Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Od kilku dni zbieram się do opisania historii podobnej do tej http://piekielni.pl/62270…

Od kilku dni zbieram się do opisania historii podobnej do tej http://piekielni.pl/62270
Moja żona ma nietypowe, jak na kobietę, hobby. Uwielbia obróbkę drewna. I dopóki mieszkaliśmy w bloku, z braku miejsca i warunków, były to drobiazgi - jakieś kuferki, skrzyneczki, świeczniki i ramki. Ale odkąd przeprowadziliśmy się do domu - hulaj dusza piekła nie ma. Jest za to prawie profesjonalny warsztat i mnóstwo drewnianego rupiecia pościąganego do renowacji. Pasuje mi to bardzo, bo prezent w postaci zestawu papierów ściernych albo jakiejś chemii do drewna jest zawsze mile przez nią witany. A ja zdecydowanie swobodniej czuję się prze półką z bejcami do drewna, niż w kosmetycznym przed półką z "bejcami" do twarzy :)

Gdy kupowaliśmy stary dom, poprzedni właściciele zostawili trochę niepotrzebnych im szpargałów. Część zupełnych śmieci. Ale na widok niektórych, mojej żonie świeciły się oczy :). Przez pierwsze 2 lata były właściciel przychodził z pytaniem, czy nie zostało tu... bo by mu się przydało. Część rzeczy zabrał. Nam nie były one do niczego potrzebne. Po 2 latach wziąłem go do budynków gospodarczych i kazałem przejrzeć to co zostało, bo zamawiamy kontener i pozbywamy śmieci. Nie zabrał nic.
- Panie - mówił - do nowego domu nie będę znosił starych rupieci.

Tej wiosny, żona wzięła "na warsztat" stare, drewniane ławki po byłych właścicielach. Przedstawiały obraz nędzy i rozpaczy. Zamazane kilkoma warstwami farby olejnej, łuszczące się, pełne odprysków i nierówności. Chciałem nawet porąbać na je opał, ale nie pozwoliła :).
Praca zajęła jej kilka weekendów, ale dopieściła je i odnowiła rewelacyjnie. Zdarła farbę, wygładziła, zabejcowała, nałożyła warstwy zabezpieczające. Wyszło małe cudo. Całe lato funkcjonowały w kąciku grillowo-ogniskowym i cieszyły oko.

Dwa tygodnie temu, w sobotę rano wyciągnęło mnie na podwórko szczekanie psa. Były właściciel właśnie szykował się do zapakowania naszych ławek do swojego busa. Na pytanie co robi, odpowiedział, że to jego ławki i są mu potrzebne. Cóż, w kilku żołnierskich słowach powiedziałem mu co o tym myślę. I że teraz może je zabrać, gdy zapłaci odpowiednio wysoką sumę.
Ale ławki schowaliśmy "pod klucz". Będziemy wyciągać, gdy będą potrzebne.

A sąsiada - właściciela nie wpuszczę za próg domu. Bo to co zrobiliśmy wewnątrz starego, zapuszczonego, drewnianego domu, mogłoby go skłonić do żądania dopłaty za sprzedaż nieruchomości :D (Piękno drewna wydobyte spod ohydnych, starych płyt gipsowo kartonowych, wydobyte belki stropowe, odnowiona drewniana podłoga zrobiły z ruiny całkiem przyjemny i przytulny dom).

by z_lasu
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Devotchka
23 23

Dziwi mnie trochę, że go przez te dwa lata wpuszczaliście. Kiedy o coś pytał to można było zbyć go tekstem "dobrze, poproszę tylko pieniądze za przechowywanie". Rozumiem, że parę miesięcy po wyprowadzce mogło mu się coś przypomnieć, ale dwa lata to jest zdecydowanie za długo.

Odpowiedz
avatar z_lasu
13 13

@Devotchka: Te rzeczy stały w budynkach gospodarczych i nie były nam do niczego potrzebne. Poza tym y owi ze wsi, on od zawsze. Po co sobie na początku wroga robić? Nie robiliśmy problemu, zawsze pytał i przepraszał. Powoli wszystko się porządkowało. Jak przyszedł czas, to rupiecie wyrzuciliśmy.

Odpowiedz
avatar Devotchka
6 6

@z_lasu: Okej. To zmienia trochę postać rzeczy.

Odpowiedz
avatar Armagedon
10 24

Rozumiem, że ten były właściciel jest teraz twoim sąsiadem? I co? Oglądał sobie ławki przez całe lato, a dopiero teraz zatrybił, że to jego i przyszedł je cichcem odebrać, o nic nikogo nie pytając? Czyli - jak by ciebie w domu nie było, wziąłby sobie z podwórka co mu pasuje? A właściwie - podjechał i załadował, co mu się podoba? Nieogrodzony teren masz? Co prawda mieszkam w bloku i trochę to inaczej wygląda, ale już to widzę, jak bym pozwoliła BYŁEMU właścicielowi zostawić szpargały w piwnicy i przez dwa lata szwendać się po niej, bo mu się coś przypomniało. Po pierwsze - piwnica ma być pusta, proszę uprzątnąć wszystko, bo to nie przechowalnia. Po drugie - jeśli coś w piwnicy zostaje, bo się nie chciało marnować czasu i pieniędzy na usuwanie badziewia (a niech się martwi kolejny właściciel) - to ja mam prawo to wywalić na śmietnik, albo przejrzeć i zostawić sobie, co mi się tylko spodoba. Bo to są rzeczy porzucone. "...były właściciel przychodził z pytaniem, czy nie zostało tu.... bo by mu się przydało." NIE! NIE ZOSTAŁO! Wszystko już dawno wywaliłem, a jeszcze się zastanawiam, czy nie obciążyć cię, bezczelu, kosztami transportu.

Odpowiedz
avatar z_lasu
16 16

@Armagedon: Nie taki bardzo bliski sąsiad. Chyba zatrybił jak na grzyby przyjechał i przez płot zajrzał. Teren jest ogrodzony, na podwórku pies. Ale furtka, często nie jest zamknięta na klucz. Mieliśmy szczęście, bo samochód był w warsztacie i myślał, że nikogo nie ma. Gdyby przyjechał w ciągu tygodnia prawdopodobnie zabrałby i nawet nie wiedzielibyśmy kto to zrobił.

Odpowiedz
avatar Blizbor
2 2

Ja bym go ostudził permanentnie i zgłosił próbę kradzieży.

Odpowiedz
avatar bazienka
14 14

a mnie zafascynowalo okreslenie "bejca" do twarzy :) super jest, kradne :)

Odpowiedz
Udostępnij