ratownik zmęczy się tak samo, znosząc na noszach nasterydowanego, stukilowego mięśniaka, który swoją wagę wypracował na siłowni, jak i stukilowego grubasa, który swoje kilogramy wypracował jedzeniem. Złamać nogę, albo dostać zawału, może tak samo jeden, jak i drugi. A ryzyko znoszenia ciężarów na noszach, niestety, zawiera się w tej pracy. Trudno oczekiwać, że wzywać ich będą wyłącznie do dzieci i drobniutkich emerytów. Chcesz zwiększyć prawdopodobieństwo, że trafią ci się lekkie rzeczy do noszenia? Zostań zegarmistrzem. :) @archeoziele: no, oczywiście, że tak. Ale to już kwestia mojego stanu zdrowia, moich wyborów, zaleceń lekarza i tak dalej. Nie robię żadnych personalnych przytyków, tylko tak przykładowo mówię - niech szanowne archeoziele pomyśli, jakby się czuło, gdyby kompletnie obcy ludzie twierdzili, że z powodu wyglądu nie należą się archeozielu ;)takie same prawa jak reszcie ludzi? Do opieki medycznej, na przykład? Toż to dyskryminacja w czystej postaci.

Odpowiedz
avatar InYourFace
-3 3

@eulaliapstryk: Jeżeli ktoś jest gruby (nie mówię tu o chorobie tylko o zwykłym spasieniu) to zużywa więcej energii czyli musi zjeść więcej żarcia, żeby tą energię uzupełnić. A im więcej żarcia jesz, tym więcej musisz na nie wydać pieniędzy. Więc grubasy mogłyby schudnąć dla własnej wygody. Poza tym, dlaczego za ubrania w rozmiarze xxxl płaci się tyle samo co za te w rozmiarze m chociaż zużywa się na nie dwa razy więcej materiału? Za batony xxl przecież płaci się więcej niż za zwykłe...

Odpowiedz
avatar nasturcja
3 3

@InYourFace: bo w przypadku ubrań cena materiału jest z reguły tak mała, że wręcz pomijalna. Płaci się za robociznę i markę.

Odpowiedz
avatar babubabu89
15 23

A kto mi wyjaśni co mi jest? Ważę 60 kg przy 193cm wzrostu. Nie ruszam się wcale, zażeram fastfoody a wyniki mam podręcznikowe. Żadnych pasożytów.

Odpowiedz
avatar fak_dak
21 31

@babubabu89. Tajemnica tkwi w tym, że masz duże zapotrzebowanie w ramach podstawowego metabolizmu. Taka twoje uroda. Widocznie zjadasz zbyt mało by przekroczyć to zapotrzebowanie. Jeden zjada 1500kcal i tyje, a drugi 2500kcal i nie tyje. Nikt nie obiecywał, że życie będzie sprawiedliwe.

Odpowiedz
avatar qaro
19 25

@fak_dak: No ale właśnie o to samo miałam spytać - jak to jest z osobami, które mają odwrotnie - jedzą ile wlezie i nie tyją (a nawet nie mogą przytyć). A Twoja wypowiedź, mam wrażenie, przeczy poprzednim (Twoim i Traszki). Czyli - jak ktoś nie je, ale tyje, to jest - ściemniasz, na pewno za dużo jesz, to niemożliwie, bo fizjologia, bo bilans energetyczny. A jak jest odwrotnie, to - taka twoja uroda, widocznie masz duże zapotrzebowanie. Czyli jednak ten święty bilans energetyczny nie u każdego jest taki sam, co oznacza dalej, że faktycznie można mało jeść i nie chudnąć?

Odpowiedz
avatar fak_dak
13 27

@qaro: Każdy ma swoje podstawowe zapotrzebowanie energetyczne. U każdego jest inne. Taka uroda. Jeżeli się je mniej niż wynosi zapotrzebowanie to się chudnie. Jeżeli się je więcej, to się tyle. Ot, cała tajemnica. Czyli to nie jest niczyja wina, że ma małe zapotrzebowanie. Jego winą jest to, że nie zwiększa zapotrzebowania, przez chociażby ćwiczenia i je za dużo w stosunku do potrzeb. To "za dużo", to czasami naprawdę małe porcje.

Odpowiedz
avatar archeoziele
15 15

@babubabu89: Miałam taką koleżankę w liceum. Wyglądała strasznie- zero tłuszczu za to zapotrzebowanie na jedzenie ogromne. Nosiła do szkoły dwie torby. Jedną z książkami a drugą z jedzeniem. Nawet chodziła z tym po lekarzach. Ale badania nic nie wykonały, wyniki miała idealne. Po prostu taka jej natura. Jakaś dietetyczka nawet jej przyznała szczerze, że trudniej sprawić aby taki człowiek przytył niż odchudzić grubasa.

Odpowiedz
avatar nuclear82
6 16

@babubabu89: Dużo osob niestety odchudza się jedynie poprzez zmniejszenie ilości przyjmowanych posiłków. I dziwi się że nie daje to zbyt wielkich (albo w ogóle żadnych) efektów. Niestety często pomijana jest kwestia ZWIĘKSZENIA zapotrzebowania organizmu na energię. Jeść często i pożywnie, unikając pustych kalorii w postaci tłuszczów nasyconych lub trudno przyswajalnych węglowodanów. Jeśli nie jemy nic dłużej niż 3 godziny organizm włącza "power saving mode", taki naturalny mechanizm obronny przed śmiercią głodową. Stajemy się senni, szybciej się męczymy - no po prostu ograniczamy zużycie energii gdyż odczuwamy brak jej dopływu. Dużo tłuściochów w życiu spotkałem, każdy zarzeka się że tak mało je. Rzeczywistość? Siedzący tryb życia, zakąski co chwilę (no bo przecież 1 batonik to nic wielkiego), niezdrowe zwyczaje żywieniowe jak np. pomijanie śniadań czy spożywanie dużego posiłku późnym wieczorem. Wstyd się przyznać do tego, lepiej wymyśleć jakieś haszisroto.

Odpowiedz
avatar bukimi
2 2

@CHErwonaWolnosc: Jeśli przez "nie szkodzi" rozumiesz "nie wpływa na wagę" to OK, bo tylko to było brane pod uwagę w tym wątpliwym badaniu. O wpływie śniadań/kolację na inne elementy organizmu nie ma tam ani słowa.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 61

Moment, moment. Czy to normalne, że zwalnia ci np. dwukrotnie metabolizm? NIE. Tak jakbyś próbowała wmówić ludziom, że normalne jest np. widzenie nieostro. TO CHOROBA. I uwierz mi, że gdy tylko mnie zdiagnozowano to od razu zażyczyłam sobie rozpiski diety, która wisi na lodówce i trzymam się jej bardzo ściśle. Ba, wręcz od razu zakupiłam parowar i w zasadzie jem tylko jedzenie na parze. W dodatku mniej-więcej odkąd nasiliły się objawy mam bardzo ruchliwą pracę, często człowiek wstaje, przemieszcza się, podnosi itd. Wcześniej głównie siedziałam. Czy schudłam? Oczywiście że nie bo, pomimo większego ruchu (ćwiczę też w domu) i dużo zdrowszego jedzenia nadal przybieram na wadze. Teraz pytanie do pani "dohtur" czy normalne jest, że człowiekowi nagle zmienia się aż tak metabolizm? Czy to tylko syki zdrowej, szczupłej panieneczki? Bo jakbym pokazała zdjęcia z liceum (nie tak dawno temu) to byś się zdziwiła. W liceum lekarka chciała wysłać mnie na badania z racji... niedowagi! Proszę puknąć się w czoło. Zapewne osoby, które tutaj piszą o tej chorobie się starają bo aż tak głupie nie są. Takich głupich moim zdaniem jest mało, bo chyba każdej młodej kobiecie zależy na tym, by jakoś wyglądać. A jak nie zależy to i bez choroby znajdzie wymówkę. Nie chciałabym się u ciebie leczyć, zupełny brak empatii.

Odpowiedz
avatar fak_dak
16 42

@cichociemna: Chyba nie umiesz czytać ze zrozumieniem. Oczywiście, że spadek metabolizmu do bardzo niskich wartości jest chorobowy i należy to leczyć. Nie zmienia to faktu, że tyje się od nadmiaru podaży kalorii w stosunku do zapotrzebowania. Istotą tycia w niedoczynności tarczycy jest spadek metabolizmu spowodowany niskim poziomem T3 i T4 w organizmie. Jak w lekarz dobierze dawki tyroksyny, tak, że ft4 jest w normie, to metabolizm wraca do normalnego poziomu i wtedy już nie ma wytłumaczenia, że to choroba powoduje tycie. Tyje się od przejadania. Co ma empatia do prawdy o otyłości? Empatia to zdolność do rozpoznawania i współodczuwania emocji drugiej osoby. Być empatycznym nie oznacza "zgadzać się z kimś". Nie używaj pojęć, których nie rozumiesz.

Odpowiedz
avatar biala_czekolada
17 19

@cichociemna: Metabolizm to suka jest, po prostu. Od dziecka miałam baaaardzo wolną przemianę materii, od niecałego roku coś się w tym temacie zmieniło - przyspieszył a ja zaczęłam chudnąć. Działa to więc też w drugą stronę. Mam małą niedoczynność tarczycy i jeszcze pamiętam, jak chcąc wziąć się za siebie wprowadziłam dietę polegającą na ograniczeniu (nie drakońskim) jedzenia i zmianie sposobu jego przygotowania a po dwóch tygodniach takiego odżywiania się waga pokazywała 4 kilogramy więcej. :) Więc ja w te "czary" akurat wierzę, tylko uważam, że wtedy szuka się innej metody na zrzucenie masy, u mnie podziałało ograniczenie mięsa i zwiększenie w jadłospisie ilości warzyw.

Odpowiedz
avatar fak_dak
17 35

@cichociemna: No to cię rozczaruję. Metabolizm w dobrze leczonej niedoczynności tarczycy wraca do normy. Tym nie wytłumaczysz tycia. Kto tu komentuje z jadem? Z tego co widzę, to chyba tylko ty.

Odpowiedz
avatar biala_czekolada
13 27

@usako Dlaczego twój przypadek ma rozsądzać cały ten problem jedynie i nieodwołalnie? Hormony mają to do siebie, że różnie wpływają na człowieka. Nie jesteś wyrocznią w tym temacie.

Odpowiedz
avatar usako
6 18

@biala_czekolada: Ależ owszem. Z tym, że od 9 lat jednak się z tą tarczycą bujam (teraz to akurat z jej brakiem), w poczekalni się z innymi pacjentami gada, a i endokrynologów już kilku mam na swoim koncie, jakoś większość ma podobne zdanie w tej kwestii. No i mój przypadek wcale nie jest typowy, bo mój przypadek jest akurat dużo bardziej poważny.

Odpowiedz
avatar misiafaraona
7 35

Dodam do ulubionych i będę cytować gdzie tylko się da. A tu już widzę "znafcy" wiedzą lepiej niż lekarka

Odpowiedz
avatar anekk
-2 34

@misiafaraona: Ojjjj, pochodziłabyś po lekarzach, to wiedziałabyś, że czasami rzeczywiście "znafcy" wiedzą lepiej... Lekarz siedzi w pipidówie na stołku, za biureczkiem, na pacjenta nawet nie zerknie, warczy, kiedy poprosi się o skierowanie na badanie... Dlaczego? Bo na całą wioskę może 2-3 osoby są wykształcone i mają większą świadomość, a reszta to wieśniaki, które słowo DOCHTURA przyjmują jak wyrocznię... No ale mówi się trudno, taki mamy klimat. Pomocy trzeba szukać prywatnie, w większych miastach. Oczywiście, na własną rękę.

Odpowiedz
avatar nasturcja
4 4

@misiafaraona: jest lekarzem to wie lepiej dopóki wszystko działa jak w podręczniku. Mówię to jako osoba która kiedyś prawie nie umarła na zapalenie wyrostka bo był pośrodku a nie z boku. A hashimoto też mam (książkowe ale dopiero trzeci endokrynolog je zobaczył) i nie tyje odkąd biorę leki ale zrzucenie wagi jest tak samo niemożliwe jak przed chorobą. Każdy organizm jest inny.

Odpowiedz
avatar hellenka
10 24

Ja się zgadzam. Zanim niedoczynność została u mnie zdiagnozowana przytyłam całkiem sporo w krótkim czasie(jakieś 20%) i (werble)... udało mi się schudnąć. Nie powiem, że to było łatwe. Jedynym efektem przez długi czas było tylko to, że nie tyłam dalej. Pozostałe objawy ignorowałam (niezbyt to mądre było) i dopiero kiedy się nasiliły po jakimś czasie trafiłam do lekarza. Potem była nawet ciąża zakończona ujemnym bilansem kg. Dzisiaj często słyszę komentarze, że nie wiem co to znaczy nadwaga i odchudzanie się, bo co szczupła osoba może o tym wiedzieć, a nigdy nie narzucam się z dobrymi radami jeżeli ktoś o nie wprost nie poprosi.

Odpowiedz
avatar katka_katka
4 16

Mam nadzieję, że kierujesz pacjentki na krzywą insulinową żeby wykluczyć insulinooporność i faktycznie zwalić wszystko na tarczycę?

Odpowiedz
avatar konto usunięte
13 27

Dziękuję pani doktor. Okazuje się że jednak prosty rachunek matematyczny 2+2=4 ma sens. Jeśli kilkukrotnie zwracałem uwagę w swoich komentarzach że nikt nie utyje od powietrza to zarzucano mi niezrozumienie ICH sytuacji. Nagle okazuje się że choroba ułatwia tycie, fatalnie wpływa na komfort i jakość życia , ale jednak to dostarczanie zbyt dużej ilości kalorii jest podstawowym powodem otyłości

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 8

@Eko: Ta książka to bardzo dobra meta-analiza dostępnych badań. Ale do twardogłowych mitomańskich dietetyków to nie dotrze. Będą nadal twierdzić, że to od tłuszczów się tyje.

Odpowiedz
avatar Eko
-1 3

@MrRIP: To coś więcej: okazałoby się ile karier na tym zbudowanych miało fałszywe podstawy, ile utraconych zysków w przemyśle spożywczym, dietetycznym, ile niewykupionych karnetów na siłowniach i salach gimnastycznych, ile niesprzedanych strojów i sprzętów do ćwiczeń ;)

Odpowiedz
avatar mru
25 53

Dupa zbita z tą matematyką kaloryczną. Jedenaście lat zmagam się z otyłością. Chudnę przy dawce 500-800 kcal dziennie. Przy 1000 stoję z wagą w miejscu. Próbowaliście kiedyś ciągnąć na 500 kaloriach dziennie? Po tygodniu człowiekowi zaczyna się śnić że żre a budzisz się z głodu. Masakra. Tak można zrzucić 3 kg ale nie więcej. Mój tygodniowy grafik wygląda tak: Pon. siłownia, wtorek aquarobik, środa basen, czwartek siłownia, piątek aquarobik. Soboty i niedziele w zależności od pogody ale robimy sobie jakieś wycieczki zwykle. Dietetyczka kazała mi prowadzić zeszyt z zapiskami tego co jem żeby zmodyfikować dietę. Nie miała się do czego doczepić poza tym że za małe śniadania i za mało ryb. Ogólnie w pewnym momencie stwierdziłam że jednak sukcesem jest to że ważę ile ważę zamiast np 150 kg jakbym nic nie robiła. Masę mięśniową mam świetną, wyniki też zarąbiste bo ani cholesterol ani cukier nie fiksują. Tylko kurde zmieścić się w BMI dla mnie jakoś nie mogę. I co? I dupa zbita :/ Przerobiłam kilku endokrynologów, stwierdzili że coś jest nie tak, ale nic nie pomogło. Bywa i tak. A bywa i tak owszem że gruby jest gruby bo wpierdziela jak świnia. Tylko ja ostatnio nie liczyłam kalorii na talerzu przed ciążą a to dawno było. Myślę że jest pewnym rodzajem arogancji oceniać ten problem nie przerobiwszy go na własnej skórze. Przynajmniej połowa czytelników usiłowała kiedyś zrzucić parę kilo. Parę a paręnaście robi różnicę, co? Mam też znajomą dietetyczkę. Młoda dziewczyna chorująca na RZS. Musi brać leki sterydowe. Odżywia się zdrowo, rusza na ile choroba jej pozwala a i tak ma nadwagę. Podczas kiedy zdrowy człowiek jedząc to co ona wysechłby na wiór. Mam taką radę dla gardłujących na temat grubasów: Stań człowieku przed lustrem i oceń sam siebie. Bo może i u ciebie trzeba by popracować nad tym i owym. Oczywiście łatwiej wylać wiadro żółci niż wziąć się za samego siebie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
12 42

@mru: Oszukujesz sama siebie, swoją dietetyczkę i nas przy okazji. Ponieważ jestem mechanikiem, to i analogię podam czysto mechaniczną. Silnik spalinowy pracujący na biegu jałowym spala np 3 l/h (niezbędne potrzeby organizmu dla zachowania życia) ale już po podłączeniu jakiegokolwiek urządzenia gwałtownie rośnie apetyt na paliwo (jakikolwiek wysiłek powoduje zapotrzebowanie na energię - fizyka, nie da się przemieścić dowolnej masy bez zużycia energii). Twierdzisz że nie dostarczasz paliwa do układu a silnik pracuje pod dużym obciążeniem i na dodatek przybywa paliwa w baku (tłuszcz jest idealnym paliwem/zapasem dla organizmu). Gdybyś nie dolewała paliwa do baku to po wyczerpaniu (szybko) paliwa silnik gaśnie (śmierć). Ty twierdzisz z uporem że łamiesz zasady fizyki i twój silnik pracuje wydajnie a nawet ma sprawność rzędu 120% (wydaje więcej energii niż można uzyskać ze spalanego paliwa). No fucking way. Oszukasz ludzi ale fizyki i matematyki nie da rady.

Odpowiedz
avatar mru
8 34

@advocatusdiaboli: nie, nie oszukuję. Człowiek to nie silnik. Natomiast wiem z pewnością że gdybym faktycznie ściemniała to na spacer wyprowadzanoby mnie dźwigiem. To się może niektórym nie mieścić we łbie ale tak też bywa. Tadyskusja przypomina trochę ścieranie się o wszelkie dys. Dysgrafie i dysleksje istnieją, ale przez to że gro osób podciąga pod nie swoje lenistwo, dostaje się też tym którzy faktycznie je mają. I podejrzewam że podobnie jest z grubasami. Zdarza mi się widzieć zwłaszcza młode dziewczyny wpierniczające na raz moją tygodniową dawkę kalorii w dodatku w postaci tłusto smażonej. Gdybym pozwalała sobie na takie ekscesy to musiałabym ubierać się w namiot. Serio póki nie przejdziesz się w czyjejś skórze nie wiesz czy jest wygodna.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 29

@mru: Tyjesz? To oznacza że wlewasz na każdy dodatkowy kilogram masy ok 9000 kcal paliwa za dużo. Wbrew pierwszemu wrażeniu to nie jest tak dużo. 6 kg masy dodatkowo na rok to tylko 150 kcal ekstra dziennie. To tylko jakże zdrowe 1 duży banan, albo dwa jabłka, a może 1/2 awokado, lub niskokaloryczne batoniki typu Mars za jedyne 500 kcal od szt. Podjadanie niewielkich ilości kumuluje się a często zapominamy że jedno kruche ciasteczko 30g (tak - 3 dekagramy) to właśnie te 150 kcal ekstra. Wcale nie trzeba jeść frytek (250 kcal/100g) jeśli można zjeść fajnego grejpfruta (150 kcal/szt 300g- to taki mały owoc. Wymieniać by długo. Gdzieś popełniasz błąd w swoich obliczeniach. Zrób rachunek sumienia bo z diety 1200 kcal nie można normalnie żyć ( a przynajmniej nie za długo). W krasnoludki i św Mikołaja dawno nie wierzę a jak poznałem podstawy fizyki to w tycie "z niczego" też nie. I niestety ale wiem coś o otyłości, od późnej szkoły podstawowej nigdy nie ważyłem mniej niż 100 kg ( przy wzroście 193 cm) a zdarzyło mi się dobić do 140kg. W ciągu trzech lat pozbyłem się 25kg ale pierwsze co to musiałem się przyznać do tego że to w 95% to moja wina a nie kalorycznego jedzenia Wyobraź sobie że na dzień dzisiejszy dziennie zjadam ok 2200 kcal i moja waga systematycznie spada :) Można ? Tak , dużo wysiłku i pomimo 50 lat(z niewielkim haczykiem :)) mam zamiar w tym roku przebiegać codziennie min 5km.

Odpowiedz
avatar mru
9 25

@advocatusdiaboli: Przy zdrowym organizmie te wyliczenia mają sens. Twój przykład pokazuje że waga wynikała z obżarstwa. Tyle że ty to nie cały świat.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
-2 18

@mru: To absolutne nie ma znaczenia czy organizm jest zdrowy czy nie. Przyjmując że średnie zapotrzebowanie mózgu na energię to ok 15W daje nam po prostych przekształceniach i przeliczeniach ~ 310 kcal. A jest to zaledwie1/5 zapotrzebowania organizmu na energię. Sam proces metabolizmu wymaga energii (anabolizm) a jeszcze mamy pompowanie krwi, oddychanie i kilka jeszcze innych procesów bez których organizm nie będzie funkcjonował. Nawet zaniżając te rachunki można stwierdzić że wspominane przez ciebie 1000 kcal diety jest nierealne jeśli nie jesteś w śpiączce i całkowicie nieruchomo leżysz w łóżku.A ty twierdzisz że intensywnie się gimnastykujesz i przy tym ledwo udaje ci się utrzymać masę. To nie jest sprawa wiary, to jest fizyka. Kłamiesz.

Odpowiedz
avatar mru
4 14

@advocatusdiaboli: Ok, twoje przekonanie,twoje życie. Odbijanie piłeczki nie ma sensu.

Odpowiedz
avatar ampH
0 20

@advocatusdiaboli: czytam wszystkie możliwe komentarze, od góry do dołu. Na razie się zatrzymałem tutaj i zauważyłem pewną zależność. Im niżej schodzę, tym mniej się pojawia kalorii, które przyjmują kolejni ludzie próbujący udowodnić, że akurat ten 1% rzeczywiście chorych ludzi jest akurat na Piekielnych. Boję się przeczytać kolejne komentarze, zaraz się pewnie pojawi ktoś, kto będzie gorliwie przekonywał, iż od pięciu lat kompletnie nic nie je a waży obecnie ponad 200 kg i jego waga ciągle rośnie a lekarze nie umieją w ogóle go zdiagnozować.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
5 7

@ampH: Wiesz jak wygląda człowiek po stosowaniu diety 1000kcal przez sześć miesięcy? Jeśli nie to obejrzyj zdjęcia z obozów koncentracyjnych. Oficjalnie dieta była rzędu 2000kcal ale w wyniku kradzieży i dystrybucji obozowej przyjmuję się że faktycznie więzień dostawał ok 1200-1300kcal. Tam nie było żadnych przypadków Hasimoto

Odpowiedz
avatar ampH
1 3

@advocatusdiaboli: No widziałem, nawet byłem w Auschwitz. Cienie ludzi, same kości wręcz. A o ile mnie wzrok nie myli to tutaj ludzie zwalają każde bycie grubym na Hashimoto, także nie widzę związku między Auschwitz czy innym obozem koncentracyjnym z tą chorobą - całkowicie przeciwstawne skutki. Dlatego właśnie mnie rozbrajają te coraz większe zaniżanie ilości przyjmowanych kalorii przez kolejnych "chorych", których mamy istne zatrzęsienie na piekielnych.

Odpowiedz
avatar Eve
1 9

@anekk: Szczuplutkie cizie chyba podeszły do lustra, okazało się że wcale nie są takie idealne, więc cię zminusowały ;D

Odpowiedz
avatar madleine89
2 22

Zgadam się w stu procentach! W końcu ktoś ma takie samo zdanie na ten temat, jak ja :) Zawsze bardzo mnie irytowało bronienie otyłych ludzi, bo "może są chore".

Odpowiedz
avatar lola_2384
3 21

Pół roku temu urodziłam dziecko. W ciąży stwierdzono niedoczynność( nie hashimoto), oraz cukrzyce ( bez insuliny). W ciąży dużo schudłam, głównie przez dietę. Po porodzie ważyłam mniej niż kiedykolwiek. Po połogu zabrałam się za badania- niestety- euthyrox do końca życia, cukier na szczęście ok. Nie wiedząc kiedy, waga zaczęła lecieć w górę. Przyzwyczajona do diety z ciąży kontynuowałam ją i tak do dziś. Ćwiczę kiedy mogę, moze nie codziennie, ale codziennie obowiązkowo spacery z wózkiem po 2, 3 godziny. Waga ani drgnie. Badania powtórzone, wyniki bez zmian, a ja tyję.

Odpowiedz
avatar DasUberVixen
5 27

Wysłałabym mojej siostrze, gdybym utrzymywała z nią kontakt... Bo dla niej samo hasło, że ma chorą tarczycę, otworzyło furtkę do obżerania się. Teraz łatwiej ją przeskoczyć niż obejść. I narzeka, że na pierwsze piętro po schodach jej ciężko wejść, bo ta tarczyca... I nadmiarowe 50 kg chyba.

Odpowiedz
avatar Eve
-5 13

@DasUberVixen: "Teraz łatwiej ją przeskoczyć niż obejść" -Cóż za miłe słowa. Nic dziwnego, że nie macie kontaktu.

Odpowiedz
avatar rosmery88
13 27

Prawdę mówiąc, lekki szlag mnie trafił, bo odniosłam wrażenie, że uznanie choroby endokrynologicznej w tym momencie jest maską dymną dla ludzi, którym po prostu nie bardzo chce się nic zrobić z nadwagą. Kiedyś pewnie też bym miała takie zdanie, gdyby nie ostatnie ponad dwa lata walki o choćby zatrzymanie tycia. Jakby ktoś mi powiedział, że codziennie będę jeździć na rowerze, chodzić na aerobik, pilates czy ćwiczyć w domu różne "dywanówki" albo że zamiast ukochanej czekolady będę wsuwała lekkie sałatki i kurczaka na parze, bym go wysmiała i kółeczko zakręciła na czole w powszechnie znanym symbolu. A jedyne póki co "udało" mi się osiągnąć to wolniejsze tycie. Chociaż uważam, że to też jakiś sukces. Tylko wkurza mnie, ze tak łatwo zaszufladkować ludzi, którzy mimo wszystko coś robią ze swoja nadwaga mimo przeciwności i może nie mają super efektów do osób, które wolą leżeć i się nażreć...

Odpowiedz
avatar mrkjad
12 40

Onanizowanie się własną wyższością. NIGDY nie uwierzę, że to wynika z troski a już gadanie o tym jak to z naszych podatków trzeba grubasów leczyć jest zwyczajnie śmieszne. Czy ktoś jest gruby z lenistwa, bo nie lubi sportu a lubi jeść, czy z powodu choroby, czy dlatego, że strasznie go kręcą własne wielkie pośladki to jest tylko jego sprawa a ktoś, kto się do tego wtrąca poprawia sobie samoocenę cudzym kosztem ukrywając to pod płaszczykiem "troski" i "życzliwego wyjaśniania". Dziwicie się, że ludzie zwalają swoją otyłość na choroby? Jak się słucha, że nie ważne czym się zajmujesz, nie istotne jakim jesteś człowiekiem - ważne jest tylko to, że jesteś gruby, co oznacza, że na pewno siedzisz przed telewizorem i jesz nie robiąc nic pożytecznego, to trudno nie szukać usprawiedliwień. Nawet jeśli do kogoś nie przemawia zwykła przyzwoitość to z badań jasno wynika, że tzw. fat shaming nie tylko nie pomaga ludziom zmienić nawyków żywieniowych i skłonić do uprawiania sportu ale prowadzi do tycia, kompleksów i szukania pociechy w złych nawykach. http://www.eurekalert.org/pub_releases/2014-09/ucl-sd091014.php EDIT: Ważne - nie zaprzeczam, że większość otyłych ludzi nie jest chorych. I jest miejsce na zwrócenie na to uwagi - podczas wizyty u lekarza ale nigdzie indziej.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 października 2014 o 14:12

avatar fak_dak
3 25

@mrkjad: Czyli mamy udawać, że ktoś nie jest otyły? Otyłość stanem predysponującym do wielu chorób i każdy lekarz powinien osobę z otyłością zachęcać do schudnięcia. Tak samo troskliwa rodzina czy znajomi. Udawanie, że nie ma problemu nie służy jego rozwiązaniu.

Odpowiedz
avatar anekk
-1 23

@mrkjad: Grubasów nie leczy się z podatków, grubasy chodzą prywatnie do lekarza, niestety. Lekarz funduszowy może co najwyżej przepisać czosnek. Ale racja - łatwo szufladkuje się ludzi. I przez osoby, które to robią, łatwo wpada się w kompleksy.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
2 22

@mrkjad: Jeszcze jedno usprawiedliwienie własnego lenistwa ? Tak mnie zawstydziliście tym mówieniem że otyłość to zły wizerunek/ograniczenie własnych możliwości/powód wielu chorób (wybrać argumentu nie można bo każdy jest prawdziwy) że aż musiałem zjeść ekstra duży zestaw McDonald. Gruby obok przeszkadza. W samolocie. w kinie. w MPK. Mało że przeszkadza to jeszcze często żąda ekstra przywilejów (bo on potrzebuje siedzenia lub więcej miejsca). Dla lenistwa nie ma usprawiedliwienia, ja to wiem. To jest tylko sprawa priorytetów, kolejny odcinek serialu czy wyjście na space ( jak masz ochotę na książkę to już mamy audiobooki). Za zaoszczędzone pieniądze na żarciu i lekarzach można wyjechać na wakacje, Jak ktoś ma kompleksy (a te też nie wynikają bez przyczyny) to polecam wizyty u psychologa. I na koniec, nie przestanę wytykać wad ludziom tylko dlatego że "prowadzi do tycia, kompleksów i szukania pociechy w złych nawykach". Jak ktoś jest gruby, alkoholik,brudas itp to mu to wytknę. Bo mi to przeszkadza, bo to mnie coś kosztuje, bo to musi dotrzeć do świadomości tego osobnika że nie jest to akceptowane przez innych. Jeśli uważasz inaczej to życzę ci codziennego combo w postaci spoconego cuchnącego grubasa, zionącego ledwo przetrawionym piwem, stojącego nad tobą w tramwaju (można coś dodać ale tyle wystarczy)

Odpowiedz
avatar mrkjad
13 17

@fak_dak: Oczywiście, że lekarz powinien zwracać uwagę - to jego praca! Powinien służyć fachową pomocą, ostrzec o zagrożeniach itd. Otyłość jest niezdrowa, to nie ulega wątpliwości. Jeśli rodzinno-przyjacielska troska polega na komentarzach typu: "Strasznie się zapuściłaś a sądzę, że może mogłabyś być ładna", "Powinnaś schudnąć, bo wstydzę się za ciebie przy ludziach", "Ale spuchłaś!" a wiec kończy się na gadaniu to nie tylko nie pomaga ale, jak wynika z badań, przynosi odwrotny skutek i zwyczajnie nie ma sensu. Od samego gadania palacze nie rzucają palenia, alkoholicy alkoholu, leniwi nie robią się pracowici a grubi nie chudną.

Odpowiedz
avatar mrkjad
12 20

@advocatusdiaboli: A teraz opowiedz ilu to już grubasów i alkoholików wyleczyłeś swoimi oświeconymi słowami. To nie działa i tyle. Nie usprawiedliwiam własnego lenistwa. Nienawidzę ćwiczyć. Byłabym szczuplejsza gdybym nie ograniczała się do takiej ilości sportu, żeby nie mieć problemów z kręgosłupem. Gdybym nie troska o moje własne zdrowie rzuciłabym to natychmiast, bo każdą minutę mogłabym poświęcić na coś znacznie ciekawszego np. związanego z moją ukochaną pracą. Nie dziwię się ludziom, którzy nie ćwiczą, bo wiem, że sama byłabym szczęśliwsza, gdybym tego nie robiła.

Odpowiedz
avatar Eve
-5 11

@mrkjad: Bardzo spodobało mi się Twoje określenie: "Onanizowanie się własną wyższością" i jest tu jak najbardziej na miejscu :)

Odpowiedz
avatar katem
3 23

Traszka , mamy tu piękny przykład przysłowia "prawda w oczy kole, czy "prawda boli" - to przez tą prawdę w oczy tak zostałaś zminusowana. Zagroziłaś dobremu mniemaniu o sobie całej rzeczy osobników, którzy (w ich mniemaniu) z powietrza tyją. A np. taka moja mama po encortonie utyła koszmarnie, ale jakoś nie z powietrza - ciągle coś podjadała (chyba tego nawet nie kontrolując) i twierdziła, że ten encorton tyle ma kalorii. Po sobie też widzę - zmienił mi się metabolizm - kiedyś potrzebowałam tygodnia, aby przytyć o kilogram, a jednego dnia aby go zgubić. Teraz jest odwrotnie, ale widzę, że nie z powietrza mi te kilogramy przychodzą.

Odpowiedz
avatar punkover
1 11

Wniosek prosty - szukać choroby dopiero wtedy, kiedy nie ma się sobie absolutnie nic do zarzucenia pod względem trybu życia, a coś jest nie tak. :x

Odpowiedz
avatar lola_2384
-1 5

rozumiem, że mój przypadek zostal zminusowany, ale jakoś pominięty ;-) Nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka.

Odpowiedz
avatar RedKate
5 23

advocatusdiaboli jak czytam co piszesz to tak się zastanawiam..Bóg Ideał czy... a może człowiek bez skazy..ups ale takowych nie ma.Popędliwy jesteś w sądach wszystko wiesz lepiej i Twoja prawda jest jedyna słuszna ,jakoś trudno Ci przyjąć do wiadomości że w życiu nic nie jest takie oczywiste i proste ... W młodości wczesnej gdy człowiek jest mądry i odpowiedzialny inaczej postanowiłam się odchudzić (pomimo obiegowej opinii ze każdy z nadwaga tylko leży i żre -ze względów medycznych już wtedy opierałam się na 1200 kcal )jak sobie postanowiłam tak tez ruszyłam do dzieła na początek było 800 kcal.Pomna wszystkich mądrości dietetyka poczekałam 2 tygodnie zanim zmniejszyłam do 500 kcal to nadal mi nie dało efektu jaki chciałam no to zjechałam do 350 kcal na dobe wytrwałam w tym 3 miesiące (nie ograniczając aktywność -rower,spacery itp )Potem padłam ukochanemu rodzicielowi do stóp ;) w trybie ekspresowym odstawiono mnie na SOR a potem zafundowano mi rundkę po medykach róznej maści treści ...I zaskoczenia Pana profesora bo jak to osoba która tak dobrze wygląda prawie się zagłodziła (no bom blada z natury ,chorowita i uparta wszelkie niesympatyczne słabości zwalczałam po cichu a że i czarnym humorem dysponuje ...)Reasumując jak czytam takich "mądrych" znawców co wszystkich do jednego wora wrzucają ..to mam ochotę zaproponować jednemu i drugiemu żeby sobie pożył na dietce 850 kcal z dodatkowymi atrakcjami i milusimi komentarzami współbraci .Nie usprawiedliwiam leniuchów ale nie można wszystkich w jedna formę pchać bo to dość ...I tak jako smaczek jak wróciłam wtedy ze szpitala pierwsze co usłyszałam od ukochanych sąsiadów ze aborcji dokonałam bo schudłam i taka blada jestem...(a miałam wtedy 15 lat i raczej w moich czasach ciąże w tym wieku były bardziej epizodyczne )

Odpowiedz
avatar konto usunięte
7 17

@RedKate: 800 kcal ??? Raczysz żartować. Mocniejsze jedzenie było w KL Auschwitz a jaki wspaniałe miało skutki odchudzające Cyba w tym chwaleniu ciągle ci jedno zero ucieka

Odpowiedz
avatar alexiell
0 10

@advocatusdiaboli: wiesz, jestem w stanie uwierzyć w takie kalorie o jakich wspomina RedKate. Sama jakiś czas temu postanowiłam wziąć się za siebie i przeszłam na dietę. od roku jestem na diecie na zmiane 1000 i 800 kcal (2 tyg jedna, 2 druga), do tego codziennie ćwiczę, chodzę na basen kilka razy w tygodniu i jedyne co mi się udało osiągnąć to przestałam tyć i schudłam 2 kilo- przez rok. do tego nie podjadam, a dietę mam w formie cateringu przywożonego do domu i poza nim w lodówce nie mam nic. I jakoś nie wyglądam jak z Auschwitz wyjęta, wręcz przeciwnie.

Odpowiedz
avatar RedKate
-5 5

@advocatusdiaboli: Nie nie ucieka subtelnie nazwałam to odchudzaniem a była to głodówka żywiłam sie dość skromnie ;)Widzisz jestem weteranka odchudzania i miłośniczką matematyki bardzo szybko Pani dietetyk nauczyła mnie liczenia kalorii więc dokładnie jadłam 800 kcal z początku a potem jeszcze mniej ;) Przykładowa menu moje: plasterek arbuza i butelka 1,5l wody mineralnej albo 2 ugotowane marchewki i kochana woda mineralna czasem był to plasterek białego chudego sera i woda mineralna (o płynach pamietam wytresowały mnie chore nerki ) w ramach mega szaleństwa dorzucałam sobie pomidora .I tak trzy fajne miesiące ,wytrwałam zapewne tylko przez głupote i ośli upór .Zero słodyczy,przekąsek,pieczywa,makaronów i nie siedziałam na zadku w domu bo musiałam unikać rodziny żeby się nie zorientowali co wymyśliłam .

Odpowiedz
avatar InYourFace
2 2

@RedKate: 350 kcal na dobę? Przecież twój organizm by dwóch dni nie wytrzymał nawet jeśli byś tylko leżała przez cały dzień, nie mówiąc już o 3 miesiącach naturalnej aktywności fizycznej. Jeszcze w 800 kcal jestem w stanie wierzyć bo każdy organizm jest inny. Ale 350? Bez przesady.

Odpowiedz
avatar JanMariaWyborow
6 12

@Traszka To wszystko prawda, teoretycznie. Ale praktycznie, weźmy człowieka w średnim wieku, jedzącego przeciętnie, praca biurowa, z aktywności fizycznej 2x w tygodniu basen albo siłownia, stała waga od wielu lat. I ten człowiek nagle zaczyna tyć. Co robi? Oczywiście mniej je. Ale to przy wyraźnej niedoczynności tarczycy niewiele pomoże (chyba że rzeczywiście zacznie jadać 2 razy w tygodniu). Myślisz że się zmotywuje do tego żeby nagle 2 godziny dziennie biegać? Jeżeli nigdy dotychczas tego nie robił, a w dodatku teraz po pracy jest tak zmęczony że nie ma nawet siły zjeść kolacji? Może jeden na 100 się zmotywuje, ale dla większości to nierealne.

Odpowiedz
avatar z_lasu
15 27

Pomijając wszystkie wyliczenia dotyczące kaloryczności posiłków, czy wam naprawdę wydaje się, że bieganie na siłownię/basen/rower musi stać się jedynym celem osoby której zwolnił metabolizm? tym bardziej, że jeżeli organizm przeszedł na "tryb oszczędny" to zmuszenie się do wysiłku fizycznego jest rzeczą trudną lub wręcz niemożliwą. I nie próbuję tutaj bronić leniuchów z paczką czipsów przed tv. Ale a Boga, życie nie składa się z ćwiczeń fizycznych, aby zadowolić otoczenie swoim wyglądem. A kto spróbował wyrwać od lekarza skierowanie na niestandardowe badania (tak, czasem doktor google dobrze podpowiada kierunek, na podstawie objawów, które dochtur w przychodni od miesięcy ignoruje) wie, że to droga trudna i wyboista. Moja żona ma problem z tarczycą. Generalnie zachowuje się jak dziecko z ADHD - nie usiądzie na chwilę. Gdybym tyle się ruszał i tak mało jadł to już dawno bym zniknął. A ona tyje. Czasem przez kilka miesięcy nawet schudnie. Czasem w miesiąc przytyje 5kg. Bez zmiany trybu życia i bez zmiany diety. Ma guzy i guzki w USG. TSH, FT3, FT4 w normie. Od pół roku nie może doprosić się o skierowanie na przeciwciała. Nie może również dostać skierowania na USG i/lub mammografię piersi pomimo, że bolą ją. Ale guzki są mhh nienamacalne... A gdy zrobiła sobie profil hormonalny na własną rękę przez pół roku szukała lekarza który jej to zinterpretuje. I do dziś żaden z endokrynologów nie zinterpretował wyników krzywej insulinowej. Endokrynolog wysyła do ginekologa, ginekolog do endokrynologa... Więc Traszko - zanim zaczniesz wyzywać pacjentów od leniuchów może razem z kolegami lekarzami weźmiecie się za to, za co dostajecie kasę - leczenie ludzi i interpretację wyników. I nie tylko w zakresie katar ->antybiotyk - >następny proszę.

Odpowiedz
avatar anekk
6 6

@z_lasu: Powiedz żonie, że prośba o skierowanie na badanie przeciwciał nie ma sensu. Niech lepiej zrobi prywatnie - lepiej to, niż wcale. Koszt plus minus 50 zł za oba. Ja też mam TSH, FT3 i FT4 w normie, a przeciwciała 100 razy ponad normę. I to jest właśnie jedna z przyczyn problemów.

Odpowiedz
avatar madleine89
0 10

@z_lasu: Naprawdę nikt nie widzi, że Traszka nie wrzuciła wszystkich otyłych do jednego worka? Napisała przecież, że jest procent ludzi, którzy naprawdę są chorzy i robią wszystko, by wyrównać wagę. A widzę, że właśnie te osoby mają tutaj najwięcej jadu, jakby ktoś je atakował. A może faktycznie prawda w oczy kole i stąd ten jad?

Odpowiedz
avatar Bydle
4 32

I historia trafia do ulubionych jako dowód (widoczny w komentarzach), że ludzie en masse czytać ze zrozumieniem nie potrafią. Traszko, nie przejmuj się - normalni zrozumieli to, co napisałaś w nieskomplikowany sposób. :-)

Odpowiedz
avatar kasiunda
10 16

Oj tak, miałam taką koleżankę w liceum. 100 kg wagi u 15-latki - oczywiście przez hormony. Do tego zwolnienie z wf-u na całe 4 lata, a na biurku w jej pokoju zawsze stała cola (nie light) i paluszki.

Odpowiedz
avatar ananonda
8 12

Z własnego doświadczenia wiem, że nie zawsze jest to wina złych nawyków. Sama na niedoczynność tarczycy leczę się od paru lat (do tego hiperandrogenizacja). Od paru lat regularnie ćwiczę (głównie ćwiczenia aerobowe, do tego wzmacniające i rozciąganie), prowadzę aktywny tryb życia (chodzę do pracy na piechotę, w pracy również mam sporo ruchu). A moja sylwetka wygląda zupełnie inaczej niż ta sprzed problemów z hormonami. U mnie w rodzinie prawie wszyscy są szczupli albo chudzi, ja też zawsze byłam bardzo szczupła (nosiłam rozmiar XS). Teraz teoretycznie nie mam nadwagi, ale nie mogę się pozbyć tłuszczu z okolic brzucha i twarzy, do tego bardzo łatwo puchnę. Alergie pokarmowe wykluczyłam. Więc to nie zawsze lenistwo ;)

Odpowiedz
avatar Xenopus
10 16

Wystarczy posłuchać reklam w radiu. Tyje się nie przez jedzeniale przez zaburzenia hormonalne, zakwaszenie organizmu, niedobory minerałów i tak dalej. I na wszystko to można kupić magiczne "wyroby medyczne" i problem znika.

Odpowiedz
avatar kasiunda
8 8

@Xenopus: tak, i jeszcze te magiczne suplementy na żołądek i wątrobę: teraz możesz żreć jak świnia, dużo, tłusto i niezdrowo, a jak wątroba daje ci znać że przeginasz - zagłusz ją tą cudowną tabletką!

Odpowiedz
avatar ampH
5 5

@kasiunda: Z innej beczki są wszystkie NLPZ - "bezpieczne dla żołądka! Można wcinać jak cukierki, śmiało, jak tylko boi, żołądek nie ucierpi!". Szkoda tylko, że nie wspominają o tym, jak np. taki paracetamol potrafi rozwalić wątrobę jak się go nadużywa.

Odpowiedz
avatar sopotek
-3 31

Co za stek bzdur. Życzę ci abyś osobiście doznała choroby powodującej tycie to wtedy co najwyżej podetrzesz się swoimi wypocinami.

Odpowiedz
avatar madleine89
9 17

@sopotek: Czyli twoim zdaniem każda otyła osoba jest chora, tak? Bo nie wiem, czy zauważyłeś, ale Traszka pisze o procencie osób, które są chore i próbują coś z tym zrobić i nic do tych osób nie ma. Tylko zwraca uwagę na to, że takich osób jest mało. Zaatakowała cię osobiście, że źle jej życzysz? A może faktycznie należysz do osób chorych, ale nic z tym nie robiących, dlatego ta historia cię tak boli?

Odpowiedz
avatar nasturcja
0 4

@madleine89: mnie boli a mój skok wagi od hashimoto nie doprowadził mnie do nadwagi (bo miałam zapas) i powiem Ci że traszka naprawdę brzmi jakby się próbowała wyżywać na grubasach no bo skoro jej jedna diagnoza nie podziałała to na pewno pacjent jest kłamliwym leniem i wcale nie trzeba szukać przyczyn dalej bo choroby autoimmunologiczne przecież nigdy nie występują parami #sarkazm

Odpowiedz
avatar Krwawamary
1 25

Otyłość(nie nadwaga) to choroba.Tak samo jak alkoholizm.Traszka jak tak przeszkadzają Ci chorzy pacjenci to zmień zawód.

Odpowiedz
avatar madleine89
8 12

@Krwawamary: Skoro otyłość porównujesz do alkoholizmu, czyli do uzależnienia od alkoholu, to wychodzi na to, że otyłość też jest uzależnieniem, ale od jedzenia. Alkoholizm się leczy przez eliminowanie picia, więc otyli powinni się leczyć między innymi przez ograniczanie jedzenia.

Odpowiedz
avatar Krwawamary
0 8

@madleine89: Pierwsza rzecz to terapia z psychologiem.Przydałaby się wielu otyłym.Druga stosowana od lat to zmniejszenie żołądka.Bez pomocy żadna uzależniona osoba sama sobie nie poradzi.Ograniczenie jedzenia jest trudniejsze bo nie może z tego zrezygnować całkowicie tak jak np. z alkoholu.

Odpowiedz
avatar madleine89
4 10

@Krwawamary: Właśnie! Potrzebna jest tym osobom pomoc. Psycholog, dietetyk... Do operacji zmniejszenia żołądka nie zakwalifikują się wszyscy, niestety, dlatego trzeba szukać innych sposobów. Ale większość ludzi otyłych nie robi nic poza objadaniem się. I właśnie o tym też pisze Traszka.

Odpowiedz
avatar ampH
2 10

@Krwawamary: ja tam nie wiem jakie są dokładnie normy otyłości, ale podobno moje 110 kg przy wzroście nieprzekraczającym nawet 180 cm było początkiem otyłości - BMI ponad 34. Mam cholernie wolny metabolizm, obecnie też raczej do najchudszych nie należę, jednak potrafiłem jakoś sam sobie pomóc. Biorąc się po prostu za siebie i nie biadoląc, że jest mi źle, jestem gruby i sam sobie nie poradzę. Jak ktoś sobie nie poradzi z otyłością samą w sobie to chyba jest bardzo słabym ogniwem całego społeczeństwa, które nic nie potrafi. Otyłość z powodu choroby to jedno, otyłość po prostu to drugie. Półtora roku mi zajęło zrzucenie łącznie 35 kg i wyrobienie sobie jako takich mięśni. Adonisem nie byłem nigdy i nie jestem, ale przez pewien czas nie byłem obrośniętym tłuszczem grubasem, a zawdzięczam to jedynie swojej pracy i samozaparciu. Zdradzę Wam sekret. Psycholog nie jest potrzebny. Albo się jest cipcią albo się nie jest. Innego wyboru nie ma. Chyba, że rzeczywiście są jakieś mega poważne zaburzenia hormonalne, ale w ich diagnozie nie pomoże psycholog tylko najpierw lekarz pierwszego kontaktu a potem endokrynolog. Pomijając NFZ po prostu endokrynolog. Koniec kropka.

Odpowiedz
avatar CHErwonaWolnosc
-1 21

Autorowi wielkie dzięki za ten wpis. Prawda oczywista, ale brutalna: MNIEJ ŻREĆ. Oczywiście tłumaczyć swój brzuszek możemy jak nam się tylko podoba, ale fizyka jest nieubłagana i jeśli ktoś nie przeprowadza procesu fotosyntezy, to znaczy że za dużo je w stosunku do zapotrzebowania organizmu. ZASADA ZACHOWANIA ENERGII. KROPKA.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 października 2014 o 22:36

avatar bunia
3 17

Widzicie tylko czubek góry lodowej. Palenie papierosów, alkoholizm czy właśnie obżarstwo to w większości nie radzenie sobie ze stresem, depresja. Łatwiej wyzwać taką osobę niż jej pomóc. Kiedyś paliłam i to dużo. Rzuciłam, łatwo nie było ale dałam radę. Tylko, że trzeba całkowicie odciąć się od nałogu tak jak anonimowy alkoholik od wódki. Od jedzenia nie da się odciąć. Codziennie drażnisz organizm tym nałogiem. Teraz jestem gruba, próbowałam diet. Niestety nie mogę rzucić tego nałogu. Łatwiej było rzucić fajki niż żarcie. Tak jem dużo, a jak próbuje ograniczyć to szlag mnie trafia, w.....rwia mnie wszystko i nic mnie cieszy i tylko myślę o żarciu. Lekarz, gdy próbowałam pogadać o tym problemie, wręczył mi tylko kartkę z gotową dietą i tyle, na prośbę o skierowanie na badania lub jakiegoś specjalisty najpierw zalecił diete, nie ważne ze byłam już na kilku...

Odpowiedz
avatar Akekamai
6 20

Medycyna to nie matematyka i o tym lekarz powinien wiedzieć najlepiej... Bilans energetyczny to ogromne uproszczenie, stosowane z powodzeniem, ale dla osób zdrowych! O czymś takim jak odkładanie się glikozaminoglikanów a z nimi razem wody u osób chorych na Hashimoto to na zajęciach z endokrynologii było? Czy może zignorujemy jeden z podstawowych objawów tej choroby, lub zalecimy też ograniczenie płynów do litra dziennie ? Łącznie z głodówką, jaką w rzeczywistości jest podaż kalorii poniżej zapotrzebowania fizjologicznego otrzymamy pacjenta kwalifikującego się tylko na SOR. Bo pożywienie to nie tylko kalorie, musimy dostarczać również witaminy i sole mineralne. Głodując można tylko pogorszyć stan zdrowia, nie poprawić. A chyba o poprawę stanu zdrowia chodzi ? Czy tylko o wygląd? Swoją drogą pani szczupła pacjentka mogła mieć chwilową nadczynność tarczycy, jest to również jeden z objawów choroby Hashimoto... Polecam rozdział dotyczący chorób metabolicznych w podręczniku do endokrynologi. Ciekawa lektura ☺

Odpowiedz
avatar Skorpion
2 16

Zupełnie się nie zgadzam. Sama choruję na niedoczynność,i zanim wykryto u mnie chorobę,rzecz jasna tyłam i miałam inne typowe objawy. Zero słodyczy,racjonalne odżywianie się,siłownia,basen,nawet WF w szkole,zamiast jazdy autobusem chodziłam pieszo i cóż z tego-nie straciłam na wadze ani kilograma. Normalnie jestem osobą bez tendencji do tycia,obżeram się słodyczami i nie widać tego po mnie,ale wtedy to by6ła masakra,mimo zdrowego stylu życia. Teraz biorę leki i wszystko jest w porządku ;)

Odpowiedz
avatar Skorpion
-1 19

Btw,idąc tropem myślenia autorki tekstu może w ogóle przestańmy brać leki na niedoczynność,bo nie są potrzebne? Skoro jej zdaniem wystarczy zdrowe odżywianie się i to ma pomóc w uniknięciu nadwagi przy tej chorobie,to może na uczucie zimna pomogą grube swetry,sucha skóra-balsamy,zmęczenie-więcej śpijmy. Na co leki?

Odpowiedz
avatar madleine89
2 20

@Skorpion: Proponuję przeczytać historię Traszki jeszcze raz. I jeszcze raz. Tylko proszę - ze zrozumieniem.

Odpowiedz
avatar aika
4 14

@Traszka: Również zgadzam się w 100% Niedoczynność tarczycy wykryto u mnie 2 lata temu. To, że ostatnio przytyłam 5 kilo nie jest winą choroby, ale codziennego jedzenia fast foodów. Zdrowa dieta, trochę ćwiczeń i waga wraca do normy. Nie twierdzę, że u wszystkich choroba i jej objawy są jednakowe, ale większość osób zamiast zadbać o siebie ma dobrą wymówkę do nic nie robienia.

Odpowiedz
avatar Asiekman29
9 13

Wstyd się przyznać, jednak faktycznie MOŻE się zdarzyć tak, jak Autorka opisuje, jestem na to żywym przykładem. Przytyłam w niecałe pół roku prawie 30 kg. Po jakimś czasie internista zasugerował, że mogę mieć niedoczynność tarczycy. Złapałam się tej myśli, że to nie wina batoników, a choroby, i pobiegłam zrobić badania. Okazało się, że z moją tarczycą wszystko w porządku, a to jednak batoniki są winne (tak, batoniki, a nie to, że ja je jem :P) :) Zaczęłam ćwiczyć prawie dwa miesiące temu i jest lepiej ;)

Odpowiedz
avatar elda24
2 6

@Asiekman29: w pół roku 30 kg to ty chyba same te batoniki jadłaś, 5 na śniadanie, 5 na 2 sniadanie, na obiad czekolada itd itp :)

Odpowiedz
avatar Zmora
4 6

@Asiekman29: 30 kg w pół roku? To jest w ogóle możliwe? Zwłaszcza bez żadnej choroby?

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 6 października 2014 o 15:59

avatar Asiekman29
6 8

@Zmora: możliwe, możliwe, sama byłam zdziwiona :) A czy bez choroby? Lekarz mówi, że bez choroby, to niech będzie bez choroby. Bez sensu biegać po lekarzach i szukać takiego, który utwierdzi mnie w przekonaniu, że faktycznie jestem chora.

Odpowiedz
avatar nasturcja
0 2

@Asiekman29: chyba, że jesteś i zaraz zrobisz sobie krzywdę bo lekarzowi nie chciało się zrobić więcej badań. Nie pochwalam

Odpowiedz
avatar KerParavel
7 25

Bardzo współczuję, Traszko, Twoim pacjentom tak ograniczonego lekarza, który nie wie, ze na metabolizm wpływ ma nie tylko niedoczynność tarczycy, ale także wiele innych czynników. Pozostaje mi modlić się, aby nie spotkać Cię w gabinecie.

Odpowiedz
avatar Traszka
-3 25

@KerParavel: :) Właśnie... Nie tylko niedoczynność. Kaloryczność posiłków też, na przykład. Albo ruch. Albo szeroko rozumiane tzw nawyki żywieniowe i styl życia. I o tym jest cała ta historia. Ale nie martw się, kiedyś nauczysz się rozumieć to, co czytasz. Mam nadzieję.

Odpowiedz
avatar KerParavel
8 20

@Traszka: Albo insulinooporność, albo zaburzenia wydzielania kortyzolu, albo...., albo,,,, Ale nie martw się, kiedyś może nauczysz się nie widzieć w otyłym pacjencie tylko leniwego obżartucha. Mam nadzieję.

Odpowiedz
avatar Eve
6 18

@KerParavel: Proponuję, żeby Traszka podała swoje imię, nazwisko i specjalizację, abyśmy wszyscy mogli unikać kontaktu z nią w przypadku problemów zdrowotnych :) Kurczę, to musi być straszne... być leczonym, albo raczej "leczonym", przez lekarza, który tobą gardzi...

Odpowiedz
avatar CHErwonaWolnosc
2 16

@Traszka: Czytając tutejsze wpisy, stwierdzam że połowa populacji przeprowadza niekontrolowany proces fotosyntezy. Cuda panie, cuda na kiju ;)

Odpowiedz
avatar Eve
5 21

Tak, tak, powielajmy tą nagonkę na ludzi grubych (czyli, wg większości krytykantów, noszących rozmiar większy niż S). Przez wszechobecne wypowiedzi w podobnym stylu jak historia Traszki, jeszcze częściej powtarzać się będzie olewanie pacjentów z nadwagą na zasadzie: "tarczyca? jaka tarczyca?! Mniej żryj!". Już nie mówiąc o tym, że osoby naprawdę chore, mogą swoje problemy zbagatelizować, same wmawiając sobie że za dużo jedzą, stosując coraz to kolejne diety-cud etc.. No cóż, ale może właśnie o to chodzi w służbie zdrowia...? Im mniej pacjentów tym lepiej...? Parafrazując słynne słowa, jest pacjent, jest problem. Nie ma pacjenta, nie ma problemu... Nie neguję tego, że tylko niewielki odsetek ludzi jest chory... Ale po co ta kpina...? Przecież zawsze lepiej jest się zbadać. Okaże się, że wszystko jest ok? To super. Wtedy można udać się do dietetyka i na siłownie. Ale zawsze jest jakiś procent szans, że coś będzie nie tak... Wkurzam się tak bardzo, bo wiem, że gdybym kiedyś zbagatelizowała pewien zdrowotny problem, już bym przy tym komputerze nie siedziała... Ludzie, nie dajcie z siebie kpić. Badajcie się, dbajcie o siebie... A Traszkę pozdrawiam gorąco. Mam nadzieję, że naprawdę w lustrze widzisz ten piękny, seksowny, szczuplutki ideał, który może kpić z całej reszty świata odstającej od normy. Tylko pamiętaj, że czas płynie...uroda i zdrowie przemijają. A, mam 170cm wzrostu, rozmiar 40, i żadnych problemów z tarczycą. Po prostu kocham jedzenie. I jakoś mnie nie boli przyznanie się do tego, ani nie wyszukuję sobie problemów.

Odpowiedz
avatar madleine89
2 12

@Eve: O matulu... Nikt (może poza ludźmi pracującymi w modelingu) nie uważa, że osoba, która nosi rozmiar większy niż S jest gruba. Ty też nie jesteś gruba, więc wyłącz ten zirytowany ton i przemyśl sobie to, o czym pisała Traszka. Na pewno nie celowała w ciebie, ani nawet w panie w rozmiarze 42.

Odpowiedz
avatar elda24
5 15

@madleine89: tak? No to nie wiem gdzie ty żyjesz, ale ja wokół mnie ciąglę słyszę, że rozmiar M to max jaki powinna nosić kobieta, a w górę to już tylko słonie - i mam prawie 30 lat i znajomych na przestrzale 15-50 lat. A rozmiar 42 to już początek totalnego otłuszczenia - i wydaje mi się, że Traszka taką osobę też będzie uważała za otyłą, bo jak nie patrzeć, BMI osoby z rozmiarem 42 to nie będzie norma, tylko nadwaga. Mam dokładnie te same odczucia co Eve po tej historii. Zapewne szczupła pani doktor jest najmądrzejsza i wie lepiej niż wszyscy inni, że grubas z problemami tarczycy to obżartuch i leń, i jeszcze gdzieś tam jej świta, że albo trzeba jeść 1000 kalorii (ło matko, lekarz to mówi, nie wierzę) albo dużo się ruszać (to znaczy ile?), a za przykład podaje jakiś wyjątek, który jej się trafił.

Odpowiedz
avatar madleine89
1 3

@elda24: Nie myl nadwagi z otyłością. Człowiek z nadwagą nie jest grubasem.

Odpowiedz
avatar Eve
-1 7

@madleine89: "nawet w panie w rozmiarze 42". Widzisz...? 42 staje się tym "nawet", wstydliwym maksimum... To chore.

Odpowiedz
avatar Eve
-3 3

@elda24: Pozdrawiam i miło że masz te same odczucia co ja po tej historii:)

Odpowiedz
avatar elda24
-1 5

@madleine89: dla ciebie nadwaga to nadwaga a dla innych już otyłość. @Eve: zaraz pewnie ktoś nam powie, że nie czytamy ze zrozumieniem :D ale to jest tak, jak na maturze - każdy interpretuje po swojemu a nieraz polonista udowodni autorowi, że on coś innego jednak miał na myśli.

Odpowiedz
avatar madleine89
3 7

@Eve: Chore to jest twoje zdanie na ten temat i twoja interpretacja moich komentarzy. @elda24 Jak dla kogoś nadwaga może być już otyłością? To dwa inne rozgraniczenia, które są definiowane na podstawie BMI. Cudownie się dobrałyście... Nie będę ciągnęła dalej dyskusji z wami, bo czuję się jakbym rozmawiała ze ścianą.

Odpowiedz
avatar elda24
-3 5

@madleine89: to z tobą raczej jak ze ścianą. To, że ty sobie rozgraniczasz jak ci się podoba, nie znaczy, że ktoś inny będzie robił tak samo. Zapytaj swojego faceta lub znajomych kiedy wg nich zaczyna się otyłość pokazując im zdjęcia kobiet w rozmiarze 40+, ciekawe ilu stwierdzi, że rozmiar 40 to już grubas. Definicja BMI ma zwykle niewiele wspólnego z rzeczywistością, bo jedna dziewczna, która wg BMI jest w grupie standardowej, będzie jednak wyglądała na lekko przy kości a inna, z zawyżonym BMI ze względu na swoją budowę będzie wyglądała ok. Już nie mówię o dolnych granicach, o rozmiarach xs i s.

Odpowiedz
avatar Sniegu
4 8

Ale to jest też wina lekarzy. Mnie kiedyś babka zdiagnozowała chorą tarczycę po... Zrogowaceniu skóry pod pachami. Poszedłem na badanie, tarczyca zdrowa, niepowiększona. Problem ze skórą okazał się uczuleniem na konkretny typ dezotorantu.

Odpowiedz
avatar Alicja88
6 6

Moi Kochani, pewnie mój komentarz zginie w tej lawinie ale dodam. Mam 26 lat, wzrostu 158 cm i ważę 50 kg. I mam niedoczynność tarczycy. I zgadza się, że na nic nie mam siły, mimo praca zajmuje mi od około 8 - 18. Siedząco-chodząca. Oprócz tego dużo innych aktywności codziennych związanych z nadpobudliwym 6 letnim dzieckiem. Ale na sport nie mam siły ani trochę. Myśl o wyjściu i "robieniu czegoś" męczy mnie już zanim cokolwiek zacznę. Dodatkowo jest wiecznie przeraźliwie zimno. Całe życie ważyłam powyżej 60 kg, dopiero po urodzeniu syna schudłam. Jem jednego dnia 5-6 małych posiłków innego dnia dwa albo jeden. Obiadów nie jem prawie nigdy (chyba, że u rodziców albo w KFC), kolacji też. Owoce, wyby, dużo mięsa i fastfoodów, bardzo mało słodyczy, cukru wcale. Nie używam soli ani cukru. A teraz przykład z innej beczki, moja mama lat 62, waży prawie 90 kg przy wzroscie 175. Hashimoto, cukrzyca insulinowa i zespół czegoś. Je kilka porcji dziennie bo musi ze względu na poziom cukru, słodyczy, ciast, ciasteczek, cukru wcale. Nie je ziemniaków, białego pieczywa, tłustych dań, mięsa mało, tylko ryby, kasze, pieczywo pumpernikiel albo chrupkie. Wszystko gotuje sama, i je 3 x mniej niż mój 6-latek. Ruchu raczej średnio, spacery do oporu. Ale nic więcej. I ja w pewnym sensie zgadzam się z Traszką odnośnie wymówek ale też wierzę, że każda sytuacja jest inna. Bo ja otwarcie przed sobą przyznaję się do mało zdrowego jedzenia, i wiem też, że moja mama je bardzo zdrowo i w niedużych ilościach. A różnica miedzy nami jest prawie 2 x... I jak widze grubasa to prawie zawsze coś je, albo lód albo batonik albo coś...

Odpowiedz
avatar mcdonaldowa
2 6

Wszystko pięknie, tylko o jednym niektórzy zapominają - "doprowadzenie" tsh do porządku to nie jest takie hop siup i już. To może potrwać lata. Więc fajnie jest mówić, że osoby chore na niedoczynność, które biorą leki, a nie chudną, po prostu się obżerają. Metabolizm nie nadąża. Nie będę przytaczać tu mojej smutnej historii zaczynającej się od słów"zawsze byłam szczupła...", powiem krótko - w ciągu dwóch lat przytyłam 25 kg. W międzyczasie zaczęłam się leczyć na niedoczynność tarczycy. Uznałam, że z wagą nie poradzę sobie sama, więc udałam się do dietetyka. Po ponad miesiącu waga pokazała 5kg mniej. Super, działamy dalej. I w ciągu dwóch tygodni.. 5 kg wróciło - nie przerywając diety. Kolejna poradnia dietetyczna była szczera:bez unormowanego wyniku nie obiecują poprawy. A ja walczę o dobre tsh już ponad 2 lata. Ta choroba nauczyła mnie nie oceniać innych. Ten, kto nie chorował na niedoczynność tarczycy, nigdy tego nie zrozumie. A tym, którzy chorują i nie tyją - zazdroszczę szczerze :-) Specyfika tej choroby jest taka, że u każdego może mieć różne objawy. Macie suchą skórę? Ja nie. Jest wam wiecznie zimno? Mi nie. Nie przybieracie na wadze? A ja tak. Akurat aktualnie udało mi się utrzymać wagę na stałym poziomie i już samo to bardzo mnie cieszy. A tak na marginesie, czytam komentarze i sobie myślę, że większość osób, które piszą "jedz mniej i rusz dupę z kanapy to schudniesz" to szczupli ludzie, którzy mają to szczęście, że nigdy nie musieli być na diecie, czy ćwiczyć, by utrzymać swoją wagę. Dobre geny, fajna przemiana materii.. Wcinają fastfoody i krytykują. :-) Pozdrawiam :-)

Odpowiedz
avatar naceroth
5 7

Wszędzie, gdzie jest mowa o "grubasach", pojawia się od razu fala hejtu. Z jednej i drugiej strony. Denerwuje mnie to. Generalnie wszsytko rozbija się o to, że życie jest wredne i niesprawiedliwe. Bo jest. Bo może mi być cholernie przykro, że jem tyle co wróbelek i zapieprzam godzinami na siłowni żeby nie przytyć, podczas gdy moja koleżanka opycha się codziennie pizzą, batonami, chipsami i słodkimi alkoholowymi drinkami i wygląda jak bogini. Fakt, że nic jej nie powiem do czasu, kiedy nie rozewrze mordki i nie powie mi, że moja tusza to na pewno w 100% moja wina. Masz krzywy nos i nie możesz zostać fotomodelką? Życie jest ciężkie, trudno. A będzie Ci wesoło jak ktoś będzie Cię wytykał palcem i nabijał się z Twojego wyglądu? Czemu nie zrobiłaś/eś operacji plastycznej? Nie masz pieniędzy albo jesteś przeciwnikiem poprawiania urody w taki sposób? E tam, to tylko wymówka. A razisz swoim wygladem innych, ty okrutny człowieku. Każdy ma swój urok, jak już zostało zauważone. Mam słaby metabolizm przez chorobę - mój wybór, czy bedę poświęcać swój prywatny czas na przygotowywanie czasochłonnych dań i uprawianie sportu, zamiast np. podnieść swoje zawodowe kwalifikacje albo spędzić czas z bliskimi. Dopóki nie narzekam na swój los, to nikogo to nie powinno obchodzić. Z tym, że nie mówię tutaj o ewidentnym szkodzeniu sobie, tylko o normalnym życiu. Swoją drogą, bądźmy konsekwentni - jeżeli jedziemy po "grubasach na życzenie" jak po burej suce bez dopytania o ich historię, to tym bardziej powinniśmy mieszać z błotem palaczy i np. pracoholików.

Odpowiedz
avatar zdruzgotana
-1 9

Widzę, że pani traszka to wszystkie specjalności pokończyła, że się tak na wszystkim zna... Pulmonolog, endokrynolog. Co jeszcze? A może po prostu zwykła internistka z własnego lenistwa, tak jak te wszystkie grubasy opasłe co siedzą przed telewizorami i wpie$^%$ją kolejny kubełek z kfc zagryzając big maciem i popijając colą oczywiście light, bo przecież tarczyca... Widzę, że słusznie niektórzy internistów nie nazywają prawdziwymi lekarzami... Mam nadzieję, że na takiego jak p. traszka nie trafię, bo widzę, że ona u każdego grubasa z chorą tarczycą siedzi w lodówce i ogląda z nim m jak miłość na kanapie skoro zna cały ich sposób życia na wylot. Przecież wszyscy tuczą się na własne życzenie, bo lubią wysłuchiwać takich diagnoz. I broń Boże nikt nie chce ładnie wyglądać, dlatego tylko mówi, że na siłownię chodzi. P. traszka wszystkich przejrzała. O proszę, i z psychiatrii specjalizację zrobiła... P.S. Pozwoliłam sobie na osobiste wycieczki, bo przecież ja też mogę znać każdego internistę na wylot tak jak i p. traszka każdego pacjenta z nadwagą.

Odpowiedz
avatar Mroovkoyad
1 3

A mój kumpel nie przytyłby chyba nawet, gdyby chciał. Facet przed trzydziestką, codziennie żre fastfoody (pizza albo gyros), sportu unika jak ognia (przejście 3 przystanków piechotą to dla niego głupota skoro są tramwaje), pali jak smok, i co? I nic? Nie tylko nie ma nadwagi, ale nie jest też po prostu chudy. Wręcz ma coś w rodzaju rzeźby. Jakim cudem nie pojmuję, ale to jest niesprawiedliwe.

Odpowiedz
avatar nasturcja
1 3

Też mam hashimoto i waga mi się zatrzymała po lekach. Wiecie co się nie zatrzymało? Spanie. Wciąż muszę spać 12h na dobę a próba spania mniej kończy się tak, że następnej nocy muszę nadrobić. Co takiego magicznego mogę zrobić żeby przestać być leniem któremu nie chcę się ruszać? Jak mam zmienić styl życia żeby pobudzić organizm do działania? Kiedy doktor traszka może mnie zdiagnozować i podać przykład pacjentki która się stara i wstaje?

Odpowiedz
avatar sunnyI89I
3 7

Powiem szczerze, że zasmucił mnie ten wpis. Zasmucił dlatego, bo pisze go jak rozumiem lekarz. Jak można pracować w tym zawodzie i być świadomym o czym się mówi a w takim stopniu pozbawionym empatii? Nie jestem gruba. Nie mam tarczycy i jestem cały czas utrzymywana farmakologicznie w nadczynności, a tylko przed coroczną hospitalizacją przestaję brać leki i wprowadzam swój organizm w ostrą niedoczynność - trwa to mniej więcej 1,5-2 miesiące. Trzeba pamiętać, że spowolniony metabolizm nie jest jedynym objawem! Łączą się z tym zaparcia, uczucie zimna, osłabienie, zmęczenie senność i wiele innych. Polecam autorce tekstu doprowadzić się farmakologicznie do stanu TSH powyżej 100 mg/dl i wtedy prawić mądrości, bo dla mnie w tym stanie w niektórych dniach ogromnym wysiłkiem było wstanie z łóżka i pójście do toalety. Pewnie, że niektórzy lekko przekroczą normę i wykorzystują to, żeby się usprawiedliwić, ale nie generalizujmy. Mam dobry kontakt z moim endokrynologiem i nie wyobrażam sobie, żeby mi powiedział nawet jeśli przybrałabym kilka kilo (zawsze o to pyta)żeby jego rozwiązaniem problemu było "no zwlecz się z wyra i ćwicz leniuchu"

Odpowiedz
avatar Tajemnica_17
0 0

I takie słowa mówi ktoś kto pracuje jako lekarz, ma kontakt z pacjentami... "Choć mądry jesteś tak, że aż słów podziwu brak, dlaczego, powiedz mi tak mało wiesz?" Życzę Ci abyś przeszła to co Ci ludzie i nabyła nieco empatii, a potem raniła innych swoimi durnymi słowami... Najbardziej przykre właśnie jest to, że takie coś mówi ktoś kto pracuje w medycynie...

Odpowiedz
Udostępnij