Zaszczurzony (
http://piekielni.pl/16185) przypomniał mi pewną historię i aż założyłam konto, aby się nią z Wami podzielić.
W latach studenckich szukałam pokoju do wynajęcia. Były to jeszcze czasy, kiedy do znalezienia zakwaterowania raczej kupowało się Autogiełdę, niż odpalało kompa.
Zainwestowałam w gazetę i dawaj! dzwonię. Było kilka interesujących ofert, ale większość już nieaktualna. W końcu trafiło się fajne ogłoszenie, pokój dość tanio, w niezależnym mieszkaniu, nie aż tak daleko od uczelni (nieodległe przedmieścia). Umówiłam się natychmiast i jadę oglądać. Bardzo miła gospodyni (jak z "Chłopów" - a przynajmniej jej ubiór tak mi się kojarzył) zaprowadziła mnie "na salony". Dookoła domostwa, po którym latały kury i kaczki, po błotku od tyłu dotarliśmy do "mieszkania". A owo "mieszkanie studenckie" urządzone było w starej stajni.
Aby wejść, musiałam się schylić (a wysoka nie jestem). W środku łukowate sufity sklepiały się raptem kilka cm nad głową. W pierwszej stajni zorganizowana była kuchnio-łazienko-toaleta. Stary żłób z jednym kranem robił za zlew, obok niego na kiju od miotły była powieszona zasłonka prysznicowa i jak się chciało wziąć prysznic, to trzeba było do kranu przy zlewie doczepić szlauch. Na drugim końcu szlaucha, zwisającego za zasłonkę, przyczepiona była końcówka od konewki. Ot, taki prysznic. Zaraz obok "prysznica" był postawiony stary kibelek, dziurą wprost nad szambem. Aby się "zamknąć", należało przeciągnąć zasłonkę prysznicową na drugą stronę i już, nie widać nas. A że wprost do szamba, a co tam "nie trzeba spłukiwać", jak to z uroczym uśmiechem dodała pani. Zresztą nie byłoby jak, bo nawet spłuczki nie było. Ciepłej wody też nie, no bo "po co studentom ciepła woda". Po drugiej stronie wąskiego pomieszczenia stała stara lodówka, kuchenka i jedna szafka.
Pani poprowadziła mnie dalej. Za kuchnio-łazienką były dwa pokoje (przejściowe) po 2 łóżka w każdym, 2 szafki i jedna szafa. Stare ściany stajni zostały w tym roku "pobielone" (z czego pani była bardzo dumna), na podłodze leżały poniemieckie płyty granitowe, a w maciupkich okienkach były pojedyncze szybki. Ogrzewania nie było. Na pytanie, jak miałabym w tym pokoju nie zamarznąć zimą, pani odparła, że normalnie - zawsze można w tym małym żłobiku obok łóżka rozpalić ogień...
Nie uciekłam stamtąd tylko dlatego, że byłam ciekawa, jakie jeszcze kurioza pani mi pokaże. Zachwalała jak Wersal, ale chyba pies mojej babci w budzie obok garażu miał lepsze warunki.
Że też ludzie nie mają wstydu takie coś proponować, a co dopiero brać za to pieniądze...
Pokoje
No właśnie, pieniądze... Ile ona chciała za ten czteroosobowy apartament?
Odpowiedz@Armagedon: To było dawno (12 lat temu) i - szczerze - już nie pamiętam. Ale cena była atrakcyjna, coś w stylu 75% "średniej rynkowej" w tamtych czasach, czyli trochę taniej niż w innych miejscach o podobnym profilu (nie standardzie!).
OdpowiedzMoim zdaniem to kobita była prosta, mało wykształcona i według jej standardów to dla studenta (kojarzącego się zapewne z biedakiem, co ciuła każdy grosz na studia) to były luksusy
Odpowiedz@Agness92: Dokładnie takie samo wrażenie odniosłam. Wiesz może, Autorko, w jakim standardzie sama mieszkała ta kobieta? Bo kto wie, może jej mieszkanie było niewiele lepsze i wydawało się jej, że skoro jej nie przeszkadza brak luksusu, to i ktoś inny się przyzwyczai.
Odpowiedz@zlotareneta: Nie mam zielonego pojęcia.
OdpowiedzHaha, nieźle, chciałabym to zobaczyć:D
OdpowiedzI tak dobrze, że konie już się stamtąd wyprowadziły (a może tylko wyszły na pastwisko;-). Jeszcze mała doczepka - "Były to jeszcze czasy, gdzie do znalezienia zakwaterowania raczej kupowało się Autogiełdę". Czasy, "GDY", czasy, "KIEDY", lub czasy, "W KTÓRYCH", ale nie czasy "GDZIE". Słowo "gdzie" odnosi się do miejsca.
Odpowiedz"Na pytanie, jak miałabym w tym pokoju nie zamarznąć zimą, pani odparła, że normalnie zawsze można w tym małym żłobiku obok łóżka rozpalić ogień..." Albo na zimę konie i krowy do stajenki wstawiać. - Pani! W zimie taka krowa i koń grzeje lepiej niż niejeden kaloryfer. Wszak onegdaj ludziska tak sobie chałupy ogrzewali.
Odpowiedz@100krotka: Przytulać się do krowy nie taki głupi pomysł, zawsze ciepłe mleko pod ręką i w ogóle :)
Odpowiedz@gumis1412: To prawda:) A jeszcze gdyby tak jakiś baranek... Kołderka wtedy cieplutka byłaby jak marzenie. I do tego gratis, a nie z prezentacji za kilka tysięcy na raty :)
Odpowiedz@100krotka: Albo jakaś owieczka, to dla cnego kawalera w ogóle luksus, bo takie jagniątko spokojne, ulegliwe i na zakupy nie wyciąga pieniędzy... :P
OdpowiedzA to Polska właśnie!
Odpowiedzognisko w domu?
Odpowiedz