Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Czuję się dyskryminowana. Przez kogo? Przez matki. Dlaczego? Bo nie mam dziecka.…

Czuję się dyskryminowana. Przez kogo? Przez matki. Dlaczego? Bo nie mam dziecka.

Broń Boże ten tekst nie jest skierowany przeciwko wszystkim matkom, nie. Znam takie co mają dwójkę dzieci i są "normalne". Znam samotne, które potrafią zorganizować czas i wychować dziecko tak, by było na tyle samodzielne, by wróciło samo ze szkoły i odrobiło lekcje.

Chodzi mi o Ten Typ. Ten Konkretny Typ, który uważa, że skoro nie masz dziecka jesteś tylko gówniarą, która o życiu nie wie nic i twoim psim obowiązkiem jest się podporządkować. Bo nie masz dziecka.

Teraz może trochę konkretów.

Pracujesz w miejscu, gdzie grafik jest układany wspólnie ze współpracownikami, żaden kierownik się do tych spraw nie miesza. Oczywiście z racji tego, że jesteś matką, z góry ustalasz, że grafik będzie robiony pod ciebie. Pracujesz jak chcesz, kiedy chcesz, reszta ma się dostosować, bo reszta nie ma dzieci.

Firma w której pracujesz funkcjonuje 7 dni w tygodniu i w święta? Och, co za problem, przecież jesteś matką, więc organizujesz sobie pracę od poniedziałku do piątku, weekendy i święta bierzesz wszystkie wolne. No chyba, że już naprawdę musisz, więc co najwyżej łaskawie weźmiesz sobie poranną zmianę. A co, niech pracują w weekendy i święta dziewczyny bezdzietne.

Dziewczyny raczą narzekać, że chcą choć jeden weekend wolny? Co z tego, że mają także rodziny, chłopaków, przyjaciół, są młode, więc także chcą gdzieś wyjść. Przecież nie mają dzieci, więc to jest według ciebie równoznaczne z tym, że życie prywatne dla nich nie powinno istnieć.

Ktoś chce, żebyś przyszła za niego w dzień wolny? Przecież w pierwszej kolejności powinno się tego wymagać od dziewczyn bezdzietnych, w końcu zapewne siedzą i się nudzą w domu, skoro nie mają dzieci.

Zasłanianie się dzieckiem.
Chcesz wyjść wcześniej z pracy? Dzwoń do bezdzietnej koleżanki, próbuj po raz 3 wciągu 2 tygodni wcisnąć jej kit, że dziecko ma wizytę u laryngologa (nawet nie fatyguj się by zmienić lekarz ), nie ma ochoty wcześniej przyjść? Zrób jej awanturę, że jest nieczuła i nie wie co przeżywasz, dowie się jak zostanie matką.

Chcesz iść na imprezę? Masz popołudniową zmianę? Dzwoń do bezdzietnej koleżanki, zażądaj by za ciebie przyszła do pracy, bo jednak nie masz co z dzieckiem zrobić. Przez przypadek się dowie, że to kłamstwo i chodzi o imprezę? Obraź się na nią i wmawiaj, że nie wie jak to jest, dowie się jak będzie miała dziecko.

Zgadzasz się na pracę w systemie 3-zmianowym. Po pierwszym tygodniu stwierdzasz, że na nocki przychodzić nie masz więcej zamiaru, przecież masz dziecko, niech na nocki przychodzą dziewczyny bez dzieci.

Co najmniej raz w tygodniu prosisz jedną z koleżanek by za ciebie przyszła do pracy. Sama nawet raz się nie zamień, bo przecież masz dziecko. Miej pretensje do całego świata, że nikt już nie ma zamiaru za ciebie przychodzić do pracy.

Praca.

by Chomiczek
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar zendra
35 53

To nie wygląda na dyskryminowanie a posiadanie dziecka nie jest przyczyną zachowania bohaterki historii - ona po prostu jest naciągaczką. Dziecko jest tylko pretekstem do unikania uciążliwości wynikających z trybu pracy - gdyby nie miała dziecka, to robiłaby te same numery na "chorą matkę".

Odpowiedz
avatar Chomiczek
30 40

Tyle, że to nie są wyczyny 1 osoby. Opisałam tu zachowanie 3 matek. Dla jasności, z jedną z wyżej opisanych miałam tego typu problemy osobiście, dwie pozostałe opisały mi koleżanki.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 października 2014 o 14:12

avatar kalulumpa
28 32

A mało to naciągaczy? Miałam kiedyś taką, która od każdej cięższej/niewygodnej pracy migała się guzem mózgu... Nie może napisać raportu, bo ma guza mózgu, nie może wysłać papierów na poczcie, bo ma guza mózgu, nie może dziś odbierać telefonów, bo ma guza mózgu... Jak ktoś jest cwany i wygodny to zawsze znajdzie wymówkę ;)

Odpowiedz
avatar bobylon89
9 9

@kalulumpa: A rzeczywiście miała tego guza? Czy to tylko taki wkręt?

Odpowiedz
avatar kalulumpa
10 14

Badań nie widziałam, ale jeśli miała, to na pewno nie groźnego. Żadnego zaświadczenia u szefa nie było, więc szczerze wątpię by było to coś poważnego...

Odpowiedz
avatar chiacchierona
37 39

Jakbym czytała o pracownicy mojego faceta, taka sama cwaniara. Jeszcze jest na tyle bezczelna, że potrafi dopiero w dany dzień oznajmić, że dzieci mają przedstawienie w szkole/wizytę u lekarza/sraczkę i ona musi wyjść wcześniej. A pani szanowna ma męża, który jest ojcem dzieci tylko jak się ją zapyta czemu on nie może czegoś załatwić to twierdzi, że mąż nie umie. A dzieci zrobić to umiał... Ale zgadzam się z zendrą, to jest taki typ człowieka. Jak nie dziećmi to chorą matką albo stryjeczną ciotką czy chorym kotem się będzie zasłaniać bo jej się należy i już.

Odpowiedz
avatar R34
0 4

@chiacchierona: Akurat sraczki dzieci mogły nie zapowiedzieć z tygodniowym wyprzedzeniem. A jeśli wizyta u lekarza w sprawie owej sraczki - to też się kobieta tego samego dnia dowiedziała

Odpowiedz
avatar ieyasu
20 28

Albo faktycznie naciągaczka albo ma ostry przebieg pieluszkowego zapalenia mózgu. Generalnie typ księżniczki, której nigdy nie dogodzisz (no chyba, że dostanie kasę za nicnierobienie). Jedyna rada to twardym być i dać jej odpór z solidarnie z resztą zespołu ("twoje dzieci - twój problem").

Odpowiedz
avatar komentator555
36 54

Oj no. Będziesz mieć dziecko, to zrozumiesz

Odpowiedz
avatar no_serious
13 19

Trzeba się takim postawić. Poza tym dziecka sama nie zrobiła, gdzieś jest tatuś, niech się potomstwem zaopiekuje ;)

Odpowiedz
avatar kudlata111
18 20

Nie wiem czy "Zendra" ma dzieci, ale takie historyjki powtarzają się w wielu miejscach pracy. Pozycja matki z dzieckiem jest wykorzystywana bardzo często.

Odpowiedz
avatar fak_dak
1 39

Czy przypadkiem prawo pracy nie daje rodzicom dzieci do lat 4 prawa odmowy pracy w godzinach nocnych, w delegacji i w nadgodzinach? Prawo pracy w sposób szczególny chroni rodziców małych dzieci, bo państwu się opłaca to, że rodzą się dzieci. Jak sama urodzisz, będziesz mogła skorzystać z tych samych przywilejów.

Odpowiedz
avatar Face15372
5 11

@fak_dak: wyczuwam inną formę zatrudnienia, przy pracy non-stop.

Odpowiedz
avatar qaro
10 22

@fak_dak: Delegacji na pewno można odmówić (wiem, bo korzystałam:-), co do pozostałych chyba też. Nie wiem jak było w tym przypadku, ale osobom bezdzietnym na pewno trudno jest odróżnić kogoś, kto tych przywilejów nadużywa od osoby, która naprawdę ich potrzebuje.

Odpowiedz
avatar hated
27 45

@fak_dak: A potem zdziwiemie "dlaczego pracodawca nie chce zatrudnić młodej matki"? - ot dlaczego!

Odpowiedz
avatar hated
17 37

@qaro: U mnie podejmując pracę nie ma zmiłuj. Stara, młoda, dzieciata, wdowa, mają takie same prawa i obowiązki. Ja swoim klientom nie powiem nie ma pan wykonanej usługi bo dziecko pani Basi miało sraczkę. W grafiku "bezdzietna" ma takie same prawa jak "dzieciata", różnie wypadają "dniówki" i w razie czego można się zamienić, wiadomo dziecko może zachorować i każdy to rozumie, ale nie jest to nakaz. Młode pracownice szukają mężów, za chwilę urodzą dziecko, jeszcze "macierzyński", jeżeli zatrudniasz młodą matkę to wiadomo: problemy z dzieckiem, nie ma z kim zostawić, chore, itp. Dlatego panie ok.50lat są najwydajniejszymi pracownicami, ale nie długo, bo za chwilę rozpoczną się problemy zdrowotne! Więc nie zwracam uwagi na wiek tylko na kwalifikacje.

Odpowiedz
avatar Izura
15 31

@qaro: Czyli co? Można mi wrzucić wkurzającą zmianę, bo koleżanka ma dziecko a ja nie? Ja mam psa, mój pies też chce opieki, karmy, spaceru, koty chcą swoich chrupek i głasków- to, że ktoś ma dziecko mnie tyle obchodzi co zeszłoroczny śnieg i globalne ocieplenie.

Odpowiedz
avatar frems
11 23

@qaro: Czyli rozumiem ze jak ktoś nie ma dzieci to ma tyrac za tych co mają dzieci? To powiedz kiedy taka osoba, która nie dzieci, męża ma znaleźć swoją rodzinę?

Odpowiedz
avatar Chomiczek
2 6

@fak_dak: Daje, nie daje, ja miałam przygody z matką dziecka z 3 klasy podstawówki.

Odpowiedz
avatar Izura
4 8

@Chomiczek: U mnie w robocie taka jest, nawet dwie. Genialnie tłumaczyła jedna dzielenie z resztą przez telefon "poszukaj najbliższej liczby! no zgadnij!".

Odpowiedz
avatar hated
9 19

@qaro: Ty masz dziecko, druga pracownica chorą matkę, następna umówiła się na "sobotni wypad" ze swoim chłopakiem. Która ma przyjść do pracy? Której problem jest "najważniejszy"? Pierwszej bo nie ma z kim zostawić dziecka? Tej która musi pielęgnować matkę?, A może sytuacja dziewczyny, która pierwszy raz "wyrwała się na romantyczny wyjazd z facetem swojego życia jest nieważna w porównaniu do problemów "matki z dzieckiem"? A teraz za załóżmy, że dziewczyną, która chce wyjechać jesteś TY, a matką współpracownica, której nawet nie lubisz! Zmienia się punkt widzenia?

Odpowiedz
avatar qaro
-4 18

@Izura: @frems: @hated: Ale dlaczego zaraz podajecie przykłady skrajności? Że macie tyrać za wszystkich i dać sie wykorzystywać? Nie o to chodzi. Dwie rzeczy: 1. Konfliktowe sytuacje są zawsze do obgadania. Raz Ty mi pójdziesz na rękę, drugi raz ja Tobie. Jeżeli z zespole pracowników nie da się osiągnąć takiego kompromisu, to problem jest nei tylko w tym, że ktoś ma dziecko, a ktoś inny nie. Poza tym nie powiecie chyba, że takie sytuacje zdarzają się co chwila, że nagle KAŻDY ma coś bardzo ważnego. 2. Mam wrażenie, że często to co odbieracie jako dyskryminację bezdzietnych, jest po prostu brakiem przywilejów dla dzieciatych. Dlaczego ona może to i tamto, a ja nie? Bo ona ma małe dziecko i prawo gwarantuje jej pewne ułatwienia, a Ty pracujesz normalnie. @Izura: "to, że ktoś ma dziecko mnie tyle obchodzi co zeszłoroczny śnieg" - a powinno Cię obchodzić, choćby ze względu na perspektywę emerytury. No chyba że zarabiasz tyle, że możesz na swoją emeryturę sama odkładać. Wyrazy zazdrości:-) @hated: na początku swojej pracy nie raz byłam w takiej (lub podobnej) sytuacji, bo moi koledzy wcześniej niz ja mieli dzieci. Nie, nie zmienił się punkt widzenia. A teraz wszyscy jesteśmy dzieciaci i staramy się sobie wzajemnie pomagać.

Odpowiedz
avatar Transport_mocy
-2 20

@Izura: Koty nie zarobią na emeryturę nas wszystkich.

Odpowiedz
avatar Izura
10 20

@qaro: Nie wierzę w elfy, Mikołaja i emeryture. Co do elfów mam jednak wątpliwości.

Odpowiedz
avatar Jorn
0 4

@fak_dak: na pewno daje KAŻDEMU minimum jedną wolną niedzielę w miesiącu.

Odpowiedz
avatar ijabuba
2 6

@Izura: A pewnie ta " dzieciatą ' tak samo obchodza twoje psy i koty i ich potrzeby.. :)

Odpowiedz
avatar bunia
0 8

@Izura: To proszę to oznajmić w ZUSie. Ja nie wierze w Mikołaja nie liczę na prezenty. A Ty za jakiś czas będziesz oczekiwać tej emerytury, jaka by nie była...

Odpowiedz
avatar JasniePanQrdupel
-1 9

@hated: Ja nie widzę problemu z gradacją problemów. Najważniejszy jest problem matki, bo jeśli dziecko jest naprawdę małe, to samo sobie nie da rady. Potem ta, która musi pielęgnować matkę - bo matka pewnie ma jakichś przyjaciół, znajomych, bliższych lub dalszych, umie wykonać telefon, w sytuacji awaryjnej pewnie ktoś pomoże. Chociaż wiadomo - co córka, to córka. Najmniej ważny jest "problem" dziewczyny, która chce się "wyrwać na romantyczny wypad". Ona może to zrobić w każdej chwili, za miesiąc, za dwa, w środku tygodnia - no, kiedykolwiek. Inna sprawa, że często takie kobiety wykorzystują dziecko jako argument, że "dziecko" nazywa się Kami, ma 30 lat i nie jest żadnym dzieckiem, tylko nowym przyjacielem "mamusi", a prawdziwe dziecko jest właśnie u dziadków. Ale to jest inna sprawa - jeśli kobieta musi rzeczywiście zająć się dzieckiem, powinno się jej to maksymalnie ułatwić - i kropka.

Odpowiedz
avatar nutella9
0 0

@qaro: czemu masz komentarz poniżej poziomu? Czy jako jedyna dostrzegam tu ironię? Z resztą zupełnie się z tobą zgadzam!

Odpowiedz
avatar biala_czekolada
21 29

Pracowałam niedawno z kobietą pięćdziesięcioparoletnią mieszkającą tylko z mężem, córka dawno wyfrunęła, wnuków brak. Pojawił się z jej strony problem kończenia pracy o 16.00 - to późno, już nic z dnia się nie ma, ona by wolała pracować do 15.00, przychodząc godzinę wcześniej. Szef nie bardzo popierał taki pomysł, w grę wchodziła jeszcze kwestia zamykania całego naszego przybytku, a to przydzielono owej pani. Wymyśliła więc, że ja będę pracować do 16.00 i zamykać wszystko, a byłam raptem stażystką. Podsumowała takie rozwiązanie pięknie: "Ja mam rodzinę, ona nie." Rodzina - mąż, któremu trzeba ugotować obiad. :D

Odpowiedz
avatar hated
39 61

Jeśli praca dziecku szkodzi - rzuć robotę, o co chodzi? Skoro pracujecie na takich samych stanowiskach, i macie podobne pensje, to następnym razem powiedz "muszę mieć wolne bo idę się starać o dziecko , żebym wiedziała jak to jest".

Odpowiedz
avatar bobylon89
9 13

@hated: Hahahaha, dobre!

Odpowiedz
avatar tick
11 13

@hated: W autobusie na jednym z krzeseł siedzi blondynka, a obok stoi starsza pani z dzieckiem. Babcia świdruje dziewczynę wzrokiem, w końcu nie wytrzymuje i mówi: - Może by tak pani ustąpiła miejsca? - Nie mogę - dziewczyna na to. - A dlaczego? - Jestem w ciąży! - Hmm, w ciąży, akurat. I taki płaski brzuch? A długo jest pani w ciąży? - Pół godziny! Jeszcze mi się nogi trzęsą!

Odpowiedz
avatar muppet90
1 1

@hated: Muszę to na przyszłość zapamiętać. :D

Odpowiedz
avatar konto usunięte
9 11

Phi. Jedna znajoma typiara bierze zwolnienie na córkę gdy jej grafik nie pasuje.

Odpowiedz
avatar DasUberVixen
9 11

Jak ktoś jest leń i gałgan to się wymówi tym, co mu akurat podpasuje. :)

Odpowiedz
avatar Path5
23 31

No to z drugiej strony. Jestem mamą i jakby na to nie patrzeć to od kiedy wróciłam do pracy to mój bezdzietny kolega dwa razy brał kacówkę bo młody jest musi sie wyszaleć. Do tego notorycznie spoźnia sie bo imprezy. Jak to jest że mnie nigdy nie uda sie zaspać na 7 i mimo że synu ma 16 miesięcy umiem sobie zorganizować grafik przy równoważnym 12/24 tak żeby nikt nie musiał za mnie pracować... Matka matce nierówna

Odpowiedz
avatar zendra
27 27

@Path5: Czyli jesteś doskonałym przeciwieństwem bohaterki historii. Ty, pomimo posiadania malutkiego dziecka, wywiązujesz się ze swoich obowiązków pracowniczych. Dlatego nazwałam tamtą kobietę naciągaczką. Jest zrozumiałym, że posiadanie dziecka wiąże się z przeróżnymi nieprzewidywalnymi sytuacjami i wtedy trzeba pomóc matce, ułatwić sprawy w pracy, dać wolne, zamienić zmiany, itp. - ale czym innym jest sytuacja nagła, nieprzewidywalna, a czym innym założenie z góry, że danej pracy nie będzie się wykonywało tak jak inni pracownicy, bo "jestem matką".

Odpowiedz
avatar ahilfer
14 18

@Path5: I dlatego inne podejście wzbudza kontrowersje. Bo Ty podchodzisz do swoich obowiązków świadomie, aczkolwiek stykasz się z innymi nadużyciami. Ale wyobraź sobie taka sytuację: kończymy pracę o 15, potem dwie godziny szkolenia. Nagle szkolenie przełożone na 17. Dlaczego? Bo koleżanka, która ma dwuletnie dziecko, oświadczyła, że jak to zaraz po pracy? Przecież ona musi spotkać się z dzieckiem! A jeśli nie zostanie przełożone, to oskarży firmę o utrudnianie pracy matce...

Odpowiedz
avatar ijabuba
-5 11

@ahilfer: ! dobrze ! Ja na miejscu tej kolezanki musialabym odebrac dziecko ze zlobka i zorganizowac mu opieka na czas o szkolenia..

Odpowiedz
avatar ahilfer
24 26

Ja pracowałam z panią, która długo, bardzo długo odmawiała - tłumacząc się posiadaniem dziecka - brania nadgodzin, uczestnictwa w szkoleniach, naradach, zastępstw, jakiejkolwiek pracy dodatkowej - aż nagle ktoś się zorientował, że jej dziecko właśnie maturę zrobiło.

Odpowiedz
avatar Jasiek5
2 2

@ahilfer: Nową przypowieść Polak sobie kupi. Że i przed szkodą, i po szkodzie głupi ... Jan Kochanowski.

Odpowiedz
avatar elda24
12 18

Ooo tak, znam też takie ze swojej obecnej pracy. One mają dzieci, one nie mogą pracować, ale wypłatę fajnie dostawać. Ona nie przyjdzie w sobotę, żadną, bo nie. Ona nie przyjdzie na 2,3 zmianę, bo nie. Ona nie pojedzie na szkolenie, bo po co. Ona nie może dzisiaj dłużej, bo dzieci. Ona musi mieć urlop w wakacje, całe 26 dni, bo dzieci mają też wakacje. Wszystkie święta czy dni "mostowe" nie mogą pracować, bo dzieci. I ja rozumiem, gdyby one mężów nie miały - każda ma. Rozumiem, gdyby innej rodziny nie miały - każda ma (matki lubią duzo opowiadać o swoich pociechach, ciągle o nich gadać, jak to babcie na emeryturze siedzą i dzieci w dni wolne siedzą u dziadków, czy też w weekendy. I może byłabym w stanie strasznie im współczuć i ubolewać nad ich ciężkim losem matek, gdyby nie to, że sama mam dziecko i strzela mnie jak słucham ich wiecznego biadolenia nad ich ciężkim losem łączenia pracy z macierzyństwem. Ja tam na przykład lubie przyjść sobie w weekend czy na 2-3 zmianę, jak laboratorium musi akurat pracować, bo raz -mam spokój od ich biadolenia, a dwa - pracy jest dużo mniej i stawka na godzinę 120%, bo to nie jest mój normalny wymiar pracy. W weekend też fajnie nieraz przyjść, z synem przecież siedzieć może ojciec, no ale wśród koleżanek z pracy mężowie chyba mają dwie lewe ręce, bo w domu, poza leżeniem na kanapie, nic nie robią.

Odpowiedz
avatar Jotka
5 15

Ja nie mam dzieci, ale pracuję z koleżanką, która ma. Na wstępie powiedziała mi, żebym nie układała grafiku po 3 dni i więcej z rzędu, bo jej dzieci się nie przyzwyczaiły, że nie ma jej tak długo. Normalnie o to poprosiła, żadnego narzucania. Przyjęłam, poszłam jej na rękę. Teraz dzieci jej chorują, więc ja pracuję. Jak trzeba z nimi gdzieś iść, ja pracuję. I nie czuję się dyskryminowana:> Może dlatego, że zostawia mi czekoladki i kawkę, a może dlatego, że ja się zwyczajnie lubię dogadać z ludźmi i iść im na rękę, o ile to nie koliduje z moimi interesami i nie jest jakimś wielkim wyrzeczeniem :) I może dlatego, że ja lubię dzieci i chyba wolę, żeby ich mama z nimi siedziała jak chorują :) A dodatkowo wierzę, że wszystko, co się robi, wraca do nas :D

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 października 2014 o 12:54

avatar Jasiek5
1 3

@Jotka: O święta naiwności ...

Odpowiedz
avatar bukimi
3 3

@Jotka: Czytać regularnie Piekielnych i nadal wierzyć, że ustępowanie innym wiąże się z odwzajemnieniem tej dobroci - to jest prawdziwy optymizm i siła ducha!

Odpowiedz
avatar inmymind
17 17

Swego czasu mieliśmy czterech pracowników na takich samych stanowiskach. Ale charakter pracy jest taki, że czasem nie wiadomo w co ręce włożyć najpierw, a czasem nie ma w co - bo jest laba. Przyszedł jeden z pracowników, taki skrupulatny typ, i zaczął nawijać o tym, że on powinien zarabiać więcej, bo on najwięcej robi, i drugi kolega też, ale ten trzeci to niekoniecznie - przecież on nie ma rodziny i wciąż mieszka z matką, więc kasy nie potrzebuje tak jak oni - którzy i dzieci i rodziny i domki mają! Ponieważ sarkastycznie odpowiedziałam, ze może właśnie powinien zarabiać więcej, żeby i rodzinę założyć i dom wybudować i co tam jeszcze pan skrupulatny stwierdził, że chyba mam do tamtego słabość... To jest właśnie taki typ człowieka.

Odpowiedz
avatar yasm
6 8

Zgadzam się z tą historią w 100% !! Takie akcje niektóre mamuśki przemycają nie tylko w pracy niestety. One zawsze mają w życiu najgorzej. Rozśmiesza mnie, jak zachowują się tak, jakby były jedynymi matkami na świecie i nikt tak naprawdę nie wiedział przez co one biedne przechodzą. Nie mam dzieci, bo jak na razie nie mogę ich mieć, ale gdybym miała słuchać każdego marudzenia mam, to bym się chyba nigdy w życiu nie zdecydowała na dziecko ;) A tekst "jak będziesz miała dziecko, to zrozumiesz" otwiera mi nóż w kieszeni. Nie, jestem głupia, ślepa i głucha i naprawdę nie potrafię się domyśleć, jak życie się zmienia gdy pojawia się bobas.

Odpowiedz
avatar Chomiczek
2 2

@Jasiek5: Drugą połówkę mam od 4 lat ponad, no i? Może jestem ciemna ale nie rozumiem o co ci chodzi.

Odpowiedz
avatar marylinmonroe
3 3

Też przez to przeszłam. Co ciekawe, często szłam na rękę koleżance, a gdy raz odmówiłam to było wielkie olaboga, bo ''przecież Ty nie masz dzieci i tylu obowiązków''. Odpowiedziałam więc dobitnie, że nie muszę się nikomu tłumaczyć i to moja sprawa co robię po pracy.

Odpowiedz
avatar kasmo
0 2

Uważam iż musisz porozmawiać o tym z kierownictwem firmy i coś zmienić bo tak nie może być. Każdy ma swoje racje , ale też prawo do życia prywatnego.

Odpowiedz
avatar yfa
0 0

Piekielne nie są dzieciate koleżanki - bo dzieci są ważniejsze od roboty, tylko kierownictwo, które nie interweniuje. A naiwna jesteś ty - dałaś się szefostwu nastawić przeciwko koleżankom z powodu grafiku. Dziury w grafiku nie są problemem pracownika, tylko pracodawcy. Ale jak widać wystarczy znaleźć parę mułów do roboty, żeby problem się rozwiązał. Teraz zauważyłem, że z archiwum mi się 5-letni tekst wyciągnął - to zaznaczę jeszcze, że nie pamiętam jak wyglądał wtedy rynek pracownika.

Odpowiedz
Udostępnij