Moja babcia jest właścicielką kamienicy. Kamienica stara, bo stara ale miejsce do życia zapewni. Zdarzają się normalni lokatorzy, zdarzają się też handlarze heroiną. Ot, taki urok prowadzenia kamienicy.
Historii na tą stronę z tytułu kamienicy znalazłoby się może i z kilkanaście, ale opiszę tą która ostatnio wywołała u mnie największe emocje. Jakiś czas temu babcia zameldowała w mieszkaniu w kamienicy panią Ł. Ł. sobie jakoś żyła i czynsz z opłatami regulowała, do momentu w którym uznała iż regulacja rachunków to nuda, a alkoholizm to świetlana przyszłość. I zaczęła mocno w tą przyszłość inwestować.
Pal licho w to że baba wychodziła z mieszkania napruta w bieliźnie i darła mordę po nocy. Pal licho w szemrane towarzystwo urządzające w jej mieszkaniu pijackie orgie. Prawdziwa piekielność przyszła gdy przestała płacić rachunki. Ciężko się przejmować faktem iż pijaczka nie ma prądu, ale czynsz za wynajem trzeba płacić, i jeśli się to komuś nie podoba to pretensje do Bozi(?) co najwyżej można kierować. Tutaj naiwność ludzka mogłaby wnioskować iż prawo polskie jest po stronie właściciela, i to nie jego problem że uciążliwy, niepłacący lokator ma problem z finansami. Ale prawo polskie nie pozwala eksmitować zameldowanej osoby, dopóki nie ma dla niej lokalu zastępczego. Wobec czego do obowiązków mojej babci należy znalezienie zapijaczonej, rozwiązłej ku**ie lokum w którym może wegetować. Samo to w sobie stanowi piekielność, biorąc pod uwagę, że pijaczka sama z siebie się nie wymelduje, i policja w tym wypadku umywa ręce, ale piekielności było jeszcze kilka:
- Matka wyżej wymienionej alkoholiczki która namawiała ją do uporu, nie wymeldowywania się i siedzenia w mieszkaniu, na zasadzie "córuś, nie daj się" i telefonicznego obrażania właścicielki kamienicy (kurczę, dziwne że ludzie nie chcą z dobrego serca fundować czyimś zapijaczonym dzieciom egzystencji).
- Po ostatecznym sukcesie i wymeldowaniu wyżej wymienionej totalna ruina w mieszkaniu - wyłamane zamki, klucze wyniesione na złom (ileż kuźwa można zarobić na paru kluczach od mieszkania i piwnicy?), wybite szyby, wyniesione wszystkie możliwe kawałki metalu, w tym drzwi od pieca kaflowego, niewyobrażalny smród i syf na mieszkaniu (min. fekalia po kątach).
- Totalna bezsilność policji, która od początku całej sprawy twierdziła że nie może nic zrobić, a zakładanie sprawy w sądzie odradzała, bo przecież alkoholiczka nawet nie ma z czego zapłacić za szkody.
I tu należy sobie zadać pytanie - o co nam w tym całym systemie chodzi? Nie możesz wywalić z nieruchomości której jesteś właścicielem zapijaczonego obdartusa, który sra pod siebie i rachunków nie płaci, nie masz żadnej realnej szansy na zadośćuczynienie za zniszczone mienie, policja rozkłada ręce, a obdartus się z Ciebie śmieje i z kolejnego mieszkania robi melinę. I rzekomo żyjemy w najlepszym z możliwych systemów... Ręce opadają.
Uprzedzając, nie liczę na żadne porady co można było w danym wypadku zrobić, historia jest stara, być może mogłaby się skończyć szczęśliwiej dla mojej babci gdyby zrobiła coś, o czym wiedzą forumowi profesorowie życia. Ale moja babcia takiej wiedzy nie miała, cała sprawa była na bieżąco zgłaszana na policji, która najzwyczajniej nie chciała/nie mogła nic zrobić, ostatecznie koszty remontu poniosła właścicielka ciesząc się, że przynajmniej nie ma tej patologii więcej w swojej kamienicy).
kamienica
Zlikwidować obowiązek meldunkowy. Dać właścicielom pełną swobodę w dysponowaniu swoją własnością (w tym dowolność zawierania umów z lokatorami). Zlikwidować "sezon ochronny", a pokrzywdzonych kierować do Ikonowicza, który zawsze ma na sercu krzywdy ofiar czynszowników.
Odpowiedz@toomex: Bez przesady. Zlikwidowanie obowiązku meldunkowego - owszem (jakoś od lat o tym trąbią i nie likwidują), ale punkt drugi jest już bez sensu. Po pierwsze - jak ktoś wynajmuje mieszkanie to nie po to, by mu właściciel naloty robił, po drugie - trzeba też uwzględnić interesy sąsiadów - ci mają prawo do chociażby ciszy nocnej czy przyzwoitych warunków sanitarnych, więc jak właściciel chce sobie zamieniać mieszkanie w zarobaczoną i hałaśliwą melinę, niech sobie domku na odludziu poszuka. Sezon ochronny jak najbardziej ma sens w niektórych przypadkach (co innego pijak, co innego samotna matka z 2 dzieci) - wystarczyłaby regulacja, że właściciel jest w tym czasie zwolniony z czynszu.
Odpowiedz@soraja: Ok, zgadzam się z tymi aspektami życia społecznego. Jednak dalej uważam, że okres ochronny jest patologią. Podałeś/aś przykład pijaczek vs matka z dwójką dzieci... a co jeśli będzie pijaczka z dwójką dzieci? I czemu problem tej matki ma być rozwiązywany przez właściciela danej nieruchomości? Co on ma do tego?
Odpowiedz@toomex: Przy pijaczce z 2 dzieci (czyli ma na wódę, ale nie na dach nad głową dla dzieciaków) odpowiedź jest prosta - powinno się jej dzieci odebrać, a ją samą eksmitować. A właściciel wynajmując mieszkanie rodzinie z dziećmi musi się liczyć z pewną odpowiedzialnością - skoro zapewnił im dach na zimę, to niech ich nie wywala na 20stopniowy mróz. To nie problem matki tylko dzieci, które rodziców sobie nie wybierają - przy tempie działania polskich organów i metodzie "dzieciaki na bruk" co roku mielibyśmy brzydkie statystyki zmarłych z wychłodzenia kilkulatków. Jeśli właściciel jest niewydolny finansowo, niech nie przyjmuje rodzin z dzieźmi, proste.
Odpowiedz@soraja: Ale jaka znów odpowiedzialność właściciela? On tylko świadczy danej osobie/danym osobom usługę w postaci odstąpienia za odpowiednią opłatą części swojej nieruchomości do użytku na określony lub nieokreślony czas. I za tę usługę pobiera opłatę, co jest zupełnie zresztą naturalne. W sytuacji, kiedy lokator przestaje płacić, następuje złamanie warunków umowy, które powinny dać właścicielowi pełne prawo do zrezygnowania ze świadczenia usług niepłacącemu. Dzieci lokatora TO NIE JEST sprawa właściciela. To nie on jest ich rodzicem, żeby je utrzymywać...
Odpowiedz@soraja: Nie rozumiem co właściciela mogą obchodzić problemy obcych ludzi.
OdpowiedzA mnie zastanawia fakt, dlaczego babcia ta pania meldowala w mieszkaniu??
Odpowiedz@lucy1980: Bo to zupełnie normalna praktyka... przynajmniej dawniej i w cywilizowanych krajach.
Odpowiedz@lucy1980: moze tak mialy uzgodnione po podpisaniu umowy.
Odpowiedz@biala: Wlasnie w cywilizowanych krajach nie trzeba sie meldowac w wynajmowanych mieszkaniach. A jak sie melduje kogos obcego, to wlasnie potem ma sie takie problemy...
Odpowiedz@biala: Tak formalnie, to w wielu "cywilizowanych krajach" (np. USA, Wlk. Brytania, Francja, Szwecja, Kanada, Australia...) nie ma czegoś takiego jak meldunek. Mieszkasz sobie gdzie chcesz i państwu nic do tego (chyba że jesteś obcokrajowcem).
Odpowiedz@lucy1980: Nie jest tak,że i bez meldunku nikt nie może takiego gagatka wywalić?Bo słyszałam w TV takie historie.Osobiście współczuję właścicielom mieszkań bo takie prawo jest chore.
Odpowiedz@Krwawamary: Tak na prawdę zameldować się każdy może gdzie chce NIEZALEŻNIE OD ZGODY WŁAŚCICIELA MIESZKANIA. Wystarczy akt własności ALBO umowa najmu. Przy czym ta druga nie musi być notarialnie potwierdzona, więc tak na prawdę napisać ją sobie możemy sami. Przy meldowaniu nie musi być też obecny właściciel, jego zgoda nie jest wymagana, a on sam nie jest powiadamiany. I były już przypadki, że na przykład komornik zajmował ruchomości w jakimś mieszkaniu, bo pod danym adresem zameldowany był dłużnik, chociaż tak na prawdę nigdy się w danym mieszkaniu nawet nie pojawił...
Odpowiedz@CHErwonaWolnosc: No nie wiem... 9 lat temu meldowalam w swoim mieszkaniu kuzynke - meldunek tymczasowy, bodajze na 2-3 lata (nie pamietam juz). Papierologii mialam z tym mase - akt wlasnosci, wnioski, dowody...Pamietam, ze musialysmy udowodnic, ze kuzynka posiada zameldowanie stale zeby mogla u mnie uzyskac meldunek czasowy. I wszystko musialam zalatwiac, dostarczac i podpisywac osobiscie ja - wlasciciel mieszkania.
Odpowiedz@Krwawamary: Bo to taka nasza "wolność".Niby święte prawo własności,a wyrzucić bez sądu z własnego mieszkania patoli nie możesz.Mało tego, jak ktoś bez Twojej zgody na Twoją posesję wejdzie, musisz go grzecznie poprosić, żeby ją opuścił.Nie chce?Pecha masz, a w mordę dać nie możesz:(Takie pozostałości socjalizmu plus lewacki sposób myślenie (albo jego braku) naszych rządzących:(
Odpowiedz@lucy1980: Ale ja wiem :) Tak na marginesie - nawet jak nie masz umowy najmu (ani tym bardziej aktu własności), to bez większych problemów zostaniesz zameldowany pod wskazanym przez siebie adresem, jeśli tylko złożysz urzędnikowi odpowiednie oświadczenie. Tyle, że wtedy odbywa się to w drodze decyzji administracyjnej. I nikt cię wymeldować nie może (włączając właściciela), o ile tylko rzeczywiście tam mieszkasz (niezależnie od tego czy masz do tego jakiekolwiek prawo). Cel ustawodawcy jest jasny - ludzie mają się meldować tam, gdzie rzeczywiście mieszkają. Polecam uzasadnienie naczelnego sądu administracyjnego http://orzeczenia.nsa.gov.pl/doc/14B0BD6DB7 To że urzędnicy często robią problemy żądając dodatkowych papierów, to inna sprawa, ale jak się ktoś zaprze, to zawsze go w końcu zameldują bo po prostu nie mają innego wyjścia.
Odpowiedz@CHErwonaWolnosc: I to jest chore. Meldunek to tylko sposób totalitarnej władzy na kontrolę nad obywatelem. W cywilizowanych krajach jak UK nie ma takiego barbarzyńskiego wynalazku. Nie płacisz, lądujesz na bruku (albo w Council House ale to osobna patologia). Dlaczego patologia jest hołubiona przez lewackie i opresyjne rządy a uczciwy obywatel jest gnębiony i ograbiany? Lenie i pasożyty powinny zdychać pod płotem i być przestrogą dla innych.
Odpowiedz@lucy1980: obowiązek meldunkowy, który bezskutecznie znoszą od lat.
Odpowiedz@lucy1980: U nas też nie trzeba... ale można. Przykład: utrzymuję się sama, nie utrzymuję kontaktów z nikim z rodziny, wyprowadzam się do innego miasta i zbieram na własne mieszkanie. Dlaczego ktoś miałby mnie nie zameldować? Przecież to się wydaje jak najbardziej logiczne. A że patologia się zdarza? Jak wszędzie.
Odpowiedz@lucy1980: W Polsce jest obowiązek meldunkowy. Jeśli mieszkasz gdzieś powyżej 3 miesięcy, to - przynajmniej teoretycznie - masz obowiązek się zameldować.
Odpowiedz@lucy1980: Jesli uwazacie Niemcy za cywilizowany kraj, to informuje, ze trzeba sie w nich SAMEMU szybko zameldowac w mieszkaniu/domu, co normalnie uskutecznia sie w zarzadzie miejscowosci ("Stadtverwaltung"), albo biurze obywatelskim ("Bürgeramt"). Nie daje to specjalnych praw, ale jest obowiazkowe i zostaje uwidocznione w dowodzie osobistym pod nowym adresem. Niezastosowanie sie do meldunku jest karalne (niska grzywna), ale przewaznie nie jest scigane. Tylko bezdomni ("Obdachlose") nie melduja sie.
Odpowiedz@CHErwonaWolnosc: W Niemczech obowiązek meldunkowy to świętość jeszcze większa niż w Polsce.
OdpowiedzPaństwo zawsze wspierało patologię społeczną. Normalna, niepijacka rodzina, z pracującymi rodzicami, grzecznymi dziećmi, płacąca regularnie czynsz, nie wszczynająca burd i nie robiąca z domu dyskoteki jest zawsze mile widziana przez właścicieli lokali i wsparcia nie wymaga, bo sama sobie poradzi. Niemile widziani są ci, co tych warunków nie spełniają, czyli najczęściej patologia społeczna - twardy elektorat partii lewicowych. Tych trzeba wspierać, bo pieniędzy zarabiać im się nie chce, a alkohol i fajki kosztują. Do tego źli kamienicznicy domagają się czynszu, co grozi biednym sierotom po komunie bezdomnością.
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 października 2014 o 18:40
@IPL: Jakkolwiek cala sytuacja jest piekielna jak cholera, to nie rozumiem hejtu wobec prawa chroniącego osobę wynajmującą, czyli stronę słabszą. To, kto jest niemile widziani dla właścicieli zależy od ich widzimisię, które może być zmienne jak marcowa pogoda. Rozumiem,że tutaj wypowiadają się sami życiowi zwycięscy w szybkich samochodach, ale myślę,że niespodziewana utrata pracy, a więc i brak środków na życie i opłatę zaległego czynszu zmieniła by o 180' podejście do eksmisji na bruk w środku zimy. bo czasem patologia społeczna musi pracować na umowę- zlecenie za osiem stów i nie ma sobie z czego odłożyć. o wile bardziej piekielne niż niepłacąca pijaczka jest dla mnie sytuacja, w której kamienicznik podnosi sześciokrotnie czynsz staruszkom, którzy odbudowywali Warszawę, bo woli na miejscu ich kamienicy zbudować deweloperski blok. Zbrodnią jest dla mnie pchanie w pękającą w szwach kabzę Kościoła kolejnych, niby zagrabionych majątków z gigantyczna nawiązką, które UJ musi za ciężkie pieniądze wynajmować na sale wykładowe. I upadał magnateria, która przez dekady czeka, aż państwo wyremontuje "ich" majątek,żeby dopiero wtedy starać się o jego odzyskanie (bo skoro im zabrali ładne to brzydkiego nie chcą i poczekają). Właściciel, zanim wynajmie komuś swoją święta własność, może sprawdzić jego stan cywilny i wyznanie, a nawet prowadzenie się i orientację, więc słabo rokujących pijaczek przyjmować. pod swój dach nie musi. A jeśli człowiek sukcesu sobie kupuje kamienicę na Pradze z "elementem", bo myśli,że się nachapie na tym aż do pożygu, to tacy pijacy dadzą mu cenna i zasłużoną nauczkę, która mnie osobiście - jako twardy elektorat partii lewicowych - bardzo cieszy.
Odpowiedz@Transport_mocy: System, który jednocześnie chroni prawo własności i prawa lokatora wprowadza dysonans poznawczy ;)
Odpowiedz@Transport_mocy: Oddasz mi swoją pensje? Nie zarabiam dużo, pewnie masz więcej. Nie? To dlaczego chcesz zabrać pensję właścicielowi mieszkania? Kupił na Pradze (która podobno rokuje dobrze, ja tam tego nie widzę, ale ok) i co? Budynek jest jego własnością, może nim rozporządzać.
Odpowiedz@Transport_mocy: Mne to trafia jeżeli przepisy, nakazy itd. zabraniają rozporządzać MOJĄ własnością. Moja ziemia, moje cegły, moja zaprawa = moje warunki. Podobnie mój samochód, podobnie moje majtki. Skoro to kupiłem jest moje i mogę tym rządzić - w tym podnosić czynsz 1000x jeżeli dopuszcza to umowa i najemca nie poniesie straty (np. wyremontowanł mieszkanie a ja mu wtedy podnoszę czynsz). Jednak jeżeli trzeba wymienić dach, elewację itp. to właściciel musi na to zarobić.
Odpowiedz@Transport_mocy: " magnateria, która przez dekady czeka, aż państwo wyremontuje "ich" majątek,żeby dopiero wtedy starać się o jego odzyskanie (bo skoro im zabrali ładne to brzydkiego nie chcą i poczekają)" no straszne,złodziej (państwo) ukradł i zniszczył, a teraz ci burżuje domagają się zwrotu w stanie jak sprzed kradzieży!Co za ludzie!
Odpowiedz@Katka_43: Akurat tak się składa, że "ładnego" im nie zabierali. Na ogół były to kamienice zagrzybione, nieskanalizowane, lub tylko z zimną wodą, z piecami zamiast centralnego, odrapane, cuchnące, od lat nieremontowane i w większości grubo obciążone hipoteką. Przed wojną, koleżanko, był ciężki kryzys, panowało ogólne bezrobocie, kwitła przestępczość, korupcja i hochsztaplerstwo. Pomijam już fakt, ile z tych "pięknych" kamienic uległo całkowitemu zniszczeniu podczas działań wojennych. Szczególnie w Warszawie. Państwo-złodziej odremontowało te kamienice, bądź odbudowało, doprowadziło do stanu używalności i w takim stanie utrzymywało przez kilkadziesiąt długich lat. Wielmożnego pana właściciela nie stać by było po wojnie na odbudowanie, lub remont choćby jednej klatki schodowej. A teraz zjawia się jakiś, podobno, pociotek byłego właściciela i twierdzi, że to jego, często, gęsto nie mając na to dostatecznych dowodów. Ktoś weźmie w łapę, ktoś sfałszuje dokument, ktoś poświadczy nieprawdę. A durnowate państwo zwraca, zwraca, zwraca i zwraca. A jaśnie wielmożny "pan właściciel" ma prawo wyrzucić na bruk ludzi mieszkających tam od dziesięcioleci, ma prawo nie remontować domu, nie inwestować w nowoczesne rozwiązania, lub ustawić się z deweloperem na sprzedaż gruntu z sypiącą się chałupą, za mieszkanie w której ma prawo podnieść czynsz dziesięciokrotnie, bo mu się tak podoba. A jak kogoś nie stać - wypier*dalać w podskokach. Taka jest twoja wizja wolnego, prawego i sprawiedliwego, nowoczesnego państwa??? A może sądzisz, że Pałac Wilanowski, kamienice na warszawskiej Starówce, Hotel Polonia, Łazienki i sporo innych nieruchomości należałoby zwrócić prawdziwym, bądź fałszywym sukcesorom?
OdpowiedzZmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 października 2014 o 12:32
@hated: No właśnie. Musi zarobić, ale jego obowiązkiem jest dotrzymywać umowy. Czyli - remontować, wymieniać, usprawniać. Najczęściej tego nie robi, nawet jak ma za co. Bo jest POSIADACZEM i najważniejsze są jego własne potrzeby. Albo tego nie robi, bo nie ma za co. Po prostu NIE jest w stanie utrzymać domu, bo kwota potrzeb przerasta kwoty i tak wygórowanego czynszu. A pociotkom właścicieli się wydawało, że sukcesja to strumień nieustająco płynącej, łatwej kasy...
Odpowiedz@Transport_mocy: Uuu, kochany, poleciałeś po bandzie, szczególnie z tym Kościołem! A ty to nie wiesz, że Kościołowi, ile by mu nie dać, ZAWSZE będzie za mało? I że prawdziwy Polak, katolik odda mu nawet ostatnie gacie? Pod warunkiem, oczywiście, że nie będą jego, tylko państwowe. "...ale myślę,że niespodziewana utrata pracy, a więc i brak środków na życie i opłatę zaległego czynszu zmieniła by o 180' podejście do eksmisji na bruk w środku zimy." No coś ty! W życiu nigdy! Tutaj wypowiadają się życiowi zwycięzcy, którzy ZAWSZE I WSZĘDZIE stosują takie same standardy do siebie, jak i do innych. Jeśli noga się im powinie (co jest, oczywiście, zupełnie nieprawdopodobne, ale hipotetycznie zakładając) to sami i bez ponagleń wyniosą się w środku zimy do namiotu, bo swój honor mają! "...czasem patologia społeczna musi pracować na umowę- zlecenie za osiem stów i nie ma sobie z czego odłożyć." Kochany, KOGO?... to obchodzi? To niech sobie patologia znajdzie lepszą pracę! "...w której kamienicznik podnosi sześciokrotnie czynsz staruszkom, którzy odbudowywali Warszawę, bo woli na miejscu ich kamienicy zbudować deweloperski blok." No i bardzo słusznie, że woli. Niech te staruchy już prędzej wykorkują, bo tylko generują koszty (emerytury), a - oddychając - zabierają młodym zwycięzcom powietrze. Do tego pierdzą bez przerwy produkując gazy cieplarniane i mamy przez nich dziurę ozonową. A podnosić z gruzów stolicę sami chcieli. O co ten krzyk? "A jeśli człowiek sukcesu sobie kupuje kamienicę na Pradze z "elementem", bo myśli,że się nachapie na tym aż do pożygu, to tacy pijacy dadzą mu cenna i zasłużoną nauczkę, która mnie osobiście - jako twardy elektorat partii lewicowych - bardzo cieszy." Ech, ty komuchu-podłoto...
OdpowiedzTo Ci co chcą sprawiedliwie biednym dawać niech się zgłoszą na priv, podam dane do przelewu. Mówię serio, mam poniżej tysiaka na miesiąc. Nikt miastu nie kazał tych kamienic remontować- jak dziki lokator zajmie wam działke i wybuduje sobie dom to oddajecie działke?
Odpowiedz@Izura: To samo miałam napisać,mnie wprawdzie niczego nie brakuje, ale znam parę osób, które za cudze chętnie pożyją.Ciekawostka, gdzie te wszystkie lewaki byłyby, gdybym im kazała z kasy (własnej) wyskakiwać:)))))
Odpowiedz@Katka_43: Jak na razie priv pusty, chyba poszli sobie lewaczyć w swoich lewackich grupkach gdzie nikt im nie przeszkadza;)
Odpowiedz@Armagedon: Własność jest święta. Skoro ktoś jest spadkobiercą jakiejś kamienicy, to powinien otrzymać ją, bez względu na to co działo się z nią przez okres ostatnich 60 lat. Przekręty i oszustwa zawsze się będą zdarzać, ale nie jest to argument przeciwko zwrotom zagrabionej własności, tylko za jeszcze lepszym kontrolowaniem. Państwo łożyło na remont kamienicy i utrzymanie, ale równocześnie przez 60 lat nie płaciło czynszu za możliwość użytkowania. Uważam to za sprawiedliwy układ przy zwrocie własności - nie liczymy zaległych czynszów i nie liczymy kosztów remontów. A że w kamienicy mieszkają ludzie od 50 lat? Nie jest to problem właściciela tylko państwa. To ono zezwoliło zamieszkać im tam w bezprawnie administrowanym przez PRL lokalu. I to państwo ma w tej sytuacji obowiązek zapewnić niewypłacalnym starszym lokatorom lokalu zastępczego. Nasze państwo zwala jednak ten obowiązek na właściciela kamienicy. O ile rozumiem ochronę starszych lokatorów, których zwyczajnie z emerytur nie stać na mieszkanie w kamienicy w centrum miasta, to nie rozumiem ochrony przed wyrzuceniem na bruk rodzin pijaków i leni. Na wódkę i papierosy stać, ale na czynsz już nie, bo patol ma pełną świadomość bezkarności jaką zapewnia mu nasz państwo opiekuńcze. Nie rozumiem też blokowania przez lewicę eksmisji ludzi wyrzuconych za długi. Dodajmy, eksmisji do lokalu socjalnego. Celuje w tym imć Ikonowicz. Za wynajem mieszkania trzeba ZAWSZE płacić. Jak kogoś nie stać, to niech szuka tańszego. Obce mi jest myślenie lewicy, że wynajmowana własność przestaje być w 100% własnością tego, kto daje do wynajmu, a staje się współwłasnością wynajmującego i najemcy. W mojej ocenie najemca ma prawo do użytkowania lokalu wyłącznie jeżeli jest w mocy umowa najmu i on spełnia swoją część, głównie dotyczącą systematycznej płatność, szanowania lokalu i niezakłócania spokoju innym najemcom. W innych wypadkach powinien być wypad z lokalu, przepadek kaucji i sprawa w sądzie o zwrot pozostałych należności.
Odpowiedz@Armagedon: Nikt nie wie jaki był stan budynków podczas wywłaszczenia. Odbudowa była finansowana z "odszkodowań wojennych", a jeżeli uważasz, że wywłaszczenie było O.K. to przemyśl: Przychodzi do ciebie komornik, zabiera Ci samochód - "bo tak" - taki mamy "nowy ład" z "kraju rad". Następnie sie nim rządzi, wynajmuje za 50 zł miesięcznie, zmienia się ustrój i chcesz swoje auto odzyskać i jakiś Armagedon nazywa cię złodziejem. Tak to niestety wygląda
Odpowiedz@Katka_43: @Izura: Jak zabraknie argumentów, trzeba zboczyć z tematu i wykombinować inny argument - lewactwo. Tiaaa, ten "argument" jest dobry na wszystko. Nauki "fenira" nie idą w las. Izura, specjalnie do ciebie... "Nikt miastu nie kazał tych kamienic remontować..." Proponuję zapoznać się z historią powojenną. Nie będę robić ci tu wykładu. Powiem jedno - gadasz głupoty. Po wyzwoleniu podjęto decyzje o odbudowie Warszawy. Była tak zniszczona, że w ogóle długo się nad tym zastanawiano. Dekretem Bieruta uznano grunty warszawskie za państwowe, właśnie po to, żeby móc tę stolicę odbudować za państwową kasę, oraz, a jakże, w czynie społecznym również. Ocalałe na tych, już państwowych, gruntach domy pozostawiono właścicielom, a grunty oddano w wieczystą dzierżawę. Zobowiązano tylko właścicieli do odremontowania tych swoich domów. I okazał się, że większości (90%) posesjonatów na to nie stać. Domostwa więc, siłą rzeczy, przeszły pod zarząd państwowy, a właściciele kamienic otrzymali - niewielkie, bo niewielkie, ale odszkodowania. I pomijam już fakt, że mnóstwo właścicieli pozostało po wojnie za granicą, bo uznali, że nie mają do czego wracać. A ty, o przemądra, wszystkowiedząca alfo i omego widziałabyś najchętniej do dziś ruiny zamiast Warszawy i mieszkających w tych ruinach ludzi, bo nikt nikomu niczego odbudowywać nie kazał. P.S. Dla jasności. Dekret Bieruta obowiązuje do dziś. A jeśli ktoś ma możliwość odzyskania swoich gruntów, lub odszkodowania za nie to głównie dlatego, że państwo zlekceważyło pewne procedury i nie zadbało w odpowiednim czasie o wpisy do ksiąg wieczystych.
Odpowiedz@Eko: więc powinien chronić prawa słabszych @Izura: jeżeli pobierasz zasiłek, bo sobie nie radzisz, w pewnym sensie sponsoruję Twoją niezaradność płacąc podatki. Inwestycje mają to do siebie,że niosą ryzyko utraty włożonego kapitału, więc właściciel kamienicy takie ryzyko ponosi.
Odpowiedz@hated: Tylko to nie jest własność absolutna. Nie możesz tam założyć własnej enklawy,łamać prawa itp. To jakby ziemia, która należy do państwa, i państwo Ci ją odstępuje pod pewnymi warunkami.
Odpowiedz@Izura: Oczywiście, trzeba było zostawić gruzy po powstaniu, nie? kto im kazał odbudowywać. kto każe komukolwiek starać się,żeby jego miasto jakoś wyglądało, chronić zabytki, dbać o kulturę, przecież to nie twoje, to ani się tym nie ogrzejesz, ani nie ugryziesz.
Odpowiedz@Izura: Lewaki wyskakują co miesiąc z kasy płacąc podatki, z których finansuje się pomoc kalekom, osobom niezaradnym, chorym, upośledzonym. na ogół płacą też dodatkowo i z własnej woli instytucjom, które uważają za pożyteczne i niosące pomoc. Niestety,w budżecie nie jest przewidziana pomoc dla nieuleczalnych idiotek, które nie rozumieją jak dział umowa społeczna, i myślą,że jak ktoś się troszczy o coś więcej niż koniec własnego nosa, to będzie im dawał gotówkę na rozpieprzenie.
Odpowiedz@IPL: własność nie jest święta i nie może być rozumiana absolutnie.Potępienia godna jest sytuacja, w której czasie wielkiego głodu bogacz wykupi większość mięsa, żeby rzucać je psom na oczach głodujących. Są sytuacje, w których własność może być naruszona, a państwo jest gwarantem tego,aby własność była wykorzystywana dla dobra jak największej liczby obywateli. Skandalem jest dla mnie sytuacja, w której ogromna własność - ziemie wielkosci województwa - znajduje się w rękach jednej rodziny.
Odpowiedz@Transport_mocy: Nie chciałbym żyć w świecie zgodnym z twoją wizją. W świecie, w którym państwo mogłoby mi zabrać każdą własność, na zasadzie "dla dobra obywateli". Przerabialiśmy to w czasach stalinizmu. Jeżeli ktoś nabył własność legalnie, za środki legalnie zgromadzone, to nikt nie ma prawa go tej własności pozbawić. Zabranie czegokolwiek przez państwo "dla dobra społeczeństwa", bez adekwatnego odszkodowania, to zwyczajna kradzież.
Odpowiedz@IPL: Patologia społeczna przeważnie jednak nie głosuje.
Odpowiedz1. Meldunek już od dłuższego czasu ma się nijak do prawa przebywania w danym lokalu. Podstawą prawną jest umowa najmu. Można nie być zameldowanym i mieć prawo korzystać z lokalu. Samo wymeldowanie nie załatwia problemu eksmisji. Inna sprawa, że niektóre służby nadal trzymają się kwestii meldunku z uporem godnym znacznie lepszej sprawy. 2. Zgodnie z obowiązującymi przepisami mając umowę najmu można się bez problemu samemu zameldować w wynajmowanym lokalu bez powiadamiania właściciela. Takie właśnie niestety mamy prawo.
OdpowiedzSzczerze to NIC nie można zrobić. Na razie nie można wymeldowywać na bruk bądź do domów pobytowych. Ma to za zadanie chronić osoby najmujące itd przed nieuczciwymi praktykami właścicieli kamienic/mieszkań. Każdy kij ma dwie strony. Od kiedy macie w posiadaniu tą kamienicę? Kto podpisywał umowę najmu z tą pijaczką? Jak długo mieszka i jaki miała tytuł prawny do lokalu?
Odpowiedz@LoonaThic: jak nic nie można :) zawsze jest wyjście... http://www.pomorska.pl/apps/pbcs.dll/article?AID=/20110927/STUDENT/204096197 ;) za drobną opłatą wprowadzić do mieszkania jakiś ciekawy element ;)
Odpowiedz@elprosiako: Oj stary... Tu akurat nie trafiłeś. Ogłoszenie zamieścił CFANIAK z Warszawy bodajże, który "układając się" z notariuszem WYŁUDZIŁ od starszych ludzi DOM. Kobieta chciała wziąć pożyczkę 30 tys zł pod zastaw hipoteki, a ten ciulas dał jej do podpisania akt sprzedaży domu. Za 100 tys zł. Więc - naprawdę zastanów się co powielasz - bo tu akurat to było najzwyklejsze sqrwysyństwo.
Odpowiedz@LoonaThic: ok może nie w tym przypadku ale , Do swojego mieszkania mogę wprowadzić kogo chcę. Wprowadzam kogoś kto uniemili jej życię i sama odpuści...
OdpowiedzSą dwie rzeczy, które można zrobić (w miarę) legalnie: 1) Dokwaterować kogoś, choćby żulika z okolicy. Ryzykowne, ale może pomóc. 2) Wymienić zamki na takie, które otwierają się po wrzuceniu pięciozłotówki. I to nie tylko wejściowe, także te do kuchni, toalety, pokojów. I zainstalować alarm wyjący jeśli się nie zamkną. I będzie: siku: dycha; śniadanie: dycha; wyjście po piwo: dycha... Razy 30 dni i już jest prawie tysiak.
Odpowiedz@bloodcarver: Wiem, że chciałeś pomóc, ale .. ad 1. Rzeczywiście ryzykowne. OK, żulik przepędzi lokatorów .. i sam zrobi tam melinę. A jego jak wykurzyć? ad 2. A co powstrzyma lokatorów przed wymianą zamków na normalne 2 minuty po tym, jak zamkną za właścicielem drzwi? A takie zamki na monety pewnie kosztują krocie, o ile da się je w ogóle kupić.
Odpowiedz