Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kolejna porcja warsztatowych perełek. Do mycia części silników używa się specjalnych płynów…

Kolejna porcja warsztatowych perełek.

Do mycia części silników używa się specjalnych płynów (powinno się), oleju napędowego, nafty. Oraz innych, często niebezpiecznych substancji, których się używać nie powinno ale będących akurat pod ręką. Zastałem nad wanienką do mycia mechanika z papierosem w ustach. W wanience była ...benzyna. Miałem okazję poczuć się jak negocjator rozmawiający z gościem z bombą. "Spokojnie, odłóż pędzel, zrób dwa kroki do tyłu, idź w moją stronę"

Samochód z zerwaną linką sterującą sprzęgłem. Czyli sprzęgło nie działa, jak bieg jest włączony, to nie można wcisnąć sprzęgła i na przykład się zatrzymać. Panowie mieli wepchać samochód na stanowisko celem wymiany linki. Ale po co pchać i się męczyć, przecież silnik zapala.
Geniusz uruchomił silnik z załączonym 1-szym biegiem, tak że samochód w tym momencie ruszył - i bardzo dobrze, skierował się prosto do warsztatu, wjechał... Następnie już w środku wcisnął sprzęgło, by się zatrzymać. Ale zaraz, czy linka nie była zerwana a pedał sprzęgła nie leżał na podłodze? Zaskoczony tą sytuacją nie wiedział jak się zatrzymać. Na szczęście nowoczesna wyważarka do kół stojąca na drodze samochodu złagodziła uderzenie o ścianę.

Podczas ładowania akumulatorów wydziela się wodór. Wodór z powietrzem tworzy mieszaninę wybuchową. Z tego też powodu, jeśli ładujemy naraz dwa duże akumulatory, to nie podchodzimy do nich z papierosem. W wyniku eksplozji spadł z stojaka i rozwalił się porządny warsztatowy prostownik, uszkodziło też obudowy akumulatorów i był ogólny nieporządek.

Po wymianie paska rozrządu, kiedy już wszystko jest zmontowane, należy ręcznie obrócić kilka razy silnikiem, dla sprawdzenia. Sprawdzenia, czy napinacze działają, czy wszystko skręcone, czy fazy rozrządu się zgadzają i nic nie koliduje. Należy obrócić ręcznie, aby wyczuć, że coś nie tak. Ale po co się męczyć? Można rozrusznikiem, a najlepiej od razu zapalić. Napinacz nie działał prawidłowo (jak się zapomni wyjąć zawleczkę, która odblokowuje sprężynę, to nie ma prawa), to była epicka katastrofa.

Tłoczki w zaciskach hamulcowych w miarę zużywania się klocków wysuwają się. Przy zakładaniu nowych klocków tłoczki należy wcisnąć z powrotem. Najlepiej specjalnym przyrządem. A najlepiej młotkiem i łyżką do opon! Szczególnie te plastikowe, które wtedy pękają...

by arai
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Garrett
1 3

Plastikowe tłoczki hamulcowe???? Cóż to za pojazd?

Odpowiedz
avatar arai
8 8

@Garrett: Opel Astra G i nowsze, Opel Vectra C itd. Coraz popularniejsza sprawa.

Odpowiedz
avatar SlimSkinhead
5 15

A właściciel warsztatu nie widzi że zatrudnił ludzi po socjologi a nie mechaników?

Odpowiedz
avatar I_Human
18 18

"W wyniku eksplozji (...) był ogólny nieporządek" To ci się udało :D

Odpowiedz
avatar imhotep
10 10

Tak z ciekawości - pracujesz na warsztacie, że takie cuda oglądasz? Jeśli tak, to chyba przysługuje ci jakiś dodatek za pracę w szkodliwych warunkach :) Nie zdawałem sobie sprawy, że to tak niebezpieczne zajęcie.

Odpowiedz
avatar arai
10 10

@imhotep: Historie są z różnych, tylko niektóre z "mojego". O dziwo najbardziej "błyskotliwe" dokonania są dziełem doświadczonych, starych wyg, których gubi nonszalancja i rutyna.

Odpowiedz
avatar letmefly
-2 10

Trzeba więc zapytać: czy w warsztatach pracują humaniści, którzy nigdy koła nawet nie wymieniali?

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
5 5

Ja dołożę jeszcze "zatarty" tylny most w BMW 5, most z tzw. szperą, czyli częściową blokadą powodującą że koła obracają się w tę samą stronę jak je ręcznie pokręcić, a nie w przeciwne. I koniecznie to trzeba wymienić. Most cały znaczy. Szpera? Jaka szpera? Co to w ogóle jest? Wymiana termostatu i dolewka płynu, tak może 0,5 litra bo termostat na samej górze i niewiele się wyleje, jedynie 400 zł. Bo płyn ze złotej butelki chyba.

Odpowiedz
avatar DasCoach
5 5

Oj, takie rzeczy są niemal na porządku dziennym :-) Z opowieści mojego rodzinnego mechanika i własnych przeżyć: - Wymiana któregoś paska w Polonezie. Specjalista zapomniał zdjąć nasadkę (rozmiarowa część klucza nasadkowego, dla niekumatych), odpalił, pasek zakręcił jak wściekły, nasadka odleciała w siną dal powodując ogólne spustoszenie po drodze. - Czyszczenie i strojenie gaźnika w dużym Fiacie. Jakoś się nie założyło opaski zaciskowej na przewód doprowadzający doń paliwo. Podczas jazdy próbnej Fiat wpadł w dziurę (jakżeby inaczej, rzecz działa się w Polsce jakieś 20 lat temu), przewód spadł i zalał benzyną silnik (co samo w sobie, wbrew pozorom, nie jest jeszcze tragedią - zwykle benzyna po prostu wyparuje) w którym (co już spowodowało pewne niedogodności) przebijał jeden z przewodów wysokiego napięcia. Opary benzyny lejącej się strumieniem, iskra - no, rozumiecie. Eksplozja była prawdziwie zacna, szczęśliwie nikomu nic się nie stało (udało się uciec), zaś Fiata przed kompletnym spaleniem uratował kierowca przejeżdżającego autobusu, który miał na pokładzie WIELKĄ gaśnicę. Przy okazji, od tego momentu (jechałem tym autem na prawym fotelu, przeżycia nie z tej ziemi) wożę w aucie gaśnice kilkukilogramowe. Te małe nie mają żadnych szans. - Taki żarcik, coś w rodzaju zakładu: A cóż takiego się stanie, gdy będę wjeżdżać do warsztatu ze skrzyżowanymi nogami? Tak, lewa na gazie i hamulcu, prawa na sprzęgle... Gdy auto dojeżdżało do ściany, instynkty mechanika wzięły górę nad jego zdrowym rozsądkiem i na pełnym gazie wjechał moim Punto w ścianę. Cały przód do wymiany. - Czasem trzeba wypompować paliwo z baku. Gdy już proces się rozpocznie, leci samo, przy pomocy praw fizyki. A jak można zacząć? Natura zna dwa sposoby. Przy pomocy małej pompki lub własnych ust. Drugi przypadek jest zdecydowanie bardziej popularny, co jest dziwne, gdyż kończy się (zawsze) przynajmniej dezynfekcją jamy ustnej cuchnącą benzyną - co idzie też w nos i jest mniej irytujące, tłustą ropą - co też idzie w nos i jest zdecydowanie bardziej irytujące, bądź (nierzadko) wypiciem łyka jednego z tych specjałów, co kończy się długimi torsjami i zawrotami głowy. No, ale można też wyciągnąć rurkę w ostatniej chwili i po chwili zapalić papierosa, dla odstresowania. Taki hint: papieros, jako taki, nigdy nie ma wystarczającej temperatury by zapalić opary benzyny. Ba, w benzynie można go nawet zgasić (to też widziałem...). Za to zapałka w chwili rozbłysku podpali ją z pewnością. No i tyle powiem, bez wchodzenia w szczegóły, że ów mechanik zaraz po wyjściu ze szpitala, jako pierwszy w okolicy, kupił wspomnianą pompkę :-) - Bardzo ważnym elementem wzmacniającym sztywność nadwozia jest przednia szyba. W poważnych warsztatach jest absolutny zakaz jazdy samochodem bez niej, można go co najwyżej przepychać - może to się skończyć pogięciem karoserii. Znajomy zakład chyba o tym nie wiedział, do tego wymieniał szybę w aucie które słynęło z nadwozia wykonanego z blachy o cechach papieru - Daewoo Tico. Dla jaj się przejechali, bez szyby. Potem - a jakże - nawet dało się ją założyć. Z pozamykaniem drzwi był cokolwiek większy problem. Tak, karoseria się tak powyginała. - Jeżeli już o Tico, wróćmy do lat świetności tego modelu. W Polsce, późne 90-te, to był prawdziwy hit sprzedaży - i wcale nie tak mało wart. Przyjechał klient na wymianę oleju w silniku. Robotę dostał człowiek z praktyk w technikum (poważne rzeczy robili - DOBRZE - ci z zawodówki, ot, ironia losu), bo co można tam zrobić źle? Otóż, można. Człowiek odkręcił śrubę pod spodem, poczekał aż płyn się zleje. Tak jak trzeba. Potem odkręcił korek pod maską, zalał kilka litrów według instrukcji - znów, książkowo. Klient zadowolony, wyjechał z serwisu i w drogę do domu. Niemal wprost z serwisu wyjechał poza miasto, rozpęd, piąty bieg i jedzie. A tu Tico nagle zaczęło BARDZO kopcić. Sino, sino, sinoniebieski dym... Kierowca postanowił poprawnie zwolnić, noga z gazu, redukcja biegu - a tu zgrzyt. Trochę niżej - głośny zgrzyt. Co tu d

Odpowiedz
avatar DasCoach
4 4

@DasCoach: Dokończenie ;-) Co tu dużo mówić, fachowiec spuścił olej ze skrzyni (co skończyło się jej zniszczeniem) i nalał do silnika (co dało dymienie). - Wszelakie cuda ze składaniem aut po wypadkach są już chyba w innej kategorii, bo są aż przykre. Pomyślcie o dwóch Matizach spawanych w jednego na słupkach przednich... Co ciekawe, w razie wypadku, dobry spaw z pewnością wytrzyma. Za to nadwozie z łatwością złamie się tuż obok niego.

Odpowiedz
avatar cija
4 4

@DasCoach: czemu nie wrzucisz tego jako historię? :>

Odpowiedz
avatar DasCoach
4 4

@cija: A w sumie racja - już jest :-) Dzięki!

Odpowiedz
Udostępnij