Pewien Obywatel miał problemy z kręgosłupem. Kilka lat temu miał mały wypadek, po nim nabawił się klasycznej rwy kulszowej. Dolegliwości kwalifikowały go do zabiegu. Trochę się wahał, ale z biegiem czasu robiło się gorzej i gorzej. Doszło do tego, że dostał czasową rentę, bo nie był prawie w stanie się poruszać. Koniec końców decyzja o zabiegu zapadła.
Kilka dni pobytu w szpitalu, operacja udana, od razu rehabilitacja (najpierw w szpitalu, potem prywatnie, na koniec jeszcze "przydziałowe na NFZ").
Facet odmieniony pod każdym względem - nie dość, że znów może chodzić, ba, nawet biegać, od razu skoczyło mu też samopoczucie, bo z kalekiego dziada (we własnym mniemaniu) na powrót stał się dziarskim cztrdziestokilkulatkiem.
Wszystko byłoby super, gdyby nie jeden mały dyskomforcik. Jaki? Renta, drodzy Państwo.
ZUS, jak najbardziej prawidłowo, odebrał rentę, ponieważ człowiek stał się na powrót sprawy, a co za tym idzie zdolny do pracy. Jasne, logiczne.
Jednak nasz bohater nie może się z tym pogodzić. "Przecież jestem po zabiegu! Operację miałem! Czy to nie oznacza, że jestem ciężko chory?" Nie, to oznacza, że był pan chory. I że został pan wyleczony...
Niestety, renta Obywatelowi się spodobała na tyle, że nie może się pogodzić z jej utratą. Co drugi dzień gości u nas na SORze, teatralnie kuśtykając i narzekając na bóle. Ciekawe, bo nigdy nie ma objawów klastycznych dla tego schorzenia, a nie dających się "zagrać". No i nadal korzysta z naszej poradni rehabilitacyjnej. Tam nigdy nie ma żadnych dolegliwości.
Ot, typowy przykład rentitis chronica...
" od razu rehabilitacja (najpierw w szpitalu, potem prywatnie, na koniec jeszcze "przydziałowe na NFZ")." I niby czemu ZUS "słusznie" odebrał mu rentę? Człowiek, który wymaga rehabilitacji jest z automatu niezdolny do pracy - chociażby dlatego, że żaden pracodawca takiego nie przyjmie, a pośredniak nie zarejestruje "bo jak pan musi w tygodniu na rehabilitację chodzić, to pan nie jest dyspozycyjny". I niby z czego ten człowiek ma żyć, być ubezpieczonym itd.? Byłby sens gdyby ZUS odebrał mu rentę PO zakończeniu rehabilitacji. Logika ZUSu: zrobić operację, po niej niech pacjent od razu wraca pracować np. na budowie, co z tego że będzie kolejnego zabiegu potrzebować - podatnicy zapłacą.
Odpowiedz@soraja: chyba czytaliśmy inne historie... Wg mnie sekwencja wydarzeń była następująca: pan zaniemógł -> renta -> operacja -> rehabilitacja -> powrót do pełnej sprawności -> odebranie renty -> rozgoryczenie. Ale to i tak zawsze system jest zły, a ludzie zawsze bez winy. Dla jasności - ZUS jest niewydolny i ma swoje za uszami, ale w tym przypadku postąpiono prawidłowo.
OdpowiedzJa bym nawet rzekł, że rentitis acuta florescentia!
Odpowiedz