Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Dzisiaj poznałem wyższy poziom piekielności lub jeśli na to spojrzeć inaczej idiotyzmu.…

Dzisiaj poznałem wyższy poziom piekielności lub jeśli na to spojrzeć inaczej idiotyzmu. Ale od początku.

Jak co wieczór wyszedłem na spacer z moim psem. Idziemy spokojnym krokiem trasą, którą powtarzamy od wielu lat. Ja słuchawki na uszach, pogrążony w swoich myślach, pies sobie coś wącha, ogólnie luz i spokój. Nagle patrzę, a w naszą stronę mknie czarna smuga. Po sekundzie okazało się, że czarna smuga jest psem rasy bokseropodobnej.

Bydlę podleciało i zaczyna gryźć mojego psa. Wyrwałem słuchawki z uszu i zacząłem coś krzyczeć, byle tylko go przestraszyć. Ponieważ nic to nie dało, złapałem za luźny kawałek smyczy mojego psa i zacząłem machać w stronę boksera. Ten jakby się trochę wystraszył i pobiegł w kierunku z którego się pojawił. Ja się cały trzęsę, widzę, że mój pies też nieźle przestraszony. Po chwili ogarnąłem się i pomyślałem, że podejdę w stronę latarni, żeby zobaczyć czy mojemu pupilowi nic nie jest.

Podszedłem kawałek w stronę światła i widzę, że bokser znowu biegnie w naszym kierunku. Sytuacja w sumie identyczna jak parę chwil wcześniej: bokser próbuje kąsać mojego psa, ja krzyczę, macham smyczą, pies ucieka. Wkur...Wkurzyłem się niesamowicie i zrobiłem pierwsze co mi przyszło do głowy czyli wyjąłem telefon i zadzwoniłem na policję. Tutaj miłe zaskoczenie, bo pan z którym rozmawiałem przyjął zgłoszenie, powiedział, że w ciągu 15 minut pojawi się patrol i żebym w miarę możliwości nie oddalał się z miejsca gdzie miało miejsce zdarzenie. W trakcie oczekiwania na przyjazd policjantów zrobiłem małą obdukcje mojemu psu ale okazało się, że na szczęście nic mu nie jest. Cały czas w myślach modliłem się żeby bokser znowu nie podleciał i na szczęście moje prośby zostały wysłuchane.

Po jakiś 10 minutach podjechał radiowóz z dwoma policjantami w środku. Panowie wysłuchali mojej opowieści o tym co się stało, zapisali wszystko do notesika i powiedzieli, że następnego dnia rozpytają mieszkańców pobliskich bloków czy nie wiedzą kto jest właścicielem psa (zakładając, że pies ma właściciela). Po kilkunastu minutach kiedy wszystko już wyjaśniliśmy panowie wsiedli do radiowozu i już mieli odjeżdżać, kiedy zobaczyłem, że mój psi prześladowca biegnie spokojnym krokiem w stronę otwartych drzwi jednej z klatek schodowych. W drzwiach klatki stała starsza kobieta ze smyczą w ręku. Pies do niej podbiegł, a ona zaczęła mu przypinać smycz do obroży. Krzyknąłem do policjantów, że to ten pies. Wysiedli z auta i ostrożnym krokiem ruszyli w kierunku, który im wskazałem. Zaczęli krzyczeć do kobiety żeby poczekała ale nie przyniosło to efektu. Dopiero kiedy zaczęli machać rękami ta zwróciła na nich uwagę.

Policjanci zachowując bezpieczną odległość podeszli do kobiety, ja stanąłem parę metrów za nimi (cały czas miałem mojego psa na smyczy, więc nie chciałem prowokować tamtego psa do trzeciego ataku). Policjanci zaczęli pytać kobietę czy to jej pies, a ona w tym momencie zaczęła machać rękami. Przez chwilę myślałem, że to ze złości ale jakie było moje zdziwienie kiedy okazało się, że kobieta "mówi" do nas w języku migowym. Jeden z policjantów jakoś pokazał kobiecie, że ta ma zaprowadzić psa do mieszkania i wrócić na klatkę, a drugi poszedł do samochodu poprosić przez radio o przyjazd tłumacza migowego. Kobieta faktycznie po chwili ponownie pojawiła się na dole i tak w ciszy we czwórkę czekaliśmy na przyjazd tłumacza.

Po jakiś 30 minutach rzeczony pan się pojawił i policjanci mogli przystąpić do rozmowy z kobietą. Nie będę ukrywał, że wynik tej rozmowy był dla mnie lekko przerażający. Kobieta z racji starszego wieku nie ma siły, żeby wychodzić z psem na spacer. Trzyma więc go cały dzień w mieszkaniu, a wieczorami kiedy robi się ciemno wypuszcza go na dwór żeby sobie pobiegał. Po jakimś czasie schodzi na dół i zabiera psa z powrotem do mieszkania. Jak wspominałem kobieta jest głuchoniema, więc nawet jeśli pies się na kogoś rzuci to nie ma możliwości zawołania go. A nie, przepraszam. Jej pies jest bardzo grzeczny i na nikogo się nie rzuca tylko ja sobie coś wymyśliłem. Z racji tego, że cała akcja trwała już grubo ponad godzinę, to zapytałem policjantów czy mają coś jeszcze do mnie bo jak nie, to idę do domu. Powiedzieli, że nie, że jeśli czegoś by potrzebowali to wezwą mnie na komendę. Z racji takiego obrotu sprawy zabrałem psa i ruszyłem w stronę mojego bloku.

I kiedy doszedłem już do domu naszła mnie jedna myśl: ile razy z psem chodziła tamtą drogą moja siostra? 10? Nie, chyba bliżej 100. I właśnie dlatego nie mam zamiaru odpuścić tej sprawy. I na pewno jej nie odpuszczę. Jedyne co cieszy mnie w całej tej historii to reakcja policji, bo odwalili kawał dobrej roboty i chwała Wam panowie za to.

osiedle

by mikra25
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar Izura
37 41

@Agness92: Nie muszą uśpić. Ale jeśli nie ma jak nad nim panować, to lepiej, żeby go jej odebrali i niech ma kota- kot nie musi wychodzić, nie zrobi nikomu krzywdy. W okolicy mam kilka babcinych piesków, lecą z zębami pod łapy Browara. Browar nie bez powodu nie jest puszczany ze smyczy- nie lubi psów, bardzo nie lubi. Ja nad nim na smyczy panuje, nie podbiegnie do żadnego ale któregoś dnia nie uda mi się Saruni czy Psotki odgonić i skończy się na jednym trzepnięciu, takim samym jak przy walce o szarpak- 23kg umięśnionego psa, który radzi sobie z krowimi gnatami vs 3kg psiunka nie rysuje się w tęczowych barwach. Kto raz rozdzielał walczące psy(szczególnie jak jeden nie ma smyczy) pierwszy podniesie rękę za odebraniem psa- ja tą przyjemność miałam z poprzednim, na 15kg rzucił się pies większy niż mój obecny i dopiero mocnym kopniakiem odczepiłam go z szyi mojego.

Odpowiedz
avatar wonka0
36 40

@Agness92: Dzięki niemu?! A gdyby bokser nie zaatakował psa tylko dziecko? Jeśli pies nie będzie wykazywać szczególnej agresji, nie zostanie uśpiony.

Odpowiedz
avatar TruskawkowyMuss
30 32

@Agness92: Czyli lepiej, żeby pies wychodził na dwór raz dziennie (swoją drogą jest to nieziemskie znęcanie się nad zwierzęciem- człowiek załatwia swoje potrzeby fizjologiczne kiedy chce, pies musi czekać- w tym wypadku ma "okazję" raz na dobę) i nie był przyzwyczajony do kontaktów z innymi zwierzętami. On nie wie, co jest poprawnym a co nagannym zachowaniem bo nikt go nie nauczył. Raz rzucił się na psa, potem rzuci się na innego, potem na dziecko, może na kota... I to wszystko tylko dlatego, że pani jest smutno? Pani ta jest niezwykłą egoistką (lub może chce dobrze i nie odda psa, mimo że nie do końca jej opieka wychodzi). Teraz pytanie skąd pies się u niej wziął? Kupiła? Więc była świadoma swojej niepełnosprawności i tego, że nie uda jej się zapanować nad zwierzęciem- w przypadku wychowywania psa narzędziem jest komenda głosowa. Jeżeli został jej "w spadku" po innym domowniku, powinna rozważyć dalsze losy psiaka w jej domu. A do towarzystwa i mniej wymagający "w obsłudze" jest kot.

Odpowiedz
avatar TruskawkowyMuss
6 6

@Agness92: *edit*- w ostatnim zdaniu uciekło mi "A co do towarzystwa to lepszy i mniej wymagający....".

Odpowiedz
avatar Yennefer_
15 17

@Izura: Mój sąsiad napatrzył się na mojego ON i zapragnął mieć... hodowlę! Kupił sukę i psa. Tyle, że te psy były tak agresywne, że się w głowie nie mieści. Nawet suka. Czasem się bałam, że przeskoczą przez ogrodzenie. Sąsiad zabrał je na szkolenie, ale takie, że chyba na 3 miesiące zostawił psy. Jak wrócił z nimi, to był tak pewny ich posłuszeństwa, że... nie zamykał furtki i te psy biegały niby po podwórku, ale mogły wyjść. Szłam ze swoim na spacer i okazało się, że wcale nie są takie posłuszne i mają bardzo gdzieś mojego sąsiada. Pognały w moją stronę i rzuciły się na mojego. Na szczęście mój jest bardzo długowłosy i zdecydowanie większy niż tamte szczurki, ale mimo wszystko były dwa te psy i suka zaczęła zbliżać się do mnie. Na szczęście mój w takich sytuacjach jest bardzo agresywny i polała się krew u tamtych, a mnie nie dosięgły zęby. Bałam się jak nigdy wcześniej. A sytuacja powtórzyła się kilkukrotnie. Później psy siedziały w kojcach.

Odpowiedz
avatar Miaq
0 0

@Izura: O tak, znam ten ból. Kiedyś pies sąsiada zaatakował mojego i gdyby nie pojawił się mój ojciec, to prawdopodobnie bydlak zagryzł by moją sunie.

Odpowiedz
avatar wonka0
35 35

Mój pies został pogryziony w czerwcu, sprawa wylądowała w sądzie. Właściciele amstaffa który pogryzł mojego labka, nie pamiętają takiego zdarzenia...Szkoda, bo ich pies został przywieziony do schroniska, przez patrol policji który wezwałam,kiedy właścicielka psa uciekła z miejsca zdarzenia. Pies został odebrany przez właścicieli ze schroniska, prawie trzy miesiące po jego przewiezieniu tam. Mój dzielnicowy skierował sprawę do sądu, mam dostać jeszcze zwrot kosztów wizyty u weterynarza z moim psem.

Odpowiedz
avatar Armagedon
13 33

A czy po prostu i najzwyczajniej w świecie nie można wytłumaczyć tej pani, żeby zakładała psu kaganiec? Warto też dowiedzieć się, czy kobieta jest bardzo przywiązana do tego stworzenia, czy też jest ono dla niej obowiązkiem uciążliwym i już ponad siły? Może zdecydowałaby się komuś go oddać? Dla psa spacer jeden raz dziennie - to stanowczo za mało. Pewnie jest niewybiegany, nie ma na co dzień kontaktów z innymi psami, może nie dojada - to i szajba mu trochę odbija, jest zły i pobudzony. W sumie - szkoda i zwierzaka i jego właścicielki.

Odpowiedz
avatar qaro
19 31

@Armagedon: w kagańcu pies wprawdzie nie pogryzie, ale też może kogoś poturbować, przewrócić dziecko i przestraszyć je tak, że przez lata nie spojrzy na psa bez traumy. Poza tym, jak sama napisałaś - pies, który siedzi cały dzień w domu, świruje. Dlatego byłabym jednak za rozdzieleniem tej "pary".

Odpowiedz
avatar soraja
22 22

Wypuszczanie psa tylko raz dziennie to znęcanie się, a skoro baba sama przyznała się policjantom, powinni mieć to w notatce (dowód). Zgłoś do TOZu, niepełnosprawność nie może być wymówką dla takiego zachowania. Jeśli nie odbiorą babsztylowi psa, to może znajdą kogoś, kto pomoże przy wyprowadzaniu.

Odpowiedz
avatar PooH77
14 18

Piekło bije od "właścicielki" straszne...niepełnosprawność nie może być usprawiedliwieniem znęcania się nad zwierzakiem,mam nadzieję, że pieska jej odbiorą. A do autora - przydałoby się podzielić tekst i powstawiać kilka znaków interpunkcyjnych, bo wszystko się zlewa w jednolitą masę.

Odpowiedz
avatar hated
1 23

Taaak ! Żal. Żal starszej pani, żal pieska, i tu przypomina mi się film "smutny autobus". Nie miej litości, bo piesek jutro dziabnit TWOJE dziecko!

Odpowiedz
avatar TruskawkowyMuss
12 12

@hated: Dzieci wychowywane w patologicznych rodzinach kradną od małego bo to dla nich normalne. Nikt ich nie nauczył, jak powinno być. Psa również trzeba wychować, nagradzać i karać. Jeżeli jest puszczony samopas to takie są tego efekty. I tak, najbardziej żal właśnie tego pieska. Wiesz czemu? Bo to też żywa istota. Żywa istota o skrzywionej psychice i kompletnie zaniedbana przez egoizm i "widzimisię" właścicielki. I o ile człowiek, tkwiący w toksycznej relacji, może odejść i samemu ułożyć sobie życie, o tyle zwierzę musi być tam gdzie zadecyduje właściciel.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
6 8

@TruskawkowyMuss: Pozwolę sobie wtrącić że nie każde dziecko wychowane w patologicznej rodzinie również potem będzie takie samo jak rodzice. Może mieć trudniejszy start w dorosłość i będzie potrzebowało pomocy ale nie jest to sprawa przesądzona. A patologia w rodzinie nie ogranicza się jedynie do kradzieży ;)

Odpowiedz
avatar TruskawkowyMuss
7 7

@Annairu: Chodziło mi raczej o kilkuletnie dzieci, które nie rozumieją że dane postępowanie jest zwyczajnie złe i nie ma nikogo, kto mógłby im to uświadomić. Z kradzieżą to było pierwsze co mi przyszło do głowy. Podałam to jako przykład- że absolutnie nikt (ani ludzie, ani zwierzęta) nie rodzi się z kodeksem etycznym czy zasadami postępowania, jest to "cecha" nabyta. Jeżeli się nie uświadomi czym jest dobro a czym zło (lub co wolno a czego nie) to ta wiedza "z nieba nie spadnie". Nie chciałam generalizować ani nikogo nie skreślać za fakt pochodzenia czy rodziny. Oczywiście, że nie. To jakimi jesteśmy ludźmi zależy głównie od nas. Faktycznie, źle to ujęłam i nie wyjaśniłam do końca co miałam na myśli. Raz jeszcze- nie chciałam nikogo obrazić ani dzielić ludzi na dobrych i złych z powodu pochodzenia czy cech ich rodzin.

Odpowiedz
avatar TruskawkowyMuss
1 1

@Annairu: Edit- Nie chciałam generalizować ani nikogo skreślać... (niepotrzebnie wkradło mi się "nie").

Odpowiedz
avatar TheJoker
5 5

@Iceman1973: Boksery są też czarne, poszukaj chociażby w google :) I zauważ, że ten pies mógł być agresywny z prostego powodu (już wielokrotnie tutaj wymienianego): jesgo właścicielka jest niepełnosprawna, pies całymi dniami siedzi w ciasnym mieszkanku w bloku - ciężko byłoby mu nie zwariować w takiej sytuacji.

Odpowiedz
avatar bonsai
0 0

@Iceman1973: Po pierwsze między "nie uznawany" a "nie istnieje" jest spora różnica ;). Czarne boksery się zdarzają [i są to wybitnie piękne psy moim zdaniem]. Po drugie zdecydowanie uznawane są boksery pręgowane, również baaardzo ciemne, z ledwie dostrzegalnymi pręgami. Po 3 na 99% mowa o psie w typie boksera, a nie rasowym.

Odpowiedz
avatar wesoly_baczek
-2 4

sprawa oczywista, osoby niepełnosprawnej zawsze żal, nie zwalnia jej to jednak z obowiązku myślenia. Kot byłby tu dobrym rozwiązaniem, ewentualnie chua chua ;). Tylko jak wytłumaczyć właścicielowi, żeby oddał własnego przyjaciela? Może ktoś do pomocy, żeby pieska wyprowadzał, obowiązkowo kaganiec.

Odpowiedz
avatar lady0morphine
2 2

@wesoly_baczek: Chihuahua (i każdy inny mały pies) też potrzebuje ruchu i spacerów, i też zdziczeje jeśli będzie ciągle trzymany w domu. Nie wiem czemu istnieje mit, że mały pies = minimum/zero ruchu, ale jest on bardzo szkodliwy. Potem ludzie (szczególnie starsi) kupują sobie np. yorka, bo "wystarczy spacer raz dziennie", a potem pies cierpi i robi się agresywny.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 12 października 2014 o 14:50

avatar ototot
4 4

Przypomniała mi się historia z mojej rodzinnej miejscowości. Kilka lat temu znajoma rodziców wyszła na spacer z psem. Podbiegło do nich "coś bokseropodobnego" i zaatakowało jamnika znajomej. Znajoma swojego pieska kocha nad życie więc przerzuciła jamnika przez płot a agresora sama chciała przegonić. Efekt łatwy do przewidzenia: szpital, szycie szczepionki i trauma. Właściciel oczywiście nie wie jak to się stało bo jego Pimpuś to taki łagodny, na pewno jamnik pierwszy zaczął. Oczywiście nie muszę chyba dodawać, że jamnik był na smyczy a Pimpuś nie. Niestety dla właściciela policja jakoś nie uwierzyła w jego wersję wydarzeń. Okazało się, że facet lubił, jak to określił, "mocne psy" i sam Pimpusia podpuszczał w stylu "Bierz go!!". Tyle, że zawsze kończyło się na psach.

Odpowiedz
avatar eRKaZet
5 5

Gdy pewien husky ugryzł mojego psa zainwestowałem w gaz pieprzowy. Koszt 25zł, a w razie jakiegoś niebezpieczeństwa jestem spokojniejszy.

Odpowiedz
avatar Iczka
5 5

Bardzo dobra reakcja! Też miałam podobną sytuację.Na mojego 14 letniego kundelka rzuciła się boksero podobna bestia i zaczęła go szarpać, w ferworze walki pogryzła również mnie, na szczęście niegroźnie. Tak jak i w Twoim przypadku policja również zareagowała. Koniec końców pies został złapany, zawieziony do schroniska a właściciel odnaleziony. Jego tłumaczenie "Ktoś mi otworzył bramę i pies uciekł" Ważnym szczegółem jest to, że ten pies został przez niego adoptowany i ma wyraźnie zaznaczone, że nie lubi innych psów. Z jakiej racji biegał kilka kilometrów dalej od swojego boksu/budy? Głupota właścicieli czworonogów nie zna granic! i za brak odpowiedzialności i trzeźwego rozumowania muszą ponosić konsekwencje. To nie psy są groźne tylko ich właściciele.

Odpowiedz
Udostępnij