Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Uśmiałam się dziś. Choruję na łysienie plackowate od dziecka. Jest to prawdopodobnie…

Uśmiałam się dziś.

Choruję na łysienie plackowate od dziecka. Jest to prawdopodobnie przypadłość autoimmunologiczna, nieuleczalna, nie da się nią zarazić. Na szczęście wypada mi już niewiele włosów, a po kilku miesiącach odrastają. Nie mogę sobie poradzić jeszcze z brzydkimi paznokciami, co często towarzyszy schorzeniu.

Historię choroby rzadko wspominam. Trzecia klasa podstawówki, zbliża się pierwszy września, wszystko, co potrzeba dziewczynce do szczęścia uprasowane czeka, babka chce zaplatać boskie warkocze, a tu masz ci. Tu łysinka, tam łysinka... Jakoś dało się zasłonić, bo czas naglił, ale przez kolejne dwa tygodnie wypadło dwie trzecie włosów. Zawzięłam się i nie zabarykadowałam w domu, tylko dzielnie maszerowałam na lekcje.

Aby nie przylgnął przydomek „łysa”, co jakiś czas toczyłam krwawe bójki „na piaskownicy”, bo tak się nazywał szkolny podziemny ring. Usytuowany był na końcu boiska, toteż zanim szacowny pedagog zdołał się dotoczyć, sprawa była załatwiona. Którykolwiek z uroczych koleżków szkolnych zaszemrał „e, łysa!”, odpowiedź padała: „po lekcjach na piaskownicy”. Raz na wozie, raz pod wozem, paru delikwentom wybiłam po zębie i ksywka została taka, jaką sobie umyśliłam. To były lata osiemdziesiąte i nikt z dorosłych specjalnie w nasze sprawy się nie wtrącał.

Rodzina uporczywie szukała antidotum. Jako że nie były to czasy internetu, tyleśmy wiedzieli, co się udało z dermatologów wycisnąć, a każdy miał swoją świętą rację. Najgorzej wspominam wizytę u szeroko reklamowanej pani ze Szczecina.

Stworzyła teorię, że łysienie jest spowodowane grzybicą, „tak małą, że jej nie widać”, opatentowała kremy z własnym profilem na wieczku i hajda sprzedawać po cenach złota. Wizyta – koszmar; dziesiątki ludzi stłoczonych w małym korytarzyku, ukradkiem przyglądających się sąsiadom na zasadzie „może nie wyglądam tu najgorzej”, przybitych, zdrożonych, przez całą Polskę jechali, bo usłyszeli o cudotwórcy. Pani i jej synek przez kilka godzin mieszali ludzi z błotem, zanim sprzedali maści. Wykład o cudownej metodzie zmienił się w tyradę o cudownej właścicielce patentu, Amway mógłby się uczyć. Każdy był oglądany na oczach wszystkich w ciasnym korytarzyku, słuchał wykładu na temat braku higieny albo ogólnych swoich przywar, po czym wychodził z płaczem lub zaciskał zęby i czekał na maść. Do dziś, choć to było ponad 20 lat temu, wyraźnie widzę obraz prześlicznej Ukrainki w chusteczce na łysej głowie, która stoi przy oknie i trzęsie się od płaczu po słowach: „A po co swołocz tu przyjechała?! Brudasy i nieroby! U siebie siedzieć!”

Oczywiście włosy odrosły, a później wypadły, jak co roku.

Gdzieś w wieku dwudziestu pięciu lat piorun mnie strzelił i przestałam się przejmować czymkolwiek. Założyłam, że to ja mam się dobrze czuć, a nie uszczęśliwiać estetycznie wszystkich wkoło, ich problem i do teraz nawet specjalnie nie zasłaniam ubytków. Zapominam o nich. Są zresztą niewielkie, ot, jak pięciozłotówka.

I słucham od lat przerażających mądrości, od całkiem obcych i od dobrych znajomych:
- Ale to na pewno nie jest zaraźliwe? (przyjaciółka po paru latach)
- Nie siadaj na mojej kanapie, właściwie nigdy nic nie wiadomo. (mama)
- Nie dotykaj tej pani, widzisz, że chora. (w autobusie)
- Dlaczego pani tu siada i ludzi zaraża? (w autobusie)
- Naprawdę, może sobie kup jakąś perukę, przecież to ohydnie wygląda. Strach patrzeć. (dobra znajoma)
- E! Paaa! Paaatrz! Zoba, jaka lala wyliniała! Hehehehe!! (gimbaza; rozejrzałam się mimowolnie za piaskownicą).

I dziś w aptece (kupowałam igły do iniekcji dla kota, który musi dostawać kroplówki) słyszę za plecami:
- Od tego ćpania aż jej włosy wylazły! Chore, brudne, świńskie to, dalej ćpa! Zamknąć i nie puszczać do ludzi! Do roboty!
Najpierw robię, później myślę: odwracam się błyskawicznie, chwytam panią za przedramiona i syczę:
- A teraz panią zarażam! I pani też wypadną wszystkie! I hifem, i grzybem, i hemoroidami też zarażam! Ha!
Kolejkę wymiotło, aptekarka z kamienną twarzą podała paragon. Chichotałam całą drogę do domu.

Muszę na koniec podkreślić, że podziwiam ludzi z łuszczycą, schorzeniem pokrewnym, że mają odwagę z domu wyjść. Nawet nie wyobrażam sobie, czego muszą wysłuchiwać, w porównaniu mój problem to detal. Pozdrawiam wszystkich choruszków :)

by KBV
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar IPL
37 43

Już cię lubię za podejście do życia. Swoją droga ja też mam łysienie. I to bynajmniej nie plackowate. ;D

Odpowiedz
avatar hejterka
17 23

@IPL: Aż założyłam konto, żeby się wypowiedzieć w tej sprawie :) Witam koleżanki po fachu, u mnie też plackowate to ono nie jest już od 13 lat. Zapadam się pod ziemię przy pytaniach o brak brwi, a autorka tak świetnie radzi sobie z o wiele gorszymi sytuacjami - podziwiam! Szkoda, że społeczeństwo jest tak słabo doinformowane na temat tak wielu chorób.

Odpowiedz
avatar IPL
31 31

@hejterka: Ale ja nie kobieta. Ja jestem po prostu łysym facetem. :D

Odpowiedz
avatar hejterka
29 29

@IPL: O rany, przepraszam najmocniej! Internety... Ciekawe, że łysy facet nikogo na ulicy nie dziwi, ale kobieta bez włosów już tak. To w ramach dygresji :)

Odpowiedz
avatar munitalp
9 9

@hejterka: jak i Autorko mające ten sam problem mogę zasugerować wam coś z metod niekonwencjonalnych: Kupcie sobie pokrzywę (w zielarskim jakimś) lub jak macie możliwość to ściąć gdzieś na odludziu pokrzyw, zrobić napar i następnie tym smarować/myć głowę. Można nawet i pić, zaszkodzić nie zaszkodzi a pomóc może. Ogólnie polecam w kilka książek zielarskich zaopatrzyć swoją biblioteczkę. Ponieważ pokrzywa ma działanie oczyszczające, a łysienie plackowate może być problemem naczyniowym.

Odpowiedz
avatar hejterka
3 3

@munitalp: Dziękuję za radę, ale chyba nie skorzystam. Zielarstwo nigdy mnie nie przekonywało, zwłaszcza jeśli roślinami ktoś chce leczyć chorobę o podłożu genetycznym i autoimmunologicznym. Życie bez włosów w sumie ma swoje plusy, a po co to zmieniać po tylu latach :) Tylko otoczenie nigdy się nie przyzwyczai...

Odpowiedz
avatar munitalp
2 2

@hejterka: Twój wybór. Znam chorobę, i nie jednemu pomogło, może nie na stałe. 2 sprawa herbata z pokrzywy jest jak dla mnie dobra nawet w smaku. No ale nie każdy lubi metody niekonwencjonalne :) Choroba owszem może mieć podłoże genetyczne jak i autoimmunologiczne ale również może być problemem tylko naczyniowym wtedy taka herbatka może pomóc. No ale na siłę wpychać nie będę jak wspomniałem jest to tylko sugestia :) 3 sprawa + za podejście do życia...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 30 września 2014 o 17:45

avatar Armagedon
3 5

@hejterka: "...łysy facet nikogo na ulicy nie dziwi, ale kobieta bez włosów już tak." No, facet z brodą też nikogo na ulicy nie dziwi, ale brodata kobita - już tak.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 5

@munitalp: uwielbiam internetowych znachorów i pseudolekarzy;) "cierpisz na bóle głowy i bierzesz silne leki przepisane przez neurologa? Co tam tabletki, ta głowa pewnie od stresu i złego jedzenia cię boli. Spróbuj jeść to i to, pomoże ci na pewno. Wiem, bo kolega kuzyna sąsiada tak robił i już nic go nie boli"

Odpowiedz
avatar konto usunięte
27 27

trzymaj się i zarażaj tych głuptaków dalej :)

Odpowiedz
avatar TruskawkowyMuss
17 17

Mega plus za podejście do życia i nastawienie :)

Odpowiedz
avatar tatapsychopata
29 29

Ode mnie plus i wszystkie plusy na świecie za tę akcję w aptece. No coś pięknego. Czytając to się obśmiałem, gdybym widział to na żywo chyba bym pękł.

Odpowiedz
avatar hevenhell
12 20

Też przekonałam się kilka razy, że ludzie którzy odstają wyglądem od pozostałych traktowani są jak obcy. Dobrych kilka lat temu walczyłam z okropnym trądzikiem. Cała twarz w ogromnych, czerwonych krostach. I bardzo często ludzie rzucali w moją stronę komentarze. Lub po prostu patrzyli na mnie z obrzydzeniem.

Odpowiedz
avatar bunia
9 9

@bloodcarver: Porównujesz 21 wek do średniowiecza? To co robiłeś w szkole? W nosie dłubałeś?

Odpowiedz
avatar turbiniak
6 6

@hevenhell: żeby tylko patrzyli, czasem potrafią życie utrudnić... jako studentka pracowałam w McDonald's, żeby tam pracować oprócz książeczki sanepidu trzeba mieć zaświadczenie od ichniego lekarza medycyny pracy. Ze względu na trądzik (i to nie aż tak mocny, tylko dolna część policzków) Pani doktor wydała mi tylko pozwolenie tymczasowe - nie wiem, spodziewała się że będę frytki twarzą czochrać czy dodawać coś od siebie do sałatek...

Odpowiedz
avatar hotchilli
6 10

Szkoda, że można dać tylko jeden plus. Daję jeden ale MEGA WIELKI!!! 3maj się kochana

Odpowiedz
avatar Fomalhaut
15 17

Istnieją dwa preparaty stosowane w leczeniu pewnych form białaczki. Ich nazwy to: ruxolitinib i tofacitinib. Okazuje się, że są również skuteczne w leczeniu łysienia plackowatego. Po udanych testach na myszach przeprowadzono zakończony sukcesem program pilotażowy na ludziach. Nie chcę ci tu robić nadziei, ani tym bardziej niczego wciskać, ale może zechcesz zasięgnąć języka w tym temacie. P.S. U mnie występuje "pustynnienie kroczące". Co dzień więcej twarzy do umycia ;-)

Odpowiedz
avatar inmymind
3 3

@Fomalhaut: tofacitinib wciąż jest w fazie badań klinicznych (przynajmniej w Polsce)- ja staram się o możliwość leczenia nim ze względu na inną chorobę

Odpowiedz
avatar toniqua
9 9

kiedy byłam mała stwierdzono u mnie łysienie plackowate. Z opowiadań mamy wiem, że ot rano czesała mnie w dwa warkoczyki i objawiły jej sie łyse place na głowie. Osobiście nie pamiętam z tego okresu wiele, może i dobrze. Za to szalenie podziwiam podejście do życia takich osób jak Ty!! Mnie wyleczyli, minełam się z peruką o milimetry zapewne.. nie mam pojęcia jak, ściagali leki z zagranicy, ogolili mnie na łyso,żeby wsmarowywać dokladnie w skórę głowy.. Wiem, że czasem musi być CI strasznie ciężko. I gratuluję odwagi, akceptacji dla siebie i samozaparcia w walce z głupotą ludzką! trzymam kciuki! mam nadzieję, że uda Ci się w końcu wygrać z tym ustrojstwem. Powodzenia!!

Odpowiedz
avatar biala
15 15

Ja też trochę odstaję- jestem biała. Okazuje się, że w tym kraju już lepiej być za ciemnym niż za bladym. W lecie regularne pytania o chorobę i super rady w stylu "opal się, co Ci szkodzi, wyglądała byś ZDROWO". Ludziom wszystko przeszkadza...

Odpowiedz
avatar Lucyfer
14 14

Nie wiem, jak u Ciebie z pigmentem skórnym, ja jestem po prostu troszeczkę bardziej blada, opalenizna zdobywana systematycznie przez miesiąc schodzi ot tak, w maksymalnie kilka dni... Rodzina każe mi się opalać i pić sok z marchwi, a wszyscy lekarze, każdej specjalizacji po kolei chcą wysyłać mnie na morfologię, bo rzekomo mam "anemię". Żaden nie miał racji :P

Odpowiedz
avatar grupaorkow
7 7

Też mam mlecznobiałą skórę (bez zaburzeń pigmentacji, po prostu bardzo jasna karnacja), o anemię posądza mnie każdy lekarz łącznie z dentystą, a rodzina kupuje balsamy brązujące. I tylko goci mnie lubią ;)

Odpowiedz
avatar biala
6 6

@grupaorkow @Lucyfer: Dokładnie to samo... Ludzie mnie pokazują palcami, parę razy się zdarzyło, że ktoś krzyknął "łoboże jaka blada". W czasach szkoły przerobiłam już wszystko- samoopalacze, solarium, tabletki, soczki, wszystko. W końcu przychodzi taki dzień, że zaczynasz mieć to gdzieś, olewasz problem i zaczynasz się akceptować takim, jakim jesteś i tylko ludzie na ulicy przypominają Ci, że odstajesz "za bardzo".

Odpowiedz
avatar grupaorkow
3 3

@biala: ja ze swoją skórą nic nie robiłam i robić nie zamierzam. Raz, że uważam, że mleczna cera wygląda pięknie, a dwa, że nie zamierzam dostać raka skóry, bo społeczeństwo lubi opaleniznę. Zwłaszcza, że mam rudawe włosy i piegi i ze sztuczną opalenizną wyglądałabym jak marchewa.

Odpowiedz
avatar Gbursson
2 8

@grupaorkow: omg, blada ruda i piegowata <3. Jesteś zamężna? ;)

Odpowiedz
avatar nighty
2 2

@biala: Witaj w klubie :) Moja mamuśka po 2 godzinach pracy na działce wygląda jakby wyszła z solarium a mnie nie łapie NIC. Kompletnie nic. Spędziłam miesiąc w górach i wróciłam z identycznym poziomem opalenia co pojechałam - czyli blada jak ściana. W liceum to był problem bo wszyscy porównują opaleniznę a ja jestem biała, "To ty całe wakacje w domu siedziałaś?". O anemię podejrzewa mnie każdy nowy lekarz w przychodni (bo reszta już się przyzwyczaiła że wyniki badań mam perfekcyjne mimo trupiej bladości). I kurcze nie da się kupić dla mnie podkładu :/ Jak usłyszałam w drogerii na literę S, "blade odcienie się w ogóle nie sprzedają, nawet blade osoby wybierają odcień beżowy albo odcień opalenizny, może pani też by spróbowała?" Więc z pomocą Ebay kupiłam podkład z kraju kwitnącej wiśni, gdzie bladych odcieni jest do wyboru, do koloru. Czy nawilżający, czy matujący czy silnie kryjący czy krem BB : wszystko jest dostosowane do bladej i bardzo bladej cery. W ogóle to ja się zastanawiam czemu nie urodziłam w Japonii, idealnie bym pasowała do ich kanonu piękna. Niska, drobna, blada, wygląda dużo młodziej niż ma w rzeczywistości i ma do tego małe stopy. A w Polsce tylko człowieka szlag może z tym trafić. (I zanim ktoś powie że to fajnie wyglądać młodziej niż się jest i on by się z tego cieszył : w pewnej knajpie w Krakowie po skończonym posiłku goście dostają kieliszek wiśniówki. Wszyscy moi znajomi dostali kieliszek. Ja dostałam lizaka bo uznano mnie za córkę którejś ze znajomych...)

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 30 września 2014 o 19:49

avatar grupaorkow
1 1

@nighty: też mam problemy z dobraniem pudru i podkładu, wszystkie są za ciemne. Jasne odcienie ma Vishy, a z tańszej półki Rimmel, podobno też Revlon. W Rossmanie znajdziesz. Wyzwaniem które mnie przerosło jest znalezienie korektora... @Gbursson: zamężna nie, ale zazwiązkowana już tak ;)

Odpowiedz
avatar yannika
0 0

@grupaorkow: A inglotowe korektory w płynie z pędzelkiem albo w kremie też za ciemne?

Odpowiedz
avatar grupaorkow
0 0

@yannika: a nie wiem, nie sprawdzałam Inglota.

Odpowiedz
avatar yannika
0 0

@grupaorkow: To zobacz bo ja też z tych trudno opalających się a kolor dobrałam, może i dla Ciebie będzie :)

Odpowiedz
avatar AgentProvocateur
14 18

"Najpierw robię, później myślę: odwracam się błyskawicznie, chwytam panią za przedramiona i syczę: - A teraz panią zarażam! I pani też wypadną wszystkie! I hifem, i grzybem, i hemoroidami też zarażam! Ha!" za to należą ci sie wszystkie nagrody! popłakałam sie ze śmiechu! :D franca pewnie teraz się kąpie w jakichś środkach do dezynfekcji :P

Odpowiedz
avatar Venefica
13 13

@AgentProvocateur: i od tego szorowania, może faktycznie dostanie jakiejś wysypki lub wypadnie jej trochę włosów :)

Odpowiedz
avatar krolJulian
13 13

@AgentProvocateur: może w domestosie :D

Odpowiedz
avatar Zmora
6 8

Ja mam też ciekawie, bo mam kilka interesujących (choć na szczęście nie super upierdliwych) przypadłości, które u mnie w rodzinie przechodzą z pokolenia na pokolenie (ech, te geny). Między innymi odziedziczyłam bardzo cienkie i rzadkie (a może one są rzadkie, bo są cienkie, o.O) włosy, które mimo wszystko są mocne, acz w dotyku są raczej jak delikatne piórka, a nie włosy. xD Efekt jest taki, że w większości fryzur (właściwie poza krótkim do brody, artystycznie roztrzepanym bobem) wyglądam jakbym wyłysiała, bo mi głowa miejscami prześwituje. Znajomi się śmieją, ale już dziwni napotkani ludzie próbowali mnie wysyłać do jeszcze dziwniejszych przybytków, by wyleczyć tę przypadłość.

Odpowiedz
avatar hola
9 15

@bloodcarver: A Ty w ogóle wychodzisz z domu? Bo wiesz, chroby zakaźne nie są wyłącznie objawione zewnętrznie... Bój się ludzi jeżeli chcesz zachować 95% odporności... I jeszcze jedno - mówi ci coś słowo "kultura"? to się odnosi też do relacji międzyludzich, a objawia się tym, że nie rzuca się na obcych ludzi kalumni, podejrzeń, wyroków etc. O tym głównie pisała bohaterka tej historii.

Odpowiedz
avatar hola
6 8

@bloodcarver: W sumie to mi Ciebie nawet żal. jesteś prykładem człowieka, który nie potrafi wykorzystać zgromadzonej wiedzy. Czekam aż zaczniesz gloryfikowac Inkwizycję...

Odpowiedz
avatar Armagedon
2 2

@hola: "...jesteś prykładem..." A na pewno nie prykadłem?

Odpowiedz
avatar hola
1 1

@Armagedon: a to już twoja interpretacja mojej literówki ;)

Odpowiedz
avatar hated
18 22

Kolega z opisaną przypadłością śmieje się, że jest "skin headem z przymusu". W latach szkolnych choroba dała mu się we znaki, oczywiście zaczepki, docinki ze strony klasy były na porządku dziennym, aż do czsu gdy "wybrał" swój styl. Z ogoloną głową w glanach i "skórze" nikomu nie wpadło do głowy mu dokuczać. Do ksywki "Łysy" się przyzwyczaił i nie uważał jej za obraźliwą, jak mawiał "jestem łysy i tak mne nazywają, to tak jak by murzyn stał się jaśniejszy od tego, że nie nazywa się go murzynem tylko afroamerykaninem". P.S. Kolega nie jest i nigdy nie był skrajnym narodowościowcem ani rasistą.

Odpowiedz
avatar Alta
-4 4

trzeba było na tą babę splunąć, i powiedzieć, że do jutra wypadną jej wszystkie włosy ;D

Odpowiedz
avatar Jasiek5
3 3

Całkowicie popieram wypowiedź @munitalp. Mojej znajomej po tzw. trwałej ondulacji wypadło ok. 2/3 włosów i wtedy za radą jakiegoś lekarza zrobiła sobie kurację pijąc przez dłuższy czas napar ze świeżo zerwanych pokrzyw. Było to dość dużo lat temu. Dziś ma gruby warkocz kruczo czarnych włosów który wspaniale się prezentuje i nikt by nie powiedział że kiedykolwiek jej wypadły włosy.

Odpowiedz
avatar ieyasu
3 3

Ech, łączę się w bólu (mam egzemę). BTW kiedyś widziałam ekstra zdjęcie pewnej laski. Stwierdziła, że skoro wyłysiała to przynajmniej walnie sobie tatuaż. No i kazała sobie wytatuować smoka. Na głowie :)

Odpowiedz
avatar mama_muminka
1 1

Niezła histeria. Też mam autoimmunologiczną chorobę (ale inną), z powody której musiałam leżeć w szpitalu. Jak wróciłam do szkoły, dzieci mi powiedziały, że powinno się mnie spalić na stosie. Moja mama zrobiła w szkole piekło:P

Odpowiedz
avatar Alicja88
2 2

Hej hej :) Dzięki za pozdrowienia dla łuszczyków. Ja choruję na łuszczycę odkąd pamiętam. Zdarzały mi się jakieś tam historie typu "bo u mojej cioci to było zaraźliwe i ja nie wiem czy możemy siedzieć razem w ławce". Był taki dzień, kiedy ogolić musiałam głowę na zero bo nie dało się uporać już z ilością tego na głowie. To była pierwsza klasa liceum. I wiem jak koszmarnie wtedy się czułam, ile szyderstw było z tego powodu. Podziwiam Cię za pogodę ducha, oby tak dalej! :) A propos poruszanej tu bladości, rownież miałam ten problem. Ale uporałam się z nim pewnego pięknego dnia zupełnie przypadkiem. Szef w nowej pracy (kilka lat temu) stał ze mną na papierosie i śmiał się, że mogłabym się opalić bo taka strasznie blada jestem. Trochę mi się z tego powodu dziwnie zrobiło ale później powiedział mi tak: ale w sumie.. opalona może być każda jedna, ale blada już nie zawsze. I to, pomimo, że oczywiste zapamiętałam do dziś. Nie staram się usilnie opalać i nabierać kolorów. Poza tym kiedyś tylko kobiety na wsi były opalone, arystokratki chodziły białe ;)

Odpowiedz
avatar yannika
0 0

@Alicja88: Potem arystokratki zaczęły się opalać jak biedota zaczęła pracować w fabrykach i się zrobiła blada.

Odpowiedz
avatar figgin
0 0

Miałam kiedyś faceta z AZS, też rzuca się w oczy.

Odpowiedz
avatar Martyna0135
1 1

Co do chorób skórnych mam wrażenie, że ludzie nadal pozostają w średniowieczu. Ja z moją przyjaciółką łuszczyca przeszłam już tyle nieprzyjemności i dziwnych pytań, że twoja sytuacja wcale mnie nie dziwi. I to zdziwienie, kiedy uświadamiałam nie jedną osobę, że łuszczyca to nie to samo co trąd. Łączę się w przeżyciach, i życzę poprawy sytuacji o ile to w ogóle możliwe w naszych przypadkach :D

Odpowiedz
avatar FantasyFruit
0 0

Gwoli wyjaśnienia, łuszczyca nie jest aż takim problemem. Mam w rodzinie osobę z tym schorzeniem i jej jedyny problem polega na nabytym z lat młodzieńczych wzbranianiem się przed kompielą w miejscach publicznych.

Odpowiedz
Udostępnij