Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Będzie o chytrości i wykorzystywaniu uczciwych ludzi. Myślałem do tej pory, że…

Będzie o chytrości i wykorzystywaniu uczciwych ludzi.

Myślałem do tej pory, że to co niektórzy tu wypisują to bajki, bo przecież ludzie w tym kraju nie mogą być do tego stopnia bezczelni, chciwi i nieuczciwi.

Moja dziewczyna i mam nadzieję przyszła teściowa, wróciły właśnie z pewnego domu weselnego, gdzie pomagały w przygotowaniach do jutrzejszego wesela. Od 6 rano. Pracowały jako kucharki, sprzątaczki, magazynierki + dodajcie każdą pracę jaką możecie sobie wyobrazić w domu weselnym. Dodatkowo moja luba, zrobiła parę kursów prywatnym samochodem po zaopatrzenie. Praca jak każda inna w takim przybytku powiecie?

Ha!

W tygodniu "teściowa" spotkała na zakupach koleżankę, która owy przybytek prowadzi. Od słowa do słowa, znajoma zaczęła narzekać, że takie wielkie wesele w sobotę, a ludzi do pomocy mało. Nagle jakby światełko zapaliło się nad jej głową i pracę zaproponowała. Mama mojej dziewczyny zgodziła się i przystała również na propozycję zabrania córki. Tym bardziej, że koleżanka zaproponowała uczciwe i hojne wynagrodzenie. Obie panie wesoło dzisiaj rano pojechały parę kilometrów od naszej miejscowości, do wspaniałego domu weselnego.

Na miejscu okazało się, że poza nimi, jest tam jeden kucharz, 2 starsze panie do pomocy w kuchni, dekoratorka z pomocnikiem oraz jakaś starsza pani, a pracy mnóstwo...

Obie wróciły padnięte i tak okropnie wkurzone, jak jeszcze chyba nigdy dotąd.

Cały dzień harowały jak woły. Do jedzenia na stół wystawiono jedynie jakiś stary placek, najprawdopodobniej pozostałości po poprzedniej imprezie i butelkę wody. Bez szklanek. Dla mnie jest to trochę dziwne, że w domu weselnym nie można dostać niczego do jedzenia, jeśli pracuje się tam od rana do nocy. No, ale mogę się mylić.

Najgorsze jednak jest to, że starały się jak tylko mogły, żeby pomóc kobiecie, która zarzekała się, że ma problem z ludźmi chętnymi do pracy. I po wykonaniu wszystkich dzisiejszych obowiązków, obie przekonały się dlaczego tak ciężko o pracowników.

Właściciela, wiedząc że obie już wychodzą, starała się ich unikać jak tylko mogła przez 30min. Moja luba nie wytrzymując tej sytuacji, zagrodziła jej w pewnym momencie drogę i grzecznie upomniała się o wynagrodzenie.

I nawet ja w to początkowo nie uwierzyłem.

Dostała do ręki 100zł plus 3 słowa - "Daj połowę mamie".

Szok odebrał jej mowę. Właścicielka uciekła.

I jak w tym kraju ma być dobrze? Uczciwy człowiek jest wykorzystywany przez takich chciwych i pazernych ludzi. Weźmie babka za organizację takiego wesela gruba kasę, a tak skąpi na zapłacie za wykonaną pracę. Jak usłyszałem listę rzeczy, które zrobiły, to sam potężnie się zdenerwowałem, że za takie coś dostały do podziału tylko 100zł. 14 godzin harówy. Przecież to nawet nie jest te marne przysłowiowe 5zł/h. I to znajoma.

Nie dziw, że ludzi chętnych brakuje.

Chamstwo, bo nie wiem jak inaczej bez przekleństw to nazwać.

gastronomia

by viver19
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar CHErwonaWolnosc
41 53

NIE. PRACUJĘ. BEZ. UMOWY. Capisci?

Odpowiedz
avatar crash_burn
47 47

@CHErwonaWolnosc: Dodać trzeba: DLA ZNAJOMYCH ZWŁASZCZA.

Odpowiedz
avatar jasinski214
-1 13

Nie wrzucaj wszystkich do jednego wora , wszystko zależy jak dobrych masz znajomych . Wiem to z doświadczenia :)

Odpowiedz
avatar crash_burn
1 1

@jasinski214: wiem, że wszystko jest względne, ale wyznaję zasadę - dla znajomych nigdy, dla kolegów/koleżanek sporadycznie, dla przyjaciół czasami, robię wyjątek od powyższej reguły...

Odpowiedz
avatar archeoziele
26 28

No niestety, nawet jak idziesz do pracy na jeden dzień to żądaj umowy. Inaczej mogą Cię wydymać i nawet nie masz podstawy do skargi.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
1 7

@archeoziele: czyli jedniodniową umowę na zlecenie?

Odpowiedz
avatar Austenityzacja
21 29

@osvinoswald: Nie, umowę o dzieło.

Odpowiedz
avatar CHErwonaWolnosc
4 12

@Austenityzacja: Chyba jednak zależy od rodzaju pracy. Jeśli ważny jest tylko i wyłącznie rezultat, a nie czas poświęcony wykonywanemu zajęciu (np. wykonanie strony internetowej, zrobienie zdjęć, sporządzenie raportu), to faktycznie stosujemy umowę o dzieło. Ale w tym przypadku (i podobnych: sprzątanie biura, roznoszenie ulotek, zbieranie owoców), kiedy ważne jest staranne działanie i długość czasu pracy, to jedyną prawidłową formą umową jest umowa zlecenie. To że przedsiębiorcy chcą zaoszczędzić i wciskają umowy o dzieło tam gdzie nie powinni, to temat na oddzielną dyskusję ;)

Odpowiedz
avatar Izura
1 3

@CHErwonaWolnosc: Bo WCALE nie dostaje się więcej za umowę o dzieło;)

Odpowiedz
avatar ewilek
12 14

@archeoziele: umowa ustna też jest umową. Jak najbardziej wiążącą obie strony.

Odpowiedz
avatar archeoziele
10 10

@ewilek: Tyle tylko że w przypadku umowy ustnej szanse na udowodnienie, że stawka miała wynosić 500 zł a nie 50 są marne. Słowo przeciwko słowu.

Odpowiedz
avatar viver19
20 28

Właśnie, praca jednodniowa u znajomej. Bez ustalonej początkowo stawki. To jak pomoc u kumpla na budowie, czy przy remoncie. Chociaż kumpel przynajmniej flaszkę postawi...

Odpowiedz
avatar Austenityzacja
4 30

Co to za ciekawe przysłowie o "5zł/h"?

Odpowiedz
avatar Bydle
48 60

@Austenityzacja: Gdy do pracy bez umowy Rzucisz się bez głowy Za pięć złotych na godzinę To jesteś kretynem. ;-)

Odpowiedz
avatar bobylon89
-3 5

Też chciałem o to zapytać

Odpowiedz
avatar bloodcarver
11 31

@Izura: Choćby z takiej, że pracownikom należy się w określonych sytuacjach posiłek regeneracyjny, a jak się nie należy, to pracodawca i tak ma obowiązek albo dać dość długą przerwę, żeby się pracownik mógł kopnąć gdzieś, gdzie karmią, albo sam pracownika nakarmić. Detale są skomplikowane, ale tak z grubsza do tego się to sprowadza.

Odpowiedz
avatar Bydle
2 18

@bloodcarver: Poległeś na pytaniu. ===PYTANIE=== Z jakiej paki ktoś ma im fundować jedzenie? === @bloodcarver: „Choćby z takiej, że pracownikom należy się w określonych sytuacjach...” Nie na temat. Zapomniałeś odpowiedzieć na pytanie, dlaczego pomocnice kuchenne miałyby dostać na czyjś koszt jedzenie - tapeciarze nie dostają, prowadzący kioski z gazetami nie dostają, fryzjerzy nie dostają, recepcjonistki nie dostają, taksówkarze nie dostają, graficy nie dostają, kwiaciarki nie dostają... ...a te dwie miałby dostać tylko dlatego, że pracowały m.in. przy jedzeniu? @bloodcarver: „pracodawca i tak ma obowiązek albo dać dość długą przerwę, żeby się pracownik mógł kopnąć gdzieś, gdzie karmią” Nie. Ma dać 15 minut przerwy. I nie ma mowy o tym że czas przerwy jest uzależniony od odległości od najbliższej jadłodajni. Tak mówi przepis prawa pracy - o ile podepniemy te dwie pod to prawo. A w opisie tej żenującej historii kobiet, które chyba do tej pory nie mają pojęcia jak się umówiły i na co, nie ma słowa o tym, że przerwy nie miały. Ba! Jest opis, że jedzenie (jakieś) postawiono do ich dyspozycji, więc DOSTAŁY CZAS na jedzenie. Czyli pada również „argument” o przerwie. Pozostaje tylko pytanie, na które nie odpowiedziałeś - dlaczego pracodawca miałby fundować jedzenie. (i nie, nie pisz o tym wyjątku, w którym musi niektórym pracownikom, w niektórych przypadkach zafundować posiłek regenereacyjny, wyjątki to nie norma - nawet mają inną nazwę, żeby się nie myliło)

Odpowiedz
avatar butterice
-2 8

@Bydle: Bo taka jest tradycja pracy w kuchni... Pamiętam jeden odcinek "Rewolucji kuchennych", w których Gessler była w szoku, że kucharki do pracy przynoszą własny obiad/śniadanie. Po "rewolucjach" to się zmieniło. Oczywiście to nie jest rzecz regulowana przepisami. To tylko taki zwyczaj. Im większa ilość wydawanych posiłków tym koszt każdego dania jest mniejszy, przy dużej ilości gości koszt posiłku dla pracownika jest nikły, stąd dodatkowa gratyfikacja w postaci posiłku. Podczas nauki dorabiałam w knajpach i zawsze załoga miała zapewniony posiłek, czy to pizza w pizzerii czy jakieś wybrane danie do pewnej kwoty. Ale oczywiście jak się upierasz na "prawie" to masz rację... Takiego prawa ani obowiązku nie ma. jest tylko pewien powszechnie stosowany obyczaj.

Odpowiedz
avatar Bydle
5 7

@butterice: „Ale oczywiście jak się upierasz na "prawie" to masz rację... Takiego prawa ani obowiązku nie ma” Cieszę się, że ktoś zrozumiał ten fragment dyskusji. :-)

Odpowiedz
avatar santiraf
-2 2

@Bydle: W pracy o wymiarze 3/4 etatu tj. 6 godzin - 15 minut przerwy. Przy pełnym etacie tj. 8 godzin - 30 minut przerwy wynikającej z art. 134 Kodeksu Pracy. Tylko, że ma to zastosowanie przy umowie o pracę. Nie wiem jak jest przy innych.

Odpowiedz
avatar Armagedon
15 23

Po pierwsze, chciałabym ustalić, czy to była koleżanka teściowej, czy znajoma? Bo raz piszesz tak, raz tak. Z koleżanką rozmawia się inaczej, ze znajomą inaczej. Po drugie, chciałabym ustalić, czy owo "uczciwe i hojne wynagrodzenie" oznaczało konkretną kwotę, czy mglistą obiecankę-cacankę "dobrze zapłacę"? Bo jeśli to drugie - to bez chociażby ustnego ustalenia stawki nie kiwnęłabym palcem w bucie.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2014 o 21:15

avatar Bydle
4 18

„koleżanka zaproponowała uczciwe i hojne wynagrodzenie” Chwileczkę - powiedziała tak dosłownie? Że proponuje hojne wynagrodzenie? I ktoś się zgodził, nie mając pojęcia ile tego będzie i za ile? Serio? @Armagedon: Koleżankę można (winno się) wywieść od łacińskiego współpracownika (collega), więc po przepracowanym dniu koleżanka już jest na miejscu. :-)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 3 października 2014 o 21:41

avatar Armagedon
20 26

@Bydle: Aaa, no to mamy jasność w temacie. KOLEŻANCE, wobec tego, rzekłabym tak: Ty se chyba, cipo jedna, jakieś jajca robisz!? Po jałmużnę ja tu nie przyszłam, a na koleżeńską przysługę się z tobą nie umawiałam. Dawaj mi tu zaraz resztę kasy i zwrot kosztów za benzynę mojej córce, bo dokładać do twojego interesu nie zamierzam. I nie ma, że jutro, czy pojutrze, tylko teraz, zaraz. A jak nie, to ci na tym weselu takiej obory narobię, że w gacie popuścisz. Zacząć mogę natychmiast, od tłuczenia zastawy... Więc? No! I mogłabym, na początek, rąbnąć jednym talerzem o podłogę - dla lepszego efektu. Ze ZNAJOMĄ mogłoby pójść nieco gorzej, bo to i stosunki mniej familiarne i dystans jakby większy. Ale myślę, że też bym sobie poradziła. Może i szok odebrałby mi mowę, ale nie motorykę. Skoro właścicielka uciekła - poszłabym sobie do kuchni i wypłaciła wynagrodzenie w naturze. Myślę, że 10 flaszek gorzały + jakieś wino i szampan załatwiłoby sprawę.

Odpowiedz
avatar bazienka
-1 1

@Bydle: ej no moze dla niej te 5zl/h bylo hojne? bo wiecej niz np. 2 ? ;P

Odpowiedz
avatar komentator555
1 7

Trzeba było najpierw prosić o wynagrodzenie lub umowę o dzieło czy jakąś, na jeden dzień. Wiem, że jakby zaproponowała to koleżance to ta by wyskoczyła z awanturą "Co, za kogo mnie masz, za oszustkę?!", ale to byłby sygnał ostrzegawczy. Niestety, za dobroć i uczciwość się płaci

Odpowiedz
avatar hated
2 12

Nie ustaliłyście stawki? No to do kogo pretensje?

Odpowiedz
avatar kudlata111
8 8

Cytat: "Przecież to nawet nie jest te marne przysłowiowe 5zł/h. I to znajoma. " To jest powód, bo znajoma.Zakłada że nie będą się upominały o kasę.

Odpowiedz
avatar mesiaste
9 9

Zacznijmy od tego, że na gębę to...chociaż nie ukrywajmy, jak to faktycznie dobry znajomy, to często nawet w ramach "ja ci dzisiaj pomogę, ty mi jutro", ludzie godzą się na robienie za friko. Bo wiedzą, że i tak im się zwróci za jakiś czas, nawet jeśli nie w fizycznych pln. Tylko wszystko moim zdaniem zależy od samej przysługi: coś drobnego, nie ma sprawy, ale iść do domu weselnego, gdzie wiadomo, że roboty jest zawsze wiecej niż rąk do pracy? Już w momencie dowiedzenia się ile osób będzie pracowało, teściowa powinna zrobić w tył zwrot. Bo co innego drobna pomoc, co innego robienie za murzyna i panią od wszystkiego, za co normalnie "koleżanka" by słono zapłaciła, gdyby kogoś wynajęła.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 października 2014 o 12:51

avatar sqby
10 10

Ja bym odpowiedział: - Dziękuję za napiwek a po zarobione pieniądze przyjdę jutro!

Odpowiedz
avatar inmymind
5 5

znam kobietę, która dorabia sobie sprzątaniem u ludzi (pewnie niezupełnie legalnie, ale to nie moja sprawa). Została poproszona o przyjście do pewnej romskiej rodziny. Tez jakieś 14 godzin roboty - sprzątaniem wszystkich szafek, składanie WSZYSTKICH ciuchów łącznie z bielizną, prasowanie wszystkiego co się da, mycie wszystkich okien (a ta nacja to ma okna, wiecie, nie takie zwykle z jedną taflą szkła), doczyszczanie podłóg -no, cuda wianki. Pod koniec dnia dostała do ręki... 10 zł:) i obietnicę, że jeszcze kiedyś też ją wezmą :) dla mnie dziwne, że cyganka dała jej w ogóle jakieś pieniądze. Czemu, jak dlaczego w ogóle poszła do tego domu - nie pytajcie.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
0 4

A przychód do skarbówki zgłoszony?

Odpowiedz
avatar dww
0 0

Niestety - takie życie. Nie zadbasz sam o swój własny interes, to zostaniesz wykorzystany. Nie dogadasz konkretnie kasy i warunków - bądź przygotowany, że pracujesz dużo i za darmo. Pasuje? OK. Nie pasuje? No to musisz ustalić wszystko wcześniej. I tu nie chodzi nawet o spisywanie jakichś umów - pokażcie mi człowieka, który będzie pomagał znajomemu czy rodzinie i będzie spisywał umowę. Chodzi po prostu o uczciwą i prostą rozmowę - co, gdzie, ile, za ile? Ludzie zazwyczaj dotrzymują słowa danego znajomym. I trzeba przy takiej rozmowie zawsze zaznaczać, że nie chodzi o pazerność czy brak kultury - po prostu chcesz wszystko uczciwie ustalić wcześniej, żeby potem nikt do nikogo nie miał pretensji. Pamiętajmy zawsze - lepiej uczciwie odmówić wykonania roboty i zachować znajomość, niż zrobić - i znajomość stracić.

Odpowiedz
Udostępnij