Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Jakiś czas temu zapragnąłem kupić sobie nowy samochód. Znaczy "nowy" iluś tam…

Jakiś czas temu zapragnąłem kupić sobie nowy samochód. Znaczy "nowy" iluś tam letni. Amerykański, terenowy. Czyli kapryśny, awaryjny, wrażliwy na właściwą obsługę i trudny w utrzymaniu, ze względu na utrudnioną dostępność części. To była prawdziwa odyseja, epicka wędrówka od jednego piekielnego cwaniaka do drugiego. Czułem się jak Forrest Gump, bo nie dość, że traktowano mnie jak idiotę, to po kolejnych oględzinach zazwyczaj mówiłem sobie "Run Forrest, run!" i tak też czyniłem. Prawdziwy serial piekielności, na które narażeni są desperaci chcący kupić używane auto w Polsce.

Po pierwsze chciałem wersję europejską, czyli "od urodzenia" przeznaczoną na stary kontynent. Wersje amerykańskie mają np inne światła, z którymi nie przechodzą przeglądu (legalnie), mają też trochę jeszcze trudniej niż zwykle dostępnych w Europie części.
Więc pytanie do sprzedającego: europejczyk? Ależ oczywiście, same europejczyki. Jedź sobie człowieku na drugi koniec Polski, żeby odkryć, że auto ma symetryczne lampy, czerwone kierunkowskazy i niemożliwe do homologacji w Polsce przyciemniane szyby. I nalepki ze zwiedzania Parku Yellowstone. Wytłumaczenia? Sprzedający "nie wiedział". Najbardziej epickie "Niemiec go w takim razie musiał przywieźć, on nic nie wie" - poza tym, że miał dokumenty celne poświadczające, że sam go odebrał z portu w Hamburgu, skąd przypłynął ze Stanów... "A tak w ogóle, to co pan za problemy robi, dogadać z diagnostą się pan nie umie? Podbiją..." Run Forrest!

Skrzynia biegów - automatyczna. Zdiagnozować łatwo. Na początek olej, już on potrafi powiedzieć, czy warto sprawdzać dalej. Skrzynia ma bagnet olejowy, taki jak silnik. Bagnet można wyjąć, olej na nim powinien być czerwony i nie śmierdzieć spalenizną. Realia : kilka razy nie pozwolono mi go wyjąć "niech pan tego nie rusza, tego się nie wyjmuje" (Run Forrest), kilka razy na bagnecie czarna smoła - skrzynia w agonii "to jest normalne, w silniku też się robi czarny, zmieni pan sobie i będzie czerwony" - Run Forrest.
Skrzynia powinna zmieniać biegi bez szarpania, płynnie. "Przecież to jest terenowe auto, dla mężczyzn, musi szarpać", "pan nie miał nigdy automatu? zawsze szarpie, tak ma być!" - miałem, nie szarpał. Run Forrest.

Silnik AMC 6. Klasyczny i staromodny, rzędowy, 6-cylindrowy, kultowy. Ma wiele słabych punktów. Głównie jego głowica. Diagnostyka całkiem łatwa. Nawet z przebiegiem 400 tyś. dobry zapala na dotyk, na jałowym biegu pracuje cicho i równo. Przy przegazówce ma nie dymić. Potem na drogę i but do podłogi. Temperatura nie ma prawa wzrosnąć ponad 90 stopni, a po zatrzymaniu ma nadal równo pracować. Jak coś nie tak, to lepiej nic nie mówić tylko Run Forrest!

Klimatyzacja "dobra do nabicia" - czyli jej zaletą jest możliwość jej nabijania, o działaniu nikt nie mówił. Rekordzista przysięgał, że dobra do nabicia przy aucie, w którym nie było kompresora! "Jak to nie ma, o tu jest" "To jest pompa wspomagania, proszę pana" Run Forrest.

Napęd 4x4. W tym aucie łatwo go uszkodzić, potem nie działa. Ale można powiedzieć, że działa. Reduktor ma wiele trybów pracy. Jak kupujący nie miał terenówki, duża szansa, że łyknie. Opowieści i zapewnienia, że działa, które usłyszałem nadają się na osobne opowieści. To były seanse na pograniczu sesji hipnozy, okultyzmu i aktorstwa, jakiego by się Tom Hanks nie powstydził. Run Forrest!

O "bezwypadkach" nawet nie piszę. Wszystkie miały w dodatku przebiegi w granicach 87 albo 186 tys. km.

Te auta mają już tak, że jak ktoś ma w dobrym stanie, to nie sprzedaje, a jak sprzedaje, to ma ku temu powody.
Więc kupowanie "igły" to mission impossible.
Znalazłem w końcu lekko obitego, który położył się na boku w rowie. Czyli zanim mu się to przydarzyło, był jednym z tych dobrych, których się nie sprzedaje. Cztery elementy do malowania plus parę plastików i już można się poczuć jak na Dzikim Zachodzie. Jak bardzo zmęczony Forrest Gump na Dzikim Zachodzie.

samochody handlarze

by arai
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Tomek1212
0 8

Jeep Grand Cherokee WJ ?

Odpowiedz
avatar arai
9 11

@Tomek1212: Cherokee XJ. Uwielbiam je, bo nie są jeszcze takie wielkie a design zwyczajnie mi się podoba, szczególnie te z ostatnich serii, po lifcie. W dodatku mają jedno z najlepiej działających w terenie seryjnych zawieszeń, 2`` liftu, opony i zaczyna się przygoda. WJ`a brałbym tylko z V8.

Odpowiedz
avatar Izura
11 23

Masz świetny styl pisania:)

Odpowiedz
avatar kasiunda
6 16

@Izura: też mnie urzekł :-)

Odpowiedz
avatar katem
3 3

@kasiunda: i mnie :-)

Odpowiedz
avatar halboot
8 14

Banana Republic of Poland... - jedyna rada, to szukać auta "u źródeł" czyli w .de, .ch czy innym .at... Ew. w rozmowie z "handlarzem" delikatnie nadmienić, że wpadniesz z kilkoma dużymi kumplami, bo się w aucie musicie zmieścić w 5 ;) lub, że jeśli stan nie odpowiada opisowi, to płaci za TWÓJ dojazd - najczęściej w tym momencie ze słuchawki słychać bip... bip... bip...

Odpowiedz
avatar arai
13 13

@halboot: Racja. Chociaż u Niemca też nie jest łatwo. Te w rozsądnych pieniądzach i stanie są momentalnie rozchwytywane przez laweciarzy - dzwonisz i dowiadujesz się, że "jakiś pański rodak już po niego jedzie". Potem jest długo nic i zaczynają się takie w pięknym stanie ale horrendalnie drogie - czyli te, które kupują Niemcy. Zdesperowany, stwierdziłem, że ok, zapłacę i byłem oglądać właśnie takie droższe. Jeden gość oddzwonił, że mam nie jechać, bo właśnie rozbił, ciąg dalszy znasz.

Odpowiedz
avatar MrSpook
3 5

Dokładnie, po roku szukania paroletniego audi s3 4/5 drzwiowego po Polsce, stwierdziłem, że pitolę, i kupuję nowego opla. Spędziłem w Niemczech 2tyg by wyłapać samemu auto, paręnaście razy ubiegali mnie polscy, albo tureccy laweciarze, mimo, że miałem raptem 2h jazdy do właściciela.

Odpowiedz
avatar halboot
5 5

@arai: Niezłym kierunkiem poszukiwań jest Szwecja... Jest tylko problem z dokumentami uniemożliwiający sprowadzenie auta do BRoP :( - więc handlarze "igiełkami" go unikają. KAŻDY - po wpisaniu numeru rejestracyjnego uzyskuje info o - przeznaczeniu (np. prywatny, taksówka, nauka jazdy itp.) przebiegu i wyniku ostatniego przeglądu. A jak tu zrobić z 750000km święte 187000km i jeszcze wytłumaczyć namolnemu że ostatni przegląd był w 2011 i to powypadkowy? Nie da się - więc "podobno nie da się zarejestrować bo urzędy nie chcą..."

Odpowiedz
avatar Veltoris
8 8

Łączę się w bólu, bo przerabiałem podobne akcje tylko, że polując na KoJota. Natomiast jedna kwestia jest dla mnie dziwna. "Więc pytanie do sprzedającego : europejczyk? Ależ oczywiście, same europejczyki." Pytanie do sprzedającego powinno brzmieć: proszę podać VIN. I bardzo szybko dowiedziałbyś się, czy auto z fabryki w Niemczech czy zza Wielkiej Wody.

Odpowiedz
avatar arai
3 3

@Veltoris: Jak podał, to luksus. Często byli mało komunikatywni, a zdjęcia robione tak, że nie widać. Zdarzyło się, że były zdjęcia innego auta...

Odpowiedz
avatar Izura
11 11

@pawel78: Wielka Woda to ocean.

Odpowiedz
avatar inga
-1 11

@pawel78: Gent to po polsku Gandawa. Piszesz też "Milan", "Roma" i "Maintz" zamiast Mediolan, Rzym i Moguncja?

Odpowiedz
avatar halboot
6 6

@pawel78: W numerze VIN dla części marek jest zawarta informacja o przeznaczeniu na jaki rynek: EU kontynentalna, RHD ("anglik") czy np. USA... Rekordzistą jest znajomy posiadający Citroena z przeznaczeniem na... Taiwan :)

Odpowiedz
avatar Devotchka
0 8

Pozwolę sobie dodać, że w Polsce tak jest właściwie z każdym autem. Jeździ się tak długo jak działa, a jak nie działa to idzie na sprzedaż. Jeśli już ktoś z jakiegoś powodu sprzedaje samochód używany, który działa to uważa swoją sytuację za tak nieprawdopodobną, że aż musi zawyżyć cenę.

Odpowiedz
avatar nemo333
4 4

@Devotchka: Dość często ktoś sprzedaje dobry wóz używany. Zwyczajnie wymienił na nowszy, lepszy, większy albo odwrotnie. Ewentualnie dostał służbowy. Tylko że zwykle takie auto trafia najpierw do rodziny, znajomych, jak nikt nie chce to dopiero na fora i na samym końcu na Allegro i inne portale. I to właśnie często za chorą cenę, często mało adekwatną do stanu i wartości.

Odpowiedz
avatar WilliamFoster
2 6

Rest Forrest! Congrats! =o)

Odpowiedz
avatar pawel78
-5 5

@izura: wiem.

Odpowiedz
avatar Przemek77
6 6

Uważaj ponadto na silniki 2,5 TD VM. Nigdy, przenigdy nie kupuj Jeepa z tym silnikiem - wkręcisz się w nerwówkę i koszty takie, że lewą nogą przeżegnasz.

Odpowiedz
avatar Veltoris
4 4

@Przemek77: Chyba nikt normalny i chociaż trochę obeznany w temacie nie kupi włoskiego 2.5 TD z osobnymi głowicami na każdy cylinder. Te silniki mają mocno ustaloną katastrofalną reputację.

Odpowiedz
avatar arai
2 2

@Przemek77: 2.5 VM Motori...brrr koszmar! Były jeszcze z francuskim 2.1 - całkiem fajne, choć to trochę za mały silnik do takiego auta.

Odpowiedz
avatar reinevan
3 3

Przypomniałeś mi moje poszukiwania forda capri (i to chciałem do remontu byleby to był 1 samochód a nie składak z 2 czy 3). To już nawet nie historia lecz cała powieść do napisania

Odpowiedz
avatar arai
3 3

@reinevan: Znam temat, szukaliśmy z kolegą, też z nastawieniem, że byle był kompletny i możliwy do odratowania. Kolega wymiękł w końcu.

Odpowiedz
Udostępnij