Momencik, trwa przetwarzanie danych   loading-animation

piekielni.pl

Pokaż menu
Szukaj

Kolejna historia z infolinii. Dzwoni klient z pytaniem o fakturę, miły, rzeczowy,…

Kolejna historia z infolinii.

Dzwoni klient z pytaniem o fakturę, miły, rzeczowy, wszystko pięknie. Do czasu gdy informuję go o kwocie za jego plan taryfowy - 35.98.
[J] - ja [K] - Klient

[K]: Ale jak to, miałem przecież 29.99 płacić.
[J]: Tak, ale ostatnia faktura była opłacona po terminie, przez co stracił pan rabat w kwocie 5.99...
[K]: Ale jak, to, zaraz zaraz, jakie stracił, miałem 29.99 płacić i ani grosza więcej!
[J]: Tak proszę, pana, ale jak mówiłem, taka kwota jest naliczana w przypadku, gdy faktury są opłacane w terminie. Ostatnią fakturę opłacił pan 6 dni po terminie, więc rabat pan stracił, ale, jeżeli tę fakturę opłaci pan w terminie, odzyska pan zniżkę.
[K]: Ale ja nie na to się umawiałem, tego w umowie nie było!
[J]: I tu się pan myli, na umowie ma pan wymienioną kwotę abonamentu 35.98, i dopisek, że kwota ta nie uwzględnia rabatu za terminowe opłacanie należności, który to rabat jest w kwocie 5.99. (odpowiedź klienta zwaliła mnie z krzesła)
[K]: Ale panie pan, co pan myśli, że ja to gó*no wasze czytałem? A idź pan, nie od tego jestem żeby jakieś umowy czytać...

I tu pytanie do was, drodzy czytelnicy, bo po takich klientach odnoszę wrażenie że cały nasz naród przy urodzeniu dostał klapsa nie tam gdzie trzeba. Czy wyobrażacie sobie sytuację w której (pal licho abonament za 3 dychy) bierzecie kredyt mieszkaniowy i podpisujecie 5-stronnicową umowę nie czytając jej?

call_center

by Armageddonis
Zobacz następny
Dodaj nowy komentarz
avatar fak_dak
6 24

Jasne, umowy należy czytać przed podpisaniem. Ale przyznaj uczciwie, że zwykle są pisane tak trudnym technicznym językiem, że człowiek ma dość po pół strony, a strony umowy są cztery. Przy odrobinie dobrej woli można by istotę umowy streścić w kilku, prosto napisanych zdaniach na początku, potem może być już prawniczy bełkot. Mam wrażenie, że firmy celowo liczą na to, że klientowi nie będzie chciało się czytać lub odpadnie po kilku punktach i dzięki temu umkną mu kruczki.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 września 2014 o 20:00

avatar Bydle
2 24

@fak_dak: „przyznaj uczciwie, że zwykle są pisane tak trudnym technicznym językiem, że człowiek ma dość po pół strony” A to oznacza, że ten człowiek po prostu nie potrzebuje tej rzeczy czy usługi. W przyrodzie (i handlu) działa mechanizm samoregulacji. GDYBY ludzie podjęli się trudu przeczytania, to zapewne zrezygnowaliby z umowy, z powodu zapisów w niej zawartych. WTEDY sprzedawcy musieliby (przy masowości zjawiska), żeby cokolwiek zarobić, uprościć umowy, albo wręcz zrezygnować ze statutowej próby oszukania klienta! SKORO jednak głupki podpisują umowy nie tylko bez próby zrozumienia jej treści, ale nawet bez jej przeczytania, to ten mechanizm działać nie będzie, a oszuści - słusznie - będą oszukiwać kretynów składających bezmyślnie podpisy pod nieprzeczytanymi umowami... (tylko nie próbuj pisać czegoś o uczciwości czy honorze - oszuści nie mają takich... cech)

Odpowiedz
avatar Armageddonis
13 17

@fak_dak: Z całkowitym brakiem szacunku - nie wiem jakim niedorozwojem trzeba być aby nie zrozumieć jednego zdania pod wymienioną kwotą abonamentu brzmiącego, cytuję: "Kwota nie uwzględnia rabatu za e-fakturę i TERMINOWE OPŁACANIE ZALEGŁOŚCI". Kwota abonamentu zaś to nie 29.99 jak "rozumiał" klient, a 35.98 przy czym rabat za terminowe płatności jest w kwocie 5.99 i z tym rabatem ma abonament 29.99.

Odpowiedz
avatar fak_dak
-3 13

@Armageddonis: Wszytko zależy gdzie jest to w umowie było napisane. Bo jak w połowie 3 strony ukryte pośród prawniczego bełkotu, to facet mógł zwyczajnie nie dotrwać. Nie pochwalam nieczytania umów, ale firmy nie ułatwiają w tym temacie życia klientom poprzez redagowanie przejrzystych i zrozumiałych tekstów.

Odpowiedz
avatar Xirdus
7 9

Z jednej strony, umowy rzeczywiście są pisane bardzo ciężkim językiem - ciężkim, ale całkiem zrozumiałym! Wystarczy odrobina chęci żeby przeboleć trudne słowa i wszystko będzie jasne. Z drugiej strony - umowy są konstruowane w ten sposób WŁAŚNIE DLATEGO, żeby co leniwszym nie chciało się z nimi zapoznać! To samo z ustawami - 50% prawa to jest bełkot bez treści, 40% to rozwlekle napisane przepisy regulujące najbardziej oczywiste rzeczy, a reszta to cichcem upchnięte kruczki prawne pisane na zamówienie - gawiedź tego nie zauważa, bo pozostałe 90% jest zbyt nudne żeby przez to się przebijać.

Odpowiedz
avatar konto usunięte
8 8

@fak_dak: Mam ta umowę i jest wyszczególnione na grubo na drugiej stronie przy głównych warunkach plus do zestawu dokumentów dostajesz ładny graf przedstawiający koszta (dla tych mniej lotnych zapewne) a tam jest to w kolorze plus dokładny opis. Bardziej się zdziwi 10zł za następny miesiąc za SMSy bo pewnie tez nie czytał :D

Odpowiedz
avatar sportowiec
7 7

@hated: Pytanie - jak dokonasz selekcji i wybierzesz odpowiednią 80-latkę? Będzie to 80-letnia pani profesor prawa lub ekonomii czy 80-letnia kobieta która nie skończyła podstawówki i całe życie pracowała na roli?

Odpowiedz
avatar hated
-3 7

@sportowiec: "grupa reprezentatywna wyłoniona z kręgu osób do którego oferta jest adresowana" - ja bym stawiał na tę z pługiem, jak ona zrozumie to pani profesor być może też ;) Przykład: Prawnik: Nie wolno ożenić się z teściową żony brata Nie prawnik : Nie wolno ożenić się z ...

Odpowiedz
avatar mailme3
-1 3

@Xirdus: Nie, nie są pisane prostym i łatwym językiem. Dla przykładu niech posłużą umowy ubezpieczenia na życie oferowane przez TU. Dość szeroko opisuje to na swoim blogu Samcik, komentator ekonomiczny GW.

Odpowiedz
avatar sportowiec
0 4

A jak nie zrozumie, bo akurat ta rolniczka z pługiem nie rozumie nawet prognozy pogody, to co wtedy? Niestety, ale twój pomysł to jedna wielka głupota. "Test osiemdziesięciolatki". Wiesz jakby to się skończyło? Nie można by było zrobić niczego. Nawet nie mógłbyś sprzedać samochodu, bo taka osiemdziesięciolatka nie rozumiałaby umowy, no może poza zapisem, że ktoś coś komuś sprzedał. A to chyba za mało według twojej teorii? ;)

Odpowiedz
avatar hated
-3 5

@sportowiec: No nie, masz racje, ale można to jakoś wypośrodkować. Teraz umowę rozumie ok.15% osób, gdyby to było 60% to już był by sukces.

Odpowiedz
avatar Xirdus
-2 6

@mailme3: nigdzie nie mówiłem że są pisane prostym i łatwym językiem - wręcz przeciwnie. Czytanie ze zrozumieniem się kłania ;) @test_osiemdziesieciolatki: pomysł idiotyczny. Zakazany by został np. zadatek, limity wypłat z kont bankowych, zawód adwokata, hipoteka, i wiele innych rzeczy które siłą rzeczy wymagają skomplikowanych, nieoczywistych zapisów. Moim zdaniem, jak się komuś nie zechce przeczytać umowy raz, drugi, czwarty, i się na tym odpowiednio mocno sparzy, to więcej w ciemno nic nie podpisze - albo wpakuje się w takie bagno że z niego nie wyjdzie. Ot, selekcja naturalna usuwająca jednostki nieprzystosowane. Tak, jestem okrutny, ale innego sposobu nie ma żeby w tym kraju żyło się lepiej.

Odpowiedz
avatar Bydle
5 7

@hated: „Dla mnie jesteś ignorantem” Definicja ignoranta nie brzmi tak: „jeśli hated nie zrozumiał, to Bydlę jest ignorantem”. Nawet nie brzmi tak: „jeśli hated celowo pomija istotne fragmenty wypowiedzi Bydlaka, to Bydlę jest ignorantem” „Umowy podpisują także osoby, które nie ukończyły 6 klas podstawówki”” No i co z tego? Dlaczego udajesz, że nie napisałem tego: „A to oznacza, że ten człowiek po prostu nie potrzebuje tej rzeczy czy usługi....” I dalej o tym, że w przypadku normalnych ludzi nie ma możliwości, by podpisać coś, czego się nie rozumie. „umowa powinna być tak skonstruowana, aby średnio wykształcony szympans ją zrozumiał.” I tak będzie, gdy ludzie przestaną podpisywać umowy, których zapisów nie rozumieją. Przecież o tym pisałem, a ty na to odpowiadasz. ;> To nie przepis ma mówić jak masz żyć. Bo to, o czym myslisz prowadzi do tego, że z każdą sprawą będziesz szedł do urzędnika i pytał go, czy możesz coś zrobić, czy nie. I na każdą czynność będziesz uzyskiwał POZWOLENIE. Jak pańsczyźniany chłop, tfu! jak niewolnik. „Niestety, osoby słabiej wykształcone, z niższym IQ, wierzą sprzedawcy „na słowo”” Jesteś dyslektykiem? Przecież o tym piszę, że normalny (nie niewykształcony, ale normalny!) człówiek nie podpisuje tego, czego nie rozumie. Jeśli zaś jego chciwość, pazerność, czy bezdenna głupota, niemająca nic wspólnego z wykształceniem! kusi go do podpisania podłożnego mu papierka, to znaczy, że wiktymologia się nie myli, i ten człowiek i tak padnie ofiarą oszustów. Dlaczego? Bo podpisuje papiery bez ich zrozumienia, a nawet bez ich przeczytania. Gdybyś przeczytał tę historię ze zrozumieniem, to wiedziałbyś, że właśnie o kimś takim rozmawiamy - podpisał bez czytania, ale pretensje o to, że nie przeczytał, ma do wszystkich, tylko nie do siebie. Odnoszę wrażenie, że czujesz więź z tym gościem... ;>>> „Dlatego uważam, że każda umowa powinna przejść „test osiemdziesięciolatki”.” A p co, skoro jest lepszy mechanizm, bezkosztowy i już działający? NIe rozumiesz umowy? Nie podpisujesz jej. ;>>>

Odpowiedz
avatar sportowiec
5 5

@hated: To może jednak wina niedokształconego społeczeństwa, a nie zawiłych umów? Ok, przyznam rację, że umowy lub przepisy prawne (chociaż to akurat w mniejszym stopniu) nie są pisane językiem łatwym, ale nie są też jakoś zabójczo trudne. Sam brałem całkiem niedawno kredyt mieszkaniowy. Umowa ma kilkanaście stron, jest podzielona na część ogólną i szczególną, do tego mnóstwo załączników, deklaracji, oświadczeń. Było co czytać, nie wszystko było od razu zrozumiałem, dlatego na miejscu pytałem pracownika banku "co dla mnie oznacza dany zapis", bo w umowach często występują zapisy, które w danym przypadku najprawdopodobniej nie będą miały znaczenia. Zresztą prawda jest taka, że jak ktoś wywiązuje się z umowy, to nie musi zwracać uwagi na kruczki prawne, bo większości ludzi czy firmom wcale nie opłaca się włóczyć po sądach bo to strata czasu i pieniędzy. "Test osiemdziesięciolatki" nadal uważaj za pomysł wyjątkowo nietrafny, gdyż zdecydowana większość ludzi w tym wieku ma bardzo ograniczone możliwości szybkiego kojarzenia czy uczenia się przepisów.

Odpowiedz
avatar hated
-5 5

@Xirdus: Jest wywalić takich jak ty

Odpowiedz
avatar konto usunięte
3 3

@hated: Osoby niepełnosprawne umysłowo mają swoich przedstawicieli, którzy podejmują za nich takie decyzje. Osobę, która nie potrafi przeczytać dużego napisu można w zasadzie traktować jako niezdolną do życia w społeczeństwie w sferze prawnej czy podobnych. Jest niepełnosprawna. Szanujmy osoby niepełnosprawne ale nie równajmy do nich bo to pomysł z kosmosu z takim podejściem nie napisałbyś tej swojej głębokiej wypowiedzi bo dalej nie mielibyśmy komputerów czy internetu :D Geniusz. Ps. mówimy tutaj o prostej jak cep umowie a nie piśmie prawnym z paragrafami, to jest DROBNA różnica.

Odpowiedz
avatar Xirdus
-2 2

@hated: sprecyzuj co znaczy "takich jak ja". I używaj znaków interpunkcyjnych, proszę.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
4 4

@fak_dak: mam telefon w Play, informacja o rabacie jest podana wielkimi wołami na każdej fakturze, w umowie też tego nie pisali białym atramentem, już nie mówiąc o tym, że przy podpisywaniu umowy pracownicy o tym przypominają. Trzeba być idiotą żeby nie pojąć tak prostej informacji podanej przez tyle źródeł.

Odpowiedz
avatar grupaorkow
4 4

@fak_dak: już nie mówiąc o tym, że rachunki płaci się terminowo, a nie jak akurat fantazja najdzie. Nieopłacenie dowolnej faktury w terminie zawsze wiąże się z naliczeniem takiej czy innej kary.

Odpowiedz
avatar mailme3
0 0

@Xirdus: Kłania się pamiętanie tego, co się pisze. " ale całkiem zrozumiałym! Wystarczy odrobina chęci żeby przeboleć trudne słowa i wszystko będzie jasne." Może nie jest to literalnie to samo, ale znaczenie tego, co napisałeś jest właśnie takie, że jeżeli przebrnie się przez "wszystkie trudne słowa, to nagle dostąpimy zrozumienia, etc., bla bla...". Tak więc, napisałem Ci - nie jest tak. Ani trochę. I podałem, kto o tym pisze. Napisałem również, kto ma problemy z analizą takich umów.

Odpowiedz
avatar hildark
0 0

@grupaorkow: Praca na infolinii uzmysłowiła mi, że spory odsetek polaków to idioci. Niestety

Odpowiedz
avatar Mei
5 11

Ja czytam nawet regulaminy korzystania z wszelkich serwisów internetowych. Jak czegoś nie rozumiem, albo regulamin ma milion stron i nie chce mi się go czytać, to się po prostu nie rejestruję. Nie wyobrażam sobie nie przeczytania dokładnie czegoś, co podpisuję, i niewyjaśnienia wszystkich wątpliwości przed podpisaniem. Większość firm tylko czeka na takich, co usłyszą niską cenę i zaraz podpisują, nie zastanawiając nawet nad dokładnymi warunkami, bo przecież "jak miły pan w okienku powiedział x zł to ja sam wydedukuję za co dokładnie tyle mam płacić i kiedy, a potem będę zdziwiony, że jednak chodziło o coś innego".

Odpowiedz
avatar nighty
0 0

@Mei: Witaj w klubie :) Ja czytam wszystkie regulaminy, zwłaszcza jeśli "darmowa strona" oczekuje ode mnie podania numeru karty kredytowej lub podania numeru telefonicznego na który przyjdzie "kod aktywacyjny". Dzięki czemu dowiedziałam się się np. że "darmowy koszyk słodkości" kosztuje dokładnie 299zł bo zamówienie koszyka jest równoznaczne z wyrażeniem zgody na płacenie za usługi firmy X. Wybuchnęłam śmiechem, zamknęłam stronę. Kilka dni później okazuje się że całkiem sporo osób jednak się na koszyk skusiło...

Odpowiedz
avatar fak_dak
15 15

@Fomalhaut: Czekaj, niech cię zacytuję: "dura lex, sed lex". Czy ta zasada obowiązuje tylko wtedy, gdy jest dla ciebie wygodna?

Odpowiedz
avatar Jango_Fett
10 10

@Fomalhaut: przecież go nie ukarali, nie naliczyli karnych odsetek. Facet nie dostał rabatu za przekroczenie terminu płatności

Odpowiedz
avatar Armageddonis
8 10

@Fomalhaut: Zwłoka nie zwłoka - przeczytałby - wiedziałby że 35.98 to kwota abonamentu a 29.99 ma po rabacie. "Ignorantia iuris nocet".

Odpowiedz
avatar sportowiec
1 3

@Fomalhaut: A to ktoś kogoś ukarał?

Odpowiedz
avatar Bydle
7 21

„Czy wyobrażacie sobie sytuacje w której (pal licho abonament za 3 dychy) bierzecie kredyt mieszkaniowy i podpisujecie 5-stronnicową umowę nie czytając jej?” Ekhem, napisz to samo pod np. tekstem opisującym rzekomo biedną staruszkę, której wredny i złośliwy domokrążca wcisnął umowę na prąd od nowego dostawcy czy zestaw magicznych garnków połączonych z umową na darmowe rozmowy z lekarzem - zaraz się dowiesz, że to skandal - czytać umowy, i że państwo winno chronić obywateli przed takim obowiązkiem. Więc ten opisywany klient to zwykły funkcjonalny analfabeta, jakich wokół nas są miliony. Potrafi czytać, ale nie używa tego skilla, boby się spocił. Ot, współczesna norma...

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 września 2014 o 21:12

avatar Agness92
-2 10

@Bydle: Przy umowach nie wystarczy umieć czytać i korzystać z tej umiejętności. Jestem molem książkowym i w miesiąc wyrabiam roczną normę statystycznego Polaka na ilość przeczytanych książek, ale jak podpisywałam umowę z bankiem to musiałam każde zdanie czytać dwa razy, żeby zrozumieć co czytam.

Odpowiedz
avatar Bydle
2 12

@Agness92: „ Przy umowach nie wystarczy umieć czytać i korzystać z tej umiejętności” Wystarczy. Nie rozumiesz umowy? Nie podpisujesz jej. http://piekielni.pl/62206#comment_716142 „ale jak podpisywałam umowę z bankiem to musiałam każde zdanie czytać dwa razy, żeby zrozumieć co czytam” I właśnie udowodniłaś, że nie jest to nadludzkie, i że da się. Tylko trzeba chcieć. :-)

Odpowiedz
avatar mailme3
-1 5

@Bydle: Spróbuj wgryźć się w umowy TU na tzw. dożycie. Zapisy są takie, że prawnicy zastanawiają się, co niektóre z nich oznaczają. A większość ma na celu uwiązanie ubezpieczonego i wydojenie go. Bardzo często jest to ukryta forma lokowania kapitału w agresywne fundusze inwestycyjne, obarczone wysokim ryzykiem. Wszystko ukryte pod zapisami o ubezpieczeniu, którym de facto nie jest. Niestety zapisy są tak skonstruowane, że trudno jest dociec, co jest co. I, jeżeli nawet specjaliści z KNF się głowią, co jest czym i niewiele zgłoszeń kończy się decyzją negatywną dla TU, to oznacza jedno. Mętne zapisy, które pozwalają na "cyckanie" nawet w miarę obeznanego z materią obywatela. Poza tym - taka moja znajoma - biolog molekularny, pracująca nad telomerami w Szwecji i takie tam z biologii. Generalnie gubi się w zeznaniu podatkowym. Więc, nie bądźmy tacy hop-siup, że każdy powinien, bla bla bla umieć, czytać. Bo okazuje się, że problem z tym mają nie tylko "ci co tylko po podstawówce"

Odpowiedz
avatar Xirdus
-1 5

@mailme3: jest to idealny przykład umowy, której NIE powinno się podpisywać. Co do zeznań podatkowych - witamy w socjalizmie.

Odpowiedz
avatar Bydle
4 10

@mailme3: „Spróbuj wgryźć się w umowy TU na tzw. dożycie.” Kurcze, zastanawiam się, czy da się prościej to napisać: Nie rozumiesz umowy? To jej nie podpisujesz. Teraz napisz, w jaki sposób w umowie dożycia mogę być stratny czy pokrzywdzony, skoro: - zrozumiałem jej treść, co oznacza, że zaakceptowałem jej postanowienia i nie mam do nikogo pretensji o nic - nie zrozumiałem, więc nie podpisałem i żadne zapisy tej umowy nie mogą być dla mnie niekorzystne, gdyż nie jestem jej stroną. ? „Poza tym - taka moja znajoma - biolog molekularny, pracująca nad telomerami w Szwecji i takie tam z biologii. Generalnie gubi się w zeznaniu podatkowym.” Zeznanie podatkowe nie jest dobrowolną umową na jakąś zbędną w życiu (czyli nie „niezbędną do życia”) fanaberię, a my o czymś takim rozmawiamy. Ale to z tym podatkiem to ciekawe - formularz jest taki skomplikowany, czy obliczenia jej nie idą? „ Więc, nie bądźmy tacy hop-siup, że każdy powinien, bla bla bla umieć, czytać” Ależ bądźmy tacy, że czytać dokumenty przed ich podpisaniem powinien każdy, i winien nie podpisywać, jeśli nie rozumie tego, co w nich stoi. Liczba ukończonych klas nie ma znaczenia - nie rozumiesz? Nie podpisujesz. :)))

Odpowiedz
avatar qaro
-2 4

@Bydle: "Nie rozumiesz umowy? To jej nie podpisujesz." - moze w Twoich oczach wyjdę na analfabetkę, ale musiałabym nie mieć żadnego ubezpieczenia, zapomnieć o kredycie w banku (a tym samym mieszkać kątem u rodziców), telefon, internet... no, ewentualnie;-) Albo kupno działki budowlanej i umowa u notariusza - dwie godziny wyjaśniania wątpliwości na temat np. drogi słuzebnej. Jak to sobie wyobrażasz żeby każdy znał się na wszystkim i rozumiał wszelkie pojęcia? Od tego są specjaliści w danych dziedzinach. Jak mieliśmy do podpisania umowę kredytową, to z zagotowanymi mózgami siedzieliśmy w banku też chyba ze dwie godziny pytając kobitkę o co drugie zdanie. Ona cierpliwie wyjaśniała, ale kto mi zaręczy, że nas nie oszukała? Ze dwa razy nawet sama sie zapętliła i nie wiedziała co odpowiedzieć;-) Natomiast z tym, że służy to wydojeniu klienta, to niestety racja...

Odpowiedz
avatar Xirdus
1 5

@qaro: o to właśnie dokładnie chodzi - że jeśli nie rozumiesz umowy to nie powinieneś mieć żadnej z tych rzeczy. Po to są specjaliści, żeby wytłumaczyć - i fajnie jakbyś to ich tłumaczenie zrozumiał, bo jak nie zrozumiesz, to wracamy do punktu wyjścia - czyli dalej nie wiesz, więc prosisz kogoś o wytłumaczenie albo podpisujesz w ciemno. I nie ważne ile czasu spędziłeś na próbie zrozumienia, jak nie jesteś całkowicie pewny treści umowy to nie podpisujesz - a jak mimo wszystko podpiszesz to sam sobie jesteś winien jak nagle się okaże że np. musisz bulić pięć koła za przekroczenie o jeden dzień terminu spłaty.

Odpowiedz
avatar qaro
0 2

@Xirdus: Eee... Po pierwsze nie bardzo wiem dlaczego zwracasz się do mnie w rodzaju męskim. Nigdzie nie napisałam, że nie rozumiem po wytłumaczeniu specjalisty. Ale chodzi mi o to, ze muszę w tym momencie jednak obdarzyć tego specjalistę pewną dozą zaufania i uwierzyc w to co mi tłumaczy. A jeśli umowa jest skomplikowana po to by mnie oszukać, to równie dobrze ten specjalista moze tak mi tłumaczyć żeby wprowadzic mnie w błąd. A jeśli juz podpisuję, to tak - jestem świadoma konsekwencji i w razie czego sama sobie winna. Nie usprawiedliwiam tego faceta z historii, który nei dość, że nie przeczytał, to jeszcze się awanturuje i prawie że tym chwali. Ale nikt mi nie powie, że każdy tutaj zna i rozumie wszelkie terminy bankowe, prawnicze, ubezpieczeniowe itp., a co za tym idzie w lot zrozumie (bez pytania specjalisty) kilkustronicową umowę pisaną drobnym maczkiem. Gdyby nie ta pora, to bym nawet poszukała tamtej umowy z bankiem i zacytowała tu co ciekawsze fragmenty. Ciekawe ile osób by zrozumiało.

Odpowiedz

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 września 2014 o 0:34

avatar mailme3
-1 3

@Bydle: "Kurcze, zastanawiam się, czy da się prościej to napisać: Nie rozumiesz umowy? To jej nie podpisujesz." Kurczę, zastanawiam się - to taka wada wzroku, że dla Ciebie świat jest czarno-biały? Jeżeli urzędnicy z KNF mają czasami problemy z analizowaniem niektórych mętnych zapisów w tzw. ubezpieczeniach na dożycie, czy innych, oferowanych przez TU i nie oznacza to z automatu, że zapisy są nieprawne, to oznacza, że "zwykły" człowieczek również może mieć problemy z dokładnym przeanalizowaniem zapisów umowy. I właśnie o to chodzi w tych zapisach, że wydaje się Tobie, że wszystko rozumiesz. Wybacz Bydle, ale w połowie przypadków WYDAJE się Tobie, że rozumiesz. Tylko wydaje. Jeżeli uważasz inaczej - w KNF przyjmą Cie z otwartymi rękami. @Xirdus: Właśnie o tym piszę - czasem nawet specjaliści mają wątpliwości. Przykład umów ubezpieczeniowych jest tu doskonały. Właśnie o to chodzi, że ty nie zauważysz wielu rzeczy i nie będziesz miał wątpliwości, w punktach, w których właśnie powinieneś mieć. Po drugie - nie widziałeś nigdy sprzecznych opinii biegłych sądowych? Czasem nie wynika z niewiedzy biegłego a z przyjętej metodologii badań. Niektóre problemy lubią być złożone, na tyle złożone, że nie ma konsensusu co do stanu faktycznego.

Odpowiedz
avatar Xirdus
-2 2

@qaro: bardzo cię za to przepraszam. Ten znaczek jest taki mały że nie zauważam, a 90% internetu to faceci, rozumiesz... ;) Ogólnie rzecz biorąc, problem jest bardzo podobny jak z niskimi zarobkami. Jeśli ktoś nie podpisze umowy z usługodawcą to nie dostanie usługi - np. na telefon albo konto bankowe, które współcześnie są niezbędne do życia. Ale jeśli wszystkie czterdzieści milionów Polaków przestałoby podpisywać przesadnie zawiłe umowy, usługodawcy natychmiast by się zreflektowali i zmienili warunki na prostsze. Z płacą podobnie - jak się nie zatrudni za minimalną pensję to często nie dostanie się żadnej pensji, ale jakby absolutnie nikt nie zgadzał się na takie pensje, to by pracodawcy zmuszeni byli oferować więcej. Taki dylemat więźnia - czy ufasz społeczeństwu że razem z tobą zaprotestują i nikt się nie wyłamie.

Odpowiedz
avatar ampH
1 3

@Bydle: Ja tak trochę poza dyskusją, tylko na temat zeznania podatkowego. Dopóki pracujesz na: 1) umowę o pracę 2) umowę o dzieło 3) umowę zlecenie to zeznanie jest trywialne i rzeczywiście dziecko w podstawówce potrafi odpowiednie wypełnić. :) W sumie wypełnianie jakichś VAT-7 czy innych firmowych druków wielkim problemem nie jest. Polecam jednak zabawę w rozliczanie bieżące i zeznanie podatkowe takiej działalności wykonywanej osobiści poprzez licencję niewyłączną - interpretacji podatkowych dotyczących tego typu dziwadeł jest tyle, ile artykułów w ustawie o Podatku Dochodowym od Osób Fizycznych. :P Akurat ta ustawa jest tak przerypana, że księgowi się specjalizują tylko w danych umowach i nawet Krajowa Informacja Podatkowa jest podzielona na odpowiednie działy, których jest multum. Nawet głupia umowa o dzieło staje się problemem jeśli uwzględniasz w niej przeniesienie majątkowych praw autorskich. Wówczas zwykły PIT-37 staje się problemem, bo czort wie czy wpisać przychód w rubrykę dotyczącą umowy o dzieło i uzupełnić koszty uzyskania przychodu czy też wpisać w rubrykę dotyczącą bezpośrednio praw autorskich. Wszystko zależy od delikatnych niuansów słownych zawartych zarówno w umowie jak i PIT-11 otrzymanym od zleceniodawcy, który jest płatnikiem Twojego podatku. A kontrola może być... Także zeznania nie są takie proste jakby się mogły wydawać. Dla etatowca, zwykłego, przeciętnego człowieka tak. Jednak ja widzę co najmniej cztery różne możliwości (nie licząc wspomnianych wyżej standardowych typów umów), w jakich może się z fiskusem rozliczać pani biolog, a jeśli dochodzi do tego jeszcze jej praca za granicą to już w ogóle może (nie musi, ale może) być dużo więcej wariantów. Pod warunkiem oczywiście, że rozlicza się w Polsce, na prawie podatkowym skandynawskim ani innym zagranicznym się kompletnie nie znam.

Odpowiedz
avatar Pantegram
0 0

@mailme3, @qaro: Ludzie, czemu wy z siebie takie sieroty robicie? Jasne, że nie każdy musi być specjalistą i znać się na wszystkim... Ale każdy może zasięgnąć porady specjalisty... Naprawdę nie wpadliście na to, żeby zamiast podpisywać w ciemno umowę o kredyt, ubezpieczenie czy jakieś inne "niezbędne do życia", acz podchwytliwie napisane guano, skonsultować jego treść z prawnikiem? PODPISYWANIE UMÓW W CIEMNO ZAWSZE JEST GŁUPOTĄ i nie ma co do tego dorabiać ideologii, mających na celu zaklinanie rzeczywistości. Nie rozumiesz umowy? Nie podpisujesz jej. Uważasz, że musisz podpisać umowę? Robisz wszystko, by jednak zrozumieć jej warunki i móc ją świadomie podpisać. Jak ktoś nie ma kasy na prawnika (co swoją drogą jest niezłym paradoksem w przypadku osób, które umową zobowiązują się do np. płacenia wysokiego abonamentu itp. i przykładowo poskąpią na prawnika 200 zł po to, by płakać przez kolejne 3 lata, że podpisali umowę na abonament 150 zł/msc ;) ), to może też przecież wziąć taką umowę do domu i wrzucić ją w Internety na Forum Prawne, bądź (lepiej) pójść do stosownego urzędu (PIP, UOKIK, KNF), gdzie można zasięgnąć bezpłatnej porady prawnej. Jeśli dany podmiot nie chce wydać umowy do skonsultowania, samo to oznacza, że nie jest godny zaufania - proste.

Odpowiedz
avatar eMM
4 4

Armageddonis najgorzej, że to nie pierwsza i nie ostatnia taka sprawa :/ A jeszcze nie wiem czy gorsi są tacy jak ten czy ci, którzy podpisują umowę bez pakietu internetowego a potem wielki krzyk, że im naliczyło opłatę za "bezpieczny internet". Hitem był klient, który pisał po 1-2 zgłoszenia dziennie, a w każdym kłócił się o każdy drobiazg - wszystko miał na umowie.

Odpowiedz
avatar Armageddonis
1 3

@eMM: Miałem parę dni takiego co robił w cholerę zgłoszeń. I na każde ta sama odpowiedź pisemna. Raz zaś miałem do czynienia z kobietą która co 2-3 dni robiła zgłoszenie bo wzięła internet z tabletem a neta nie miała. Zapytasz dlaczego pewnie. Otóż dlatego, iż w salonie, 2 tygodnie po podpisaniu umowy, zablokowała dostęp do internetu, najwyraźniej jako szlaban dla dzieciaka. Oczywiście pomijam tu fakt z jakim niedoj***niem mózgowym trzeba się w życiu mierzyć, aby nie sprawdzają w pierwszej kolejności włączonych blokad od razu robić zgłoszenie.

Odpowiedz
avatar ramajanti
0 2

konia z rzędem temu konsultantowi, który informuje klienta o tej kwocie. Mam abonament w tej fioletowej siec, i jestem już ponad pół roku po okresie umowy - stąd ciągle wydzwaniają do mnie konsultanci - żaden z nich przedstawiając ofertę nie informuje o tej kwocie za nieterminowo zapłaconą fakturę- nie mówią również o tym, że połączenia na stacjonarne są dodatkowo płatne. Kiedy ja sama o to pytam ( informacje na ich stronie internetowej ) są zdziwieni, ze się orientuję i stare zasady mi odpowiadają, nie chcę niczego zmieniać. Jedna z dzwoniących konsultantek powiedziała wręcz, że do tygodnia to oni tego karniaka nie doliczają....ręce opadają...Dzwoniąca w poprzednim tygodniu pani przebiła jednak wszystkich , na moje pytanie co będę miała lepszego podpisując umowę - lojalkę na nowych, niekorzystnych dla mnie warunkach na rok czasu stwierdziła, że będę miała umowę,bo inaczej mi ją wypowiedzą....ha, ha - już na to czekam ;)

Odpowiedz
avatar Pantegram
0 0

@ramajanti: O tej kwocie, czyli? Albo mylisz pojęcia, albo mylisz się, już wyjaśniam, dlaczego ;) W opisanym przypadku KWOTA ABONAMENTU wynosiła 35,98 zł, zaś 5,99 zł była to KWOTA RABATU, natomiast 29,99 zł była to PROMOCYJNA KWOTA ABONAMENTU. Konsultant ma obowiązek poinformować klienta o KWOCIE ABONAMENTU, wspominając o tym co najmniej 1 raz w rozmowie - wiem, bo sama pracowałam przy telefonicznym przedłużaniu umów 1,5 roku ;) Oczywiście w trakcie rozmowy konsultant, aby zachęcić klienta, częściej będzie operował tą promocyjną kwotą abonamentu, jednak ma obowiązek nadmienić o tym, że to jest kwota promocyjna i z jakiego tytułu przysługuje. Nawet, jeśli wspomnie o tym tylko raz, uznaje się, że klient został poinformowany. Inaczej jest z różnorakimi karami itp. - nie zawsze konsultant musi informować o WSZYSTKICH dodatkowych opłatach, ponieważ te informacje są zawarte na umowie, którą klientowi wysyła się do PRZECZYTANIA i podpisania. Konsultant ma jednak obowiązek przekazać klientowi wszystkie NAJWAŻNIEJSZE (PODSTAWOWE) INFORMACJE na temat umowy, a KWOTA ABONAMENTU Z PEWNOŚCIĄ JEST PODSTAWOWĄ (i jedną z najważniejszych) INFORMACJĄ. Nie ma więc takiej opcji, by konsultant nie poinformował klienta o KWOCIE ABONAMENTU podczas rozmowy (przy czym nawet, jeśli zrobił to tylko 1-2 razy, natomiast podczas reszty rozmowy 15 razy mówił o promocyjnej kwocie abonamentu, to nadal liczy się jako poinformowanie klienta o kwocie abonamentu na zasadzie - to już klienta wina, że nie słuchał uważnie, nie dopytywał o szczegóły ani nie przeczytał wysłanej mu do podpisania umowy). Jeśli jednak zdarzyłoby się, że konsultant faktycznie nie udzielił tak podstawowej informacji na temat umowy i tym samym celowo wprowadził klienta w błąd (bo np. był pierwszy dzień w pracy i nie trzymał się procedur), to jest to podstawa do: a) unieważnienia umowy b) zaskarżenia firmy.

Odpowiedz
avatar Bydle
4 8

„I tu pytanie do was, drodzy czytelnicy, bo po takich klientach odnoszę wrażenie że cały nasz naród przy urodzeniu dostał klapsa nie tam gdzie trzeba.” Nie tylko nasz. Cytat - samo miodzio: „W żadnym momencie składania zamówienia nie byłem przekierowany do warunków regulaminu lub poproszony o potwierdzenie, że je przeczytałem" - pisze Gerry Coyle, jeden z klientów firmy” Czyli gość podpisał się pod zamówieniem, bez przeczytania regulaminu tej „promocji”, na którą się skusił. Zamiast mózgu miał funty szterlingi. NIe kazali mu czytać, więc nie czytał. Ba! Ma pretensje do tej firmy, że w regulaminie zawarła dokłądne informacje o tym, co się będzie działo, kiedy i za ile. Kto jest winien, że pan Coyle nie przeczytał, ale podpisał? Wszyscy, tylko nie on! ;-) Kto zaś jest kolejnym kombinatorem wykorzystującym wstręt niektórych do czytania umów przed ich podpisaniem? Polak: http://wiadomosci.gazeta.pl/wiadomosci/1,114871,16705892,Kolejne_klopoty_Piotra_Kaszubskiego__Brytyjscy_klienci.html#BoxSlotIMT Więc nie cały naród, a niektórzy...

Odpowiedz
avatar Karl
5 7

he he :) widzę, że teraz motywacyjnie podchodzi się do klienta "zapłac w terminie- będzie taniej..." czyli to samo co: "nie zapłacisz w terminie- będą odsetki" tyle, że ładniej brzmi :P

Odpowiedz
avatar hated
1 5

Mam pytanie: Kto przeczytał ze zrozumieniem całą "Umowę licencyjną" swojego Windowsa?

Odpowiedz
avatar mailme3
2 2

@hated: No bo wszyscy mają piraty :)

Odpowiedz
avatar nighty
0 0

@hated: Ja, bo czytam wszystkie regulaminy/umowy jakie tylko napotkam :P Dzięki temu mogę od razu wypatrzyć że w regulaminie coś nie gra a w umowie są zapisy mocno na moją niekorzyść. No ale właśnie, kto normalny czyta umowy licencyjne? Normalny człowiek zamawia markowe buty za 99zł a potem rozpacza że go oszukali...

Odpowiedz
avatar Pantegram
0 0

@hated: Z jednej strony racja, ale z drugiej... Czy do umowy licencyjnej Windowsa podajesz swoje dane bądź składasz pod nią podpis? Jak nie, to jak mają wyegzekwować od Ciebie przestrzeganie warunków tejże umowy, skoro nie wiedzą, kto zacz? Mając to na uwadze nadal sądzisz, że nie przeczytanie tego typu umowy będzie się wiązało z jakimikolwiek nieprzyjemnymi reperkusjami?

Odpowiedz
avatar nighty
0 0

A myślicie że skąd biorą się ci wszyscy oszukani na super tanie buty, darmowe kredyty, testy IQ, niszowe sieci telefoniczne, pobieraczki i inne? 95% tego kraju nie czyta niczego co ma powyżej 5 zdań. Ba, ci co akurat czytają uważani są za dziwnych bo "nie szkoda ci czasu na czytanie umowy?". No właśnie nie szkoda mi, bo dzięki temu dowiaduję się że te super tanie buty są sprowadzane na specjalne życzenie a w razie problemów, dzwoń pan na Berdyczów (znaczy, na Cypr). Kredyt faktycznie jest bez odsetek ale z potężnym ubezpieczeniem od wszelkich czynników. Test IQ wymaga wysłania przynajmniej jednego smsa na numer premium -40zł za jeden sms. To wszystko pisze w umowach/regulaminach! Tylko nikomu nie chce się ich czytać a potem jest rozpacz że ktoś został oszukany...

Odpowiedz
avatar vonKlauS
0 0

przed podpisaniem umowy kredytu mieszkaniowego pan z banku odczytywał CAŁĄ umowę, tłumacząc mi każdy jej punkt:)

Odpowiedz
avatar teleman
0 0

Pozdrawiam kolegę z play ;)

Odpowiedz
Udostępnij